Zobacz pełną wersję : PBF Gothic - Piewca Zagłady
Strony :
1
[
2]
3
4
5
6
7
8
PerWerka
14-11-2015, 23:53
Arto
Byłem. Nie wpuszczają nikogo, i nie żartują. Piraci, statek kupców tu zapędzili. Nie wiem czy to przez burzę czy może celowo. Nie wydaje mi się by piraci byli na tyle głupi by zaatakować. Zastanawia mnie cały czas co robili tak blisko portu. Warty już nie są wzmocnione więc pewnie i piraci , albo zniknęli albo zatopieni. Jeśli udało się ich statek zatopić to istnieje szansa że rozbitkowie na palaży są. Trza by było iśc sprawdzić plaże i zobaczyć czy jakiegoś się nie znajdzie.
Arto:
Tylko po co? Zanim my się tam dostaniemy to wojsko może już tam wpaść. Poza tym nie ma sensu co się bawić w ratowników. Nawet tych ludzi nie znamy.
PerWerka
15-11-2015, 00:00
Arto
A choćby i dal łupu z rozbitego statku.... Ale jak chcesz...
Arto:
No dobra, ale chce ci się załatwiać łódź, pływać i szukać tego statku, a potem próbować nurkować? Jeziorko to to nie jest.
PerWerka
15-11-2015, 00:26
Arto...
Ja? pływać przecie nie umiem... swoją droga trza by ten miecz jakoś ogarnąć. Nie wiem jak wojaków podejść by przysługę jakąś byli winni. Nie chcą nawet gadać z cywilami. Ino patrole i groźby... Ale jakby pirata im dać jakiegoś? hmmmm.... Ale masz rację. Nie znajdziemy żadnego, za duże ryzyko.
Arto:
Cassia pokręciła ci głową z dezaprobatą i odparła - A jak pirat ma nam pomóc? Słuchaj. Nie kombinuj i trzymaj się starego planu. Taka straż przyboczna nie opuści ratusza dla jakiegoś tam pirata czy okrętu pirackiego. Prędzej ktoś mu strzeli bełtem w łeb i będą mieli problem z głowy.
PerWerka
15-11-2015, 12:04
Techniczny
Z uwagi na zupełny brak rozeznania w tym uniwersum, jak i pomysłu na grę rezygnuję z sesji. Nigdy w grę nie grałam z jakimś zaangażowaniem, zupełny brak wiedzy o co tam tak naprawdę chodzi...
Myślę, że nie ma sensu się męczyć i lepiej zrezygnować na początki sesji niż brnąć w coś co i tak frajdy nie sprawia...
Przepraszam MG za kłopot i dziękuję..
Dzień II
Dan:
Obudziłeś się w swym łożu, ze swą bronią przy sobie. Czujesz się wypoczęty i wyspany po porządnym śnie w wygodnym łóżku. Widzisz, jak reszta domowników wstaje ze swych łoży, bądź zabierają swe narzędzia ze skrzyń i kufrów i przygotowują się do pracy. Kate jak widzisz szykuje dla wszystkich jakieś śniadanie, a Akil zapewne przesiaduje w swoim pokoju.
Edward:
Nie łatwo było ci zasnąć, gdy nad Twoją głową strzelały pioruny, a na wodach szalał sztorm, lecz w końcu Ci się udało. Do wnętrza namiotu wpada słabe światło, a przez dziurę widzisz, że niebo powoli staje się coraz bardziej błękitne. Chyba czas wstawać i myśleć co dalej, skoro już nastał nowy dzień... Nie ma wszak waszego rumu, nie ma statku, nie ma załogi... Choć przypominasz sobie, że masz przy sobie butelkę grogu oraz białego rumu na czarną godzinę.
Vito:
Ktoś najwyraźniej nie chciał Ci pozwolić dłużej spać, ponieważ poczułeś, że ktoś dosyć mocno szturcha Twoje ramię. Otworzyłeś swe oczy i ujrzałeś swoją siostrę uśmiechającą się do Ciebie. Spojrzała się za siebie sprawdzając dla pewności, czy rodzice dalej śpią i złożyła pocałunek na Twoich ustach - Czas wstawać, braciszku. Chyba nie chcesz, by pan Wulfgar był zły, co nie? - zaśmiała się lekko.
Masz ochotę przytulić ją do siebie z całej siły, wycałować i już nie puszczać. Brakowało ci tych czułości, ponieważ od paru dni nie możecie zostać sami. Służba, oraz godziny pracy rodziców nie umożliwiają wam tego.
Falmir:
Poprzedniego dnia wróciliście do miasta bez żadnych problemów. Medyk dokładnie opatrzył Twe rany, oczyścił ją i nałożył nowe bandaże, dając ci dodatkową jedną małą miksturę leczniczą. Rano już Cię tak nie bolało, choć rana zapewne jeszcze się do końca nie zagoiła... Widzisz, że Twoi koledzy w koszarach miejskich również się obudzili. Czujesz, jak unosi się po koszarach zapach smażonego mięsa. Chyba niedługo dostaniecie jakieś porządne śniadanie.
Rhen:
Obudziłeś się dosyć wcześnie. Twoi rodzice jeszcze śpią, więc zapewne przed wyruszeniem na patrol sam będziesz musiał sobie zrobić jakieś śniadanie, albo iść na głodniaka...
Dan
Wstał,przeciągając się i ziewając w niebogłosy - Jednak nie ma to jak we własnym łóżku.....Dzień dobry wszystkim! - niechętnie zerwał się z łózka i udał do stołu przyciągany zapachem smakowitego śniadania
PanzerKampfWagen
15-11-2015, 15:27
Vito
Już wstaję, już wstaję... rzekł siadając na łożu i przecierając oczy. Podniósł się zaraz z pryczy i przytulił się do siostry szepcząc jej na ucho. Tak bardzo chciałbym z Tobą dzisiaj zostać...
Andrij Marszałek
15-11-2015, 20:15
Rhen
Chyba sam muszę sobie coś do jedzenia znaleźć. -szuka w kuchni czegoś zdatnego do zjedzenia na szybko.
Falmir:
Wstaje, po czym ubiera się i idzie w stronę strażników, by się przywitać.
Lwie Serce
15-11-2015, 22:03
Edward
Rum! Ryknął, zrywając się w jednej chwili na nogi. Zaraz też wyjął swoją butelkę i wychylił porządnego łyka. Aaaaach... No, teraz można normalnie egzystować na tym ciężkim do egzystowania padole, jako porządny pirat. Ale CHWILA! Porządny pirat musi mieć okręt! Musi mieć załogę! Jak można egzystować jako porządny pirat bez okrętu i załogi! O wiem... Wychylił kolejnego łyka. Właśnie tak.
Po chwili poszedł do trupa w chacie. No, kolego, trzeba cię rozebrać. Bo ci ubranie niepotrzebne, a mi owszem. Do miasta iśc muszę, wiesz? Ale pewno masz to w dupie, nie żyjesz, aahahaha! Zaczął ściągać ubranie z trupa, po tym zaś pójdzie nad morze je wyprać starannie.
Dan:
Dzień dobry - odpowiedzieli ci wszyscy. Kate jak widzisz chyba szykuje dla was dużą jajecznicę. Gdy zasiadłeś do stołu Randolph wtrącił - Uciekasz zaraz do miasta? Czy zostajesz jeszcze z nami?
Vito:
Ja też bym chciała... - wyszeptała Ci na ucho i wtuliła się w Ciebie. Trwało to tak dłuższą chwile, aż usłyszeliście, że wasi rodzice powoli się budzą. Anabelle gwałtownie wyrwała się z Twojego objęcia - I się obudzili... Dobra, szykuj się do pracy. Ja wam przygotuje jakieś śniadanie - wyszeptała znowu i udała się do kuchni w tym celu.
Rhen:
Nie widzisz tu nic konkretnego. Parę jabłek, chleb i parę wędzonych kiełbas.
Edward:
Rano mogłeś dokładnie zobaczyć kim była ta osoba. Nosi na sobie strój zwykłego obywatela. Zapewne pochodził z Khorinis. Ciało jego miało wiele ran ciętych jak i kłutych, przez co i ubranie było uwalone we krwi. Zaczęło również śmierdzieć zapachem gnijącego już powoli ciała. Na szczęście zapach zszedł po umyciu, lecz z krwią nie było tak łatwo i wszystkiego jeszcze nie zmyłeś. Pewno jeszcze musisz trochę nad tym czasu poświęcić... Dodatkowo zrobiłeś sporą dziurę w stroju od uderzenia toporem.
Falmir:
Po przywitaniu się ze wszystkimi tutejszy kucharz wraz ze swymi pomocnikami przyniósł wam wszystkim kilka półmisków mięsa i parę bochenków chleba wraz z talerzami - Jak wam zabraknie to wołać! - krzyknął do was kucharz i wyszedł gdzieś. Mięso wygląda na smakowite i dobrze wysmażone, a i brzuch zaczął dopominać się o zjedzenie czegoś. Wszyscy zaczęli nakładać sobie jedzenie i zasiadać przy stołach i ławach. Koszary ponownie wypełniły się rozmowami i śmiechami twoich kompanów. Paru z nich poznajesz z Twojego wczorajszego patrolu, choć samego Nicolaia już nie. Zapewne został przydzielony do innej kwatery w mieście.
Dan
Zostanę do południa najmniej,potem udam się do Vatrasa poinformować o dostarczeniu listu - odparł rozmówcy jednak jego wzrok utkwiony był w jajecznicy na widok której mimowolnie się oblizał....
PanzerKampfWagen
16-11-2015, 17:16
Vito
Ubrał się w swój pancerz straży i udał się do kuchni na śniadanie.
Andrij Marszałek
16-11-2015, 18:47
Rhen
hmm - Musi mi to wystarczyć. Nie chcę zbytnio hałasować. Zjada nieco chleba, jedną kiełbasę, popija wodą, zabiera ze sobą dwa jabłka i rusza na patrol w stronę południowej bramy.
Lwie Serce
16-11-2015, 19:42
Edward
Złaź, złaś dziwko w rzyć chędożona złaź! Zaczął krzyczeć zły i zniecierpliwiony na plamy krwi znajdujące się na ubraniu. W końcu wyjął kordelas i pochlastał koszulę, której nie mógł doprać a miała dziurę. Masz, i co? Buahahaha! Schował znów kordelas, złapał łyka rumu i postanowił doprać spodnie.
Edward:
Z dziury i jeszcze w miarę zdatnego do noszenia ubrania wyszła zwykła szmata. Spodnie udało ci się doprać bez większych problemów i nie było już widać na nich śladu krwi.
Dan:
Aha, no dobra. Przydasz mi się przy okazji do czegoś. Po śniadaniu o tym pogadamy - powiedział do Ciebie Randolph. Kate powoli zaczęła nakładać wam na talerze śniadanie. Gdy skończyła podała wam talerze do stołów oraz sztućce. Jajecznicy było całkiem sporo z kawałkami jakiegoś mięsa. Pachnie znakomicie, a smakuje pewnie jeszcze lepiej. Kate uśmiechnęła się do Ciebie widząc Ciebie przy stole.
Vito:
Twoi rodzicie obudzili się i zaczęli się ubierać. Twoja siostra w tym czasie przygotowała wam pokrojoną już baranią kiełbasę jak i chleb i postawiła wam na stole - Zjedz szybko i ruszaj do pracy - powiedziała z lekkim uśmiechem.
Rhen:
Wystarczyło Ci to. Rozpoczynasz swoją służbę od patrolowania placu świątynnego, a potem rynku, a na końcu najgorsza z możliwych robót - stanie na straży przy wschodniej bramie miasta... I to nie godzinę, lecz aż cztery.
Dan
Uścisnął matkę za rękę odwzajemniając uśmiech,zawód najemnika znacznie ułatwiała mu wiedza że bez względu na wszystko zawsze miał miejsce gdzie czekał na niego ciepły posiłek i wygodne łóżko....,powoli zaczął zabierać się do jedzenia Randolphowi odpowiadając jedynie krótko - Jasna sprawa,chętnie pomogę
Lwie Serce
16-11-2015, 20:51
Edward
No, oto wielkie dzieło wielkiego człowieka - stwierdził, patrząc na tak dokładnie wyprane spodnie i nie mogąc wyjść z podziwu samego siebie. No, to trzeba iść do miasta, znaleźć burdel, pochędożyć, nachlać się i co tam... I nie wiem hehehe. Pirat zaczął zmieniać spodnie, do znalezionego kufra, gdzie jest już zwój, schowa swoje poprzednie ubranie i kordelas, zabierając go ze sobą. Potem zaś skieruje się do latarni morskiej, by spytać o drogę.
Techniczny
Idzie w lewo :F
PanzerKampfWagen
16-11-2015, 20:52
Vito
Przystąpił do jedzenia, pytając się siostry pomiędzy kęsami A co tak się o moją pracę martwisz?
Falmir:
Nicolaia nigdzie nie widzę. Dziwne. No nic, pora zajadać te smakołyki. W ciszy modli się do Innosa i zaczyna spożywać swój posiłek. Po zjedzeniu dołącza do rozmowy z innymi członkami wczorajszego patrolu Wczorajszy patrol z sierżantem Rogerem to była prawdziwa rzeź. Mieliśmy szczęście, że udało nam się ubić te zębacze.
Edward:
Udając się na lewo musiałeś wdrapywać się na mokre skaliste wzgórza. Na Twoje szczęście nigdzie noga Ci się nie obsunęła i nie wpadłeś do wody. Z daleka możesz zobaczyć rozciągający się port miasta Khorinis. Wielki, rozciągający się w okół wybrzeża z masą okrętów. Zapewne jakiś bogatych handlarzy. Aż żałujesz, że nie możesz tego wszystkiego splądrować... W końcu po kilkudziesięciu minutach przeprawy stajesz niedaleko miasta portowego. Dzieli Cię od niego zaledwie kilkadziesiąt metrów. Problem w tym, iż dalszą drogę przez skały blokuje jakiś mur. Zauważasz dodatkowo, że dosyć blisko tego muru stoi dźwig portowy.
Vito:
Eh, wiesz, że za byle co mogą Cię wtrącić do koloni. Nawet za nie pójście na patrol czy na spóźnienie się na to...
Dan:
Po śniadaniu Randolph zaprowadził Cię na pastwisko za farmą. Pasie się tu sporo owiec jak i baranów, przez które musicie się przeciskać. Zatrzymaliście się nad urwiskiem skalnym, za którym rozpoczyna się już las. Przypominasz sobie, że Akil i Kate zawsze zabraniali Ci się tutaj zbliżać, bo w lesie grasowało pełno niebezpiecznych zwierząt... I zapewne tak jest do dzisiaj.
Słuchaj, Dan. Coś mi się nie podoba tutaj. Ilekroć stoję wieczorem czy kiedy robi się ciemno i pilnuje tych owiec to mam wrażenie, że jakieś cholerstwo wyłazi z tych starych kopalni niedaleko farmy, a dźwięki dochodzące z tego lasu nie zawsze są przyjemne. Pójdziesz ze mną sprawdzić co się tam dzieje? Lepiej zrobić to teraz zanim to coś do nas wypełźnie.
Falmir:
- No mieliśmy, mieliśmy, ale co poradzić. Służba nie drużba. Tylko czekać aż nas wyślą na orków na rzeź w imię króla...
- Przesadzasz. Nie przebiją się te śmierdziele nawet przez port jak odważą się tu przypłynąć, a potem jak gdyby nic wrócimy na kontynent.
- Taa, łatwo Ci mówić. Nie pamiętasz chyba do czego oni są zdolni.
Dan
Przygotował kuszę do strzału i powiedział do niego cicho - Dobra,idź za mną i miej oczy dookoła głowy - po czym ruszył powoli przodem bacznie się rozglądając
Falmir:
Mówicie o Orkach? Na kontynencie walczyłem z nimi. Straszne skurwiele i do tego mocne. Niestety... zdziesiątkowali oddział, w którym byłem.
Lwie Serce
16-11-2015, 22:30
Edward
No zawsze coś na drodze, czemu nie można nic zrobić bez problemu! Czemu! No dobra, spokój. Zachwiał się nieco i podniósł palec wskazujący w górę, a następnie wrzucił skrzynię za mur. Po tym cofnął się, nabrał rozpędu i zaczął biec by doskoczyć do dźwigu. Johoho i butelka rumu yeeehaaaaa!!!
