Zobacz pełną wersję : PBF Gothic - Piewca Zagłady
Strony :
1
2
3
4
5
[
6]
7
8
Edward:
I z nim też sobie obaliłeś te kilka piw? Ehh... - mag machnął ręką na to wszystko, usiadł na ławie i znowu otworzył swoją księgę - Na razie nie mam dla Ciebie żadnych zadań, jeżeli już chodzi o tą Twoją pracę. Zgłoś się jutro o to... A, no i masz zapłatę za zadanie.
Dan:
Minęło kilka dobrych minut, a oni dalej nie wracają. Powoli traciłeś nadzieję, aż ojciec wyszedł przed dom i zawołał was.
No... To werdykt wydany. Chodźmy już...
Weszliście do domu. Matka z ojcem czekali przy stole. Ojciec zaczął - Dobrze... Przyjmiemy Cię i Twoją matkę na farmę, lecz w zamian za mieszkanie tutaj musicie nam pomagać przy pracy. Akceptujesz takie warunki?
Tak, oczywiście... Dziękuje - po chwili odparła Sophie z uśmiechem.
Techniczny:
75 sztuk złota dla Edzia
Dan
Także się uśmiechnął - To świetnie,jeszcze dziś postaram się znaleźć czas aby Wam pomóc w przeprowadzce....,o ile się wyrobię z bieganiem dla magów....
Lwie Serce
16-01-2016, 22:09
Edward
Dobrze je spożytkuję wielebny! Krzyknął i biegiem poleciał do karczmy, do której widział że wchodziła Diane.
Dan:
Nie śpiesz się. Możemy to zrobić jutro... No nic. Ja będę musiała się powoli zbierać do miasta... Odprowadzisz mnie?
Edward:
O Adanosie... Co za człowiek - usłyszałeś za sobą jeszcze komentarz maga. Karczma jest pełna ludzi - czy to zwykłych kupców, czy to bogatych dostojników i szlachciców. Wnętrze jest całkiem nieźle zadbane. Czysto tu, ładnie i schludnie, a nie to co w tej melinie w porcie. Obejrzałeś się po gospodzie i znalazłeś Diane rozmawiającą z właścicielem.
Dan
Oczywiście,nawet gdybyś chciała iść sama to bym Ci nie pozwolił.... - odparł poważnie
Lwie Serce
16-01-2016, 22:51
Edward
Podszedł do Diane, oparł się o blat i skinął jej głową na powitanie. No, nareszcie w normalnym towarzystwie a nie z tym starym dziadem w niebieskiej piżamie, co pewnie se trzepie w świątyni jak nikt nie patrza, aaaaahahahaha!
Edward:
No hej Edziu... Jak tam po rozmowie z magiem?
Lwie Serce
16-01-2016, 22:57
Edward
Opieprzył mnie, że po piwie do niego przychodzę hehehe. Ale ty dobre wrażenie na nim zrobiłaś, dziadzio chyba poczuł czasy młodości, hah!
Edward:
Haha, no może. W sumie zapomniałam ci powiedzieć, żebyśmy jakieś zioła sobie kupili, żeby nie waliło od nas piwem, ale koniec końców jakoś się to udało hehe... To co? Pijemy za moją nową pracę?
Lwie Serce
16-01-2016, 23:01
Edward
Dawaj coś mocniejszego karczmarzu - rzekł, uśmiechając się do kobiety.
Edward:
Karczmarz nalał wam kufel jakiegoś ciemnego piwa. Rzeczywiście było mocne, a zarazem jakie dobre... Poszły jeszcze dwa między waszymi rozmowami, aż w końcu Diane z paroma trudnościami powiedziała - D-dobra. Sta..rczy mi. Tobie chba tesz...
Lwie Serce
16-01-2016, 23:42
Edward
Hyk... Chiba tia, to co mosze się odpotrzniemy gdzieś?
Lwie Serce
16-01-2016, 23:45
Edward
Wynajmimy pokói... Kartszmaszu... Pokój proszem...
Edward:
Aaa co, my tag w jydnm łószku?
Lwie Serce
16-01-2016, 23:55
Edward
Tiak... Bo... Bo tszeba bytś w naszym stanie ostrosznym... Jak bendziemy rasem spatś, to nie spadmiemy z użka. A jagbyśmy spadli, to moglibyźmy zginondź. Po co ryzykowadź?
Edward:
N...nieeeeeeeee. Psygnieciesz mie..
Lwie Serce
17-01-2016, 00:01
Edward
Ale ja bendem obok a nie na tobie hyk hehehe.
Edward:
Kharczarzu... PIFA!
Lwie Serce
17-01-2016, 00:04
Edward
Nic nie powiedział tylko walnął łbem o blat nie mając już na nic siły...
Edward:
Kuwaaaa Edgar! Daj zuotaaaaaaaaaaa...
Lwie Serce
17-01-2016, 00:06
Edward
Sama se je weś, mam w zakfie.
Edward:
Gdzi to kurwa... - patrzy się na Edwarda i stara się zrozumieć gdzie on może mieć tą sakwę. Ludzie co poniektórzy gapią się na was i śmieją się pod nosami widząc tą... uroczą scenkę...
Lwie Serce
17-01-2016, 00:13
Edward
Nic nie odpowiedział, dalej leżąc z głową na blacie...
Edward:
Chuiu! - zaczęła energicznie szturchać pirata za ramię, by w końcu powstał i się obudził...
Lwie Serce
17-01-2016, 00:17
Edward
Wyjął sakiewkę i dał Diane, nie zabierając głowy z blatu... Kuuurwaaaa...
Edward:
N...ooo. Karaczu! Dwaaaj... Edgarowi tyż - podała sakiewke karczmarzowi, a ten podał Diane i Edwardowi kolejne piwo. Wojowniczka od razu łapczywie wzięła kufel i zaczęła pić, przy okazji nieco oblewając się...
Lwie Serce
17-01-2016, 00:22
Edward
Ja nie pijem, masz i moie - rzekł podsuwając jej swój kufel do ust, gdy opróżni już poprzedni.
Edward:
Pijesz... No alej - Diane odstawiła kufel, wzięła Twój i zaczęła nalewać ci siłą piwo do ust.
Lwie Serce
17-01-2016, 00:28
Edward
No nie Diane aaaaaa! Spadł ze stołka na podłogę, przy okazji pociągając ją za rękę trzymającą kufel...
Edwarda:
Diane upadła na podłogę tuż obok Ciebie, wylewając na Ciebie i podłogę kufel z piwem. Karczmarz pokręcił głową, a wszyscy tam zebrani wybuchli śmiechem. Jacyś ludzie złapali was za ręce i wytargali przed karczmę, razem z kufrem Edwarda. Diane walnęła się pod ścianą tawerny i zaczęła coś tam burczeć pod nosem.
Lwie Serce
17-01-2016, 00:35
Edward
Diane miua moia, nic dzi nie iest!?
Edward:
Niiiii...... Mje pifo... Murfaaaaa - twa przyjaciółka próbuje właśnie wstać i gdzieś pójść... Ale średnio jej to idzie...
Dan:
Odprowadziłeś Sophie do domu, załatwiłeś swoje sprawy i nieco odpocząłeś po całodniowym lataniu po wyspie. Niestety jeszcze czekało Cię jedno zadanie - odebrać list z klasztoru, wrócić do miasta, a potem gnać znowu na farmę.
Podszedłeś pod kaplicę. Mag najwyraźniej już na Ciebie czekał - Dobrze, że już jesteś. Słuchaj, weźmiesz ten list i pokażesz go odźwiernemu klasztoru. Zwie się Pedro. Powinien Cię wpuścić do środka. Następnie znajdź maga ognia o imieniu Karras. Jest to mistrz inwokacji, oraz przyzywania. Zapytaj się, czy dowiedział się czegoś o tym posągu. To tyle. Śpiesz się. Musisz zdążyć przed zapadnięciem ciemności. A i jeszcze jedno... Nie bierz Edwarda z sobą, ani go nie szukaj. Poszedł przepić swoją nową wypłatę w karczmie. Chyba nawet słyszałem jego krzyczenie gdzieś z daleka. W każdym razie domyślasz się jakby skończył, gdyby magowie zobaczyli go w tym stanie...
Vito:
Obudziłeś się. Wszystko boli Cię od ran, jakie zadały ci tamte szkielety, choć widzisz, że po części niektóre ci się zasklepiły. Siedzisz teraz w jakiejś celi, która znajduje się w jakiejś kopalni bądź jaskini. W innych widzisz niektórych ze swoich towarzyszy, a w niektórych już tylko martwe trupy i szkielety. Cały ekwipunek został ci odebrany. W celi widzisz tylko stare, prowizoryczne łóżko, wiadro z niewielką ilością wody i parę drewnianych misek. Nie wygląda to dobrze...
PanzerKampfWagen
17-01-2016, 14:27
Vito
Zaczerpnął wody z wiadra za pomocą jednej z misek, usiadł na łóżku i zaczął z niej popijać. Gdzie ja kurwa jestem? spytał pod nosem, pomiędzy łykami. Te! Nekromanci! Co to za obskurna jama?! krzyknął w końcu.
Vito:
- I jeszcze idiota ich woła. Chyba mu jeszcze mało wrażeń! - rzucił jeden ze strażników z jednej z cel.
- Ano! A jak został sam na sam z jednym to nóżki za pas i spierdalać chciał do Khorinis.
- E tam... Mógłby do niego przyjść któryś. Ciekawe czy dalej by tak cudaczył.
PanzerKampfWagen
17-01-2016, 22:01
Vito
A co miałem kurna zrobić? Wkurzyć go jeszcze bardziej, żeby mnie spopielił na miejscu? A zresztą morda tam, i tak nas wszystkich zajebią.
Vito:
- Oh, oczywiście, nie miał co zrobić! Chyba woli jednak zostać zabawką nekrofili.
- E, może pozwoli nam przed śmiercią nakopać mu do dupy?
- Teee, dobry pomysł.
PanzerKampfWagen
17-01-2016, 22:15
Vito
Wypierdalać ode mnie, ciekawe co Wy byście na moim miejscu zrobili. mruknął, wypił resztę zawartości z miski i odłożył ją na miejsce, po czym obmył twarz wodą z wiadra, wpatrując się chwilę w swoje odbicie w jej lustrze.
Vito:
Jak to co? Walczyli, albo przynajmniej nie spieprzali jak tchórz zostawiając swoich. Lepiej być kupą prochu niż żywym trupem po wsze czasy - w wodzie właściwie prawieże nie widzisz jakiegokolwiek odbicia. Jest tu zbyt mało światła. Z oddali słyszysz, że ktoś zbliża się do waszych cel.
PanzerKampfWagen
18-01-2016, 20:35
Vito
Żywym trupem?! Ja pierdole, ale się wjebałem... Ale ich wjebałem... westchnął ciężko i podszedł do krat, by sprawdzić kto do nich idzie.
Dan
Tak....-był by żywą pochodnią,magowie ognia nie są tak cierpliwi hehe - zatem,nie będę tracił czasu - powiedział odbierając list,kłaniając mu się krótko i udając od razu do klasztoru - Murwa,ale dzisiaj się nabiegam,ehh....
Vito:
Przyszedł do was ten sam nekromanta, który ostatnio was zaatakował. Podszedł do Twojej celi i przyglądał się Tobie. Reszta więźniów przygląda się wam z ciekawością, ale i ze strachem - I jak ci się podoba w Twoim nowym domu? Przytulnie, nieprawdaż?
Dan:
Dotarłeś pod bramy klasztoru. Przed jego murami stoi jakiś nowicjusz, ubrany w czarno-czerwoną szatę. Widząc, że do niego podchodzisz przywitał się uprzejmie - Witaj. Nazywam się Pedro i jestem odźwiernym klasztoru. Czego tu poszukujesz, nieznajomy?
PanzerKampfWagen
18-01-2016, 22:34
Vito
Nie narzekam, choć jest tu trochę za ciemno. Powiesz mi w końcu co z nami będzie?
Lwie Serce
18-01-2016, 22:36
Edward
Dianee!!! Dzie leciż!? Krzyknął podłażąc do niej i chwytając w pasie.
Dan
Mam dla Ciebie list od wielebnego Vatrasa.... - powiedział przekazując mu pergamin po chwili dodając - No i muszę się widzieć z magiem....,tym no....Karrasem,o! Ma mi przekazać informacje dotyczące posągu znalezionego w pewnej kopalni....
