tylko marvelowe rzeczy są same w sobie dużo lużniejsze i śmieszniejsze niż SW. A nowy Thor to już w ogóle Dlatego nie rozumiem tego porównania. Równie dobrze możemy porównać reakcję na komedię do filmu sensacyjnego.Potwierdzam słowa Jstrzębia - na Thorze wszyscy śmieszkowali. Między tymi dwoma filmami różnica śmieszności jest kolosalna
Ale ja nic nie pisałem o AvP tylko o ostatnich alienach. No i Deadpool dostał R, więc nie widzę problemu.Owszem, ale marka Disney nie jest raczej adresowana do widza dorosłego. Jeżeli postanowią poszerzyć widownię, a Predatory to już raczej celowane są do widza doroślejszego, to będzie spłycanie filmów. W końcu jeżeli pozwolić na Predatora chodzić 13 latkom, ile $$$ więcej wpadnie w kieszeń myszy
Wiesz co do alienów - Predator to osobne filmy spod szyldu Predator; AvP to śmiercący kloaką spin-off o którym nikt nie chce pamiętać. Dopiero później połączono tych dwóch kosmitów w jedne uniwersum.
Żadna teleportacja.Końcówka filmu, biała planeta z czerwonym piaskiem
Nadal nic o nich nie było wiadomo. Co do Snoke jestem spokojny, na pewno z czasem się wszystko wyjasni.W latach 80 był to randomowy cyngiel, który przewinął się przez dwa filmy. A wypłynął później, bo rola łowcy nagród daje zdecydowanie większe możliwości rozwoju postaci niż laska w srebrnym pancerzu która ciśnie innych szturmowców za to, że nie chcą strzelać do cywili
A co do Snoke'a - ta postać dawała naprawdę, naprawdę wiele do rozwinięcia. Pomijając Dartha Plaugeisa, którego wielu chciało w nim widzieć, mógł być to - przykładowo - ex-Jedi, który przestając nim być i przejmując władzę nad resztkami Imperium mógł mieć naprawdę ciekawe motywacje. A tak do wziął przyszedł nie wiadomo skąd i po co
W ogole nie rozumiem hejtu bo czegoś nie wyjasnili. Juz i tak mamy dużo wątków, a jakby mieli wszystko wyjasnic to by doszło ze 45 minut.
Ma i to bardzo duże, ale to trzeba czytać miedzy wierszamiSnoke natomiast ginie w połowie drugiego filmu, a jego śmierć nie ma żadnego znaczenia dla bohaterów. Rey nawet typa nie znała, a Ben jest dalej tym samym emo-dzieckiem mordującym ściany...