Andrij Marszałek
17-11-2015, 15:03
Rhen
Po drodze skręcił w stronę placu świątynnego i rozpoczął na nim wartę.
PanzerKampfWagen
17-11-2015, 16:04
Vito
I co, tęskniłabyś za mną? spytał cicho, by rodzice nie usłyszeli, uśmiechając się przy tym.
Edward:
Nie poszczęściło Ci się i tym razem i zamiast złapać się czy choćby wskoczyć na dźwig wylądowałeś na kamiennym molu. Wiele by nie brakowało, a byś zarył o podłoże twarzą. Wstając z kolan ujrzałeś tętniący życiem port, pełen różnorakich straganów z przeróżnymi dobrami, ludzi z przeróżnych części świata jak i masę statków. Widzisz tu również masę żołnierzy jak i kilka okrętów królewskich. Mniej więcej podobnych do tych, które przewożą magiczną rudę na kontynent. Widzisz również niedaleko Ciebie jakiegoś żołnierza pilnującego jakiegoś budynku, oraz jakiegoś obywatela siedzącego przy swoim domu. Chyba jeszcze Cię nie zauważyli... Jeszcze.
Vito:
No a nie? - odpowiedziała ci cicho delikatnie się uśmiechając.
Falmir:
Taaa, o orkach. Walczyłem raz z jednymi niedaleko Silden. Chcieli przebić się z Nordmaru przez tą wioseczkę by dostać się wgłąb lądu. Na ich nieszczęście nie udało im się to. Ale jedno trza przyznać - są cholernie mocni.
Dan:
Dotarliście po kilkunastu minutach bez większych problemów do starej ścieżki prowadzącej tuż do starych kopalni. Na razie nie słyszycie, ani nie widzicie niczego niepokojącego. Będąc niedaleko celu Randolph w końcu zatrzymuje Cię - Dobra, jesteśmy prawie na miejscu. Musimy tylko pójść po tych schodach na górę i gdzieś po lewej zobaczymy wejście do tej kopalni. Lepiej, żeby to coś wyszło do nas, bo nie mam żadnych pochodni przy sobie. No chyba, że ty masz jakiś plan awaryjny. Najwyżej wrócimy się na farmę, albo coś na miejscu na szybko skombinujemy - powiedział po cichu.
Dan
Cholera,faktycznie mogliśmy wziąć jakieś pochodnie.... - powiedział zły na własną nieuwagę - póki co podejdźmy tam,najwyżej wrócimy jeszcze raz już lepiej przygotowani
Lwie Serce
17-11-2015, 16:38
Edward
W mordę! Arghhh! Cholerne kamienie, cholerne mury, niech zdechną aaahaha! Pirat wstał na równe nogi i wziął swą skrzynię. Burdel, gdzie burdel - mruknął pod nosem oraz podążył na spacer po porcie...
Edward:
Żołnierz oraz reszta ludzi przebywająca niedaleko Ciebie spojrzała na Ciebie jak na idiotę, lecz coby nie mieć kłopotów wrócili szybko do swojej pracy. Przechadzałeś się po porcie dobre kilka minut i wciąż i wciąż nie mogłeś znaleźć swego upragnionego przybytku rozkoszy. Krew Cię powoli zalegała, gdy usłyszałeś pewien głos skierowany w Twoją stronę:
Ej ty! Widzę, żeś nowy w Khorinis. Nie ważne co planujesz - zdążysz zrobić to później. Stoisz przed najcudowniejszym zamtuzem w całej Myrtanie - Czerwoną Latarnią! Zawijają tu żeglarze z całego świata, tylko po to, by spędzić kilka nocy pod Czerwoną Latarnią wraz z naszymi najbardziej namiętnymi dziewczynami. Wejdź, proszę!
Słowa odźwiernego rzeczywiście brzmiały cholernie przekonująco. Aż zrobiło Ci się gorąco na myśl o małych igraszkach z dziewczynkami.... Chyba nie ma na co czekać, tylko wyłożyć pieniądze i rozpłynąć się w przyjemności...
Dan:
Podeszliście pod kopalnię. Rzeczywiście jest tam cholernie ciemno i przydały by się wam pochodnie...
Hm... Wiesz co? Mam pomysł. Spróbujmy jakoś wybawić coś stamtąd. Nie wiem, wspiąć się na skałę i zawołać średnio głośno wprost do kopalni z nadzieją, że to coś wypełznie, albo i jakieś kamienie tam nawrzucać. Choć nie jestem do końca pewien skuteczności i efektów tych moich pomysłów. W końcu jesteśmy w lesie. Jeszcze jakiś zębacz na nas wyskoczy czy coś.
Dan
Nie,nie, w lesie są gorsze rzeczy od zębaczy,wierz mi....,ja tu zaczekam i się trochę rozejrzę po okolicy a Ty wróć na farmę po pochodnie,w razie problemów krzycz,to tak krótki odcinek że na pewno Cię usłyszę
Lwie Serce
17-11-2015, 17:19
Edward
W czasie, gdy nieznajomy do niego przemawiał, padł na kolana i składając ręce jak do modlitwy, patrząc w niebo mówił - tak, tak nareszcie, moje marzenie się spełniło, dotarłem do Czerwonej Latarni yehahaaaa!!! Wstał w końcu i wszedł do przybytku energicznym krokiem, snując sobie w głowie wyobrażenia... Wiadomo czego.
Edward:
Co ja za idiotę wpuściłem do burdelu? Ah, nie ważne. Chłopaki się nim zajmą - mruknął pod nosem i jak gdyby nic kontynuował swoją pracę.
Wchodząc do środka zauważyłeś całkiem sporo bardzo pięknych i młodych kobiet. Skąpymi strojami, czy też tańcem kuszą przybyłych, coby nie poprzestali tylko na przyglądaniu się. Zza lady znajdującej się po Twej lewej stronie odezwał się elegancko ubrany mężczyzna - Witaj. Jestem Bromor. Właściciel tego przybytku. Jak mniemam szukasz towarzystwa u jednej z moich dziewczyn? - odezwał się równie zachęcającym tonem co nieznajomy przed zamtuzem.
Dan:
Dobra. Jak coś to ty też krzycz - po czym od razu udał się w stronę farmy. Zostałeś sam. Po około 10-15 minutach Randolph wrócił wraz z paroma pochodniami.
Wziąłem z trzy pochodnie i krzesiwa. Powinno starczyć nam - od razu wyjął jedną i zapalił ją za pomocą krzesiw - Będę ci oświetlać drogę. W końcu to ty jesteś od walki. Gotowy?
Dan
Tak,gotowy,ale od teraz przechodzimy na szept i odzywamy się w ostateczności - odparł mu po czym ruszył bardzo powoli w głąb kopalni starając się przemieszczać w miarę możliwości bezszelestnie
Lwie Serce
17-11-2015, 18:50
Edward
Zgadłeś! Odparł właścicielowi Czerwonej Latarni. Tyle pięknych panien, że złym uczynkiem byłoby ich nie uszczęśliwić! A więc ile muszę zapłacić, za możliwość dostąpienia tego zaszczytu? Nie mógł się powstrzymać, by kątem oka nie zerkać na tańczące dziewczyny.
Falmir:
Silni to są, ale nie tak jak paladyni. Zerknął dookoła, po czym krzyknął do kucharza - Coś do popicia by się przydało, panie kucharzu.
PanzerKampfWagen
17-11-2015, 19:28
Vito
Dokończył posiłek. No to idę, nie pozwolę, byś za mną tęskniła. Udał się na patrol.
Edward:
Za jedną "rundę" 50 sztuk złota. Będziesz mógł sobie wybrać którąś.
Dan:
Kopalnia była cholernie mroczna, a jej korytarze były rozległe i wielkie im bardziej zapuszczaliście się w dół. Dzięki temu, że poruszałeś się bardzo powoli zapewniłeś sobie ciche poruszanie się po kopalni, a echo w takich miejscach potrafi nieźle się roznosić... W końcu wyszliście do jakiegoś większego pomieszczenia. Widzicie po swej prawej stronie stare i pogniłe prowizoryczne stoły i ławy, a także mniejsze pomieszczenia gospodarcze. Wala się tu także pełno starych worków i skrzyń. Zapewne to wszystko to pozostałość po starych czasach, gdy kopalnia jeszcze funkcjonowała.
Falmir:
Tacy zwykli orkowie to pewno, że nie. Ale ich szamani... Co ci potrafią wyczyniać. Strzelają ogniem niczym nasi magowie czy innymi czarami, choć pewno nie dorównują im tak bardzo we władaniu magią jak nasi - kucharz zaś powiedział coś swojemu pomocnikowi na ucho, a ten z drugim przynieśli wam parę dzbanów z wodą.
Lwie Serce
17-11-2015, 19:42
Edward
Wręczył Bromorowi zapłatę szczerząc się jak idiota i podszedł do jednej z kobiet, jakiejś urodziwej o ciemnych włosach. Podkręcił wąsa i spytał, wskazując wejście na górę oraz kłaniając się - pani pozwoli? No chodź tu, zaraz wygrzmocę cię na wszystkie strony łaaaah łohohooo!!!
Edward:
Oczywiście - odparła ci łagodnie, oraz z lekkim uśmiechem, ale za to jakim kuszącym... - Chodź ze mną na górę. Tam się odpowiednio Tobą zaopiekuję -ęmrugneła okiem, po czym zaczęła iść na górę do jednego z wolnych pokoi.
Dan
Chodźmy dalej,potem zaopiekujemy się tymi dobrami,hehe
Lwie Serce
17-11-2015, 20:04
Edward
Iiiiihahaaaa!!! Już nie mógł się doczekać tej chwili, tyle tygodni abstynencji na morzu sprawiły, że myśl o tym zasłania mu wszelakie inne - trzeźwe już, myśli. Mały Eddie zaraz zatańczy yehaha och tak, to już się zbliża hihihih. Szedł za kobietą szczerząc się, gdy tylko nie patrzyła.
Falmir:
Dziękuję.- powiedział do chłopaka, który przyniósł wodę. Po czym wrócił do dyskusji z resztą ludzi, popijając przy okazji wodę. - W istocie. Magowie Orków to wcale nie łatwe gnojki. Do tego jeszcze są mocno chronieni. Ale damy im radę, prawda, panowie? - odrzekł ze spokojem, jaki mu od dawna nie towarzyszył, a zarazem z pewnością siebie.
Edward:
Weszliście do jednego z pustych pokoi. Panował tam miły półmrok, a jakiekolwiek źródło światła dawały wam świece i mały kominek palący się gdzieś na końcu pokoju. Kurtyzana zamknęła za Tobą drzwi na klucz, po czym z lekkim uśmiechem podeszła do Ciebie opierając swoje delikatne dłonie spoglądając Ci w oczy. Po krótkiej chwili wasze usta złączyły się, a Twe pożądanie rosło z coraz każdą chwilą. Jej dłonie poczęły również zdejmować Twe odzienie, podniecając Cię to coraz mocniej i mocniej...
Dan:
Dobra... Bierzmy się do roboty. Nie podoba mi się to miejsce - wyszeptał ci, po czym razem z Tobą rozpoczął przeszukiwanie.
W starych skrzyniach niczego nie znaleźliście, tak samo jak i w pobliżu stołów. Worki zaś w większości były wypełnione gruzami, ale udało wam się za to znaleźć parę kawałków siarki, oraz kilka niewielkich bryłek rudy. Nic wartościowego tak naprawdę dla was, może poza tą rudą... Pomieszczenia gospodarcze zaś nie ostały się z niczego przydatnego. Zawalone szafki, stare jak świat butelki z piwem czy narzędzia. Uwagę waszą za to przykuły ludzkie szczątki walające się gdzieś po rogach pomieszczeń.
Oho... Obyśmy nie byli następnymi - wyszeptał do Ciebie.
Falmir:
O ile nas nie spalą żywcem pierwsi to pewno taa - odparł ci, reszta zaś się z Tobą zgodziła. Do kwater nagle wpadł Wulfgar. Dobrze zbudowany chłop z bujną brodą i piwnymi oczyma, noszący przy sobie piękny miecz jak i równie okazałą czarno-czerwono-białą zbroją ze znakiem królestwa po środku. Przemierzył wzrokiem po wszystkich, jakby szukał kogoś...
Vito:
Niemalże skończyłeś swoją wartę na placu mistrzów, gdy nagle podszedł do Ciebie Pablo - Wulfgar coś od Ciebie chciał. Masz się do niego natychmiast udać, a ja mam za Ciebie wziąć Twoje patrole. Poszczęściło Ci się, pewno chce Ci dać jakieś zadanie do wykonania czy coś w ten deseń. W końcu te całe patrolowanie i pilnowanie to najgorsza robota jaka może być. I przy okazji masz zgarnąć tego swojego koleżkę Rhena, czy jak się on tam zwał.
Falmir:
Zaszeptał do najbliżej siedzących strażników. Co on tak mierzy tym wzrokiem? Szuka kogoś?
PanzerKampfWagen
17-11-2015, 20:44
Vito
Taa, poszczęściło, stary pewnie ma jakieś śmiertelnie groźne zadanie i nie znalazł innego naiwniaka... Nie wiesz gdzie ten cały Rhen teraz patroluje?
Lwie Serce
17-11-2015, 20:48
Edward
Pirat również zaczął rozbierać kurtyzanę, dość powoli. Wiedział, że im lepszy start, tym pełniejszy wrażeń finał, wszak to nie pierwszy zamtuz przez niego odwiedzony. Zaczął odkrywać powoli jej ramiona obcałowując je i przy okazji posuwając się dalej, by opadła na łoże... Hehehehe cierpliwośc, bierz ją! Nie! Cierpliwie! Cholera, powstrzymaj się hehehe, zaraz się zacznie zabawa na dobre aaahahaha!
Dan
Nie bądź takim pesymistą - odparł szeptem rzucając mu jedną ze znalezionych bryłek resztę zaś chowając za pazuchę i równie powoli jak przedtem kierując się w głąb jaskini.
Vito:
A nie wiem. Górnego miasta to on raczej nie patroluje sądząc po jego randze. Poszukaj gdzieś na placu świątynnym, rynku czy gdzieś tam.
Edward:
Kurtyzana zdjęła z Ciebie koszulę i wywaliła ją gdzieś na którąś szafkę, jednocześnie opadła na łoże przyjemnie wzdychając do Twojego ucha.
Dan:
A to co... Och, ruda. Dzięki - wyszeptał i udał się za Tobą. Podążyliście kolejnym, już nieco krótszym korytarzem. Natrafiliście po drodze na kilka martwych pełzaczy. Zmasakrowane truchła, pogryzione i porozrywane na części z resztkami wnętrzności walającymi się przy starym rusztowaniu, który zresztą ciągnie się gdzieś jeszcze chyba na dole. Niezbyt przyjemny to widok dla waszych oczu... Zwłaszcza, że i bez tego te bestie są już odrażające.
Falmir:
Ty! Chodź no tu do mnie - wskazał w Twym kierunku.
No to chyba Ciebie szukał... - powiedział ci szeptem jeden ze strażników.
Falmir:
O Innosie, o co mu chodzi... Niech to. Wstał i bez słowa poszedł w kierunku Wulfgara.
Dan
Na Adanosa co za smród! - pomyślał podciągając nieco koszulę by choć trochę zdławić odór martwych bestii,jednocześnie coraz mniej podobał mu się ten tunel,pełzacze do słabych bestii nie należały a te tutaj zostały dosłownie zmasakrowane i rozerwane na części.... - Co to do cholery mogło być? Cieniostwory nie zamieszkują w kopalniach....,może jacyś bandyci? Niee,wtedy by było widać ślady krwi,zresztą przyjrzę się im bliżej,może tak jakiś trop znajdę.... - po czym z wyraźnym obrzydzeniem i niechęcią wprowadził własny plan w życie oglądając z bliska martwe kreatury
Dan:
Paskudztwo... Może swoich by ubiły te pełzacze? - powiedział cicho wyraźnie obrzydzony tym widokiem.
Nie widzisz tu nic więcej. Zauważasz tylko, że rany po ugryzieniach nie są aż takie duże, więc coś jak cieniostwór czy podobnego nie mogło ich zagryźć.
