Zobacz pełną wersję : Le Bella Miragliano (Warhammer 18+ !)
Strony :
1
2
3
4
[
5]
6
7
8
9
10
11
12
Dotarłyście do straganu z sukniami. Od 3 do 9 złotych monet dość dobre jak dla mieszczki, szykowne od 10 złotych monet wzwyż.
Lwie Serce
09-06-2015, 20:21
Anna de Loiret
O! Ta jest ładna, uwielbiam błękit - podeszła do sukni kosztującej 10 złotych monet. W sam raz dla mnie a i w siodle chyba nie zawadzi. Przyłożyła suknię do siebie i stwierdziła, że pasuje po czym wyjęła z sakwy 10 złotych monet i dała kupcowi.
Anna de Loiret
Anna obróciła się po zakupie by pochwalić się nową suknią, zanim zostanie spakowana przez kupca i zobaczyła jak Glorgina trzyma jedną dłonią przegub ręki klęczącego człowieka, a drugą ściska jego gardło. Nie wyciągaj łapska po cudze, bo Ci ją ktoś złamie warknęła odpychając sinego na twarzy niedoszłego złodzieja. Upadł i nie poruszył się, na krtani ma ślady palców Twej towarzyszki.
Lwie Serce
09-06-2015, 20:37
Anna de Loiret
Jej oblicze spochmurniało - za takie coś w Bretonni każe się ucięciem ręki. Ale to Tilea, nie wiem czy tu można poczynić tak, by sprawiedliwości stało się zadość. Puść go Glorgino, i tak prędko zdechnie. Po tych słowach sprawdziła czy ma obydwie sakiewki przy sobie.
Anna de Loiret
Masz rację Anno, teraz, gdy stracił przytomność, złamanie mu ręki nie sprawiło by mi frajdy.
Techniczny:
Masz obydwie sakiewki.
Lwie Serce
09-06-2015, 20:42
Anna de Loiret
Zatem wybierz sobie jakąś suknię i wracajmy.
Anna de Loiret
Nie ma nic w moich rozmiarach, ale stragan wcześniej widziałam ładną bransoletę. Kupię ja i wracajmy, akurat będzie odpowiednia pora.
Bradni Algrimmson, Sven z Norski, Arden z Loningbrucku, Alessio Contrarini:
Alessio zaprowadził Was do pobliskiej karczmy. Czym mogę Waściom służyć? Pokojem na nocleg, panną do towarzystwa, jedzeniem? spytał się karczmarz.
Alessio
Dla mnie tylko pokój szacowny karczmarzu,strudzony wielce jestem po ostatnich wydarzeniach.
Jedna złota moneta się należy, a dla reszty Panów?
Rhaegrim
10-06-2015, 18:23
Bradni Algrimmson
To ja też jeden.
Alessio
Tym razem bez narzekania zapłacił oczekiwaną sumę.
Sven
Dla mnie też pokój i piwo proszę oraz coś do zjedzenia, sycące ale nic wyszukanego nie musi być.
Za piwo i coś do zjedzenia pół złotej monety się należy, a dla Panicza? spytał się Ardena.
Andrij Marszałek
10-06-2015, 19:41
Arden
Pokój jeden i na przegryzkę coś ale mało bo strudzony jestem. Wody na popitkę może.
Czyli pięć srebrników będzie oprócz złotej monety za pokój.
Karczmarz szybko się uwinął, piwo Svena w porównaniu z krasnoludzkim jest paskudne.
Sven pije podłe piwo, myśląc jak tam się skończą rozmowy Anny z radą. Pomstuje też na ludzkich karczmarzy dolewających wody do piwa.
Rhaegrim
10-06-2015, 20:18
Bradni Algrimmson
Płaci karczmarzowi po czym zwraca się do Svena.
To co? Może siłowanie na rękę? Przegrany stawia piwo drugiemu.
Siłowanie może być, ale za wygraną nie chce piwa a śniadanie. Piwo jest paskudne.
Początkowo Sven zdobył przewagę, ale Bradni naprężył swe mięśnie i powoli, wytężając wszystkie swe siły, miarowo najpierw odrobił straty, po czym pokonał Norsa. Jednak sporo się przy tym natrudził, wygrana nie była tak łatwa jak się spodziewał.
Techniczny:
Wyjątkowo jak na Tileę to piwo akurat nie jest zmieszane z wodą i według ludzkich standartów nie jest nawet takie złe, jeśli ktoś nie próbował piwa krasnoludzkiego. Nie da się nawet porównać czegoś co leżakuje 3 miesiące z browarem przechowywanym w idealnych warunkach przez sto lat. Nie wspominając już nawet o odmiennych recepturach warzenia.
Kto idzie po kobiety, gdy nadejdzie wyznaczona pora spotkania?
Andrij Marszałek
11-06-2015, 06:07
Arden
To jak? Kto idzie po kobiety?
Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Gdy nadeszła odpowiednia pora, spotkaliście się we troje na umówionym miejscu, zaczyna zmierzchać, kupcy zwijają swe stragany.
Lwie Serce
11-06-2015, 18:34
Anna de Loiret
Alessio! Nie uwierzysz, jakie szczęście mi się przytrafiło, teraz wiem że w tym świecie pełnym trosk Pani Jeziora czasem zsyła też rzeczy pokrzepiające serce. Spotkałyśmy trójkę żaków z pobliskiego uniwersytetu, zaprosili nas na zabawę, dowiedziałam się że mają tam konie! Gdy spytałam, czy będę mogła jakiegoś dosiąść, to odpowiedzieli że dadzą mi pojeździć do woli i że mają konie różnych rozmiarów! Och ucieszyłam się strasznie, tylko nieco dziwnie się zaśmiał jeden gdy opowiedziałam o rumaku mego brata, o tym jaki był wielki i że pragnę drugi raz dosiąść tak wspaniałego wierzchowca! Dzisiaj po zmierzchu idę do nich pojeździć nieco i wracam do was, by wypocząć.
Alessio
W miarę jak Anna opowiadała swą historię coraz trudniej było mu zachować powagę,od razu zorientował się o jakie "konie" studentom chodziło, w końcu swego czasu sam na takie "zabawy" dziewczyny zapraszał. Gdy Anna dopowiedziała jak to chwaliła im się koniem swego brata - wybuchł szczerym i kompletnie nie kontrolowanym śmiechem,zupełnie nie mogąc zachować powagi.
Lwie Serce
11-06-2015, 18:52
Anna de Loiret
Jej oblicze spochmurniało - czemu się śmiejesz, jakbym opowiadała kawał? Radosna to nowina ale twoja reakcja mnie zadziwia...
Alessio
Wybacz Anno - powiedział opanowując się po chwili - ale ta historia przypomniała mi dobre czasy kiedy sam na uczelni studiowałem. I...... niestety muszę Ci popsuć Twój dobry humor, oni nie mają koni o jakich myślałaś im chodziło o kuś, no o męskie przyrodzenie. Przykro mi że tak brutalnie musiałem Cię wyprowadzić z błędu ale sama przyznasz że lepsze to niż jakbyś na orgię nieświadomie trafiła.
Lwie Serce
11-06-2015, 19:00
Anna de Loiret
Co... Co!? Cóż za barbarzyńcy, damę zapraszać na orgię i jeszcze jej wmawiać, iż konno pojeździć dadzą... Och Pani, to co ja naopowiadałam wedle ich rozumowania o koniu mego brata... Och Pani, och Pani gdzież ja trafiłam! Zaczęła ciężko dyszeć łapiąc się za serce, które ją zakuło. Niedobrze mi, zaraz zemdleję chyba...
Co jest? warknęła Glorgina w staroświatowym.
Lwie Serce
11-06-2015, 19:03
Anna de Loiret
Jak to co! Te łotry nie miały na myśli koni tylko męskie przyrodzenia! Jak mogli określać mianem tych pięknych zwierząt, swe okropne... No wiesz co!
Alessio
Anno, wszystko w porządku? Weź głęboki wdech a potem wydech. Nie przejmuj się tym co im naopowiadałaś. Skąd mogłaś wiedzieć o co im chodziło, dla Ciebie to inny świat - powiedział pocieszająco.
Lwie Serce
11-06-2015, 19:06
Anna de Loiret
Wzięła wdech i wydech zgodnie z radą Alessia i rzekła - już w porządku, chodźmy do karczmy, nową suknię kupiłam, jest bardzo piękna, chcę zatem wziąć kąpiel i ją przymierzyć. A tych jak spotkam to poucinam im te... Konie!
Alessio
Chodźmy zatem, pokoje nieco drogie ale czyste, a i strawę porządną dostać można.
Glorgina zbladła, później zaś poczerwieniała na twarzy. Mi co prawda jazdy nie proponowali, ale w jakimś celu też tam zapraszali. Trzeba będzie im dać nauczkę, że niektórych propozycji zabójczyni trolli się nie składa rzekła głosem przypominającym zgrzyt kamienia o kamień.
Lwie Serce
11-06-2015, 19:12
Anna de Loiret
Nic już nie powiedziała tylko skierowała się za Alessiem w stronę karczmy.
Rhaegrim
11-06-2015, 19:12
Bradni Algrimmson
Karczmarzu dwa kufle piwa. Jeden dla siebie, drugi daje Ardenowi.
Bradni Algrimmson, Sven z Norski, Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Alessio zdążył wrócić z Anną i Glorginą. Pół złotej monety się należy za obydwa odrzekł karczmarz Bradniemu. Kufle są o połowę mniejsze od krasnoludzkich. Arden nie zdążył podnieść kufla, który podał mu krasnolud. Osunął się bezwładnie pod stół.
Arden z Loningbrucku:
Koniec gry w tej przygodzie - śpiączka. Dziękuję za uczestnictwo.
Alessio
Podbiegł do Ardena by sprawdzić mu tętno - Co się stało?
Rhaegrim
11-06-2015, 19:38
Bradni Algrimmson
Osz murwa! Kto jeszcze?! Ach przysięgi dotrzymałem, piwo dostał.
Tętno bardzo słabe, typowe objawy śpiączki.
Lwie Serce
11-06-2015, 19:43
Anna de Loiret
Nagle zapadł na śpiączkę? Sprawdźcie czy ma ślad ugryzienia na sobie.
