Zobacz pełną wersję : PBF Gothic - Piewca Zagłady
Strony :
1
2
3
4
5
6
[
7]
8
Dan
Ja pierdole,zostałem ordynarnie oszukany! - wściekał się w myślach,ponownie podchodząc do tego samego miejsca świecąc na nie pochodnią
Dan:
Po prostu trochę wystająca, kamienna cegła ze ściany. Nie widzisz tu nic ciekawego... Pełno tu kurzu, pajęczyn czy innych odłamków z sufitu...
Vito:
Znajdą, znajdą... Z tej drugiej wieży pewno mają widok na całą okolicę. Dobra, im szybciej stąd uciekniemy tym lepiej. Ci paladyni wiecznie nie będą tam stać i walczyć, zwłaszcza że ten nekromanta tu wrócił... - zeszliście z gór, jesteś zmęczony i obolały jak nigdy wcześniej, ale na szczęście masz chwile odpoczynku. Pytanie teraz dokąd się udajecie...
Nie wiem co... gorsze. Zapierdalać na czworakach do miasta, czy chować się na farmie i liczyć, że jej nie najadą? Chyba wole jednak tą pierwszą opcję...
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 20:53
Vito
Idziemy do miasta. Innos mówił, że mamy uciekać przez góry i lasy, z gór już zeszliśmy czyli chyba chodziło mu o powrót do Khorinis, a nie krycie się na farmie. Bo farmę lasem trudno nazwać. Chodź, nie ma co zwlekać.
Dan
Przeklęta ściana! - Zaczął siłować się z cegłą jednak widząc że to nie przynosi efektów oparł się bezsilnie o biblioteczkę czekając....- A może tych cholernych cegieł jest więcej? - i kierowany tą myślą poszedł sprawdzić inne biblioteczki
Dan:
Ten, kto projektował to wszystko miał wyjątkowo wielkie poczucie humoru. Tych przycisków jest jeszcze kilka... A dokładnie to wszystkich jest teraz razem 6.
Vito:
Może mu chodziło o to, że lasami będzie bezpieczniej niż drogami czy polanami na otwartej przestrzeni... No to logiczne by było. Ale lasami to by do Khorinis nie dojdziemy... Znaczy dojdziemy, ale zajmie nam to cały dzień. Ale za to przez las za farmą Sekoba dostaniemy się do klasztoru, a tam mamy zdecydowanie krótszą drogę niż do miasta.
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 21:07
Vito
W klasztorze nas od razu poskładają i może wyślą magów do tej kryjówki nekrofili. Skurwiel chyba połamał mi wszystkie żebra... rzekł krzywiąc się na myśl o "zabawie", jaką zafundował mu Ulthar. No to możemy iść tak jak mówisz.
Dan
Ja jebie,ktoś tu chyba ochujał do reszty! - pieklił się w myślach,wciskając je w losowej kolejności,jeśli to nie da efektu szuka jakichś wskazówek wszędzie gdzie to możliwe
Dan:
Efektem wciskania losowo tych przycisków było to, iż jeden z kawałków ściany za biblioteczką po prostu runął na Ciebie... Tego to się nie spodziewałeś. Zabolało Cię i to porządnie, robiąc od razu przy tym sporo hałasu. Jak się okazało coś za tą ścianą było... Tylko niepokoi Cię to, iż usłyszałeś chyba jakoby coś, albo ktoś był za tą ścianą...
Stanąłeś i otrzepałeś się z kurzu. Przyglądając się co to za cholerstwo może tam siedzieć nagle coś wyleciało z ciemności i przywaliło Ci porządnie w twarz. Upadłeś na ziemię ogłuszony... Co to jest to nie masz pojęcia. Przypomina Ci człowieka, lecz jednak jego skóra wygląda jak jakiś kamień, bądź szare drewno. Widać też na nim jakiś żelazny pancerz. Na dole słyszysz, iż chyba Diane wraz ze zwiadowcą zbliża się do górnego poziomu...
Vito:
Dobra, chodźmy... Ale może najpierw zahaczmy o tą farmę. Może dadzą nam jakieś mikstury i wypadałoby poza tym ich ostrzec...
Techniczny:
-14 HP dla Dana
PanzerKampfWagen
03-02-2016, 21:30
Vito
No tak, wypadałoby. I może dadzą nam jakieś robocze ciuchy, bo tak biegać w samych gaciach...
Dan
Zaklął w myślach próbując się zebrać na nogi i stawić czoło temu....czemuś,w międzyczasie krzycząc - Przydała by się tutaj mała pomoc!
Dan:
Oh, naprawdę?! - odkrzyknęła Ci ironicznie Diane gdzieś z dołu. Musiałeś jeszcze chwilę sam wytrzymać. Potwór nie dawał ci to żadnej okazji na wyjęcie broni czy porządne ustanie na nogi. W końcu, gdy potwór zamachnął się, by zadać ci kolejny, tym razem trafny cios najemniczka wparowała do pokoju i rzuciła się na tę istotę. Walka była zacięta i ciężka, a potwór niewiele sobie robił z waszych broni. W końcu jednak padł, a raczej rozsypał się na kawałki...
- Uhuuuu, żeś nabroił... No tak, zostawić Cię tylko na chwilę samego... - Diane spojrzała na wyburzoną ścianę.
- A to co to za bydle? Widzę, że na górze nie lepiej jeśli chodzi o przeciwników...
Dan
Moja droga,próbowałem rozgryźć popieprzony mechanizm otwierania tych drzwi,jednak wtedy rzuciło się na mnie to coś.....a na dole też spotkaliście podobne monstrum?
Dan:
- Nie... Za to pełzacze przebiły się na niektóre dolne poziomy - odparł zwiadowca.
- No to najwidoczniej zarządca bardzo nie chciał, żeby ktoś mu do tego pokoju tam wchodził... W każdym razie. Masz pomysł jak te drzwi otworzyć, czy będziemy tak losowo wciskać te przyciski? - rzuciła Diane.
Dan
Już mówiłem że sprawdzałem kiedy ten sukinsyn na mnie wyskoczył....- odparł wściekły całą zaistniałą sytuacją - Kurwa,będę miał siniaki,i znowu oberwałem,ehh.... - w przerwach od klęcia na czym świat stoi ponownie zaczął badać mechanizm tym razem uważając co ma nad głową....
Dan:
Diane w tym czasie poszła zbadać co było za tamtą ścianą, jednak długo nie minęło i wróciła z pustymi rękoma. W końcu wcisnąłeś jedną z cegieł, przez którą drzwi chyba odblokowały się, a przynajmniej coś w nich trzasnęło...
Dan
Dobra,sprawdźmy teraz.... - mruknął i mocno pchnął je trzonkiem swojego topora
Dan:
Drzwi się nie otwierają. Coś je nadal blokuje...
Dan
Z całej siły naparł na drzwi,jeśli to nic nie da wraca do zabawy z przełącznikami - Cholera ile jeszcze przyjdzie mi siedzieć w tej norze....
Dan:
Drzwi się ruszyły, choć musiałeś się trochę z nimi nasiłować, by je otworzyć. Były po prostu przyblokowane przez jakąś szafkę. Pokój jest całkiem nieźle zachowany tak jak poprzednie pomieszczenie. Była to sypialnia nadzorcy tej kopalni. Naprzeciwko siebie widzisz spore łóżko, a po bokach jakieś szafki, stoliki i biurko. Widzisz też już stary, rozpadający się obraz jakiejś kobiety nad łóżkiem. Być może była to jego żona, kto wie... Diane słysząc otwierające się drzwi podeszła do Ciebie ze zwiadowcą i spojrzała na pokój - No... To pokój otwarty. Może tutaj nic na nas nie wyskoczy. Moooże...
Vito:
Podeszliście pod farmę. Wieśniacy przyglądają wam się z niepewnością i coś szepcą do siebie. Ale trudno im się dziwić, skoro to wyglądacie jak siedem nieszczęść po przygodach z nekromantami, bądź z Ultharem... Jeden ze strażników miejskich wstał spod drzewa i podszedł do was z mieczem w ręku - A wy to... Aaa, już poznaje Ciebie. Ty jesteś Vito, a ty...
- Urlich, idioto - warknął.
- Aaa... Pan dowódca... Co się z wami stało? Myśleliśmy, że wróciliście do Khorinis.
PanzerKampfWagen
05-02-2016, 20:14
Vito
Gówno kurwa... Zajebaliśmy tego cieniostwora, a potem porwał nas ten chuj w czarnych szatach i trzymał w zamknięciu, nawet nie wiemy ile. Tylko my dwaj się uratowaliśmy. Masz jakieś mikstury lecznicze? Ten pieprzony paladyn mnie prawie zabił... Rzekł pokazując rany na odsłoniętej klatce piersiowej.
Dan
Ale to bardzo może....,ehh mam dość tego miejsca... - irytował się na głos w międzyczasie starannie przeszukując komnatę w poszukiwaniu nie tylko wartościowych informacji ale i cennych przedmiotów,zachowując jednak przy tym ostrożność co nie przeszkodziło mu w rozmyślaniu o pieniądzach.... - W końcu to zarządca,powinien mieć nieco grosza hehe
Dan:
Diane zachichotała i poszła przeszukiwać komnatę. Po oględzinach pod łóżkiem nadzorcy znalazłeś kufer... Ładny, porządny i ciężki. Wygląda obiecująco... Jest tylko kolejny problem - jest zamknięty.
- Jaki ładny sztylet tutaj trzymał... Z rudy do tego. A wam jak tam idzie? - rzuciła zadowolona najemniczka.
- Wina też tu sporo trzymał i kielichów... Ciekawe ile ma to lat i czy w ogóle to jeszcze można pić... Bo sprzedać na pewno dałoby radę komuś.
Vito:
- Eee... Chodźcie za mną. I nie wchodźcie czasami do lewego skrzydła domu pana Onara. Nie ma humoru... - rzucił nieco zmieszany strażnik. Chyba przestraszył się strażnika, albo i was dwóch...
- A kiedy on ma dobry humor...
Zaprowadził was do jakiegoś dużego pomieszczenia. Przebywa w nim dosyć sporo strażników jak i żołnierzy. Nie wszystkich poznajesz. Podeszliście do dowódcy tego całego oddziału, Ulrich od razu rzucił:
- No no no... To żeście się urządzili. Poznajesz mnie, Terek?
- No na pierwszy rzut oka bym nie poznał, ni chuja. Widzę, że się przybalowało? Tylko coś ci nie wyszło i znalazłeś się w klasztornej piwniczce? - odparł chamskim tonem.
Strażnik spojrzał na niego z gniewną miną. Miałeś wrażenie, że zaraz się rzucą sobie do gardeł, ale po chwili uśmiechnął się i odparł - Nie, nawet lepiej. Do nekromantów.
- No to ładnie... W sumie nie tylko ty widzę. Dobra... Koniec żartów. Chodźmy do medyka i wszystko nam opowiecie...
Dowódca wydał jakieś rozkazy swoim podwładnym i w końcu znaleźliście się u niego. Podczas składania was do kupy strażnik rzucił - No dobra, mówcie co się działo.
Dan
Kurwa,bogowie mnie nie kochają,ale za co,jak im podpadłem?! I jeszcze Ci się mi tu chwalą nad głową! - pienił się w myślach zaczynając gorączkowo rozglądać się za kluczem,poczynając od najbardziej oczywistych miejsc jak pod poduszką aż po stopniowe przetrząsanie całej komnaty
PanzerKampfWagen
05-02-2016, 22:15
Vito
Zajebaliśmy cieniostwora i poszliśmy dalej, aż nagle za plecami wyskoczył nam ten popierdol w czarnych szatach i zaczął skurwysyn czarować. Walczyliśmy z nim do końca. - tu dyskretnie spojrzał na Ulricha - Ale niestety ogłuszył nas wszystkich. Potem obudziłem się w jakiejś kopalni, za kratami, kurwa bez ekwipunku, osłabiony, głodny, spragniony i dalej taki jestem! Ale do rzeczy. Chyba wtedy byli jeszcze wszyscy. Aż tu nagle przyszedł ten sam chuj, nagadał pierdół, powkurwiał nas, postraszył i poszedł. Byłem zmęczony, więc położyłem się spać, bo co więcej mi pozostawało? Miałem przegryźć kraty? Potem jak się obudziłem to w tej kopalni zostałem już tylko ja z Ulrichem. Znowu przylazła ta menda, z upadłym paladynem. Znowu nas wkurwiał, odgryzłem mu się trochę, trza przyznać, to zaczął przypalać Ulricha, a na mnie nasłał tego wojownika. Rozpierdolił mnie jak szmacianą lalkę, chyba wszystkie żebra połamał, bo ciężko mi się oddycha... Doczłapałem do posłania i usnąłem. Obudziłem się i po nas przyszli i zabrali na zewnątrz, żeby zamienić w zombie. Ale coś dziwnego się stało, usłyszeliśmy jakiś krzyk z nieba i paladyni zaczęli z nimi walczyć. Wykorzystaliśmy sytuację i zbiegliśmy tutaj. Ale jak już spierdalaliśmy to ten nekrofil jebany czarem ich rozjebał wszystkich i kazał nas szukać. To tyle.
Dan:
Nie znalazłeś w komnacie klucza. Przeszukałeś wszystkie szafki, biurka, stoły, a nawet przeczołgałeś się pod łóżkiem i sprawdziłeś za obrazem, a po kluczu ani śladu... - Pomóc ci? -
rzuciła Diane. Obydwoje już najwyraźniej tylko na Ciebie czekali...
Vito:
Po kolei... Skąd wyście zbiegli? I co to niby za krzyk was uwolnił? I jak dużo ich tam jest?
PanzerKampfWagen
06-02-2016, 12:42
Vito
Takie dwie wieże stoją, i obok wejście do kopalni, Ulrich wie lepiej co to za miejsce i gdzie to jest. Znaczy teraz to i ja wiem. W chuj ich tam dużo, pełno zombie i szkieletów, no i ci nieumarli paladyni, cholernie mocni. A ten krzyk... To chyba sam Innos do swych poległych sług przemówił, nie wiem.
Dan
No jeżeli masz jakiś pomysł to się nie krępuj.... - odparł ze zrezygnowaniem siadając na skrzyni - No jasne,oczywiście klucza nigdzie nie ma....,jakże by inaczej,w końcu to ja znalazłem ten kufer....
Dan:
Sprawdź kościotrupa na tym tronie może? Ja go nie przeszukiwałam...
