Jak przeglądasz ten temat, to wiesz co oglądam.Nie dostarczają. Po prostu jak widzę TKS-a i Pz. Kpfw IVD to wiem czego się spodziewać. Jak widzę Spitfire Mk.I i Bf 109 E to wiem czego się spodziewać. Jak widzę jakieś zwierzęta powstałe w umyśle autora, już nie...
Ten cały Twój wywód ze spamem słowa "Twoje teorie" oparty jest na moim spostrzeżeniu że można było użyć orłów. Wszelkie dalsze pytania dotyczyły tylko czy w powieści wiedza jaką posiadał Gandalf mogły pomóc mu podjąć taką decyzję czy nie. Liczyłem że to zrozumiesz, niestety nie. Przeboleję to.
Nie wymagam rzeczy niedorzecznych. Jeżeli widzę standardowego niedźwiedzia brunatnego, albo inne znane ze świata realnego, to po co mi info o nim. Jeżeli gościu tworzy zwierzęta nieznane z innych światów i typowe tylko w świecie przez siebie stworzonym, to wypadałoby zrobić jego opis. I nie chodziło mi o info: biegł szybciej o 12km/h, wznosił się wyżej o 245m. Wystarczy prozaiczne: szybszy, wznosi się wyżej itd. Oczywiście to dotyczy książek. Jak napisałem, ja nie musze mieć takich danych, bohater z założenia taki jak Gandalf-tak. Jeżeli wynikałoby to też ze scen we filmie to super (np rozmowa przed walką i zwracanie uwagi na mocne strony wroga), bo wiedziałbym czego się spodziewać. Jak widzę palących się czerwonoarmistów i śmiało dalej atakujących, śmieję się do rozpuku. Gdy widzę jakiegoś gościa o wysokości 65cm razem z kitą na hełmie w filmie fantasy, to zawsze mogę się spodziewać że jest karmiony gumijagodami od 127 lat przez Saurona i powala Olifanta uderzeniem kciuka. Stąd ta moja wyjściowa trudność w ocenianiu tego typu filmów.
Ponieważ może trochę się zagolopowałem, jestem "ciut" starszy od Was i odpisywałem po przyjściu z pracy najczęściej w nocy to może kilka słów wyjaśnienia dla być może zbyt niejasnych moich postów:
-Nie atakuję ekranizacji WP. Być może lepiej je odebrałem niż wielu z Was sarkających na różnice z prozą Tolkiena. I dalej będę uważał trylogię za znakomite kino.
-Nikt nie każe komuś myśleć w trakcie czy po seansie. Może dalej bezrefleksyjnie łykać sceny. Nie szukając daleko kolejnej sceny: zadawałem sobie pytanie czy na miejscu Theodena po rozbiciu orków na widok Olifantów nie odpuściłbym decyzji poprowadzenia ludzi na smierć. W koncu swoje zrobili, a przeludnienie w jego kraju chyba nie miało miejsca. Tak wiem, honor etc. Podjął ją i tyle, ale czy mądrą? (nie miał żadnej pewności że na "Last minute" przybędzie armia duchów...). Klasyczny widok nadjeżdżającej kawalerii z klasycznych westernów powielany po wielokroć, właściwie w nieskończoność w tylu filmach tylko że pod różnymi postaciami może znudzić każdego kinomana...
-Oczywiście wiem że użycie orłów spowodowałaby brak tej epopei która była osią trylogii, więc dla powieści i ekranizacji jest ona nieodzowna (wędrówka rzecz jasna!) a piętrzenie trudności to kanon dobrego czytadła i filmu.
-Podobny przykład gdy prosta decyzja i także w moim mniemaniu jakże trafniejsza spowodowałaby brak co najmniej dobrego filmu. Gladiator. Wymykając się pretorianom decyduje pokonać od Dacji do Iberii kawał świata antycznego Rzymu, ujęty zostaje niewolnikiem, później Gladiatorem i mamy świetne kino "w sandałach". A gdyby tak uciekając skierował się z powrotem do obozu. Wojsko wielbiło zwycięskiego wodza. Szczególnie tuż po zwycięskiej bitwie. Kogo by wysłuchało? Kommodusa, praktycznie nieznanego armii? Czy ukochanego wodza? Odpowiedźcie sobie sami. Ale filmu takiego jak znamy już by nie było. No, ale to tylko "moja teoria"...
Dałem przykład orłów, który Ty postanowiłeś wszelkimi sposobami obalić. Czy Ci się udało? Zostawiam Cię z Twoim błogim przekonaniem że tak. Pax