Zobacz pełną wersję : PBF Gothic - Piewca Zagłady
Strony :
1
2
3
4
[
5]
6
7
8
Dan:
Kobieta spojrzała na Ciebie podejrzliwym wzrokiem, ale wpuściła Cię do domu:
- Mężu, jakiś mężczyzna przybył do Ciebie w sprawie tych zaginięć. Mówi, że przysyła go mag Vatras...
- No, najwyższy czas. Chodź za mną do drugiego pokoju - rzucił do Ciebie Sekob, wstał sprzed kominka i przeszedł do innej części domu.
Vito:
Karczmarz od razu, gdy Cię tylko zauważył rzucił - Przyszedłeś w sprawie zaginięć tych farmerów, no nie?
Edward:
Niee nie, co ja, szmata z burdelu, żeby dla Ciebie tu tańczyć?
Dan
Poszedł za nim bez wahania po czym gdy znaleźli się sami zapytał - A więc? Jak bardzo jest źle? Słyszałem od Erola że widział ludzi w czarnych szatach spacerujących wokół jego chaty.....
Lwie Serce
04-01-2016, 20:30
Edward
Gorzej! Zakrzyknął unosząc palec wskazujący w górę. Jesteś nieuprzejmy! Szmata z burdelu jest uprzejma, szanuje więc jedną z podstawowych wartości, uprzejmość! I przy tym jest ładna, może więc sobie pozwolić na krztę nieuprzejmości. Ty jesteś nieuprzejmy, a więc gorszy od szmaty z burdelu. Fachowo więc można cię określić mianem szmaty wiejskiej, albo chujo-gbura z sierpem w łapach.
PanzerKampfWagen
04-01-2016, 20:37
Vito
Farmerów też, ale obecnie zajmuję się myśliwymi z miasta. Zaginęli dwa dni temu. Dostali wtedy zamówienie na sporą ilość wilczych futer. Podobno zazwyczaj polowali w lesie pod Twoją karczmą. Było ich czterech. Wiesz coś na ten temat? Widziałeś ich?
Dan:
Ano w nocy coś podchodziło tu pod nasz dom. Nie wiem czy nie próbowało się tu dostać bo parę stuków tu było. I to chyba nie jedno cholerstwo, a z 10 conajmniej. Pod stodołę to samo. Nikt się nie wychylał i nie sprawdzał co tam takiego było. Gdyby to był człowiek, to dawno by tam wszedł. A ludzi w czarnych szatach nie widziałem. A poza tym to w lesie paru chłopów widziało parę martwych zwierząt, a pewnego dnia część po prostu wyleciała w cholerę z niego przez pola. A skoro już mowa o "czarnych szatach" to za farmą jest stary cmentarz. Chyba domyślam się co to mogło łazić po moich ziemiach...
Edward:
Pasterz stał i przysłuchwał się Tobie z obojętnością ze skrzyżowanymi rękami - Ano jak jej sypniesz złotem to i na pewno są miłe. Daj mi ze 100 złotych monet to i też będę, tylko na inne atrakcje z mojej strony już nie licz.
Vito:
Widziałem jak szli najpierw do kotliny tą ścieżką do rzeki i tylko tyle. Więcej już nie, bo mam tu pełne ręce roboty. Znać znałem, bo od czasu do czasu przychodzili tu coś zjeść, ewentualnie się napić po robocie. A jak już o zaginięciach to chyba ktoś postanowił również zająć się tą sprawą. Niejaki najemnik Dan i jego jakiś przyjaciel czy coś. Trochę walnięty chyba. Poszli w kierunku ziemi należących do Onara, tą ścieżką w dół jakieś 15 minut temu może.
PanzerKampfWagen
04-01-2016, 20:54
Vito
Dobra, to chyba tyle, dzięki. A nie wiesz jeszcze kto byłby chętny nająć się tutaj na "wycieczkę" do lasu w poszukiwaniu tych myśliwych?
Lwie Serce
04-01-2016, 20:55
Edward
A to jednak pizdę masz? Spytał poważnym tonem.
Dan
Cholera....,niedobrze.....,no nic,dziękuję za informacje,postaramy się to załatwić jak najszybciej a Wam radzę byście się barykadowali w domach przed nocą i pod żadnym pozorem się nigdzie nie ruszali....
Dan:
Tak, będziemy pamiętać... A właśnie, co z tymi całymi strażnikami co tu mieli przyjść i zbadać tą całą sprawę? Czy ty przejąłeś ich obowiązek? Jak tak to gdy już skończysz badać tu sprawę leć szybko po nich i powiedz im, żeby jakieś wsparcie tu przysłali. Nie chce skończyć jako żywy trup.
Vito:
Czy ja wiem? Głównie to tu sami kupcy i podróżnicy na razie przesiadują, ale chyba gdzieś tam siedzi paru. Uważaj tylko na "Rukhara". Taki podstarzały, z brodą i krótkimi włosami. To dupek.
Edward:
A co, masz zamiar sprawdzać?
PanzerKampfWagen
04-01-2016, 21:17
Vito
I tak na razie muszę poczekać na kumpla, nalej mi piwa.
Dan
Dobrze,powiem im,i niestety nie wiem czy dotarła do nich ta wiadomość....,a tymczasem trzymajcie się jakoś.....,niech Adanos Was chroni - odparł mu,żegnając się skinieniem głowy po czym wracając do Edwarda.
Lwie Serce
05-01-2016, 20:35
Edward
Istotnie! Pewnego razu, w pewnym porcie, gdy do niego zawinęliśmy, spotkałem pewnego uczonego. Przekazał mi ogromną wiedzę o ludzkiej fizjonomii, anatomii, i takich tam... Powiedział mi, że jestem znamienitym uczniem i nadał mi rangę Badacza Męskich Pizd! Pływam więc po wszelakich wodach i podróżuję po ziemiach poszukując męskich cipek, dla dobra nauki!
Vito:
Karczmarz nalał ci piwa w kufel i postawił na ladzie - 5 sztuk złota.
Edward:
Dobrze, a skoro już skończyłeś filozofie to możesz się zamknąć. Dla dobra ludzkości i moich uszu - odparł ci pasterz, tym samym zauważyłeś, iż już Dan wyszedł od Sekoba.
Dan:
Widzisz jak Edward rozmawia z pasterzem, który najwyraźniej chyba jest poirytowany już nim i jego tekstami.
Lwie Serce
05-01-2016, 20:53
Edward
Nie! Znowu wykazałeś się brakiem sympatii, kultury i rozumu! Znów tym samym udowodniłeś, że jesteś wiejską szmatą. Oczekuję przeprosin - rzekł obrażony, krzyżując ręce na piersiach.
PanzerKampfWagen
05-01-2016, 20:58
Vito
Położył pieniądze na blacie i wypił od razu całe piwo. Oparł się łokciami o ladę i rozejrzał się po karczmie, koże kogoś pozna.
Techniczny
Zostaje 369 szt złota.
Dan
Edwardzie chodźmy,zostaw tych ludzi - powiedział zmęczonym głosem nie mając ochoty na kłótnie i idąc w stronę farmy Onara
Vito:
Nie widzisz tutaj nikogo znajomego z miasta. Sami obcy kupcy, farmerzy i podróżnicy. Wszyscy piją, jedzą, rozmawiają i śmieją się ciesząc się wolną chwilą. Rhena coś nadal nie ma. Czyżby coś mogło mu się stać po drodze?
Dan i Edward:
Dotarliście do farmy Onara. Jest ona dosyć spora. Stoi tu kilkanaście budynków takich jak kuźnia, kuchnia, dom robotników czy wiele innych, z czego jeden z nich, największy wygląda jak czyjaś rezydencja. Dan pamięta, iż w tym domu urzęduje Onar. Farmerzy nie zwracają na was zbytnio uwagi poświęcając się swojej pracy.
PanzerKampfWagen
06-01-2016, 13:55
Vito
A tamten niedorób oczywiście musiał zgubić się w lesie, no bo jakby inaczej, ehh... Wyszedł z karczmy i udał się w stronę farmy do której udał się Rhen. Idzie tylko po ścieżce i stara się utrzymywać dosyć szybkie tempo marszu.
Dan
Podszedł do jednego z farmerów i zapytał - Wiesz może gdzie znajdę Erica,Antony'ego i Williama? - wiedział że z Onarem nie ma co rozmawiać bo ten by to uznał za stratę czasu i zawracanie mu głowy......
Lwie Serce
06-01-2016, 14:03
Edward
Rozglądał się w poszukiwaniu jakiejś ładnej dziewki...
Edward:
Zauważyłeś jedną, tuż niedaleko domu farmerów. Młoda i ładna o pięknych niebieskich oczach i długich, brązowych włosach. Widzisz, że zajmuje się handlem, bo sprzedaje różne towary wytwarzane na farmie.
Dan:
Anthony rąbie chyba teraz drewno, za tą kuźnią za Tobą. Eric nie mam pojęcia gdzie się podziewa, ale wydawał być się naprawdę wkurzony, więc nie wiem czy nachodzenie go teraz to dobry pomysł. Zaś William pomaga obecnie pasterzowi z owcami. Wełna, mleko i takie tam sprawy.
Vito:
Gdy tylko wyszedłeś z karczmy zobaczyłeś z daleka, że Rhenowi udało się ściągnąć z farmy jednego strażnika.
Lwie Serce
06-01-2016, 14:18
Edward
Zawinął zawadiacko wąsy, poprawił fryzurę i podszedł do nieznajomej. Ukłonił się delikatnie i rzekł - jam Edward, marynarz, witaj pani o oczach błękitnych niczym niebiosa, włosach niczym sierść kasztanowej maści rumaka, licu gładkim jak aksamit.
Dan
Dobra,dzięki,i mówisz że to Eric jest ten wkurzony? Dziwne,w końcu to Anthony'emu zginął syn...- powiedział głośno powoli idąc w stronę kuźni
PanzerKampfWagen
06-01-2016, 14:29
Vito
Podszedł do Rhena i strażnika. Dobra, karczmarz widział tych myśliwych dwa dni jak szli ścieżką w dół kotliny, w stronę rzeki. Pójdźmy tą ścieżką to może natkniemy się na jakieś ślady. Rozglądajcie się uważnie wokół!
Edward:
Czego chcesz? - odparła ci nieznajoma. Chyba Twe zaloty niezbyt się jej spodobały.
Vito:
Dobra, ale ja zbadam z wami tylko ten las i okolice i wracam na farmę. Nic więcej - odparł ci strażnik z farmy i ruszyliście w drogę.
PanzerKampfWagen
06-01-2016, 14:45
Vito
Jasne, jesteś tu tylko w razie gdybyśmy się natknęli na coś większego i musieli z tym czymś walczyć.
Lwie Serce
06-01-2016, 14:53
Edward
Niczego - odrzekł i podążył za Danem.
Techniczny
Tekstami z gry nie zamierzam rzucać, a kombinować z fajnymi i tak nie ma co skoro tamta nawet nie spławiła jakimś ciekawym tekstem. :F
Edward i Dan:
Gdy tylko Edward odszedł od chłopki z dużego domu rozległ się krzyk i odgłosy szamotaniny. Niedługo po tym ujrzeliście jakiegoś starca, który wywala jakiegoś człowieka na zbity pysk - Jeszcze raz tkniesz łapami co nie Twoje to ukręcę ci je i osobiście przytargam pod samą barierę! Won mi stąd i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy! - wydarł się gniewnie. Dan rozpoznaje, iż jest to Onar. Sam złodziej ma na sobie sporo siniaków, ale i parę ran po cięciu mieczem, a jego twarz wygląda, jakby ledwo co przeżył szturm orków na magazyn z wódką.
Vito:
Idąc ścieżką nie natrafiliście na nic specjalnego. Jedyne co zauważyliście to odciski butów w zaschniętym już błocie, prowadzące raz i to w stronę karczmy Orlana, albo to w stronę niezamieszkałej już części wyspy. Znajdujecie się teraz w leśnej dolinie. Jest tu zadziwiająco spokojnie jak na las - ani to zwierząt nie widać, ani nie słychać nawet ptaków. Jedyne co to szum liści i wiatru.