Vito:
- Innos? Heh... Ciekawe. Tylko czemu zainterweniował? Pewnie ma w tym jakiś interes. W każdym razie... Lepiej, żebyście nie przebywali teraz na farmie. Zaraz tu ci nekromanci się pewnie zjawią, o ile już nie schodzą z gór.
PanzerKampfWagen
06-02-2016, 13:02
Vito
Dajcie nam jakieś ubrania robocze i spieprzamy do miasta, nie ma co zwlekać. A może jakieś zapasowe pancerze macie? To by jeszcze lepiej było.
Dan
To nie taki zły pomysł.... - odparł z uśmiechem po czym udał się pod tron,gdy zobaczył trupa westchnął ciężko,zakasał rękawy i zaczął go niechętnie przeszukiwać....
Dan:
Przeszedł Cię dreszcz, a zarazem obrzydzenie, gdy musiałeś przeszukiwać tego trupa, zwłaszcza po poprzednich doświadczeniach z nekromantą. W końcu jednak znalazłeś klucz, a raczej kęp kluczy w jednej z kieszeni nadzorcy. Twoja pochodnia dopala się i wkrótce już nie będzie się nadawała do czegokolwiek.
Vito:
- Pancerze? Nie... Ubrania robocze co najwyżej moglibyśmy tu wam jakieś dać.
- Do miasta za daleko. Najlepiej jakbyś zebrał ludzi z farmy Sekoba i przeniósł ich tutaj, a tą jego całą rodzinkę i chłopów odesłał do miasta. My byśmy spróbowali dostać się do klasztoru.
- Ano, magowie by się nam ogromnie przydali. Zresztą jeżeli Innos gdzieś zaingerował to może już latają jak pojebani po wyspie...
PanzerKampfWagen
06-02-2016, 13:30
Vito
To dajcie te ubrania i pójdziemy do klasztoru, powiadomić ich, żeby tu przyszli. Może jednak jeszcze nie wiedzą że Innos zaingerował, zobaczymy.
Dan
Wrócił do skrzyni szybkim krokiem i zaczął gorączkowo sprawdzać różne klucze - Miałaś rację,tylko zaraz mi się pochodnia dopali,nie wiem czy zdążę....
Dan:
Najemniczka rzuciła ci swoją - To masz tą. Zrobiłam sobie zapasy na drogę, tak na wszelki wypadek - po czym z wrednym uśmiechem dodała - Tylko nie złam klucz w zamku, jak już tak sprawdzasz je wszystkie na wariata, hehehe. A tak poza tym to nadzorca cały?
W końcu otworzyłeś kufer. W środku znajdował się spory mieszek ze złotem, jakiś pozłacany i posrebrzany amulet, parę mikstur i dziennik.
Vito:
Otrzymaliście od jednego ze służących Onara robocze ubrania. Są w miarę czyste i porządne - No to dobrze... Ruszajcie. Powodzenia.
Wyszliście przed dom Onara. Urlich rzucił - To co? Nadal przez las?
Techniczny:
Dan: + 250 sztuk złota, 2 esencje lecznicze, 2 esencje many
Vito: +40 punktów życia, czyli w sumie teraz 50
Dan
Dzięki....a nadzorca jest tak cały jak może być trup hehe....,i widzisz jednak nie złamałem klucza,powinnaś być mniej złośliwa bo chyba mam coś ciekawego....poświecisz? - rzekł chowając znaleźne do torby i podchodząc z dziennikiem w ręce do Diane
PanzerKampfWagen
06-02-2016, 14:09
Vito
Może jednak ścieżką będzie bezpieczniej, czuję się lepiej, ale i tak nie mamy broni, a ścieżką łatwiej biec, niż przez chaszcze się przedzierać i co gorsza przewrócić o jakiś odstający korzeń czy coś. To pójdźmy traktem.
Dan:
No mogłeś go tam zmasakrować podczas przeszukania... W końcu tak gorączkowo tego klucza szukałeś, że o mało co całego pokoju nie zdemolowałeś hehe - wzięła pochodnie i oświetliła ci nią dziennik. Okładka jest skórzana, twarda, a same kartki już zżółkłe. Najwyraźniej wilgoć zrobiła swoje, choć nadal da się z tego czytać. Ostatnie wpisy traktują o zamknięciu kopalni, zarządzeniach, ostatnich więźniach, jak i... ostatnich chwili z życia nadzorcy.
Wpis I:
"Ruda się powoli kończy w tej przeklętej kopalni. I bardzo dobrze. Mam dość siedzenia tutaj pod ziemią przez tyle tygodni, pilnowania więźniów, pieprzonych strażników i wypełniania tysięcy papierów... Z drugiej strony król płaci mi za to. I to sowicie! Szkoda tylko, że nie wydam tego nigdzie przez najbliższy czas... Ale jak już wyjdę to hoho. Całe Khorinis zadrży w posadach od uczty, jaką sobie wyprawię."
Wpis II:
"Zamówienia:
- 100 bochenków chleba,
- 50 butelek piwa (coby chłopaki nie marudzili, że do picia niczego nie mają, ale i tak nie mam zamiaru im popuścić zbyt mocno po ostatniej akcji),
- 150 kawałków wędzonego mięsa,
- 25 esencji leczniczych, wraz z medykamentami (czasami trzeba któregoś z tych idiotów podleczyć... na szczęście kopaczami nie muszę się aż tak przejmować),
- 10 kilofów,
- 10 młotków, z gwoźdźmi i zapasami drewna (rusztowania wymagają naprawy, bo jeszcze trochę i zaraz to wszystko zawal się nam na łeb,
- i masa innych, mniej ważnych rzeczy typu worki, skrzynie i tym podobne...
- przy okazji powinniśmy w końcu wymienić ludzi do pracy, za długo już tu siedzą, czyt. strażnicy"
Wpis III:
"Ja pierdole... Ci więźniowie, których ostatnio mi tu wysłali to straszliwi idioci, wraz z tym magiem. Ściągnęli na jeden z sektorów grupę pieprzonych pełzaczy i to ich żołnierzy. Z 10 moich ludzi padło jak nie lepiej i drugie tyle kopaczów... Posiedzą sobie w klatkach i pozwolę jeszcze chłopakom się z nimi rozliczyć. Będą mieli za swoje... Po jakimś czasie wrócą do pracy, tym razem pod większą obserwacją coby znowu nie zwalili nam na łeb tych robactw."
Wpis IV:
"Sytuacja jest... Tragiczna. Najpierw wybucha mi tu jakaś zaraza, którą ledwo opanowaliśmy, a teraz to... Dokopali się do gniazda pełzaczy, a teraz kopalnia jest zalewana przez nie. Słysze na dole odgłosy walki i krzyki pożeranych. Pierdole to. Zabieram najważniejsze mi rzeczy, biorę swoich najlepszych ludzi i próbujemy się przebijać."
Wpis V:
"Takiego chuja... Już prawie było! Ehhh...Musimy spróbować potem. Może te cholerstwa w końcu się cofną?"
Wpis VI:
"Nic z tego... Minęło chyba dobre kilka godzin, a one się nadal nie cofają. Ale co ja zobaczyłem! Ten pierdolony mag nic sobie nie robi z obecności pełzaczy i chodzi sobie jak gdyby nigdy nic. Jak on to robi?"
Wpis VII:
"Chyba minął dzień... Strażnicy powiadomili mnie, iż nadal nie jest bezpiecznie, albo i że nawet gdzieś jeszcze kryją się ocalali. Pełzacze na szczęście nie dobijają się tutaj, chociaż przy odwrocie do tego budynku było ciężko. W każdym razie trzeba...- tu pismo nagle się urywa."
Wpis VIII:
"O cholera jasna. Ta czarna kurwa dobija się mi tu do drzwi z innymi więźniami."
Wpis IX:
"Stało się... Przebili się i zagorzała walka. Mam nadzieję, że dadzą im radę... Oh Isabel. Jakbym teraz pragnął jeszcze raz Ciebie zobaczyć... Dotknąć, pocałować..."
Wpisy na tym się kończą... - Bunt więźniów... Stanąłby przynajmniej do walki ze swoimi, a nie krył się tu na górze. No i chyba nie docenił tego maga hehe... No dobra, długo już tu siedzimy. Powinniśmy się zmywać.
Dan
Hmm,dziwne,chodził między pełzaczami i miał czarną szatę? Brzmi dość znajomo....,myślę że Vatras powinien to zobaczyć,ale racja,i tak się zasiedzieliśmy.... - odparł chowając dziennik i powoli udając się w stronę wyjścia
Dan:
- No trochę brzmi...
- Nadzorcy zazwyczaj mieli listę więźniów. Może też będą tam wyroki, zmiany i tym podobne rzeczy... - wtrącił zwiadowca.
- Dobry pomysł... Chodź, poszukamy Dan. W tym biurku była masa papierów...
- Ja rozejrzę się jeszcze po tamtej komnacie... Zaraz do was wrócę.
Dan
No dobra....- gdy szli nagle zagaił - Nie jesteś stąd....,jak tu właściwie trafiłaś?
Dan:
To długa historia... Parę lat temu opuściłam swój dom na Kontynencie. Nie podobało mi się za bardzo życie, jakie mnie tam mogło czekać, czyli zajmowanie się mężem i siedzeniem w domu, a jako że ojciec przelał na mnie zamiłowanie do wojaczki, nauczył walczyć i tak dalej to pewnego dnia po prostu pożegnałam się, zabrałam swoje graty i odeszłam. Dokładnie to mieszkałam w Nordmarze, w Klanie Młota. I tak podróżowałam, podróżowałam, w końcu odwiedziłam Wyspy Południowe, a na koniec trafiłam tutaj. Długo tu nie siedzę, może ledwo parę dni. Ty jesteś stąd, nie?
Dan
W miarę jak opowiadała swoją historię stawał się coraz bardziej zamyślony - Hmm,to też brzmi dość znajomo....,domu może nie opuściłem całkowicie ale jednak....,no i ona przynajmniej znała swoich prawdziwych rodziców....,dobra,mniejsza,zaczynam mieć coraz bardziej pojebane myśli.... - Co?Ach,tak,stąd....
Dan:
A ty co taki zamyślony, hmmm? - rzuciła, w tym czasie zwiadowca wpadł do pokoju i powiedział z niespokojem - Chyba mamy towarzystwo... Nie muszę chyba mówić o kogo chodzi.
Vito:
Doszliście jakoś bez większych problemów gdzieś na ścieżkę za chatą kupca Erola. Farma Onara zniknęła wam niemalże z widoku - Możemy trochę zwolnić i dać trochę odpoczynku ranom... Do klasztoru mamy może z 10 minut drogi.
PanzerKampfWagen
08-02-2016, 20:59
Vito
Odpoczniemy w klasztorze, naprawdę nie ma co ryzykować, tym bardziej że nekromanci kręcą się po całej wyspie i zaraz któryś znowu może nam wyskoczyć z krzaków. Chcesz tam wracać? Spytał pokazując ręką miejsce, z którego przyszli.
Dan
Ja zamyślony? Wydawało Ci się....,ja tylko..... - przerwał na chwilę jak by zbierając myśli choć prawdę mówiąc nie bardzo wiedział co powiedzieć....,z opresji wybawił go żołnierz - Co?!Nie mów że ożywieńcy tu są....
Dan:
- Oni... Przyszli tu też nekromanci. Nie przyglądałem im się dokładnie, ale chyba całkiem spora grupka tu przyszła... Mam nadzieję, że mnie nie zauważyli, zwłaszcza że jesteśmy w najwyższym punkcie w tej pieprzonej kopalni...
- No to ładnie... Lepiej poszukajmy kryjówki, albo coś wykombinujmy...
Vito:
Ni chuja... Ale się szykuj na przesłuchanie czy coś w tym stylu jak powiesz, że Innos objawił ci się gdzieś tam.
PanzerKampfWagen
08-02-2016, 21:55
Vito
Może nie uznają mnie za jakiegoś heretyka, jak po prostu powiem, że objawił mi się we śnie... Zobaczymy.
Dan
Dobra,chowajcie się,walka nie ma sensu.... - odparł szybkim krokiem udając się w stronę szafy - A i niech ostatni zamknie drzwi....
Dan:
Zwiadowca szybko zamknął drzwi, a Diane szybko schowała papiery i oboje weszli pod łóżko, uprzednio gasząc swoje pochodnie... Zapanowała nerwowa cisza. Słyszycie na dole jak wiele istot przemierza i przewala się po kolejnych to piętrach. W końcu dotarli tu, na sam szczyt. Słyszysz jak przeszukują całą, sąsiednią komnatę, a zaraz po tym chyba jakiś mag zaczął rzucać jakieś zaklęcie... Przypominasz sobie, iż nadzorca kopalni siedział właśnie na tamtym tronie.
Vito:
Najwyżej uznają Cię za nienormalnego i wywalą z klasztoru. Dobra, chodźmy. Szkoda czasu - rzucił strażnik. Znaleźliście się niemalże pod klasztorem. Poznajesz tą budowlę ze sporadycznych patroli i opowieści. Jest to centrum nauki o Innosie na tej wyspie. Tworzy się tu wino, kiełbasy, a także przeróżne zwoje i mikstury, w które zaopatruje się miasto. Znajdują się tu również starożytne relikwie, chociażby święty młot czy tarcza ognia Rhobara I. Przed wejściem do klasztoru stoi jakiś nowicjusz i mag ognia. Ani jednego, ani drugiego nie kojarzysz...
PanzerKampfWagen
08-02-2016, 23:06
Vito
Podszedł do maga i nowicjusza. Jesteśmy strażnikami miejskimi, zbiegłymi z niewoli nekromantów. Mamy wartościowe informacje dla magów i potrzebujemy opieki medycznej... Zaczął rozmowę.
Dan
Nosz ja pierdole,ożywi tego dziada zaraz....,i co jeszcze? Pewnie przyjdzie poprzymierzać ubrania znając mój wielki fart.... - pomyślał z najwyższym trudem powstrzymując się od wiercenia w zatęchłej szafie,cuchnącej kurzem i starocią,każdy oddech stanowił dla niego nieprzyjemne doznanie a wychodzi na to że jeszcze wiele ich było przed nim.....
Dan:
Słyszysz jakieś rozmowy, które trwają kilka dobrych minut. Zaczyna Cię to coraz bardziej denerwować, tym bardziej iż już trochę siedzisz w tej zatęchłej szafie. W końcu jednak słyszysz, iż wszyscy złażą na dół. Postanowili chyba nie kombinować z przyciskami jak ty... A szkoda. Ktoś by pewnie przeżył to samo co ty, albo jeszcze lepiej.
