Zadałem tylko pytanie i czekam na odpowiedź. Wolę merytoryczną dyskusję od "pyskówek". A tekst o kapitalizmie ładnie łączy się z tematem KNP czyli partią pro-kapitalistyczną.
Wersja do druku
Zadałem tylko pytanie i czekam na odpowiedź. Wolę merytoryczną dyskusję od "pyskówek". A tekst o kapitalizmie ładnie łączy się z tematem KNP czyli partią pro-kapitalistyczną.
Aha, czyli przechodzimy miedzy tematami zmieniając, moje poglądy. Raz faszyzm, to znowu komunizm. Ciekawe co jeszcze wymyślisz. Ja nie czytałem, żadnego manifestu komunistycznego, Ty jak widzę tak, skoro masz o nim jakiekolwiek pojęcie. Zresztą gdzie ja pisałem, że pracodawca ma dawać pracownikowi coraz mniej? Już wiem!
Oczywiście jak zwykle Dagoradzie, wysnułeś wniosek na podstawie, tego nie odwołując się do słów Zakapiora, który stwierdził:Cytat:
A jak firma zacznie zarabiać mniej, bo spadnie popyt na jej usługi lub towary przez nie produkowane, to płace zgodnie z prawicową logiką powinny zostać obniżone.
Ciężko jest się nie zgodzić z tym wywodem, jednak jest jedno ale - Jak rozumiem, gdy zacznę zarabiać więcej to zacznę kupować więcej artykułów spożywczych, więcej środków czystości, mebli, zegarków, telewizorów, butów, ubrań itd.? Większa pensja = większy popyt na towary/usługi. To więc, skoro odwrócimy sytuację i popyt na towary/usługi się zmniejszy to pensja powinna zostać obniżona. Przecież to wynika z prawicowej logiki.
Z resztą może i bym się zgodził, gdyby w naszym kraju nie panowało tak wysokie bezrobocie, a na jedno miejsce w pracy przypada po kilka osób. Na obecnym rynku pracy to pracownik musi się starać i się wykazać, że mu zależy na pracy, bo jeżeli ją straci to znalezienie kolejnej jest trudne. Zresztą możesz mi wskazać, gdzie też piszę o wykorzystywaniu pracownika przez pracodawcę? Zresztą widać po Twoim teksie, że znów skaczesz po różnego rodzaju odniesieniach, w ogóle nie odnosząc się do tego co napisałem. I po raz kolejny i ostatni raz się pytam, od kogo według Ciebie zależy czy pracownik dostanie podwyżkę czy też nie? Od pracodawcy czy od państwa, które sprawi, że więcej wróci do jego kieszeni?
@Zakapiorze - zgadzam się, ale nie wiem czemu to ma służyć? Jak rozumiem chcesz mnie przekonać, że wolny rynek zniszczy ośrodki kapitalizmu?
Tak- logika mówi, że zmniejszony popyt spowoduje zmniejszenie zarobków. Dzisiaj notorycznie kurczy się rynek, więc pracodawca dla którego wartość pracy pracownika przez brak popytu na towary jest niższa niż obmyślona przez władzę pensja minimalna ma cztery wyjścia:Cytat:
Ciężko jest się nie zgodzić z tym wywodem, jednak jest jedno ale - Jak rozumiem, gdy zacznę zarabiać więcej to zacznę kupować więcej artykułów spożywczych, więcej środków czystości, mebli, zegarków, telewizorów, butów, ubrań itd.? Większa pensja = większy popyt na towary/usługi. To więc, skoro odwrócimy sytuację i popyt na towary/usługi się zmniejszy to pensja powinna zostać obniżona. Przecież to wynika z prawicowej logiki.
1. Zbankrutować.
2. Zwolnić część pracowników a na resztę przerzucić ich obowiązki (czyli więcej pracy za te same pieniądze)
3. Zatrudniać ludzi na czarno.
4. Kombinować z koneksjami, dopłatami, grupami inwalidzkimi itp.
To nie jest tak, że ja chcę zlikwidować pensję minimalną bo socjalistyczny wymysł itd. Ja chcę przede wszystkim odwrócić trend czyli spadek popytu i jego skutki zamienić na wzrost popytu i jego skutki.