PanzerKampfWagen
06-01-2016, 15:19
Vito
Coś za cicho... Miejcie oczy szeroko otwarte, wchodzimy głębiej w las. Obserwujcie wszystko co się porusza a nie jest liściem na gałęzi.
Dan
Kto to? - zapytał cicho jakiegoś farmera wskazując mu głową na obitego złodzieja
Dan i Edward:
Farmerzy spojrzeli na złodzieja, oraz na Onara ze strachem, lecz zaraz od razu wrócili do pracy. Najwyraźniej żaden z nich nie chce sprowadzić na siebie gniewu właściciela ziemskiego...
Jakiś nowy sługa... Dobra, idę do pracy, bo zaraz i mnie się dostanie - odszeptał ci szybko farmer i prędko gdzieś ruszył.
Vito:
Przemierzając las panowała przez cały czas martwa cisza. W końcu ni stąd ni zowąd Vito poczuł pod swoimi stopami coś, co przypomina jakieś ciało. Nie może jednak wyczuć czy jest to ludzkie ciało, czy być może jakiegoś zwierzęcia...
PanzerKampfWagen
06-01-2016, 21:17
Vito
Zszedł z ciała i odsłonił okrywającą je ściółkę by rozeznać się kto, lub co to jest.
Dan
Wzruszył ramionami i udał się do Anthony'ego - Złodziej to złodziej,sam jest sobie winien
Dan:
Rzeczywiście tuż za kuźnią widzisz jakiś robotników - jeden z nich rąbie drewno, reszta zaś ścina drzewa tuż niedaleko kapliczki. Anthony spojrzał się na Ciebie pytająco widząc, iż przyglądasz się mu. Usłyszałeś też zza rogu, iż Onar dalej nie przestaje się wyżywać na ludziach.
Edward:
A ty się na co gapisz, przybłędo?! - ryknął do Ciebie Onar widząc, że wgapiasz się w niego nieustannie przez cały czas.
Vito:
Pod liśćmi ujrzałeś całe zakrwawione ciało jakiegoś mężczyzny. Jest cały w śladach po kłach, ale i nosi na sobie również ran ciętych. To co kiedyś było zbroją lub ubraniem teraz jest tylko kawałkiem ledwo trzymających się płatów skóry. Zemdliło was na ten widok, gdy nagle usłyszeliście niepokojące dźwięki, dochodzące przed wami. Są to jakieś dziwne chrząkania i ciężkie sapania, połączone z trzaskiem i skrzypieniem kości. Z każdą sekundą zdaje się być coraz to głośniejsze.
PanzerKampfWagen
06-01-2016, 22:20
Vito
Ekhm... odwrót i spierdalamy. powiedział do towarzyszy nad wyraz opanowanym głosem i sam zaczął biec w stronę ścieżki z której weszli w las.
Dan
Podszedł do niego - Przepraszam za najście....,jestem w sprawie tych zaginięć....,współpracuję z magami i strażą,chcemy dorwać ludzi którzy porwali tego syna,dasz radę powiedzieć o tym coś więcej?
Lwie Serce
07-01-2016, 14:31
Edward
Na nic wartościowego - odparł, wzruszając ramionami.
Dan:
Magowie? A co to za ci ludzie, że aż zakon się tym zainteresował... Zresztą, nie ważne. Nie mam co narzekać... - po czym zaczął rąbać drewno, a po paru chwilach odezwał się - Co konkretnie chcesz wiedzieć?
Widać po nim, że chyba całe uczucia i emocje zeszły z niego, a jego głos wydaje się być dosyć zmęczony.
Edward:
Taaa... Jak to samo widzę - jakiegoś obdartusa z miasta. Zjeżdżaj mi z oczu - złość najwyraźniej z Onara dalej nie schodziła, choć jeszcze na tyle trzyma się zapewne, by i nie spróbować Ciebie wygnać ze swojej farmy.
Vito:
Gdy tylko zaczęliście uciekać coś z krzaków szybko runęło za wami, rycząc potwornie głośno i przeraźliwie. Po kilku sekundach bestia zbliżyła się do was cholernie blisko dorwała jednego z was. Wypadło na Rhena... Usłyszeliście jak padł na ziemię i desperacko próbuje bronić się przed bestią, choć jak na razie skutecznie bo i ona nie może go dobić. Do ścieżki zaś nie tak daleko, bo tylko kilkanaście metrów.
PanzerKampfWagen
07-01-2016, 21:19
Vito
Odwrócił się by zobaczyć co z Rhenem, przygotowując się na najgorszy widok.
Dan
Jak to? Straciłeś syna i nie masz co narzekać? Ehh...a co chcę wiedzieć? Powiedz mi po prostu wszystko co wiesz o tej sprawie...- powiedział nieco przybity jego zrezygnowaniem - Poddał się nieszczęśnik,szkoda,chociaż tak mogę mu pomóc wybijając wszystkich tych drani.....
Lwie Serce
07-01-2016, 21:55
Edward
Wzruszył ramionami nie chcąc wdawać się w gadkę z kolejnym nieuprzejmym człowiekiem i podszedł do Dana, czekając aż skonczy rozmawiać.
Vito:
Widzisz, że Rhen został przygnieciony przez potężną łapę nieumarłego cieniostwora, zaś drugą powoli zaczęła potężnie tłuc o twarz strażnika. Gdy niemalże go zabiła po kilku ciosach złapał go w zęby, podrzucił i przegryzł go zębami na wylot, wyciskając z niego hektolitry krwi, fekaliów jak i innych wnętrzności, po czym rzuciła jak szmacianą lalką na ziemię. Bestia w swej nieumarłej formie, upaskudzona krwią Twego partnera wywołuje u was grozę i olbrzymi strach.
Gdy przypatrywałeś się temu wszystkiemu strażnik rzucił do Ciebie w trakcie katowania Rhena - Nie stój tak kurna! Nie ocalimy go! Biegnij póki możesz!
Dan:
Może i mam... Ale i tak już straciłem zbyt wiele - ujrzałeś na jego palcu obrączkę. Czyżby i nie tylko stracił syna? - A wiedzieć to nic nie wiem. Nie widziałem niczego podejrzanego. Z dwa dni temu miałem robotę przy rąbaniu drewna ze składziku. Mój syn zaś, Daniel, ruszył do tego lasu za mną by nazbierać jagód i grzybów. Żaden zwierz nie podchodzi tak blisko farmy, więc nie wierze, by coś takiego mogło go zabić. Zresztą na pewno bym go usłyszał. Gdy już dość długo nie wracał zaniepokoiłem się i ruszyłem z chłopakami go poszukać. Ale niestety wsiąkł gdzieś. I to tyle. Szukałem go wszędzie ale bezowocnie. Od tej pory nie mam o nim żadnych wieści...
Edward:
Dan rozmawia z jakiś farmerem rąbiącym drewno...
PanzerKampfWagen
07-01-2016, 22:11
Vito
O Innosie... Aż zadrżał na widok rozszarpywanego ciała, opanował się jednak i zaczął biec, w stronę Khorinis, musi teraz powiadomić Wulfgara o tym wszystkim...
Dan
Ehh....,trzymaj się tam jakoś,znajdziemy ich,na pewno.....-poklepał go po ramieniu po czym skinął Edwardowi i poszedł szukać Williama - Jeśli i ten powie mi tak mało to idę do Sagitty,nie chce mi się szukać wkurzonego farmera który na dodatek pewnie nic nie będzie wiedział....
Vito:
Bestia jeszcze parę razy go przeżuła, po czym gonitwa rozpoczęła się na nowo. Na wasze szczęście udało wam się uciec z powrotem na ścieżkę. Bestia nie odważyła się najwyraźniej opuścić swojej kotliny. Gdy odbiegliście spory kawałek strażnik zatrzymał się dysząc mocno - O cholera... Co to miało być, człowieku?
PanzerKampfWagen
07-01-2016, 22:28
Vito
To... Nie wiem, to chyba ta nekromancja. O bogowie... Musimy biec do miasta po posiłki, niech knechci się wykażą, po coś przybyli na tą przeklętą wyspę. A ten człowiek który tam wcześniej leżał to mógł być przecież ten Joseph... Co ja narobiłem, ja powiedziałem jego żonie że on wróci... Ona ma dwójkę dzieci, rozumiesz to? Wiesz jak mnie to ukłuło gdy zobaczyła mnie w drzwiach a w jej oczach pojawiła się nadzieja? Kurwa...
Vito:
Tak, rozumiem... Ale nie ma co jeszcze werdyktu wydawać. Nawet nie przyjrzeliśmy się tamtej osobie, więc nie wiemy czy to on na pewno. Leć lepiej szybko do miasta po żołnierzy, bo kto wie czy to coś nie postanowi w końcu urządzić sobie z tego ciała uczty. Ja muszę wracać do Orlana i ostrzec go. Cholera wie czy jeszcze coś nie przyjdzie i do niego. Trzymaj się i powodzenia - poklepał Cię jeszcze po ramieniu na pocieszenie i ruszył do karczmy.
PanzerKampfWagen
07-01-2016, 22:48
Vito
Westchnął ciężko i poszedł do miasta.
Dan:
Szukałeś sporo czasu, lecz żaden z farmerów nigdzie nie widział Williama od rana. Go też gdzieś wcięło...
Dan
Ja pierdole....,porządnemu to zawsze wiatr w oczy....- machnął na to poirytowany ręką - Ehh,i tak by nam pewnie wiele nie powiedział,chodźmy do Sagitty i wracajmy do miasta,ale teraz ogranicz swoje standardowe hmm.....zachowania,to cholernie nieprzyjemny fragment lasu,wariatka,że też musiała zamieszkać na takim odludziu.... - powiedział do Edwarda po czym zaczął go prowadzić do zielarki jak najbezpieczniejszą trasą,stale ma się na baczności i trzyma topór pod ręką
Dan i Edward:
Postanowiłeś iść wraz z Edwardem najkrótszą drogą - przez las, tuż za farmą wzdłuż skał aż do jaskini Sagitty. Po drodze napotkaliście na stary grobowiec, w którym mieszkańcy farmy składali swoich zmarłych. Na szczęście tu nieumarli nie dotarli i nic nie napadło was po drodze, a nawet całkiem sprawnie udało wam się ominąć grupki dzikich zwierząt. Dotarliście w końcu niedaleko jaskini Sagitty. Dan rozpoznaje już tą część lasu. Mimo wszystko zastanawia was czemu panuje tu dalej taka cisza...
Vito:
Wbiegłeś pędem do koszar o mało co nie wywracając przedtem kilku innych strażników i obywateli. Gdy tylko Wulfgar zobaczył, iż wbiegasz cały zadyszany do budynku od razu podszedł do Ciebie i zapytał - Co jest?
PanzerKampfWagen
08-01-2016, 23:04
Vito
Słysząc pytanie kapitana od razu zaczął mówić, łapiąc przy tym oddech. Rhen nie żyje... Cieniostwór... Taki wielki dzik!... pokazał ręką mniej więcej wysokość cieniostwora. Uspokoił tętno oddychając głęboko przez chwilę nic nie mówiąc. On był nieumarły... Nic się nie dało zrobić szefie. Spotkaliśmy go w kotlinie za karczmą Orlana. Tam też widzieliśmy ciało w lesie. Koniecznie trzeba tam wysłać więcej ludzi zanim ten potwór wpier... Zeżre to ciało, to może być ten myśliwy któryś. Tylko ten cieniostwór był ogromny, dziesięciu chłopa co najmniej trza, jakieś sieci, nie wiem...
Vito:
Wzdychnął ciężko i odparł strażnikowi - Szkoda chłopaka. A więc te mendy zaczynają ożywiać bestie teraz? Hmmm... A coś poza tym widziałeś tam podejrzanego? Coś, co może nam pomóc, skoro mamy się tam wybrać?
PanzerKampfWagen
08-01-2016, 23:32
Vito
Ludzie mówią, że widzieli sporo martwych, rozszarpanych zwierząt. No i zanim ten cieniostwór na nas wyskoczył to słyszałem zgrzytanie kości, tylko nie wiem czy to jego były, czy może jakieś szkielety jeszcze ożywili.