Vito:
Strażnicy i niewola u nekromantów? A macie to jakiś dowód na potwierdzenie tych słów? - rzucił mag, przyglądając się wam podejrzliwie.
PanzerKampfWagen
09-02-2016, 16:25
Vito
Kurwa dowodów się staremu pacanowi zachciało... Wiemy gdzie więżą porwanych ludzi, których zamieniają w zombie, zresztą... Podniósł koszulę. ...połamane żebra i rany które nam zadali są chyba wystarczającym dowodem. Mojego towarzysza z kolei przypalali bez litości. Może on o tym poświadczyć.
Vito:
- Tak, to prawda co mówi... Mają swoją bazę niedaleko farmy Onara, w starych kopalniach i wieżach strażniczych. Pewnie też chowają się gdzieś w górach. A wydostaliśmy się tam tylko dzięki... interwencji boskiej.
- Hmmm? Interwencji powiadasz... - odparł zaintrygowany - Co się tam stało?
PanzerKampfWagen
09-02-2016, 21:41
Vito
Nekromanci mieli pod swoją kontrolą nieumarłych paladynów, lecz sam wielki Innos do nich przemówił i obrócili się przeciwko swym złym panom. Dzień wcześniej modliłem się do niego przed snem, a on mi się w nim objawił, i powiedział że pomoże, gdy będą nas brali na przemianę, i że jego dawne sługi z powrotem go posłuchają. I rzeczywiście, gdy wyprowadzili nas dwóch z cel, usłyszeliśmy okrzyk z niebios, a ci paladyni zaczęli walczyć z resztą zombie i szkieletów. Wtedy wykorzystaliśmy sytuację i zbiegliśmy.
Vito:
- Hmmm... Czyli dlatego usłyszeliśmy gniewny krzyk Innosa. Dobrze... Pedro, zaprowadź ich do klasztoru do mistrza Parlana. On się wami zajmie.
- Tak, mistrzu... Chodźmy - odparł nowicjusz i przeszedł przez bramę klasztoru. Gdy znaleźliście chwilę na porozmawianie na osobności zagaił do was - Wybaczcie tą nieufność, ale przez ten krzyk niektórzy magowie stali się podejrzliwi w stosunku do obcych, zwłaszcza po tym, gdy wcześniej dowiedzieli się o tym, że jacyś czarni magowie zaczęli grasować po wyspie. Nie możemy dopuścić, by ich plugawa magia i twory dostały się do świętych murów klasztoru. Widzicie tego siwego starca, stojącego przed naszą główną kaplicą? To jest właśnie mistrz Parlan. Porozmawiajcie z nim o tym wszystkim. Ja muszę wracać do swoich obowiązków... Do zobaczenia - i udał się ponownie przed klasztor.
PanzerKampfWagen
09-02-2016, 22:15
Vito
Kolejnemu dziadkowi mam to wszystko od początku opowiadać? Witaj magu, przysłał nas twój pobratymiec stojący przed wejściem do klasztoru. Jesteśmy strażnikami miejskimi i byliśmy więzieni przez nekromantów, lecz udało nam się im uciec, dzięki cudowi, który zesłał Innos. Gdy byliśmy w niewoli modliłem się do niego przed zaśnięciem. Bóg ognia objawił mi się przez sen i obiecał pomoc. Powiedział, że gdy będziemy szli na przemianę, to jego dawne sługi znów zaczną mu służyć i pomogą nam w ucieczce. I rzeczywiście, gdy nekromanci wyprowadzili nas z naszych cel usłyszeliśmy krzyk z nieba, a upadli paladyni, ożywieni przez złych magów zaczęli walczyć z innymi pomiotami Beliara. Wykorzystaliśmy to i uciekliśmy.
Dan
Postanowił wciąż się nie ruszać i nie dawać znaków życia - Lepiej się przemęczyć jeszcze chwilę niż wyjść za wcześnie....
Dan:
Minęło kilka, dobrych minut. W tej szafie robi się coraz bardziej duszno, a wszystkie dźwięki ucichły. Na razie chyba macie spokój... Diane już chyba wyszła spod łóżka ze zwiadowcą.
Vito:
Hmmm... To ciekawe. Najwyraźniej Innos zlitował się nad wami i chciał ukarać swych wrogów. Chociaż... Innos nigdy z byle to powodu nie ujawniał się ludziom. Wiecie coś jeszcze poza tym?
Dan
Wyszedł z szafy starając się robić przy tym jak najmniej hałasu - No nareszcie!Ale mam dość tego cholernego miejsca......
PanzerKampfWagen
10-02-2016, 22:05
Vito
Nic więcej nie wiem.
Dan:
- Kurwa chyba już jest spokój... Czego oni tu szukają? - powiedziała szeptem Diane.
- Cholera wie... Lepiej zacznijmy myśleć jak stąd uciec.
Vito:
- W porządku... A skąd uciekliście?
- Z opuszczonej kopalni niedaleko farmy Onara. Tam, gdzie znajdują się dwie, stare strażnice. Tam się zadekowali. Ale wątpimy, żeby zignorowali naszą ucieczkę i w końcu zaczną terroryzować farmy. Jeden z ich przywódców zresztą krzyknął, by rozpocząć poszukiwania za nami... Jeden z dowódców prosił was, wielcy magowie o pomoc z nimi. Przybiegliśmy tutaj, bo zanim dotarlibyśmy do miasta to farmy mogły by już płonąć... - odparł Urlich.
- O ile już nie jest za późno... Przekażę te wieści Najwyższej Radzie. Ja nie mam tu takiej władzy, by koordynować siłami klasztoru. W każdym razie zostańcie tutaj. Możecie rozejrzeć się po klasztorze, lecz nie zaczepiajcie pracujących magów ani nowicjuszy. Kiedy wrócę zajmę się waszymi ranami i wrócę z decyzjami.
Parlan wszedł do głównej kaplicy klasztoru. Teraz masz chwilę na odpoczynek... W końcu.
PanzerKampfWagen
11-02-2016, 09:50
Vito
Usiadł na jakiejś ławce, oparł się o mur i westchnął ciężko, zmęczony nie tylko swoimi ranami, ale także ostatnimi wydarzeniami.
Dan
No właśnie jak....,widział ktoś z Was inne wyjście? Inaczej będziemy musieli spróbować się przebić....
Dan:
- Nie... - odparł zwiadowca, Diane pokiwała głową również na nie.
- Może skoro ten dziad robił sobie przełączniki za ścianami to może coś i tutaj ma...?
Vito:
Gdy usiadłeś na ławce ujrzałeś piękne i bogato zdobione wnętrze kaplicy. Widzisz tam m.in. rzędy ławek, posągi rycerzy jak i trzech, starych magów i Parlana. Siedzą to oni na tronach, pod gigantycznym posągiem Innosa. Przypomniałeś sobie od razu co musisz powiedzieć swojej ukochanej Anabelle, gdy tylko ujrzałeś jego oblicze... Nagle posmutniałeś, a Twe serce ponownie napełniła gorycz. Dlaczego to bóg ludzi Cię tak pokarał?
PanzerKampfWagen
11-02-2016, 19:16
Vito
To mi kuźwa wymyślił zapłatę za to uratowanie. Może wszystko pójdzie gładko i nie sprawię jej przykrości? Eh... Pomyślał odwracając głowę od posągu boga ognia.
Dan
Tajne przejście?Może i ma tylko ciekawe gdzie....,poszukam na tym "tronie" Wy też się rozejrzyjcie - powiedział i udał się wprowadzić swój plan w życie
Dan:
Te, łap pochodnię - najemniczka podała ci ją i ruszyłeś do tronu. Nadzorcy nie ma, tak jak się spodziewałeś... Nie widzisz tu żadnej klapy koło tego starego kawałka drewna, czy naruszonej posadzki albo czegoś charakterystycznego przy nim. Zdaje ci się, że trupy demolują dolne partie tego budynku... I wygląda na to, że rzeczywiście jest ich tam naprawdę sporo. Coś ci mówi, że to pomieszczenie to chyba nie jest jednym z najlepszych miejsce mimo wszystko na tajne miejsce do ucieczki... Przypominasz też sobie, że nie przycisnąłeś wszystkich przycisków za biblioteczkami.
Vito:
Urlich oparł się o kościół i ciężko oddychając czekał aż mag w końcu wyjdzie do was. Tym czasem nie tylko sam Innos postanowił Cię pognębić, ale i cholerny... baran. Stanął przed Tobą i patrzy się na Ciebie jak ciele na malowane wrota. Upierdliwe zwierzę...
PanzerKampfWagen
11-02-2016, 20:14
Vito
Spojrzał na barana zirytowany, ale złość z niego po chwili uleciała. Uśmiechnął się nieznacznie. Wyrwał kępkę trawy i wyciągnął ją w ręku w stronę zwierzęcia.
Dan
No jasne,oczywiście kolejny trupek który musiał zasilić szeregi armii tych pojebów.... - mruknął pod nosem po chwili dodał udając się w stronę przycisku,którego jeszcze nie ruszał - Dobra,chyba nie mamy innego wyjścia niż dalej bawić się z przyciskami,najwyżej będziemy mieli przesrane....
Dan:
Pobawiłeś się nimi i po pewnym czasie otworzyło ci się kolejne przejście. Po zajrzeniu tam widzisz, iż było to chyba jakieś stare archiwum. Teraz to w głównej mierze sterta gruzu, choć parę rzeczy się zachowało czy walających się po podłodze dokumentów. Widzisz też jakąś dziurę w ścianie...
Vito:
Baran podszedł do Twojej ręki i zjadł trawę, po czym zabeczał... Chyba to miało oznaczać zadowolenie.
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 01:05
Vito
Uśmiechnął się szerzej i pogłaskał zwierzaka po głowie. Drugą ręką znowu wyrwał trawy i wręczył ją baranowi. Po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy i zaczął cicho mówić do zwierzęcia, musiał się komuś wyżalić bez konsekwencji, a baran nie zada żadnych pytań ani nikomu tego nie rozpowie... Wiesz co? Strasznie mi trudno... Poturbowali mnie ci nekromanci, szef raczej nie będzie zadowolony z misji jaką mi powierzył i jeszcze muszę... Zerwać z dziewczyną. Boję się że ją zranię...
Vito:
Baran daje się głaskać i wpatruje się w Ciebie, nieco się też przybliżył gdy do niego przemówiłeś, jednocześnie biorąc to kolejne kęsy trawy. Gdy się wyżaliłeś baran znowu się odezwał, choć teraz zdawał Ci się, że był mniej zadowolony. Kiedyś słyszałeś od jakiegoś to farmera, iż owce to mądre zwierzęta... Może coś w tym jest?
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 01:32
Vito cicho
Ahh, gdybym jeszcze rozumiał co mówisz przyjacielu, może właśnie poczęstowałeś mnie bezcenną radą, lecz o tym nie wiem... Jakbyś wiedział kim jest ta dziewczyna to byś mnie chyba nabił na te swoje rogi. Ale ona mnie kocha i ja ją też, nie wiem jak zniesiemy rozłąkę... A niestety muszę się z nią rozstać. To tak jakbyś kochał bezgranicznie owcę, ale pasterz by Cię od niej odsunął. Ale najgorsze jest to, że musiałbyś z nią dalej żyć na tym samym pastwisku, rozmawiać, patrzeć w oczy, czuć żar w sercu, którego nie możesz uwolnić... Wręczył mu jeszcze jedną wyrwaną uprzednio kępkę trawy, nie przestając go głaskać.
Dan
Hmm,może to tego szukali?- powiedział cicho i z pochodnią w ręce zaczął przeszukiwać pomieszczenie
Dan:
Diane wyszła z pokoju wraz ze zwiadowcą i rzuciła - Nie ma tam żadnego przejścia, eh... Ale widzę, że znalazłeś coś jeszcze - i postanowili przeszukać pokój razem z Tobą. Poza masą raportów, spisów i tym podobnym odnalazłeś jakieś ledwo trzymające się plany tej kopalni. Usłyszałeś jednak jakieś głosy, wydawane rozkazy gdzieś z dołu...
- Veloth, idź sprawdź tą górę. Może tam znajdziesz coś użytecznego poza przegniłym żarciem i stertą gruzu. Może wszystkiego nie zrabowali. Ja odwiedzę jedną z odnóg w tej kopalni.
- Może... Chociaż w to wątpię. Miałem wrażenie, że coś się tam na górze paliło...
- Może coś ci się przywidziało... Zresztą kto by zapuszczał się do starych, opuszczonych kopalni. No nic. Rozkaz to rozkaz. Wolimy nie stanąć twarzą w twarz przeciwko temu całemu demonowi.
- Kurwa... - rzuciła wkurzona Diane, idealnie opisując tym słowem sytuację w jakiej teraz się znaleźliście...
Vito:
Baran wziął i zjadł kępkę trawy. W tym czasie Parlan wyszedł już przed kaplicę i rozmawia z Urlichem...
Dan
Zaczekajcie na niego przy wejściu a jak wejdzie to poderżnijcie mu gardło - wyszeptał samemu stając pod ścianą i zaczynając starannie lustrować plan - No dalej,musi tu być jakaś wskazówka....
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 16:14
Vito
Poklepał go jeszcze lekko po głowie i podszedł do maga i strażnika, nie odzywając się na razie.
Dan:
Jest to zwykła mapa kopalni. Opisane są tu wszystkie sektory, rozmieszczenie rusztowań, przejścia i tym podobne. Jeden z nich szczególnie ci się rzucił w oczy, gdy zacząłeś je dokładnie studiować, ponieważ prowadzi on wgłąb w góry i jest tu zaznaczony wieloma liniami, niebieskimi, czerwonymi czy innymi oznaczeniami. Pod spodem jest napisane - "Uwaga - prawdopodobnie terytorium pełzaczy. Tunel zbliża się powoli do granic z Górniczą Doliną." ...
Tym czasem wasz gość wszedł do komnaty i gwizdnął, jak gdyby znalazł jakąś żyłę złota tutaj, jednocześnie przerywając ci czytanie innych map... - No, no, no... Co my tutaj mamy?
Vito:
- Tylko tyle? - rzucił Urlich.
- Najwyższa rada nie zgodziła się na wysłanie więcej z naszych braci. Tak czy inaczej i tak sporo wam pomogą dzięki swej magii i nie ma potrzeby wysyłania od razu na farmę całego klasztoru.
- Obyście się nie mylili... W każdym razie dziękujemy za pomoc. Prosimy jeszcze tylko o uzdrowienie nas.