To są skutki obecnego systemu, ja chcę sytuacji odwrotnej. A poza tym pracownik zawsze powinien się starać a nie tylko w obecnym systemie.Cytat:
Z resztą może i bym się zgodził, gdyby w naszym kraju nie panowało tak wysokie bezrobocie, a na jedno miejsce w pracy przypada po kilka osób. Na obecnym rynku pracy to pracownik musi się starać i się wykazać, że mu zależy na pracy, bo jeżeli ją straci to znalezienie kolejnej jest trudne.
Spoko. Upewniłem się z kim mam do czynienia. Nie Jesteś zwykłym lewakiem ale komunistą. W takim razie polecam Ci pełną lekturę:Cytat:
@Zakapiorze - zgadzam się
Józef Wissarionowicz Stalin "O materializmie dialektycznym i historycznym":
http://www.komsomol.pl/index.php?opt...czny&Itemid=37
Łał, dokonał się mój awans społeczny. Jak rozumiem, Ty się z tym nie zgadasz? Zwłaszcza, ze stwierdzeniem, że kapitalizm doprowadził do ruiny małe i średnie przedsiębiorstwa, ponieważ tylko duże i ogromne molochy zdolne są obniżyć nie tylko koszty produkcji, ale również cenę towaru? Czy jeżeli zgadzam się na przykład, z niektórymi postulatami Korwina to znaczy, że jestem jego sympatykiem? Pomiędzy faktem, że coś do mnie przemawia, a między faktem, że uważasz mnie za komunistę jest jeszcze daleka droga.
Jedynie co wzroście na skutek podwyżki płac, to, że zaczniesz kupować więcej towarów luksusowych na, które wcześniej nie było Cię stać. Nawet jeżeli dostaniesz wyższą pensję to i tak nie kupisz więcej butów, ubrań, jedzenie czy telewizorów, tylko kupisz coś droższego, lepszej marki. Chcąc zwiększyć popyt na towary pracodawca musiałby produkować nie tylko na rynek wewnętrzny, który w dużej mierze uzależniony jest od siły nabywczej, czyli populacji mieszkańców, ale głównie skupić się na rynku zagranicznym szukając tam nowych nabywców.
Pracownik zawsze powinien się starać, to jest oczywiste. Sytuację odwrotną można by było stworzyć tylko wtedy, kiedy obniżymy podatki, ochronimy nasz rynek przez zalewem tanich produktów z innych krajów, rozwijając i wspomagając tym samym rodzimą produkcję, która mogłaby konkurować z silniejszymi firmami zagranicznymi. Tylko, że to wiąże się z ich ochroną w razie kryzysu światowego, który najbardziej wpływa na małych i średnich przedsiębiorców, dużym zaś dając tylko po łapkach, a potem otwierając im nowe nisze, gdy ci mali upadli. Logiczne jest chyba, że jeżeli ktoś ma więcej kapitału to łatwiej przetrwa.
Oczywiście, że się z tym nie zgadzam. Np. w Polsce to nie kapitalizm doprowadził do ruiny małe i średnie przedsiębiorstwa ale socjalistyczna władza PO/PIS/SLD/UW swoim interwencjonizmem, nadmiernymi podatkami dla małych i zwolnieniami dla dużych, zwłaszcza zagranicznych podmiotów.Cytat:
Jak rozumiem, Ty się z tym nie zgadasz? Zwłaszcza, ze stwierdzeniem, że kapitalizm doprowadził do ruiny małe i średnie przedsiębiorstwa, ponieważ tylko duże i ogromne molochy zdolne są obniżyć nie tylko koszty produkcji, ale również cenę towaru?
Poza tym duże przedsiębiorstwa są mało podatne na innowacje i zmiany, w przeciwieństwie do firm drobnych.
Absolutna nieprawda. Jeżeli ktoś jeździł autobusem to kupi samochód, jeżeli ktoś wynajmował mieszkanie- kupi sobie własne, jeżeli ktoś siedział w odrapanej jurcie- wyremontuje ją. Z jedzeniem zacznie eksperymentować, zamiast chleba z margaryną zje jeszcze szynkę itd. Nie masz pojęcia jak duży Polacy mają popyt odłożony...Cytat:
Jedynie co wzroście na skutek podwyżki płac, to, że zaczniesz kupować więcej towarów luksusowych na, które wcześniej nie było Cię stać. Nawet jeżeli dostaniesz wyższą pensję to i tak nie kupisz więcej butów, ubrań, jedzenie czy telewizorów, tylko kupisz coś droższego, lepszej marki.