Dan:
Nowicjusz wziął go i przeczytał. Od razu po tym zwrócił Ci go - Hmmm... Dobrze. Otworze ci drzwi do klasztoru. Od razu skieruj się do mistrza Parlana. On zaprowadzi Cię do mistrza Karrasa. Stoi przed główną kaplicą klasztoru. To ten wielki budynek z witrażami, na pewno widziałeś go z daleka - nowicjusz otworzył ci drzwi kluczem i wszedłeś na teren klasztoru. Widzisz tu nowicjuszy pracujących w ogrodzie z jakimiś ziołami, sprzątającymi sale czy zwyczajnie rozmawiających z sobą. Jest tu całkiem ładnie i przyjemne. Widać, że magowie i nowicjusze bardzo dbają o te miejsce. Widzisz tu rzeczywiście jakiegoś maga przed głównym budynkiem. Przygląda się on pracy nowicjuszy.
Edward:
Sp...aaadzi - odpowiedziała ci i wyrwała się z Twego objęcia. O mało co się nie wywaliła przy tym na glebę, ale dalej dzielnie idzie. Poszedłeś za nią i w końcu postanowiłeś zasnąć pod jakimś budynkiem... Ciekawe tylko co to za budynek?
Vito:
Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo - nekromanta wtem ożywił ciało martwego mężczyzny z jednej z cel. Kilka chwil potem zaczął się ruszać, dyszeć i nieludzko krzyczeć. W końcu powstał i rzucił się na kraty, wyciągając ręce do Ciebie. Jego skóra cholernie posiniała, a jego oczy były koloru białego. Widać, że ma na swoim ciele wiele ran kłutych, jak i ciętych - To taki przykład, a pomysłów jest wiele... Bardzo wiele. Może zechcesz zaprzyjaźnić się z nim?
PanzerKampfWagen
18-01-2016, 23:07
Vito
Uroczy... Powiedz mi jedną rzecz - po co to wszystko? I - jeszcze tak z czystej ciekawości - co o mnie wiesz?
Dan
Witaj wielebny,mam się rozmówić z magiem Karrasem w sprawie tego posągu jaki znaleziono niedawno w kopalni....
Vito:
A jak myślisz? A co wiem o Tobie... Tyle, że wścibiasz nos tam, gdzie nie powinieneś... oraz, że się tego wszystkiego boisz.
Dan:
Witaj. Nazywam się Parlan. Tak, słyszałem o tym. Zaprowadzę Cię do niego. Lecz zanim... Zachowuj się przyzwoicie i nie przeszkadzaj innym magom w pracy. Niczego też nie dotykaj w bibliotece, ani nie wchodź do żadnych pomieszczeń w klasztorze poza mniejszą kaplicą i głównym budynkiem. Ewentualnie u mistrza Goraxa będziesz mógł coś kupić, o ile udzieli ci pozwolenia. W skrócie to tyle zasad - mag zaprowadził Cię do biblioteki. Jest ona spora - pełno tu różnych regałów, ksiąg oraz jakiś dziwnych elementów i przedmiotów. Parlan pokazał ci ręką maga, do którego miałeś się udać. W przeciwległym boku stoi również jakiś mag. To chyba Hyglas, mag, który poprzednim razem towarzyszył wam w wyprawie do kopalni.
PanzerKampfWagen
18-01-2016, 23:31
Vito
Boję się? Nie, cieszę się, jestem cały w skowronkach, że skończę jak ten chłopek. rzekł ironicznie, pokazując wkurzonego zombiaka. Oczywiście, że się boję idioto! Kto by się nie bał na moim miejscu o zdrowych zmysłach?! Ja pierdole... wykrzyczał, po czym zrezygnowany usiadł na pryczy, podpierając głowę ręką i wpatrując się w jakiś punkt w podłodze.
Dan
Pozdrowił Hyglasa skinieniem głowy i podszedł do Karrasa chrząkając głośno oznajmiając swoje przybycie i mówiąc - Witaj Panie,przysyła mnie mag Vatras w sprawie informacji do tego dziwnego posągu....,udało się Wam czegoś dowiedzieć?
Dan:
Ahh, witaj. Tak... Chyba odnalazłem jakąś poszlakę. Przeszukałem całą bibliotekę w poszukiwaniu czegoś, co by pasowało do opisu tego posągu i czynów jakie tam popełnili. Wszystko wskazywałoby na Beliara, lecz jego wyznawcy nie przedstawiają go jako pół żywego, pół martwego z berłem w dłoni, a raczej jako wysokiego mężczyznę z rogatym hełmem w czarnej szacie, trzymającym w swych skrzyżowanych dłoniach dwa miecze. Jednak... odnalazłem coś, co być może mogłoby pasować do tamtego posągu, ale pewności nie mam. Vatras powiedział, że w liście przekaże mi jeszcze jakieś informacje co do tego całego przesłuchania któregoś z nekromantów. Może to da nam więcej poszlak. Masz go?
Vito:
Mag zaśmiał się pogardliwie i odparł - Tak... Choć to i tak nic, gdy przyjdzie czas, by złożyć Cię w ofierze memu Panu... - po chwili ciszy dodał - Tęsknisz za nią? Czy może już się pogodziłeś, że nigdy więcej jej nie zobaczysz?
Dan
Tak,proszę.....-powiedział przekazując mu pergamin z zerwaną pieczęcią i szybko dodając - Ale to nie ja go czytałem żeby nie było....,miałem go najpierw przedstawić Waszemu odźwiernemu....
PanzerKampfWagen
18-01-2016, 23:59
Vito
Zejdź mi z oczu... rzucił jeszcze załamany nekromancie, po czym położył się plecami do niego.
Dan:
Pedro można zaufać. Nie wygada niczego - mag wziął list i zaczął go czytać. Położył go sobie na pulpicie i zaczął przyglądać się jakimś papierom leżącym na stole. Minęło kilka minut i mag odezwał się - Taaa... To ciekawe. Chyba to, co było w tym liście utwierdziło mnie w moich domysłach. To najprawdopodobniej nie jest Beliar... Chcesz skróconą wersję opowieści, czy pełną?
Vito:
Pocieszyć Cię? Ona też będzie należała do Pana... Obydwoje. I obydwoje będziecie znowu razem - rzucił ci jeszcze spokojnie i zaczął podążać w kierunku wyjścia.
PanzerKampfWagen
19-01-2016, 00:14
Vito
Spróbuj ją choćby tknąć, Ty sukinsynu...
Dan
Hmm,zatem pełną,muszę zdać jak najlepszą relację Vatrasowi....
Dan:
A więc... Wszystko działo się jeszcze za czasów króla Rhobara I, gdy jednoczył ludy Myrtany. Na przestrzeni lat rozwijała się wszelka wiedza o magi i jej naturze. Jednak aby ustrzec się przed zagrożeniem z jej strony magowie musieli ze sobą współpracować. Tak powstały pierwsze... "zgromadzenia" magów. Podziałów na kręgi ognia i wody jeszcze wtedy nie było, lecz każdy z magów wyznawał swojego własnego boga. Jednym z tych magów był Xeron. Był bardzo ambitny i szybko piął się po szczeblach hierarchi. W końcu stał się jednym z najpotężniejszych magów, aż do dnia, gdy zniknął i oddał się nauce mrocznych sztuk... W końcu na kraj w końcu spadły przeróżne klątwy, zarazy, czy też jej ziemie przemierzały armie nieumarłych. Król wraz z magami podjęli próbę powstrzymania Xerona. Udało im się powstrzymać jego ekspansję i wydawało się, że wszystko już zmierza ku końcowi. Jednak mylili się. Xeron dysponował wiedzą na temat magi demonów. Dzięki niej mógł przyzywać demoniczne sługi ze świata Beliara, oraz się z nimi kontaktować. Nawiązał on pakt z jednym z nich. Z jego pomocą miał podbić wszelkie znane ziemie i razem sprawować władzę nad wszystkim, co żyje, a nawet przewyższyć bogów. Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę nekromanty. Gdy wszystko wydawało się być stracone, a królewskie miasta, ludy Nordmaru i Varantu uginały się na kolanach bogowie objawili się na polach Vengardu, gdy stolica znajdowała się pod oblężeniem. Innos pokarał swego sługę, łącząc jego duszę, ciało i umysł z demonem. Tworzyli od tej pory jedność, choć zarazem byli w pewnym stopniu niezależni od siebie. Od tej pory po wsze czasy mieli znosić siebie nawzajem i toczyć niekończącą się bitwę, rzeź panującą między nimi. Adanos w gniewie zniszczył armie tych, którzy zagrażali ładu, harmonii i równowadze. A gdzie teraz to monstrum przebywa - nie mam pojęcia. Być może dotarło tu na wyspę, po tym jak się wybudziło, dlatego pojawili się tutaj ci kultyści, lub ich starzy wyznawcy jakoś przetrwali. W każdym razie leć biegiem przekaż te odkrycia Vatrasowi. On już zrobi z tą informacją co potrzeba. Ja będę szukać dalej informacji. W razie czego któryś z nowicjuszy, bądź magów powiadomi was o jakimś nowym odkryciu.
Vito:
Nie omieszkam... - powiedział ci na pożegnanie i zniknął gdzieś w ciemnościach. Czujesz się słaby, wyczerpany i całkowicie dobity po tych wszystkich słowach nekromanty. Pragniesz wrócić do domu, do swej ukochanej i zapomnieć o tym koszmarze, choć obawiasz się, że już nigdy więcej nie ujrzysz twarzy swych bliskich...
PanzerKampfWagen
19-01-2016, 07:34
Vito
Starał się zasnąć, żeby odzyskać siły, może jeszcze coś się stanie i go stąd wyzwolą. Pierwszy raz, od kilku lat, przed snem pomodlił się w myślach do Innosa. Poprosił swe bóstwo o sprawowanie opieki nad rodziną i o pomoc w tej beznadziejnej sytuacji.
Dan
Tak jest,już ruszam,muszę zdążyć przed zmrokiem....- odparł kłaniając się i udając szybkim krokiem do wyjścia z klasztoru - Uff,nareszcie skończył gadać,ale jak już pracować to porządnie....
Lwie Serce
19-01-2016, 14:35
Edward
Co kur... Gdzie ja jestem, Diane!? Krzyknął rozglądając się i usiłując wstać na równe nogi. Choć niezbyt to łatwe po takim... No właśnie, co się działo?
Edward:
Nie widzisz nigdzie Diane, a co gorsza Twojego kufra... Był tam twój stary pancerz. Obudziłeś się tuż pod miejskimi koszarami, lecz na szczęście od strony wejścia do portu. Gdyby ten cały kapitan straży teraz Cię zobaczył nawalonego pod jego budynkiem, to zapewne obudziłbyś się już w lochach. Pamiętać nie pamiętasz zbyt wiele, tylko tyle, że postawiłeś Diane kilka mocniejszych piw, próbowałeś zaciągnąć ją do łóżka, rozlaliście jakieś i... chyba tyle. Reszta jest jak przez mgłę...
Dan:
Dotarłeś bezpiecznie do miasta. Jesteś cały zgrzany i zziajany tym bieganiem, a widzisz, że czasu już wiele nie masz, bo słońce już zachodzi. Vatras dalej siedzi w swojej kaplicy.
Vito:
Innos ci nie odpowiedział, ale kto wie... Może wysłuchał Twej modlitwy. Twoi towarzysze umilkli, najwyraźniej już nie chcąc się odzywać. Po pewnym czasie w końcu zmorzył Cię błogi sen...
Dan
Ehh,no i pięknie,będę musiał spać w mieście,oby mi zapłacił solidnie za ten trud! - pomyślał zatrzymując się aby wyrównać oddech,po dłuższej chwili podszedł do Vatrasa przywitał się delikatnym ukłonem i opowiedział mu wszystko czego się dowiedział starając się nie pominąć żadnego szczegółu.
Techniczny
Jeśli Vatras się modli to Dan czeka aż skończy
Dan:
Hmmm... Ciekawe. Kojarzę tę opowieść, jednak niewielu magów zna, czy pamięta tamte dzieje. Z tego co wiem, to magowie zamknęli ten twór Innosa w jakimś magicznym więzieniu i uśpili. Gdzie i jak... tego nie wiem. Być może są jeszcze jakieś zapiski w klasztorze na ten temat, albo sami coś ustalimy. W każdym razie dobra robota. Mamy w końcu jakiś porządny trop. Jutro jednak rano czeka was kolejne zadanie. Oto twoja zapłata...- mag wręczył ci spory mieszek ze złotem.
Techniczny:
Dan +200 sztuk złota.