- Dobrze... Mocą nadaną mi przez najwyższego pana, Innosa, błogosławię was. Niech błogosławieństwo to da wam siły do walki, a także niech zasklepi wasze wszystkie rany i uleczy z chorób jakie was nękają...
Wrażenie podobne jak przy błogosławieństwie Vatrasa. Czujesz się już wyraźnie lepiej a większość z Twoich ran została wyleczona.
- Dziękujemy, panie...
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 18:45
Vito
Dziękujemy. Rzekł pochylając głowę. To idziemy teraz do miasta?
Dan
Jak gdyby nigdy nic czytał dalej,modląc się w duchu aby to był jedynie komentarz o zawartości archiwum a ich obecność wciąż pozostała tajemnicą....gestem ręki pokazał towarzyszom aby też się jeszcze nie ujawniali....
Dan:
Diane spojrzała na Ciebie z poirytowaną miną, gdy tak sobie jak gdyby nic czytasz te plany z odpaloną pochodnią... Zwiadowca pewnie też by to zrobił no ale cóż, w chwili obecnej stoi do Ciebie tyłem. Przeglądając inne plany ujrzałeś, iż rzeczywiście jest tu jakieś wyjście... Lecz prowadzi ono przez terytorium... Pełzaczy. Na dodatek cholera wie gdzie to was zaprowadzi i czy nadzorca nie postanowił coś zrobić z tym przejściem...
Twoje modlitwy nie zostały jednak wysłuchane i ten ktoś nagle krzyknął - Hej, sze... - leczzwiadowca od razu wychylił się i ustrzelił tego mrocznego sługę z kuszy... Pytanie czy nie jest już za późno.
Kurwa Dan... Gdybyś zgasił tą pochodnię to mogłoby się nam udać bez żadnych problemów... - rzuciła Diane.
Vito:
Ano trzeba... - Parlan jeszcze się wtrącił, dodając - Ah i jeszcze jedno... Najwyższa rada kazała wam przekazać ten list, wraz z tymi miksturami. List zaadresowany jest do Lorda Tymorisina, a mikstury spowodują, iż szybciej dotrzecie do Khorinis.
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 20:50
Vito
Wziął list i jedną miksturę. Dobrze, dostarczymy to pismo, namiestnikowi, panie. Żegnaj. Odkręcił flakonik i już miał wypić zawartość gdy coś mu się przypomniało. Zwrócił się do Ulricha. Musimy wcześniej ustalić jaką drogę wybierzemy, nie wiadomo ile to działa, więc lepiej się nie zatrzymywać jak to wypijemy.
Dan
No jasne,bo zgasiłbym ją bezgłośnie a nagle gasnące światło nie wzbudziło by podejrzeń.... - odparł ironicznie po chwili dodając - Poza tym teraz wiem jak stąd wyjść,musimy iść przez tereny pełzaczy ale nie ma innego wyjścia....
Dan:
- Jak już usłyszeliśmy rozkazy i się szykowaliśmy do tej zasadzki... Zresztą, nie ważne. Pakujmy się do tej dziury w ścianie i idziemy - odparła zadziornie.
- I to lepiej, żebyśmy się pośpieszyli... Tamci na dole pewnie się już zastanawiają co się stało z tym gościem.
Vito:
Normalną drogą. Tam powinno być w miarę bezpiecznie... Do lasów nie wchodźmy lepiej, a wyspy nie ma też co okrążać by dostać się do miasta. Dobra, wypijmy to i biegniemy do miasta.
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 21:30
Vito
No dobra, wolałem się upewnić... Wypił zawartość flaszki i udał się do miasta razem z Ulrichem.
Dan
Dobra,chodźcie za mną..... - rzekł i zaczął ich prowadzić w stronę wyjścia - Mam nadzieję że te cholerstwa nas nie zeżrą....,najwyżej im ją rzucę hehe....Nie no dobra żart hehe
Dan:
O dziwo to nawet da się tu w miarę normalnie poruszać. Czasami się zdarza, że trzeba się gdzieś przeczołgać, czy to odblokować sobie drogę przewalając trochę gruzu... Mimo wszystko nie czujesz się tu zbyt dobrze. Niepokoi Cię też fakt, iż były tu wzmianki o jakiś gniazdach pełzaczy, a na dodatek gdzieś tam na dole grasują nekromanci... Albo poszli za wami? Jedyne co dodaje ci otuchy to to, że być może wyjdziesz z tego cało i nie widać ani nie słychać żadnego wroga, nieumarłego czy pełzacza.
- Ile to my już po tej kopalni chodzimy? - spytała Diane bardzo cicho.
- Nie mam pojęcia... ale zdecydowanie za długo. Gorzej jak w końcu tamten oddział wyruszy po nas i napatoszą się na tych nekrofilii - odparł zwiadowca.
Vito:
Wypiliście swoje mikstury. Poczułeś potężnego kopa w swoich nogach i ruszyliście z kopyta wprost do miasta. Po jakiś może 5-10 minutach już byliście niemalże pod murami miasta. Efekt mikstury zakończył się, lecz i tak sporo wam pomogła.
Jeszcze parę minut i w końcu będziemy na miejscu... Już mi starczy tych wycieczek po górach i dolinach.
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 22:10
Vito
Stary i tak pewnie nie da posiedzieć w domu z rodziną i przydzieli nas zaraz do kolejnego zadania, chuj z tym że niemalże zginęliśmy...
Dan
Ano za długo....,a co do nich to bez obaw,mieliśmy się spotkać w karczmie Orlana więc pewnie teraz piją w najlepsze a my łazimy po tej rozpadającej się kopalni....,ehh....,oby tylko te gniazda należały do przeszłości.... - powiedział równie cicho co pozostali
Dan:
- Niee... Nie ma opcji żeby szef pozwolił im pić na służbie. Po niej to co innego, więc spodziewajmy się ich wizyty...
- Pełzacze pewnie jakieś będą... Ale pewnie nie tak wiele jak kiedyś. Kilka gniazd w jednej z kopalni to raczej zbyt dużo.
W końcu dotarliście do jednej z odnóg. Macie do wyboru pójście na prawo, bądź dalej na lewo...
Vito:
Bez przesady... Może i ma pierdolca na punkcie służby, ale potrafi być wdzięczny. Ale na pewno będziemy musieli mu, albo samemu Tymorisinowi składać wyjaśnienia... Kolejne.
Dan
Diane,co Ci podpowiada kobieca intuicja,prawo czy lewo? - zapytał żartobliwym tonem patrząc w jej oczy
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 22:29
Vito
Trudno, przynajmniej lepiej się już czujemy i powinno pójść gładko...
Dan:
Hmmm... Moja kobieca intuicja podpowiada mi, że powinieneś iść na prawo i sprawdzić co tam jest, a ja sobie tu posiedzę... - odparła ci również żartobliwie, po czym jak gdyby nic usiadła sobie pod ścianą i wpatrywała się w was.
Vito:
Poszliście kilka metrów dalej. Słyszysz skąd jakieś dziwne... dyszenie? Skądś to znasz.
PanzerKampfWagen
13-02-2016, 22:47
Vito
Słyszysz? Brzmi niepokojąco... Przyśpieszmy kroku... Wyszeptał do Ulricha.
Dan
O,nie,nie,idziesz ze mną - złapał ją za rękę podnosząc z ziemi i pociągnął w prawo - Chyba że nie masz dość odwagi? - nagle ją puścił i poświecił na jej twarz patrząc na nią z uśmiechem
Dan:
A nie zrobisz tego za mnie? Jestem już zmęczona tymi wędrówkami i w ogóle... Nie, nie boje się, od razu mówię, no ale no... Nie chce mi sie tak baaardzo - odparła ci zapierając się nogami i nie chcąc wstawać, robiąc przy tym słodką minkę i oczy do Ciebie.
Vito:
O zajebiście... Spierdalajmy stąd - rzucił Urlich i rzucił się do ucieczki. Z któryś z krzaków wyskoczyły na was 3-4 zombie, wyglądający jak jacyś obywatele miasta. Sprawnie jednak nie dałeś się złapać tak samo jak i Urlich i pobiegliście w kierunku Khorinis.
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 00:14
Vito
Gdy już znaleźli się pod murami, poza zasięgiem tych stworów, przystanął na chwilę, by złapać oddech. Jestem już tym wszystkim zmęczony... Złóżmy zeznania i miejmy to z głowy, jestem głodny jak nigdy...
Dan
No wstaaaaawaj,puścisz mnie tam samego? - zapytał z uśmiechem próbując ją podnieść
Dan:
Daaasz sobie radę sam... Na pewno... Boisz się sam iść? - spytała z wrednym uśmiechem, dalej się zapierając, choć nie wyszło wyszło jej teraz i mimowolnie wstała na nogi.
Vito:
Taaa... Ja też. Chodźmy najpierw do Wulfgara, da nam pancerz jakiś chociaż. Nie będziesz latać do Tymorisina w tym stroju przecież - odparł Urlich i ruszyliście do kapitana. Ten ćwiczył z nowymi rekrutami, a raczej ich katował. Widzicie, że już są cholernie zmęczeni i chyba zaraz popadają. Spojrzał po chwili na was, gdy się do niego zbliżaliście i zaraz rzucił - Urlich? Gdzieście się wy podziewali przez ten cały czas? Myślałem, że padliście w tym lesie...
- Jeszcze nie... Ale niewiele brakowało i byśmy trafili tutaj jako już chodzące trupy. W każdym razie jest dużo do opowiedzenia i przedyskutowania... Vito potrzebny jest jakiś pancerz. Byliśmy w klasztorze i Najwyższa Rada ma coś do przekazania lordowi. To chyba coś ważnego jest...
- No dobrze... Zgłoś się do Pecka Vito i ruszaj. Przez ten czas Urlich mi wszystko opowie...
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 00:43
Vito
Tak szefie... Odparł pochylając przed nim głowę i wszedł w głąb koszar, szukając Pecka.
Dan
Ja się nie boję niczego moja droga....- tu nagle urwał jak gdyby się zastanawiał po czym dodał z uśmiechem - Chociaż czekaj....,no dobra,kilka rzeczy by się znalazło,ale ciemności i pełzacze się do nich nie zaliczają....- i po prostu poszedł w prawo,ciągnąc ją za rękę
Dan:
No dobrze no, skoro tak nalegasz, hihi - odparła ci z uśmiechem i poszła za Tobą, tak samo jak i zwiadowca. Trochę przeszliście i widok jaki ujrzeliście nie jest zbyt fajny... Znajduje się tu jakaś jaskinia z kilkoma nadżartymi, przegnitymi trupami w jakiejś sadzawce, którą wypełniła woda po deszczówce. Z góry widzicie, iż jest jakaś szczelina, lecz wspinaczka tam na górę mija się raczej z celem. Poza tym jest tu też sporo pajęczyn. Poza tym widzicie tu kolejne odnogi - jedna jest niemalże przed wami, druga po waszej lewej stronie. Przynajmniej czujesz powiew świeżego powietrza...
- Chyba nie tutaj... No cóż... - powiedziała niewinnie do Ciebie.
- Zawsze można się zawrócić...
Vito:
Peck jak zwykle stoi całymi dniami za starą, drewnianą ladą i wypełnia swoje obowiązki kwatermistrza. Po jego minie widzisz, że jest dosyć znudzony, chociaż nieco się ożywił widząc Ciebie w stroju farmera. Rzucił od razu do Ciebie - Hej Vito. Czego to poszukujesz u zanudzonego na śmierć Pecka? I w ogóle... Czemu ty łazisz w stroju farmera?
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 01:04
Vito
Dorabiam na farmie Sekoba... Zebrał się na żart. Nekromanci zabrali mój pancerz, miałbyś coś na moją figurę? Muszę się zaraz pokazać się u Lorda Tymorisina.
Dan
Hmm,chyba jednak kobieca intuicja nas zawiodła.... - spojrzał na nią pobłażliwie z lekkim uśmiechem- To wygląda mi na wymarłe gniazdo pełzaczy czyli bardzo,bardzo nieciekawe miejsce,powiew powietrza czuć z tej szczeliny a nie od możliwego wyjścia,dlatego ja bym wrócił i poszedł w lewo a nie właził w te odnogi,tylko sie pogubimy....
Dan:
- Kto wie czy po coś takiego oni tu nie przyszli... W każdym razie wracajmy. Wolę nie zostać jednym z nich - dodał zwiadowca, wskazując na sadzawkę.
- Następnym razem zaufamy Twojej intuicji. Może ona nie zawiedzie - powiedziała Diane i wyruszyła za zwiadowcą do tamtego tunelu.
Ruszyliście w drogę i wróciliście do rozwidlenia. Jednak coś Cię cholernie zaniepokoiło... Coś się tu chyba czołga do was.
- Ja pierdole... Ja tu zawału kiedyś dostanę - rzuciła Diane szeptem i wyciągnęła miecz.
- A mi za mało płacą za tą robotę...
Vito:
U Sekoba? To nic dziwnego, że wróciłeś do roboty w straży... Dobra, mam tu coś dla Ciebie - podał ci zwykłą zbroje strażnika, w nieco lepszym stanie niż twoja poprzednia, oraz standardowy miecz straży - W ogóle co się dzieje tam na zewnątrz, poza miastem? Ludzie gadają, gadają... Ale żadnych konkretów.
Dan
Gestem ręki nakazał im ciszę i powoli wyszedł kawałek naprzód w jednej dłoni dzierżąc topór w drugiej zaś pochodnię...
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 01:25
Vito
Orientujesz się ile mnie nie było? Dwa dni? Nekromanci wyszli na drogi, razem ze swoimi martwymi sługami. Złapali nasz oddział, kiedy zabiliśmy tego umarłego cieniostwora, mi i Ulrichowi udało się uciec. To tak w wielkim skrócie. Rzekł przebierając się. Po przywdzianiu zbroi zabiera list z kieszeni farmerskiego ubrania.
Dan:
Ujrzałeś, iż szła za wami tu na was grupa zombie i parę szkieletów. Są jeszcze w miarę daleko, nie wiesz tylko czy zareagują one na światło z Twojej pochodni czy nie...
Vito:
Jeden dzień. A z resztą co się stało?
Dan
O cholera.... - szybkim krokiem wrócił do reszty mówiąc - Idzie za nami grupa ożywieńców....chodźmy na lewo,gorzej niż w tej na prawo chyba nie będzie....
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 01:36
Vito
Obawiam się że nic już nie możemy dla nich zrobić... No dobra, idę zanieść ten list, trzymaj się Peck. Wyszedł z koszar i skierował się do górnego miasta z listem dla namiestnika.
Dan:
- No pięknie... To lepiej się pośpieszmy zanim tu wpadną.