Alessio
Ehh - westchnął ciężko i pomyślał - murwa jego mać, czemu on, kto teraz mi tłumaczem będzie, no i dobry był to człowiek.
Rhaegrim
11-06-2015, 19:46
Bradni Algrimmson
Czekajta no, on się wody napił.
Lwie Serce
11-06-2015, 19:52
Anna de Loiret
Hm... Czyli zaraza roznosi się też przez wodę, sprawdźcie szybko czy nie ma śladów ugryzienia, jeśli nie ma to znaczy ze nie wolno nam tykać wody.
Alessio
Ogląda dokładnie Ardena,szukając śladów ugryzienia.
Nie ma żadnych śladów ugryzienia. Macie niesamowite szczęście, że wybraliście drogą karczmę, ale dzięki temu taką w której nie dolewa się wody do piwa. Inaczej Svena też by spotkał podobny los co Ardena. Pewno później, bo Arden samą wodę pił do posiłku.
Alessio
Idzie do karczmarza i prosi go na stronę.
Alessio Contrarini:
Karczmarz podążył za Alessio. Waszemu towarzyszowi co się stało?
Sven
Kto to widział, żeby wodę pić, zamiast piwa. Doigrał się.
Pewnikiem, że to tutaj nie takie dobre jak krasnoludzkie, ale dużo lepsze niż wiele innych ludzkich wyrobów i lepsze niż woda. Może się go da jakoś wybudzić z tej śpiączki?
Rhaegrim
11-06-2015, 20:05
Bradni Algrimmson
Svenie po krasnoludzkim piwie każde inne będzie smakowało jak szczyny. Ale piwo to piwo.
Alessio
Zapadł na to na co wielu mieszkańców tego miasta,czyli na śpiączkę, stało się to moment po wypiciu wody. Mamy teorię że w jakiś sposób roznosi ona zarazę - powiedział szeptem - udałem się z tym do Ciebie żeby paniki nie wzbudzać ale dobrze będzie jak przestaniesz ją serwować.
Alessio Contrarini:
Eee, wylać całą? A co z następną dostawą?
Techniczny:
Nie taki moment po, prawie godzina zdążyła minąć.
Alessio
A skąd ja mam to wiedzieć? Śledztwo jest w trakcie, ja cię tylko ostrzegam o ewentualnych konsekwencjach,decyzję pozostawiam Twojemu sumieniu.
Alessio Contrarini:
A jak sprawdzić taką dostawę czy trefna, czy nie? Chędożona w rzyć gildia, jak tak dalej pójdzie, to przyjdzie mi karczmę sprzedać.
Lwie Serce
11-06-2015, 20:38
Anna de Loiret
Karczmarzu - rzekła w staroświatowym - myłeś się wczoraj lub dzisiaj? Muszę wiedzieć, czy mogę kąpiel wziąć bo nie wiem czy można zapaść na chorobę tylko poprzez wypicie wody czy i kontakt z nią.
Alessio
Nie ma innej metody jak ją wypić, może z jakimś zwierzęciem spróbować? Nie to bez sensu, nie widziałem żeby jakiekolwiek zwierzaki na tą chorobę zapadły - myślał głośno.
Karczmarz odrzekł w staroświatowym Myję ręce przed przygotowaniem posiłku, kąpiel tydzień temu brałem. Woda jest dość droga w tym mieście.
Lwie Serce
12-06-2015, 11:47
Anna de Loiret
Zamyśliła się i rozejrzała po karczmie.
Techniczny
Są tu jacyś inni klienci?
Techniczny:
Przy innym stole rozmawia sobie cicho ludzka para. Przy pasie kobiety wisi rapier, za pas zaś zatknięty ma pistolet. Mężczyzna zamiast pistoletu ma potężny korbacz. Oboje popijają wino. Kobieta jest dość bogato ubrana, mężczyzna znacznie skromniej, choć nie biednie.
Lwie Serce
12-06-2015, 19:21
Anna de Loiret
W myślach - bez honoru kobieta, gdyby nie to, ze mam nie cierpiącą zwłoki sprawę to nie zaszczyciłabym jej swym spojrzeniem i słowami...
Po chwili namysłu podeszła do pary i rzekła w staroświatowym - jak zapewne wiecie, w Miragliano szaleje zaraza a ja wiem, przez co ona się roznosi i muszę wam zadać nietypowe pytanie z tym zwiazane ekhem... Można? Spytała podpierając się rękoma o stół. A na imię mi Anna - dodała.
Anna de Loiret:
Gdy Anna podeszła bliżej by zadać pytanie poczuła od kobiety dość mocną woń perfum. Mężczyzna spojrzał na kobietę, ta skinęła głową. Słucham? odpowiedział niezbyt głośno w staroświatowym.
Lwie Serce
12-06-2015, 19:32
Anna de Loiret
A więc... Zaraza roznosi się także poprzez wodę i jak widzicie na przykładzie tego pana (wskazując na Ardena), wypicie jej jest zabójczo orzeźwiające... Dosłownie. A chcę się dowiedzieć także, czy i jakikolwiek dłuższy kontakt z wodą jest niebezpieczny dlatego hmmm... Kiedy ostatnio braliście kąpiel? Nie jest to żaden nietakt z mej strony, ot mam zamiar się wykąpać i no... Nie wiem czy się nie utopię przy okazji zapadając w śpiączkę.
Anna de Loiret:
Śmierdzę Ci złotko? dopiero teraz odezwała się kobieta. Podniosła kielich z winem i zakręciła nim. Nie zwykłam dzielić się swa zdobyczą, a brzmisz jakbyś chciała mnie oczernić i w ten sposób mi ją skraść.
Obraziła Cię Kochanie? spytał się mężczyzna kładąc swą dłoń na korbaczu.
Sven
Jakiś problem tu mamy ?, tu chodzi o życie paniusiu, nie o chędożenie. Zaraza jest śmiertelna, żartów z nią nie ma.
Lwie Serce
12-06-2015, 19:47
Anna de Loiret
Jaką zdobycz, nie wiem o cóż pani chodzi, ani obrażać zamiaru nie miałam. Tym bardziej kraść, honor bowiem mi zakazuje. A ty panie nie ruszaj swego oręża bo walczyć zamiaru nie mam ale jeśli mnie zmusicie to nie odmówię, ani ja ani moi kompani. Bywajcie więc w spokoju, skoro pomocy kobiecie pragnącej kąpieli zażyć odmawiacie, rozmowę tą zakończę życząc wam powodzenia jedynie. Zaczęła powoli odchodzić bacząc na kobietę czy nie sięga po pistolet, zdradzieckie ścierwo bez honoru lubi je nosić.
Sven z Norski:
Tamta wywłoka sugerowała przed chwilą, że kąpieli nie biorę na tyle często, co powinnam odrzekła kobieta.
A Ty masz jakiś problem? Jak tak to możemy wyjść na zewnątrz i go rozwiązać raz na zawsze. Choć to nie dziedziniec świątynny by Sąd Boży przeprowadzać odparł mężczyzna.
Lwie Serce
12-06-2015, 19:56
Anna de Loiret
Po usłyszeniu obelgi uniosła tylko głowę z władczą miną - masz jeszcze coś do powiedzenia, kobieto? Czy ustąpisz przed córką wielkiego rycerza, na skinienie której wielu zbrojnych obnaża miecze by rzucić się na najgorsze nawet bestie, jakie widział nasz świat?
Anna de Loiret, Sven z Norski:
I my możemy wyjść na zewnątrz by sprawdzić czy ta córka rycerza tylko swą szpadę jak tytuł potrafi nosić, czy też może potrafi się nią posługiwać uśmiechnęła się wypowiedziawszy te słowa. Ale pewno zbyt tchórzliwa jest na to, by nie chować się za plecami zbrojnych odrzekła.
Lwie Serce
12-06-2015, 20:06
Anna de Loiret
Zanim stanę z tobą do pojedynku, chcę poznać twe miano bym wiedziała z kim walczyć staję. Ja jestem Anna de Loiret, córka Tankreda. Gdy już wyjawisz mi swe imię i ród, po zmówieniu modlitwy z chęcią będę się z tobą potykać.
Anna de Loiret, Sven z Norski:
Maria di Filippi jestem. Moim sekundantem będzie szampierz miasta Miragliano, Sebastiano towarzyszący Jej mężczyzna skinął głową. Twoim ten olbrzym co się wtrącał w rozmowę? Przegrana w ramach przeprosin stawia drugiej najlepsze wino w tej karczmie? Czy wolisz walczyć do śmierci? Mi to za jedno.
Lwie Serce
12-06-2015, 20:25
Anna de Loiret
Ani ja obelgi w twą stronę nie rzuciłam, ani twoja nie jest na tyle poważna byśmy walczyły do śmierci. I tak, moim sekundantem będzie Sven z Norski.
Anna de Loiret, Sven z Norski:
Wyszliście we czworo na rynek, tylko tam jest odpowiednio dużo miejsca. Promienie zachodzącego słońca dają jeszcze dość światła by takowy toczyć. Przeciwniczka atakuje dość schematycznie, jednak kiepska z niej szermierczyni, łatwo przewidzieć Jej ruchy. Anna z łatwością paruje Jej ataki, lecz co dziwne sama także nie może przebić się przez obronę Tileanki. Tamta nagle błyskawicznie i zupełnie niespodziewanie zaatakowała rapierem, Bretonnce w ostatniej chwili udało się złożyć zastawę. Maria jednak zamiast cofnąć swój oręż do obrony, związała ich ostrza w szybkim młynku. Po chwili Anna poczuła tylko szarpnięcie i zdziwiona zobaczyła wyfruwającą z Jej ręki szpadę. Poddajesz się, czy zaznaczam punkt i kontynuujemy? spytała Maria.
Lwie Serce
12-06-2015, 20:54
Anna de Loiret
Punkt dla ciebie, walczymy dalej - rzekła podnosząc szpadę. Bretonnka szczególnie baczy, by nie pozostawać zbyt długo w bliskim kontakcie z Marią i nie dać sobie wytrącić oręża w ten sam sposób. Zamierza przyjąć dość łatwy do odbicia atak i sama wyprowadzić szybką kontrę.
Techniczny
PS w atak poproszę.