Zresztą sprawa prosta- jak będę miał więcej kasy to kupię polskie buty a nie chińskie. Rozumiesz co to znaczy?
Ooo coś nowego- twierdzisz, że popyt jest uzależniony od populacji. Jak więc wytłumaczysz swoich guru z PO twierdzących, że jak więcej ludzi wyjedzie to dla tych co zostali bedzie więcej pracy? Obecnie rynek wewnętrzny kurczy się bo ludzie wyjeżdzają za granicę, bo tu nie ma perspektyw.Cytat:
Chcąc zwiększyć popyt na towary pracodawca musiałby produkować nie tylko na rynek wewnętrzny, który w dużej mierze uzależniony jest od siły nabywczej, czyli populacji mieszkańców, ale głównie skupić się na rynku zagranicznym szukając tam nowych nabywców.
Phi, samym obniżeniem podatków i kosztów pracy moglibyśmy zwiększyć swoją konkurencyjność, nie trzeba do tego socjalistycznych ustaw antyimportowych. Jak nasze towary będą tańsze to nie potrzeba do tego jeszcze dodatkowej regulacji i biurokracji.Cytat:
Sytuację odwrotną można by było stworzyć tylko wtedy, kiedy obniżymy podatki, ochronimy nasz rynek przez zalewem tanich produktów z innych krajów, rozwijając i wspomagając tym samym rodzimą produkcję, która mogłaby konkurować z silniejszymi firmami zagranicznymi.
Logiczne- ale nieuczciwe jeżeli ma więcej kapitału dlatego bo nie płaci podatków a konkurencja musi je płacić.Cytat:
Logiczne jest chyba, że jeżeli ktoś ma więcej kapitału to łatwiej przetrwa.
Druga sprawa- przymus 1100 złotych ZUSu dla firmy z milionowymi obrotami i dla firmy drobnej...
A upadek małych sklepów spożywczych, które zostały wykoszone przez supermarkety? Nie powiesz chyba, że jest to spowodowane tym, że zostały nałożone na nie ogromne podatki?
http://biznes.gazetaprawna.pl/artyku...kie_sieci.html
Bez interwencjonizmu rozsądnego(!) państwa to małe firmy będą najbardziej przecież podatne na zaburzenie rynku. Sam zresztą to zauważyłeś. Państwo powinno chronić małe i średnie przedsiębiorstwa. W wolnym rynku nie będzie żadnych praw ani zasad, w nim mogą jedynie ze sobą dobrze konkurować małe i średnie firmy lub przedsiębiorcy. Do tej pory nie podałeś mi swojej definicji, więc opieram się na encyklopedycznej, podobnie jak nie wiem, do tej pory jakie to zasady i prawa mają w nim obwiązywać, ani kto je ustali i będzie czuwał nad ich przestrzeganiem. Państwo czy ktoś inny.
Zwolnienia dla zagranicznych podmiotów powinny być wtedy, gdy sami nie produkujemy danej rzeczy, a pragniemy by przenieśli swoją produkcję do naszego kraju zapewniając tym samym nowe miejsca pracy.
Kupi samochód. Ile jeden, dwa, trzy? Logiczne chyba, że jeden. Tym samym popyt na samochody wzrośnie nie na długo, tak naprawdę, bo jest to dobro, które starcza na wiele lat, chyba, że ktoś postanowi kupić sobie nowe. Chyba, że zacznie ciągle wymieniać je na coraz to nowsze modele, ale tym samym nic nie zyskuje.
Wyremontuje mieszkanie, i co związku z tym? Przecież nie będzie remontował go w nieskończoność tylko po to, aby był popyt na remonty. Szynka w Twoim przypadku stałą się dobrem luksusowym, o których pisałem.