- Może pójdą na prawo... Miejmy nadzieję.
Ruszyliście pośpiesznie w lewo. W końcu dotarliście do następnej lokacji, a był to stary sektor kopalniany. Nie pamiętasz tylko który... Widzisz tu masę starych rusztowań, z czego część się zawaliła. Pełno tu też tuneli wydrążonych przez pełzacze. Niektóre z nich prowadzą dalej wgłąb kopalni, niektóre skręcają na lewo czy prawo... A niektóre w górę czy w dół.
Teraz pewnie jeszcze jak tylko na tym staniemy to to zawali się... I zaraz przyjdzie tu armia nieumarłych - rzuciła Diane.
Vito:
Na razie - odparł ci.
Wszedłeś na teren górnego miasta. Standardowo strażnicy przy ratuszu zatrzymali Cię i zapytali po co przybywasz...
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 01:54
Vito
Wyjął zwitek z kieszeni i pokazał strażnikom. Mam to przekazać Lordowi Tymorisinowi. Od magów ognia. Wpuśćcie mnie.
Vito:
Strażnik przyjrzał się pieczęci i odparł - Dobra, właź.
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 02:01
Vito
Wszedł do środka.
Dan
Niech no spojrzę.... - powiedział jak gdyby do siebie ponownie wyjmując mapę i sprawdzając drogę,ignorując przy tym narzekania towarzyszy....
Dan:
Wszystko wskazuje na to, iż musisz podążać podążać tunelami prowadzącymi dalej wgłąb góry... Pytanie tylko który wybrać, bo takie widzisz dwa.
Vito:
Przy wielkim stole, ze stosem map i papierów stał jakiś potężnie zbudowany mężczyzna w lśniącej, płytowej zbroi i z dwuręcznym mieczem na plecach. Straż przygląda ci się uważnie, gdy kierujesz się w jego kierunku.
Dan
Diane co Ci..... - zaczął mówić żartobliwym tonem - Albo wiesz co zdajmy się na moją hehe - i udał się za swoim nosem wybierając ten tunel w którym mniej śmierdzi....
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 15:56
Vito
Podszedł do mężczyzny za stołem, pochylił przed nim głowę. Wybacz, że niepokoję, panie, lecz przynoszę list z klasztoru, od magów ognia. Rzekł wyciągając ku niemu zwitek.
Dan:
Ciężko ci to stwierdzić, ale wydaje ci się, że w pierwszym przejściu nie czuć żadnego smrodu. Diane odparła ci wrednie - No może nie wpieprzysz nas w jakieś gówno...
Jak się okazało to był chyba dobry wybór... Zero pełzaczy, pajęczyn czy truposzy, choć masz nadal wrażenie, że tamci z dołu nie zostawili was w spokoju... Po kilkunastu minutach tunel jakby powoli zaczął schodzić w dół, aż w końcu trafiliście do jakiejś jaskini. Jest całkiem spora... Niestety cała masa tu pajęczyn, ruin i innego syfu. Ale z tego co plany wam podpowiada trafiliście w dobre miejsce... Czyli na terytorium pełzaczy. Gdzieś daleko za wami słyszycie, iż toczy się jakaś walka. Być może to nekromanci...
No... To gdzie teraz panie kartografie? - rzuciła Diane.
Vito:
Lord Tymorisin spojrzał na Ciebie, wziął od Ciebie list i go przeczytał. Czytał go kilka razy, aż w końcu pogniótł go i rzucił gdzieś w róg komnaty, po czym zaczął pisać swój. Zapieczętował go i oddał Tobie - Ciekawą wiadomość mi przyniosłeś... Dobrze, przekaż więc tę wiadomość swojemu kapitanowi, byle prędko.
PanzerKampfWagen
14-02-2016, 18:41
Vito
Ponownie pochylił głowę przed Tymorisinem. Oczywiście, panie, dostarczę ją jak najszybciej. Wziął list i prędko wyszedł z ratusza, kierując się w stronę koszar. Chłopca na posyłki ze mnie kuźwa zrobili, tamten pewnie odeśle mnie z powrotem do klasztoru, potem znowu do starego, ehh...
Dan
Hmm,chodźcie za mną,i bądźcie czujni,wchodzimy na terytorium pełzaczy.... - rzekł i począł prowadzić ich dalej,w stronę wyjścia,jak najdalej od trwającej walki
Dan:
Wszystko przebiegało po twojej myśli, gdy usłyszałeś gdzieś znajome ci syczenie... Obejrzeliście się i ujrzeliście, iż natknęliście się na bandę pełzaczy, zażerającymi się jakimś trupem...
To ja proponuje taktyczny odwrót... - rzuciła Diane i ruszyliście do ucieczki. Pełzacze nie postanowiły zostawić w spokoju trzech ładnych kąsków w spokoju, zwłaszcza, iż pewnie od dawna nie jadły świeżego mięsa.
Vito:
Schodząc z terenu górnego miasta zauważyłeś, iż ze sklepu jednego z mistrzów wychodzi... Anabelle. Wygląda na mocno przygnębioną i smutną. Chciała już to skręcać w kierunku dzielnicy portowej, gdy nagle odwróciła się i stanęła wryta... Po chwili z zaskoczenia jej wyraz twarzy zmienił się na szczęśliwy i od razu to podeszła do Ciebie, rzucając Ci się w ramiona - Vito! Gdzieś ty się podziewał...
Techniczny
Próbuje zwalić słabsze rusztowania by spowolnić pogoń uderzając mocno toporem w ich podstawy
PanzerKampfWagen
15-02-2016, 19:32
Vito
Przytulił ją mocno również ciesząc się z tego spotkania. Zaraz przyjdę do domu i porozmawiamy, to długa historia a muszę jeszcze zanieść list Wulfgarowi, idź, zaraz do Ciebie dołączę. Rzekł cicho. No niee... Jak ja mam jej złamać serce? Dlaczego jesteś tak bezlitosny, Wielki Innosie?!
Dan:
Towarzysze również postanowili pójść za Twoim pomysłem. Udało wam się częściowo zawalić jedno z rusztowań, zyskując kilkanaście sekund na czasie. Pytanie tylko czy próbujesz dalej próbować z innymi, by na dłużej zatrzymać te obrzydliwe bestie, czy wystarczy ci tylko to?
Vito:
Przytulała Cię tak jeszcze kilka dobrych chwil... Aż żal było ci puszczać ją ze swych objęć. W końcu odpuściła i odpowiedziała po cichu z uśmiechem i zaczęła iść w kierunku swojego domu - Okej... Czekam na Ciebie.
PanzerKampfWagen
15-02-2016, 20:13
Vito
Odprowadził ją wzrokiem, lekko zasmucony, a gdy zniknęła z jego oczu ruszył do koszar.
Dan
Dobra robota,ale nie zatrzymujcie się! - krzyknął nawet się nie odwracając
Techniczny
Jeśli po swojej drodze napotka kolejne słabe rusztowania na granicy zawalenia także próbuje je zniszczyć i opóźnić pełzacze
Dan:
Odnalazłeś idealny punkt, gdzie to mógłbyś spróbować zawalić kolejne rusztowanie. Diane i zwiadowca osłabili dosyć mocno konstrukcję, lecz ta nadal stoi... Widzisz też z oddali, iż pełzacze niemalże przedostały się przez zawaloną konstrukcję i zaraz ponownie zacznie się gonitwa...
Vito:
Wpadłeś do koszar. Urlich wraz z Wulfgarem dyskutują na temat ostatnich wydarzeń...
I co? Załatwione wszystko? - rzucił kapitan, wyglądając zza fotelu.
Dan
Podbiegł i szybko rzucił okiem co może być powodem że jeszcze nie runęła,jeśli w miarę szybko nie wywnioskuje nic sensownego uderza mocno kilka razy u jego podstawy by spróbować je zawalić i nie tracić więcej czasu
PanzerKampfWagen
15-02-2016, 20:50
Vito
Lord kazał jeszcze przekazać Ci ten list, szefie. Rzekł podając pergamin.
Dan:
Konstrukcja zdaje się trzymać przez żelazne łańcuchy, dlatego jeszcze nie spadła, chociaż powoli się z niej sypie... Gdzieś obok ciebie trzasnęła o grunt stara, drewniana decha.
Vito:
Wziął zwitek i zaczął go czytać. Po chwili burknął coś pod nosem i powiedział zły - Możesz odejść... Na razie masz wolne.
PanzerKampfWagen
15-02-2016, 22:09
Vito
Skinął mu głową i wyszedł z koszar. Westchnął ciężko na myśl o rozmowie, jaką musi przeprowadzić i udał się szybko do domu.
Dan
Uderzył mocno toporem u podstawy konstrukcji a jeśli to nie zadziała wraca do taktycznego odwrotu....
Dan:
Udało ci się zachwiać konstrukcję, przez co po kilku chwilach runęła wprost na część pełzaczy. Nie wiesz co z resztą, lecz na karku pozostały ci dwa, z czego jeden próbuje wydostać się spod zawalonego rusztowania. Udało ci się również przyblokować wejście do dalszej części terytorium pełzaczy... Pytanie tylko czy nekromanci nie zainteresują się tymi hałasami, bądź reszta z tych robali...
- Ryzykujemy i ubijamy tego jednego? Może tamten się nie wydostanie tak szybko - rzucił zwiadowca.
- A dobra, co mi tam... Najwyżej rzucimy Dana na pożarcie i uciekniemy jak gdyby nic - odparła mu i wyciągnęła swój miecz.
Vito:
Gdy tylko stanąłeś przed swoim domem od razu coś ścisnęło Twoje serce. Strach, ból na myśl, iż właśnie teraz musisz porzucić swą ukochaną. Twe ręce zatrząsły się, a łzy cisnęły ci się do oczu, niczym sztorm wdzierający się do miasta... Innos - Bóg sprawiedliwości... Też coś. Chociaż kto wie... Może i ma rację? Może nie będzie tak źle...?
PanzerKampfWagen
16-02-2016, 20:21
Vito
Przetarł twarz dłońmi, starał się opanować, żeby nie zdradzić się od razu przed Anabelle. Chciał spokojnie przejść do tego tematu, a nie załamywać ją z biegu. Ogarnął się psychicznie jako tako i wszedł do środka, próbując nie zdradzać swojego żalu.
Dan
Zostaw go,i tak nas nie dogoni bo pewnie mu odnóża połamało.... - powiedział stanowczo łapiąc Diane za rękę i ciągnąc ją z powrotem w drugą stronę,choć uśmiechnął się pod nosem na jej słowa - Na dowcipy jej się zebrało hehe,zła kobieta....
Dan:
Jakby chciał to by nas dogonił... Ale patrz, chyba stracił zainteresowanie. Walczyć samemu chyba mu się nie widzi - rzeczywiście, pełzacz jak na razie tylko syczy w waszym kierunku i nie zbliża się o was. Diane od razu po tych słowach zabrała swoją rękę i schowała swój miecz.
Skoro tak to mamy chwilę spokoju... Ruszajmy - odparł zwiadowca, zwalniając tempo.
Vito:
W środku ujrzałeś Anabelle, niecierpliwie już czekającą na Twoje przybycie. Ta od razu wstała od stołu, podeszła i przytuliła się do Ciebie, mówiąc cicho. Rodziców nie widzisz nigdzie w domu... Chyba ich nie ma - Gdzie byłeś przez te prawie... dwa dni?
PanzerKampfWagen
16-02-2016, 20:43
Vito
Rodziców nie ma w domu? Spytał na razie ignorując jej pytanie. Musiał mieć odpowiednie podłoże, aby powiedzieć jej o decyzji Innosa, w końcu nie chciał żeby nikt niepożądany się dowiedział o ich związku...
Dan
Niedostępna kobieta.... - pomyślał kiedy wyrwała mu swoją dłoń - Tak,chodźmy.... - powiedział i także ruszył wolniejszym krokiem
Dan:
Dalsze części tych tuneli zauważyłeś, iż już nie mają żadnych rusztowań, rozdrabniaczy czy innych rzeczy, które należały do ludzi. Wkroczyłeś zapewne już na to właściwe terytorium. Po jakimś czasie zwiadowca odezwał się do Ciebie. Z jego miny możesz wyczytać, że coś go strapiło... - Pisze na tych planach coś ile nam jeszcze pozostało tej wędrówki? Bo mamy problem...
Vito:
Nie ma. Wyszli gdzieś i powiedzieli, że wrócą później... Kapitan za bardzo mi nie chciał powiedzieć czemu Cię tak długo nie ma. Powiedział, że masz misję i że wkrótce powinieneś wrócić - odparła ci, po czym pociągnęła Cię za rękę i usiadła na łóżku, najwyraźniej czekając na Twoją odpowiedź co do Twojej nieobecności...
PanzerKampfWagen
16-02-2016, 21:12
Vito
Usiadł razem z nią na łóżku. I to przez moją nieobecność taka smutna byłaś? Rzeczywiście byłem na misji z innymi, mieliśmy pozbyć się nieumarłego cieniostwora i znaleźć zaginionych myśliwych. Ubiliśmy go ledwo, ale naszedł nas po chwili nekromanta, walczyliśmy, ale przegraliśmy... Porwał nas i zamknął w celach, w górach za farmą Onara. Chcieli nas zamienić w nieumarłych, nieźle mnie poturbowali. Jak szliśmy dziś na przemianę to Innos przemówił, a nieumarli paladyni, którzy także im służyli zaczęli walczyć z zombie, wtedy ja i Ulrich uciekliśmy najpierw na farmę właściciela ziemskiego a potem do klasztoru, tam nas wyleczyli i wróciliśmy do miasta.
Dan
Problem,jaki problem? - zapytał unosząc brew ze zdziwienia,rzucając na niego przelotne spojrzenie,po czym skupił swą uwagę na planie by rozeznać się w sytuacji - Cholera,sam bym to chętnie wiedział hehe....,no,ale dobrze że go zabrałem ze sobą,tak to byśmy byli w czarnej dupie.Ale oczywiście Dan jest tu jedynym myślącym hehe
Dan:
- A taki, że kończą nam się pochodnie i zwoje... Nikt nie spodziewał się trzy godzinnej, albo bogowie wie ile wycieczce po kopalniach. Więc albo przyśpieszamy, albo szukamy czegoś tutaj na miejscu.
- Może aż tak nie musielibyśmy się śpieszyć, gdyby taki Dan kupił sobie zwoje i pochodnie w Khorinis... - dodała złośliwie, rozglądając się po okolicy - Może pełzacze porwały jakiś nieszczęśników tutaj to i może coś tu znajdziemy... Albo może będą tutaj świecące kryształy. Nie wiem czy w Khorinis je wydobywacie, ale na Kontynencie pełno było złóż z takimi...