Sven
Robi za sekundanta, gdyby nie zaraza chętnie by powalczył z szampierzem, ale sa ważniejsze sprawy niż utarcie mu nosa. trzyma kciuki za Annę.
Anna de Loiret, Sven z Norski:
Gdy Anna przeszła obok niej by podnieść swą broń usłyszała A więc zaznaczam i poczuła ból tylnej części ciała. Dostała potężnego klapsa w pośladki płazem rapiera, aż łzy stanęły w Jej oczach. Oj, będzie długo widoczna pręga. Natarła z wściekłością na przeciwniczkę, ale z przerażeniem zdała sobie sprawę, że tamta wcześniej tylko sprawdzała Jej obronę. Tylko trzy razy zdążyły skrzyżować swe ostrza, gdy nagle miała sztych rapiera przystawiony do grdyki. Następny punkt mam naznaczyć, czy się poddajesz? Anna nie była pewna czy oznacza to drugi płaz w tyłek, czy w inne miejsce Jej ciała.
Techniczny:
- 1 PS Anny
1 rana
Lwie Serce
12-06-2015, 21:18
Anna de Loiret
Bieglej władasz orężem, co udowodniłaś a więc upragnione wino mogę ci już postawić. Mogę też walczyć dalej, by odwagi mi nikt nie odmówił. Decyduj jak tobie lepiej. Mi to za jedno. Na Panią Jeziora, musiałam trafić na mistrzynię ostrza, ostatni przeciwnik jakiego pokonałam to żołdak chcący mnie zgwałcić, dwóch na raz po prawdzie ale przynajmniej me umiejętności wystarczające się okazały, choć do mistrzostwa mi daleko to wiem jak się orężem włada. Ten pech mnie prześladuje, wiesz? Od wielu dni. Najpierw tracę prawie całą rodzinę, później o mało nie umieram z pragnienia, później koń mnie zrzuca z siodła, później chcą mnie zgwałcić, później znów chcą mnie zgwałcić! Cóż za niesamowite szczęście, sama przyznasz - Anna zupełnie przypadkowo rozgadała się niesamowicie nie bacząc na przystawiony do gardła rapier.
Anna de Loiret, Sven z Norski:
A więc koniec. Orężem zarabiam na życie, a dokładniej pojedynkami, gdy uda się mi kogoś do takowego sprowokować roześmiała się. Ech mężczyźni zawsze mają łatwiej. Sebastiano płacą za zastępstwo podczas pojedynków kontynuowała chowając broń. Może i dobrze że nie ciągniemy tego dalej, bo gdybyś się teraz nie poddała, musiała bym Cię poniżyć tak, byś ze wstydu nie mogła dalej walczyć. A po tym co mi przed chwilą rzekłaś, za wysoce niestosowny uważam swój niedawny pomysł rozebrania Cię tu do naga za pomocą oręża. Wracajmy do karczmy, swoją drogą kąpiel jest bezpieczna, widocznie tylko picie wody szkodzi.
Lwie Serce
12-06-2015, 21:34
Anna de Loiret
W prowokowaniu jesteś też całkiem niezła, ale pod warunkiem że trafisz na kogoś z honorem, bo tylko on mi kazał stanąć do walki. Zaśmiała się i podążyła w stronę karczmy, marząc o kąpieli.
Techniczny:
Doskonałe szlachetne wino - złota moneta
Kąpiel w ciepłej wodzie w bali - półtorej złotej monety.
Lwie Serce
12-06-2015, 21:49
Anna de Loiret
Karczmarzu, pragnę kupić najlepsze wino jakie masz dla tamtej kobiety, a także wynająć pokój za jedną noc i wziąć kąpiel. Po tych słowach od razu wyjęła z mieszka złoto i podała.
Anna de Loiret:
Razem trzy i pół złotej monety będzie, zaraz każę wnieść balię do pokoju i przynieść zimną i gorącą wodę odrzekł karczmarz. Zainkasował należność.
Alessio
Idzie do swojego pokoju, spożywa posiłek, popija winem i udaje się spać.
Lwie Serce
12-06-2015, 21:55
Anna de Loiret
Skinęła karczmarzowi głową i udała się do pokoju, wyczekując na balię.
Anna de Loiret:
Po chwili do pokoju Anny wniesiono balię, pusty dzban, i dwa kotły z wodą. Jeden z zimną, a drugi z ukropem.
Lwie Serce
12-06-2015, 22:14
Anna de Loiret
Bretonnka podziękowała służbie i zamknęła drzwi na klucz, by nikt jej nie przeszkadzał i nie niepokoił. Dolała sobie odpowiednio ciepłej i zimnej wody, sprawdzając dłonią czy dobra. Po tym zdjęła pas i dobyła swego miecza, spoglądając szklistymi oczyma na jego klingę. Rolandzie... Tęsknię za tobą kochany bracie... Wyszeptała i bardzo czule ucałowała miecz, jak gdyby to nie był zimny kawałek stali. Odłożyła go następnie oraz rozdziała się do naga i weszła do balii, rozmyślając w czasie kąpieli. Och Pani, ile trosk na mnie zsyłasz, czy kiedyś mi to wynagrodzisz? Służę ci wiernie i będę służyć dalej po mój kres, ale daj mi Pani... Coś dobrego w tym pełnym cierpień życiu, tak pragnę znów ujrzeć Bretonnię, mego ojca i pogalopować przez jej zielone łąki... Anna zaczęła szlochać i przy okazji przypomniała sobie o zadanej ranie - znowu tam, ciekawe czy mam jeszczę maść od Liothannei...
Tedchniczny:
Maść jeszcze została, bo coś Annie jakoś zapomniało się o Jej używaniu...
Lwie Serce
13-06-2015, 08:47
Techniczny
Zatem Anna smaruje przed snem miejsce gdzie oberwała.
Bradni Algrimmson, Sven z Norski, Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Rano obudził Was huk wystrzału.
Sven
Wstawać, ktoś tam strzela, trzeba sprawdzić co si e dzieje.
Po ubraniu się w pełni uzbrojony wyglądam przez okno co się dzieje, jak to nie wystarczy wychodzę na zewnątrz.
Lwie Serce
13-06-2015, 20:57
Anna de Loiret
Ubiera się pospiesznie i przypina pas, po czym kieruje się w stronę głównej sali w karczmie.
Sven z Norski:
Widzisz na zewnątrz znajomą Ci parę z karczmy i karczmarza obok łodzi z beczkami, w której leży ludzki trup z dziurą między oczami. Chyba się kłócą, bo coś do siebie nawzajem mówią podniesionym głosem w nieznajomym Ci języku.
Anna de Loiret:
Słyszysz podniesione głosy w nieznanym Ci języku na zewnątrz karczmy. Drzwi na zewnątrz są otwarte na oścież.
Lwie Serce
13-06-2015, 21:03
Anna de Loiret
Podchodzi do drzwi i wygląda za nie dłoń kładąc na kurtynie, wystawiając samą głowę, nie mając ochoty za bardzo wychodzić jeszcze na zewnątrz.
Anna de Loiret:
Widzisz znajomą Ci parę kłócącą się z karczmarzem, gestykulujących i kłócących się w ich dziwnym języku. Obok przycumowana jest łódź z beczkami na pokładzie.
Sven
Wychodze na zewnątrz. Co to za wystrzały co tu się wyprawia?
Lwie Serce
13-06-2015, 21:12
Anna de Loiret
Odsunęła się na chwilę i wydarła się na cały głos w stronę pokojów - Alessio! Bradni! Arden! A nie, ty raczej nie przyjdziesz - dodała cicho po czym wyszła za Svenem
Sven z Norski, Anna de Loiret:
- On miał napić się tej wody, a nie ginąć! karczmarz przeszedł na staroświatowy.
- Ty się ciesz, że go ustrzeliłam, bo na Twe słowa, że kupisz Jego towar, jak się z niego napije, po kuszę sięgał odpowiedziała Maria, również w staroświatowym.
- Ale to człowiek gildii woziwodów, gotowi są mi karczmę z dymem puścić jak się dowiedzą co się tutaj stało.
- Ech, to na nas już czas, Sebastiano weź nasze rzeczy z karczmy - odrzekła Maria do stojącego obok Niej szampierza.
- Stać! Nie ruszać się! Ręce z daleka od broni! rozległ się krzyk od strony wynurzającej się łodzi zza budynku. Rozpoznajecie głos znajomego Wam strażnika miejskiego, na dziobie łodzi nadal zamontowana jest bombarda. Karczmarz i ludzka para zastygła w bezruchu.
Bradni Algrimmson, Alessio Contrarini:
Resztki snu przegonił wrzask Anny.
Alessio
Wstał, ziewnął przeciągle - po czym ruszył w kierunku podniesionego głosu Anny.
Lwie Serce
13-06-2015, 21:55
Anna de Loiret
Z miną wyrażającą zażenowanie odsunęła dłoń od miecza i wyczekiwała na rozwój wydarzeń. Znowu awantury z plebsem, żadnego dostojnego rycerza nie spotkać tyle dni... Może poza chwilowym spotkaniem z rycerzem Graala.
Sven
Panie strażnik, poznaje nas pan to my, niedawno płynęliśmy razem. sami nie wiemy co tu się wyprawia.
Alessio
Co tu się dzieje? - zapytał Annę zaspanym głosem - i co tam robi trup i nasza znajoma łódź?
Lwie Serce
14-06-2015, 12:59
Anna de Loiret
Mierzy do nas z jakiejś armaty, poczekajmy na to co strażnik odpowie Svenowi.
Alessio
Przełknął głośno ślinę, i zamilkł czekając na rozwój wydarzeń.
Techniczny:
Przypominam że dnia 15.06.15 o godzinie 21:51 mija czas na deklarację zachowania Bradniego. Jako że, ani w tym temacie, ani na PW, nie miałem wiadomości o nieobecności gracza, w razie braku deklaracji po tej godzinie przejmę jego postać jako NPC'a - do czasu jej śmierci lub ponownej aktywności gracza (jeśli zdąży, bo u mnie NPC'e z przejętych BG nie mają długiego życia, w przypadku nieobecności już lepiej poprosić o przerwę na określony czas, niż oddawać swą postać w ręce MG). Ewentualne wiadomości o nieobecności gracza biorącego udział w tej przygodzie napisane w innych tematach, czy na czacie, nie będą brane przeze mnie pod uwagę.