Jeżeli coś kupisz to dla tego, że jest Ci to potrzebne lub masz taką zachciankę. Nie zacznę kupować więcej wędliny czy chleba tylko dla tego, że więcej zarabiam, bo nie zdołam tego przejeść. Kupię sobie coś nowego na co wcześniej nie mogłem sobie pozwolić. Czyli kupię coś co uważam za towar luksusowy. Z czasem taki towar stanie się normą dla mnie, do czasu aż znów dostanę podwyżkę i będę mógł pozwolić sobie na coś droższego, bardziej luksusowego. Krzywa wzrostu popytu będzie rosła, potem się ustabilizuje, potem znów wzrośnie aż dostanę kolejną wyższą pensję.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dobra_luksusowe
Oni nie są moimi guru, więc nie muszę im nic tłumaczyć.
A w innym kraju, wyprodukowanie tej samej rzeczy, sprowadzenie jej będzie jeszcze tańsze, i co wtedy zrobisz? Jak uchronisz nasz rynek przed zalewem tanich produktów z zagranicy? Twoje poglądy mogły by się jedynie sprawdzić, gdyby Polska byłaby jedynym krajem na całym świecie, bo wszędzie panowałyby takie same przepisy.
Czyli nie płacąc podatków łamie tak naprawdę prawo i należy takiego przedsiębiorce ścigać prawnie.
Druga sprawa - należy zrównoważyć takie rzeczy, wpłaty do ZUS-u powinny być zależne od dochodów firmy, ale na to nie pójdą firmy zarabiające mln.
Rozumiem, i jak się domyślam w kwestii zakupów będziesz się kierował nie ceną, jakością, marką ale faktem, że dany produkt powstał w kraju.
Owszem czytałem. Też przeczytaj od czasu do czasu coś w czym próbujesz być ekspertem to może przestaniesz patrzeć na kwestie kapitalizmu w taki płytki i przestarzały sposób jak robisz to teraz.Cytat:
Ja nie czytałem, żadnego manifestu komunistycznego, Ty jak widzę tak, skoro masz o nim jakiekolwiek pojęcie.
I takie pytania ujawniają Twoją niewiedzę. Patrzysz na sprawy rynku jak na jakieś zagadnienie zero-jedynkowe. Także nie odpowiem na Twoje pytanie bo próba odpowiedzi na nie byłaby farsą i wymagałaby założenia jakiegoś komunistycznego podziału na dobre państwo i złych kapitalistów. Sam zresztą nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie: "Jeżeli pracodawca zawsze na siłę nawet kosztem jakości pracownika (pomijając jedynie jednostki wybitne) dąży do obniżenia pensji to czemu już teraz wszyscy nie robią za najniższą krajową?". Zresztą spodziewałem się że nie uzyskam odpowiedzi, komuniści w poprzednim stuleciu też ignorowali takie pytania. Pozwolę sobie więcej tego tematu nie drążyć bo naprawdę nie mam ochoty toczyć dyskusji na temat poglądu który został sformułowany i nieraz obalony przeszło sto lat temu.Cytat:
I po raz kolejny i ostatni raz się pytam, od kogo według Ciebie zależy czy pracownik dostanie podwyżkę czy też nie? Od pracodawcy czy od państwa, które sprawi, że więcej wróci do jego kieszeni?
Bo w Twoim przekonaniu patrzę na kapitalizm z punktu widzenia komunisty.
Moją niewiedzę? Sorry, ale Ty wzbraniasz się od odpowiedzi, od samego początku tej dyskusji. Stwierdziłem, że tylko od dobrej woli pracodawcy zależy moja podwyżka.
A czemu mam odpowiadać komuś, kto nie odpowiada na moje pytania, obala moje założenia, równocześnie nie potrafiąc ich uzasadnić? Twierdzenie, że patrzę na szefa jak na właściciela kolonialnego, który obcina ręce aby zmusić do pracy jest śmieszne i niczym nie podparte tak naprawdę. Chyba, że stwierdzeniem, że od pracodawcy i jego dobrej woli zależy czy dostane podwyżkę. Jak mam rozumieć, to sąsiadka za ściany decyduje o wysokości mojej pensji? Nie istnieje przepis mówiący, że gdy firma zaczyna przynosić większe dochody pracodawca musi podnieść pensje swoich pracowników. Zrobi to tylko wtedy, kiedy uzna, że jest to dla niego opłacalne.