Vito:
W takim razie biegnij do ratusza i powiedz, że kapitan prosi o wsparcie z przynajmniej 20 porządnych żołnierzy. Niech tu przyjdą, a ja podzielę ich i przydzielę paru strażników do grup. Ty zaprowadzisz jedną do tego ciała. Powiedz, że sytuacja robi się gorąca i nieumarli wchodzą już do lasów, oraz że śledztwo niewiele wykazało co do nekromanty, którego porwali najemnicy. Masz, trzymaj ten list i daj go kapitanowi Adelardowi. To całe sprawozdanie co do tego całego burdelu z czarnymi magami. Lordowi Tymorisinowi nie zawracaj tym głowy.
PanzerKampfWagen
09-01-2016, 01:12
Vito
Jasne szefie. A co z tym magazynem? Falmir coś widział? Złapaliście Victora?
Vito:
A cholera go wie. Nie przyglądałem się nawet. Ale jeśli chce tam siedzieć do nocy i czekać na złodzieja to proszę bardzo, ale nie widzę jakoś za specjalnie sensu pilnowania tego magazynu jeszcze za dnia przez niego z murów. A po Victorze ani śladu.
PanzerKampfWagen
09-01-2016, 13:40
Vito
Skinął głową kapitanowi, odebrał list i wyszedł z koszar, kierując się do górnego miasta, do ratusza.
Lwie Serce
09-01-2016, 13:47
Edward
Ona tu musi okowitę pędzić, inaczej by nie wyżyła sama na takim zadupiu, aaahahaha!
Vito:
W górnym mieście w przeciwieństwie do reszty miasta panuje tu całkowity spokój. Widać jedynie kilku szlachciców i bogatych kupców rozmawiającymi między sobą, oraz najlepszych i najbardziej szanowanych wśród strażników. Ci jako jedyni mogą nosić ciężką zbroję straży oraz pełnić służbę w górnym mieście. Gdy tylko podszedłeś do ratusza jeden z ciężkozbrojnych żołnierzy zatrzymał Cię i rzucił - Stać. Z rozkazu lorda Tymorisina jedynie dowódcy armii, oraz przedstawiciele władzy królewskiej mogą wejść do ratusza.
PanzerKampfWagen
09-01-2016, 14:10
Vito
Przysyła mnie kapitan Wulfgar, mam wręczyć list kapitanowi Adelardowi.
Dan
Wyjątkowo tu cicho nawet jak na to zadupie....,a obawiam się mój drogi Edwardzie że nici z okowity hehe,ona tylko ziołami i eliksirami się zajmuje o ile pamiętam - powiedział cicho dając mu znać by poszedł za nim,powoli idąc w stronę jaskini
Dan i Edward:
Po drodze niczego podejrzanego nie zauważyliście, ani nic was nie zaatakowało. We wnętrzu jaskini ukazało wam się zdemolowane pomieszczenie - poprzewracane regały, porozwalane książki, rozwalone kufry czy ślady po ogniu na skalnych ścianach. Widzicie tu również kilka plam krwi na ziemi.
Vito:
Dobrze, właź. Stoi tam przy stole wraz z lordem Tymorisinem. Zachowuj się tylko - po wejściu zauważyłeś, iż rzeczywiście stoi wraz z jakimiś innymi rycerzami przy stole, dyskutując nad czymś przy mapie wyspy.
Dan
Nie tracąc wiele czasu przystąpił do poszukiwania wskazówek- księgi,pamiętnika,niedokończonego listu czegokolwiek co mogło dać im jakieś informacje....
Lwie Serce
09-01-2016, 14:51
Edward
Ło kurwa chyba za ostrą palcówe se strzeliła! Wykrzyczał i zaczął przeszukiwać jaskinię.
PanzerKampfWagen
09-01-2016, 14:53
Vito
Podszedł do stołu. Eee, przepraszam, przysyła mnie kapitan Wulfgar, miałem wręczyć ten list i powiedzieć, że co najmniej 20 żołnierzy ma stawić się do koszar. Nieumarli wkroczyli do lasów, a śledztwo w sprawie nekromanty schwytanego przez najemnika nic nie wykazało. oddał list kapitanowi.
Dan
Ehh,a ten tylko o jednym....- pomyślał zażenowany nie ustając w poszukiwaniach i próbując się skoncentrować na celu
Vito:
- Będzie ciężko panie, wr... Wybacz mi na moment, panie - kapitan ukłonił się lordowi i odszedł z Tobą gdzieś na bok i odebrał list. Po przeczytaniu widzisz po jego wyrazie twarzy, że mocno się zdenerwował - Jeszcze nam brakuje tych nekromantów... Kurwa... Weź ten amulet i daj go swojemu kapitanowi. W koszarach znajduje się część żołnierzy, jakich może wykorzystać. Jeżeli to mu nie wystarcza to musicie iść do portu do Erica, mojego przełożonego kierującego działaniami w porcie - zdjął z szyi swój amulet w kształcie znaku przypominającego znak królestwa Myrtany. Jest on pozłacany i ozdobiony. Oczy tego stworzenia są wykonane z małych rubinów, a jego pazury są po części pokryte rudą.
Dan i Edward:
Jak dotąd nie znaleźliście niczego konkretnego. Jedynie książki traktujące o medycynie, alchemii, magii czy innych tego typu rzeczach. Edward za to znalazł jej bieliznę... Niestety zbyt długo nie napawał się ich widokiem (albo i zapachem?), bo usłyszeliście z góry jakiś ryk. Nie macie pojęcia co to było, ale nie brzmiało zbyt miło.
Techniczny:
http://forum.totalwar.org.pl/attachment.php?attachmentid=1337&stc=1
Tak wygląda mniej wiecej kształt tego amuletu :P
PanzerKampfWagen
09-01-2016, 15:34
Vito
Schował amulet do kieszeni, tak żeby go nie zgubił i poszedł do koszar, przekazać go Wulfgarowi.
Dan
Coś dużego jest na zewnątrz....,dużego i wściekłego - powiedział do Edwarda sięgając po broń
Lwie Serce
09-01-2016, 18:56
Edward
Może Beliara przyzwała tą wybuchową palcówą, aaaahahaha! Wykrzyczał dobywając kordelasa.
Dan
Może...., a może powinieneś se znaleźć jakąś kobitę? Hmm.....? - powiedział do Edwarda puszczając do niego oko
Lwie Serce
09-01-2016, 19:05
Edward
Żeby mi marudziła? Od czego jest burdel, aaaahahaha!
Edward i Dan:
Bestia przemieściła się. Słyszycie jak warczy niedaleko wejścia do jaskini.
Techniczny:
Nie widzi was bo ścieżka do "pokoju Sagitty" skręca trochę w lewo, a nie prowadzi prosto do niej. :P
Dan
Murwa mać!Co to może być?! - pomyślał Edwardowi zaś nakazując ciszę - Właśnie dlatego wolę pracować sam,nikt Cię nie rozprasza,z nikim nie możesz się pokłócić ani pogadać,a tak? To już drugi pieprzony raz!
Lwie Serce
09-01-2016, 19:17
Edward
Zamknął się już, patrząc dziwnie na Dana...
Dan i Edward:
Bestia po kilku dłuższych chwilach chyba wycofała się wgłąb lasu. Mieliście szczęście...
Vito:
Kapitan stał już na placu ze strażnikami oczekując Twojego przyjścia - I co?
Dan
Chyba sobie poszła,chyba....-pomyślał i wciąż zachowując milczenie,poszedł sprawdzić czy aby na pewno się na nich nie zaczaiła....
Lwie Serce
09-01-2016, 19:35
Edward
Wziął na kordelas bieliznę zielarki i zaczął ją dokładnie oglądać. Wydaje się zgrabna... Heheheh.
Dan:
Bestia odeszła na dobre. Nie kręci się nigdzie w okolicy, ani nie czai. Słyszysz od czasu do czasu dźwięk łamanych krzewów z daleka, albo jakieś warknięcie.
Edward:
Zaczęło Cię zastanawiać jakby wyglądała w samej bieliźnie, albo i może jak dobra jest w łóżku... Ta sprawa daje ci wielkie pole do popisu, jeżeli chodzi o filozofię i przemyślenia na temat tejże kobietki. Chyba były pirat powinien zacząć pisać wiersze o tym...
Dan
Szybko wrócił do jaskini mówiąc - Dobra nie ma jej,spieprzajmy póki nie zmieni zdania - i nie czekając na odpowiedź począł szybkim krokiem wracać tą samą drogą
Lwie Serce
09-01-2016, 20:43
Edward
Hmm... Sagitta... Ciekawe, jak wygląda w tym, aaahaha! Albo lepiej, bez tego! Jakie ma włosy? Czarne na pewno! Jak proch! Oczy błękitne niczym falujące morze! Piersi! Sporawe, acz nie za duże, proporcjonalne! Krągłe, jędrne. Śliczna, delikatna twarz. Aksamitna skóra, idealna do masowania i miętoszenia! Niewielka, acz piękna kobiecość, takie najlepsze, aaahaha! Dłonie zręczne, delikatne, stopy przemiłe w dotyku, ze zgrabnymi kostkami! Cudowne, jędrne pośladki, aaahahaha! Grzmociłbym dzień i noc!
Dan i Edward:
Bez większych problemów wróciliście na farmę Sekoba. Nie widzicie tu żywej duszy. Najwyraźniej przestraszyli się ryku tego potwora.
PanzerKampfWagen
09-01-2016, 21:22
Vito
Szefie, dał mi to wyjął amulet i podał go Wulfgarowi i powiedział, że możesz użyć żołnierzy z koszar, a jak Ci braknie to musisz pogadać z jego przełożonym, Ericiem, który kieruje działaniami w porcie i tam się też znajduje. To tyle.
Dan
Szybko wszedł do głównego domu nie chcąc za długo zostawać na zewnątrz....
Lwie Serce
09-01-2016, 21:38
Edward
Sodomita tu był! Wykrzyczał i wymachując rękami wbiegł do domu.
Dan i Edward:
Drzwi są zamknięte, a Edward o mało co nie wpadł na Dana. Po jego krzyku zza drzwi rozległ się głos Sekoba, niezbyt zadowolonego... - No pięknie. Co to za idiota teraz sobie robi jaja pod moimi drzwiami?!
Lwie Serce
09-01-2016, 21:50
Edward
Wysłannik z Czerwonej Latarni, twoja żona mnie zamówiła! Wykrzyczał pukając do drzwi.
Dan
Ekhm,ekhm,ekhm - aż zakrztusił się głośno słysząc słowa Edwarda - Mój kolega chciał powiedzieć że zielarka gdzieś zaginęła a ponadto jakaś bestia szaleje na zewnątrz,zabarykadujcie się i nie wychodźcie z domów najlepiej.....
Lwie Serce
09-01-2016, 21:56
Edward
Nie słuchajcie go! To mój kompan! Oto treść zamówienia:
- taniec węża
- erotyczny masaż
- mineta
- armatni grzmot, nasz specjał!
Ta bestia, o której ten obok mówi to troll z nabrzmiałym węgorzem, aaaahahaha!
Dan i Edward:
Sekob szybko otworzył drzwi trafiając Edwarda w twarz, choć na jego szczęście mocno go nie zabolało dzięki jego refleksowi. Widzicie jak zdenerwowany właściciel stoi z siekierą w ręku i wydziera się na was, ale patrząc się na Edwarda, jakby coś sugerował... - Właśnie widzę, że jakaś bestia szaleje na zewnątrz! Ryczy też nieźle i straszy zwierzęta w lesie! A teraz won z mojej posiadłości prostaku!
Dan
Nic tu po nas,ja swoje zrobiłem....-pomyślał, skinął mu jeszcze głową na pożegnanie po czym odwrócił się i począł wracać z powrotem na swoją rodzinną farmę,gdy zostali sami z Edwardem zapytał - Ehh,musiałeś? Dobrze że tą siekierą nie postanowił Ci przywalić....