Sven z Norski, Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Strażnicy przycumowali swą łódź do nadbrzeża Witajcie, poznaję rzekł ich dowódca podnosząc dłoń w geście pozdrowienia, gdy zszedł na ląd. Nagle jednak szybko ją opuścił. Albo dostrzegł w końcu trupa, albo usłyszał Alessia, bo nagle uniósł kuszę i spytał Kto zabił woziwodę? Jego podwładni również celują do Was z kusz. Usłyszeliście jakiś potężny rumor ze środka karczmy.
Bradni Algrimmson:
Koniec gry, dziękuję za uczestnictwo.
Alessio
Ja tam nic nie wiem,dopiero przed chwilą przybyłem na miejsce na krzyk tej oto Damy - tu wskazał na Annę, unosząc ręce do góry na znak okazania że nie ma złych intencji, jednocześnie będąc mocno zaniepokojonym zamieszaniem w karczmie i mimowolnie co chwila spoglądając w tamtą stronę.
- Jam, Maria di Filippi, to uczyniła w obronie własnej. Woziwodowie bowiem wodę powodującą zarazę dostarczają według słów obecnej tu Anny de Loiret - również wskazała na Annę. Gdy karczmarz chciał kupić następną partię wody, stwierdził że zapłaci dopiero wtedy, jak tamten się niej napije, by udowodnić ze czysta. A woziwoda od razu za kuszę chwycił, mimo że celowałam do niego z pistoletu, potwierdzając tym czynem zarzuty.
Strażnicy opuścili broń - Ale na Verenę, Jaśnie Panno, woziwodę?! Przecież to druga co do potęgi gildia w mieście ustępująca tylko gondolierom. Ma nawet swe przedstawicielstwo w Senacie.
- Dlatego Panie kapitanie w raporcie stwierdzicie, że usłyszeliście huk wystrzału i gdy dotarliście na miejsce tylko trupa znaleźliście i wciąż szukacie sprawcy zabójstwa.
- Jestem tylko sierżantem Pani, kapitan utknął w świątyni, a taki raport to kłamstwo którego zabrania mi wiara.
- Umny z Ciebie człek, a tacy szybko awansują - po tych słowach podała mu małą sakiewkę. To na ofiarę, by przebłagać Boginię za treść owego raportu. A wodę zabierzcie na pokład szpitala okrętowego, niech kapłanki ją zbadają i oczyszczą odpowiednim rytuałem.
Strażnicy kiwnęli głowami, i zajęli miejsca w obu łodziach.
Sven
Musimy sprawdzić co tu się dzieje, czy woziwodowie mają wodę z jednego źródła czy z kilku, no i pani Anno miałaś Radzie miasta sprawę przedstawić.
Techniczny
Co do nieinteresowania się zemdlonym krasnoludem, to był w karczmie, płacił, jak i my więc w 1 noc by się jego ciała nie pozbyli. karczmarz widział, ze był z nami, więc by raczej chciała zapłaty za ew. opiekę nad nieprzytomnym. Tak mi się wydaje.
Lwie Serce
16-06-2015, 13:54
Anna de Loiret
Najpierw przemyślcie, czy warto mówić radzie miasta cokolwiek o zatrutej wodzie, jako że mają swoich przedstawicieli w senacie. Mogą się zlęknąć że za naszą sprawą stracą swe dochody, co za tym idzie ściagniemy na siebie gniew jednej z najpotężniejszych gildii w mieście. Ja zaraz wrócę, przebiorę się w nową suknię. Zaraz po tych słowach poszła do pokoju przebrać się i włożyć bandaż od Glorginy.
Anna de Loiret:
Ledwo przekroczyła progi karczmy widzi Bradniego leżącego u podnóża schodów na piętro, ma skrzywioną pod dziwnym kątem głowę, nie rusza się. Po stopniach schodzi Glorgina.
Sven z Norski, Alessio Contrarini:
Zanim ruszycie dalej, chciała bym zamienić kilka słów z Wami na osobności odezwała się Maria po tym jak strażnicy odpłynęli.
Przepraszam że przerywam, ale co mam zrobić z Waszym towarzyszem? spytał się karczmarz mnąc nerwowo ręce. Tym, który pod stół się wczoraj wieczorem zwalił dodał.
Lwie Serce
16-06-2015, 17:17
Anna de Loiret
Zrobiła wielkie oczy na ten niecodzienny widok i podeszła bliżej krasnoluda, pochylając się nad nim. Ech, spadł pewno, nie ma szans żeby przeżył, pewno sobie kark pogruchotał jak biedny sir Leofwine na starość. Na palcach przeszła nad ciałem by go nie tknąć i rzekła do Glorginy - zajmij się nim skoro twój szwagier, ja muszę się przebrać.
Alessio
Do karczmarza
Zanieślibyśmy go do jakiegoś pokoju w karczmie a Ty byś się nim za odpowiednią opłatą codziennie aż nie ozdrowieje opiekował, co na to powiesz karczmarzu?
Do Marii
Oczywiście,najpierw tylko zajmiemy się naszym kompanem, głupio go tak w sumie zostawić na tej podłodze....
Anna de Loiret:
Głupia bezsensowna śmierć, tak jak głupie i bezsensowne było Jego życie usłyszała w odpowiedzi warknięcie Glorginy głosem który zmroził Jej krew w żyłach. Warknięcie to bowiem przypominało tonem dzikie i groźne zwierzę gotowe do ataku, ledwo dało się rozróżnić poszczególne słowa. Gdy minęła zabójczynię trolli usłyszała za plecami wypowiedziane tym samym tonem słowa. Nie spodziewałam się, że tak szybko się tego doczekam, obietnic trzeba jednak dotrzymać, szczególnie tych złożonych sobie. Usłyszała potężne charchnięcie i odgłos głośnego spluwania.
Sven z Norski, Alessio Contrarini:
Złota moneta za dobę, już w nocy kazałem go przenieść do osobnego pokoju, w końcu za niego zapłacił odpowiedział karczmarz.
Lwie Serce
16-06-2015, 17:41
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się pod nosem i weszła do komnaty, po przebraniu się i włożeniu bandaża od razu wraca do reszty. Nie może się doczekać aż olśni innych swym pięknem w nowej sukni.
Alessio
Dobrze, jak będziemy wychodzić to zapłacę Ci za tydzień z góry. Możesz odejść karczmarzu - wyraźnie dając mu w ten sposób do zrozumienia że sprawa załatwiona.
Do Marii
Teraz możemy porozmawiać,o co chodzi?
Sven z Norski, Alessio Contrarini:
Karczmarz skinął głową i skierował się do wejścia. Ledwo jednak stanął na progu karczmy stanął jak wryty O murwa! A tu co się stało?!
Nie tutaj, w środku, w jakimś pokoju i z całą Waszą grupą, bym nie musiała powtarzać odpowiedziała Maria.
Alessio
Skinął jej głową na znak aprobaty po czym ruszył zobaczyć co tak oburzyło karczmarza.
Sven także rusza z Alessio.
Sven z Norski, Alessio Contrarini:
Spadł ze schodów i skręcił sobie kark, to się stało usłyszeliście głos Glorginy. Alessio jednak nie rozumie ani słowa. Karczmarz jęknął i wszedł do środka. Widzicie trupa Bradniego u podnóża schodów a nad nim Jego szwagierkę. Spojrzała na Was i spytała w staroświatowym Był Wam dobrym towarzyszem?
Całkiem dobry był z niego kompan, szkoda go. Trzeba go należycie pochować.
Sven z Norski, Alessio Contrarini:
Zajmijcie się więc tym, najlepiej w nieoznakowanym grobie w miejscu, o którym nie będę wiedziała. Dla Was może był i dobry, dla mnie był tylko zmorą mego życia odrzekła w staroświatowym. Brak już powodów bym Wam dalej towarzyszyła, więc opuszczę Was niebawem.
Alessio
Wzruszył tylko ramionami patrząc na Svena nie rozumiejąc ani słowa z tej wymiany zdań, spytał więc karczmarza w którym pokoju leży Arden,poprosił o klucz i ruszył go obejrzeć.
Sven
Dobrze zajmiemy się jego pochówkiem.
Techniczny
Pytam karczmarza o miejsce na pochówek i ile by to kosztowało. Zapłacę, o ile mnie stać.
Anna de Loiret:
Anna wyszła z pokoju i widzi śpieszącego gdzieś Alessia.
Alessio Contrarini:
Dostał klucz od karczmarza i wytyczne do którego pokoju pasuje. Na piętrze widzi Annę ubraną w błękitną suknię. Olśniła go swą urodą, strój ją dyskretnie podkreślał. Pewno podobne wrażenie zrobi w Senacie.
Sven z Norski:
- Świątynia Morra się tym zajmuje. Około trzech złotych monet powinno to kosztować, ale to chyba będzie dopiero możliwe jak bariera zniknie odpowiedział karczmarz.
- A gdybym taki powód znalazła? spytała się Maria Glorginy.
- Jeśli byłby dobry, to inna sprawa odrzekła zabójczyni trolli.
- Pozwól zatem z nami, trzeba parę kwestii omówić.
Lwie Serce
16-06-2015, 19:05
Anna de Loiret
Zatrzymała się widząc Alessia, po czym dłoń trzymając na biodrze, spojrzała swymi pięknymi oczętami, wyrażającymi dziewiczą niewinność oraz czystość, a także odwagę i dobre serce, prosto w twarz cyrulika z delikatnym uśmiechem - dokąd tak spieszasz?
Alessio
Anno wyglądasz absolutnie olśniewająco,suknia idealnie podkreśla Twą urodę. Myślę że w Senacie padną z zachwytu na Twój widok - powiedział Alessio nieco oszołomiony i zmieszany urodą towarzyszki - A właśnie szedłem do Ardena zobaczyć czy u niego wszystko w porządku.
Lwie Serce
16-06-2015, 19:35
Anna de Loiret
Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, a serce zaczęło bić szybciej po usłyszeniu komplementu. Och naprawdę? Ostatni raz braciszek mówił mi że jestem piękna, już tyle dni od nikogo tego nie słyszałam, dziękuję ci. Pójdę z tobą do Ardena.