Dan
Nas? To znowu będę pracował z Edwardem? - zapytał chowając mieszek
Dan:
Zobaczymy. Przyprowadził mi tu jakąś kandydatkę pochodzącą z Nordmaru, która chciała u mnie pracować i myślę sobie, że chyba będzie o wiele lepszym najemnikiem od niego. Zobaczymy jak sobie poradzi... Chociaż zastanawia mnie jedno. Czy ja czasem i jej gdzieś pijanej nie widziałem z Edwardem? A zresztą... Nieważne. To tyle.
Dan
Mi to wszystko jedno....- odparł szczerze wzruszając przy tym ramionami,po czym udał się do gospody Hanny by sprawdzić czy są wolne łóżka....
Lwie Serce
19-01-2016, 18:49
Edward
Znowu obrobili porządnego pirata - pomyślał wściekły, chwiejnym krokiem idąc w stronę świątyni i tamtejszej karczmy.
Edward i Dan:
Natknęliście się po drodze na siebie. Edward nie wygląda zbyt dobrze - wali od niego alkoholem jak cholera i idzie chwiejnym krokiem. Chyba nieźle zabalował... I przy okazji widać, że jest nieźle wkurzony.
Dan
Adanosie miej litość nade mną,ja chcę wreszcie odpocząć.... - jednak mimo to sam zagaił - Hej....,co tym razem Ci się przydarzyło? I gdzie Diane,chyba była z Tobą?
Lwie Serce
19-01-2016, 19:11
Edward
Nie wiem, cholera, niewiele pamiętam! Straciłem swój kufer, nie wiem gdzie Diane! Muszę odnaleźć!
Dan
A szukałeś w gospodzie? Może po prostu poszła spać? - Zwłaszcza jeśli była w podobnym stanie.....
Lwie Serce
19-01-2016, 19:19
Edward
Z tej gospody nas wyrzucili oboje na rękach, więc nie sądzę - odparł.
Dan
Zatem powodzenia....,jak na nią wpadnę dam znać że jej szukałeś i się o nią tak zamartwiałeś - powiedział z uśmiechem
Lwie Serce
19-01-2016, 19:43
Edward
Ide z tobą! Muszę ją odnaleźć!
Dan i Edward:
Ruszyliście do karczmy Coragona. Zauważacie kufer należący do Edwarda, który leży właśnie przed tawerną. Niestety chyba zainteresował się nim strażnik miejski, bo właśnie postanowił iść po niego...
Lwie Serce
20-01-2016, 18:10
Edward
Stać! To mój kufer! Mam świadków! Krzyknął machając rękami i podbiegając do niego.
Dan
Tak,to prawda,ja to mogę potwierdzić - powiedział idąc w ślad za Edwardem
Dan i Edward:
Tak? To czemu go tu zostawiłeś na dobre kilka minut przed karczmą? - strażnik odsunął się od Edwarda.
Lwie Serce
20-01-2016, 22:03
Edward
Musiałem gdzieś pobiec, spowalniał mnie, załatwiłem co miałem załatwić, wróciłem po kufer, już po sprawie! Powiedział gorączkowo biorąc kufer w ręce.
Dan
Jego kufer jego sprawa - rzekł do strażnika obojętnie po czym wszedł do karczmy Coragona by to jednak u niego sprawdzić czy są wolne pokoje - U Hanny nie ma żadnej prywatności i nie podaje jedzenia ani alkoholu a u niego jest to wszystko i do tego się dość lubimy....,no i jestem przy kasie hehe
Edward:
Strażnik postawił szybko nogę na kufrze i krzyknął do Coragona:
- Karczmarzu... Ten tutaj kufer to czyj?
- Jakiegoś to klienta, co się upił i wyleciał z karczmy. Chcecie to go zabierajcie, najwyżej się zgłosi po niego do was. Ja i tak nie mam gdzie go tu trzymać.
- No... To dobrej nocy hehehe - strażnik wziął nogę z kufra i poszedł patrolować dalej miasto.
Dan:
Po wymianie zdań Coragona ze strażnikiem odpowiedział ci - Tak, mamy jeszcze wolne pokoje. Za jedną noc 20 sztuk złota.
Dan
To świetnie,zajmuję sobie jeden - powiedział z uśmiechem kładąc kwotę na ladzie - Wrócę za jakiś czas a Ty mi go tutaj potrzymaj - dodał żartobliwie wychodząc i rzucając jeszcze do Edwarda - Jak coś będę w tej karczmie a teraz jeszcze zajrzę do swojej,ekhm,znajomej....
Lwie Serce
20-01-2016, 22:30
Edward
Dobra, idź ją tam grzmocić a ja lecę swojej ukochanej szukać! Krzyknął i pobiegł do gospody, gdzie być może jest Diane...
Dan
Ehh....,nie grzmocić tylko.....,a zresztą nieważne,powodzenia... - odparł zażenowany udając się do Sophie,gdy znajdzie się przed jej domem cicho puka by w razie czego nie obudzić domowników
Edward:
Wbiegłeś do karczmy. Dalej tu siedzi pełno tych samych ludzi. Co poniektórzy z nich rzucają na Ciebie pogardliwe spojrzenia, niektórzy się uśmiechają, a niektórzy po prostu ignorują. Nie widzisz tu jednak swojej ukochanej... Może nastąpił jakiś atak nekrofili i ją porwali?
Edward:
Po kilku chwilach Sophie uchyliła delikatnie drzwi i z lekkim uśmiechem wyszła do Ciebie przed dom - Hej, Dan. Jeszcze w mieście?
Dan
Jest jeszcze piękniejsza kiedy się uśmiecha.... - pomyślał odwzajemniając uśmiech - Tak,będę wyjątkowo w nim nocował,jutro rano mam się zgłosić do Vatrasa i nie chce mi się biegać tu z farmy.....-tu zrobił krótką pauzę niemal od razu dodając - Pójdziesz ze mną na piwo? Ja stawiam....
Lwie Serce
20-01-2016, 22:58
Edward
Podszedł do karczmarza i spytał - widziałeś Diane? Tą z którą piłem?
Edward:
Nie. Odkąd stąd wyszliście nie widziałem jej na oczy. Jak ma szczęście to może nie poszła się awanturować z Wulfgarem, albo się na niego nie natknęła...
Lwie Serce
20-01-2016, 23:02
Edward
Kurwa, tylko nie to! Krzyknął i pobiegł do koszar jak błyskawica.
Edward:
Pobiegłeś do koszar. Plac treningowy jest już pusty, strażników też nie widać. Gdzie ten stary pierdziel teraz siedzi to tego nie masz pojęcia, jednak jedno ze skrzydeł budynku, to z dużą wieżą wydaje ci się dosyć obiecujące.
Dan:
Pewnie... Daj mi tylko chwilkę - odparła ci. Po chwili przygotowań wyruszyliście do karczmy Coragona. Usiedliście przy ladzie - Miejsce przytrzymane. No nic, coś podać?
Dan
Powiedziałem że idziemy na piwo...,ale może masz ochotę na coś innego? - zapytał Sophie przyjaźnie
Dan:
Hmmm... Może wino? - odpowiedziała ci równie przyjaznym tonem
Dan
Zatem podaj nam butelkę jakiegoś dobrego wina Coragonie....- rzekł do karczmarza wpatrując się z ciekawością w Sophie
Dan:
Karczmarz otworzył butelkę z winem i nalał wam go do dwóch kieliszków do wina. Samą butelkę postawił gdzieś obok.
Dan
To proponuję toast za Twoją nową pracę - powiedział z uśmiechem unosząc kielich do góry
Dan:
Za moją nową pracę - odparła z uśmiechem również unosząc kielich do góry, po czym wzięła łyk wina.
Dan
Nie pił tak delikatnie jak Sophie tylko od razu opróżnił cały kielich i niemal od razy go napełniając - Wiesz....,dawno nie spotkałem kogoś takiego jak Ty,tak się troszczysz o swoją matkę,nie zostawiłaś tego strażnika samemu sobie mimo że go nie znałaś i pewnie za strażą nie przepadasz,ciekawe czym mnie jeszcze zaskoczysz?
Dan:
Cóż, zobaczysz w swoim czasie - uśmiechnęła się do Ciebie i znowu wzięła łyk wina - A ja pierwszy raz spotykam kogoś tak dobrego jak ty... I jakby nie było minął ledwie dzień, a ty już zrobiłeś dla mnie tak wiele...
Vito:
Obudziłeś się cały zalany potem w duszącym i palącym gorącu na czerwono-złotym dywanie, znajdującym się na jakiś schodach. Pierwsze co widzisz to wnętrze wielkiej świątyni bądź pałacu, w której przeróżne ogniste stworzy przyglądają się Tobie z balustrad, balkonów i empor. Wszystko jest przyozdobione różnorakimi ornamentami, napisami, rzeźbami, czy to posągami ze złota, srebra i innych szlachetnych kruszców. Zza olbrzymich okiennic budynku widzisz ciemno-czerwone niebo, z którego sypie się żar i popiół. Nie masz pojęcia gdzie jesteś, ani co się dzieje. Czujesz jedynie wielki strach, który przeszywa całego Ciebie.
Dan
Nie potrafiłem inaczej,po tym jak poznałem okoliczności Twojej poprzedniej pracy.... - powiedział z westchnięciem błądząc gdzieś wzrokiem i lekko czerwieniając bowiem przypomniał sobie że siedzi przed nim dziewczyna która go tego samego dnia go masowała na pewno tego nie chciała....
Dan:
Nie wspominajmy o tym po prostu więcej... - odparła Sophie i dopiła swoje wino.
Dan
Tak,masz rację przepraszam.... - powiedział wciąż nie ruszając drugiego kielicha,nie chciał się za bardzo urżnąć,w końcu jutro czekała go praca a i przed Sophie nie wypadało pić do nieprzytomności....- Pomóc Wam się spakować,jutro? O pomoc w przeprowadzce nie pytam bo to nie podlega dyskusji....
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 07:24
Vito
Ja pierdole, no to nici z wyzwolenia. No chyba że sam Innos mnie posłuchał i wezwał przed swe oblicze?... pomyślał z nadzieją, choć wiedział że tak się nie stało. Powstał z dywanu na równe nogi, ale nie szedł po schodach ani w górę ani w dół, czekał na rozwój wydarzeń.
Lwie Serce
21-01-2016, 15:42
Edward
No nie! Schował się już! Na pewno se trzepie do obrazka Innosa! Arrrgh... Chrzanić, to dla ciebie Diane! Krzyknął i wbiegł do jednego ze skrzydeł budynku.
Edward:
Wbiegłeś i zastałeś Wulfgara siedzącego na fotelu przed kominkiem. Ten odwrócił się słysząc jakieś hałasy i najwyraźniej ostro wkurzony wydarł się i wstał kładąc dłoń na rękojeści miecza - A ty tu czego?!
Vito:
Poczułeś, iż ktoś za Tobą stoi. Odwróciłeś się raptownie i ujrzałeś samego boga ognia we własnej osobie, choć ledwo go widzisz, ponieważ jego święty ogień niemalże Cię oślepia. Siedzi na swym olbrzymim tronie, w asyście wojowników przypominających paladynów, a w swej prawej dłoni trzyma pozłacany, przepiękny miecz. Surowo na Ciebie spogląda, nic nie mówiąc.
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 16:01
Vito
Przysłonił twarz ramieniem, gdy światło go oślepiło, zaraz jednak uświadomił sobie z kim ma do czynienia, upadł na kolana pochylając głowę przed samym Innosem, nie odzywając się. Nie był godzien zaczynać rozmowy nie będąc zapytanym.
Lwie Serce
21-01-2016, 16:02
Edward
Spokojnie! Szukam pewnej wojowniczki o imieniu Diane, ładna, jasne włosy, była tu? Spytał, w razie czego gotowy do ucieczki.
Edward:
Nie! Won mi stąd, bo zaraz nie skończy się tylko na pobiciu jak poprzednim razem - kapitan wyjął miecz i zaczął iść z nim w twoim kierunku.
Vito:
Po tylu latach ignorowania mnie, nie oddawania mi należnej czci, oraz popełniając obrzydliwe grzechy przeciwko mnie, ośmielasz się teraz prosić mnie o pomoc? - odparł Innos potężnym głosem, w którym brzmiał gniew, i od którego zadrżały mury i ziemia.
Dan:
W porządku... A co do pomocy w pakowaniu się to byłoby miło.
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 16:16
Vito
Ja... Wybacz, o panie, poczułem się bezsilny, byłeś mą jedyną nadzieją... odparł mu nie podnosząc głowy, teraz jeszcze bardziej wstydził się spojrzeć w jego oblicze.