Lwie Serce
10-01-2016, 13:34
Edward
Nie moja wina, że ze starości ci menda zwisa a ja przypadkowo trafiłem w czuły punkt, aaaahahaha! Odpowiedział Sekobowi i zaczął iść za Danem. Myślisz, że nie dałbym mu rady? To ćwok, a ja jestem żeglarzem hehehe.
Dan i Edward:
Wracając do farmy Akila po drodze zauważyliście, iż jakaś młoda kobieta walczy sama z czterema wielkimi topielcami. Daje sobie na razie radę, choć ledwo. Wygląda wam na jakąś wojowniczkę. Pytanie tylko czy pomagacie jej, czy zostawiacie na pastwę losu...
Dan
Ja pierdole,za dobry jestem na ten zawód,powinienem pozwolić im wykończyć konkurencję....- powiedział do siebie pod nosem i pobiegł jej na ratunek atakując najbliższego mu topielca
Lwie Serce
10-01-2016, 18:28
Edward
Łohohoo, ale ładna! Uratuję cię! Pomyślał szarżując na topielca z kordelasem w dłoni.
Dan i Edward:
Walka była ciężka i zacięta, a topielce nie chciały tak łatwo poddać się bez walki, jednak wspólnymi siłami udało się wam pokonać trzy bestie. Ostatnia uciekła do jeziora. Po chwili gdy odsapneliście piękna nieznajoma odezwała się do was - Hej... Dzięki za pomoc.
Techniczny:
Edward -17 HP
Dan -22 HP
Diane -17 HP
Lwie Serce
10-01-2016, 19:32
Edward
Dama w potrzebie to pomóc trza hehe... A że i topielców miło się tłucze, to dwie korzyści hehehe. Edward jestem.
Dan
Hej....,o kurwa nieźle mnie porąbały....- wystękał od razu sięgając po średnią miksturę leczenia i ją wypijając,i tak wyglądał już wystarczająco źle.... - ja jestem Dan.... - dodał wyciągając do niej prawą dłoń
Dan i Edward:
Ano widać... Ja jestem Diane - uścisnęła wasze dłonie i schowała miecz do pochwy - Widzę, że zmierzacie z farmy tego... Onara? Chyba tak się on nazywał. Jest tam coś do roboty, albo komuś może potrzeba kogoś, kto umie posługiwać się mieczem? W mieście nic nie ma, a ten cały stary pierdziel co miał rekrutować najemników to niby że zajęty jest. Pewnie nie chce mu się tego robić i tyle.
Lwie Serce
10-01-2016, 19:48
Edward
To dzikus, nic do roboty nie ma. Może wybierzemy się na podróż po wyspie, poszukamy skarbów, zajęcia... Hehe.
Dan
Szaleje tam jakaś wielka bestia ale to nie jest dobry pomysł....,wierz mi,lepiej tam teraz nie chodzić.... - odparł nie zwracając uwagi na podryw swojego kompana
Dan i Edward:
Cóż... To może i daruje sobie, ale skoro już proponujesz wyjście gdzieś, panie Edwardzie... to możesz postawić mi piwo jakieś. Daleko do karczmy nie ma he he he - odparła wam i uśmiechnęła się do Edwarda. Naprawdę słodko wygląda, jak się uśmiecha. Aż serce ci uciska na myśl, że możesz ją zawieść i jej odmówić...
Dan
Jak chcesz Edwardzie to idź,ja zdam raport Vatrasowi i tak muszę iść do miasta i tak.....,gdzie Was potem znajdę?
Lwie Serce
10-01-2016, 20:17
Edward
Z miłą chęcią postawię Diane, a potem ty mi coś postawisz, aaahahahaha - odparł z uśmiechem, zaś Danowi odpowiadając - u tego twojego koleżki z karczmy. Albo w wynajętym pokoju, aaaahahahahaha!
Dan
Orlana? Dobra,w porządku,pewnie mi się trochę ze wszystkim zejdzie....- odparł mu pozdrawiając ich oboje gestem uniesionej ręki i udając się na farmę ojca - Ładna,całkiem ładna,ale....,no tak,właśnie przyznałeś przed sobą że coś może wyjdzie z Sophie,brawo durniu,nareszcie!
Edward:
Również pozdrowiła Dana gestem uniesionej ręki, po czym poszliście do karczmy Orlana. Nadal tu pełno ludzi i nie zapowiada się chyba, by ich ubyło... Wojowniczka usiadła zadowolona przy ladzie i oczekiwała na Ciebie.
Dan:
Wracając do rodzinnej farmy zauważyłeś, iż z Khorinis zbliża się do niej oddział wojaków i straży miejskiej. Chyba coś wydusili z nekromanty, albo i jego wizyta pod Khorinis zaniepokoiła ich wszystkich... A może to jeden z tych "patroli"?
Vito:
Widzisz jak na moście tuż przy farmie Akila stoi twój znajomy - Dan. Przygląda się waszemu oddziałowi.
Lwie Serce
10-01-2016, 20:36
Edward
Piwo dla mnie i tej damy! Krzyknął do karczmarza siadając obok Diane. A więc... Podróżujesz po wyspie i poszukujesz okazji na wpierniczenie komuś, byś mogła dostać złoto? Spytał z uśmiechem.
Dan
No i dobrze,tym lasom przyda się ponowne czyszczenie no i może znajdą jakieś wartościowe wskazówki.... - pomyślał po czym udał się do miasta - Farma jest bezpieczna a z ojcem i tak zaraz pogadam jak przyjdę z Sophie....
Edward:
- Już się robi - odparł ci Orlan.
- Ano. Za coś muszę w końcu pływać tymi statkami, żeby podróżować. A ty czym się zajmujesz? Bo i widzę, że kordelas masz przy pasie... Marynarz? - zapytała się, odwzajemniając uśmiech.
Lwie Serce
10-01-2016, 20:52
Edward
Pierwszy oficer na "Nieustraszonym Ogierze", przynajmniej do czasu, kiedy nie poszedł na dno hehe. Podróżujesz na okrętach? Znasz się zapach morskiej bryzy smagającej twą twarz, bezkresny ocean... Najpiękniejsze, co może być hehe, i wolność.
Edward:
No to ładnie. Znać znam, chociaż najbliżej mi do gór, z których zresztą pochodzę. Nordmar - chyba kojarzysz? - w tym czasie karczmarz przyniósł wam piwo.
Lwie Serce
10-01-2016, 21:03
Edward
Kojarzyć kojarzę, nawet sporo wokół niego pływaliśmy hehehe - przypomniał sobie napady na okręty wiozące rudę. Zapłacił za piwo swoje oraz Diane i zaczął powoli pić, mówiąc w międzyczasie - Khorinis nie jest gościnne dla żeglarzy i podróżników, też się pewnie zdążylaś przekonać hehe.
Edward:
Diane wzięła sporego łyka i odparła ci - W końcu miasto kupców i król pilnuje jej lepiej niż królewskiego skarbca... Skoro pływałeś koło Nordmaru to zawitałeś może do orków? Twarde mendy - znowu pociągnęła łyka, a po nim jeszcze jednego i jeszcze...
Lwie Serce
10-01-2016, 21:13
Edward
Tak... Paru się ubiło, pamiętam jak rąbnęliśmy salwę w ich galerę, kwiczeli jak dzikie świnie, aahaha! Też pociągnął kilka głębszych łyków, widząc że ciekawa z niej kobieta...
Edward:
I bardzo dobrze. Niech świnie spierdalają na tą swoją północ, a nie się tu do nas pchają - wzięła jeszcze parę łyków i opróżniła cały kufel. Ze słodkim uśmiechem spytała się Ciebie - Może jeszcze jedno wypijemy, co?
Lwie Serce
10-01-2016, 21:23
Edward
Dwa piwa karczmarzu - powiedział odwzajemniając uśmiech Diane i spoglądając jej w oczy.
Edward:
Również odwzajemniła spojrzenie, a gdy tylko przyniósł kolejne dwa piwa zabrała się za oczyszczanie kufla. Po paru łykach znowu spytała - A teraz czym się zajmujesz jak statek poszedł ci na dno?
Lwie Serce
10-01-2016, 21:31
Edward
Teraz... Chyba robię za najemnika, bo co innego może znaleźć do roboty żeglarz umiejący władać wykałaczką na lądzie hehe. Ona jest chyba ładniejsza, niż ta dziwka z Czerwonej Latarni, aaaahahaha!
Edward:
Mhm... A dla kogo pracujesz? O ile w ogóle teraz hehe - widzisz, że Diane całkiem szybko opróżnia ten kufel. Minęła zaledwie chwila, a ta już wychlała pół.
Dan:
Dotarłeś na rynek. Teraz tylko musisz dowiedzieć się, gdzie Vatras przebywa. Coś ostatnio wspominał o koszarach, ale dosyć sporo czasu minęło odkąd z nim gadałeś.
Vito:
Dan w końcu zszedł z mostu i minął wasz oddział. Mineliście się jednak, chociaż i tak czasu nie było na pytania i rozmówki. Mu najwyraźniej też się śpieszy. Twój oddział stoi przed wejściem do kotliny. Jest w nim 6 żołnierzy, z czego 4 strażników. Jeden z nich nosi ciężką zbroję i z tego co ci mówił po drodze bedzię kierował grupą po oczyszczeniu tego kawałku lasu.
Lwie Serce
10-01-2016, 21:38
Edward
Dla Vatrasa, po wielu perypetiach wreszcie się zatrudniłem, bo niezbyt mnie chciał hehehe. Dobraś w piciu, chcesz jeszcze? Spytał spoglądając na jej kufel.
Dan
Podszedł do kupca Hakona - Hej,widziałeś może dokąd zmierzał Vatras? Mam dla niego ważne informacje....,no i może powiesz mi coś o tym mieczu? Poznajesz czyja to robota? - zapytał pokazując mu zdobyczną broń
Edward:
Skoro nalegasz... - odparła ci zadowolona i dokończyła tamto piwo - A ten Vatras to...?
Dan:
Kupiec przyjrzał się broni i porównał ją ze swoimi krótkimi mieczami - Hmmm... Dobry miecz. Podobny do tych moich, tylko prostrzy jeśli chodzi o estetykę. Jakieś ornamenty, rzeźbienia na rękojeści i tego typu bibeloty. Nie wiem, zapytaj się kowala Harada o to. A co do maga to widziałem bo jak szedł do koszar jakieś... półtorej godziny temu może?
Dan
Dobra,dzięki,nieomieszkam - powiedział odbierając miecz i udając się do Harada by najpierw u niego uzyskać jakieś wskazówki a i miał do niego pewną sprawę....
PanzerKampfWagen
10-01-2016, 22:00
Vito
Jesteśmy niemal na miejscu. Tam, w lesie, w kotlinie leży ciało tego człowieka na którego się natknęliśmy, a w krzakach czai się nieumarły cieniostwór. Miejcie oczy szeroko otwarte i przygotujcie broń w razie czego. Ja poprowadzę do tego nieboszczyka, muszę się dowiedzieć kto to, osłaniajcie mnie w razie co. Ruszył tam, gdzie leżało to ciało, które ostatnio przypadkiem zdeptał.
Lwie Serce
10-01-2016, 22:03
Edward
Karczmarzu, jeszcze cztery piwa. Vatras to mag wody z miasta, myśli że jest mądry ale coś mu to udawanie mędrca nie wychodzi, hah!
Edward:
Aaa... Mag wody. Szczerze to jeszcze nigdy żadnego nie widziałam... Tylko z opowieści ich znam... Może i ja bym sobie znalazła u niego jakąś robotę, co? - zapytała się Ciebie przypatrując się Tobie. Ty zaś zwróciłeś uwagę na jej ciałko po wspomnieniu o dziwce. Rzeczywiście, jest o wiele ładniejsza od niej, a i nawet przez pancerz widzisz, że piersi ma całkiem duże, a po drodze mogłeś przyjrzeć się jej tyłom... i ogólnie figurze. Na szczęście piwo nie namieszało ci jeszcze aż tak w głowie, byś nastawił się jedynie na myślenie tylko o jednym... A panienka z tego co widzisz jeszcze daje radę.
Dan:
Widzisz jak Harad ostrzy masę mieczy przy osełce, jego czeladnik natomiast bawi się teraz w magazyniera.
Vito:
Po dotarciu do ciała zauważyłeś, iż potwór częściowo je rozdeptał na miazgę. Na szczęście tułów i twarz została zachowana. Ciało Rhena natomiast kompletnie zniknęło. Widzisz jedynie fragmenty jego zbroi walające się po okolicy. Na razie panuje w tym lesie martwa cisza, ale kto wie czy zaraz potwór ponownie nie wyleci do Ciebie...
Lwie Serce
10-01-2016, 22:17
Edward
Mogę cię do niego zaprowadzić, jeśli sobie życzysz - odparł z delikatnym uśmiechem, podziwiając jej urodę. Tylko moja rada! Wypocznij, umyj się i dopiero wtedy do niego idź, on patrzy na takie rzeczy heheh.
Dan
Poczekał aż Harad skończy ostrzyć miecz po czym podszedł do niego i zapytał pokazując mu broń - Hej,słyszałem od kupca Hakona że będziesz w stanie powiedzieć mi o tym coś więcej....,wszelkie informacje mogą być bezcenne dla śledztwa które prowadzę wraz z Vatrasem i strażą....
PanzerKampfWagen
10-01-2016, 22:18
Vito
Ja pierdole... wyszeptał z kwaśną miną, kucnął przy nieboraku i odwrócił go twarzą do góry by sprawdzić czy to ten Joseph, jeśli jest zbyt zmasakrowana to stara się rozpoznać jego profesję po ubiorze.
Dan:
Trochę sobie poczekałeś, lecz w końcu skończył swoją robotę. Patrząc na ilość mieczy jaka tu się wala, ale także stali i rudy nie dziwi Cię, że kompletnie Cię ignorował. Toż to chyba starczy dla połowy miasta, jak nie więcej... Po twoich słowach wziął broń do ręki i przyjrzał jej się - Heh... Ładne ostrze. Zadbane, ledwo co używane, ale też dosyć proste. Mało tu jakichkolwiek ozdobień... Ale w sumie to co się roztrwaniam nad tym mieczem. Coś konkretnego chcesz o nim wiedzieć?
Edward:
A wiem, wiem... Jak to magowie. Spita do niego przecież nie przyjdę hehe. W sumie to chyba nie mam nic do stracenia... Aale z drugiej strony szkoda by było, żeby piwo się zmarnowało... Ale magowie bogaci, więc pewnie za to co bym dostała będę mogła sobie kupić i 30 takich - czujesz, jak alkohol już wywiera na Ciebie wpływ...
Vito:
Jest cała we krwi, widać tu też parę ran po jakimś ostrzu czy pazurach. Musisz ją oczyścić, by coś więcej zobaczyć.
Lwie Serce
10-01-2016, 22:30
Edward
Mam pomysła - rzekł odstawiając kufel. Usiądziemy nad jeziorkiem, dopijemy piwo, a potem zimna woda ochłodzi cię na tyle, byś otrzeźwiała i była w stanie iść do Vatrasa, dobre nie? Zachwiał się nieco, ale jeszcze dał radę utrzymać równowagę...
Dan
Hmm,przede wszystkim czyjej może być roboty....,nie słyszałeś żeby jakiś Twój kolega po fachu ostatnio przyjmował większe zlecenia?
PanzerKampfWagen
10-01-2016, 22:32
Vito
Oderwał kawałek materiału z pancerza i wytarł twarz trupa. Jeśli to Joseph to powinien go rozpoznać, w końcu są sąsiadami.
Edward:
Może... O ile topielec mnie nie spróbuje wyruchać i o ile nieco otrzeźwieje w tym jeziorze. Tu na miejscu pewno dałoby się ogarnąć jakoś... - odpowiedziała ci Diane kończąc kolejne piwo. Jeszcze się kobitka trzyma i to całkiem nieźle... Czyżby to była ta, która podbije Twe szalone serce marynarza? Rozgadana, umie pić, ładna, pociągająca...
Dan:
Nie. Jestem jedynym kowalem w mieście. Drugiego znajdziesz jedynie na farmie Onara, ale on nie sprzedaje mieczy w mieście ani nic takiego. To nie mój miecz, na pewno. Chyba, żeś go podpierniczył straży albo wojskowym? Tych zamówień jest sporo i to bardzo. Zresztą sam widzisz ile mam tu do roboty.
Vito:
W pierwszej chwili pomyślałeś, że to Joseph, lecz po chwili zrozumiałeś, że to jednak nie jest jego twarz. Kamień spadł ci z serca...
Dan
Hmm....,dziękuję,zatem idę z tym do Vatrasa,no i może faktycznie straż się zainteresuje tym znaleziskiem.... - odparł mu żegnając się szybkim skinieniem głowy i udając do koszar,prawdę mówiąc liczył że szybko będzie miał to z głowy i wreszcie będzie mógł pomówić z Sophie....
PanzerKampfWagen
10-01-2016, 22:47
Vito
Otarł pot z czoła, ciesząc się że to nie on, ale to wciąż był martwy człowiek w lesie. Może któryś z Was go kojarzy? zwrócił się głównie do strażników.
Dan:
Vatras stoi na dziedzińcu wraz z Wulfgarem rozmawiając z sobą. Vatras zauważając Ciebie pokazał ci ruchem dłoni, byś do niego podszedł.
Vito:
Któryś z obywateli. Twarz coś tam kojarzę, tylko nie wiem skąd... - rzucił jeden ze strażników.
PanzerKampfWagen
10-01-2016, 22:54
Vito
Może u Bospera go widziałeś?
Dan
Podszedł do nich szybkim krokiem pozdrawiając ich obu uniesioną dłonią po czym powiedział - No więc tak....kilku farmerów zaginęło na farmie Onara i Sekoba,ponadto pod farmę Sekoba podchodziły w nocy jakieś istoty,ludzie w czarnych szatach chodzą po okolicy a w lesie znajdywano wiele martwych zwierząt, niestety nie powiedziano mi nic konkretnego o zaginionych......Zielarkę Sagittę gdzieś wcięło,jej jaskinia była zniszczona,widać było że ktoś tam wszedł nieproszony,jak wracaliśmy z powrotem to jakaś bestia przybiegła,nie widzieliśmy jej ale porykiwania wskazywały na coś wielkiego......No i Orlan mówił mi też coś o myśliwych, w tej sprawie powinienem pomówić z Bosperem w końcu to dla niego większość z nich pracuje.....- umilkł jak gdyby zbierając myśli po czym dodał pokazując im miecz - A no i przy jednym z nieumarłych znalazłem taki miecz,zadziwiająco dobry jak na ożywieńca.....Cóż,to chyba tyle.....
Dan:
- Ten potwór to nieumarły cieniostwór. Grupa żołnierzy i strażników poszła go załatwić i przeczyścić las. Reszta poszła na farmy, albo patrolować okolice. O zwierzętach też nam już powiedziano. U Bospera był już też jeden z moich strażników, więc nie musisz się fatygować. On nic nie wie. A co do tego miecza to wiesz co? Chyba wiem skąd oni go wzięli... Idź do portowego magazynu, tuż obok kartografa. Jak znajdziesz tam kwatermistrza to powiedz, że przysłałem Cię w sprawie kradzieży. A jeżeli tam go nie będzie to bedziesz musiał się przejść do tego drugiego, obok targowiska Halmara.
Vito:
Może i tak... Pancerz podobny trochę do tego jakie noszą myśliwi.
PanzerKampfWagen
10-01-2016, 23:15
Vito
Kurwa... idziemy dalej, przeczesujcie te zarośla. Co wzięliście na tą bestię? Jakieś dzidy, sieci?
Dan
Dobrze...- odparł żegnając się szybko i udając do portu....
Vito:
Mag wody Vatras dał mi parę zwojów z zaklęciem niszczących ożywieńców. Reszta ma przy sobie zwoje z jakimiś prostymi zaklęciami lodowymi - odparł ci strażnik w ciężkiej zbroi.
Dan:
Rzeczywiście przed magazynem stoi paru żołnierzy. Nie wiesz tylko który z nich to kwatermistrz...
Dan
Hej chłopaki,gdzie znajdę kwatermistrza? Rozkaz Kapitana Wulfgara....
Dan:
Co znowuuuuuuuuu?! - usłyszałeś krzyk z wnętrza magazynu. Jeden z żołnierzy pokazał ci głową, byś wszedł do środka.
Dan
Poszedł w stronę źródła głosu a gdy dotarł do kwatermistrza powiedział przekazując mu znaleźną broń - Przyszedłem w sprawie kradzieży,miałem Ci pokazać ten miecz....
Dan:
Ehhh, pokaż mi to - wziął broń i przyjrzał się jej. Po chwili po sprawdzeniu jakiś list i wieszaków na broń odezwał się do Ciebie - Skąd to masz?
Dan
Zabrałem ożywieńcowi - odparł szczerze - rozumiem że jest Wasza? To tłumaczy jej dobry stan....
Dan:
Ano, jestem niemalże pewien. W końcu ktoś, kto ruszył sprawę do przodu, a nie jak tamta pieprzona trójka... Ehh... To by tłumaczyło być może to, że strażnicy tracili poczucie czasu. No nic, dobra robota. Przekaż kapitanowi, że jestem prawie pewny, że to broń z mojego magazynu. I niech szykuje zasadzkę na złodzieja.
Dan
Jasne,zaraz,dam mu znać - odparł udając się z powrotem do Kapitana i Vatrasa - Kwatermistrz jest niemal pewien że to z Waszych zapasów,mówił coś o konieczności naszykowania zasadzki....,ale śmiem zauważyć że nie uda się bez wsparcia magicznego skoro złodzieje korzystają z czarnej magii....
Dan:
- A nie z jego zapasów? No nic to. Dzięki za informacje. Pomyślimy nad tym.
- W sumie to jeżeli nie masz już żadnych spraw do załatwienia, jeśli chodzi o temat tego kultu to mam dla Ciebie jeszcze dwa zadania. Przed zapadnięciem zmroku będziesz musiał dostarczyć list do klasztoru magów ognia, a następnie odebrać od nich wieści, czy to rzeczywiście nie jest kult Beliara i co magowie ognia mogą nam o tym powiedzieć. Przyjdź... dajmy na to za 3 godziny około. Nie wolno ci podróżować w nocy. Obawiamy się, że wróg właśnie wtedy jest najbardziej aktywny, a list nie może dostać się w jego ręce. Nie bierz z sobą tylko tego Edwarda. Magowie z biblioteki spalą go żywcem, jeżeli zacznie bluźnić w ich obliczu, albo ubliżać im. A właśnie, gdzie on się teraz podziewa?
Dan
No z jego,z jego ale myślałem że straż i wojsko ma wspólne zapasy....,a co do zadania to oczywiście,stawię się za te 3 godziny,akurat zdążę zjeść obiad i coś załatwić....,a Edward,czeka na mnie na rozdrożu,ma się tu zgłosić czy póki co jego zadanie skończone?
Dan:
Myślę, że skończone... To tyle.
Po zapukaniu w drzwi ukazała ci się w nich Twoja nowa znajoma, mówiąca przyciszonym głosem - O hej... I jak?
Dan
Cześć,czemu mówisz szeptem? - również odparł ściszonym głosem na wszelki wypadek choć nieco go zdziwiło jej zachowanie
Dan:
A mama próbuje zasnąć... I tak na wszelki wypadek wole mówić szeptem, żeby nie słuchała - wyszła do niego przed dom, zamykając za sobą drzwi - Albo i tak mogę zrobić...
Dan
Ach rozumiem......- gdy wyszła do niego od razu zaczął mówić z uśmiechem - No więc....masz zaraz rozmowę o pracę,rodzice chcą Cię najpierw poznać,z ojcem raczej pójdzie łatwo,gorzej może być z mamą ale ona też nie powinna robić problemów.... - po chwili dodał - No i....,jeśli oboje Cię zaakceptują to zgadnij kto będzie Cię wszystkiego uczył....
Dan:
Uśmiechnęła się i zachichotała - A służby u Vatrasa nie pełnisz czasem, czy coś takiego? I coś ty taki usmalony?
Dan
Pełnię ale mam przerwę....- odparł z uśmiechem - A czemu jestem osmalony to nawet nie pytaj hehe,ważne że już nie boli tak bardzo
Dan:
Chyba nie poszedłeś denerwować magów ognia, co? Heh... Coś ludzie gadali w sumie, że ktoś do miasta przytargał jakiegoś czarnego maga. To ty byłeś?
Dan
Ano ja z Edwardem....,odrażający typ,nawet nie chcesz wiedzieć jak się rzucał,gdybym go nie ogłuszył rzucił by się z urwiska taki był zdesperowany....- powiedział z uśmiechem patrząc jej w oczy
Dan:
Niefajnie... No, ale teraz magowie chyba się nim zajęli. W każdym razie - to kiedy ruszamy do twojego ojca?
Dan
Choćby teraz,jesteś gotowa?
PanzerKampfWagen
11-01-2016, 13:43
Vito
To trzymaj te zwoje w pogotowiu. Gdzieś tutaj nas ostatnio dopadła... kontynuuje przeszukiwanie lasu z wojskiem.
Dan:
Pewnie. Powiem tylko matce, że wychodzę gdzieś - po paru chwilach wróciła i zaczęliście zmierzać w kierunku farmy.
Przechodząc obok placu wisielców usłyszeliście ogłoszenie Herolda. Nie brzmi ono zbyt miło...
Czcigodni obywatele miasta Khorinis! Tydzień temu na naszą wyspę przybył czcigodny lord Tymorisin, przejmując nad nią kontrolę i zapewniając bezpieczeństwo wraz ze swym wojskiem. Powodem tego jest zagrożenie ze strony orków. Nasi wrogowie przebili się przez morską blokadę w okolicach Nordmaru, a ich celem jest teraz nasze miasto. Nie możemy być pewni kiedy atak nastąpi, lecz zapewne w ciągu tego tygodnia mogą się tu zjawić. Każdy, kto jest zdolny do walki jest zobowiązany do obrony miasta. W odpowiednim czasie zostaną wydane bronie oraz pancerze. Zaleca się również nie podróżowanie po lasach, opuszczonych ścieżkach i bezdrożach poza granicami miasta, zwłaszcza w nocy.
Vito:
Ruszyliście dalej. Przez dłuższy czas nic się nie działo, a przynajmniej dopóki nie natrafiliście na cmentarz za farmą Sekoba. Widzicie, że wszelkie groby zostały rozkopane i zrabowane.
- O pięknie... Nekrofile wzięły się za otwieranie grobowców i krypt.
PanzerKampfWagen
11-01-2016, 14:22
Vito
Ożywili ich tak jak tego cieniostwora?... Wzdrygnął się na samą myśl o tym.
Vito:
- No najwyraźniej. Grobów na wyspie jest pełno, więc cholera wie ile jeszcze z nich odkopano.
PanzerKampfWagen
11-01-2016, 14:25
Vito
Chodźcie dalej, zatłóczmy tę bestię, znajdźmy myśliwych i miejmy to z głowy.
Vito:
Przechodząc obok jaskini Sagitty usłyszeliście jakieś dziwne pochrapywanie. Chyba bestia dorwała się już do niej... Albo to ona tak chrapie.
PanzerKampfWagen
11-01-2016, 14:32
Vito
Szykuj ten zwój, wchodzimy do jaskini, tylko cicho! Wyszeptał do tego strażnika w ciężkiej zbroi.
Vito:
A po jaką cholerę chcesz włazić tam do niego? Krzyknij że coś i sam przyleci, a wtedy go uwalę zaklęciem
PanzerKampfWagen
11-01-2016, 14:42
Vito
No to odsuńcie się od wejścia. odszedł kawałek do tyłu z pozostałymi, tak żeby po wyskoczeniu z jaskini nie sięgnął go łapą, włożył dwa palce do ust i zagwizdał głośno, jeśli nic to nie dało to powtarza do skutku.
Vito:
Po paru gwizdach bestia ruszyła prosto na was. Bestia zaryczała głośno z bólu trafiona zaklęciem ze zwoju. Prawie Cię staranowała wybiegając z jaskini, lecz na szczęście oberwałeś tylko jej rogiem. Zaczęła się zacięta walka między strażnikami i żołnierzami, a nieumarłym potworem. Walka była cholernie trudna, lecz wspólnymi siłami poważnie zraniliście bestię. Próbowała zbiec w kierunku farmy Onara i dobić twych rannych towarzyszy, lecz nie udało się jej to i strażnik dobił ją zaklęciem niszczenia ożywieńców.
Sam masz dosyć płytką ranę po rogu, lecz niestety reszta towarzyszy nie wygląda za dobrze - Jeden z nich jest niemalże martwy i leje się z niego krew. Drugi podobnie, choć nie jest tak poprzebijany kłami i pazurami jak ten pierwszy. Reszta w miarę się trzyma.
- Zatamujcie krwawienie! Ja wejdę z pięcioma ludźmi do jaskini i sprawdzę, czy ta wiedźma może chowała tam jakieś mikstury. Jak nic nie będzie, to któryś z was będzie musiał się poświęcić i oddać swój przydział.
Techniczny:
Vito -7 HP.
PanzerKampfWagen
11-01-2016, 15:10
Vito
Ja pier... Ty, zatamuj sobie na razie rany dłońmi - rzekł do tego mniej rannego - A Ty leż i się nie ruszaj. Znowu oderwał sobie kawał materiału z pancerza i przycisnął do najgorszej rany tego najsłabszego. Tylko nie zasypiaj koleś! Znowu strzępię pancerz, oby stary zafundował mi nowy!
Dan
Ehh,jeszcze tego brakowało....,orkowie,ożywieńcy i co jeszcze?! - pomyślał poirytowany jednak wolał nie komentować na głos tego obwieszczenia - I tak dobrze że większość obywateli nie wie o tym jak dużym problemem są trupy bo by zaczęli panikować po całości....
Dan:
Sophie spojrzała trochę niepewnie na Heroda, lecz nic nie mówiąc szła dalej z Tobą na farmę. Coby nie było za dobrze, to gdzieś za miastem mogliście zobaczyć szczątki szkieletów z Twojej poprzedniej walki, tylko, że teraz są porozwalane po całej okolicy... - ... A to co?
Vito:
Oboje wykonali Twoje polecenia, choć skrawek pancerza trochę zatamował krwawienie, to widać, że i tak jeszcze ubywa ze strażnika krwi. Grupa wróciła z jakimiś miksturami i podała je strażnikom, dodatkowo nałożyli im jakieś improwizowane bandaże. Wyglądają trochę lepiej i aż tak nie krwawią, lecz zapewne bez pomocy medyka czy magów mogą nie pożyć długo...
- Ehh... Lećcie z tymi rannymi do farmy Sekoba i niech tam przeczekają, aż nadejdzie jakaś pomoc. Jeden z was niech leci do klasztoru magów ognia, reszta niech przeszuka ze mną w tym czasie dokładnie tą jaskinię. Po tej Sagitcie nie ma ani śladu, co najwyżej jakieś plamy krwi tam były.
Dan
Te resztki? Ostatnie co zostało z kilku ożywieńców....,nie przejmuj się,już nie wstaną hehe....
PanzerKampfWagen
11-01-2016, 19:12
Vito
Co mam przekazać magom?
Vito:
No żeby tu sprowadzili kogoś do pomocy, albo chociaż coś do leczenia dali... - odparł poirytowany strażnik.
Dan:
Ehh... Skoro tak mówisz... - odpowiedziała ci z ciężkim westchnieniem.
Dan
Hej....,co to za zatroskana mina? Wiesz przecież że nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić,tak? - powiedział pocieszająco
PanzerKampfWagen
12-01-2016, 21:43
Vito
No dobra, postaram się wrócić jak najszybciej. pobiegł do klasztoru, przekazać informację.
Dan:
Mhm... - odpowiedziała ci. Chyba zniknął jej humor po tym ogłoszeniu i zobaczeniu tych pozostałości po ożywieńcach.
Dan
Widząc że nie polepszył jej za bardzo humoru tymi słowami po prostu udał się w stronę farmy nie mając za bardzo co odpowiedzieć na taką wylewność z jej strony....,w czasie drogi zachowuje ostrożność.
Lwie Serce
13-01-2016, 21:12
Edward
Ja ją kocham, to miłość od pierwszego wejrzenia, jesteśmy dla siebie wzajemnie darami od losu, może wreszcie przestanę przetracać łupy w burdelach, aaaahahaha! Pomyślał, zaś rzekł - tutaj nie jest tak... Naturalnie! Spoczynek na łonie natury, kąpiel w jeziorku, to jest coś!
Edward:
E tam marudzisz... a jak tego piwa nie pijesz to mi je oddaj, hehe - odpowiedziała ci rozweselona.
Lwie Serce
13-01-2016, 21:20
Edward
Przystawił jej piwo do ust z uśmiechem i przechylił delikatnie kufel, coraz bardziej i bardziej by mogła wypić wszystko...
Edward:
Diane wypiła piwo Edwarda i dodała z uśmiechem, choć już widać, że alkohol zaczyna robić swoje - D... Dobra. Koniec tego do..brego. Karczmarzu, przyszykuj mi komnatę z balią z zimną wodą, a potem trzeba by się udać do tego maga, hehe.
Lwie Serce
13-01-2016, 21:31
Edward
Nie! Stój! Spadniesz! Przewrócisz się! Zginiesz, przewrócisz i umrzesz! Pomogę ci! Odparł zrywając się z siedzenia i chwytając za ramiona Diane, na dobry początek...
Edward:
Diane zaśmiała się, dała pieniądze karczmarzowi i zaprowadził was przed pokój wojowniczki - No... To chyba dalej sobie poradzę i się nie zabije Edziu hehe...
Lwie Serce
13-01-2016, 21:39
Edward
Jesteś pewna, o piękna Diane? Spytał nie puszczając jej. O cholera, jak zachlana to wciąż urocza, aaahahaha! Przypomina mi jedną kurtyzanę, co ją uchlałem i wygrzmociłem za darmo, bo nie miałem złota, aaahahaha!
Edward:
Chyba tak... Najwyżej na Ciebie spadnie obowiązek pochowania mnie hehe... - odpowiedziała ci, chyba oczekując, aż puścisz ją.
Vito:
Dotarłeś pod kaplicę znajdującą się tuż przy moście prowadzącym do klasztoru. Siedzi tam jakiś stary mag.
Lwie Serce
13-01-2016, 21:45
Edward
Pozwolę kwieciu naszej miłości zakwitnąć! Pomyślał, puszczając ją z objęć, kłaniając się dwornie i wracając do głównej sali w karczmie.
PanzerKampfWagen
13-01-2016, 21:57
Vito
Podszedł do maga w kaplicy. Witaj czarodzieju, przepraszam, że przeszkadzam Ci w modlitwie, ale do klasztoru pewnie mnie nie wpuszczą, a prędko potrzebuję pomocy medyka. Pod jaskinią Sagitty zatłukliśmy nieumarłego cieniostwora, ale dwóch naszych ludzi jest ciężko rannych i potrzebują pilnej pomocy bo inaczej pewnie umrą. Czy mógłbyś pomóc?
Edward:
Twa nowa, piękna znajoma weszła chwiejnym krokiem do komnaty i zamknęła się w niej na klucz. Trochę ta pogawędka, jak i zarazem próba wyumciania jej cię kosztowała, ale cóż... Kto wie? Może kiedyś ci się ta inwestycja zwróci... Po kilkunastu długich chwilach Twa "ukochana" wróciła - umyta i orzeźwiona. Podeszła od razu do Ciebie i rzuciła z lekkim uśmiechem - To co? Ruszamy w drogę Edziu?
Vito:
Dobrze, prowadź strażniku - odparł ci mag, wstając z klęczek. Kilka minut później dotarliście na miejsce walki. Żołnierze nie wyglądają zbyt dobrze, a zwłaszcza ten ciężko ranny. Chyba trafiliście w samą porę. Kapłan Innosa uklęknął przy wojakach i zaczął zmawiać jakąś modlitwę. W końcu spłynęła na nich jakieś niebieskie światło , a ich rany zasklepiły się. Wszystko już wydawało się być w porządku, poza tym, iż są jeszcze nieco osłabieni.
Dobrze. To wszystko. Uważajcie na siebie w tych lasach...
Dan:
Zbliżacie się już do farmy Akila. Wydaje ci się, że Sophie chyba trochę denerwuje się tą rozmową... W końcu jednak postanowiła się Ciebie zapytać - Jakieś porady co do tej rozmowy z Twoim ojcem? Nie chce tego spieprzyć... Zwłaszcza, że nie mam odwrotu już.
Dan
Przede wszystkim spróbuj się tak nie denerwować,pamiętaj że nie wie nic o Twojej poprzedniej pracy i że już powiedziałem o Tobie dobre słowo,mów szczerze i bądź sobą....,ale jeśli zapyta Cię co robiłaś wcześniej powiedz że byłaś kelnerką i wyrzucili Cię bo źle potraktowałaś wyjątkowo bogatego klienta z górnego miasta który był przy tym wyjątkowym dupkiem....W razie czego Ci pomogę i sam coś dopowiem....
PanzerKampfWagen
14-01-2016, 15:51
Vito
Gdy kapłan odszedł Musimy iść dalej, trzeba znaleźć jeszcze trzech myśliwych. Ruchy!
Lwie Serce
14-01-2016, 17:20
Edward
Twój głos jest dla mych uszu niczym dźwięk szumiących fal, piękny, kojący... Rzekł siląc się na wyżyny romantyzmu. Zatem... Ruszajmy!
Edward:
Idąc w stronę miasta Diane nagle zapytała się, uśmiechając się lekko do Ciebie - Znasz jakieś opowieści? A może pieśni? A może... poematy? A tak żeby nam umilić drogę.
Dan:
Hmm... No dobrze. Zobaczymy jak to wyjdzie - weszliście na teren farmy. Ojczym Dana siedzi na ławce przy swoim domu, przyglądając się pracy swoich robotników. Strażnicy miejscy zaś stoją na obrzeżach gospodarstwa przyglądając się okolicznym terenom. Akil zauważając, że się do niego zbliżacie wstał i przywitał się z wam:
- Witaj znowu synu, i ty panienko. Dan mi o Tobie opowiadał. Jak się nazywasz?
Sophie skinęła głową i odpowiedziała - Nazywam się Sophie, panie.
- Hmm, dobrze, Sophie. Zaraz sobie porozmawiamy na spokojnie. Wejdźmy do domu. Zostaniesz tutaj, Dan?
Vito:
Przeszukaliście cały las, lecz po myśliwych ani śladu. Trop się urwał...
- Ani śladu po nich... Cholera. Będziemy chyba musieli się udać w góry na zwiad. Gdzieś tam mieszkał jakiś pustelnik, ale też tam znajdowała się stara strażnica. Może i tam siedzą ci cali nekromanci.
Lwie Serce
14-01-2016, 18:52
Edward
Wybałuszył oczy po słowach Diane i zamyślił się na chwilę. Obmierzył wzrokiem niedawno poznaną piękność, po czym zaczął śpiewać, skocznie i wesoło:
Razu pewnego, nie na morzu acz na wyspie
Pomyślałem, że zachlam, zagrzmocę, pod stołem się wyśpię
Czyniłem co czynić miałem
Wystrzeliłem w tym swym działem
Czerwona Latarnia marzenie żeglarza
Wystrzały jak z kolubryn dziewice przeraża
Och to na pewno żeglarze, mówią młode panny
Wiedzą bowiem, że im też pirat wlezie do wanny
Gdy myć się panno zapragniesz
Żeglarz wie, że gdy tylko zaczniesz
Zmienisz na jego widok swe pragnienie
Na pożądaniu wielkiemu ustąpienie
Ale chrzanić to, na wyspie co Khorinis się zowie
Spotkał Edward Diane co pije a nie leży w rowie
Piękną, niegłupią i wojowniczą
Pewno niejedni przez nią w ziemi spoczywają
Szedł więc z nią Edward do miasta, przez ścieżki, lasy i pagórki
Grog, rum, ładna dziewka, wystarczy to żeglarzowi, pamiętajcie lądowe chujki!
Aaaahahaha, i jak? Bierz pod uwagę, że na biegu wymyślone!
PanzerKampfWagen
14-01-2016, 19:23
Vito
No to chodźmy, im szybciej ich znajdziemy tym szybciej wrócimy do domu i będziemy mieli to z głowy.
Dan
Hmm,wolał bym być przy tym,no i głodny jestem.... - odparł z niewinną miną kładąc rękę na brzuchu
Vito:
Rozdzielmy się na dwie grupy. Mniejsza szansa, że nas zauważą i szybciej będzie. Ja ruszę z częścią do strażnicy, ty ruszysz dalej do doliny i przeszukacie góry. Spotkamy się gdzieś przy farmie Onara.
Edward:
Diane zaśmiała się głośno i z uśmiechem ci odpowiedziała - Fajne! Skoro umiesz improwizować to może wymyślisz coś jeszcze, co?
Dan:
No dobra dobra, chodźcie - odparł ci Akil z lekkim uśmiechem. Oboje wraz z Sophie usiądliście przy stole, a Kate podała wam miski z jedzeniem, po czym wyszła gdzieś na zewnątrz. Dzisiaj na obiad grzybowa zupa. Po pewnym czasie Akil zaczął rozmowę:
- Więc, Sophie... Znasz się trochę na życiu na farmie?
- Wyobrażam sobie jak to jest... I że łatwo nie będzie. Umiem gotować, oporządzać mięso, wędzić i suszyć i opiekować się chorymi. Znam się trochę też na zielarstwie. No i szybko się poza tym uczę, więc szybko załapię i nauczę się nowych rzeczy.
- Hmmm... Skoro znasz się na zielarstwie to i potrafisz robić jakieś leki, maści i inne tego typu rzeczy?
- Tak, pewnie.
- A w mieście czym się zajmowałaś?
- Byłam kelnerką, ale... No cóż. Wyrzucono mnie z pracy bo "źle" potraktowałam jednego bogacza z górnego miasta. W skrócie traktował mnie po prostu jak szmatę i nie wytrzymałam...
- Hmmm... No rozumiem. A teraz mści się na tobie?
- Tak... I przez to chociażby nikt nie chce mnie przyjąć.
Ojciec jak na razie przysłuchuje się z ciekawością rozmowie. Po Sophie zaś nie widać zdenerwowania i całkiem nieźle prowadzi tą rozmowę z ojcem.
Dan
Dobrze sobie radzi hehe,mówiłem,że bystra - pomyślał jedząc zupę i jedynie niekiedy kiwając głową na potwierdzenie słów swojej znajomej
PanzerKampfWagen
14-01-2016, 21:44
Vito
Nie wiem czy to dobry pomysł, mniejszą grupę łatwiej zajebać. Chodźmy wszyscy razem, wątpię, że w trzech poradzimy sobie z kolejnym takim potworem.
Dan:
Ojciec zadał Sophie jeszcze kilka pytań, na które odpowiedziała bez żadnego problemu. Wygląda na zadowolonego. Gdy tylko skończyli Akil rzucił do Ciebie - No dobrze. Pogadajcie jeszcze z Kate o tym i podejmiemy razem decyzję. Przy okazji Randolph pytał o Ciebie. Zajrzyj do niego potem.
Vito:
Hmm, no dobra... Tylko ta pieprzona strażnica mnie niepokoi. Mogli nas zobaczyć, bo mają stamtąd widok na całą okolicę...
Dan
Skinął mu głową nie kryjąc zadowolenia,dokończył zupę i gdy Sophie uczyniła to samo powiedział - Chodź,poszukajmy mojej mamy
Dan:
Gdy skończyła skinęła ci zadowolona głową i poszliście szukać Kate. Zauważyliście, że rozmawia z chłopakami zajmującymi się owcami. Sophie najwyraźniej chcąc się przygotować póki ma czas zapytała się:
A co do Twojej mamy to czego mam się spodziewać? Z twoim ojcem chyba poszło gładko.
Dan
Ma dobre serce i jest naprawdę sympatyczna....,ale może mieć problem z tym że dwie obce kobiety będą się krzątały po jej obejściu....- odparł dając znak ręką żeby poczekali aż skończy rozmawiać
Dan:
Sophie już nic ci nie odpowiedziała, tylko wzdychnęła ciężko. Matka po paru minutach skończyła rozmowę i zaczęła iść w stronę domu. Chyba już czas...
Dan
Przytulił ją na powitanie i powiedział z lekkim uśmiechem - Hej mamo,poznaj proszę moją znajomą,Sophie,chciała by u nas pracować....,z ojcem już rozmawiała i wydawał się zadowolony ale powiedział że teraz powinna z Tobą pomówić i dopiero po tym podejmiecie wspólnie decyzję....
PanzerKampfWagen
15-01-2016, 16:58
Vito
To są magowie, gdyby chcieli to pewnie tak czy tak dowiedzieliby się gdzie jesteśmy. A teraz chodźmy.
Vito:
Być może. Dobra, chodźmy lepiej zanim zostaniemy obrzuceni kulami ognia czy czymś takim.
Ruszyliście w stronę kotliny. Widzicie w oddali, że jest tu jakieś obozowisko. Znajduje się tam namiot, wypalone ognisko i masa porąbanych i ściętych drzew. Jednak po samym mieszkańcu jak na razie ani śladu. Zbliżyliście się ostrożnie obozu i jeden z żołnierzy zaglądnął do namiotu - pusto. Po szybkim przeszukaniu tego miejsca niczego nie znaleźliście poza starymi narzędziami i resztkami zapasów jedzenia. Najwyraźniej ten, kto tutaj mieszkał opuścił to miejsce, albo udał się w jakieś inne miejsce...
Idąc dalej weszliście do kotliny. Jest tu kilkanaście drzew, pełno krzaków, a w oddali widać... pieprzone trolle. Dowódca nakazał wam kucnąć i po cichu wycofywać się, by nie rozdrażnić bestii...
Dan:
Kate odwzajemniła uścisk i odpowiedziała - Hej... Tak, wiem. Ojciec wspominał mi o tym. No nic, chodźmy w jakieś zaciszne miejsce. Randolph się o Ciebie pytał, Dan. Pójdź zobaczyć co tam chce, a my sobie spokojnie porozmawiamy.
Dan
Ehh,no dobrze....,a zaciszne miejsce to gdzie konkretnie? - dopytał z szerokim uśmiechem
Dan:
Hmm... Na tym wzgórzu, niedaleko młynu. No nic, chodźmy - Sophie uśmiechnęła się do Ciebie i poszła za matką Dana.
Vito:
Cofnąłeś się kilka kroków do tyłu i odwróciłeś. Serce stanęło ci w gardle... Kilka metrów przed Tobą nagle pojawił się czarny mag. Jego szata była czarna, ozdobiona czerwonymi ornamentami, niekiedy przypominającymi jakieś litery, a na ramionach nosił żelazne naramienniki. Twarz miał zaś przysłoniętą długą, czerwoną maską z kilkoma wyżłobieniami. Jest on jednak bardzo wysoki... i to zbyt jak na zwykłego śmiertelnika.
Wszyscy zatrzymaliście się, a on przemówił do was ciężkim, a zarazem ostrym głosem - Ah... Wy ludzie. Jakimi wy potraficie być głupcami. Wchodzić prosto do paszczy lwa...
PanzerKampfWagen
15-01-2016, 19:13
Vito
Przełknął ślinę, otrząsnął się jednak zaraz, dobył miecza i krzyknął No bierzcie tego skurwiela, napierdalać tym lodem, czy co tam macie!!
Dan
Odwzajemnił uśmiech i odprowadzał je jeszcze przez chwilę wzrokiem po czym otrząsnął się i zaczął szukać Randolpha starając się jak najszybciej dołączyć do rozmowy.