Alessio
Nie dziękuj mi Anno, jedynie stwierdzam fakt - powiedział uśmiechając się do niej szczerze i ciepło - chodźmy zatem.
Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Weszliście do pokoju Ardena. Leży na łóżku, ma zzute buty i rozdziany jest do koszuli i gaci. Resztą ubrania ma równo złożoną na krześle, pas z mieczem przewieszony przez jego oparcie. Na stole kaftan kolczy a na nim kusza z kołczanem bełtów. Pod meblem znajduje się Jego sakwa podróżna. Sam kusznik nieprzytomny, w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Alessio
Podchodzi i ogląda Ardena, następnie szuka jego sakiewki,mówiąc - Niestety ale jego stan jest bezzmian. Wezmę jego sakiewkę, za coś trzeba opłacić jego opiekę a i nie ma co kusić potencjalnych złodziei. Oczywiście oddam mu ją jak tylko wydobrzeje. Chyba że Ty chcesz wziąć za nią odpowiedzialność -tu przeniósł pytajacy wzrok na Annę.
Lwie Serce
16-06-2015, 20:10
Anna de Loiret
Weź sakiewkę, ja złota przy sobie mieć nie lubię zbyt wiele, chyba że jako biżuterię. Rzekła beznamiętnie po czym oparła się o ścianę patrząc w jakiś punkt przed sobą i rzecząc - gdy będę przemawiać bądź przy mnie, może nie powinnam tego mówić... Ale się boję, zwłaszcza że nie wiem, czy słowa które wypowiem przed radą nie ześlą zguby na nas. Musimy dobrze wszystko przemyśleć. Ale chcę, byś stał tam obok mnie... By dodać mi nieco odwagi - uśmiechnęła się przelotnie.
Alessio
Oczywiście, możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się.
Lwie Serce
16-06-2015, 20:22
Anna de Loiret
Odwzajemniła uśmiech i z trudem przełamała swą dumę, bo choć wiedziała że zpłazowanie medyka było słuszne, to sumienie zaczęło ją wtenczas zadręczać - a ramię... Boli? Przyłożyła delikatnie swą dłoń do miejsca w które uderzyła mieczem.
Sven do karczmarza
Co radzisz zrobić z ciałem ? do czasu zdjęcia bariery, obiecałem pochować zwłoki.
Alessio
Jęknął lekko i powiedział - Aha, masz niezły cios. Trochę nas wtedy poniosły emocje...
Lwie Serce
16-06-2015, 20:38
Anna de Loiret
Westchnęła ciężko i zaczęła pocierać przez chwilę ramie Alessia by ból choć trochę rozmasować, po czym bez słowa odwróciła się i skierowała ku wyjściu.
Alessio
Kobiety, kto je zrozumie - pomyślał również wzdychając ciężko po czym ruszył za Anną.
Alessio Contrarini:
Znalazłeś sakiewkę Ardena, była schowana w sakwie podróżnej. Oprócz niej rzuciła Ci się w oczy mikstura lecznicza.
Sven z Norski:
No tu leżeć na pewno nie może. Najlepiej było by zwłoki zabrać do świątyni Morra i jeśli bariera okaże się równie mocna jak w pobliskiej świątyni Vereny, po prostu zostawić je przed nią z odliczona kwotą. Lecz to będzie słono kosztować, gondolierzy ponoć znacznie podnieśli swe ceny za usługi, a za przewiezienie trupa na pewno policzą sobie dodatkowo odrzekł karczmarz. Podeszła do Was Maria z Glorginą i Sebestiano.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini, Sven z Norski:
Gdy zeszliście na dół ujrzeliście Svena z Glorginą, Sebastiano i Marią, która ledwo Was zobaczyła rzekła No, są wszyscy, pora udać się do jakiegoś pokoju i omówić sprawy.
Sven
To chodźmy, zaczynam mieć dość tego miasta. Umarły poczeka, nigdzie mu się nie spieszy.
Alessio
Bez słowa idzie za resztą do pokoju, nie rozumiejąc zachowania Anny i cały czas nad tym rozmyślając.
Techniczny
Oczywiście wziąłem również miksturę.
Lwie Serce
17-06-2015, 10:47
Anna de Loiret
Ruszyła wraz z resztą.
Ledwo weszliście wszyscy do jakiegoś pokoju, Maria stanęła naprzeciwko Was wraz z szampierzem i rzekła Sebastiano, tłumacz. W jakiej sprawie i roli udajecie się do Rady Miasta? spytała się prosto z mostu w staroświatowym, a Sebastiano przetłumaczył zaraz na tileański.
Lwie Serce
17-06-2015, 14:04
Anna de Loiret
Chcemy, by udzielono elfom pozwolenie na swobodne przeszukanie miasta, oraz by rada dostępnymi siłami wspomogła ich w tym, znaleźliśmy symbole Chaosu w mieście i dowiedzieliśmy się, że zapewne jest w nim gdzieś grupa kultystów, którą koniecznie musimy znaleźc i wybić.
Znaczy poselstwo od dzielnicy elfiej chcecie przekazać, dobrze zrozumiałam? Macie na pewno odpowiednie upoważnienia od elfów do prowadzenia pertraktacji? Co do kultystów, pewno są w gildii woziwodów, nie wiem jednak czy w całej.
Alessio
Żeby tylko w gildii woziwodów, obawiam się mają swoich ludzi też u gondolierów....
Lwie Serce
17-06-2015, 14:21
Anna de Loiret
Zadnych pertraktacji prowadzić nie chciałam w imieniu elfów, tylko przemówić jako córka słynnego rycerza i uświadomić powagę sytuacji radzie, a także zachęcić ją by wykorzystała prawdopodobną chęć do pomocy elfów.
Gondolierzy w nocy straty ponoszą, woziwodowie nie. A ta sprawa z mostami... cóż, zwykła ludzka chciwość. Fakt, że w najmniej odpowiednim momencie.
Sytuacja jest tragiczna, tylko dlatego z Wami tu rozmawiam. Senat to banda skłóconych głupców, ale pomysł z elfami niezły, pod warunkiem że miała byś od nich pełnomocnictwa i przekonała władze. Anno, nie obraź się, ale nie jesteś w Bretonni. Fakt, że jesteś córką znakomitego rycerza innego państwa nie znaczy tutaj zbyt wiele. A nawet, ze względu na wspólna historię naszych krajów, może przemawiać przeciwko Tobie. Do tego jeszcze przebywasz w bardzo malowniczym towarzystwie.
Alessio
Malowniczym? Ja tam jestem u siebie, nie wiem o co Ci chodzi - powiedział obruszony - Przejdźmy jednak do rzeczy, co nam radzisz skoro rozmowa z Senatem jest bez sensowna Twoim zdaniem?
Jak na miejscowego po śmierci doży masz wręcz niebywały talent do pakowania się w kłopoty panie Contrarini. Z tego też powodu, jeśli uda się ocalić to miasto, lepiej byś je jak najszybciej opuścił. A Twoje towarzystwo jest bardzo malownicze. Bretonńska szlachcianka, przedstawiciel narodu morskich łupieżców, kusznik z Imperium oraz para zabójców trolli.
Nie byliśmy parą warknęła cicha dotąd Glorgina.
Sven
Wypraszam sobie, my morskimi rozbójnikami ?!, co za niedorzeczność, czasem w samoobronie kogoś zaatakujemy zapobiegawczo...
Lwie Serce
17-06-2015, 15:06
Anna de Loiret
Zaiste dziwne są wasze obyczaje w Miragliano... Zatem musimy ruszać do elfickiej dzielnicy uzyskać pełnomocnictwo. Z tym nie powinno być problemu - uśmiechnęła się lekko.
Alessio
Jak to opuścić miasto - poczuł się jak by ktoś zdzielił go obuchem w głowę,zrobiło mu się gorąco na całym ciele,zatoczył się lekko i oparł o ścianę - to niemożliwe,Mario dlaczego mówisz takie straszne rzeczy? - mówił jakby nieobecnym głosem.
Lwie Serce
17-06-2015, 15:19
Anna de Loiret
Przestań Mario, ja straciłam swój dom i co noc płaczę z tego powodu, a ty mówisz mu by opuścił swoje miasto? On tu mieszka, i póki Miragliano stoi, Alessio zapewne go nie opuści... Może i szlachcicem nie jest ale pewne wartości szanuje o dziwo. Bretonnka po tych słowach zamyśliła się nieco, przechadzając powoli z jednego miejsca w drugie.
- Zagrajmy zatem w otwarte karty. Oczywiście nie muszę nadmieniać, że treść naszej rozmowy nie powinna wyjść poza tą izbę? Najpierw trzeba uratować to miasto. Po tym, nie musi je opuszczać na stałe, ale tylko na czas jakiś, dopóki cała sprawa nie przycichnie. I nie tylko On, ale Wy wszyscy, dla własnego bezpieczeństwa. Glorgina się tylko wyszczerzyła po tych słowach Marii.
- Mimo sporych wpływów w tym mieście, którymi dysponuję jako Róża Miragliano, nie zdołam Was ochronić. - kontynuowała Tileanka - Co do rad. Przydało by się sprawdzić czy kapłankom Shallyi udało się oczyścić wodę na szpitalnym okręcie w porcie. Zdobyć pełnomocnictwo elfów i dopiero z nim spróbować uzyskać pomoc Senatu. Może uda się Wam przy dowiedzieć skąd elfy biorą świeżą wodę, bo mają jakieś inne źródło zaopatrzenia w nią niż reszta miasta. No i najważniejsze, to nawet nie rada, ale wręcz zadanie które bym dla Was miała - sprawdzić co się dzieje w gildii woziwodów. Dyskretnie w miarę możliwości, ale jeśli okażą się w niej wszyscy winni zaistniałej sytuacji - nie powstrzymujcie swej broni, wybijcie wszystkich. Oczywiście w razie niepowodzenia będziecie zdani tylko na siebie, nie wplątujcie w to mej organizacji. W razie powodzenia także. W tym zadaniu można ponieść chwalebną śmierć, a wieść od niej dojdzie do odpowiedniej twierdzy, tylko muszę wiedzieć której, choć w samym Miragliano nie będzie się o niej wspominać.