Dan
Uśmiechnął się tylko i zapytał biorąc butelkę do ręki - Dolać Ci?
Dan:
Pewnie - postawiła swój kieliszek obok butelki i dodała z uśmiechem - I co tam dla mnie zaplanowałeś w ramach tej całej... nauki? Chyba mnie nie będziesz za bardzo męczyć, co?
Vito:
Co masz na swoje usprawiedliwienie? - odparł mu, nadal nie zmieniając tonu.
Dan
Nalał jej i odparł zadziornie - Hmm,no nie wiem,zależy jaki będę miał humor,a moje życie jest bardzo stresujące....
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 16:49
Vito
Nie mam usprawiedliwienia, panie, zakochałem się, to wszystko...
Dan:
No nie... I mógłbyś być dla mnie taki zły? Zawiodłam się na Tobie... - odparła ci, spoglądając na Ciebie słodkim wzrokiem, a przy ostatnim zdaniu dodając do tego smutniejący głos.
Vito:
Miłość nie usprawiedliwia Cię ze wszystkiego. A jak bardzo cenisz swoje życie? - powiedział, zaczynając szurać mieczem po podłodze.
Lwie Serce
21-01-2016, 16:59
Edward
Nie! Idę! Krzyknął biorąc nogi za pas i jak najszybciej wiejąc z koszar. Kieruje się w stronę jakiegoś zajazdu, żeby wynająć pokój na noc a potem z rana udać się pod świątynię, gdzie ma zjawić się Diane.
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 17:06
Vito
Bardzo cenię swoje życie, bo zdaję sobie sprawę z tego, że mam tylko jedno i wystarczy jedna zła decyzja, bym je stracił.
Dan
Kiedy widzę że tak smutniejesz zaczynam mieć wątpliwości....,ale wciąż nie wiem jakim powinienem być nauczycielem....,może mi coś podpowiesz? - odparł z uśmiechem
Dan:
Dobrym, cierpliwym, takim co umie dobrze uczyć... - odparła i napiła się trochę wina.
Vito:
Być może okażę ci łaskę i dam drugą szansę na odkupienie win, o ile ty przysięgniesz już nigdy nie grzeszyć, ani to nie odwracać się ode mnie.
Edward:
Gdy zamawiałeś pokój, w gospodzie "Pod senną sakiewką" zorientowałeś się, że nie masz ani grama złota przy sobie... Czyżbyś wszytko przepił?
Dan
Wymagającym,niecierpliwym,łatwo wpadającym w gniew....,tak chyba to spamiętam.... - odparł złośliwie choć mogła się zorientować że jedynie udaje....
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 19:51
Vito
Podniósł głowę na boga ognia. Mam przestać ją kochać ot tak? Jak mam jej to powiedzieć?
Dan:
Oj grabisz sobie, grabisz... Poczekaj no tylko jak mi dadzą motykę do ręki - pogroziła ci palcem i wzięła następny łyk wina.
Vito:
Nie przestaniesz jej nagle kochać. Wymaga to czasu, wysiłku, pracy jak i wytrwałości od was obojga. Powiedz jej, iż to ja, we własnej osobie objawiłem ci się we śnie i nakazałem wam tak uczynić.
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 20:18
Vito
Ale dlaczego? Czemu stajesz na drodze miłości dwojga młodych ludzi?
Dan
No wiesz co? Uniosła byś rękę na kogoś tak bezbronnego jak ja? - powiedział z niewinną miną pokazując na siebie swoimi rękami
Dan:
Pfff, taki bezbronny a paraduje z orkowym toporem na plecach - powiedziała obrażalskim tonem.
Vito:
Ponieważ kazirodczy związek, między Tobą, a Twą siostrą jest sprzeczny z mymi naukami, i nie ważne jak wielka jest to miłość... Taki związek nie ma przyszłości.
Dan
Ale to tylko żeby Ciebie bronić....,gdybyś mnie zaatakowała nie miał bym serca by czegokolwiek użyc by temu przeciwdziałać więc w istocie był bym bezbronny jak niemowlę.... - rzekł ze szczerym uśmiechem
PanzerKampfWagen
21-01-2016, 20:50
Vito
Znów pochylił głowę i pokręcił nią zrezygnowany. Dobrze... Spróbuję... Spróbujemy...
Lwie Serce
22-01-2016, 22:15
Edward
Cholera! Okradli mnie! Krzyknął i dodał - a w naturze można za pokój zapłacić...?
Dan:
Oh, skoro tak mówisz... Będę o tym pamiętała, gdy mnie zdenerwujesz - odparła ci z wrednym uśmiechem, kończąc swoje wino.
Edward:
Właścicielka gospody zaśmiała się i z uśmiechem ci odparła - O nie nie nie... Tak mnie nie przekonasz, kochanieńki. Musisz trochę bardziej się postarać.
Vito:
A więc słuchaj. Pomogę ci wydostać się z tego więzienia. Kiedy wyjdziesz z tejże kopalni, zabranym, by zostać przemienionym w nieumarłego, me zdradzieckie sługi, które mi kiedyś służyły oszaleją, a ich umysł zostanie stępiony. Będzie to znak, byś zaczął uciekać. Czy to górami, czy to lasami... - wszystko stawało się być nagle coraz to bardziej mgliste i niewyraźnie, aż w końcu, gdy Innos wypowiedział swe ostatnie słowa przed Twymi oczyma zapadła ciemność...
Lwie Serce
22-01-2016, 22:58
Edward
A specjalny taniec? Spytał puszczając jej oko. Trudno, jak będzie trzeba to pomacham jej fiutem przed nosem, nie będę przecież spał na ulicy, aaaahahaha!
PanzerKampfWagen
22-01-2016, 23:06
Vito
Ehh, wysoka cena za życie... Nie wiem co ona na to powie. Mam nadzieję, że to nie był tylko figiel mojej wyobraźni.
Dan
No nieee,nie wierzę,tak podle to wykorzystasz? Moje dobre serce? - powiedział z niewinną i smutną miną również kończąc swoje wino i nalewając im obojgu
Dan:
Facet musi się słuchać kobiety, zwłaszcza tej mądrzejszej od niego - odparła, dalej z tym samym wrednym uśmiechem.
Edward:
Nie. Nie ma zapłaty, nie ma spania... - powoli uśmiech już schodził z twarzy właścicielki... Zadziorna z niej babka.
Lwie Serce
22-01-2016, 23:23
Edward
No ale ja chcę zapłacić! Odrzekł i dodał - zapłata w naturze jest lepsza. Pomyśl! Poczujesz w sobie moc prawdziwego żeglarza, i to dosłownie!
Dan
Powinien szanować jej zdanie i ona powinna szanować jego....,tak,myślę że tak jest uczciwiej,nie sądzisz? - powiedział z delikatnym uśmiechem zaczesując jej włosy za ucho
Dan:
Może i uczciwiej... ale mimo wszystko dalej jestem za swoim - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Edward:
Heh... Myślę, że to co mam na razie mi wystarczy, no ale skoro tak bardzo nalegasz to może i Ci pozwolę u mnie spać... O ile coś dla mnie zrobisz. Jesteś z Khorinis?
Lwie Serce
22-01-2016, 23:41
Edward
Nie jestem. Ale mogę dla ciebie zrobić wszystko, minety nie wyłączając!
Dan
Hmm,na pewno nie dasz się przekonać? - powiedział z uśmiechem patrząc jej w oczy i kładąc delikatnie dłoń na jej policzku
Dan:
Na pewno... Masz zamiar dalej walczyć o swoje? - odparła, przypatrując się Tobie.
Edward:
Hm... No to miałabym coś dla Ciebie. Chodzi o jednego z moich klientów. Zalega mi z opłatą od co najmniej dwóch tygodni. Straż nie specjalnie chce się tym zajmować, a ten typ na pewno ma z czego zapłacić, w końcu przychodził tu co któryś wieczór pijany. Podobno dalej przepija swoje pieniądze u Kardifa po tym, jak kazałam mu się wynosić z gospody. No więc... Zainteresowany?
Dan
Tak,taki już jestem.... - odparł cofając rękę - Szkoda że się nie dogadamy....
Lwie Serce
23-01-2016, 00:53
Edward
Utnę szarpidrutowi mendę! Idę do tego Kardiffa, zniszczę go, aaahahaha! Nie czekając więcej, pobiegł natychmiast do karczmy.
Dan:
Próbuj, próbuj... Może ulegnę - odparła ci i napiła się wina - Ostatni kieliszek i mi starczy... Pijana wolę nie wracać do domu.
Edward:
Wszedłeś do karczmy. Jest tu od groma ludzi siedzących przy stołach i żłopiących litrami piwo, rum i inne trunki. Większość z nich to marynarze, ale widać i obywateli i kupców. Teraz tylko pytanie... Kto zasługuje na wpierdol?
Lwie Serce
23-01-2016, 01:00
Edward
10 sztuk złota dla tego, który wskaże mi tego łachmytę, co zalega z długiem w zajeździe "Pod senną sakiewką"!
Dan
Oczywiście,rozumiem,odprowadzę Cię - odparł wypijając swój kieliszek i ostatni raz napełniając im oba,on też mimo wszystko nie mógł za dużo pić....
Dan:
Sophie upiła trochę i powiedziała - To od czego jutro zaczynamy w ramach tej... nauki?
Edward:
Wszystkie rozmowy ucichły, a po paru chwilach usłyszałeś z jakiegoś stołu znajdującego się w rogu krzyk - O, chyba Hanna wynajęła sobie komornika! Cóż... Kiepsko z Tobą będzie Julian... Mi bardziej zależy na złocie od Ciebie hehe - po czym jedna z osób wypchała z krzesła dłużnika, a ten runął z hukiem na podłogę. Ten od razu wstał i z przestraszonej miny zmienił ją na poważną, najwyraźniej chyba, by udać, że się Ciebie nie boi... - Czego chcesz? Powiedziałem Hannie, że kiedy indziej oddam jej te długi.
Lwie Serce
23-01-2016, 19:42
Edward
No dobra żarty się skończyły, Hanka nie chciała żebym jej minetę strzelił to muszę wyegzekwować dług, aaaahahahaha! Wziął za fraki nieszczęśnika i przytrzasnął go do ściany. Dawaj pieniądze bo cię zgwałcę kordelasem, aaaahahahaha!
Dan
Hmm,mam kilka pomysłów,ale to tajemnica.... - rzekł puszczając jej oko - O Adanosie....,nie wiem czy to kobieta dla mnie,jest sympatyczna ale te jej drętwe teksty....,myślałem że jak pójdziemy na wino to się nieco otworzy a wcześniej była zestresowana,jak widać myliłem się....ehh....
Dan:
Sophie delikatnie się uśmiechnęła i wypiła trochę wina - No cóż... Ja się powoli będę zbierać. Późno się robi, a wole po nocy nie łazić po porcie, no i wypadałoby wcześnie wstać...
Edward:
Julian próbował się wyrywać i szarpać, lecz nie podołał Twojej sile i powiedział przestraszony - A...Ale ja nic nie mam! Przysięgam!
- A w karty to ma za co grać i chodzić do burdelu hahaha!
- Te, stary. Wytargaj go gdzieś za karczmę, żeby mi się tu straż nie zleciała jak się z nim tam będziesz bawić - rzucił Kardif.
- No i pamiętaj o moim złocie - rzucił kapuś.
Dan
Ahh,szkoda....,ale nie pozwolę Ci samej chodzić po nocy po mieście,odprowadzę Cię - odparł dopijając wino
Dan:
Dopiliście swoje wina i udaliście się pod dom Sophie. Dziewczyna przed pożegnaniem zapytała się - Jutro rano przyjdziesz?
Dan
Tak,oczywiście.... - odparł z lekkim uśmiechem - Dziękuję za miły wieczór.....
Lwie Serce
24-01-2016, 20:33
Edward
Wytargał go za fraki z karczmy i poszedł z nim w ustronne miejsce, przyciskając do ściany. Albo dajesz złoto, albo... Wiedz, że jestem nieobliczalny, aaaaaahahahaha!
Dan:
Nie, ja dziękuje... Uciekam. Dobrej nocy - odparła ci z uśmiechem i weszła do swojego domu. Wróciłeś do karczmy Coragona.
Edward:
Ale ja nie mam złota! Zresztą... Nie zrobisz mi niczego, nie odważysz się - odparł ci spanikowany.
Dan
Dobrej nocy - odparł jej,gdy wrócił do karczmy zamówił sobie jeszcze kolację a także jakieś piwo i rozwalił się przy jakimś wolnym stoliku rozkoszując wypoczynkiem....
