Teraz przedstawiasz kolejny argument za tym, aby osoby z nawet niewielkim upośledzeniem przeznaczać do specjalnych szkół. Jak rozumiem zbadałeś wszystkie przypadki, że masz prawo tak twierdzić, czy tylko Twoja opinia to rezultat uprzedzeń?
Ciekawe, gdzie jest kłamstwo? Napisałem ogólnie - upośledzone w nieznacznym stopniu. Wskazałem, o jakim mowa?
Podałeś przykład, który można spokojnie podciągnąć pod normalnego, zdrowego na ciele i umyśle ucznia, który ma same jedynki i dwójki. Nauczyciel również nie ma czasu zajmować się taką osobą osobno, bo traci na tym reszta klasy. I co związku z taką osobą? Mamy też skierować ją do specjalnej szkoły? Nauczyciel ma tylko przekazać wiedzę oraz ją sprawdzać, od tego jak ta wiedza zostanie przyswojona zależy od:
a) dziecka - czy przyjdzie i odrobi pracę domową, powtórzy materiał ze szkoły
b) rodziców - czy pomogą dziecku w nauce, czy sprawdzą jego postępy w niej na bieżąco
Wystarczyłoby utworzyć tak naprawdę mniej liczne klasy, nie 30-osobowe jak mamy do tej pory tylko klasy po 15 uczniów. Wówczas nauczyciel ma więcej czasu na każdego ucznia i łatwiej mu opanować chaos, który potrafi zapanować w liczniejszej klasie.




Odpowiedz z cytatem