- Karak Izor, wieść ma być o dokonaniach Glorginy Haydenketrry odpowiedziała zabójczyni trolli - faktycznie, dałaś mi powód bym jeszcze ich nie opuszczała.
- Jakieś pytania, podejmiecie się tego zadania? Jeśli to siedziba kultu, bardzo możliwe że spotkacie w niej demonologa, potrafiącego przyzywać mieszkańców domeny Chaosu. Demony jednak może zranić broń Glorginy.
Sven
Alessio damy radę sprawdzić co na okręcie kapłanek Shallyi się dzieje idąc do elfów? czy to nie po drodze? Sprawa pełnomocnictwa od elfów jest chyba najważniejsza, po jego zdobyciu sprawdzimy gildię woziwodów, czy macie inne pomysły?
Techniczny:
Dacie radę, okręt w porcie stoi, a port graniczy z dzielnicą elfów.
Lwie Serce
17-06-2015, 16:28
Anna de Loiret
Chwalebna śmierć powiadasz... Wolałabym polec na bretonńskiej ziemi, ale i taka wystarczy by Roland był ze mnie dumny. Zaraz wyruszamy, przygotujcie się, ja chwilę się pomodlę. Wyjęła miecz i uklękła podpierając się na nim, szepcząc do Pani Jeziora słowa modlitwy z prośbą o siłę i odwagę, przeprosiła także za wszystkie swe grzechy.
Alessio
Jest po drodze, owszem,ale to nie znaczy że nas na niego wpuszczą - powiedział wciąż jakby odległym głosem.
Sven z Norski:
Bariery w świątyni nie są szczelne. Zadbam o to by Twego towarzysza pochowano z honorami należnymi bohaterom, na koszt miasta. Potraktuj to jako zaliczkę rzekła Maria w norskim, z dziwnym miękkim akcentem.
Sven
Dziękuję pani za to, że zajmiesz się pochówkiem naszego druha, mamy inne sprawy na głowie, a jako obcy tutaj niewiele bym zdziałał. Skąd znasz mój język?
Sven z Norski:
W zakres mych obowiązków wchodzi znajomość języków potencjalnych wrogów miasta odparła w języku zrozumiałym tylko dla Norsa.
Sven
Też jestem do nich zaliczany?
Lwie Serce
17-06-2015, 16:52
Anna de Loiret
Modliła się coraz gorliwiej i głośniej, ale mało zrozumiale nawet dla znających bretonński, zacisnęła dłonie jeszcze mocniej na rękojeści swego miecza oraz pochyliła nad nią głowę, mając ją prawie przy ustach. Pogrążyła się całkowicie w modlitwie, nie bacząc na to co się wokół niej dzieje.
Sven z Norski:
Gdybym Cię do nich zaliczała, to zamiast rozmawiać z Tobą, już stała bym nad Twym grobem. Róża Miragliano bowiem to pewien tytuł, o którego istnieniu nawet miejscowi nie zdają sobie sprawy, lub biorą za zamierzchłą historię. Mało kto z wewnętrznego wywiadu miasta może się nim przedstawiać odparła w norskim.
Anna de Loiret:
Pogrążona w modlitwie odzyskałaś wewnętrzny spokój.
Alessio Contrarini:
Anna się modli, Glorgina ziewa co chwila, Maria ze Svenem rozmawiają w jakimś dziwnym języku o chropowatym brzmieniu, Sebastiano tego nie tłumaczy. Kilka razy z całej rozmowy udało Ci się wyłowić tylko nazwę ojczystego miasta.
Alessio
Oparł się plecami o ścianę,przytłaczały go bieżące wydarzenia i ciężar zadań które ich czekały,miał już tego wszystkiego dość. A teraz jeszcze ta kobieta mówiła mu że będzie musiał opuścić miasto. Miał okropne przeczucie że jeśli z niego wyjedzie nigdy więcej nie ujrzy go już na oczy....
Lwie Serce
17-06-2015, 17:17
Anna de Loiret
Powstała z klęczek i podrzuciła swój miecz, po czym złapała go w powietrzu spoglądając na jego klingę, którą ucałowała. Alessio, wyglądasz jakbyś zaraz zemrzeć miał. A wtedy by dobrze nie było, będziesz miał okazję jeszcze życie swe poświęcić, może nawet dziś - mrugnęła okiem do medyka i schowała miecz do pochwy.
Sven
Rozumiem Pani, mój topór jest głodny, chętnie ubiję jakichś wrogów Miragliano.
Alessio
Spojrzał na Annę nieobecnym wzrokiem,było mu kompletnie wszystko jedno,opuścić Miragliano na zawsze to tak jakby miał utracić jakąś integralną część swojego jestestwa.
Lwie Serce
17-06-2015, 17:32
Anna de Loiret
Westchnęła i podeszła bliżej do Alessia, tym razem z poważną miną, spoglądając prosto w jego oczy - tak się przejmujesz tym, co rzekła ci Maria? Nie jest twoją panią, twój żywot więc do niej nie należy i postąpisz zgodnie z wolą swoją lub swego seniora. Poza tym, to co naprawdę kochasz ma miejsce na zawsze w twym sercu, to miasto to dla ciebie nie tylko kamienne mury i wielkie budynki, to też wspomnienia, rodzinny dom, uczucie jakim j darzysz - a tego ci nie odbierze nikt. Rozumiesz? Nikt.
Alessio
I właśnie o to chodzi - powiedział zrozpaczonym głosem - pamięć o nim wykończy mnie doszczętnie, jakbyś się czuła wiedząc że nigdy nie ujrzysz swej ojczyzny Anno? Zakładam że przyjęłabyś to nie lepiej niż ja... Nie jest mi panią ale w tej sugestii jest ukryta groźba. Myślisz że jak zostanę to dożyję wesołych dni dorabiając się gromadki dzieci? Nie, jeśli tu ktoś sugeruje że powinieneś opuścić miasto znaczy to tyle że musisz to zrobić albo skończysz w kanale.
Alessio Contrarini:
Skupiłeś swój wzrok na kobiecie która przekazała tak przerażające wieści. Światło padające przez okiennice nieco rozjaśniło czarne włosy Marii. Gdyby tak rozjaśnić je nieco bardziej, wyglądała by dokładnie tak samo jak jedna z kobiet w pałacu doży. Zaraz, zaraz, jak to Ona się przedstawiła, jako Róża Miragliano? Na wykładzie z historii, na który udałeś się z nudów czekając na wykłady z medycyny, było coś wspominane o nich. Podczas turnieju w Ravoli, który toczył się o zwierzchnictwo nad miastem między Bretonnią a Miragliano, obcy rycerze wykazali się taką arogancją, że poprosili tileańskie kobiety o podarowanie im znaku ich przychylności. Kobiety bardzo chętnie się zgodziły i własnoręcznie udekorowały ich kopie wstążkami, dokładnie je przy okazji mierząc. Po turnieju, w którym wszyscy rycerze zostali wysadzeni z siodeł, podniósł się wrzask, że kopie najemników były dłuższe od rycerzy. A Tileańczycy odpowiedzieli, iż w zasadach był tylko zakaz używania zaklętego oręża, a ich broń choć dłuższa, zaczarowaną nie jest. Kobiety, które wpadły na ten doskonały pomysł, na cześć ich urody oraz rozumu ostrego niczym kolce, które ta uroda skrywała, zostały nazwane Różami Miragliano... ale to było podczas ery Arabskich Wojen, jakieś tysiąc lat temu. Widocznie albo ten tytuł miał szersze znaczenie, albo ewoluował przez wieki.
Lwie Serce
17-06-2015, 17:48
Anna de Loiret
Wiesz co? Gdyby Roland był przy mnie, to wyruszyłabym z nim gdziekolwiek, nawet jeśli miałabym więcej nie ujrzeć Bretonni. Bo cóż mi z niej, skoro ktoś, kogo kochałam najbardziej nie żyje? Pewnego dnia poznasz Alessio kobietę, którą pokochasz a wtedy opuścisz Miragliano bez wahania, byle by być z nią. Wtedy przekonasz się, ile warte jest najdrozsze nawet twemu sercu miejsce na tym świecie. Szczęście mozna odnaleźć gdziekolwiek, jedynym warunkiem jest bliska ci osoba.
Alessio
O czym Ty na bogów mówisz, Anno. Nie rozumiesz że to wygnanie wejdzie w życie ze skutkiem natychmiastowym po wykonaniu przez nas zadania? - powiedział zrezygnowany - Ale dobrze dalej możesz na mnie liczyć choć nie oczekuj że będę w dobrym nastroju.
Do Marii
Teraz do mnie dotarło dlaczego pozwalasz sobie na taki ton wobec nas i masz taką pewność co do wydarzeń. Tyś jest jedną z Róż Miragliano,widziałem Cię na dworze u Doży. Nie wiem czym się zajmujesz ale na pewno są to rzeczy najwyższej wagi. ...
Anna de Loiret, Alessio Contrarini, Sven z Norski:
Skinęła głową na słowa Alessia i odparła w staroświatowym, Sebastiano zaś wznowił tłumaczenie na tileański - A najwyższej wagi jest teraz sprawa uratowania tego miasta. I to tak by nie wzbudzić paniki jego mieszkańców. Z tego też powodu zasługi co prawda oficjalnie przypadną komu innemu, ale na nagrodę pieniężną w granicach rozsądku możecie liczyć. A także na moją wdzięczność, która może mieć większą wartość niż cały skarbiec miasta. Czy czegoś potrzebujecie do realizacji tego zadania? Na przykład finansów na podróże gondolami?
Lwie Serce
17-06-2015, 18:18
Anna de Loiret
O czym ja mówię? Nic nie rozumiesz, wybacz że przemawiałam do ciebie jak do równego sobie! Chciałam ci okazać serce, myśląc że pojmiesz, iż sterta kamieni nie jest ważna w obliczu wyższych uczuć.
Alessio
Do Marii
Wsparcie choćby finansowe mile widziane - odparł cierpko.
Do Anny
To nie jest sterta kamieni Anno, to całe moje dotychczasowe życie i mój dom. Do kogo mam żywić te wyższe uczucia,które kazałyby mi zapomnieć o mojej ojczyźnie? Darzę Cię przyjaźnią Anno ale zdążyłem Cię poznać na tyle dobrze że wiem iż nie mówisz o uczuciu do siebie. Proszę powiedz co masz na myśli, bo czynisz tylko iż jestem jeszcze bardziej zagubiony...
Lwie Serce
17-06-2015, 18:33
Anna de Loiret
Kiedyś będziesz miał taką osobę, którą tym uczuciem obdarzysz. Nie jest ważne że teraz nie masz, ja również nie mam ale liczę, że to się zmieni, ty też na to licz. Bez tego nasze serca nie będą wiedziały, czym jest radość, czym jest piękne życie... Zrozum, utrata miasta nie jest niczym wielkim w porównaniu do utraty kogoś bliskiego, jeśli stracisz Miragliano, wyruszysz w świat i zyskasz szansę... Na znalezienie sobie bliskiej osoby. Straciłam i dom i bliskich, wierz mi że wiem czego strata bardziej doskwiera. Ty masz szansę, wielką szansę na szczęśliwe życie jeszcze. Wtedy pogodzisz się z utratą swego domu, zaś ja z utratą Rolanda się nie pogodzę nigdy, rozumiesz?
Alessio
Kiwnął jej głową na znak że rozumie nie chcąc ciągnąć dłużej tej dyskusji. Musiał jej przyznać że miała dużo racji ale dla niego wciąż wizja utraty Miragliano na zawsze brzmiała jak coś nierealnego.
Maria wyciągnęła rękę do Sebastiano, ten podał Jej sakiewkę. Wręczyła ją Alessio ze słowami Dwadzieścia złotych monet powinno pokryć koszty.
Alessio
Wziął od niej pieniądze po czym powiedział tylko - Dziękuję, na pewno się nie zmarnują. A teraz ruszajmy, mamy mało czasu a mnóstwo rzeczy do zrobienia.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi pokoju. Trzy szybkie, chwila przerwy, jedno, znów przerwa i dwa szybkie. - Wejść odrzekła Maria. Drzwi otworzyły się, mężczyzna który wszedł jest ubrany w liberię sługi i cały spocony. Oszacował Was szybkim spojrzeniem i rzekł do Marii w tileańskim:
- Mam wieści z Senatu Pani.
- Możesz mówić, zebrani tutaj potrafią zachować tajemnicę.
- W uniwersytecie doszło do masakry. Jakiś ohydny kult przeprowadził tam w nocy rytuał podczas którego rozebrał do naga znajdujących się tam żaków obojga płci i następnie zmiażdżył ich ciała. Część z nich nawet przypalał, prawdopodobnie żywcem... trzem z nich przyrodzenia przełknął głośno ślinę, a Sebastiano się skrzywił i złapał dłonią za krocze. Na koniec zaś, po rytuale, rozwalił bluźnierczy ołtarz, by nie udało się odczytać symboli, ale udało się nam zebrać wszystkie kamienne kawałki i złożyć z powrotem na tyle by móc je odczytać.
- Jaki to kult?
- Władcy wypaczonych żądz.
- Ech, chyba miałeś rację mości Alessio, jak widać w mieście faktycznie dwa kulty działają.
Sven
I ci zwyrodnialcy też tu działają?! co za miejsce...
Alessio
Władcy czego?! - zrobił wielkie oczy na dźwięk tej chorej nazwy - Niech bogowie mają nas w opiece,tylko jakichś chorych sukinsynów nam tu jeszcze brakowało...
Lwie Serce
17-06-2015, 19:19
Anna de Loiret
Gdzie te padalce mnie zapraszali, na wielką kuś Ramonda! Ale bym trafiła uhhhh... Ale bym trafiła - powtarzała sobie drżąc.
Glorgina pobladła, zacisnęła dłoń na stylisku młota. Tym może zajmiemy się po wykonaniu obecnego zadania, jeśli to przeżyjemy. Na nas jednak naprawdę pora, im szybciej się z tym uporamy, tym mniej miasto ucierpi rzekła bezbarwnym tonem obracając się na pięcie i wychodząc z pokoju.
Alessio
Ruszył za Glorginą zachodząc w głowę czemu wszystkie siły na ziemi uwzięły się na niego i jego nieszczęsne miasto.
Lwie Serce
17-06-2015, 19:58
Anna de Loiret
Ruszyła za resztą.
Sven
Ruszajmy ku okrętowi kapłanek Shallyi.
Schodząc po schodach Glorgina warczy pod nosem Ohydny kult, ale mnie orczy chwost określił w staroświatowym, na tyle jednak cicho, że z rozumiejących ten język tylko Anna dosłyszała te słowa. Gdy wyszliście na zewnątrz i oczekujecie na przypłynięcie gondoli rzekła głośno I mi przyjdzie opuścić to miasto, zaraz tylko jak wykonamy powierzone nam zadanie.
Lwie Serce
17-06-2015, 20:16
Anna de Loiret
Ja też wracam do Bretonni po wszystkim, nic tu po mnie.
Udam się zatem z Tobą, chyba że wcześniej dojdą do tego, że tak zmiażdżyć ciała można dwuręcznym młotem szepnęła cicho Annie. Nadpłynęła gondola. Obudźcie mnie na miejscu, muszę się trochę zdrzemnąć, miałam bezsenną większą część nocy rzekła głośno Glorgina i znów potężnie ziewnęła.
Lwie Serce
17-06-2015, 20:24
Anna de Loiret
Wybałuszyła oczy po słowach Glorginy a po chwili gondolierowi rzekła - do okrętu kapłanek Shallyi.
Złota moneta od głowy, razem cztery będą odparł gondolier żądając połowy ceny, którą zapłaciliście przybywając tutaj z okolic portu.
Lwie Serce
17-06-2015, 20:29
Anna de Loiret
Dała monetę gondolierowi ale nie chciała nic mówić na temat cen, żeby nagle nie przypomniał sobie o tym, iż ostatnio transport był droższy.
Alessio
Również dał oczekiwaną zapłatę, płacąc również za Glorginę i Svena po czym usadowił się wygodnie w gondoli i powiedział do Anny wyciągając do niej jedną złotą monetę - Transport mamy sponsorowany.
Techniczny
Chyba 4 ;)
Techniczny od MG:
Tak, 4, mój błąd, poprawiłem.
+5 PD za czujność, a co tam :D
Dopłynęliście do budynków oddzielających port od kanału. Okręt szpitalny na końcu awanportu jest przycumowany, zaraz przed redą, przy falochronie. Można dojść pieszo. Do samego akwatorium nie wpłyniemy, to już teren działań gildii dokerów. A, jakbyście mieli zamiar wracać do miasta, to wiedźcie iż wieczorne kursy są dwa razy droższe. Ze względu na koszty dodatkowego bezpieczeństwa, które musimy sobie zapewniać o tak późnej porze stwierdził przewoźnik. Glorgina śpi jak zabita głośno przy tym chrapiąc.
Lwie Serce
18-06-2015, 12:03
Anna de Loiret
Zbudźcie ją, wysiadamy. Chrapie głośniej niż koń rży.
Techniczny
Anka oczywiście wzięła monetę od Alessia.
Alessio
Mocno potrząsnął krasnoludką po czym szybko się odsunął i wysiadł z łodzi bojąc się reakcji tej wariatki.
Chrapie znaczy żyje, wstawaj mości Zabójczyni trolli bo może prześpisz okazję do dobrej walki.
Potrząśnięta przez Alessio otworzyła oczy, a chrapanie ustało momentalnie. Wiele bym dała za to bym miała okazję taką tu spotkać warknęła w odpowiedzi Svenowi gramoląc się na nogi i wysiadając z gondoli. O, to, to była dobra walka - dotknęła palcem blizny szpecącej Jej twarz. Do końca życia będę mieć pamiątkę po tym trollu. Wy do szpitala się udajecie, a później do elfiej splunęła dzielnicy. To ja zaczekam na Was w tawernie w której się spotkaliśmy, muszę uprzedzić chłopaków że woda trująca.
Lwie Serce
18-06-2015, 14:02
Anna de Loiret
Westchnęła, kładąc sobie dłoń na czole. I jak z taką wariatką ja mam się pokazać u ojca i innych rycerzy - pomyślała. Potem rzekła na głos - zatem idź, a nam czas ruszać do szpitala.
Alessio
Skinął jej tylko głową nic nie mówiąc, przerażała go ta cała Glorgina. Im mniej czasu z nią spędzał tym lepiej się czuł,a jednocześnie jest niezbędna do wykonania zadania. Pies ją trącał - pomyślał i skierował się w stronę okrętu szpitalnego.
Odchodząc słyszycie jeszcze jak załomotała w drzwi i się przedstawiła. Po chwili słychać Jej wrzask ze środka budynku w całkowicie niezrozumiałym Wam języku, brzmiącym niczym hurgot toczących się kamieni.
Sven
Słyszeliście co to było? Czemu ona tak wrzeszczy?
Techniczny
Czy Sven uznaje, to za jakieś zagrożenie, czy ten wrzask to nic nadzwyczajnego?
Lwie Serce
18-06-2015, 15:05
Anna de Loiret
Glorgina chyba... Może sprawdźmy co tam sie dzieje.
Sven
Sprawdzamy to.
Sven z toporem rusza ku drzwiom.
Alessio
Nie miał najmniejszej ochoty nadstawiać karku za tą szaloną kobietę ale chcąc nie chcąc ruszył za resztą.
Lwie Serce
18-06-2015, 15:18
Anna de Loiret
Same problemy z tymi krasnoludami - powiedziała do Alessia po bretonńsku i ostrożnie poszła naprzód trzymając się zaraz za Svenem, miecz mając gotowy do natychmiastowego dobycia.
Alessio
Ano, szalone i dzikie są niepomiernie - odparł cicho jakby bojąc się że Glorgina go usłyszy.
Sam wrzask Glorginy nie wiadomo co oznaczał, nie zrozumieliście słów. Ale odgłos przewracania czegoś ciężkiego, który po nim nastąpił, nie wróży nic dobrego. Nie zdążyliście jednak dotrzeć do otwartych drzwi od tawerny, gdy wypadło z niej trzech pobladłych na obliczach krasnoludów. Padli na kolana przed samym kanałem, jedną ręką przytrzymali swe brody a drugą wpakowali sobie na chwilę do otwartych ust. Po chwili, jak na komendę, zgięli się wpół i puścili pawie prosto do kanału, nadal przytrzymując swe brody by ich nie zabrudzić.