Lwie Serce
24-01-2016, 21:43
Edward
Zobaczymy! Wyjął swoją starą koszulę, owiązał nią swój kordelas, trzasnął w łeb dłużnika tak żeby padł na ziemię i... Zsunął mu spodnie po czym wsadził w tyłek nie za głęboko owinięty kordelas, rytmicznymi ruchami wsuwając go i wysuwając... Aaaahahahaha!
Dan:
Zjadłeś swoją kolacje i napiłeś się piwa. Całkiem nieźle tu gotują i napełniłeś swój żołądek strawą. Karczma dalej żyje swoim życiem i właściwie nie dzieje się tu nic ciekawego. Widzisz tu paru starych zleceniodawców z górnego miasta, czy też jakiś to innych osobników. Na dworze zrobiło się natomiast zupełnie ciemno. Przez okna widzisz jak robotnik rozpala latarnie w okół placu świątynnego.
Edward:
Nie! Zostaw mnie ty pierdolony sodomito! - wydarł się, gdy próbowałeś zdjąć mu spodnie. Julian nie był zbyt silny, więc i to nie sprawił Ci większych problemów z wsadzeniem mu kordelasa w tyłek. Na początku kompletnie nie chciał wejść, lecz po kilku siłowych próbach udało się. Biedak zaczął drzeć się w niebogłosy i za wszelką cenę uwolnić się od tej tortury. Słyszysz też jakieś głosy z oddali. Chyba ktoś zaciekawił się tym, co się tutaj dzieje.
Techniczny:
15 za kolacje + 25 za wino = 40 sztuk złota wydane
Dan
Jak dobrze mieć stałego pracodawcę i nie musieć latać po całym mieście żeby się czegoś złapać.... - pomyślał obserwując wnętrze karczmy,choć mimo to humor miał nie najlepszy....,dlatego po skończonym posiłku udał się do wynajętego pokoju,zamknął go na klucz i wreszcie oczyścił swoją zbroję i ubranie z sadzy by następnie po prostu położyć się i zasnąć po ciężkim dniu,w końcu jutro znów czekało go wiele roboty....
Edward:
Dłużnik po paru krzykach oddał ci w końcu całe swoje złoto, a miał coś tam jednak przy sobie. Spieprzał tak, jakby go jakowyś demon gonił, a i tak ledwo co nie wywrócił się po drodze. Nikt jednak do "miejsca zbrodni" nie odważył się udać, więc bez problemu wróciłeś do gospody. Oddałeś Hannie jej należną część, a resztę zachowałeś dla siebie. W końcu po wielu perypetiach spocząłeś w wygodnym łóżku i zasnąłeś twardym snem...
Dan i Edward:
Nastał kolejny dzień. Obudziliście się całkiem wyspani, lecz niedługo czeka was niestety kolejne godziny biegania i robienia zadań dla Vatrasa. Czas chyba powoli się zbierać...
Vito:
Obudziłeś się zmarznięty, zdołowany i zdezorientowany. To, co wczoraj ujrzałeś w swym śnie, oraz gniewne słowa boga ognia przerażało Cię, jak i napełniało Twe serce smutkiem i goryczą. Na dodatek miałeś spory mętlik w głowie jak i wiele wątpliwości... Twa siostra darzyła Cię miłością, spędziliście razem tyle pięknych chwil... A teraz? Musisz ją porzucić z rozkazu Innosa, albo mu się sprzeciwić i liczyć na to, iż zignoruje to. W celach nic się nie zmieniło, prócz tego, iż brakuje tu paru ludzi, których wczoraj jeszcze widziałeś. Z oddali natomiast widzisz światło wpadające wprost do kopalni, oraz jakieś odnogi.
Techniczny:
Edzio + 25 sztuk złota
PanzerKampfWagen
25-01-2016, 19:44
Vito
Przemył twarz wodą z wiadra, znów upił trochę za pomocą miski, i przywarł do krat, starając się wyjrzeć jak najdalej, poczuć słoneczne promienie na twarzy, być może ostatni raz, nie wiedział bowiem, czy w tym śnie naprawdę objawił mu się Innos, czy też może po prostu go sobie wyobraził i do żadnej ucieczki nie dojdzie...
Dan
Wstał jedząc szybkie i niewielkie śniadanie ze swoich zapasów popijając to wodą po czym udał się czym prędzej do Vatrasa,w końcu miał jeszcze zajrzeć do Sophie....- Ale się wkopałem....,no trudno, nie zostawię jej teraz na lodzie
Lwie Serce
26-01-2016, 15:40
Edward
Diane! Zerwał się z łóżka z tym okrzykiem, szybko się odziewając, przypinając pas oraz łapiąc swój kufer. Szybko pobiegł do świątyni, by spotkać się z Vatrasem, a nade wszystko miłością swojego zycia...
Edward:
Pobiegłeś w kierunku kaplicy i rzeczywiście ujrzałeś tu swoją najukochańszą wraz z Vatrasem i Danem. Spotkanie najwyraźniej się już zaczyna.
Dan:
Hej - rzuciła Diane, gdy tylko się pojawiłeś. Mag wody powstał w końcu z klęczek i powiedział - Powoli chyba możemy zaczynać, chociaż nie widzę tu Ed... Nieważne. Biegnie tu.
Vito:
Ciesz się tym słońcem, póki możesz... I na nas przyjdzie kolej - rzucił jeden więzień z celi. Poznajesz po głosie, że to chyba dowódca waszego oddziału, ten który paradował w ciężkiej zbroi strażnika.
Dan
Cześć - odparł lekko uśmiechając się na jej widok zaś Vatrasa pozdrowił skinieniem głowy,gdy zobaczył Edwarda westchnął lekko jednak nic więcej nie powiedział
PanzerKampfWagen
26-01-2016, 18:22
Vito
Nie odpowiedział nic strażnikowi, pokładał wielkie nadzieje w tym proroczym śnie, lecz wolał się z tym nie afiszować, wolał w razie czego nic o tym nie mówić, bo jeszcze go usłyszą nekromanci i plan spali na panewce.
Lwie Serce
26-01-2016, 19:53
Edward
O jest! Jest! Aaaahahaha! Podbiegł uradowany, że jego wielka miłość przybyła... Zatrzymał się tuż przy wszystkich, skinąwszy głową na powitanie Vatrasowi oraz Danowi i wykonując delikatny ukłon przed Diane.
Edward:
Diane szarpnęła Tobą i ustawiła Cię od razu w "szeregu", gdy tylko podleciałeś do niej kłaniać się. Nic nie mówiąc zaczęła słuchać maga wody...
- Ty Edwardzie odejdź na razie. Zaraz z Tobą porozmawiam... - rzucił Vatras. Diane dodatkowo też pokazała ręką, byś odszedł na moment.
Dan:
Vatras tylko pokręcił głową widząc Edwarda i zaczął mówić, uprzednio wypraszając go - Skoro już jesteśmy to możemy zacząć rozmawiać o kolejnym zadaniu... Chciałbym, byście wytropili bazę tych nekromantów. Patrole żołnierzy niewiele wykazywały, a jedyne na co ostatnio natrafili to kilka szkieletów niedaleko farmy Lobarta. Dodatkowo zaginął jeden z tych zwiadów, mający pokonać bestię za gospodarstwem Sekoba, choć obawiam się, że zwyczajnie zginęli. Ale kto wie... Może ktoś ich widział, albo coś zauważył. Podejrzewamy, iż mogą chować się gdzieś w górach, skoro w lasach niczego nie mogli znaleźć. Problem polega na tym, iż czasu mamy niewiele, a potencjalnych miejsc na kryjówkę jest sporo. Obstawiamy trzy możliwe miejsca - tereny w okół górniczej doliny, tereny w okół farmy Onara, oraz starożytne ruiny i okoliczne ziemie na północnym wschodzie. Musicie działać ostrożnie, bo jeżeli wróg was dostrzeże to zapewne będzie was próbował powstrzymać przed powiadomieniem miasta, bądź zakonu magów ognia. Do pomocy dostaniecie dodatkowo zwiadowców Tymorisina.
Vito:
Nic się nie dzieje. W okół panuje cisza... Minęło trochę czasu, aż strażnik ponownie się odezwał - A ty coś wyglądał tak, jakbyś zobaczył samego Beliara, hmmm?
Techniczny:
Vatras zaczyna mówić jak Edzio sobie idzie :P
Dan
Ehh....,jedno miejsce gorsze od drugiego....,zaczniemy zatem od górniczej doliny a potem zobaczymy co dalej...,kiedy i gdzie dołączą do nas zwiadowcy?
PanzerKampfWagen
27-01-2016, 09:37
Vito
Miałem jakiś koszmar, pewnie przez atmosferę tego miejsca. A Ty spałeś dziś w ogóle?
Dan:
Zwiadowcy są już gotowi do działania i czekają na was w koszarach. Jeżeli będziecie mieli możliwość, to podzielcie się na grupki i tak sprawdzajcie te miejsca. Omówicie sobie zresztą wszystko na spokojnie na miejscu... Znasz mniej więcej wyspę, no nie? A, i Diane niech będzie pod Twoją... opieką. Zobaczysz jak sobie daje radę.
Vito:
Obudziłem się chyba późnym wieczorem z cholernym bólem głowy i tak do którejś w nocy. Ten potwór nieźle mną pieprznął o glebę...
PanzerKampfWagen
27-01-2016, 20:30
Vito
Przywołał ręką strażnika, żeby podszedł jak najbliżej krat i rzekł do niego cicho. Mam propozycję...
Dan
Oczywiście,zaraz do nich zajdziemy,jeszcze chciał bym pomóc mojej znajomej w przeprowadzce ale to nic takiego bowiem farma jest po drodze do górniczej doliny.... - odparł mu lekko się kłaniając po czym dodał do Diane - Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko?
Dan:
- Dobrze, tylko niech ci to za długo nie zajmie i żeby ci ludzie Tymorisina nie stali tam w koszarach nie wiadomo ile czasu - kapłan odpowiedział ci, po czym udał się do Edwarda.
- Nie, nie mam - odpowiedziała ci, dodając zaraz po cichu - Ja i tak pewnie będę miała Edwarda na ogonie, więc nudzić się nie będę... Ehh no nic. Za ile mniej więcej będziesz? Skoczyłabym przy okazji na rynek kupić jakieś zapasy na drogę.
Vito:
Strażnik podniósł brew słysząc Twe zdanie, ale podszedł do krat i równie cicho odpowiedział - O co chodzi? Streszczaj się, kto wie czy czarne szaty zaraz się tu nie pojawią.
Edward:
Mag podszedł do Ciebie i poważnym tonem przemówił do Ciebie - Twa służba u mnie Edwardzie dobiegła końca. Nie nadajesz się do żadnych zadań, które mógłbym Ci zaoferować. Na Twe miejsce wskoczy Diane.
Dan
Ehh nie zazdroszczę....,ale wydawał się o Ciebie martwić.... - odparł równie ściszonym głosem - A spotkajmy się za jakieś....10-15 minut,przed koszarami,weźmiemy tych zwiadowców,odstawimy moją znajomą na farmę i zabierzemy się za zadanie....
PanzerKampfWagen
27-01-2016, 20:54
Vito
Mam plan jak się stąd wydostać. W odpowiednim momencie dam Ci znak, a wtedy będziesz robił co Ci każę. Ale musisz przyrzec, że zapomnisz o tym zajściu z moją "haniebną ucieczką"... Nie mamy nic do stracenia, trzeba spróbować. To jak będzie? Powiedział stłumionym głosem.
Dan:
Chyba raczej czekał na okazje, aż dam mu dupy... Ale kto wie co mu do tego łba strzeliło. No dobra, to ja idę... - ruszyliście w swoje strony. Edward ruszył za Diane, lecz po kilku zdaniach ten odwrócił się od niej i ruszył za Tobą w kierunku portu. Nie odezwał się jednak ani słowem, lecz pognał dalej w kierunku przystani. Czyżby "złamała mu serce"? Czy to Vatras jednak postanowił się w końcu go pozbyć, a tenże przyszedł się pożegnać?
Dotarłeś pod dom Sophie. Ta już najwyraźniej czekała na Ciebie, bo zanim zdążyłeś zapukać, ta otworzyła ci drzwi i z uśmiechem powiedziała - Hej. Jesteśmy już przygotowane, więc możemy ruszać w drogę.
Vito:
Po chwili ciszy strażnik odpowiedział - A co to niby za plan? Chłopie... Tu stacjonuje armia nekromantów i trupów, jak nie lepiej...