- Ja tam nie mam pojęcia...
Vito:
No jakbym mogła się nie martwić, co? Zwłaszcza po ostrzeżeniach od władz miasta... Dzięki Innosowi... - odparła zaskoczona tym co jej powiedziałeś - Najważniejsze, że jesteś cały i zdrowy. Pewnie jesteś głodny i zmęczony, co nie? Zaraz przygotuję ci coś... - słyszysz troskę w jej głosie
PanzerKampfWagen
16-02-2016, 21:53
Vito
Czekaj, czekaj... Rzekł kładąc jej dłoń na ramieniu i ściągając lekko w stronę łóżka, żeby jeszcze nie wstawała. Pocałował ją czule w usta. Musimy jeszcze porozmawiać... To... Bardzo ważne...
Dan
Taki Dan liczył że towarzysze będą świetnie przygotowani i przewidzą że zapomni,to był....test....O,dokładnie,test!Chyba nie chcesz mi powiedzieć że go oblałaś hehe? - powiedział z uśmiechem po chwili dodając - No ale dobra,poważnie,przyspieszmy kroku bo faktycznie będzie źle,rozglądajcie się po bokach to może Adanos nam coś ześle....a o świecących kryształach pierwsze słyszę....Co to właściwie jest?
Dan:
Takie kryształy występujące pod ziemią na Kontynencie, chociaż czasami też się je spotyka na powierzchni. Często występują w innych kopalniach, chociażby rudy. Nie usuwa się ich bo to niekończące się źródło światła tak właściwie. No i dosyć ich tam mało. Są pół przezroczyste i zazwyczaj zielonej bądź turkusowej barwy. Dają też dosyć silne światło. No, to chyba tyle z mojego wykładu... - odparła ci Diane.
Na razie panuje cisza i nic się nie dzieje. Wyraźnie przyśpieszyliście na wieść, że kończą wam się zapasy. Jak na razie nie widać niczego co mogłoby wam pomóc w tej niezbyt ciekawej sytuacji...
Vito:
O czym? - spytała, wpatrując ci się w oczy z zaciekawieniem...
Dan
Hmm,ciekawe,szkoda że u nas nie ma takich cudów....,chętnie bym się więcej dowiedział o tym całym kontynencie jak już stąd wyjdziemy....
Dan:
Jak będzie czas to i coś tam mogę opowiedzieć. Byle nie o Varancie. Tamtejsze czarne mendy nie chcą mnie widzieć na oczy hehe - odparła ci z uśmiechem - A o tych kryształach pewnie coś Vatras będzie więcej wiedzieć... Go się zapytaj.
Minęło trochę czasu, a żadnych to trupów czy innych znalezisk nie widzicie. Od czasu do czasu słyszycie tylko gdzieś z oddali syczenia pełzaczy, czy to musieliście się przed nimi ukrywać. Wszak niektóre z tych osobników były większe i bardziej opancerzone niż tamte, które was goniły. Nie wygląda to dobrze...
Gdzie to pieprzone wyjście... - usłyszałeś jak zwiadowca powiedział marudnie pod nosem. Cóż... Ciężko mu się dziwić. W końcu jednak natrafiliście na coś zupełnie odmiennego... Biegnie tędy podziemna rzeka i widzisz jakieś szczeliny w skale. Być może i wyjście jest już blisko?
Dan
Bliżej niż dalej.... - odparł mu żartobliwie nie tracąc dobrego humoru mimo beznadziejnej zdawało by się sytuacji a także wiary w to że zaraz stąd wyjdą....,po jakimś czasie przerwał milczenie odpowiadając Diane - A czemu?Jak im podpadłaś?I radzę nie komentować ich koloru skóry przy Vatrasie haha!
Dan:
A no cóż no... Trochę niektórym wpływowym kupcom obiłam buźkę, kilku asasynom no i no... O mało co nie zostałam ofiarą przebłagalną dla jakiegoś czarnego maga czy czymś w tym stylu, ale to tam szczegóły hehe... Poza tym chyba nie lubią kobiet mądrzejszych i silniejszych od siebie - odparła z niewinną miną.
Natrafiliście w końcu do jakiejś rozświetlonej jaskini. Widzisz tu jak z sufitu wpadają tu promienie światła, a część wody po części spływa w jednym miejscu. Widzisz tu także zabezpieczone jakimiś deskami stare, zawalone wejście... Nie wygląda tak źle. Może to tutaj? Niepokoi Cię tylko to, że widzisz tu 2-3 szkielety ludzkie...
Dan
Nie lubią mądrzejszych i silniejszych od siebie?To rodzi pytanie,dlaczego Ciebie nie polubili? - odparł żartobliwie rozglądając się po jaskini za czymś wartościowym a także za możliwym wyjściem z tej cholernej kopalni
Dan:
Cóż, myśl, myśl. Może wykminisz, chociaż wątpię by ci się udało biorąc Twoje możliwości i to, jak nieprzygotowany wyruszyłeś na wyprawe... Albo, że zawaliłeś na siebie ścianę z potworem. Poza tym pierdol się i bierz się za odblokowywanie tego przejścia, bo nigdy stąd nie wyjdziemy - odparła gniewnie, od razu po tym ukuła Cię w zadek mieczem. Zapewne na popędzenie Ciebie do pracy... Ciekawe czy naprawdę się obraziła czy nie?
Dan
Ałaaa!To bolało,chyba to był jej czuły punkt haha!Nie sądziłem że tak się wnerwi,słodka jest haha! - pomyślał ledwo nie parsknąwszy śmiechem i wciąż w dobrym nastroju odparł jej - Dobra,dobra,proszę się tak nie denerwować Wasza Wysokość....,to był zaledwie drobny żarcik,to nie prawda....,no a przynajmniej większość nie jest prawdą....
Dan:
Zwiadowcy chyba też udzielił się humor, bo ujrzałeś kątem oka jak się uśmiechnął słysząc reakcję najemniczki. Ta zaś odpowiedziała nadal zła - Coś ci chyba powiedziałam... - i ponownie cię ukuła, tym razem mocniej. Chyba warto zmienić taktykę bo w końcu wyjdziesz z tej kopalni z dziurawymi spodniami...
Dan
Chyba ma okres haha!No dobra bo serio mnie tu zadźga jeszcze haha! - odwzajemnił uśmiech zwiadowcy i zaczął rozglądać się za odblokowaniem przejścia,już miał milczeć kiedy przypomniał sobie o Edwardzie i nie potrafił się oprzeć aby o nim nie wspomnieć.... - Aaaaa,już wiem czemu jesteś taka zła,zatęskniłaś za Edwardem,jednak był drogi Twemu sercu....,ja też się smucę że więcej go nie ujrzę....,niezastąpiony kompan hehe
PanzerKampfWagen
17-02-2016, 15:07
Vito
Bo Innos... Objawił mi się we śnie. On mi nie pomógł tak za nic... Powiedział pochylając głowę, jakby unikał jej wzroku.
Dan:
No skoro mnie zdradzał z Tobą i spierdolił za wodę to i ciężko się nie dziwić... - odparła z lamentem...
Przejście jest zabarykadowane przez gruz i drewnianą zaporę. Jest już ona stara i zawilgotniała, więc nie powinno być problemów z jej rozwaleniem...
Vito:
To znaczy... Co od Ciebie chciał? - spytała z niepokojem wpatrując się w Ciebie.
PanzerKampfWagen
17-02-2016, 18:52
Vito
Przełknął ślinę. Powiedział, że nie możemy... Nie możemy być jak para kochanków. Przepraszam Anabelle.
Dan
Zaśmiał się na jej słowa po czym zabrał się za usuwanie przeszkody,jednak stopniowe bowiem wciąż nie był do końca przekonany do tego miejsca....
Dan:
Dobre miałeś przeczucie, ponieważ gdy tylko zaczęliście usuwać zaporę część z kamieni i gruzu runęła na was. O mały włos, a dostałbyś znowu kilkoma pieprzonymi kamieniami w łeb... Teraz tylko pozostaje oczyścić to jakoś. Widzisz jakieś światło dochodzące zza kamieni... Może to już tutaj?
No to bierz się do roboty Dan... Robisz za mnie hehe - rzuciła Diane.
Vito:
C-co? Jak... to? Ale... Dlaczego? - odparła zrozpaczona i zszokowana, odsuwając się od Ciebie i łkając...
Dan
Królewna się znalazła....,a jaka wredna i podła do tego - powiedział z udawaną irytacją - No to pomoże ktoś?Wszyscy tak narzekali a kiedy wyjście w zasięgu ręki to nikomu się nie chce nic robić....
PanzerKampfWagen
17-02-2016, 20:40
Vito
Sam posmutniał widząc Anabelle w tym stanie, oczy zaszkliły mu się z żalu. Wciąż ją przecież kochał... Przysunął się do niej i ją przytulił. Mi też z tym ciężko... Musimy spróbować, skarbie...
Dan:
- No ja, no ja... Bo za mnie to nie ma komu robić. Dobra, bierzmy się za odgarnianie tego gruzu... - odparł z lekkim uśmiechem.
- Ja jestem pokrzywdzona tutaj, a nie... Należy mi się jakieś zadośćuczynienie - odparła gburowato.
Vito:
No ale... ale czemu...? Byliśmy mu zawsze wierni i... i... - odparła ci szlochając, w końcu urywając i wypłakując się w Twoich objęciach... Najwyraźniej nie mogąc zrozumieć dlaczego tak się stało, albo nie chcąc się z tym pogodzić...
PanzerKampfWagen
17-02-2016, 20:53
Vito
Powiedział, że nie możemy tak czynić, gdyż jesteśmy rodzeństwem... Był bezlitosny, próbowałem go przekonać... Rzekł głaszcząc ją po włosach i wciąż trzymając w objęciach.
Dan
Zadośćuczynienie?Pomyślę nad odpowiednią formą.... - odparł z uśmiechem nie przerywając pracy
Dan:
Phi... I tak zapomnisz - odparła Diane, biorąc się również za odgarnianie gruzu. W końcu odkopaliście przejście na tyle, iż zaraz powinniście móc się wydostać... Lecz usłyszałeś, iż gdzieś w oddali rozgrywa się kolejna walka między trupami a pełzaczami. Chyba za tego ubitego nekromantę nie mają zamiaru wam popuścić...
- Cholera... Nie odpuszczą. Przyśpieszmy, może zdążymy zanim tu wpadną, a potem skryjemy się gdzieś w górach - rzucił zwiadowca, wyraźnie przyśpieszając.
- Może... A ja coś czuję, że w górach jest ich jeszcze więcej... No ale, żeby nie zapeszać to ja nic już nie mówię. O ukrywaniu się tutaj nie ma mowy, bo pewnie Dan nas wyjawi i tyle będzie z chowania się... czyż nie? - odparła Diane.
Vito:
Anabelle zamilkła, tuląc się już tylko do Ciebie i wypłakując... W końcu jednak puściła Cię i próbowała się uspokoić, choć niezbyt dobrze jej to wychodziło - Ale... Jak my sobie damy radę teraz? Tyle razem przeżyliśmy... M-mieszkamy razem, widujemy codziennie...
Dan
Cholera,rozgryzłaś mnie,taki właśnie miałem plan,poczekać tu na nich,wydać Cię w ich ręce na złożenie w ofierze mrocznym bóstwom a potem uciec,ehh,szkoda że nie wypali.... - odparł niepocieszony również przyspieszając tempo
PanzerKampfWagen
18-02-2016, 08:19
Vito
Nie wiem jak sobie poradzimy... Oboje musimy być silni... Nie myśl, że Cię nie kocham, tylko... Teraz mogę Cię kochać tylko jak siostrę. Powiedział trzymając ją obiema rękoma za dłoń.
Dan:
E tam... I tak bym Cię dorwała po śmierci, prędzej czy później - odparła ci zadziornie. Odkopaliście w końcu w miarę wejście i wydostaliście się na powierzchnię wdrapując się na skały. Diane rozkojarzona rozglądnęła się na szybko po okolicy i odparła - No dobra... Gdzie nas wyjebało?
- Niedaleko magicznej bariery... Spójrzcie na prawo - rzeczywiście. Ujrzeliście ten legendarny twór magów zza skał. Cała bariera jest cholernie wysoka i wielka, odgradzając kolonię karną od reszty świata. Jest ona lekko niebieska, a na jej powierzchni widać jakieś wyładowania i pioruny. Wygląda groźnie jak i zarazem przerażająco...
- A więc tak ona wygląda... No dobrze. Kolejny obiekt turystyczny zaliczony - magiczna bariera Khorinis - odparła ironicznie Diane.
Vito:
Anabelle wzdychnęła cicho i odparła ci - Muszę... to sobie przemyśleć. Przetrawić... I nie sądziłam, że tak zakończy się to wszystko... Naganą od Innosa - po czym puściła Cię i wpatrywała się ponuro w podłogę... Jest naprawdę przygnębiona i smutna.
Dan
Przyglądał się jej z zaciekawieniem i przez głowę przemknął mu idiotyczny pomysł by jej dotknąć jednak dość szybko wybił go sobie z głowy....- Hmm,dzięki tej barierze dostałem olśnienia,już wiem jak Ci zadośćuczynić za wszystkie trudy....
Dan:
- Wrzucisz się tam? Czy może lepiej... Ja będę mogła to zrobić? - odparła uradowana, wskazując ci na kolonię.
- Nie żeby coś, ale musimy ruszać... Pewnie zaraz tamci wylezą z tej kopalni i zaczną nas gonić - odparł zwiadowca, po czym ruszył w drogę nie czekając na was.
Dan
Nie,myślałem o tym żeby umyć i wymasować Twoje stopy..... - rzucił posyłając jej przelotny uśmiech i udając się za zwiadowcą
PanzerKampfWagen
19-02-2016, 22:38
Vito
Westchnął ciężko. To moja wina, gdybym nie poprosił go w tym śnie o pomoc to nie byłoby tego wszystkiego... Rzekł podpierając głowę ręką.
Dan:
Moje stopy powiadasz... No nie wiem czy zasługujesz na nie... Byłeś niegrzecznym chłopcem. Poza tym dalej pomysł z barierą mi się bardziej podoba - uśmiechnęła się wrednie i również udała się za zwiadowcą. Teren jest trudny, bo często tu można gdzieś wpaść w jakąś dziurę, czy to ubsunąć się nogą. Wspinaczek też tu jest trochę. Nie jesteś zbytnio przyzwyczajony do takich wycieczek... Diane zaś radzi sobie świetnie tak samo jak i zwiadowca.