Podchodząc w kierunku rusztowania widzisz, że sięga ono gdzieś na dół, choć dopóki nie zejdziesz niżej pewnie nic więcej nie dojrzysz. Na suficie zaś wisi pełno pajęczyn pełzaczy, oraz widzisz parę ich małych tuneli. Nie wiesz, czy rusztowanie i drabiny wytrzymają twój ciężar, lecz chyba nie masz innej drogi na dostanie się na dół...
PanzerKampfWagen
18-11-2015, 15:40
Vito
Kiwnął głową strażnikowi i udał się na plac świątynnny w poszukiwaniu Rhena.
Vito:
Zobaczyłeś Rhena stojącego gdzieś blisko kaplicy Vatrasa.
Falmir:
Gdy tylko wyszedłeś z koszar Wulfgar od razu zaczął mówić - To ty jesteś Falmir, nie?
Falmir:
Rzekł śmiertelnie poważnym i pewnym siebie zarazem, głosem: Oczywiście.
Dan
Wziął pochodnię od Randolpha i powiedział - Rozpalmy kolejną,tą rzucę na dno żeby nam nieco światła rzuciła co za bydle tam się czai... - gdy wykonał jego polecenie rzucił tą trzymaną w ręce na dół a następnie sprawdził stan rusztowania i drabiny....
PanzerKampfWagen
18-11-2015, 17:57
Vito
Podszedł do Rhena i go zaczepił Hej, Rhen, Wulfgar chce nas widzieć, masz olać wartę i iść ze mną do niego.
Andrij Marszałek
18-11-2015, 18:56
Rhen
Więc chodźmy. Wszystko lepsze niż stanie na tych wartach.
Lwie Serce
18-11-2015, 19:53
Edward
Gdy zobaczył jak kurtyzana opadła na łoże, zaczął tańczyć zdejmując przy tym spodnie. To będzie niezapomniana dla ciebie chwila, wreszcie trafiłaś na prawdziwego wilka morskiego a nie jakiegoś szczura lądowego, aaahahahaha!!! Wskoczył na łóżko i zaczął obcałowywać piersi kobiety rozbierając ją uprzednio. Po chwili też przystępuje do dzieła kusią...
Dan:
Rusztowanie oraz drabiny nie są w jeszcze tragicznym stanie i chyba powinny was utrzymać, choć lepiej zważać na kroki, ponieważ niektóre deski są już niemiłosiernie spróchniałe. Pochodnia, która rozświetliła wam dno kopalni odsłoniła wam więcej niepokojących szczegółów. Widzicie tam jakieś stare składowisko, lecz to, co przykuło waszą uwagę to to, iż przy jednej z trzech odnóg widzicie małe stosy z ludzkich kości i czaszek. Inne, mniejsze odnogi wydają się wam zostawione w świętym spokoju. Przez myśl przechodziło Ci, co za cholerstwa mogły tam mieszkać i wystroić sobie tak wejście...
No ładnie... Nie wiem jak ty, ale ja mam powoli dość tej jaskini... - wyszeptał.
Falmir:
Dobra, do rzeczy. Wasz kwatermistrz ma kłopoty z zapasami, które tu przywieźliście na wypadek, gdyby orkowie zaatakowali wyspę. Jako, że straż zna obywateli miasta i ludzi poza farmą, a ty swych kompanów z wojska to i postanowiliśmy nawiązać współpracę w tej sprawie. Posłałem dwóch strażników tutaj, żeby się w końcu wykazali czymś więcej niż tylko łażeniem po mieście czy po farmach. Szczegółów tego zadania nie znam, więc po resztę instrukcji masz się udać zaraz do tego kwatermistrza, do magazynu. Czemu Ciebie akurat wybrano na tę misję to mnie nie pytaj. To tyle, zrozumiano? - odparł ci stanowczo i hardo - Co do tej bimbrowni, o której wspominał Roger już się nie martw. Zajmiemy się tym w najbliższym czasie.
Rhen i Vito:
Po dotarciu do koszar widzicie, jak Wulfgar rozmawia z jakimś żołnierzem. Knecht jakiś... Nie widzą was jeszcze.
Edward:
O cholera... Na kogo ja trafiłam? Cóż... Klient to klient - pomyślała sobie widząc dziwny taniec Edwarda i jego śmiech, lecz udając, że nie zwróciła na to uwagi. Gdy rozpocząłeś całą akcję kurtyzana poczęła najpierw przyjemnie wzdychać, aż w końcu i pojękiwać, od czasu do czasu obdarowując Cię czułymi pocałunkami. Byłeś cholernie podniecony i z każdą chwilą przyśpieszałeś i robiłeś swoje z coraz większym pożądaniem. Długo nie minęło, ledwo może parę minut, a ty już powoli zaczynasz szczytować...
Falmir:
Tak jest. Po czym zasalutował i odmaszerował w stronę magazynu, uprzednio biorąc ze sobą cały swój ekwipunek i żegnając się z resztą strażników.
Lwie Serce
19-11-2015, 16:08
Edward
Łohohooo zaczyna się, efekt kilkutygodniowej abstynencji na morzu!!! Jeszcze przez chwilę kontynuował czynność, nie zapominając również o kolejnych to pocałunkach, aż wreszcie wyjął kuś by przypadkiem nie zrobić bachora kurtyzanie... Pieszcząc jej pierś, wyczekuje na to co dalej ona poczyni...
PanzerKampfWagen
19-11-2015, 16:19
Vito
Podchodzi do Wulfgara i pyta stając na baczność Kapitan chciał nas podobno widzieć?
Andrij Marszałek
19-11-2015, 19:13
Rhen
Stanął na baczność przy Vicie.
Dan
Poczuł jak pot oblewa całe jego ciało a ciarki przechodzą mu po plecach,mimo wszystko schował kuszę i zaczął powoli schodzić na dół starając się przy tym zrobić jak najmniej hałasu,gdy już zejdzie podnosi pochodnię i bacznie się rozgląda dookoła...
Dan:
Randolph szedł od razu za Tobą najciszej jak tylko potrafił, choć po jego minie widzisz, że ma ochotę stąd spieprzać. Wydaje Ci się, że w tej cholernej odnodze się coś dalej świeci za rogiem, ale nie jesteś pewien. Inne wygląda na to, że są całkowicie puste i niezamieszkałe. W okół panuje martwa, zatrważająca cisza...
Edward:
Cholera... Dobra dziewczyno. Szybko kończymy i zmywamy się póki ten wariat nie zażyczy sobie jakiś przedziwnych rzeczy u Bromora... Ciekawe tylko jak będzie szczytować - kurtyzana złapała Twą męskość w swoją dłoń i zaczęła ją szybkimi ruchami masować. Po kilku chwilach doszedłeś, a nasienie z Twej kusi wystrzeliło niczym z armaty, wprost na piersi i kolana dziewczyny.
Rhen, Vito i Falmir:
Kapitan straży odsalutował Ci. Szybko się pożegnałeś ze swoimi, po czym Wulfgar ponownie Cię zaczepił. Tym razem stoi przy nim dwoje strażników. To chyba Ci, którzy mieli rozwiązywać z Tobą sprawę...
Tak, szukałem was... Mam dla was pewne zadanie, w którym będziecie musieli nawiązać współpracę z wojskowymi. Zaraz się dowiecie wszystkiego, niech tylko jeden waszych współpracowników z nich wróci z koszar - po chwili oczekiwania, aż Falmir wyszedł z koszar rzucił i odwrócił się w stronę wojaka. Strażnicy widzieli go jak rozmawiał przed chwilą z Wulfgarem - To on. Zapoznajcie się, chłopcy.
Dan
Poczekaj tu i potrzymaj,ja to sprawdzę - powiedział szeptem oddając farmerowi pochodnię,dobywając swój topór i powoli idąc w stronę poświaty
Falmir:
Witajcie, strażnicy. Me imię - Falmir. A wasze?
Dan:
Podchodząc do rogu zauważasz, iż za nim świeci się powoli dopalająca się już pochodnia. Ku twemu zaskoczeniu zobaczyłeś z oddali jakiś posąg wykonany z kości ludzkich, mięsa i innych, starych i zniszczonych materiałów, oświetlony przez rozmaite świece. Przypomina Ci on nieco posąg Beliara, choć w tym przypadku nie pamiętasz, by był on przedstawiany jako pół szkielet, pół człowiek w czarnej, poniszczonej szacie, z kościanymi skrzydłami i z kosturem w dłoniach. Przed nim modli się jakieś czworo ludzi, ubranych w jakieś stare i poniszczone, skórzane zbroje. Po środku nich widzisz kogoś ubranego w czarną szatę. Przypomina Ci maga, chociaż nie jesteś pewien, czy to rzeczywiście jakiś nekromanta. W okół nich stoi chyba z 6 zombie wpatrujących się w tenże posąg. Martwe, przegniłe i blade stojące ciała, czekające zapewne na rozkazy...
Serce zaczęło bić ci jak szalone, gdy tylko ujrzałeś widok tych trupów i tego paskudnego posągu, który wydaje Ci się, że przeszywa Cię wzrokiem... Cokolwiek tu się wyprawia i cokolwiek oni tam czczą masz ochotę wziąć nogi za pas i uciekać stąd dopóki Cię nie zauważyli.
Dan
Stanął jak wryty na ten widok - O bogowie pieprzeni ożywieńcy, i jakiś świr który dorwał czarne szmaty i za maga wielkiego się mieni,tak czy inaczej nie wyglądają na bogatych a ja nie będę się bawił w pieprzonego generała Uriziela....- pomyślał i zaczął powoli się wycofywać,gdy dojdzie do Randolpha mówi zaaferowanym szeptem - Nie pytaj co tam jest,spadamy stąd i to migiem
PanzerKampfWagen
19-11-2015, 22:13
Vito
No nie, kuźwa, kolejny sztywniak, ten najemnik w porządku się chyba tylko wydawał... Vito rzekł wyciągając rękę w stronę wojskowego.
Dan:
Wyruszyliście powrotną drogą. Na szczęście nic was nie zaczęło gonić, czy to pełzacz czy jakiś trup... Po kilkunastu minutach wydostaliście się w końcu na powierzchnię. Poczuliście wielką ulgę opuszczając to miejsce. Randolph zgasił pochodnię i spytał się zaniepokojony i zdenerwowany. Widać, że to wszystko zrobiło na nim wrażenie... - Co to za gówno tam siedziało? Bo te czaszki nie wróżyły niczego dobrego, ani tym bardziej to światło. Zresztą, po drodze do farmy mi powiesz. Im szybciej stąd uciekniemy tym lepiej.
Dan
To był czarny mag z ożywieńcami.... - na samo wspomnienie przeszły go ciarki - teraz biegnę do Vatrasa,on musi wiedzieć...., a Wy uważajcie na siebie,choć póki co jesteście bezpieczni,nie wyglądali żeby szybko mieli skończyć modły....-Do nocy,do nocy....
Dan:
O cholera jasna... Dan. Nie bliżej będzie do klasztoru? Któryś z chłopaków pobiegnie do Isgarotha i się zawiadomi magów. Ty zostaniesz na farmie w razie, gdyby im się odwidziało to wszystko. A przynajmniej oni coś na razie chyba zrobią z tą kopalnią dopóki się po straż nie pobiegnie.
Dan
Hmm,dobrze,niech tak będzie,ale niech jeden pobiegnie do miasta ostrzec Vatrasa,jego przede wszystkim,straż też można w drugiej kolejności ale Ci durnie i tak nic nie zrobią...., a drugi niech pobiegnie do magów ognia,co jak co ale sługami się zajmą choć by po to by własne ego podbudować - na swe ostatnie słowa uśmiechnął się lekko
Dan:
Wojsko czy straż... Byleby nas obronili. Jak Vatrasowi się powie to i będą się musieli ruszyć...
Trafiliście na farmę. Randolph od razu pobiegł do chłopaków i wysłał od razu jednego do klasztoru, a drugiego do miasta. Akil widząc całe to zamieszanie podszedł do Ciebie i spytał się - Co się dzieje, Dan? Czemu tak biegacie po farmie?
Dan
W kopalni jest jakiś kult Beliara.... - odparł cicho - ale nie mów nic matce,lepiej żeby nie wiedziała
Dan:
Kult Beliara w tej starej kopalni? No ładnie... Cholerne problemy, jeszcze tylko tego brakowało... A tamci gdzie idą? Jeden to pewno do miasta, a tamten? Tak poza tym czemu tam byłeś? - widać po jego tonie, że się denerwuje.
Dan
Jeden pobiegł po Vatrasa,drugi po magów ognia,nie denerwuj się,niedługo rozwiążemy ten problem. A czemu tam byłem....,cóż,bo mnie Randolph o to poprosił,powiedział że coś podeszło pod farmę w nocy i postanowiłem to sprawdzić.... - odparł spokojnie jak gdyby to była oczywista oczywistość wzruszając przy tym ramionami
Dan:
Taa, tylko co Kate powie jak zobaczy, że przyszli tu strażnicy albo magowie... Nie zamknę jej przecież w kuchni. Chyba, że wyjdziesz strażnikom naprzeciw i wszystko im opowiesz zanim wejdą na nasze ziemie.
Dan
Ehh,dobrze już dobrze,tak zrobię....- odparł wyraźnie niechętnie bowiem ostatnia rzecz na jaką miał teraz ochotę była rozmowa z jakimiś nieogarniętymi strażnikami i ponowne opowiadanie im całej historii....
Andrij Marszałek
20-11-2015, 15:32
Rhen
Rhen - wyciągnął rękę do nowego towarzysza. - Wojsko... - może coś nowego nas czeka a nie te patrole tylko...
Lwie Serce
20-11-2015, 16:03
Edward
Yeeehahahaaa!!! Salwa z dziesięciu armat to przy tym nic, ha! Podyszał jeszcze chwilę podniecony, aż wreszcie rzekł - dobrze się spisałaś, zacnie się swego chwalebnego kunsztu wyuczyłaś! Ale pozwól jeszcze... Uklęknął i zaczął językiem oraz wargami pieścić kobiecość kurtyzany...
Rhen, Vito i Falmir:
W skrócie macie udać się do portu pomówić z kwatermistrzem, który teraz przebywa w tutejszym magazynie portowym. Ktoś mu kradnie zapasy dla wojska, więc macie razem współpracować i jakoś tę sprawę rozwikłać. To tyle, zrozumiano? Szczegóły wam powiedzą na miejscu.
Edward:
Kobieta rozwarła nogi i pozwoliła Ci na kontynuowanie waszych miłosnych igraszek. Jęczała i wzdychała, gdy nagle odezwała się do Ciebie od czasu do czasu dysząc... - Może panie skusisz się na jeszcze drugą rundkę? Nie martw się o mnie, dzieci mi nie narobisz. Odpowiednie specyfiki tutejszego alchemika robią swoje... Niestety Bromor będzie coś podejrzewać, jeżeli za tak długi czas będziesz tu ze mną siedział Panie, chyba, że znowu mu dasz daninę... Lub jeżeli wolisz to dokończ swoje i uciekamy... - powiedziała do Ciebie ciepłym i miłym głosem. Nie przekonało Cię to do końca, ale i wiesz, że rzeczywiście na drugą rundę kurtyzana Ci nie pozwoli bez zapłaty, a tym bardziej właściciel burdelu. Przynajmniej możesz dokończyć swoje... Albo i zapłacić i zacząć wszystko od początku po krótkiej przerwie, bo i na to będziesz miał jeszcze siły.
Dan:
Dobrze. Więc oczekuj ich, a ja wracam do pracy - odpowiedział również nieco niechętnie i wrócił do swoich zajęć. Musisz jednak trochę poczekać na strażników, bo i kilka minut minie zanim się tu zjawią. Magowie zaś pewno zjawią się tu za kilka chwil... Jedno jednak nie daje Ci spokoju, a dokładnie ten przedziwny posąg. Te uczucie, iż jego wzrok nadal na Tobie ciąży, co Cię dodatkowo niepokoi...
Falmir:
Tak jest! Rhen, Vito, widzę, że mamy zagadkę do rozwiązania. Ruszajmy zatem.
Andrij Marszałek
20-11-2015, 21:06
Rhen
Jasne - prowadź.