PanzerKampfWagen
27-01-2016, 21:40
Vito
Jak się zacznie to sam zobaczysz, nie mogę Ci powiedzieć więcej bo zobaczą że jesteś zbyt ucieszony. I uznasz mnie za szaleńca... Zaufaj mi, trzeba spróbować.
Dan
Hej - odparł nie potrafiąc nie odwzajemnić uśmiechu - Będziecie miały iście królewską eskortę w drodze do farmy bowiem będą nam towarzyszyć wojskowi i jedna najemniczka którą Vatras zatrudnił do tego zadania. Edwardem się już więcej nie kłopocz bo odpłynął bez słowa....,ehh....,mogę jakoś pomóc?
Dan:
Uuu, to ładnie. A czemuż to taki zaszczyt nas spotkał? I czemu Edward odpłynął? A co do pomocy to w sumie mógłbyś... Jest tam parę rzeczy do wzięcia, już zapakowanych - odpowiedziała radośnie, otwierając ci drzwi, byś wszedł do środka.
Vito:
Wątpie. Łeb mnie napierdala, plecy, dostałem parę razy mieczem... I w ogóle mam ochotę komuś skopać dupę. No ale niech ci będzie, skoro nie chcesz powiedzieć... Nie mam i tak niczego do stracenia, może co najwyżej będę przeżywać większe męki niż dla mnie zaplanowano - powiedział, po czym usiadł pod jakąś ścianą i w milczeniu wgapiał się w jeden punkt...
PanzerKampfWagen
27-01-2016, 22:36
Vito
Również odstąpił od krat i usiadł na pryczy. Masz kogoś w mieście? Jakąś rodzinę, miłość może? Spytał po dłuższej chwili, żeby nie siedzieć tak w ciszy.
Dan
Wszedł do środka rozglądając się za rzeczami do wzięcia w międzyczasie odpowiadając z uśmiechem - Zlecenie mnie czeka to przy okazji Was odprowadzimy....,a co do Edwarda sam nie wiem,chyba złamano mu serce ale nie sądzę by jego potrafiło załamać coś takiego,raczej miał inne powody....
Dan:
Dziwny był to i kto wie co mu przyszło do głowy. No ale... Może i lepiej jak go już tu z nami nie będzie... No nic to, weź coś, a my zabierzemy resztę i możemy ruszać - widzisz tu w sumie parę "paczek", w niektórych są ubrania, innych jakieś zwoje i książki czy inne rzeczy. Nie jest tego jednak aż tak dużo jak można by się spodziewać... W sumie i dobrze, nie natargasz się.
Vito:
Żonę... Tylko ona mi pozostała.
Dan
Wziął tyle najcięższych pakunków ile mógł udźwignąć po czym wyszedł na zewnątrz by na nią zaczekać
PanzerKampfWagen
28-01-2016, 13:24
Vito
Pewnie za Tobą tęskni... Ja mam rodziców i siostrę. Może ich jeszcze zobaczymy. Ciekawe gdzie my w ogóle jesteśmy?
Dan:
Sophie wzięła resztę rzeczy, jej matka zamknęła dom i ruszyliście pod koszary. Już tam na was czekali zwiadowcy wraz z Diane. Jest ich czterech. Nosili na sobie utwardzane, skórzane pancerze, przy pasie długie, stalowe miecze, a na plecach kusze, przypominające nieco tą Twoją. Jeden z nich wyszedł przed grupę i przywitał się z Tobą, po czym ukłonił się Twoim towarzyszkom - Witajcie. Jestem Ryland. Z polecenia naszego dowódcy zostaliśmy przydzieleni do misji, którą zlecił wam wielebny Vatras.
Vito:
W kopalni przy wieży strażniczej chyba... Tak przynajmniej mi się wydaje. A jak nie tu to gdzieś w górach...
PanzerKampfWagen
28-01-2016, 15:19
Vito
Nie widziałeś pewnie, gdzie zabierają nasz ekwipunek?
Dan
Cześć,ja jestem Dan,odprowadzimy moje znajome na farmę a potem się rozdzielimy przy rozstajach,jedna grupa pójdzie sprawdzić tereny wokół górniczej doliny,druga farmy Onara,jeżeli dalej nic nie znajdziemy to ruiny zbadamy całą grupą...,jakieś pytania albo sugestie?
Dan:
Porozmawiamy na spokojnie na rozstajach... Ruszajmy - odpowiedział ci i ruszyliście w drogę. W międzyczasie Diane i Sophie chyba się już zapoznały, bo po jakimś czasie cofnęły się na tyły i zaczęły sobie rozmawiać. Niestety, lub stety nie bardzo słyszałeś o czym tam tak dyskutowały... W końcu dotarliście na farmę. Diane wraz z zwiadowcami zostali na tyle, przy moście, chłopaki pracują na polu. Matka Sophie zaś spogląda na gospodarstwo Twojego ojca dosyć niepewnie, jak i na Twoją rodzinę, która wyszła wam na powitanie. Akil pierwszy zaczął rozmowę:
- Cóż, witamy na naszej farmie. Jestem Akil, właściciel tego gospodarstwa, a to moja żona, Kate - skinęła im głową i również się przywitała.
- Również witamy, panie Akilu... I jeszcze raz dziękujemy, że zgodził się pan nas przyjąć.
- Zapraszam do domu, tam sobie na spokojnie porozmawiamy, coby tak tu nie stać. Ty Dan zajmij się rzeczami Sophie i jej mamy...
Dan
Oczywiście....- odparł biorąc się za targanie rzeczy do domu....- O czym one tak rozmawiały? Może tą Diane wypytam....
Dan:
Dosyć sprawnie się z tym uwinąłeś, ojciec w międzyczasie mówił ci co, gdzie i jak położyć, a Kate z nowymi mieszkańcami farmy. Gdy tylko skończyłeś ojciec zapytał się - Zgaduję, że ruszasz gdzieś i nie zostajesz z nami?
Dan
Tak,postaram się zajrzeć na obiad....,ale niczego nie mogę obiecać.... - odparł z ciężkim westchnięciem - Kolejny dzień zapieprzania się szykuje,czy ja jeden dzień nie mógł bym leżeć i nic nie robić?
Dan:
No dobra... I pamiętaj, że od dzisiaj zaczynasz jej uczenie - ruszyłeś z Diane i zwiadowcami na rozwidlenie. Tu się zatrzymaliście - No dobra, w takim razie chyba najlepiej będzie podzielić się na na dwie grupy po trzy osoby. Ja mogę ruszyć na te tereny w okół farmy Onara.
Dan
Dobra,to ja z Diane i jednym z Twoich ludzi idziemy w stronę górniczej doliny,nie ma sensu żeby grupa która pierwsza się uwinie stała na rozdrożach dlatego spotkajmy się w karczmie Orlana....I pamiętajcie,to nie jest misja polegająca na tym kto zabije więcej nieumarłych więc w razie walki i większego niebezpieczeństwa lepiej wiać,powodzenia.....
Dan:
Wiadomo... Powodzenia - ruszyliście w kierunku farmy Bengara. Po drodze na szczęście nic was nie zaatakowało, ani nie zauważyliście niczego podejrzanego. W samym gospodarstwie również jest spokój, a strażnicy i żołnierze pilnują jej obrzeży. Po jakimś czasie staneliście w końcu na ścieżce prowadzącej do górniczej doliny. Gdzieś tam zapewne znajduje się te osławione, magiczne więzienie... Modlić się tylko, by nigdy tam nie trafić.
- Macie pochodnie? Tak pytam w razie gdybyśmy musieli wchodzić do jakiejś kopalni... Miejmy tylko nadzieję, że nie przebijemy się aż do koloni karnej przez nie... - powiedział zwiadowca
- Ja mam coś tam przy sobie... Nie wiem tylko jak Dan.
Vito:
Nie... Przecież leżałem nieprzytomny. Gdyby chłopaki tu jeszcze byli to być może i by ci powiedzieli... Chociaż wątpie po tamtej akcji z nekromantą.
PanzerKampfWagen
30-01-2016, 21:07
Vito
Szkoda, nie chciałbym zasuwać do miasta z okolic Górniczej Doliny w samych gaciach... Czy gdzie tam nas trzymają. No nic, może będziemy mieli wystarczająco dużo czasu, żeby poszukać naszych ubrań, o ile ich nie zniszczyli. I o ile stąd w ogóle spierdolimy...
Vito:
Wątpię byśmy dali radę... Poza tym jeżeli to jest jednak to miejsce, o którym myślałem, to zapewne trzymają nasz ekwipunek w którejś z wież. Albo gdzieś w kopalni... Ja już wole latać w gaciach niż zbytnio ryzykować natknięciem się na któregoś z tych nekromantów podczas przeszukiwań.
Dan
Nie,ja niestety nic nie mam.....- odparł Dan nieco zakłopotany tym zaniedbaniem ze swojej strony choć nie trwało ono długo.... - Dobra chrzanić to,ten zwiadowca powinien coś mieć.....
PanzerKampfWagen
30-01-2016, 22:50
Vito
Zobaczymy, nie wiem jak to dokładnie będzie wyglądało, moźe będziemy mieli okazję na przeszukanie tego miejsca. Dobra, nie mówmy już nic bo nas usłyszą, teraz musimy czekać aż nas stąd zabiorą na przemianę.
Dan:
No to łap... Najwyżej potem będziemy się posługiwać zwojami - rzucił ci pochodnie, oraz krzesiwo i ruszyliście w dalszą drogę. Na przełęczy widzicie tu parę tunelów i jaskiń, oraz główną ścieżkę prowadzącą gdzieś jeszcze głębiej w góry. Na dole nic nie zauważyliście ciekawego, lecz tu nic nie znaleźliście, więc udaliście się na skalną półkę, łącząca jakiś kamienny most z inną półką. Jak się okazało, znajduje się tu jakaś spora jaskinia, oraz stary szyb kopalniany. Jaskinia jest czysta, zaś kopalnia... No właśnie, co z nią? Trzeba by i ją sprawdzić...
Zwiadowca odpalił swoją pochodnie i dał ją Danowi - Będziesz mi oświetlać drogę. Pójdę pierwszy. Uważajcie na głowy i przyglądajcie się belkom. Ta kopalnia jest pewnie starsza od samego króla, więc podpory pewnie już nie są takie mocne jak kiedyś... Jeżeli będziemy musieli się rozdzielać to jeżeli zobaczycie jakieś pełzacze to nie wdawajcie się za bardzo w walkę. Po prostu uciekajcie. Starczy on nam jako dowód, że nekromanci tutaj nie siedzą...
Vito:
Nastała cisza... Przez długi czas nic się nie działo, aż w końcu usłyszeliście jakieś kroki. Jak się okazało w Twoim kierunku podążał ten sam nekromanta, z którym wczoraj walczyliście. Stanął on przed Twoją celą i zapytał się, z udawaną czułością - I jak ci się podoba pierwsza noc w Twoim nowym domu, Vito? Nie zmarzłeś?
PanzerKampfWagen
30-01-2016, 23:42
Vito
Spojrzał z obrzydzeniem na nekromantę. Jak człowiek mógł czerpać tak wiele radości z cierpienia innych? Skąd znasz moje imię popierdolu?
Dan
Chyba że będzie ożywiony..... - wyszeptał ponuro oświetlając drogę zgodnie z prośbą i bacznie rozglądając się na boki
Dan:
- No chyba że... Ale wtedy to będzie już nasz najmniejszy problem - odszeptał ci zwiadowca.
- Ciekawa robota mi się trafiła... - dodała szeptem Diane.
Podążaliście przez pewien czas wąskim korytarzem do przodu, aż tu dotarliście do pierwszego pomieszczenia. Jest spore i to bardzo. Widać tu pełno rusztowań i miejsc wydobycia po żyłach rudy. Uwagę waszą przyciąga również duży budynek znajdujący się na przeciwległej ścianie, wbudowanym częściowo w skałę. Na jego ścianach widać już stare, wybrudzone i poniszczone flagi królestwa Myrtany. Widać też kilka zakratowanych okiennic i balkon. Zapewne nadzorca tej kopalni urzędował tam i napawał się widokiem harujących tu więźniów. Poza tym wszystkim widać kolejne tunele, magazyny wielkie składy na rudę czy masę jakiś grzybów i dziwnego zielska...
- No to co, Dan? Ruszamy do tego wielkiego gmachu? Wygląda obiecująco... - rzuciła do Ciebie Diane, najwyraźniej nie przejmując się zbytnio jak na razie atmosferą tego miejsca... Albo sobie żartuje. Trudno stwierdzić. Zwiadowca zaś wyszedł nieco na przód, przyglądając się okolicy...
