Thor: Miłość i grom
Cóż, to tylko Marvel, więc trudno mieć jakieś wysokie oczekiwania. Oczywiście sporo humoru (w końcu nazwisko reżysera zobowiązuje), muza Gunsów, Christian Bale na swym poziomie (tam gdzie miał coś do zagrania) i seans minął bez ziewania. Chociaż Portman zagrała w stylu nie chcę ale muszę (dla nabicia konta). Chyba najlepsze kawałki to... zazdrość Stormbreakera
Spoiler: