Cytat:
Czy z powodu faktury (zamieszczonych na nich danych) jakaś firma upadła? Teza była następująca: wysokie podatki i skomplikowane przepisy prowadzą do upadku firm. Ja się z nią nie zgadzam. I wyjaśniłem, że przyczyny upadku firm są zupełnie inne.
Czyli nie sprawdziłeś. Skoro Ci się nie chcę to Ci powiem, że faktura brytyjska jest duużo prostsza. To teraz sam sobie dopowiedz ile czasu musi poświęcić czasu na wypełnienie głupiej faktur polski przedsiębiorca w porównaniu z brytyjskim. A jak zrobi gdzieś drobną pomyłkę (o którą łatwiej u nas) to US pogłaszcze po główce i pomoże. Na pewno
Cytat:
Nie odwracaj kota ogonem. Po pierwsze, pomimo wysokich, jak twierdzisz, podatków, nasza gospodarka się jednak w ostatniej dekadzie (i więcej) cały czas rozwijała. Więc one nie przeszkadzają w rozwoju. To raz. Dwa, ja nie twierdziłem że wyższe podatki spowodują wzrost gospodarczy. To Ty twierdziłeś, że trzeba obniżyć podatki i to spowoduje wzrost gospodarczy. A ja tylko staram się Tobie wytłumaczyć, że to nie jest takie proste. Gdyż państwo (i samorządy, żyjące również w bardzo dużym stopniu z udziału w podatkach oraz z dotacji i subwencji finansowanych z podatków) ma zobowiązania wobec ludzi. Które musi zrealizować. Jeżeli chcesz obniżyć podatki musisz obniżyć też wydatki - zapytałem jakie (odpowiedzi nie dostałem). Jeżeli wydatków nie obniżysz obniżając podatki, sprawisz że dług wzrośnie (przy czym ze względu na wskaźniki jest to absolutnie niemożliwe w większości samorządów, więc te po prostu mogą okazać się niewypłacalne). Pożyczone pieniądze trzeba oddać. Z czego państwo oddaje długi? Bo mnie się wydaje że z podatków. Twierdzisz, że wpływy do budżetu po ich obniżeniu wzrosną. Ja to kwestionuję, bo prostej zależności tu NIE MA! Przy czym nawet jeżeli wzrosną to dopiero po pewnym czasie. A dług będzie narastał w tempie nieporównywalnie większym niż teraz. Jak go obsłużysz? I jak sobie wyobrażasz wzrost? Bo ten winien być napędzany inwestycjami a do tych trzeba kredytów. Kapitał, który mógłby jednak zostać przeznaczony na kredyty pójdzie na pokrycie rosnącego długu publicznego. Banki chętniej pożyczą państwu niż podmiotom gospodarczym czy ludziom. W efekcie podaż kredytów będzie mniejsza a same kredyty droższe. Jak przy takim trendzie ma nastąpić ów rozwój o którym piszesz? Z własnych środków inwestować firmy nie będą, bo tych własnych środków w tak krótkim czasie nie nazbierają.
Czy jesteś w stanie wyjaśnić mi ten prosty w sumie problem? Albo ty Asuryanie (zamiast robić złośliwe uwagi)?
Dobrze, że sam napisałeś "pomimo".
Cytat:
Mój drogi, jeżeli samorząd chce dostać pieniądze na unijne projekty (a każdy che), to musi mieć strategie rozwoju. Jak ja ci to mam wytłumaczyć?! Strategię określa się według założeń właściwych dla danego samorządu. Łatwo się śmiać, trudniej zrobić. Nie zwykłem oceniać strategii innych nie mając stosownych danych. Dla mnie połączenie rozwoju kultury (co na pewno nie jest jedynym celem strategii) z tym, że jet to region rolniczy nie jest niczym wartym kpin. Bo niby ludzie mieszkający w takim regionie to według Ciebie "buraki" nie zasługujące na to by im starać się kulturę udostępnić? Tak twoje słowa można odczytać. Ja bym radził trochę więcej pokory.
Jakby był popyt na kulturę to i podaż by się znalazła
Cytat:
Mentalność urzędników mniej więcej znam, bo też dość długo nim byłem. Nie w urzędzie skarbowym, ale to akurat nie ma znaczenia, bo problem interpretacji przepisów występuje wszędzie. I to nawet nie tyle jest kwestia zawiłości przepisów (choć niekiedy tak, ale w większości przypadków nie) ile dobrej woli urzędników. Czyli decyduje czynnik ludzki - mniej więcej tak jak w przypadku naszego sporu o TK. Jak się jedna strona uprze, to fakt, że prawo jest jasne, nie ma znaczenia. To jak już wspomniałem może stanowić duży problem, ale spowodowany jest on ludźmi a nie prawem jako takim. Jeżeli ktoś przenosi z powodu złej woli pracowników urzędu skarbowego firmę do innej miejscowości, to przecież prawa w ten sposób nie zmienia. Zmienia tylko ludzi, którzy go kontrolują. Tego żadną ustawą nie zmienisz.
Ustawa wprowadza skomplikowane prawo trudne w interpretacji, ale już ustawy z prostym prawem nie można prowadzić.
Cytat:
Powiaty: szkoły średnie, służba zdrowia (powiat odpowiada za długi szpitali rejonowych), urząd pracy, opieka socjalna, domy pomocy społecznej plus domy dziecka (także rodzinne i rodziny zastępcze), drogi powiatowe (i najczęściej część wojewódzkich w ramach porozumienia - ale za porozumieniem idą pieniądze), geodezja, komunikacja i masę innych drobnych rzeczy. Do tego dochodzi jeszcze straż pożarna (ale oni są de facto autonomiczni). Mało? Z gminami podobnie - asortyment inny ale zadań mają w sumie więcej (ale i większe dochody). Dalej się będziesz śmiał? Czy może podyskutujemy merytorycznie z czego zrezygnować lub co ograniczyć.
Tak jest właśnie z naszą dyskusją. Staram się być rzeczowy a z drugiej strony są kpiny i slogany. Na tyle Cię (i innych) tylko stać?
Ależ oczywiście, że będę się śmiał do momentu aż państwo czy to w postaci samorządów czy administracji centralnej będzie ładować pieniądze gdzie nie trzeba - nie mówię o rzeczach, których podałeś.
Cytat:
Czy uważasz, że np. pytanie jak mają swe zadania sfinansować samorządy gdy np. podwyższy się kwotę wolną od podatku to nie jest konkret? Z podatków dochodowych od osób gminy biorą 37,5 %, z podatku od CIT jakieś 6-7 % (są jeszcze inne, ale z racji kontekstu dyskusji te są najistotniejsze). Czy uważasz, że ponad dwukrotne podwyższenie kwoty wolnej od podatku na te dochody nie będzie miało wpływu? W różnych gminach oczywiście różnie wygląda procent budżetu finansowany z tych środków, ale wszędzie jest to jego duża część - w granicach 0,35-0,5. W powiatach wygląda to inaczej gdyż budżet ich opiera się w większości na dotacjach i subwencjach, ale to też będzie jakieś 10 %. Przy czym niby suma mniejsza, ale pole manewru też - dotacje i subwencje są w końcu celowe i choć tych ostatnich nie trzeba na cel wydawać to zgadnij czy te subwencje są przeszacowane czy niedoszacowane?
Z szacunków wynika, że tylko podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. kosztowałoby budżet ponad 21 mld. złotych. Można więc oszacować z grubsza ile by straciły samorządy. Ktoś powie, że to wypadnie raptem od kilkuset tysięcy do kilku milionów na przeciętną gminę/miasto, ale u licha zobowiązania są i trzeba je finansować. I wprowadzenie owej obniżki zmusi samorządy do rezygnacji z czegoś. Tym bardziej, że wy tu sobie Panowie dyskutujecie i chyba nawet nie wiecie że od dobrych paru lat obowiązują samorządy wskaźniki budżetowe, które mają budżet trzymać w ryzach. I jak w kasie będzie tych parę milionów mniej to będzie trzeba ciąć wydatki. Nie chcę być tu złośliwy, ale mam wrażenie, że Was takie duperele nie obchodzą. Tyle, że z takich dupereli życie się składa (i polityka też). Więc ja się tylko pytam - konkretnie - jak sobie samorządy mają z tym poradzić? Poradźcie. Bo wszystko się da zrobić tylko trzeba zadecydować.
Sugerujesz, że tych udziałów ustawodawca nie może zmieniać?
Cytat:
Też wpadasz w pułapkę populizmu i stereotypów. Bo jedne usługi są niezłe inne nie. Brytyjczycy zazdroszczą nam naszej publicznej służby zdrowia. Głupoty piszę? A korzystałeś kiedyś z brytyjskiej publicznej służby zdrowia? Pojęcie "wysoka jakość" też jest względne. Jakość np. publicznej służby zdrowia zawsze będzie za niska - tłumaczyłem już dlaczego. Mamy złe szkoły? Według opinii całkiem dobre. Czy według Ciebie jest źle? Nasz powiat ma kontakty z Niemcami, Walijczykami, Czechami, Ukrainą i z kimś tam jeszcze (już nawet nie pamiętam). Niemcy mają szkoły lepiej wyposażone, ale od strony organizacyjnej uważają, że mamy lepiej. O Walijczykach to już w ogóle nie będą mówił, Czesi są na porównywalnym poziomie. Różne samorządy, szpitale itd. mogą proponować usługi różnej jakości. Ale u licha nie popadajmy w stereotypy, bo według nich wszystko jest u nas najgorsze. A to nieprawda!
Do wysokiej jakości szkół trzeba też dołożyć lepsze powiązanie tego z rynkiem pracy. W Niemczech dużej lepiej to działa.
Cytat:
OK. Więc podaj co ciąć.
Oj do cięcia to by się dużo znalazło, oj dużo.
Cytat:
Jak rozumiem, to według ciebie odpowiedzi mych adwersarzy typu "drugi Max Kolonko" czy "nawet nie ma sensu z nim gadać" są super konkretne? Ja zadałem pytania - konkretne (pytanie dot. samorządów nie jest konkretne?). I odpowiedzi się nie doczekałem tylko szyderstw.
Ale oczkujesz od nas grubej księgi z dokładnym programem co wywalić a czego nie?