I ku Twojej radości odpowiem na to pytanie - "Jeżeli pracodawca zawsze na siłę nawet kosztem jakości pracownika (pomijając jedynie jednostki wybitne) dąży do obniżenia pensji to czemu już teraz wszyscy nie robią za najniższą krajową?"
W pytaniu już na początku zakładasz, że pracodawca jest tyranem (zresztą na tym przekonaniu budujesz całą wypowiedz skierowaną do mnie), ale nie musisz też nim być. Może być ludzki, dbać o swoich pracowników, który odwdzięczą mu się lojalnością. Zmiana sposobu patrzenia na daną kwestię, nie oznacza, że każdy ma podzielać dany pogląd.
To, że wszyscy obecnie nie dostają najniższej krajowej spowodowane jest tym, że umiejętności i wiedza są w cenie. Po co, ktoś przez ileś tam lat miałby się kształcić a następnie zarabiać grosze? Tyle, że ludzi posiadających taką samą wiedzę i umiejętności jest mnóstwo. Na rynku pracy nie brakuje ludzi, którzy potrzebują pracy. Są ludzie, którzy nie posiadają odpowiedniej wiedzy czy umiejętności i zmuszeni są zarabiać głodową pensję.
I na koniec najważniejsza odpowiedz - wszyscy nie mogą zarabiać najniższej krajowej ponieważ nie było by popytu na towary czy usługi.
Cytat:
Po drugie - i chyba najważniejsze, to jakim jesteś pracownikiem decyduje Twój szef, dla siebie możesz być i pracownikiem miesiąca, a dla niego nierobem i leniem. Każdego można zresztą zastąpić.
Zapominasz sam o czym pisałeś? To Ty robisz z pracodawcy tyrana który może sobie pozwalać na ocenianie pracownika według własnego widzimisię i którego "nikt i nic" nie zmusi do podwyżki.Cytat:
Nikt i nic nie zmusi pracodawcę by ten dawał swoim pracownikom więcej, gdy zyski firmy będą rosły.
"To, że wszyscy obecnie nie dostają najniższej krajowej spowodowane jest tym, że umiejętności i wiedza są w cenie. Po co, ktoś przez ileś tam lat miałby się kształcić a następnie zarabiać grosze? Tyle, że ludzi posiadających taką samą wiedzę i umiejętności jest mnóstwo. Na rynku pracy nie brakuje ludzi, którzy potrzebują pracy. Są ludzie, którzy nie posiadają odpowiedniej wiedzy czy umiejętności i zmuszeni są zarabiać głodową pensję.Cytat:
Stwierdziłem, że tylko od dobrej woli pracodawcy zależy moja podwyżka.
I na koniec najważniejsza odpowiedz - wszyscy nie mogą zarabiać najniższej krajowej ponieważ nie było by popytu na towary czy usługi."
Sam sobie odpowiadasz. Czyli jednak nie zależy "tylko" od woli pracodawcy, są mechanizmy które wymuszają pośrednio na pracodawcy dbanie o to żeby pracownik zarabiał więcej niż nakazuje to prawo.
Napisałem czemu nie odpowiem na Twoje pytanie, mogę powtórzyć w prostszych słowach: bo jest ono bezsensowne. Co do reszty pytań to z jakiej okazji je zadajesz? Wskaż mi gdzie stwierdziłem coś co by uzasadniało je albo teksty w stylu "Prawica strasznie się burzy, że podobno lewica chce kierować ludźmi, teraz sama pokazuje, że to czy pracodawca da podwyżkę czy też nie, nie zależy już od niego, sytuacji na rynku tylko od logiki rządzących, której musi się podporządkować.". Ja odpowiedziałem tylko na Twoje poglądy o pracodawcy którego nic nie zmusi do dania podwyżki i który może traktować "pracownika miesiąca" jak lenia i nieroba. Nazwałem taki punkt widzenia patologią bo w istocie jest to przedstawianie patologicznych przypadków jak normy, nazwałem go też komunistycznym punktem widzenia bo w istocie komuniści tak na sprawę patrzyli/patrzą. Możesz stwierdzić, co już zresztą pośrednio zrobiłeś że chodziło Ci tylko o pojedyncze przypadki, że nie nie pisałeś o tym jak o normie. Ja wówczas powtórzę jedynie że w normalnie funkcjonującym państwie takie patologie skazują pracodawcę na porażkę i na dłuższą metę mogą utrzymać się jedynie w sektorze publicznym. Napisałem o tym już w dwóch pierwszych postach, nie rozumiem czemu posłużyłeś się przykładem skrajnym sam wiedząc że ogólnie sprawa wygląda inaczej. Nie widzę w tym sensu bo z drugiej strony można się posłużyć przykładem szefa który zarabia mniej niż niektórzy jego pracownicy czy też takim który traktuje swoich pracowników nazbyt łagodnie i życzliwie.Cytat:
A czemu mam odpowiadać komuś, kto nie odpowiada na moje pytania, obala moje założenia, równocześnie nie potrafiąc ich uzasadnić? Twierdzenie, że patrzę na szefa jak na właściciela kolonialnego, który obcina ręce aby zmusić do pracy jest śmieszne i niczym nie podparte tak naprawdę. Chyba, że stwierdzeniem, że od pracodawcy i jego dobrej woli zależy czy dostane podwyżkę. Jak mam rozumieć, to sąsiadka za ściany decyduje o wysokości mojej pensji? Nie istnieje przepis mówiący, że gdy firma zaczyna przynosić większe dochody pracodawca musi podnieść pensje swoich pracowników. Zrobi to tylko wtedy, kiedy uzna, że jest to dla niego opłacalne.
To że nie wszystkie przypadki są patologiczne nie jest zasługą prawa. Siłą rzeczy deregulacja nie zmieni więc takiego stanu rzeczy, można by się o to bać gdyby wszyscy zarabiali minimalną krajową ale nie zarabiają i dlatego zadałem Ci takie pytanie jakie zadałem. Jeżeli więc dzisiaj jak sam piszesz prawa rynku poniekąd wymuszają że pracodawca płaci więcej niż musi to będzie się też tak działo po deregulacji. Wszyscy pracodawcy nie umówią się że wszystko ma zostać po staremu. Ciężko ocenić jakie byłyby efekty, czy może zatrudniano by więcej osób czy też tyle samo ale za więcej czy też jakiś wariant pośredni. Tak czy siak dla gospodarki i przeciętnego pracownika byłoby lepiej. Oczywiście kryzysy nadal by się zdarzały, tak jak to się dzieje i teraz. Nadchodziłby czas kiedy pracownicy zaczynaliby być zwalniani, stać by ich było na mniej itd. Tyle że nie oznaczałoby to tragedii, wiele państw przeszło przez takie okresy i rozwija się nadal. Z kolei Polska która "tytaniczną pracą" stała się zieloną wyspą jest biedna tak jak była i nie można powiedzieć żebyśmy z perspektywy dłuższej niż kilka lat zyskiwali na tym że nasza gospodarka ma więcej regulacji niż inne.
Ja robię? Pracodawca może być tyranem, albo też nie musi nim być, to zależy wyłącznie od niego jak będzie postrzegał pracownika. Faktem, jest, że dzięki podwyżce pracownik może pracować lepiej, być bardziej efektywny.
Oczywiście, że są mechanizmy, ale tylko dobra wola pracodawcy, jego trzeźwe spojrzenie pozwoli mu je zastosować. Mi chodziło od samego początku, że nikt bezpośrednio nie zmusi pracodawcy do podwyżki jeżeli on tego nie zechce.
Wiadomo, jest, że niewolnik poganiany batem nie będzie lepiej pracował od wolnego człowieka. A mimo to nadal na świecie istnieją miejsca, gdzie ludzie pracują za psie pieniądze.
Nazwałeś, go "jakie patologie", po tym jak stwierdziłem, że nikt nie zmusi pracodawcy, by dać pracownikowi podwyżkę, uznałem więc, że pijesz bezpośrednio do mnie. Dlatego też, napisałem post o prawicy. W zdrowym normalnym rynku pracy takie patologie byłyby łatwo eliminowane przez prawa rynku, jednak rynek w Polsce nie jest zdrowy. Przy takim bezrobociu jakie mamy osoba wykształcona, z umiejętnościami musi często harować za grosze, do tego wyrabiać jakieś normy. Nasz rynek pracy jest patologią, samą w sobie. Kształcimy coraz więcej magistrów, inżynierów, lekarzy chociaż rynek jest już nimi zapełniony.