PanzerKampfWagen
20-11-2015, 21:19
Vito
A kto Cię mianował przywódcą naszej "wspaniałej" trójki? Tak jest szefie. odparł Wulfgarowi i udał się do portu z towarzyszami, nie odzywając się już.
Falmir:
Źle mu z oczu patrzy. Lepiej będę go bacznie obserwować. Nie chciałbym się obudzić z nożem w plecach nagle.
Nie słyszę sprzeciwu. Zatem ruszamy, panie.Odparł Wulfgarowi, po czym udał się z Rhenem i Vito do portu.
Dan
Stanął nieco bliżej drogi z której nadejdą strażnicy wraz z Vatrasem by zawczasu ich uprzedzić,cały czas chodził jednak niespokojnie w kółko - Brr,odrażający posąg,nie dość że trupy ożywiają to jeszcze paskudne kapliczki sobie budują,no nic,długo nie pożyją,hehe
Lwie Serce
21-11-2015, 14:54
Edward
A jak zapłacę pewnym cennym zwojem? Spytał, przerywając na chwilę pieszczenie kobiecości kurtyzany, poprzestając póki co na masażu jej ud.
Edward:
A cóż to za zwój, panie? - spytała kurtyzana z nutą ciekawości.
Falmir, Rhen i Vito:
Dotarliście do portowego magazynu. Widać, że jest już on nieco podstarzały i zaniedbany sądząc po jego wyglądzie. Stare deski, odrapane czy niekiedy ledwo trzymające się kupy... Przed wejściem stoi jakiś wojskowy noszący na sobie zwykłą zbroję knechta, a obok niego już ciężej uzbrojony osobnik. Falmir poznaje w nim swojego kwatermistrza Richarda. Po minie widzisz, że wygląda na zdenerwowanego nie na żarty.
Dan:
Oczekując na strażników po jakiś 10 minutach dotarło tu ich sześciu wraz z jednym z farmerów i Vatrasem, z czego jeden w ciężkiej zbroi, takiej, jaką noszą wyższą rangą strażnicy. Zatrzymali się przed Tobą, po czym mag wody wyszedł przed nich i zapytał się Ciebie - Przybyliśmy na waszą prośbę tak szybko jak tylko mogliśmy. Wasz współpracownik powiedział, iż w tej kopalni za wami mieści się kult Beliara. Byłeś już tam, więc zapewne znasz więcej szczegółów czego możemy się tam spodziewać?
Dan
Wyraźnie się ucieszył że będzie rozmawiał z Vatrasem a nie strażą,pozdrowił ich z daleka gestem uniesionej dłoni a gdy podeszli zaczął mówić rozgorączkowany - No więc tak,jeden z chłopaków powiedział że coś w nocy podeszło pod farmę,postanowiliśmy to sprawdzić a ślady zaprowadziły do kopalni,od razu nam się to przestało podobać,zwłaszcza że szybko natknęliśmy się na 3 zmasakrowane pełzacze,im dalej się w nią zagłębialiśmy tym gorzej było,zeszliśmy po rusztowaniu i natknęliśmy się na stosy ludzkich czaszek i kości zaś w jednej odnodze stała kapliczka Beliara a przed nią kilku ożywieńców i ktoś kto wyglądał na czarnego maga. Daliśmy nogę i posłaliśmy do miasta i do klasztoru by sprowadzić pomoc. Uff,to by było na tyle - Heh,o tym że kapliczka mnie obserwowała przy tych głąbach gadać nie będę...
Falmir:
Podchodzi do kwatermistrza Richarda, po czym mówi:Witam. Kapitan Wulfgar nas do Ciebie wysłał, mieliśmy Ci pomóc w jakimś... zerka na jego wyraz twarzy, po czym dokańcza ...problemie. Zatem? Tak wnerwionego to go nie widziałem.
Dan:
Mag przysłuchiwał się z zaciekawieniem temu, co mówisz, po czym dodał - Kult Beliara powiadasz... Ciekawe są jego plany. Chyba was nie widzieli, mam rację? I chyba mag ognia już się zbliża do nas - rzeczywiście. Z daleka możecie zobaczyć, iż zbliża się do was jakiś mag ognia wraz z nowicjuszem w waszym kierunku. Nie poznajecie jednak kto to.
Dan
Hmm,oni nie.... - po czym zszedł do szeptu i powiedział tak by tylko Vatras to słyszał - Ale jestem pewien że posąg się we mnie wpatrywał,niemal czułem jego spojrzenie na sobie,nawet teraz gdy o tym mówię włos mi się jeży....
Dan:
Mogłeś zwrócić swoją uwagę na niego. Nie wiadomo, czy Beliar nie powiadomił ich, że mogłeś być w tej kopalni. To trochę nam krzyżuje plany... Ale chyba damy radę - wyszeptał, po czym dodał na głos widząc, że mag ognia przybył:
- Witaj, Hyglasie.
- Witaj. Widzę, że już jesteśmy w komplecie. Przyszykowałem kilka run i zwojów na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.
- Dobrze. Danie, prowadź proszę. Ja muszę pomówić jeszcze na osobności z Hyglasem. Będziemy szli za wami, na tyłach.
Widzisz, jak Vatras coś szepcze na ucho magowi ognia, po czym daje wam znak ręką, byście ruszali.
Falmir, Rhen i Vito:
No, to świetnie. Zostaw nas samych - warknął do nieznanego wam knechta, a ten zaraz odszedł w kierunku królewskiego statku. No dobra. Jakiś chędożony złodziei podkrada mi zapasy. Zniknęło nam sporo zwojów, mikstur i mieczy. Niby nic, gdyby nie to, że tych zaklęć to my nie wiadomo ile nie mamy, a kilka mocniejszych tam było. Mikstur też wiele to my nie mamy, bo miecze to najmniejsze nasze zmartwienie. Przeszukałem z innymi magazyn, ale nie znaleźliśmy żadnych śladów. Zero naruszonego zamka, zero dziur w dachu czy czegoś podobnego. Po prostu nic. Ci żołnierze, którzy pilnowali magazynu nie mają zielonego pojęcia o żadnym włamaniu, a sami przysięgają, że niczego nie brali. Przeszukaliśmy ich kajuty i ekwipunki, ale niczego nie znaleźliśmy. Strażnicy na mieście też nie widzieli tych łajz, żeby się poruszali po mieście.
Lwie Serce
21-11-2015, 18:13
Edward
Zobaczysz, jak skończymy - odparł, po czym kontynuował pieszczenie kobiecości kurtyzany, aż do doprowadzenia jej do pełnej rozkoszy...
Dan
Murwa..... - pomyślał wzdychając ciężko po czym udał się z powrotem do kopalni prowadząc resztę do tego przeklętego miejsca
Edward:
Więc i skończ swoje, a potem porozmawiamy o "drugiej rundzie"... - odpowiedziała ci i dała ci skończyć swoje. Nie długo minęło, aż w końcu Twe uszy usłyszały jej rozkoszne jęki, gdy szczytowała... Gdy skończyliście spojrzała na Ciebie oczekując jakiejś odpowiedzi.
Falmir:
Po wysłuchaniu, o co kwatermistrzowi chodziło, powiedział Możesz na nas liczyć. Po czym odwrócił się w stronę Rhena i Vito, by się naradzić Jakieś pomysły? Proponuję zacząć od przeszukania magazynów jeszcze raz. Z drugiej strony możemy spróbować porozmawiać ze strażnikami. Tylko musimy znać ich imiona.
Andrij Marszałek
21-11-2015, 18:41
Rhen
To zagadkę mamy dopiero. Myślę że przeszukiwanie i przesłuchiwanie możemy sobie odpuścić skoro już to robili. Trzeba się raczej zastanowić kto mógłby to zrobić.
Falmir:
Można to sprawdzić, Rhenie. Ale myślę, że lepiej będzie się rozdzielić. Jeden przeszuka jeszcze raz magazyn, drugi popyta strażników, a trzeci spróbuje znaleźć dodatkowe wskazówki co do tegoż śledztwa.
PanzerKampfWagen
21-11-2015, 19:26
Vito
Ja mogę jeszcze raz przeszukać magazyn, może nie zauważyli jakiegoś włazu w ziemi, czy co...
Falmir:
Zgoda, to Vito idzie przeszukać magazyn, a ja zajmę się za rozmowę z innymi strażnikami. Rhen zacznie szukać jakiś dodatkowych śladów. Wszyscy za? Jak tak, to dam znać kwatermistrzowi, co i jak.
Dan:
Podeszliście pod kopalnię. Strażnicy od razu rozpalili swoje pochodnie, a magowie użyli zaklęcia "światło", by móc widzieć wszystko co się znajduje w tejże kopalni. Strażnicy weszli pierwsi z dowódca na czele, a magowie tuż za nimi. Nader cicho jak zwykle... Wszyscy podążali spokojnymi i delikatnymi krokami wgłąb. W pierwszych pomieszczeniach nic się nie zmieniło, ani nic nie ukrywało się tam. Podążając dalej doszliście w końcu do miejsca, w którym ostatnim razem leżały tu martwe pełzacze. Ich trucheł teraz już tu nie ma...
Andrij Marszałek
21-11-2015, 20:12
Rhen
No dobrze.
Dan
Przysięgam na Adanosa że tu leżało kilka martwych pełzaczy! - rzekł przerażony tym odkryciem - Mam nadzieję że nie natkniemy się na więcej tych trupów.... - jednak nie zatrzymał się prowadząc dalej grupę aż doszli do rusztowania - Coś mi mówi że wiedzą że tu jesteśmy....,uważajcie przy schodzeniu na dół,to rusztowanie nie jest w najlepszym stanie i przy dużym obciążeniu może nie wytrzymać.....
Falmir:
Zgoda. Zatem przedstawmy sprawę kwatermistrzowi. Po czym odwrócił się w stronę kwatermistrza. Mamy zatem 3 prośby. Pierwsza - Vito chce sprawdzić jeszcze raz magazyn, zatem prosi o zgodę na przeczesanie magazynu. Chcielibyśmy wiedzieć jeszcze 2 rzeczy - jak zwą się strażnicy, którzy rozwiązywali poprzednio sprawę? I czy działo się tu coś ciekawego, co mogłoby również pomóc w śledztwie?
Dan:
A więc będzie tu niezła rzeź. Schodzimy pojedyńczo, chłopaki - odparł ci dowódca strażników i wydał rozkaz swoim ludziom. Każdy zaczął pojedyńczo schodzić po drabinie ostrożnie się przy tym oglądając. Magowie zaś stanęli gdzieś przy rusztowaniu i próbowali się w razie czego dopatrzeć wroga. Gdy wszyscy zeszli każdy począł się dokładnie rozglądać.
Gdzie teraz? - zapytał się Ciebie mag ognia.
Falmir, Rhen i Vito:
A niech włazi, byleby go ręce nie świerzbiły. Imiona tych strażników to Henry, Jan, Eric i Herman. Na zmianę stróżowali od jakiegoś tygodnia. A dziać nic się nie działo tutaj. Nic więcej nie wiem.
Dan
Tędy - wskazał pochodnią ścieżkę która prowadziła do posągu,zdjął topór z pleców i dodał - Panie dowódco,ośmielę się doradzić by kilku ludzi zostało na tyłach,może i te ożywione trupy są głupie ale ten kto nimi steruje niekoniecznie....
Falmir:
Dobrze, zatem Rhen pójdzie ze mną do tych strażników. Vito, sprawdź ten magazyn. Spotkamy się tutaj za niecałą godzinę.
PanzerKampfWagen
21-11-2015, 21:25
Vito
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy ktoś ustanowił Cię przywódcą naszej trójki? spytał Falmira wyraźnie rozdrażniony jego zachowaniem.
Falmir:
Nie, aczkolwiek skoro sam się zgodziłeś na przeczesanie magazynu, to cóż. Może inaczej - nie, ale lepiej będzie jak ktoś z nas będzie dowodzić, byśmy sprężyli się z tym zadaniem. Chyba, że wolisz siedzieć tu i stać jak głupi bez powodu. Odpowiedział Falmir.
Jeszcze czego. Jakiś gnojek, który nie przeżył pewno tego, co ja wczoraj, śmie.... o Innosie, dodaj mi sił, bym mu nie przypierdzielił.
Andrij Marszałek
21-11-2015, 21:32
Rhen
No dobra więc chodźmy do nich.
Falmir, Rhen i Vito:
Ruszać dupy do roboty i nie kłócić się, bo wam je zaraz skopię - warknął do was zdenerwowany kwatermistrz. Chyba lepiej go nie drażnić...
Dan:
Ano prawda. Ty, ty, ty i ty, zostańcie tu na miejscu. Wielebny magu, ty i również powinieneś zostać. Potęga Twej magi pozwoli nam przeżyć -
powiedział do swoich i do Vatrasa.
Dobrze. Wy ruszajcie dalej - odpowiedział, po czym ruszyliście w kierunku posągu. Ujrzeliście go z daleka, lecz teraz nie było tam żadnych wyznawców, ani nieumarłych. Za to przed tym ochydnym posągiem w kałuży krwi leżał jakowyś nagi człowiek, cały poprzebijany... Przeszedł znowu przez Ciebie strach, a wrażenie, iż ten posąg Cię obserwuje znowu narosło.
- O kurwa, co to jest... - wyszeptał dowódca.
Falmir:
Już ruszamy. Odpowiedział Falmir, nie chcąc patrzeć w stronę Vito. Już zbytnio go zdenerwował. Ruszył za Rhenem do koszar.
Dan
Zrobiło mu się niedobrze,ledwo powstrzymał się przed zwymiotowaniem całego śniadania....,opanował się jednak i powiedział przerażonym głosem do maga stojącego obok - Panie,ja czuję wzrok tego posągu na sobie....,błagam zrób coś
Dan:
To nie jest posąg Beliara... Beliara nie tak przedstawiano - powiedział mag ognia do wszystkich, do Ciebie zaś - Też to czuję. Czuję nieznaną mi siłę, której nie jestem w stanie rozpoznać. Zapewne wszyscy to czujemy... Nie ważne. Odsuńcie się wszyscy! - wydał komendę i wyjął jakiś szarawo czarny kamień z jakimiś dziwnymi znakami i cisnął olbrzymią kulą ognia w tenże posąg. Usłyszeliście wtem okropny krzyk, przez który padliście na kolana obezwładnieni. Jedynie mag ognia jeszcze sobie jakoś daje radę... Ci, którzy czekali za kaplicą wtem udali się do was. Możesz ujrzeć wydobywające się z ciemności przy posągu żywe trupy - czy to szkielety z zardzewiałymi, dwuręcznymi mieczami czy zombie podążający w waszym kierunku.
Nie wiesz, czy dasz radę się podnieść i walczyć. Czujesz się bezsilny i obezwładniony, tak jak i strażnicy.
Dan
Ale kretyn z tego maga,wiedziałem że Ci z zakonu ognia to idioci.....,no oprócz niektórych - pomyślał ponuro próbując się odczołgać jak najdalej od nadchodzących trupów
Dan:
Udało ci się odczołgać w bezpieczne miejsce, w tym czasie mag zebrał w sobie siły i cisnął tą samą kulą ognia w jedną z grupek nieumarłych. Widzisz jak kości i proch latają wszędzie, jak i również słyszysz krzyki padających i martwych zombie. Vatras wraz ze strażnikami nadszedł i również dołączył się do walki ciskając lodem w trupy. Jednak coby nie było za łatwo ujrzałeś, iż od tyłu nadciągają cztery martwe pełzacze. To te same, które leżały jeszcze niedawno na górze. Strażnicy chyba nie są tego świadomi i są skupieni na zatrzymaniu nadciągającej nawałnicy trupów i osłanianiu swoich. Powoli też czujesz, że odzyskujesz siły, choć do walki jeszcze się nie nadajesz.
Dan
Chłopaki! Za Wami! - krzyknął do strażników choć przemknęła mu przez głowę myśl że powinien milczeć....,zganił się za to jednak i jeszcze odsunął od szalejącej walki czekając na powrót do pełni sił....