- Szukajcie jakiś zejść w dół przełęczy... Chyba, że któreś z was chce skakać, ale wtedy ja już was nie będę zbierać z podłoża, hehe - rzucił zwiadowca.
- Jasna sprawa... Chooociaż w przypadku niektórych to nie wiadomo... - tu spojrzała wymownie na Dana.
Vito:
No ale... Co miałeś zrobić? Zginąć? Wtedy bym cierpiała jeszcze bardziej... A tak chociaż żyjesz... i to dodaje mi siły i otuchy...
Dan
Dokładnie,Twoje stopy....,ehh....,ciężko się po tym łazi...,heh,może jakaś pomocna dłoń? - odparł ledwo powstrzymując się od ziajania....,zaś na komentarz Diane odparł - Nigdy bym Ci tego nie zrobił,oczy byś po mnie wypłakiwała a tego bym nie chciał....
Dan:
A kto Cię tam wie... Poza tym... Nawet ty mi nie zastąpisz Edwarda. Dobra, chodźmy wolniej, a ty się ucz chodzenia po górach hehe. Jak coś to ci pomogę najwyżej jakbyś miał kłopoty - odparła Diane, zrównując krok z Tobą.
PanzerKampfWagen
19-02-2016, 23:22
Vito
Nie wiem co miałem zrobić... Może by mnie uratowali w czas? Nie wiem za to co zrobię bez Ciebie... Połóż się, ja sobie coś znajdę do jedzenia.
Dan
Uśmiechnął się do niej i odparł - Edwarda nie da się zastąpić hehe....a Tobie po górach łatwiej bo i od małego po nich chodziłaś a ja mogę wyprawy w nie na palcach jednej ręki policzyć....
Dan:
No, ale ty za to sporo po lasach pewnie łaziłeś... U mnie to tak różnie z nimi było. Heh... Ciekawe co tam tatko porabia. Tyle czasu go nie widziałam. Może kiedyś wrócę do niego i kto wie... O ile orkowie nie zdobędą wcześniej Nordmaru.
Vito:
Trudno no... Skoro taka była wola boska to nie mamy raczej o czym dyskutować... - odparła dalej tym samym tonem, po czym poszła do swojego łóżka i położyła się na nim...
Dan
No tak....,po lasach sporo,to prawda....a o swoją ojczyznę się tak nie martw,twardzi jesteście to i im się nie dacie.... - powiedział z uśmiechem i delikatnie szturchnął ją w ramię
PanzerKampfWagen
19-02-2016, 23:49
Vito
Posiedział jeszcze chwilę przygnębiony, otarł twarz dłońmi, chcąc dojść do siebie i udał się do kuchni, rozejrzeć się za czymś do zjedzenia.
Dan:
Na razie jesteśmy bezpieczni... Ale cholera wie co orkowie jeszcze wymyślą. Czy właściwie już czegoś nie wymyślili... - odparła, nieco się zamyślając. Po pewnym czasie usłyszeliście jakieś dziwne chrapanie, czy to przyduszone warczenie. Zwiadowca ruchem ręki kazał wam schować się gdzieś.
Vito:
Jesteś cholernie głodny i chce ci się pić. Znalazłeś coś do jedzenia i w miarę zaspokoiłeś swoje potrzeby. Przez okno ujrzałeś jedną z kobiet, która utraciła swojego męża, myśliwego... Wydaje się smutna i zatroskana... Od razu przy tym przypomniało ci się ile trupów ujrzałeś w tamtym miejscu, w górach i na myśl przyszło ci to, iż prawdopodobnie tenże już nigdy do niej nie powróci i będzie kroczyć po tych ziemiach jako żywy trup. Bez emocji, bez strachu, stworzony tylko po to by zabijać, jako okrutny twór chorych popaprańców w czerwonych szatach...
Dan
Bez słowa przykucnął za pierwszym większym głazem,dłoń opierając na rękojeści topora i zastygając w wyczekiwaniu....
PanzerKampfWagen
20-02-2016, 17:10
Vito
Westchnął widząc kobietę. Coś jej obiecał i obietnicy musi dotrzymać. Wyszedł z domu i podszedł do niej.Niestety nie znalazłem pani męża. Przykro mi...
Dan:
Warknięcia i chrapanie słyszysz coraz głośniej. Przypomina ci to jakąś bestię z gór... Oczekujecie dalej, lecz to, co znajduje się niedaleko was nie ma zamiaru sobie pójść.
Vito:
Spojrzała na Ciebie zszokowana ze łzami w oczach, gdy tylko powiedziałeś jej o tym. Cofnęła się zaraz to nerwowo i bez słowa udała się od razu do swojego domu, szlochając...
Dan
Postanowił mimo wszystko się nie ujawniać dopóki nie będzie to absolutnie konieczne,liczył że bestia czymkolwiek by nie była po prostu przejdzie bokiem....
PanzerKampfWagen
20-02-2016, 18:54
Vito
Jestem beznadziejny... Mówiłem że do niej na pewno wróci a teraz?... I jeszcze Anabelle... Wrócił do domu i wszedł cicho do pokoju swej siostry, zobaczyć czy śpi.
Dan:
Bestia nie odpuszcza i wywąchuje wszystko w okolicy. W końcu postanawia chyba... udać się do Ciebie. O ile to słuch Cię nie zwodzi...
Vito:
Anabelle nie śpi. Leży przygnębiona na swym łóżku, wpatrując się w Ciebie... Usłyszałeś, iż ktoś wchodzi do domu. Zapewne to rodzice... Wypadałoby się z nimi przywitać.
PanzerKampfWagen
20-02-2016, 20:54
Vito
Wyraźnie posmutniał widząc ją w tym stanie, starał się jednak tego nie okazywać, nie mógł się przecież zdradzić przed rodzicami. Wyszedł z jej pokoju i poszedł się przywitać.
Dan
Kurwa!Ja i mój fart!No nic,trzeba to jakoś przeżyć....- pomyślał zaciskając mocniej ręce na stylisku topora i szykując się by w razie czego sieknąć bestię w głowę
Dan:
Bestia przyszła do Ciebie, zapewne wyczuwając Cię za tym głazem. Niestety nie udało Ci się jej trafić mimo tego, iż się na nią zaczaiłeś. Zamiast tego trafiłeś w skałę. Jak się okazało była to brzytwa. Trochę poraniona, lecz nie przeszkodziło jej to by zawalczyć z wami trzema.
Warknęła i ruszyła od razu na Ciebie. Zablokowałeś jej atak, lecz teraz następuje próba sił... Pytanie czy bestia wyjdzie zwycięsko z tej szamotaniny i wyrwie ci Twoją broń, czy odpuści i będziesz mógł się nią zająć w spokoju... Na szczęście wytrzymałeś, choć było bardzo ciężko i Diane wraz ze zwiadowcą dorwali bestię i rozpoczęła się walka. Wygraliście, lecz podczas batalii bestia użarła Ciebie i zwiadowce. Diane zaś wyszła z tego bez szwanku...
Vito:
Jak się okazało tylko matka przyszła do domu. Ojciec zapewne musiał wracać do pracy. Gdy tylko Cię zobaczyła podeszła do Ciebie i przytuliła Ciebie, mówiąc z troską - W końcu wróciłeś... Martwiliśmy się o Ciebie, Vito. Zwłaszcza po tych wszystkich wiadomościach na rynku. Gdzieś ty był?
Techniczny:
-13 Dan
-19 zwiadowca
PanzerKampfWagen
21-02-2016, 00:05
Vito
Byłem w niewoli u nekromantów, ale udało mi się zbiec z jeszcze jednym strażnikiem... dzięki interwencji Innosa. Anabelle mówiła że gdzieś wyszliście z tatą? Mówił odwzajemniając jej uścisk.
Dan
Jak zwykle Diane bez szwanku....,ehh,szczęściara z Ciebie.... - kopnął martwą bestię i zaczął powoli obandażowywać swoją ranę
Dan:
- Po prostu umiem walczyć... Nie to co wy - odparła obrażona.
- Czyli musimy pamiętać, by wysłać Cię na pierwszy ogień następnym razem... - odparł podobnym tonem zwiadowca, również zajmując się swoimi ranami.
Vito:
Że co? U nekromantów? Innos? - odparła zdziwiona, po chwili dodając - Nie wiem synu czy komuś coś mówiła...Ojciec poszedł do pracy znowu. Odwiedź go, gdy będziesz miał czas. A właśnie, gdzie ona jest?
PanzerKampfWagen
21-02-2016, 00:17
Vito
A to może nie mówiła, coś mi się musiało pomylić... Leży u siebie. No u nekromantów, jeden powalił cały oddział wysłany w celu zabicia nieumarłego cieniostwora i zamknął nas w jaskini za farmą Onara. Modliłem się do Innosa i mnie wysłuchał, i pomógł w ucieczce.
Dan
No pomogła byś nam a nie noska zadzierasz,choć to urocze hehe - odparł z uśmiechem,patrząc na nią z wyczekiwaniem
Dan:
- Pomóc? Na pierwszy ogień? Urocze? Pfff - odparła jeszcze bardziej obrażona i jak gdyby nic szybkim krokiem kierowała się dalej, na przód zostawiając was samych...
- Cóż... Jak kocha to wróci - odparł z uśmiechem, kończąc bandażowanie i udając się za najemniczką.
Vito:
Naprawdę? To wspaniale, że was uratował... No nic, nie pytam o szczegóły, bo pewnie nie chcesz do tego wracać nawet. Zawiadomiłeś kapitana o tym wszystkim mam nadzieję?
Dan
Roześmiał się na słowa zwiadowcy i powiedział powoli ruszając za nimi - Haha!Święte słowa,ehh te kobiety....,weź tu je zrozum....
PanzerKampfWagen
21-02-2016, 00:30
Vito
Tak, to zrobiłem w pierwszej kolejności, Lord Tymorisin też już pewnie wszystko wie, podobnie magowie ognia.
Dan:
Gdy tylko zwiadowca chciał ci odpowiedzieć nagle za wami rozległy się krzyki, a w waszym kierunku poleciało kilka pocisków - Hej! Tam są! Łapać ich!
- Zajebiście... Spierdalamy! - powiedział zwiadowca, rzucając się do ucieczki.
Vito:
To dobrze... Chodź, zrobię ci coś jeść - odparła, udając się do kuchni.
PanzerKampfWagen
21-02-2016, 14:52
Vito
Nie, ja już jadłem, może Anabelle jest głodna, pójdę się jej spytać. Poszedł do pokoju swojej siotry i usiadł na jej łóżku. Mama wróciła... Chcesz coś zjeść? Spytał cicho.
Dan
Rzucił cicho jakieś przekleństwo po czym rzucił się do ucieczki w ślad za resztą,uważając jednak na nogi by się nie potknąć i nie zwalić w dół....
Dan:
Gdy tylko pojawili się nekromanci bieganie po tym nieprzyjaznym ci terenie szło całkiem dobrze. Zbiry nie miały chyba zbyt dobrej celności, bądź i szczęścia, bo jak dotąd żaden z bełtów was nie trafił. Po pewnym czasie natknęliście się na inny, znacznie większy problem... Przed wami znajduje się jakaś wielka, kudłata bestia, która przygląda się wam wrogo. Nie widzisz tu innej drogi, by ją ominąć, chyba, że zaryzykujesz skokiem w dół ścieżki... Lub wspinaczkę na skały. Choć chyba musiał by się stać cud, byś zdołał się w tak szybkim tempie wspiąć na nią, by nie dorwał cię ten potwór, bądź nekromanci...
Vito:
Nie... Nie mam ochoty - odparła markotnie, próbując przestać płakać i jakoś się ogarnąć - Przynieś mi miskę z wodą. Muszę się przemyć. Mama nie może mnie zobaczyć zapłakanej, bo co jej powiem?
Dan
Obejrzał się na towarzyszy po czym powiedział głośno jak gdyby do siebie - Raz się żyje.... - i widząc ze nie ma innego wyjścia zaczął zjeżdżać w dół ścieżki....- Skakać nie będę,nie ma mowy,jeszcze bym się połamał i co?
PanzerKampfWagen
22-02-2016, 18:49
Vito
Dobrze... Nie musisz zresztą wychodzić z pokoju, odpoczywaj, powiem mamie, że źle się poczułaś...
Dan:
To chyba nie był najlepszy pomysł... Choć być może lepszy niż próba wyminięcia trolla? W każdym razie nie skończyło się to dla Ciebie zbyt dobrze. Próbowałeś zjechać w dół, lecz przeróżne wyboje i inne wystające elementy skutecznie popsuły ci zjazd i stoczyłeś się na dół, kończąc uderzeniem o drogę. Koniec końców mimo kilku zadrapań, guzów i dodatkowych ran jesteś tu na dole... Diane lepiej na tym nie wyszła, gdy skoczyła za Tobą w akcie desperacji. Ale czego się nie robi dla miłości... Teraz jedynie poszczęściło się zwiadowcy.
Vito:
Powiedz, że chce spać i odpocząć. Żeby też tu sie nie fatygowała... I że sobie dam radę...
PanzerKampfWagen
22-02-2016, 20:46
Vito
Tak jej powiem... Pogłaskał ją jeszcze po włosach, ale zaraz zabrał rękę, jak oparzony... Wyszedł z jej pokoju i wrócił do kuchni. Nie jest głodna, chce się wyspać, powiedziała żeby jej nie przeszkadzać. Rzekł do matki.
Dan
Nie bacząc na własne rany i to jak bardzo jest obolały podszedł do Diane i wyciągnął rękę w jej stronę mówiąc - Jak żyjesz?Bardzo się potłukłaś?
Dan:
Chujowo... No trochę, ale dam radę. Dobra, spieprzajmy stąd - odparła ci, wstając z Twoją pomocą z ziemi. Usłyszeliście ryk bestii gdzieś z góry. Chyba nie jest zadowolona, że jedzenie jej uciekło... Zwłaszcza iż się wam ponownie ukazała, tylko tym razem z wielkim kamieniem w łapie.
O kurwa... - skwitował krótko zwiadowca i rzucił się do ucieczki.
Vito:
Hmmm, no dobrze... Co teraz będziesz robić?
Dan
Dasz radę biec? - spytał Diane z troską w głosie
PanzerKampfWagen
22-02-2016, 21:37
Vito
Pójdę zobaczyć co u taty, pewnie też się martwił... Będę później. Trzymaj się mamo. Wyszedł z domu i poszedł do zakładu ojca.