Dan:
Randolph pracował akurat przy polu. Nie czekając na pytania najemnika przeszedł od razu do rzeczy - Te, co się tutaj wyprawia na tej wyspie? Normalnie przelewają się tutaj armie pieprzonych strażników i wojskowych...
Vito:
Strażnicy i żołnierze zaatakowali tym, czym mieli przy sobie, lecz nekromanta najwyżej nic sobie z tego nie robił i zaczął rzucać jakieś zaklęcie. Chwilę potem w okół niego pojawiło się kilka nieboszczyków - szkielety odziane w stare pancerze i miecze dwuręczne, które runęły na was niczym lawina na rozkaz swego pana. Walka była bardzo ciężka i zacięta, podczas której niemalże zginęliście, jednak daliście radę i pokonaliście mroczne sługi.
Czarny mag w tym czasie stał na uboczu i przyglądał się temu wszystkiemu. Widząc furie i ból w waszych oczach, ale także wasze zwycięstwo zaklaskał w dłonie i zaśmiał się demonicznie - Nieźle. Naprawdę nieźle jak na knechtów i strażników miejskich. Ale czy podołacie MI? Chyba, że już macie dosyć i dobrowolnie poddacie się mi...
Techniczny:
Vito -72 HP.
Dan
To chyba dobrze,prawda?Wyobraź sobie co by było bez nich, nie narzekaj tylko miej oczy szeroko otwarte a co się tu dzieje sam do końca nie wiem.... - odparł mu ledwo kryjąc poirytowanie że zawraca mu głowę taką sprawą....- Skoro to wszystko to idę.....
PanzerKampfWagen
15-01-2016, 20:17
Vito
Rozejrzał się wokół, widząc że trzech z nich jako tako jeszcze się trzyma krzyknął trzymając się za bok No bierzcie go zanim was rozwali jakimś zaklęciem, jazda! Sam także próbuje atakować maga, ale stara się zachować ostrożność i trzyma się za trzema sprawnymi wojownikami.
Dan:
Taaa, na razie - odpowiedział niezbyt entuzjastycznie, machnął na to ręką i poszedł dalej pracować.
Vito:
Głupcy - mag wystrzelił trzema kulami ognia w twoich towarzyszy. Dwóch padło osmolonych na ziemię, wijąc się z bólu, trzeci zaś trafił mieczem nekromantę. Niestety twój atak się nie powiódł. Dowódca twego oddziału zadał jeszcze dwa celne ciosy i dosyć dotkliwie zranił przeciwnika, lecz do czasu, dopóki ten nie złapał go w swe ręce. To coś, co skrywało się za maską uniosło go do góry i cisnęło z impetem na ziemię, a następnie w Ciebie. Na twoje szczęście nie zostałeś trafiony, choć teraz musisz się martwić tym co jeszcze ten mag ci zaprezentuje. Na razie podąża wolnym krokiem w Twoim kierunku...
PanzerKampfWagen
15-01-2016, 20:52
Vito
Ja pierdole, no to tyle, żegnaj piękny świecie... I co teraz? Nie puścisz mnie pewnie wolno, co? spytał, starając się nie okazywać strachu i patrząc prosto w... prosto w maskę nekrofila.
Dan
No,na razie,rozchmurz się nieco - powiedział pocieszająco po czym udał się aby dołączyć do Sophie i swojej mamy - Co on okres ma czy jak? Księżniczka się znalazła,czy ja wyglądam jak chodząca informacja?!
Vito:
Nie... Mam co do Ciebie inne plany. Mój pan na pewno będzie zadowolony z ofiar, które mu przygotuję... Na pewno. Oraz ze swoich nowych sług. Być może ujrzysz dzień, w którym ponownie zstąpi na te ziemie w pełnej chwale i potędze. Choć jako kto... Tego się później dowiemy - nekromanta zatrzymał się wpatrując się cały czas w Ciebie.
PanzerKampfWagen
15-01-2016, 21:20
Vito
Szukaj tych sług wśród innych, ja się na to nie piszę. Bierz tych co tu leżą, no nic, idę kolego, jakiś medyk musi mnie poskładać... machnął ręką, odwrócił się od nekromanty i zaczął podążać w stronę ścieżki.
Vito:
Przeszedłeś parę kroków i poczułeś, że słabniesz. Słyszysz też za sobą krzyki strażników, że jesteś tchórzem i zdrajcą Z każdym kolejnym krokiem było coraz gorzej, aż w końcu upadłeś bezwładnie na ziemię. Ostatnimi słowami, jakie słyszałeś były "Ciebie to nie ominie... Już ja się o to postaram." i straciłeś przytomność...
Lwie Serce
15-01-2016, 23:25
Edward
Wybacz... Za dużo piwa, bym wszystko spamiętał! Ale! Pirat złapał Diane za ręce i jeśli ta nie ma nic przeciwko zaczyna z nią odtańcowywać jakiś dziwny, szalony taniec nucąc głośno przy tym skoczną melodię.
Edward:
Nieeeee... Na tańce nie mam siły... ani weny hehe. Chodźmy lepiej do tego miasta - odparła ci zabierając od razu swoje ręce. Chyba się trochę speszyła biedaczka... Może onieśmieliła ją Twa uroda? W każdym razie... Dotarliście w końcu do miasta - No... To jesteśmy na miejscu. Gdzie ten mag?
Lwie Serce
16-01-2016, 00:01
Edward
Na placu świątynnym pewnie siedzi i drze jape głosząc kazania, cały dzień gadając to samo hehehe. Może nie zamrozi mi kuśki jak mu przerwę - rzekł uśmiechając się i prowadząc Diane do Vatrasa.
Dan:
Widzisz jak dwie siedzą pod młynem i rozmawiają z sobą. Słyszysz, że matka wypytuje ją co do jej życia w Khorinis. Gdy tylko podszedłeś do nich rozmowy ucichły, a matka spytała - No.. I co tam chciał Randolph?
Edward:
Jak będziesz grzecznym chłopczykiem to nie zamrozi. Poza tym taką lodową pałą może też coś zdziałasz, kto wie... Podobno im większy tym lepszy.
Vatras siedział w swej kaplicy na ławie, studiując jakąś księgę. Zdaje się, że nie zauważył jeszcze Ciebie...
Dan
Machnął ręką siadając koło nich - A nic ważnego,zawracał mi głowę tylko....,a Wam jak idzie?
Dan:
- Całkiem nieźle...
- A ty co taki ciekawski, hmm? - zapytała się Sophie nieco żartobliwym tonem.
Dan
No wiesz....,chcę wiedzieć czy będę musiał się z Tobą tutaj użerać czy nie.... - odparł w podobnym tonie
Dan:
Chyba ja z Tobą... - odparła ci Sophie. Matka zaś dodała - Zobaczymy. Przemyślimy jeszcze te sprawę z ojcem.
Dan
Ty ze mną? Moje towarzystwo to czysta przyjemność.... - powiedział z uśmiechem - Oczywiście mamo,naradźcie się na spokojnie....
Dan:
- A moje to nie? - również powiedziała z uśmiechem
- To ja was zostawię na razie. Idę sobie porozmawiać z nim, żeby zobaczyć co on ma do powiedzenia
Dan
Hmm,po chwili zastanowienia myślę że da się z Tobą wytrzymać....- mruknął opierając się o ścianę młyna i lekko przymykając oczy
Dan:
A z Tobą chyba też... Chyba... - odparła ci Sophie. Po chwili ciszy znowu się odezwała - A jak tam praca u maga?
Dan
Znośnie....,znośnie ale ciężko,teraz mam chwilę przerwy a potem znowu będę musiał latać po całej wyspie - odparł z ciężkim westchnięciem
Dan:
A ten twój kolega gdzie się podziewa?
Dan
Pewnie dalej pije....,ehh,sam bym się napił ale nie mogę sobie pozwolić na taką przyjemność....
Lwie Serce
16-01-2016, 17:17
Edward
Podszedł nieco chwiejnym krokiem do maga, spoglądając chwilę na niego i mówiąc w końcu - chciałem ci kogoś przedstawić! Diane!
Edward:
Vatras spojrzał na Ciebie z miną niczym kot srający na pustyni, któremu ktoś przeszkadza... Chyba to oznacza poirytowanie, albo zdenerwowanie, albo naprawdę chce mu się iść na stronę? Najprawdopodobniej to pierwsze... W każdym razie Diane odezwała się pierwsza, kłaniając się Vatrasowi - Emm... Witaj, magu. Jestem wędrowną wojowniczką. Kilka lat temu wyruszyłam z Nordmaru, z Klanu Młota i od tej pory tułam się po świecie. Trafiłam parę dni temu na tę wyspę i... rozglądam się za jakąś pracą. Od Edwarda dowiedziałam się, że być może u Ciebie coś znajdę, wielebny?
- Hmmm... - jego wyraz twarzy powrócił do spokojnego, a po chwili dodał - Taak... Być może będę miał coś dla Ciebie. A więc mówisz, że pochodzisz z Klanu Młota? Umiesz dobrze walczyć?
- Tak, w szczególności mieczami, chociaż z łukami i kuszami też daję sobie radę. Znam też się trochę na kowalstwie i nieco na polowaniu.
- Mhm... Dobrze, pomyślę nad tym. Przyjdź tu wieczorem. Ty Edwardzie zostaniesz tu na chwilę.
Dan:
Oj tam... Niedługo będziesz mógł sobie pozwolić na coś takiego, na pewno... Jak już tak gadamy o Edwardzie to skąd go znasz? Nigdy go nie widziałam na mieście, tylko raz dzisiaj chyba w... Czerwonej Latarni? Tiaa...
Lwie Serce
16-01-2016, 18:41
Edward
O murwa, czego on ode mnie chce - pomyślał zaskoczony, stając przed Vatrasem z niewinną miną dziecka, które coś napsociło.
Dan
Też go dzisiaj poznałem,jest zdrowo pieprznięty ale mimo to jest w porządku....- powiedział mimowolnie się uśmiechając gdy przypomniał sobie wyczyny Edwarda na obu farmach - Dobrze że tutaj nie przylazł bo by mi wstydu narobił hehe
Edward:
Diane odszedła gdzieś na bok, ale chyba zauważyła, że tuż przy placu świątynnym stoi knajpa i zniknęła... Zresztą ty też dopiero ją tu zauważyłeś.
Nie przyprowadzaj do mnie już więcej żadnych ludzi. Dwóch najemników by mi zdecydowanie starczyło... ale przynajmniej postarałeś się i nie przyprowadziłeś mi tu zramolałego wieśniaka... I ogarnij się z tym piciem, albo chociaż sobie mięty kup i wykąp się zanim tu do mnie przyjdziesz, zrozumiano? Bo inaczej sobie pogadamy - powiedział nieprzyjemnym tonem, uprzednio powstając z ławki.
Dan:
Ano... Ciekawe kiedy znowu zacznie mi się podlizywać... Nieprzyjemny typ.
Dan
Taki już jest....,ale mogło być gorzej,wierz mi.....- Mam nadzieję że ją przyjmą,zasługuje na coś od życia....
Lwie Serce
16-01-2016, 20:18
Edward
Wybacz, o wielebny, ale zawieranie nowych znajomości wymaga... Piwa. Tak, piwo. To, co ludzi łączy i brata ze sobą, pozwala odnaleźć kogoś, kogo się kocha, prawdziwą miłość swego życia i takie tam... To był szczególny przypadek! Ja zazwyczaj nie piję! Odparł Vatrasowi.
Edward:
A poprzednią Twoją miłością, bratem czy kim tam kto był?
Dan:
Taa, wiem... - Sophie przymknęła oczy i ucichła. Słodko wygląda... Rodzice tylko coś długo dyskutują. Trochę Cię to niepokoi.
Lwie Serce
16-01-2016, 20:24
Edward
Nieustraszony Ogier - odparł zabójczo poważnie.
Dan
Również zamilkł - Ehh,oby to nie znaczyło nic złego,ale nie będę im przeszkadzał,w końcu nie minęło tak dużo czasu....
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©