Dan:
Bronić strażników! Ja się zajmę pełzaczami! - krzyknął Vatras, po czym wycofał się na tyły, zaś strażnicy wyszli do przodu by dać szansę pozostałym. Widzisz jak mag rzuca jakieś zaklęcie, które powoli zatrzymuje i zamraża nadchodzących nieumarłych. Z przodu zaś straż rozpoczęła walkę z trupami. Walka ani to im nie wychodziła dobrze, ale i też nie ustępowali nieumarłym. Zapewne gdyby nie mag ognia to byście się załamali od tej strony... Większości strażnikom udało się odczołgać w bezpieczne miejsce, lecz jednemu niestety nie... Zombie przyciągneły go do siebie i rzuciły się na niego gryząc i pożerając go żywcem. Drze się w niebogłosy, a krew leje się strumieniami z jego ran. Mag próbuje mu pomóc odciągając zombie od niego, lecz chyba to już powoli jego koniec. Ty zaś z każdą to sekundą odzyskujesz siły, i zapewne niedługo będziesz w stanie pomóc swoim kompanom w walce.
Dan
Biedak....,ale lepiej on niż ja hehe - pomyślał widząc śmierć strażnika, odczołgując się jeszcze trochę,jednak był coraz bardziej zniecierpliwiony własną bezradnością....
Dan:
Vatrasowi udało się zamrozić wszystkie pełzacze, tym samym blokując drogę od tyłu. Do zwycięstwa wam jeszcze daleko, choć powoli przechyla się jej szala na waszą stronę, choć jak długo to potrwa to nie masz pojęcia. Ci nieumarli są nieulegli, a mimo każdej rany, czy odrąbanej kończyny próbują walczą dalej, zaś żywi nie mają takiego daru... Odzyskałeś jednak niemalże wszystkie swoje siły i możesz już stanąć do walki.
Dan
Zerwał się łapiąc za broń i natychmiast rzucając się do walki z bojowym okrzykiem i furią na ustach starając się odcinać głowy nieumarłym....
Dan:
Podczas walki udało Ci się pokonać dwóch zombie oraz jeden szkielet. Niestety podczas walki jeden z nich użarł Cię w rękę pozostawiając za sobą ranę po ukąszeniu. Niepokoi Cię to, wszak jego zęby były pokryte jakąś dziwną, czarną mazią... Walka powoli dobiega końca, a strażnicy dobijają pozostałości po trupach. Oni nie wyglądają wcale lepiej. Widzisz, że odnieśli sporo obrażeń po ukąszeniach czy ranach zadanych przez miecze szkieletów. Gdy tylko walka dobiegła końca magowie zniszczyli to co jeszcze się ostało z mrocznego posągu, roznosząc go w pył i drobne cząstki. Pozostaje wam tylko dobić nieumarłe pełzacze i przeszukać to całe miejsce...
Rhen i Falmir:
Dotarliście do koszar. Widzicie, jak Wulfgar zajmuje się ćwiczeniami wraz z nowymi rekrutami. Trzymać to i oni ledwo miecz potrafią...
Techniczny:
100 - 13 = 87 punktów wytrzymałości dla Dana + zakażenie.
Vito:
Kwatemistrz zaprowadził Cię do środka. Widzisz tu niezły burdel - masa skrzyń, worków, lin, kul armatnich, a i nawet działo Ci się tu udało zobaczysz - No, to szukaj... Ja zaczekam sobie na zewnątrz.
Falmir:
Ci ludzie mogliby się tymi mieczami pozabijać prędzej. Zerknął w stronę Wulfgara, po czym podszedł do niego Nie przeszkadzam? Potrzebna mi pańska pomoc w rozwiązaniu pana zlecenia.
Dan
Mimo że trupów było wiele to żaden z nich nie umiał walczyć....,ostatni z nich zdołał co prawda ugryźć go w dłoń ale nie było to nic wielkiego....,gdy walka dobiegła końca powiedział niechętnie - Niestety pozostaje nam jeszcze znaleźć sprawcę tego bluźnierstwa....,i skoro to nie był posąg Beliara to czyj Panie?
PanzerKampfWagen
22-11-2015, 11:42
Vito
Przeszukuje dokładnie towary, czy ktoś się nie schował w którejś skrzyni i nie wychodzi gdy następuje zmiana warty. Obmacuje ściany i podłogę w poszukiwaniu luźnych desek, kamieni i ukrytych włazów, ogląda stan stropu. Sprawdza działanie zamka w drzwiach. Jeśli w środku magazynu nic go nie zaciekawi to obchodzi go jeszcze dokładnie z zewnątrz, wypatruje podkopów i wyrwanych desek ze ścian.
Lwie Serce
22-11-2015, 12:49
Edward
Gdy skończył, wstał powoli i wyjął ze swego kufra zwój, pokazując go kurtyzanie, nawet nie patrząc co na nim się znajduje...
Dan:
Nie mam pojęcia. Beliara to on na pewno nie przedstawiał. Nie jestem specem od inwokacji, ani nie znam się aż tak dobrze na istotach z innych sfer, ale za to inni magowie ognia w klasztorze zapewne będą coś wiedzieli na ten temat. Zapewne to jakiś demon...
Dziwne uczucie, które wywoływał posąg ustąpiło całkowicie, gdy tylko magowie zniszczyli go, a ty poczułeś błogą ulgę...
Myślę, że to początek naszych problemów, a jest on większy, niż się nam to wydaje. W każdym razie trzeba powiadomić lorda Tymorisina o tym wszystkim i przebadać tę kopalnię do końca. Może jeszcze gdzieś czają się tu jakieś bestie.
W tym czasie pełzacze nie próżnowały i próbowały się uwolnić ze swojego lodowego więzienia. Widzicie jak lód powoli pęka i odłamuje się, więc zapewne niedługo oswobodzą się i ruszą na was...
Falmir i Rhen:
Nie przeszkadzasz. Ci chłopcy nawet porządnie nie umieją trzymać miecza... Ale ja już ich nauczę... - odparł ci ze złowieszczą nutą w głosie. Rekruci zaś spojrzeli i na Ciebie i na Wulfgara, zapewne spodziewając się co im za ćwiczenia zaraz zaserwuje..
Vito:
Nic nie widzisz prócz ewentualnych porozwalanych rzeczy i siłą otwieranych niektórych skrzyń czy kufrów.
Edward:
Kurtyzana spojrzała na Ciebie z zawiedzioną miną i odparła stanowczo - Zwój światła? Nie ma mowy. Toż to prawie nic nie warte.
Falmir:
Z chęcią zobaczyłbym, cóż im zaserwujesz, panie kapitanie. Powiedział złowieszczo Falmir, po czym kontynuował Jednakże mamy tę sprawę do rozwiązania. Przyszliśmy tu po paru strażników. Mamy z nimi do pogadania. Ich imiona - Henry, Jan, Eric i Herman. To może nam pomóc w śledztwie.
Moja babcia lepiej macha mieczem niż te łamagi...
Dan
Demon? Nie dobrze,oj bardzo nie dobrze - powiedział pod nosem,przyjmując bojową postawę i szybko dodając- i nie chcę nic mówić ale zaraz te pełzacze się uwolnią....
Lwie Serce
22-11-2015, 14:12
Edward
Nie, to nie. A ten obrazek ze światłem na zwoju to zmyłka, dał mi go pewien szaman na pewnej wyspie, doszło za sprawą drugiego takiego zwoju do pewnego incydentu, baaardzo miłego dla jakiejś tam kobity. Ale, ciebie to nie obchodzi - rzekł i schował z powrotem zwój.
PanzerKampfWagen
22-11-2015, 14:55
Vito
Spytał kwatermistrza po obejrzeniu budynku Nie ma nigdzie żadnych planów tego magazynu? Może jakieś pomieszczenie, albo piwniczka istnieją, o ktorych nie wiemy? Tak to nic nie zauważyłem, wszystko wydaje się w porządku, tylko do niektórych kufrów się dobierali, bo mają uszkodzone zamki.
Dan:
Strażnicy przyjęli pozycję bojową, a magowie wyszli naprzód i przygotowali runy. Gdy tylko lód pękł, a potwory się uwolniły i runęły na was, a magowie oddali strzały. Pierwsze dwa zostały mocno uszkodzone, lecz dwa z tyłu nie zostały nawet draśnięte. Magowie wycofali się na tyły widząc, że potwory są zbyt blisko, a wy przystąpiliście do odparcia ataku. Nie było to takie ciężkie jak się mogło wydawać na początku. Załatwiłeś ze strażnikami bez odniesienia żadnych ran jednego z pełzaczy, reszta zaś kompanów nie otrzymała ich zbyt wiele.
- No dobra. Jeszcze kogoś do ubicia nam dacie? - spytał się ironicznie dowódca strażników.
- To chyba wszyscy. Przynajmniej na razie. Sprawdźcie te miejsca skąd przybyli nieumarli, a potem ruszamy do innych odnóg. Niech część tu tylko zostanie na wszelki wypadek, a my się przyjrzymy temu nieszczęśnikowi, którego złożyli w ofierze.
Vito:
Nie ma opcji, żeby tu coś takiego było, a gdyby było to by mnie o tym zapewne poinformowano. Może i to stara kupa drewna, ale jeszcze co poniektórzy pamiętają jej budowę. Plany są, ale nic więcej ci nie pokażą niż to co tutaj widzisz... Ale jak chcesz to mogę ci je pokazać.
Wulfgar:
A mogę i Tobie też to zaserwować, mi to bez różnicy. W każdym razie to nie wiem gdzie ci cali strażnicy magazynu są. Sprawdź w koszarach, albo w tym drugim magazynie portowym niedaleko handlarza Hamlara. W najgorszym przypadku ktoś ich zgarnął i wypłynęli w poszukiwaniu tych piratów.
Edward:
Nie nie nie kochanieńki, tak się nie bawimy - chyba nie uwierzyła...
Dan
Podniósł pochodnię w drugiej ręce wciąż trzymając topór i powiedział ironicznie idąc w stronę z której przyszły pełzacze - No to zabawy ciąg dalszy....
PanzerKampfWagen
22-11-2015, 17:18
Vito
Pokaż te plany. gdy otrzyma plan magazynu i nic na nim podejrzanego nie zobaczy to sprawdza pergamin pod światło, kierując go w stronę słońca, by upewnić się że nikt przypadkiem niczego z niego nie wymazał.
Andrij Marszałek
22-11-2015, 18:25
Rhen
Sprawdzę czy ich tu nie ma przypadkiem. - Wchodzi do pomieszczenia mieszkalnego. Jeśli znajdują się tam jacyś nie znani mu strażnicy to mówi - Czy jest tu jakiś Henry, Jan, Eric czy Herman?
Falmir:
Zgoda. Zatem ruszam do magazynu. Potem krzyknął do Rhena Rhenie, widzimy się koło kwatermistrza za godzinę, daj znać, jak coś znajdziesz.
Lwie Serce
24-11-2015, 14:07
Edward
To nie, ale przyznać muszę iż dobrze piczy dajesz, aaahahahaha! Pirat wyszedł po tym z komnaty...
Dan:
U mnie czysto! - rozległ się głos, zaraz po nim nastąpiła kolejna, podobna wiadomość, po czym magowie wraz ze strażnikami poszli za Tobą..
Nie mamy pojęcia co to za człowiek. Zapewne obywatel miasta. Sprawdźmy jeszcze te odnogi i wracajmy. Ty oraz paru trzech strażników pójdzie ze mną. Ty kapitanie podążysz z magiem Hyglasem - powiedział Vatras.
Oczywiście, wielebny. Ruszajmy - odparł kapitan i ruszył ku prawej odnodze, wy zaś ruszyliście w lewą. Widzisz kolejne, stare rusztowania, oraz stare klatki i sporo cel dla więźniów.. Zapewne była to jedna z mieszkalnych części tejże kopalni. Część z tych cel była wykuta w ścianie jaskini, inne zaś były "dobudówkami" z kamiennych cegieł, tworzących prowizoryczne budynki, a część więźniów zapewne musiała siedzieć w klatkach...
Przeszukajcie cały teren. Ja przypilnuje wejścia na wypadek, gdyby czarny mag bądź coś innego postanowiło tu wrócić - wydał polecenie mag wody.
Vito:
Plan budynku nie pokazuje ci nic więcej niż to co teraz ujrzałeś.
Rhen:
A jest i nawet dwóch Janów! - odkrzyknął ci jakiś żołnierz zasiadający w rogu koszar kończący swoje śniadanie wraz ze swoimi towarzyszami.
Falmir:
Po kilku minutach dotarłeś do drugiego magazynu. Żołnierzy kręci się tu całkiem sporo. Czy to zwykli knechci, czy wyższi rangą wojacy. Trudno będzie tu wyłapać któregoś z tych strażników.
Edward:
I znowu ktoś sie gapi na Ciebie jak na idiotę. Tym razem jest to Bromor i ochroniarze zamtuzu. Czyżbyś z czymś przesadził?
PanzerKampfWagen
24-11-2015, 17:33
Vito
Kurna, nic tu nie ma... Kto dokładnie jest w posiadaniu kluczy do magazynu? Nie zgubił nikt klucza w ostatnim czasie, nie oddawał do ślusarza? spytał oddając plan kwatermistrzowi.
Falmir:
Rozgląda się na knechtów, szukając ich "przywódcy". Po czym w końcu podchodzi do jednego z lepiej "uzbrojonych" Witam. Ty tu rządzisz?
Dan
"Przeszukaj teren" - ta jasne, czyli Wy chłopaki babrajcie się w gównie a ja postoję i pokontempluję....,ehh, ale nie mam zamiaru skończyć jako bryła lodu,oj nie..... - pomyślał po czym w milczeniu począł wykonywać polecenie Vatrasa
Andrij Marszałek
24-11-2015, 18:55
Rhen
Jeden z was nie jest przypadkiem ochroniarzem magazynu w porcie?
Lwie Serce
26-11-2015, 13:15
Edward
Co się gapicie, zapłaciłem, zachędożyłem i idę się napić, jakiś problem? Spytał wpatrujących się w niego ludzi.
Dan:
Jeden ze strażników ruszył na rusztowania, a ty wraz z resztą zacząłeś przeszukiwać cele. W niektórych celach zauważyliście, iż leżą tam przeróżne gnijące już szczątki ludzkie - od kości, aż po rozczłonkowane części ciał. Śmierdzą one niemiłosiernie, aż zbiera ci się powoli na wymioty... Domyślasz się, że to ci biedacy, których czaszki leżą przed "kaplicą" wyznawców tego przedziwnego stwora, którego przedstawiał posąg.
Edward:
Ano żaden, choć muszę przyznać, że chyba nasza dziewczyna świetnie się Tobą zajęła sądząc po tych wszystkich okrzykach dochodzących z pokoju - odparł ci Bromor.
Rhen:
Jeden z nich powstał od stołu i wyszedł do Ciebie - No to ja. O co chodzi?
Falmir:
Właściwie to tak. A co? - odparł ci bacznie przyglądając się Tobie
Vito:
Do ślusarza? Może. Tylko by musieli mi ten klucz ukraść wpierw, bo teraz ja jestem jego właścicielem. Chyba, że o czymś nie wiemy... Wiesz co? Zapytaj się tutejszego ślusarza, czy nie dorabiał komuś nieznajomemu klucza, bądź akurat tego od magazynu. Jak nie tutaj trop to odwiedzić musisz starego zarządce magazynu. Niejaki Bernard chyba...
Falmir:
Uff, dobrze wiedzieć. Mam sprawę, szukam 4 strażników: Henry'ego, Jana, Erica i Hermana. Mam do nich sprawę nie cierpiącą zwłoki. Jest może ktoś taki tutaj?
PanzerKampfWagen
27-11-2015, 20:35
Vito
Ślusarza znajdę, a gdzie może teraz przebywać ten Bernard?
Dan
Im szybciej stąd wyjdziemy tym lepiej.... - pomyślał podciągając koszulę tak by choć odrobinę odciąć się od odoru zgniłych ciał i przyspieszając przeszukiwanie tego miejsca....