Dan:
Tak, dam... - odparła, biorąc nogi za pas. Widać, że ją boli i rany utrudniają jej bieg... Jak zresztą i Tobie. Głaz na szczęście nie trafił w was, a w którąś z kamiennych ścian. Stwór na całe szczęście stracił wami zainteresowanie, bo chyba zauważył prześladującą was grupkę nekromantów, a ty zaraz po tym usłyszałeś... - O cholera! Wracać do kopalni komu życie miłe!
Przebiegliście kawałek drogi i w końcu poczuliście, że jesteście bezpieczni... Rany was bolą jak cholera. Wypadałoby coś z nimi zrobić...
Vito:
Twój ojciec jak to zwykle pracuje w swoim zakładzie tworząc liny. Jednak jest mocno pochłonięty swoją pracą i nie zauważa Ciebie... Nic dziwnego widząc ile ma jeszcze tu do roboty.
Dan
Usiądź,opatrzę i przemyję Twoje rany.... - powiedział stanowczo,sięgając do torby po butelkę z wodą i bandaże....
PanzerKampfWagen
22-02-2016, 22:18
Vito
Wszedł do zakładu. Cześć tato!
Dan:
Diane skinęła ci głową i usiadła na kamieniu. Po kilku zabiegach zabandażowałeś i przemyłeś jej rany. Niestety, to były twoje już ostatnie ich zapasy. W międzyczasie zwiadowca cofnął się nieco i przyglądał się, czy coś nie gna na was ze strony, z której widzieli po raz ostatni nekromantów. Gdy tylko skończyłeś Diane wstała i powiedziała z wdzięcznością w głosie - Dziękuję... Siadaj teraz ty. Powinnam mieć w swoim ekwipunku jeszcze coś na Twoje rany... Mam nadzieję - i poszła w nim poszperać.
Vito:
Ojciec odwrócił się, i uśmiechnął, podchodząc do Ciebie i podając ci rękę - Cześć Vito! Trochę Cię nie było w domu, co? Misja się aż tak tam przedłużyła?
Dan
Uśmiechnął się do niej przyjaźnie i usiadł zgodnie z poleceniem czekając aż zacznie bandażować jego rany....
Dan:
Diane odwzajemniła uśmiech i zaczęła Cię składać do kupy. Ma całkiem przyjemne ręce w dotyku, trochę jak Sophie, choć ona nie trudzi się wojaczką i ma je delikatniejsze... Minęło kilka chwil, a ty już byłeś zabandażowany. Poklepała Cię głowie i powiedziała - No dobra... To chyba tyle. Nie zabiłam Cię przy okazji, ani ty mnie. To dobrze, hehe... Te, panie zwiadowco. Już możemy ruszać w drogę.
- Dobra... To chodźmy. Miejmy nadzieję, że ten troll dorwał tamtych...
Dan
Tak....,oby dorwał choć kilku.... - odparł patrząc w oczy Diane,po czym wstał z cichym jęknięciem i powoli udał się z powrotem w stronę miejsca spotkania z pozostałymi grupami - Hmm....,gdyby ten język miała nieco mniej....,hmm,wulgarny,naprawdę była by wymarzoną dziewczyną....A tak jest trochę zbyt....męska?No dobra może trochę przesadzam z tym narzekaniem....choć jak by nie patrzeć jest w tym nieco prawdy....
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 15:49
Vito
Przedłużyła to mało powiedziane... Z jakoś ośmiu wróciło nas tylko dwóch na nią wysłanych. Nekromanci trzymali nas w jakiejś klatce i mieli zamiar zamienić w nieumarłych, ale jakoś uciekliśmy, gdyby nie Innos to chyba by mnie tu teraz nie było...
Vito:
O cholera... No to niech mu będą dzięki. Właściwie... To jak Cię on uratował? Zbytnio religijny to ty nigdy nie byłeś... - spytał ojciec.
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 16:06
Vito
Pomodliłem się do niego wieczorem i jakoś mi się przyśnił, i powiedział że pomoże. No i spełniły się jego słowa. A jak praca idzie?
Vito:
Heh... To leć potem i pomódl się do niego w podzięce. A praca jak zwykle - ciężko. Ale jakoś dam radę... Kapitan dał ci wolne jakieś, czy wracasz do roboty?
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 16:26
Vito
Mam na razie wolne, choć nie wiem na jak długo, pewnie po mnie kogoś później przyślą.
Vito:
A co teraz masz zamiar robić? Bo szczerze mówiąc przydałoby mu się tu trochę pomocy...
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 19:13
Vito
Nie wiem, może będę mógł Ci w czymś pomóc, jeśli oczywiście przyda Ci się moja nieporadna ręka... Rzekł uśmiechając się nieznacznie.
Vito:
Jak się robi liny to chyba nie zapomniałeś, co? Chociaż... W magazynie przydałoby się uporządkować te wszystkie rupiecie. Zajmiesz się tym?
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 19:24
Vito
No dobra, mam jakoś dokładnie to ułożyć? Czy byle by porządek był?
Vito:
Hmm... Po prostu posegreguj wszystko, żeby takiego burdelu nie było jaki teraz tam panuje...
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 19:36
Vito
No dobra, zobaczę co da się zrobić... Udał się do rzeczonego magazynu.
Vito:
Rzeczywiście panuje tu niezły bałagan... Pełno porozwalanych materiałów, lin czy różnorakich narzędzi. Zapewne będziesz musiał na to poświęcić trochę czasu...
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 19:40
Vito
Segreguje i układa wszystko starannie, nie śpieszy się z tym.
Dan:
W końcu dostaliście się na teren farmy Bengara... Niepokoi was jednak widok jaki ujrzeliście na niebie. Zza gór wyłania się gęsty, czarny dym.
- Cholera... Trupy zaatakowały farmę. Świetnie.
- No to na co czekamy... Chodźmy im tam pomóc, o ile ktoś tam jeszcze żywy został... Przynajmniej powinniśmy podejść i zobaczyć co się dzieje.
Vito:
Zajęło ci to trochę czasu, ale koniec końców udało ci się. Jesteś całkiem zadowolony ze swojej roboty...
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 20:07
Vito
Popatrzył jeszcze chwilę na to wszystko z rękami założonymi na biodrach, czy czegoś nie zapomniał i wyszedł do ojca. Skończyłem, wszystko posprzątane.
Dan
Ehh....,no dobra,ale ostrożnie,nie jestem w najlepszej formie do walki.....
Dan:
- Oj tam oj tam... - rzuciła niewinnie Diane.
- Najpierw idźmy do karczmy po chłopaków... Mam nadzieję, że są cali... Zresztą łażenie po bocznych ścieżkach i bezdrożach to nie najlepszy pomysł - dodał i ruszyliście do gospody Onara. Widzicie kilku ludzi stojących przed karczmą wyglądających na drodze co to się tam dzieje u Onara. Większość z nich to kupcy, ale widzisz też tu parę wsiowych głupków. W środku zaś ma się nieco lepiej i większość z przebywających tu nie interesuje się zbytnio tym co się dzieje na zewnątrz. Zwiadowca ruszył, rozglądając się po karczmie. Diane zaś oparła się o ścianę i czekała...
Vito:
Ojciec poszedł zobaczyć Twoją pracę - No, świetnie. Hehe, dzięki synu. Nic już więcej nie potrzebuję. Leć do domu - odparł zadowolony.
Dan
Bez słowa oparł się obok Diane i czekał z założonymi rękoma aż zwiadowca znajdzie swoich kompanów,nie miał najmniejszej ochoty iść na farmę Onara ale praca dla Vatrasa zobowiązywała go i do takich poświęceń....
PanzerKampfWagen
23-02-2016, 20:54
Vito
Skinął mu głową i wrócił do domu.
Dan:
Zwiadowca po kilku chwilach powrócił do was i niezbyt zadowolony powiedział - Nie ma ich tu. Karczmarz tyle tylko powiedział, że widział jak poszli w kierunku farmy jakiś czas temu. No to chyba wiemy gdzie ich szukać...
- Może żyją i jakoś się wykaraskali z kłopotów...
- Ano, miejmy nadzieję. A, i mówił jeszcze mi, że widział tu kilku magów ognia zmierzających chyba w tamtym kierunku...
- A to jak magowie przyszli z interwencją to nie mamy co się aż tak martwić. Staruszkowie załatwili pewnie wszystko za nas i za Tymorisina hehe... Lasu chyba nie podpalili, albo farmy. Chyba...
Vito:
Gdy wyszedłeś z zakładu ojca usłyszałeś po kilku chwilach gdzieś z okolic rynku, bądź koszar niepokojące wrzaski i krzyki... I nie brzmi to jakby kogoś tracili na placu wisielców.
PanzerKampfWagen
24-02-2016, 21:35
Vito
No to tyle z mojej przerwy od służby... mruknął pod nosem i udał się do źródła okrzyków.
Dan
Dobra to skoro już mamy tam iść.... - powiedział sięgając do torby po małą miksturę leczenia - To trzeba się odrobinę ogarnąć....- rzekł wypijając ją jednym haustem - Ahh,od razu lepiej,no chodźmy,mam nadzieję że magom nie puściły nerwy i nie puścili wszystkiego z dymem hehe....
Dan:
Gdy podążaliście w stronę farmy zauważyłeś kilka z wieśniaków uciekających w popłochu w waszym kierunku... Z daleka widzisz, iż farma Sekoba jest cała, lecz część farmy Onara pali się. Widzisz tam chyba część żołnierzy i strażników miejskich próbujących powstrzymać nawałnicę nieumarłych... Po magach zaś jak na razie ani widu ani słychu, czy to po nekromantach, czy kapłanach Innosa. Trudno powiedzieć z tej odległości jak się tam mają sprawy...
Vito:
Dobiegłeś do źródła krzyków, niemalże po drodze nie zostając stratowanym przez obywateli miasta. Toczy się tam jakaś walka między strażą, mieszkańcami miasta, a jakimiś mężczyznami ubranymi w płaszcze z kapturami i skórzanymi zbrojami. Dodatkowo wspierani są przez szkielety, nie gorzej uzbrojone niż oni sami...
1387
Dan
Ruszył w stronę farmy z bronią w ręce jednak nie zamierzał dołączać do walki.... - Onar to wyjątkowy złamas,nie mam zamiaru ginąć za jego farmę..... - postanowił złapać najmniej przerażonego z wieśniaków by spróbować się dowiedzieć czegoś sensownego - Co tam się dzieje?Gdzie Ci magowie?W karczmie mówili że zmierzali w stronę farmy....
Dan:
Gdy tylko jeden się zatrzymał od razu za nim zatrzymała się reszta... Ten wystraszony i zziajany odparł ci, patrząc na Ciebie niepewnie - Nieumarli napadli nas... Chyba... Nie wiem. Z tamtych gór zleźli? A co do magów to nie mam pojęcia, naprawdę... Coś pierdolnęło kilka razy, potem zapaliło się kilka budynków i tyle mnie tam było. Za duży tam burdel żeby to wszystko ogarnąć. Nic więcej nie wiem... Zresztą... Jeżeli ci życie miłe to nie zbliżaj się najlepiej do tego miejsca.
- Ile tych nieumarłych tam jest? - rzucił zwiadowca.
- Bo ja wiem... Tyle co na tej cholernych farmach ludzi, jak nie lepiej?
- A jak się trzymają obrońcy?
- Jeszcze jakoś chyba dają radę, a przynajmniej trupy nie wdarły się tam jeszcze... Dobra, co jeszcze? Szybko mówcie...
Dan
Nic,nie zatrzymujemy Cię dłużej.... - odparł farmerowi do towarzyszy zaś dodał - To co robimy? Pan zwiadowca jak się domyślam zamierza kolegom pomóc....
Dan:
- No raczej... - odpowiedział ci.
- Tak czy inaczej chyba musimy tam leźć i pomóc tym strażnikom i wieśniakom jakoś... I przy okazji zdobyć jakieś informacje. Poza tym Vatras nie będzie zadowolony jak się dowie, że uciekliśmy.
Wieśniak skinął ci tylko głową i ruszył to dalej do ucieczki... Coś grzmotnęło i to porządnie na farmie.
Dan
No proszę,a więc jednak są tam magowie....,ehh....,dobra,już dobra,chodźmy.... - powiedział markotnie,ruszając po tym w stronę farmy....
Dan:
Podbiegliście pod farmę. Jest ona praktycznie otoczona przez nieumarłych - zombie, szkielety, nieumarłe zwierzęta, a nawet widzisz tu jakiś żywych sługusów nekromantów. Straż, żołnierze i chłopi próbują ze wszystkich sił odpierać wroga i ich ataki, lecz z każdą to chwilą wydaje ci się, że są coraz bardziej spychani do samego środka. Na balkonie prowadzącym do domu Onara zaś widzisz maga ognia, cisnącymi swymi kulami ognia w trupy, czy to próbując leczyć rannych obrońców. Pytanie tylko gdzie jest reszta... Choć teraz to wasze najmniejsze zmartwienie, bo kilka z tych gnijących ciał ruszyło prosto na was... Jeden z nich od razu padł przez kolejny, perfekcyjny strzał zwiadowcy.
Techniczny:
Zombie jest teraz ok. 3-5
Dan
A co mi tam,nie będę gorszy..... - pomyślał sięgając po kuszę i próbując powtórzyć wyczyn zwiadowcy,niezależnie od tego czy trafi czy spudłuje atakuje pozostałych przeciwników....
Dan:
Chciałeś strzelić, ale okazało się, że w Twojej kuszy nie było załadowanego bełtu... Diane zaśmiała się i odparła ci z uśmiechem - Haha, najpierw załadują tą kuszę panie strzelec wyborowy. Dobra, strzelajcie, niech się za mną uganiają te gnijące worki hehe - po czym ruszyła w kierunku zombie, starając się ściągnąć ich uwagę na siebie. część z nich rzeczywiście poleciała za nią, lecz parę z nich nadal idzie w waszym kierunku. Zwiadowca ubił ponownie jednego z zombie, ty zaś nie trafiłeś swojego w głowę, lecz w klatkę piersiową. Trup nie zrobił sobie zbyt wiele z tego i dalej kieruje się w twoim kierunku... Na waszej głowie są w sumie jeszcze dwa, Diane walczy już ze swoim. Walka nie była zbyt długa, jednak zombie w końcu dotarły do was i podczas walki użarły was. Najemniczka jak zwykle wyszła niemalże bez szwanku, z wami jest zaś trochę gorzej...
Techniczny:
- 17 zwiadowca
- 9 Dan
- 1 Diane
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©