Vito:
Grzeczniej chłopcze, grzeczniej! - powiedział sadystycznym tonem jak i nieco gniewnie, po czym poruszył ręką... Jakaś nieznana siła wypchała Cię z impetem wprost na ścianę. Zabolało... - A coś ty taki ciekawy? Czarodzieje nie zdradzają swych sztuczek byle komu.
PanzerKampfWagen
31-01-2016, 00:11
Vito
Uderzony o ścianę osunął się na ziemię, łapiąc się za bolącą pierś. Czego znowu od nas chcesz?
Vito:
Ja tu się przyszedłem przywitać... a ty mnie tak potraktowałeś? Ale dobrze, że mówisz "o nas"... przecież mamy jeszcze Twojego towarzysza! - po czym odwrócił się w jego kierunku i rzucił nim kilka razy o podłogę, kraty czy ścianę. Nieźle nim potargał. Na jego ciele widzisz kilka cieknących ran, a po jego minie widzisz, iż najchętniej teraz by chciał rozszarpać tego nekromantę na strzępy... Gdyby tylko kraty mu nie przeszkodziły, ani to, że ugina się teraz z bólu. Wymamrotał tylko - Pierdol się...
PanzerKampfWagen
31-01-2016, 00:26
Vito
Odwrócił wzrok nie mogąc patrzeć na poniewieranie drugim więźniem... Nie odezwał się jednak, wolał nie naraźać się na nic podobnego.
Vito:
Nagle coś oświetliło całe pomieszczenie, a chwilę potem usłyszałeś bolesny krzyk strażnika. Trwało to tak chwilę, aż rozbłysk ustał, a krzyk nie był już aż tak straszliwy, choć wciąż jeszcze trwał... Po tym usłyszałeś demoniczny śmiech maga, który po chwili powiedział do Ciebie - Widzisz jak możesz skończyć? Albo i gorzej? Niestety... Nie mogę się nim zająć, ani go wykończyć na Twoich oczach. Na cóż mi się przyda zwęglona kupa mięcha? Poza tym... Obowiązki wzywają.
PanzerKampfWagen
31-01-2016, 00:37
Vito
Odwrócił się, by zobaczyć co nekromanta zrobił ze straźnikiem, spodziewając się najgorszego. A na co przydamy Ci się żywi? I co masz na myśli mówiąc "zająć się nim"?
Vito:
Strażnik leżał cały poparzony, niekiedy jego skóra była wręcz zwęglona, a skóra odeszła od kości. Jego wszystkie włosy spłonęły, pozostawiając ohydny zapach - Będziecie ładnymi ofiarami dla mego mistrza... A co miałem na myśli? Na przykład to... Ultharze! - zawołał. Coś trzeszczącego szło w Twoim kierunku, w jakiejś pordzewiałej zbroi... Chwilę potem ujrzałeś w wejściu martwego paladyna... Wgapiał się w Ciebie swoim tępym wzrokiem, stojąc na baczność przed swoim panem - Oto mój nowy sługa... Cholernie trudno było go tu sprowadzić, a jeszcze trudniej zdobyć, ale koniec końców jest tu już z nami.
PanzerKampfWagen
31-01-2016, 00:54
Vito
No nie no, i co, zgwałci mnie? Spytał uśmiechając się i pokazując ręką paladyna.
Vito:
Skoro tak bardzo tego chcesz to nie odmówię ci spotkania z nim... Wiesz co masz z nim zrobić - nekromanta zaczął podążać ku wyjściu, a mroczny wojownik wyjął swój potężny, dwuręczny miecz. Pognał ku drzwi celi, rozwalając je kilkoma ciosami i wpadając z impetem do Twojej celi. Poczułeś, iż to był BARDZO zły pomysł, gdy zobaczyłeś co to cholerstwo zrobiło z kratami twojego więzienia... Próbowałeś się bronić, lecz monstrum z łatwością dało sobie z Tobą radę. Po kilkunastu długich chwilach leżałeś na podłodze cały obolały, posiniaczony, z wieloma ciętymi ranami, w powoli tworzącej się kałuży krwi... Mało tego, połamał ci chyba wszystkie żebra. Także kręci ci się cholernie w głowie... Potwór po spełnieniu swojej roboty jak gdyby nic po prostu odszedł, zostawiając Cię samemu sobie...
Techniczny:
10 PŻ pozostało Vitusiowi... Słabiutko :P + osłabiony mocno i go boli wszystko xD
PanzerKampfWagen
31-01-2016, 01:19
Vito
Kurwa... Ale mnie pocharatał... Ale przynajmniej... Nie zgwałcił... Hehe... - wycharczał i nawet zaśmiał się na końcu, lecz okropny bół nie pozwolił mu na to. Doczołgał się do ściany i spróbował wstać, zapierając się o nią. Jeśli mu się to uda to stara się doczłapać do wiadra z wodą, napić się i przemyć twarz.
Vito:
Udało ci się wstać, chociaż z wielkim trudem i bólem. Udało ci się też doczłapać do wiadra, chociaż z Twym chodem nie jest najlepiej. Kręci ci się w głowie, boli Cię wszystko, a rany na Twym ciele tym bardziej ci tego nie ułatwiają... Pytanie co teraz?
PanzerKampfWagen
31-01-2016, 01:29
Vito
Po wzięciu kilku łyków zasiadł na pryczy. No właśnie. Co teraz Innosie? Czy to jest ten moment? Mam otwarte drzwi. Pora uciekać? Teraz ogłupisz tych nekrofili? Po chwili położył się, głośno stękając i pojękując, starając się zasnąć mimo bólu...
Vito:
Nie uzyskałeś żadnej odpowiedzi od boga ognia. Po kilkunastu minutach udało ci się w końcu zdrzemnąć... Choć łatwe to nie było. Ale przynajmniej choć na chwilę zapomnisz o tym bólu...
Dan
Tak,chodźmy.... - odparł nieco zdziwiony cały czas jednak rozglądając się za możliwym łupem czy też bestiami które mogły by chcieć go załatwić,po chwili dodał niby to obojętnym głosem - A o czym to tak rozmawiałyście?
Dan:
A coś taki ciekawski? - spytała zaciekawiona, po czym dodała - Nic szczególnego... Po prostu poznawanie nowej znajomej.
Dan
A już nieważne.... - odparł nieco się rumieniąc,na szczęście w mroku kopalni nie mogła tego dostrzec....- Jasne,jasne,pewnie o mnie rozmawiały!
Dan:
Podeszliście pod schody prowadzące do gmachu. Z dołu budynek wydaje się być jeszcze większy i jeszcze bardziej upiorny niż z daleka. Żadnych ciekawych rzeczy do zabrania z sobą jak na razie nie widzisz...
No mów no pókim cierpliwa - rzuciła Diane szeptem.
Dan
Przecież mówię ze nieważne! - odparł szeptem,starając skupić się na otoczeniu i powoli z bronią w ręce wchodząc do gmachu
Dan:
Uparty muł z Ciebie... Ale jeszcze Cię o to pomęczę jak tylko wydostaniemy się z tego zadupia hehe, o ile nie zapomnę - odparła ci szeptem. Weszliście do jakiegoś sporego i długiego pomieszczenia z kamiennych cegieł. Widzicie tu stare schody prowadzące wprost na górę, oraz parę innych pomieszczeń. W oczy szczególnie rzucają się wam stare, duże, grube i żelazne drzwi naprzeciwko was. Poza tym nie widzicie tu nic ciekawego... tylko ogromne pajęczyny i masa syfu dookoła.
Chyba możemy się rozdzielić na ten moment... Sprawdzicie górę, a ja spojrzę te pomieszczenia. Spotkamy się tutaj... Albo ja do was przyjdę na górę, gdybym szybciej uwinął się z zadaniem - wyszeptał zwiadowca.
Dan
Dobra,ale z tymi żelaznymi poczekaj lepiej na nas,mam do nich złe przeczucia.... - odparł powoli udając się na górę po chwili dodając do Diane - Hehe,jestem ciekaw jak spróbujesz mnie skłonić do gadania....
Techniczny
Dan cały czas mówi szeptem
Dan:
Przekonasz się... A jak nie skłonię Cię do gadania to może spróbuje Sophie, co? - uśmiechnęła się wrednie, idąc dalej z Tobą na górę. Poziom ten wygląda jak kwatery strażników. W pomieszczeniach widać jeszcze stare meble i łóżka, jak i inne fanty... Diane od razu wzięła się do roboty i zaczęła przeszukiwać całe to miejsce.
Dan
Nie wahał się ani chwili i od razu dołączył do niej mówiąc żartobliwie - Zawsze możecie obie jednocześnie spróbować....
Dan:
Ano możemy... Ale chyba Vatras nam nie da spokoju to i okazji do wspólnego dręczenia Ciebie nie będzie... Szkoda - odparła, udając smutek.Nie znaleźliście niczego ciekawego tutaj poza zardzewiałymi mieczami, starymi pochodniami czy kilkoma monetami... albo przegniłym jedzeniem.
Fuu... Dobra, idziemy dalej. Nic tu po nas... - odparła wychodząc z pokojów i zmierzając na kolejny poziom.
Vito:
Nagle się obudziłeś, będąc złapanym za szyję. Jak się okazało to ten sam paladyn, który wcześniej zlał Cię i zostawił rannego w celi. Rzucił Tobą na glebę i dłonią pokazał ci, byś ruszył się na zewnątrz... Czyżby to już ten moment?
Techniczny:
+15 sztuk złota dla Dana :P
PanzerKampfWagen
01-02-2016, 22:09
Vito
Kurwa, zero zrozumienia dla więźnia... Doszedł na czworaka do kraty i wstał zapierając się o nią. Wyszedł na zewnątrz, wolał nie sprzeciwiwać się temu chujowi...
Dan
Ehh,podłe kobiety,już by mnie dręczyć chciały....,tylko jedno Wam w głowie....,może byście tak wspólnie miłe były dla odmiany? - rzekł udając poirytowanie - No chodźmy,strasznie tu cuchnie i zaczynam mieć dość tego miejsca....- Chociaż nieco grosza wpadło hehe
Dan:
No jak to my podłe...? No wiesz co, jak możesz tak o nas mówić? Jesteśmy miłe, opiekuńcze, dbamy o was... a to, że się nas nie słuchacie i jesteście pieprzonymi niewdzięcznikami to i musimy was trochę pomęczyć - rzekła tonem naburmuszonej księżniczki. Następne poziomy były całkowicie puste, bądź nie było tam nic co mogłoby was zainteresować. Dotarliście w końcu jednak na sam szczyt budowli. Znajduje się tu spora komnata, zupełnie inaczej wyglądająca niż inne poziomy. Ściany były ładnie zachowane, przyozdobione to różnymi ornamentami i kilkoma obrazami i flagami królestwa. Na nich znajdują się między innymi obecny król - Rhobar II, czy inne osobistości, których nie rozpoznajesz. Znajduje się tu też parę biblioteczek, stół ze starymi mapami, listami czy też... sam nadzorca kopalni? A przynajmniej jego szkielet, który siedzi jeszcze to na starym, drewnianym tronie. Poza tym jest tu jeszcze jedna komnata, choć tak jak na dole stoją tam żelazne drzwi.
Vito:
Dostałeś jeszcze porządnego kopa w dupę za ten tekst. Rycerz wyprowadził od razu też Twojego "przyjaciela". Trzyma się lepiej mimo wszystko od Ciebie, choć widzisz, że kuleje i stęka z bólu. Wyszliście w końcu na zewnątrz. Jak się okazało strażnik chyba miał rację. Widzisz tu dwie wieże strażnicze i jakieś góry dookoła wraz ze starymi kopalniami, choć farmy czy znajomych ci terenów z patrolów już nie... Poza tym pełno tu szkieletów, zombie czy paru innych nieumarłych paladynów, w tym swoich starych towarzyszy, niektórzy już przemienieni... Po samych nekromantach ani widu ani słychu... Robi się nerwowo, bo nic się nie dzieje. Nikt to nie ogłupiał, ani nikt to nie walczy... Czyżby Innos Cię zostawił?
PanzerKampfWagen
02-02-2016, 21:16
Vito
Nie odzywał się, wyczekując cierpliwie. Może to jeszcze nie ten moment? Rozglądał się co jakiś czas wokół, obserwując zachowanie nieumarłych, szukał wzrokiem nekromanty, lecz starał się sprawiać wrażenie człowieka "podziwiającego" to wszystko, nie chciał, żeby wyglądało to tak, jakby na coś czekał.