Dan:
Podczas przeszukiwania cel odnalazłeś dobrze schowany list w jednej z niewielkich dziur w skale znajdujących się za rogiem łóżka. Rzuciło ci się w oczy od razu to, iż krew prześwituje przez ten list. Skazany najwyraźniej w akcie desperacji napisał wiadomość swoją krwią... bądź też cudzą. Gdy go rozwinąłeś ujrzałeś dosyć nieczytelne i słabe pismo, choć większość z tego udało Ci się rozczytać bądź rozszyfrować:
"Nie wiem, który już dzień siedzę w tej cholernej kopalni, ale tracę... już nadzieję, że wyjdę stąd kiedykolwiek żywy... To co oni robią... To przechodzi ludzkie pojęcie. Każdego dnia zabierają kogoś z nas, po czym już nie wraca... Krzyki tych nieszczęśników niekiedy było słychać i w całej kopalni... Raz widziałem, jak z jednej z odnóg wychodził zombie. O Innosie... Jego skóra była blada niczym górski śnieg, a oczy wyblakłe i bez życia. Dźwięki, jakie wydawał z siebie mroziły krew w żyłach nie dając nam spać po nocach, a przyglądał się wszystkim całymi dniami z daleka tak, jakby chciał się na nas rzucić i zagryźć nas na śmierć. Boję się, że w końcu przyjdą po mnie i stanę się... tym czymś. Moja kochana Alice... Jeżeli kiedykolwiek stąd wyjdę to już nie jako ten, którego kochasz i znałaś ledwo kilka tygodni temu... Zapewne jako nieumarły, który nie zazna spokoju, póki nie dosięgnie mnie śmierć ostateczna... Choć jeśli żywy i zdrowy to i już czuję, jak to wszystko wpływa na mnie. Głód, wszechobecny strach... Mam wielką ochotę wbić kły w mojego współlokatora... W jego chude mięso..." - pismo pod koniec staje się coraz bardziej nieczytelne i zabazgrane, aż w końcu po ostatnim zdaniu kompletnie się urywa zostawiając dalej jedynie plamy krwi.
Vito:
A tego to ja już nie wiem. Popytaj no obywateli czy twoich kolegów ze straży.
Falmir:
Ale jakich strażników? Bo my ich to mamy całkiem sporo...
Falmir:
Zdezorientowany, a zarazem lekko sfrustrowany, dopowiada Nie zrozumieliśmy się, mam na myśli tych 4 strażników, co wcześniej patrolowali magazyn od kwatermistrza Richarda. Powtórzę ich imiona: Henry, Jan, Eric i Herman.
Dan
Jakim sukinsynem i popaprańcem trzeba być żeby robić coś takiego? - z trudem przezwyciężył żołądek podchodzący do gardła i z wyraźną odrazą ruszył dalej zachowując w ręce list - Ile to jeszcze będzie trwało?!
Lwie Serce
28-11-2015, 12:18
Edward:
A tak, dobra ta wasza dziewczyna, chociaż nie miałem zbyt wielkich wymagań po kilku tygodniach abstynencji, aahahahaha! Wykrzyczał uśmiechając się szaleńczo na koniec i znów tachając swą skrzynię skierował się do wyjścia.
PanzerKampfWagen
28-11-2015, 14:17
Vito
A jak on wygląda? Obywatele często znają strażników z widzenia ale nie wiedzą jak mają na imię.
Andrij Marszałek
28-11-2015, 14:22
Rhen
No mam wraz z dwoma innymi strażnikami zbadać sprawę kradzieży z magazynu portowego. Wiem że już was przesłuchiwano no ale może coś sobie przypomniałeś?
Falmir:
Strażników magazynu? Cholera... Czekaj no. Herman to za karę za chlanie na służbie właśnie miał pilnować magazyn, a tak to musi tachać przez cały dzień skrzynie ze statku do magazynu, z magazynu na statek i inne tego typu rzeczy. Więc pewnie gdzieś się tu kręci. Popytaj no innych, może któryś z chłopaków coś wie. Rozpoznasz go po tym, że ma cholernie jasne, blond włosy, krótkościęte. Jest zazwyczaj ogolony, a z twarzy wygląda trochę jak wiejski głupek plus paraduje z takim mieczem jak ty. Zbroję ma również taką samą jak ty. A co do reszty to nie mam pojęcia. Musisz popytać gdzie indziej. Rano wysłaliśmy statki w poszukiwaniu piratów, którzy zapuścili się tu aż pod Khorinis, więc może któryś z nich jest właśnie na nim - rzeczywiście, widzisz w oddali jakieś dwa potężne okręty królewskie.
Edward:
A no to się cieszę, że mamy kolejnego, zadowolonego klienta. Zapraszamy ponownie, hehehe - odparł ci Bromor, a inny powrócili do swych zajęć. Na zewnątrz robi się coraz bardziej cieplej, a niebo jest bezchmurne. Idealny dzień na chlanie, czy chędożenie, czy co tam przyjdzie komu do głowy.
Vito:
Już nieco podstarzały, z pełną brodą, w miarę wysoki o czarnych włosach... I nosi zazwyczaj skórzany pancerz. Tylko pewnie jak zobaczy strażnika to nie będzie zbytnio zadowolony i pewnie marudzić zacznie czego go nachodzisz, hehe.
Rhen:
Nie, zero. Cały czas pamiętam, że stałem tam i nic się nie działo specjalnego... Choć mam wrażenie, że jakby czas popłynął szybciej o dziwo na tej warcie w pewnym momencie. Może i się zamyśliłem czy co... No ale. To tyle co wiem. No i jeszcze ktoś chyba udawał pijaka i chciał do mnie podejść. Szkoda tylko, że wycofał się, gdy zobaczył, że wyciągnąłem miecz i chciałem mu nim przyrżnąć w łeb hehe. Ale to o tym już wiedzą. Potem już tego kolesia nigdy więcej nie widziałem.
Dan:
Ja pierdole... - usłyszałeś jednego strażnika, który najwyraźniej nie wytrzymał i zwrócił wszystko co miał widząc ten widok, drugi zaś rzucił - Coś znaleźliście? Bo u nas nic szczególnego. Może to i lepiej, bo nie mam ochoty ani chwili dłużej już tu siedzieć.
PanzerKampfWagen
28-11-2015, 14:59
Vito
Dzięki. odparł mu, po czym udał się do Thorbena, ślusarza w dzielnicy mistrzów.
Falmir:
Herman łazi ze skrzyniami? Cholera, trochę komplikuje to sprawę. No nic, dziękuję za pomoc. Po czym zabrał się za szukanie Hermana, znając oczywiście już jego wygląd.
Andrij Marszałek
28-11-2015, 15:03
Rhen
No dobrze. Wiesz może gdzie są inni których wymieniłem?
Lwie Serce
28-11-2015, 15:08
Edward
Rumu murwa rumu hehehe, trzeba poszukać jakiejś tawerny żeby się urżnąć buahahaha! Zaczął przechadzać się po porcie w poszukiwaniu karczmy.
Dan
Ja mam jakiś list ale nic po za tym....,zbierajmy się stąd - powiedział i szybkim krokiem podszedł do Vatrasa mówiąc do niego i wręczając mu list - Panie,to jedyna rzecz jaką znalazłem,.....
Vito:
Widzisz jak Thorben pracuje wraz ze swoim czeladnikiem przy jakiś meblach nawet nie zauważając Cię.
Falmir:
Trochę ci to zajęło, ale w końcu znalazłeś go. Widzisz jak z niezadowoloną miną burczy coś pod nosem tachając jakieś skrzynki.
Rhen:
Nie. Herman tylko z tego co wiem za karę robi za pachołka i tacha skrzynie i inne klamoty w tym naszym drugim magazynie, na końcu portu.
Edward:
Minęło zaledwie parę sekund, a już zauważyłeś obok zamtuza jakąś karczmę. Może i nie wygląda jak zamek króla, lecz daje rade... Przed wejściem do niej stoi jakiś odźwierny. Nie wygląda to on za miło...
Dan:
Kapłan wziął list i zaczął go czytać, gdy tylko skończył zwinął go i schował do kieszeni - Hmm... Chyba porywają ludzi, by zyskać armię nieumarłych, oraz dla ofiar dla ich mrocznego pana. Zapewne planowali przejąć wyspę. W każdym razie nie możemy tego zlekceważyć i szybko temu zaradzić zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. Wracajmy do reszty i uciekajmy stąd.
Napotkaliście resztę tuż przy rusztowaniach prowadzących na wyższe poziomy kopalni:
- Jak sytuacja, Hyglasie?
- Nic szczególnego. Stara kuźnia i magazyn. Trzymali tam stare i pordzewiałe miecze jedynie oraz stare jedzenie. A u was?
- Dowiedzieliśmy się, że porywali jakiś ludzi tutaj, by następnie przemienić ich w nieumarłych, albo poświęcić temu demonowi. W celach znajduje się pełno ciał i tym podobnych rzeczy. Musimy wrócić do miasta i powiedzieć lordowi Tymorisinowi o tym wszystkim, a ty ojcu Pyrokarowi.
- Im szybciej tym lepiej. Ruszajmy.
Falmir: Postanowił podejść do niego zaraz po zakończeniu jego roboty i z nim pogadać. Witaj. Jestem Falmir. Herman, prawda? Jest ważna sprawa - chodzi o magazyn, który patrolowałeś. Nie widziałeś może czegoś dziwnego, bądź czegoś, co mogło przykuć Twą uwagę?
PanzerKampfWagen
28-11-2015, 16:03
Vito
Przepraszam mistrzu, że przeszkadzam Ci w pracy, mam kilka ważnych pytań do Ciebie, możemy porozmawiać?
Dan
Ja mam tylko jedno pytanie.......,gdzie do cholery jest zapłata za mój trud,za to że nieomal zostałem zeżarty żywcem,za to że prawie się porzygałem przeszukując to ohydne miejsce?! Ja tu nie działam dobrowolnie,oj nie! - irytował się w myślach z powodu braku wzmianki o pieniądzach za jego decydujący wkład i ruszając w stronę wyjścia
Andrij Marszałek
28-11-2015, 17:43
Rhen
Dobre i to. Dzięki. Do spotkania z Falmirem mam jeszcze trochę czasu. Przejdę się na rynek to może jakiś miecz porządny bym kupił - Idzie na rynek do kupca Hakona.
Lwie Serce
28-11-2015, 17:51
Edward
A to co za pajac hehe, czemu mam ochotę walnąć go z bańki? Zaczął iść jakby nigdy nic i nie zwracając już więcej uwagi na odźwiernego.
Rhen:
Witaj, strażniku. Poszukujesz jakiegoś dobrego ostrza? Więc dobrze trafiłeś. Rozejrzyj się i zobacz co Cię zainteresuje, lub też ja mogę ci coś wybrać.
Kupiec miał naprawdę wiele broni - czy to przez zwykłe pałki, aż po topory i miecze dwuręczne. Choć zapewne nie jest to takie tanie...
Vito:
Stolarz spojrzał na Ciebie, po czym po chwili odłożył swoje narzędzia gdzieś na bok i odparł ci - Tak. O co chodzi? Czy coś mój bratanek narobił?
Falmir:
Ano to i ja, ale co z tego? Wszystko już powiedziałem temu kwatermistrzowi i nic się w tej sprawie nie zmieniło. Ba, jeszcze widzę, że chce drążyć temat jeszcze bardziej i nie dawać mi spokoju. Zaraz pewno jeszcze każe za mną wysyłać żołnierzy, żeby mnie obserwowali za każdym razem, albo bez rozkazu nie będę mógł się pójść nawet odlać... - powiedział marudnie. Chyba nie ma humoru na kolejne przesłuchanie...
Edward:
Z wnętrza karczmy dochodzi do Ciebie pełno śmiechów, rozmów czy wesołych krzyków. Znajduje się tam pełno obywateli miasta, czy to różnorakich marynarzy i innych tego typu ludzi. Wszyscy zalewają się piwem czy wódą, a nieliczni mogą sobie pozwolić na rum, czy wino, a kelnerki ubrane w dość wyzywające stroje obsługują tychże to starych wilków morskich, kusząc ich swymi wdziękami. Za ladą stoi jakiś umięśniony facet, z długą i bujną brodą. Zapewne jest to jakiś barman czy to właściciel tego przybytku.
Dan:
Pośpiesznie wyszliście na powierzchnię. Wszyscy odetchnęli z ulgą widząc, że już wszystko jest za nimi i mogą odetchnąć świeżym powietrzem.
- Dobra, chłopaki. Dwóch z nas oraz ja zaprowadzi wielebnego Vatrasa do miasta, a reszta niech odprowadzi kapłana Innosa do klasztoru - wydał rozkaz dowódca strażników, ci w ramach odpowiedzi odparli mu "Tak jest!"
- Mógłbyś odprowadzić maga ognia wraz ze strażą do klasztoru? Ty najmniej obrażeń tu odniosłeś, a nie wiadomo czy coś się nie stanie jeszcze po drodze - zwrócił się do Ciebie mag wody.
Techniczny:
Lista broni u Hakona:
1. Sztylet
Rodzaj broni: Broń jednoręczna
Obrażenia: 2 (kłute ,sieczne)
Cena: 25 sztuk złota
Wymagana siła: 5
2. Pałka
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 2 (obuchowe)
Cena: 10 sztuk złota
Wymagana siła: 5
3. Zwykły toporek
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 5 (sieczne)
Cena: 30 sztuk złota
Wymagana siła: 15
4. Topór drwala
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 5 (sieczne)
Cena: 35 sztuk złota
Wymagana siła: 20
5. Krótki miecz
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 6 (sieczne,kłute)
Cena: 75 sztuk złota
Wymagana siła: 15
6. Buzdygan
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 6 (sieczne,kłute)
Cena: 75 sztuk złota
Wymagana siła: 25
7. Dobry, krótki miecz
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 9 (kłute ,sieczne)
Cena: 160 sztuk złota
Wymagana siła: 25
8. Kostur sędziego
Rodzaj broni: broń dwuręczna
Obrażenia: 14 (sieczne,kłute)
Cena: 200
Wymagana siła: 30
9. Kordelas
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 9
Cena: 225 sztuk złota
Wymagana siła: 30
10. Lekki topór bojowy
Lekki topór bojowy
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 11 (sieczne)
Cena: 275 sztuk złota
Wymagana siła: 35
11. Dobry, długi miecz
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 12 (sieczne, kłute)
Cena: 320 sztuk złota
Wymagana siła: 35
12. Kiepski, szeroki miecz
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 7 (kłute, sieczne)
Cena: 125 sztuk złota
Wymagana siła: 25
13. Wilczy kieł
Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 8 (sieczne, kłute)
Cena: 125 sztuk złota
Wymagana siła: 20
14. Topór obosieczny
Rodzaj broni: brońdwuręczna
Obrażenia: 20 (sieczne)
Cena: 500 sztuk złota
Wymagana siła: 45
15. Kiepski miecz dwuręczny
Rodzaj broni: broń dwuręczna
Obrażenia: 16 (sieczne, kłute)
Cena: 400 sztuk złota
Wymagana siła: 40
Falmir:
Ech, nic z niego nie wytrzasnę... Muszę chwilę odpocząć. Coś zjeść. Nie dowiadując się niczego szczególnego, wyruszył w stronę targowiska.
PanzerKampfWagen
28-11-2015, 18:20
Vito
Nie, Twój bratanek jest czysty, jestem tu w innej sprawie. Czy ktoś w ostatnim czasie dorabiał sobie u Ciebie klucz do drzwi?
Andrij Marszałek
28-11-2015, 20:43
Rhen
Witaj. Nie masz czegoś tańszego od tego miecza(wskazuje na dobry długi miecz) ale lepszego niż to(wskazuje na kiepski szeroki miecz). Chodzi mi o broń w tym rodzaju.
Dan
Westchnął ciężko i powiedział - Tak wielebny,da się załatwić....- Ale mam nadzieję że hojnie sypniecie kasą za to wszystko!
Lwie Serce
29-11-2015, 15:50
Edward
Zajął wolne miejsce przed ladą karczmarza. Hej ho człowiecze! Nie wyglądasz mi na szczura lądowego, pewność już żeglował? Rzeknij mi, co tam w mieście słychać a przy okazji jaka cena rumu bo dawno nic nie piłem!
Edward:
A hej ho. Ano żeglowałem i to sporo, ale w końcu po tylu latach postanowiłem osiąść na Khorinis, skąd zresztą pochodzę. No i założyłem tą knajpę. A na Khorinis jak zwykle burdel, choć tym razem większy niż zwykle. Król wysłał tu wojsko jakiś tydzień temu. Po jaką cholerę to nikt tego nie wie, ale na pewno nie po rudę bo dość niedawno popłynął transport na Kontynent. Pewno orkowie ostrzą zęby na wyspę. Za butelkę rumu białego 15, czerwony i bursztynowy 20, aromatyzowany 25.
Rhen:
Z tego typu mieczy ciężko coś będzie znaleźć, a zakładam, że pałasze Cię nie interesują? Bardziej to one są do pchnięć niż cięć, ale i tak się da coś zrobić...
Vito:
Tak, kilka osób dorabiało sobie u mnie klucze. Do kufrów, do drzwi...
Falmir:
Targowisko jest wypełnione masą ludzi, aktywistami jak i straganami z przeróżnymi towarami - od jedzenia i przypraw, aż po magiczne zwoje i potężne mikstury. Aż ciężko ci jest przeciskać się przez te masy ludzi. Widzisz z daleka, że Rhen stoi przy kupcu Hakonie i ogląda jakieś bronie.
Dan:
Vatras podniósł jedną brew widząc Twoje westchnienie, po czym odwrócił się i wszyscy ruszyliście w swoją stronę. Po drodze każdy milczał i nie odzywał się do siebie słowem. Za dnia tereny w okół klasztoru były bardzo piękne - kilka małych wodospadów spływających z gór, mnóstwo kwiatów i roślinności, oraz wielkie jezioro, przez które biegł długi i kamienny most prowadzący do starego klasztoru magów ognia. Budowle również wyglądają imponująco - stare zdobienia na budynkach, wysokie mury, czy barwne witraże widoczne z daleka z głównej, klasztornej kaplicy pokazywały bogactwo jak i potęgę zakonu magów ognia.
Gdy dotarliście pod drzwi klasztoru Hyglas w końcu odezwał się - No to tyle. Koniec drogi. Dzięki za odprowadzenie mnie do klasztoru. Weźcie te mikstury i zwoje w ramach nagrody. Choć zapewne kapitan straży miejskiej sowiciej was wynagrodzi. Cóż, żegnajcie - i zniknął za drzwiami klasztoru, które ówcześnie otworzył mu jakiś nowicjusz. Strażnicy ukłonili głowę magowi w ramach podzięki, pożegnali się i zaczęli wracać do miasta. Widzisz, że mag podarował ci średnią miksturę, oraz zwój z zaklęciem "Leczenie średnich ran".
Dan
Tak,żegnaj Panie - Oby,oby! Zwój i mikstura na pewno się przydadzą ale nie ma to jak złoto.... - pomyślał rozmarzony i z nieco lepszym humorem zaczął wracać na farmę nie czekając na strażników.
PanzerKampfWagen
29-11-2015, 17:30
Vito
Interesują mnie tylko klucze do drzwi, potrzebuję konkretnych nazwisk mistrzu Thorbenie.
Falmir:
Jedzenie może poczekać. Jak widzę te bronie, to aż mnie świerzbi, by kupić. Idzie w stronę stoiska, gdzie stoi Rhen.
Andrij Marszałek
29-11-2015, 19:29
Rhen
No pałasza bym nie chciał. Interesuję mnie jakiś prosty miecz, bardziej poręczny od tego szerokiego ale tańszy i lżejszy od tego cuda.
Lwie Serce
29-11-2015, 20:47
Edward
Ta, wojska tu brakowało jeszcze, pewno będą tylko okradać ludzi pod pretekstem podatku wojennego, aaahahaha! Dobrze, że żeglarze nie muszą się tym przejmować. Daj no białego rumu, ten mój ulubiony, ha! Właśnie z Czerwonej Latarni wracam, tera trzeba odreagować wysiłek fizyczny, aahahaha!
Edward:
A wręcz przeciwnie, bo muszą. Włażą im na statki, przeczesują wszystko dokładnie jakby tam chcieli żyłę złota znaleźć. A ten kto im podpadnie wylatuje przed oblicze sędziego. Stary chędożony w dupę pierdolec... - podał ci butelkę rumu.
Vito:
Ehh... Konkretne nazwiska? Poczekaj no chwilę. Zaraz wrócę - ślusarz poleciał do domu. Po paru chwilach wrócił z jakimś grubym dziennikiem i otworzył na którejś stronnicy i zaczął ci dyktować ostatnie zamówienia - Gerbrant... Valentino... Hanna... Zuris... I jeszcze jakiś nieznajomy mi klient. Przedstawił mi się jako Victor. Na pewno nie był to żaden z obywateli, ani kupców. Dosyć ubrany nietypowo, bo w skórzaną zbroję i płaszcz z kapturem. Przy pasie nosił długi miecz, a na plecach małą kuszę. Trochę mi myśliwego przypomina, choć nie przypominam sobie, by Bosper miał takiego pracownika.
Rhen:
No to chyba, że jeszcze ten "Wilczy kieł". Ani nie długi, ani nie krótki, średni jeśli chodzi o długość, tylko nieco gorszy od tego krótkiego, ale i lepszy od szerokiego zarazem. Kosztuje tyle samo - 125 sztuk złota. Raczej nic innego coby Cię usatysfakcjonowało nie mam.
Falmir:
Widzsz jak Rhen dyskutuje z handlarzem i próbuje sobie dobrać jakiś miecz.
Dan:
Przed wejściem na farmę natknąłeś się na swojego ojczyma. Ten od razu gdy Cię zobaczył rzucił nerwowo - I co? Co z tą kopalnią? Kate ujrzała was, gdy wracaliście. Byliście ranni i co poniektórzy pogryzieni, ale w miarę się już uspokoiła.
Dan
Zło w niej zostało zniszczone....,niestety mag za to odpowiedzialny zapadł się pod ziemię.... - na wspomnienia o tym co w niej znaleźli grymas obrzydzenia przeszedł przez jego oblicze jednak szybko się opanował kontynuując - Innymi słowy nie ma już bezpośredniego zagrożenia dla Was ale wciąż miejcie się na baczności....
PanzerKampfWagen
29-11-2015, 21:58
Vito
Gerbrant i Valentino są z górnego miasta, na co by im było kilka mieczy i zwojów? Pozostają Zuris, Hanna i ten nieznajomy... Jeśli zatrzymał się w mieście to u Hanny, więc będę mógł sprawdzić ich oboje naraz, ale najpierw pójdę do Zurisa. Dziękuję, na pewno przyda mi się ta wiedza. To tyle, możesz wracać do pracy. odparł stolarzowi, po czym udał się na rynek, do straganu Zurisa.
Dan:
Zapadł się pod ziemię? Cóż... Obawiam się, że może tak łatwo nam nie odpuścić ten cholerny mag. A jeśli nie nam to gdzie indziej zacznie siać strach i panikę. W każdym razie... Nie ugryzło Ciebie chyba jakieś cholerstwo, co?
Vito:
Przeciskając się przez masy ludzi zauważyłeś, że przy straganie Hakona stoi Rhen i Falmir oglądających towary tegoż kupca. Jeszcze Cię nie zauważyli, jeszcze...
Witaj, strażniku. Chcesz coś ode mnie kupić? Więc dobrze trafiłeś. Mam tu wszelakie składniki, zioła i mikstury przywiezione z klasztoru magów ognia, czy też od mistrza Constantino, bądź też zza oceanu, z Kontynentu.
Dan
Hę? Jednemu się udało,ale to nic wielkiego....,ledwie draśnięcie.... - rzekł machnąwszy zdrową ręką jak gdyby bagatelizując tą sprawę
PanzerKampfWagen
29-11-2015, 22:37
Vito
Nie, ja akurat w innej sprawie. Podobno dorabiałeś niedawno klucz u Thorbena, czy mogę dowiedzieć się od czego to był klucz i po co Ci jego drugi egzemplarz?
Vito:
A... To klucz od domu. Dorobiłem sobie zapasowy, na wypadek, gdybym zgubił ten pierwszy, oraz po to, aby mój pewien przyjaciel mógł do niego wejść w razie, gdyby mnie nie było. Deszcze i te sprawy. A czemu pytasz?
Dan:
No nie wiem czy to nic wielkiego, ale zrobisz jak uważasz... W każdym razie leć do miasta i odbierz nagrodę za odkrycie tego czegoś. Pewnie kapitan Wulfgar coś naszykuje dla Ciebie. A, no i nie zapomnij im powiedzieć, żeby przysłali mi tu na farmę kogoś do ochrony. Armii trupów to my nie powalimy sierpami i kijami.
Dan
Powiem,ale wiesz jak to jest ze strażą....zrobię jednak co w mojej mocy....,a Wy trzymajcie się,na pewno niedługo znów wpadnę w odwiedziny - rzekł podając mu rękę na pożegnanie i udając się do kaplicy Vatrasa
PanzerKampfWagen
29-11-2015, 23:00
Vito
Prowadzimy śledztwo, ale nie mogę powiedzieć nic więcej póki wszystko się nie wyjaśni. No nic. Muszę jeszcze przeszukać Twoją chatę. Wybacz, takie są procedury, postaram się niczego nie rozwalić i odstawię wszystko na miejsce po rewizji. Rzekł kierując się do budynku. Jeśli handlarz nie protestuje to sprawdza materac w łóżku, pościel, poduszkę, przeszukuje szafki, szuflady. Szuka ukrytego włazu i luźnych desek w podłodze. Stara się niczego nie zniszczyć a sprawdzone przedmioty odstawia tam gdzie były. Szuka przede wszyskim mieczy, ale także zwojów i mikstur typowych dla straży. Pokaż jeszcze zawartość kufra i koniec.
Andrij Marszałek
30-11-2015, 15:06
Rhen
Hmm. No dobra wezmę go bo na pewno będzie lepszy od tego mieczyka. Ile to będzie?
Lwie Serce
30-11-2015, 17:39
Edward
Chyba żeś korsarzem, jak list kaperski okażesz to i nie przeszukają okrętu - odparł łapiąc głębszego łyka rumu. Ale jedno co w Khorinis dobre, to zamtuz, dobre tam dziewuchy aaahahaha!
Falmir:
Stoi za Rhenem, przeglądając jednak okazałości (tj. miecze) sprzedawcy.
Edward:
Ano dobre, dobre. A i ładne. Jeszcze rumu? - zapytał, widząc, że jeszcze kilka chwil i po butelce pewnie nic nie zostanie.
Vito:
No niech ci będzie, ale jak coś stłuczesz i namieszasz to potem będziesz za to odpowiadał. A i nie grzeb mi w moich listach - powiedział marudnie. Przeszukując dom nie zauważyłeś niczego podejrzanego. W domu handlarz trzyma pełno jakiś pergaminów, książek czy najpotrzebniejszych jemu rzeczy - pieniądze, żywność czy przygotowane już mikstury na sprzedać. W piwniczce zaś znajduje się mnóstwo ziół i ampułek z jakimiś płynami oraz składniki będące bazą do przeróżnych mikstur czy innych substancji. Rzeczy typowych dla straży tu nie widzisz, chociaż ich mikstur to ty i tak nie odróżnisz od jego.
Rhen:
125 sztuk złota. Tyle co za ten szeroki - odparł ci kupiec. Zauważyłeś, że również Falmir podszedł do straganu i ogląda bronie Hakona...
Dan:
Mag wody wertuje w swej kaplicy jakieś notatki. Nie zauważył Cię jeszcze i o dziwo chyba nie odprawił jeszcze żadnego kazania, czy to nie przedstawił jakiejś opowieści...
PanzerKampfWagen
01-12-2015, 16:24
Vito
No nic, to chyba tyle... Ach nie, byłbym zapomniał, czy sprzedawałeś komuś ostatnio zwój snu?
Dan
Wielebny,czcigodny Hyglas dotarł bezpiecznie do klasztoru...., i w czasie walki użarła mnie jedna z tych odrażających istot....moglibyście rzucić na to okiem? - powiedział podchodząc nieco bliżej
Andrij Marszałek
01-12-2015, 16:55
Rhen
Proszę bardzo - Wyciąga odpowiednią sumę pieniędzy i przekazuję ją Hakonowi.
Lwie Serce
02-12-2015, 18:01
Edward
Nie! Moje wielkie plany nawalenia się jak prosiak muszą poczekać! Wykrzyknął nagle oświecony, podnosząc palec wskazujący do góry. Nie wiesz, czy nie potrzebuje tu ktoś kogoś sprawnie machającego kordelasem? Potrzebuję złota! Musi mi starczyć na 20 kurtyzan bym spełnił swe marzenie, aaahahahaha!
Dan:
Mag schował od razu notatki i zamknął w kufer, byś mu zapewne nie czytał niczego. Od razu po tym wstał i spojrzał na twoją rękę - To chyba nic poważnego. Choć na wszelki wypadek oczyść tę ranę i przyłóż sobie do niej jakiś okład z ziołami leczniczymi. Najlepiej by była jakaś maść, choć zwykłe zioła też powinny się nadać - W każdym razie... Interesują Cię jeszcze jakieś zadania?
Vito:
Zwój snu? Nieee. Nie sprzedałem ostatnio nikomu czegoś takiego. Zresztą... To dosyć bezużyteczne zaklęcie. Chyba, że ma się zamiar ktoś komuś włamać do domu, czy to zabić bez problemu.
Rhen i Falmir:
Kupiec wziął pieniądze i podał ci twój nowy miecz. Wygląda w porządku i jest na pewno lepszy niż ta twoja stara wykałaczka - Cóż, dzięki. A Ciebie żołnierzu coś interesuje ciekawego?
Edward:
Praca powiadasz... Wojsko szuka najemników i sowicie płacą. Dzisiaj coś takiego usłyszałem. Pewnie sami nie chcą sobie brudzić rączek jak i straż hehe. Chyba, że praca u tych pajaców z mieczami Cię nie interesuję, to wtedy może coś innego się wymyśli - O rany. Co za czub. Niech no spieprza mi stąd jak nie chce rumu, bo mi klientów odstrasza.
PanzerKampfWagen
02-12-2015, 20:05
Vito
W porządku. To tyle. Dzięki za współpracę. odparł handlarzowi, po czym udał się do przybytku Hanny.
Andrij Marszałek
02-12-2015, 20:10
Rhen
Zakłada nowy miecz i od tej pory go używa. Falmirze spotkajmy się na placu wisielców zaraz - Idzie do Pecka by zwrócić starą broń.
Falmir:
Nie całkiem. Ale ciekawa broń. Po czym odwrócił się do Rhena i podszedł w stronę placu wisielców, po czym zapytał się go Spotkałeś może jakiegoś z tych strażników? Bo dwoje z nich są właśnie na morzu, a ten mały gnojek Herman nie chce współpracować.
Dan
Hmm,tak,mógł bym pomóc,ale nie składałem ślubów ubóstwa jeśli wie wielebny co mam na myśli........ - odparł spokojnie - I mam nadzieję że Wulfgar też hojnie sypnie groszem!
Lwie Serce
03-12-2015, 17:39
Edward
Dobra zatem! Ale z kim mam porozmawiać, jeśli chcę coś... Podziałać? Spytał, wstając z miejsca i podnosząc swój kufer.
Edward:
Do Wulfgara bodajże. Kapitan straży miejskiej. Po drogowskazach dojdziesz do koszar, gdzie przebywa, chociaż najprędzej będzie, jeżeli wyjdziesz z karczmy i udasz się od razu w prawo. Zauważysz tam mury obronne i pewien budynek chroniony przez nie. To tam.
Vito:
Witaj. Czego tu szukasz, strażniku? - odezwała się od razu właścicielka gospody, jednocześnie zajmująca się czyszczeniem blatu.
Dan:
Tak, wiem... W każdym razie jeżeli oczywiście współpraca z wojskiem, zakonem lub strażą Cię nie zniechęci.
Rhen:
Zobaczyłeś jak Wulfgar trenuje z jakimiś nowymi rekrutami, których nie widziałeś tu nigdy wcześniej. Gdy tylko przechodziłeś przez plac rzucił ci pytające spojrzenie co ty tu robisz.
Techniczny:
Akcje z Falmirem i Rhenem puszczam po tym jak sie upora z Wulfgarem i Peckiem :P
PanzerKampfWagen
03-12-2015, 17:47
Vito
Mam kilka pytań. Dorabiałaś może ostatnio jakiś klucz?
Dan
Zależy o jakim rodzaju współpracy mówimy....,i o jakiej formie zachęty do jej podjęcia....