Dan
Skąd wiesz że jestem niewdzięcznikiem? To naprawdę krzywdzące....- odparł ze smutkiem,zaś gdy dotarli do komnaty zaczął ją przeszukiwać w międzyczasie mówiąc - Co oni mają z tymi cholernymi stalowymi drzwiami?
Dan:
Każdy facet jest taki sam... Powinieneś mnie teraz przepraszać na kolanach zresztą. A co do drzwi to pewnie coś tam trzymają ciekawego, albo trzymali... Trzeba by sprawdzić je sobie zaraz - odparła z udawaną złością, zabierając się za przeglądanie półek i tych papierzysk na stole. W samej komnacie nie widzisz niczego ciekawego. Pełno tu różnorakich książek, czy to o historii, czy jakieś powieści i wiersze. Generalnie nuda... Na dodatek wilgoć dała o sobie znać widząc stan niektórych. Diane po kilku chwilach odezwała się zaciekawionym głosem - No no... Ładne rzeczy tu widzę. Mapa górniczej doliny, raporty, notoryczne ucieczki więźniów... Nawet coś o barierze tu skrobnęli.
Vito:
Nieumarli stali to nieruchomo przyglądając się okolicy, bądź wam. Całkiem nieźle się tu zorganizowali, a wszystkie możliwe miejsca obsadzono. Gdy zmierzaliście do kopalni nagle usłyszałeś chyba krzyk, gdzieś w niebiosach. Rycerz się zatrzymał, a część trupów to spojrzała w chmury, zwłaszcza paladyni. Część po prostu stanęła wryta w miejscu. Po chwili "Ulthar" wraz z innymi rycerzami i kilkoma innymi trupami wyjął swe miecze i zaczęła walczyć z podobnymi sobie. Strażnik, który szedł za Tobą spojrzał na Ciebie z wielkim zdziwieniem i rzucił się do ucieczki.
PanzerKampfWagen
02-02-2016, 21:55
Vito
To był ten plan! Krzyknął szęśliwy starając się dotrzymać tempa strażnikowi, co nie było łatwe z jego ranami, choć tamten poparzony raczej też wielkiej prędkości nie rozwinął. Innos przemówił do mnie we śnie! Co teraz? Szukamy naszych ekwipunków? Czy spieprzamy tak jak stoimy? Nie wiem czy ta dziwna furia działa też na nekromantów, chyba lepiej się na nich nie natknąć!
Dan
Każdy facet jest taki sam? Phi,dobre sobie,gdzie mi do naszego wybitnego żeglarza Edwarda? - odparł z uśmiechem podchodząc i zaglądając jej przez ramię na raporty
Dan:
No Edgar to wyjątek... Temu to żaden z was nie dorasta do pięt. Co za dżentelmen, a jaki to miły, a jaki ma głos... - odparła ci z uśmiechem.Raporty są już stare i nieco podniszczone, lecz nadal da się je przeczytać. Widać tu raporty o notorycznych ucieczkach więźniów z koloni, decyzji o stworzeniu bariery, a nawet i widzisz związane z nią plany. Nie wiesz tylko co mają oznaczać te wszystkie kropki, zakreślenia i linie, ale domyślasz się, że bariera miała powstać nad jakimś zamkiem przez 12 legendarnych magów... Pisze też tu coś o zamknięciu tej kopalni, większej kontroli więźniów i problemami z pełzaczami. Dodatkowo widzisz tu decyzję o jakimś eksperymencie z tym tworem króla, gdy rozrósł się do większych rozmiarów niż to planowano... Tyle na szybko wyczytałeś przez ramię najemniczki.
A więc tak to wszytko wyglądało... Ale coś się zjebało i nie wyszło im stawianie tej bariery hehe... Zabieramy to do Vatrasa? Może nam za takie znaleziska sypnie coś więcej... Ale najpierw sobie to poczytamy sami na spokojnie - odparła zadowolona.
Vito:
Że co do cholery? Innos?! Bierz broń jakiegoś trupa i spieprzamy stąd! Nie ma czasu na szukanie tych cholerstw! - strażnik sięgnął szybko po jakąś broń, choć o mało nie został trafiony ze strzały z jednej z oddalonych strażnic. Dodatkowo widzisz, że zaczyna z niej wychodzić więcej truposzy jak i nekromanci. Słyszysz też jakieś krzyki za sobą. Chyba innym się aż tak nie poszczęściło...
PanzerKampfWagen
02-02-2016, 22:39
Vito
Wiesz którędy się stąd wydostaniemy? Jak Cię pytałem wcześniej o ekwipunek to sprawiałeś wrażenie znającego to miejsce... - spytał również szybko łapiąc za jakiś miecz leżący nieopodal.
Dan
Skoro tak go chwalisz to chyba już żaden mężczyzna nie okaże się Ciebie godzien....- odparł z uśmiechem mając w pamięci to jak go spławiła....- A co do dokumentów to zbierzmy wszystko co ma jakikolwiek sens,on lubi siedzieć w tych rzeczach....
Dan:
Tiaaa, ale Edwarda nieustraszonego żeglarza już z nami nie ma... Więc najwyżej trzeba będzie sobie znaleźć innego hehe. Dobra, sprawdźmy te drzwi jeszcze i chodźmy do tego zwiadowcy zanim coś go tam dorwie... - Diane podeszła do drzwi i energicznie szarpnęła, lecz nie chcą się otworzyć... - Kurwa... No to tyle. Klucza ani nic nie znalazłeś? - przypatrując się drzwiom dodała po chwili - Dobra... Z tym kluczem już nie ważne. Tu zamka nie ma.
Vito:
W okół toczyła się zacięta walka między zbuntowanymi trupami i byłymi sługami Innosa, a nekromantami. W powietrzu latają strzały i bełty, a zaraz to dołączyły się kule ognia i pioruny. Nieumarli paladyni niszczą bez najmniejszych problemów kolejne trupy, lecz tych nie ubywa, a przybywa coraz to więcej. Na dodatek czarni magowie robią spore spustoszenie dzięki swym zaklęciom i powoli zdaje się, iż przechylają szalę zwycięstwa na ich stronę. - Tą ścieżką w dół. A miejsce te znam jako tako z patroli, albo z obserwacji jak trzeba było się wziąć za farmę Onara. Poza tym na dole widzieliśmy ścieżkę prowadzącą w góry, do tych wież.
Jakby jeszcze mało było ci problemów, nagle kilka zombie ruszyło w waszym kierunku, akurat z tej strony, w którą zmierzaliście... - A teraz masz jakiś plan? Czy zdajemy się znowu na łaskę Innosa?
Dan
Hmm,drzwi bez zamka,przecież to bez sensu....,a może je jakaś magia otwiera? Ehh,nawet jeśli to nic nie zrobimy oczywiście żadnych zwojów nie dostaliśmy....,dobra,wracajmy do tego zwiadowcy....
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 13:50
Vito
One są wolne i głupie, spróbujmy je minąć bokiem, jak się nie uda to dopiero możemy z nimi zacząć walczyć.
Dan:
Może jakiś przycisk, wajcha albo coś takiego je otwiera? Poszukaj dokładniej, a ja sprawdzę co z tym gościem tam na dole...
Vito:
W twoim stanie to i nie jesteś szybszy od nich... - ruszyliście. Poradziłeś sobie jakoś z tymi paroma trupami, ale to wcale nie polepszyło Twojej sytuacji. Wszystko Cię boli i rwie, a dodatkowo w połączeniu z osłabieniem nie wpływa zbyt dobrze na twoją szybkość i kondycję, a kilkoro nieumarłych wciąż jest za Tobą i depcze ci po piętach. Strażnika dorwały trupy, lecz silnym ciosem powalił zombie na ziemię, a przynajmniej na razie. Z resztą, która mu została ma niemały problem...
Dan
Dobry pomysł,w razie czego krzycz.... - odparł zaczynając starannie badać ściany,kawałek po kawałku nie omijając także regałów z książkami
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 18:53
Vito
Pomimo ran i osłabienia doskoczył pomóc strażnikowi w opałach.
Dan:
Diane zeszła na dół, a ty w spokoju zająłeś się przeszukiwaniem komnaty. Niestety bez żadnego efektu... Ani nie wyczułeś żadnego przycisku, ani to żadna z książek niczego nie uruchomiła. Nadzorca miał tu sporo poematów jak i powieści, ale znalazło się też kilka książek o magi czy religiach. Nie rozpoznajesz żadnych z tych ksiąg, więc nie wiesz czy są one warte taszczenia ich aż do miasta. Zauważyłeś jednak, iż podłoga jest jakaś taka porysowana tam, gdzie znajdują się biblioteczki... Choć może to i przypadek?
Vito:
Jeden z zombie złapał Cię za ramię, wciągając do ich grupki. W porę na szczęście odepchnąłeś trupa od siebie i uwolniłeś się z jego uścisku. Zdołaliście załatwić jednego nieumarłego, drugiego zaś poważnie zranić i uciec kawałek od nich. Jednak trupy te nadal niezmordowane kroczą w waszym kierunku - No i chuj... Wszystkich nie damy radę załatwić. Lepiej, żebyśmy coś szybko wymyślili, bo nekromanci zaraz się tu przebiją.
Dan
Naparł na biblioteczkę próbując ją przesunąć,jeśli nie uda mu się to z jednej strony to próbuje z drugiej
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 19:35
Vito
Są dosyć rozproszone, może przeciśniemy się między nimi bez uszczerbku? Nie wiem kurwa, też coś myśl!
Dan:
Przesunąłeś biblioteczkę i ujrzałeś, iż rzeczywiście jest tam jakaś wystająca cegła...
Vito:
Ni chuja, nie damy rady... Wiem! Ruszaj dupsko do któregoś z paladynów. Może ubiją ich - strażnik bez czekania na odpowiedź ruszył do jednego z nich oczekując jakiś efektów...
Dan
A to takie cwaniaczki hehe,a ja myślałem że na magię się wysilili.... - pomyślał próbując wepchnąć cegłę na miejsce,jeśli to nie poskutkuje zaczyna ją pociągać w różnych kierunkach
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 20:00
Vito
Kurwa... Mruknął i również poszedł po któregoś paladyna, starał się podejść do takiego, który nie ma zbyt wielu zombie na głowie. Kurna, jakby go tu zagadać... Rycerzu Innosa! Proszę, pomóż mi z tymi potworami tam! krzyknął pokazując ręką miejsce z którego przybiegł.
Dan:
Nic się nie dzieje... Usłyszałeś tylko jakiś mechanizm.
Vito:
Rycerz nie zareagował na Twoje słowa i dalej ciął bezlitośnie swych wrogów. Jednak gdy tylko zombie zbliżyły się do was ten po prostu ruszył na nie... Plan strażnika najwyraźniej podziałał. Dał ci znak ręką, byś za nim podążał.
Dan
E no bez jaj,to jakieś żarty? - pomyślał poirytowany cofając się i sprawdzając czy może gdzieś indziej nie otworzyło się jakieś przejście
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 20:21
Vito
Albo nie zyskali pełnej świadomości albo był po prostu bucem za życia... Chociaż w sumie mi ich szkoda, ciekawe jak długo ten... cud? To chyba najlepsze określenie, ciekawe jak długo ten cud potrwa? Może dałoby się ich jakoś uratować? Vatras mnie magią poskładał po tym bełcie to może i z nimi by coś poradził, jeśli daliby się spokojnie zaprowadzić przed jego oblicze? Ehh, nie ma na to czasu, szkoda, wielka szkoda. Spojrzał jeszcze na walczącego paladyna. Rzeczywiście cząstka niego wróciła, czy może został tak zahipnotyzowany? Pobiegł za strażnikiem.
Dan:
Nic się nie dzieje. Czyżby to była atrapa?
Vito:
Gdy tylko oddaliliście się nieco od miejsca walki usłyszeliście gdzieś z oddali, z którejś z wież głos tego samego nekromanty, który zniszczył wasz oddział - Dość tego! Wykończyć ich i szukajcie uciekinierów! Zabić ich wszystkich! - po czym usłyszeliście jakieś potężne wybuchy i grzmoty. Chyba się nieźle zdenerwował...
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 20:37
Vito
Prowadź, jak już mówiłem nie znam tego miejsca, a lepiej żeby nas teraz nie znaleźli. Szczerze powiedziawszy sądziłem, że wszyscy zwariują, jak widać Innos zawładnął tylko paladynami. W sumie bóg ognia mówił mi, że jego byłe sługi zwariują, mogłem się domyślić że tylko rycerze ognia... No ale dobra, nieważne, dobre i to, no i daleko już zaszliśmy.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©