Lwie Serce
03-12-2015, 20:03
Edward
Wiec trzymaj złoto i do zobaczenia u Beliara, aaahahahaha! Rzucił karczmarzowi 15 sztuk złota i wyszedł nieco chwiejnym krokiem z budynku, kierując się w stronę koszar. Ciekawe, czy będzie coś normalnego do roboty, choć te szczury lądowe pewno będą chciały żeby ich wyręczać w ładowaniu armat, bo sami się boją że im w łeb strzeli, aaahaha!
Andrij Marszałek
03-12-2015, 20:16
Rhen
Staję na baczność przodem do kapitana. Kapitanie, melduję że podczas chwilowej przerwy w śledztwie spowodowanej oczekiwaniem na mojego towarzysza Falmira zakupiłem nową broń i przyszedłem zwrócić przydziałowy oręż do zbrojowni.
Falmir:
Chciałem omówić z Rhenem wyniki śledztwa póki co. Stale stojąc na baczność.
Dan:
Zależy. Zadań konkretnych jeszcze nie ustaliliśmy wraz ze strażą i wojskiem. A ile dostaniesz pieniędzy za wykonanie zadania to i również zależy od jego wagi. Więc jak?
Rhen i Falmir:
Wulfgar spojrzał na was i na nowy miecz, który sobie kupił Rhen i jak to zwykle odezwał się do was hardym i stanowczym głosem - A ten trzeci gdzie się podział? Poza tym jak wam na razie idzie?
Vito:
Ano dorabiałam... A o co chodzi?
Edward:
W najbliższych latach nie mam zamiaru zginąć, więc za szybko to my się pewnie nie spotkamy - rzucił ci karczmarz na pożegnanie. Po paru minutach dotarłeś już pod mury koszar. Budynek jest średnio duży, ale za to dobrze chroniony wysokimi murami obronnymi i dosyć dobrze zadbany. Na placu treningowym widzisz jakiś młokosów próbującymi ćwiczyć mieczami straży, choć raczej przypomina to próbę orania powietrza mieczem niczym motyką, czy coś w ten deseń. Widzisz też jednego strażnika, jednego knechta i wysokiego, umięśnionego i brodatego mężczyzny o surowym i hardym spojrzeniu. Rozmawiają z sobą. Nosi przy pasie długi, przyozdobiony i piękny miecz, a na sobie ma jakąś czarno-czerwoną zbroję ze znakiem królestwa Myrtany.
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 16:08
Vito
Prowadzimy ważne śledztwo. Od czego to był klucz, i po co Ci jego kopia?
Lwie Serce
04-12-2015, 16:10
Edward
Co jak co, ale do machania mieczami to wy się nie nadajecie, nie żelaznymi przynajmniej, może spróbujcie z innymi najpierw, jeśli wiecie co mam na myśli, aaahahahaha! Wykrzyczał do młodzików usiłujących nauczyć się walczyć. Ja do niejakiego Wulfgara - dodał.
Dan
Ehh,dobrze,niech będzie,wchodzę w to - powiedział z ciężkim westchnięciem - W kopalni nie było tragedii.....,może teraz też nie będzie tak źle?
Dan:
A musi być zawsze tragicznie? - odparł ci Vatras.
Vito:
To dla mojej współpracownicy. Klucz jest od drzwi wejściowych.
Dan
Nie,nie musi - odparł mu lekko się uśmiechając - ale łatwo też nie będzie, w końcu główny sprawca tego bluźnierstwa zapadł się pod ziemię....
Andrij Marszałek
04-12-2015, 17:24
Rhen
Przesłuchałem jednego ze strażników i zaraz z Falmirem uzgodnimy co robić dalej. Vito przeszukiwał magazyn. Nie wiem co teraz dokładnie robi bo umówiliśmy na później by zebrać informacje.
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 19:22
Vito
Dla współpracownicy... No dobrze, mam jeszcze jedno pytanie. Czy nie zatrzymał się u Ciebie ostatnio niejaki Victor? Ubrany był w skórzaną zbroję i płaszcz z kapturem, a uzbrojony w długi miecz i kuszę.
Falmir:
Ja natomiast rozmawiałem z jednym świadkiem i niestety mało się dowiedziałem, dwóch z nich jest na morzu, sir!
Dan:
Tak... W każdym razie. Wróć tu do mnie za jakieś dwie godziny i zapewne wtedy będę miał jakieś pierwsze zadanie dla Ciebie. To na razie tyle - odparł ci Vatras, bez odwzajemniania tego uśmiechu.
Vito:
Nie. Nikogo takiego tutaj nie było. Głównie sami kupcy oraz ich pomagierzy tutaj się zatrzymują, a czasami jacyś zwykli podróżni.
Rhen i Falmir:
Wulfgar odwrócił się od razu w kierunku krzyku jakiegoś mężczyzny o długich, czarnych włosach i wąsie. Przy pasie nosi kordelas, oraz tacha jakiś kufer z sobą... Rekruci również odwrócili się w jego stronę, a po ich minach sądzicie, że nie są zbytnio zadowoleni z tego komentarza. Wulfgar wyszedł naprzeciw was i powiedział coś do nieznajomego...
Edward:
Widzisz to samo co ta cała dwójka. Ciężko opancerzony mężczyzna wyszedł naprzeciw Ciebie i powiedział niezbyt przyjemnym tonem do Ciebie - To ja. Czego chcesz?
Lwie Serce
04-12-2015, 19:57
Edward
Burdelu do wyłącznej dyspozycji, buahahaha! Zarobić chcę, powiedziano mi, że straż potrzebuje kogoś, kto umie machać ostrzem. A jak tak patrzę na tych tutaj, to widzę że jestem darem od bogów!
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 19:57
Vito
W porządku, nie przeszkadzam Ci już. Wyszedł z gospody Hanny i udał się do karczmy w porcie, zasięgnąć języka u Kardifa.
Edward:
Takim darem od bogów, że mi tu uchlany z karczmy leziesz? I nie gadaj, że nie, bo czuć to aż stąd - rzeczywiście przypominasz sobie, że coś udało ci się wychylić pare... albo parenaście łyczków rumu.
Vito:
Trafiłeś do karczmy Kardiffa. W pierwszej chwili wszyscy tu obecni zamilkli i przyglądali ci się w ciszy, lecz po paru chwilach odwrócili się i większość wróciła do swoich starych zajęć i rozmów. Widzisz jak karczmarz liczy swoje pieniądze przy ladzie nie zauważając Cię nawet.
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 20:06
Vito
Podszedł do lady. Daj piwo Kardiffie, tylko w butelce.
Lwie Serce
04-12-2015, 20:08
Edward
To błąd! Przewidzenie! Pozory! Wykrzyczał obudzony, dodając zaraz już spokojnym filozoficznym tonem - to nie uchlanie, tylko stan uniesienia i oświecenia, wyostrzający zmysły, inteligencję i refleks. Fachowo nazywa się to upojeniem, jeszcze nie uchlaniem! Myślę trzeźwo, mówię trzeźwo, działam trzeźwo! Jak mewa!
Falmir:
O Innosie, co to za brudas? Dziwak jakiś czy co?
Edward:
Tak? Więc zobaczymy do czego się nadajesz skoro chcesz dla mnie pracować - Wulfgar po tych słowach wyjął miecz. Trochę się tego przestraszyłeś widząc jakie byś miał szanse na wygraną z takim przeciwnikiem, lecz ten nie ruszył na Ciebie, lecz wskazał mieczem na tamtejszych rekrutów i wydał im rozkaz - No to zobaczymy jak sobie poradzicie z nim, panienki. Może nie jesteście aż tak tragiczni jak mi się wydaje. Ustawić się naprzeciwko siebie po przeciwległych stronach placu i zaczynamy. A wy odsunąć się i nie przeszkadzać. I bez zabijania mi tu. Chyba, że te wyzwanie jest dla Ciebie niczym, przybyszu to wtedy i ja mogę stanąć do walki z Tobą,
Rekruci uśmiechnęli się wrednie słysząc rozkaz kapitana, po czym ustawili się zgodnie z rozkazem wyjmując swoje miecze i oczekując twojej odpowiedzi. Jest ich czterech, a ty jeden sam. Dodaje ci otuchy to, że machanie im mieczem za dobrze nie wychodzi, a i zbyt umięśnieni to oni również nie są.
Vito:
Eh... Moment - karczmarz pośpiesznie zaczął dokańczać liczenie monet, po czym schował wszystko gdzieś za ladę i zaczął nalewać ci piwo - Na służbie na piwo?
Lwie Serce
04-12-2015, 20:45
Edward
Postawił swój kufer przy ścianie i dobył swego kordelasa. Yo ho! Teraz pokażę wam, durnie niemyte, jak się naprawdę walczy yeeahahaahahaaaa!!!
Techniczny
Edzio walczy ze strażnikami starając się ich oddzielić, nie waha się też używać brudnych sztuczek jak kopniak w krocze czy cios z dyńki, zamierza także odwracać uwagę i zmieszać ich durnowatymi zachowaniami, np. jakimiś wyskokami, tańcami i ogólnie głupkowatością xD
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 20:46
Vito
Zapłacił 10 sztuk złota i schował otrzymany napój za pazuchę. To nie dla mnie, a zresztą przy okazji, bo jestem tutaj w innym celu. Potrzebuję informacji...
Dan
2 godziny to w sam raz żeby wydusić ile się da od tego kapitana straży.....,a potem może i dobrze nagrodę spożytkować hehe - pomyślał skinąwszy mu głową na pożegnanie i udając się w stronę koszar
Edward:
Wystarczy, że ich obezwładnisz albo przynajmniej wytrącisz im miecze. Zrozumiano? Więc zaczynać! - krzyknął Wulfgar, a strażnicy ruszyli w Twoją stronę.
Vito:
O czym? - spytał zaciekawiony.
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 20:59
Vito
Jest dwóch takich gości, jeden nazywa się Victor, chodzi w skórzanej zbroi i płaszczu z kapturem, przy pasie nosi długi miecz, a na plecach kuszę, nie pochodzi z miasta i dorabiał niedawno jakiś klucz u stolarza, nie zatrzymał się przypadkiem w Twojej karczmie? zapytał przyciszonym głosem.
Edward:
Strażnicy widząc jak próbujesz pokonać swego wroga rżneli z Ciebie, dopóki pierwszy z nich po kilkunastu sekundach walki nie dostał kopa w swe przyrodzenie. Ten od razu padł obezwładniony, zaś reszta ruszyła na Ciebie z jeszcze większym zapałem. "Walka" była dosyć zacięta i długa i tylko szczęście uratowało Cię od niemalże dwukrotnego obezwładnienia. Wszyscy leżą u twoich stóp czy to łapiąc się za krocze, czy to z wytrąconymi mieczami czy w końcu ogłuszeni... Kapitan straży miejskiej spojrzał na Ciebie z niedowierzaniem i rzucił w Twym kierunku komentarzem - Ło ja pierdole, coś ty tu wyczyniał...
Vito:
Ah... Widziałem tu kogoś takiego, rzeczywiście... A co to on przeskrobał?
Dan:
Po kilku minutach dotarłeś do placu przy koszarach. Ujrzałem wtem jakiś cudaczną walkę, a raczej ją parodię widząc co jakiś nieznajomy mężczyzna wyczynia podczas tej walki. Różne to obeli, jakieś skoki, próby kopania w jajca, a w okół niego reszta jakiś młokosów co to leżą z rękami na kroczach albo przyglądającymi się temu wszystkiemu bez broni. Po niedługim czasie w końcu i ostatni z nich padł, a wtem usłyszałeś głos kapitana Wulfgara i jego komentarz na to co jego oczy właśnie ujrzały...
Andrij Marszałek
04-12-2015, 21:37
Rhen
Hmm - Ciekawie.
Dan
Ciekawy styl,ciekawy......,szkoda że chędożyć ich nie chciał w trakcie walki hahaha - pomyślał z trudem nie wybuchając śmiechem po czym podszedł do Wulfgara i powiedział - Panie Kapitanie przysyła mnie mag Hyglas,powiedział że masz dla mnie wynagrodzenie za wydarzenia w kopalni.....,ale chyba przychodzę nie w porę bo widzę że macie nowego wybitnie uzdolnionego rekruta....
Falmir:
Słabe przedstawienie, faceci potykali się o własne nogi.
Ruszajmy, Rhenie, czas nagli, a śledztwo nie może czekać.
Lwie Serce
04-12-2015, 21:44
Edward
Buahahaha, to się nazywa łączeniem przyjemnego z pożytecznym, teatr i nakopanie do dupy młokosom w jednym! A więc, kapitanie, masz jeszcze jakieś wątpliwości co do mych umiejętności? Spytał stając dla żartu na baczność i wsadzając kordelas między nogi.
Dan
Parsknął śmiechem widząc zachowanie mężczyzny któremu wydawało się brakować piątej klepki by po chwili odezwać się z uśmiechem - A gdzieście się tego nauczyli? Brakowało mi tylko odrobiny śpiewu....
Lwie Serce
04-12-2015, 21:51
Edward
Tu i tam, kilka burdeli już się odwiedziło, aaahahaha! A co do tego - wskazał na kordelas między nogami - pamiętam jak zaszarżowałem tak na jednego ćwoka, wyszło mu tyłkiem, buahahaha!
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 21:53
Vito
Nie wiadomo jeszcze, czy to na pewno on, ale powiem tylko, że uprzykrzył życie straży. Widziałeś go? Może zechcesz powiedzieć coś więcej?... rzekł przysuwając karczmarzowi kolejne 10 sztuk złota.
Dan
A na pewno z tym szarżowałeś na tego mężczyznę mości......?
Lwie Serce
04-12-2015, 22:02
Edward
Na pewno, z czym innym to szarżuję na kobity, jak chcą dawać - odrzekł i wyjął sobie kordelas spomiędzy nóg podrzucając go i chowając za pas. Edward zwany Nieustraszonym - podał rękę Danowi wymyślając sobie nowe, jakże oryginalne przezwisko.
Dan
Uśmiechnął się i w odpowiedzi uścisnął mu dłoń mówiąc - Dan,po prostu Dan.....,przydomka się jeszcze nie doczekałem,ale z takimi znajomymi wydaje się to kwestią czasu....
Vito:
Karczmarz przyjął złoto i schował je za pazuchę, po czym odpowiedział ci - Był tu może dwa dni temu. Zamówił sobie piwo i rozwinęła się miedzy nami rozmowa. Mówił, że przybył tu z Kontynentu w poszukiwaniu jakiegoś dobrego zarobku. Heh, kretyn... Khorinis nie jest takie barwne jak je malują. Poza tym to dosyć hojnie płacił za wszelkie informacje o wyspie i tak dalej. Mówił, że zatrzyma się tu na dłuższy czas... Dziwnie mu z oczu patrzyło tylko tak jakoś. Trochę taki nieobecny.
Edward:
Ależ pewnie, że mam wątpliwości... - kapitan wyciągnął ponownie miecz i dodał - Zobaczymy czy potrafisz coś zrobić więcej niż tylko kopać po jajach i skakać po skrzyniach, mości "Edwardzie Nieustraszony".
Techniczny:
Zapomniałem powiedzieć - Edzio dostał w klate mieczem. -5 do HP, czyli tyle co nic właściwie :p no i dziura w koszuli niewielka, Falmir i Rhen można uznać, że już wyszli z koszar, chyba, że chcą się dalej przyglądać
PanzerKampfWagen
04-12-2015, 22:13
Vito
Nie mówił gdzie się zatrzyma? Hanna o nim nie słyszała, a może tylko chce, bym tak myślał...
Lwie Serce
04-12-2015, 22:15
Edward
W mordę - spojrzał jak wryty na Wulfgara. Nie dośc, że chcę zaoferować się z pomocą, to jeszcze muszę tyle się starać byś to przyjął! Wykrzyczał, po czym podszedł do kapitana mówiąc spokojniej - była umowa, ze mam ich pokonać, nie mówiłeś jak.
Dan
Heh,nie taki nieustraszony co? Nie żebym sam chciał walczyć z kapitanem zwłaszcza w takim humorku hehe - pomyślał cofając się kilka kroków do tyłu by poobserwować całe zajście z nieco większego dystansu
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©