Alessio
Przemógł się, przeszedł obok niezdecydowanego Norsa na czoło kolumny, wziął głęboki wdech i wszedł do środka.
Alessio Contrarini:
Widzisz w środku zmierzających w Twoją stronę karczmarza z Glorginą, tachają między sobą spory kocioł, z którego dobywa się bardzo smakowity zapach zupy rybnej. Za nimi przewrócony stół i zydel. W pobliżu walają się trzy puste talerze, dookoła nich kawałki ryb, cebuli i mokre plamy.
Alessio
O co był ten cały wrzask? - zapytał szczerze zdumiony
Alessio Contrarini:
Glorgina spojrzała na Alessio i coś odkrzyknęła, karczmarz machnął niecierpliwie wolną ręką rzucając w tileańskim zadruda woda, odzun ziem. Ma koszmarny, twardy akcent, ledwo go idzie zrozumieć.
Sven z Norski, Anna de Loiret:
Z drogi! usłyszeliście okrzyk Glorginy w staroświatowym ze środka tawerny, gdy Alessio znikł za jej otwartymi drzwiami.
Sven
Wbiegam do środka za Alessio patrząc co się tam dzieje.
Alessio
Spojrzał zniesmaczony takim pohańbieniem języka na karczmarza ale odsunął się skwapliwie.
Lwie Serce
19-06-2015, 12:44
Anna de Loiret
Pobiegła za Svenem.
Sven z Norski:
Wbiegając do środka widzisz Glorginę z karczmarzem tachającymi miedzy sobą spory kocioł z parującą zupą rybną, zmierzającymi prosto na Ciebie. Alessio zdążył odsunąć się z ich drogi. Murwa! rozdarła się Glorgina rozszerzywszy oczy na widok biegnącego wprost na kocioł Norsa.
Anna de Loiret:
Widok zasłaniają Ci szerokie plecy Norsa. Usłyszałaś okrzyk Glorginy.
Co robicie?
Lwie Serce
19-06-2015, 12:59
Anna de Loiret
Gdy wcześniej usłyszała "z drogi" a teraz "murwa", dodatkowo nie widząc co się dzieje, Bretonnka odbiegła w bok, nie zbliżajac się bliżej źródła okrzyku. Te wszystkie "dźwięki" były co najmniej niepokojące...
Sven rzuca się albo w bok szczupakiem na glebę, by uniknąć zderzenia.
Sven z Norski:
W ostatniej chwili udało się rzucić Norsowi szczupakiem w lewy bok, bo po prawej stronie stał Alessio. Prawie na dwa leżące nieruchomo ludzkie ciała pod samą ścianą tawerny.
Sven z Norski, Alessio Contrarini:
Usłyszeliście sapnięcie mijającego Was karczmarza Mało brakowało aby się w kocioł wchędożył. Zaraz po nim okrzyki Glorginy Nie włazić! War niesiem! Jedno i drugie w staroświatowym. Alessio podążając wzrokiem za rzucającym się w bok Svenem, dopiero teraz zauważył ciała mężczyzn leżące pod samą ścianą tawerny.
Anna de Loiret:
Pobiegła dalej nadbrzeżem, poza otwarte drzwi, pognana okrzykami krasnoludzicy. Zatrzymała się dopiero za otwartymi drzwiami tawerny. Usłyszała kolejne okrzyki Glorginy, by po chwiliujrzeć Ją dźwigającą wraz z karczmarzem kocioł z parująca rybną zupą. Zmierzają z nim wprost w stronę kanału. Krasnoludy znajdujący się tuż nad nim skończyli zwracać posiłek, podnieśli się z kolan i pośpiesznie odsunęły na bok.
Lwie Serce
19-06-2015, 21:15
Anna de Loiret
Odetchnęła z ulgą i postanowiła wrócić bez słowa do karczmy, zabawnie jednak dłoń przykładając najpierw do otwartych drzwi i z głupkowatą miną lustrując wejście, czy aby znów krasnoludy nie biegną.
A tym tutaj co jest martwi?
Alessio
Natychmiast podszedł żeby dokładnie obejrzeć zwłoki.
Sven z Norski:
Poza Alessio nikogo w tawernie nie ma, a ten raczej Cię nie zrozumie by odpowiedzieć na pytanie. Ale może zaglądająca do tawerny Anna je przetłumaczy, bo właśnie zagląda do środka tawerny z nieco głupkowatą miną. Podniosłeś się na nogi. Alessio już przykucnął przy ciałach.
Alessio Contrarini:
Trup karczmarza Giuseppe i tego mężczyzny z domu do którego się włamaliście, nadal w nocnym ubraniu, przepalonym na plecach, barkach i pachwinach. Minęło około ćwierć doby od chwili ich śmierci.
Anna de Loiret:
Widzisz jak Sven właśnie podniósł się na nogi, Alessio przykucnął przy jakichś zwłokach. Słyszysz jak Nors zadał pytanie, a za swymi plecami odgłosy wylewania zawartości kotła do kanału.
Alessio
Czemu mają spalone ciała? Wcześniej byli tylko w śpiączce a teraz to sam nie wiem jak to wytłumaczyć - powiedział jakby do siebie, głośno myśląc.
OD MG:
Tylko jeden ma przypalone ciało, ten w nocnym ubraniu.
Lwie Serce
19-06-2015, 22:39
Anna de Loiret
Sven sie ciebie pyta Alessio, co dolega tym tutaj - rzekła po bretonńsku wchodząc do środka.
Alessio
Ano martwi,i mają spalone tylko niektóre fragmenty ciała, jakby ktoś ich torturował albo co,bardzo dziwne to wszystko....
OD MG:
Tylko jeden ma przypalone ciało, ten w nocnym ubraniu. Karczmarz za to nie ma widocznych ran, ale wilgotne ubranie.
Lwie Serce
19-06-2015, 23:02
Anna de Loiret
Alessio mówi, że ci tam nie żyją i byli torturowani - rzuciła Svenowi po czym stanęła obok kompanów kładąc dłonie na biodrach i patrząc na martwych. Chyba nie będziemy im się przyglądać cały czas?
Sven z Norski, Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Do tawerny wróciła Glorgina razem z karczmarzem niosącym pusty kocioł, za nimi trzech krasnoludów.
- Co to za trupy? - spytała patrząc się na oberżystę.
- Były kolejne ataki w nocy. Pierwszego walnęliśmy stołem, tak jak radziłaś. Dopiero jak w tył poleciał wywijając mackami w powietrzu, chłopaki ujrzeli że to miało tułów jakiejś baby w koszuli nocnej. Wpadła do kanału i nie wypłynęła, ale zaatakował drugi. Chłopaki musieli cofnąć się do środka, nie mieli jak bydlaka zranić. Ale wtedy natarł na niego ich - machnął głową w Waszą stronę - znajomy pijaczyna z pochodnią w ręku. Najpierw co prawda wypalił z garłacza, ale był zbyt pijany, wszystko w powałę poszło. Następnie uderzył w mackę nie czyniąc jej żadnej krzywdy, ale potem tam gdzie łączyła się z ciałem i macka znikła zamieniając się w rękę. Potraktował tak resztę odnóży uderzając pochodnią tam gdzie łączyły się z ciałem i mieliśmy trupa. A później wypalił ten znak Chaosu na jego plecach i poszedł do domu. Musiałem mu wszelkie długi anulować. A pomyśleć, że już go miałem z tawerny wyrzucić, bo wydał tysiąc złota w monecie, na następny tysiąc wypisując weksel. A przecież bank zamknięty barierą. Stwierdziłem żeby sobie te weksle wsadził tam gdzie słońce nie dochodzi i że będzie mi dłużny resztę, dając mu do zrozumienia że już najwyższy czas by opuścił mój lokal. Poprosił o pochodnię na drogę, bo to już po północy było. Dałem mu ją, bo przecież człeczyny słaby wzrok w nocy mają, nawet przy tej chędożonej w rzyć pełni Ukochanego Morra. I w tej właśnie chwili nastąpił atak. - rozgadał się karczmarz.
- A ten ubrany? - Glorgina wskazała palcem na trupa znajomego Wam karczmarza z pierwszej karczmy, którą odwiedziliście w mieście.
- A ten przed samym świtem uderzył, kiedy nie byliśmy przygotowani. Ale jeden z chłopaków zarzekał się, że widział jak macki zniknęły jak tamta babośmiornica wpadła do kanału. Więc chlusnąłem wodą całkowicie go oblewając i macki znikły. A znak z brzucha trupa rozorali chłopaki nożami na wszelki wypadek - odrzekł w chwili gdy Alessio przewrócił trupa na wznak i ujrzał rozorany kubrak karczmarza, jakby dorwało się do niego stado zdziczałych kotów.
- Za dnia ataku nie było?
- Żadnego. A, jeszcze nie zdążyłem Ci podziękować za drugie już uratowanie nam życia, co niniejszym czynię - karczmarz pokłonił się bardzo nisko przed zabójczynią trolli zamiatając przy tym brodą podłogę tawerny. Nie wiem jak ja się Ci Glorgino za to wszystko odwdzięczę... nigdy nie widzieliście płaczącego krasnoluda, a karczmarz ma w tej chwili łzy w oczach, co prawda szybko je otarł kułakiem.
Techniczny:
Cała rozmowa była w staroświatowym.
W związku z tym że Alessio nie zna tego języka, czy mam przyjąć że Anna, tak samo jak wcześniej Arden, tłumaczy wszystkie zasłyszane rozmowy w staroświatowym na bretonński Alessio, czy tylko wybrane - czekać na deklaracje tłumaczenia?
To dość ważne pytanie, bo jeśli automatycznie - to wszystko, a niektóre rozmowy mogą mieć charakter prywatny...
Jeśli zaś wybrane, to trzeba czekać na deklarację, by Alessio zrozumiał daną rozmowę w staroświatowym.
Lwie Serce
19-06-2015, 23:49
Anna de Loiret
Za wiele tego na moją głowę - mruknęła do siebie bo bretonńsku kładąc dłoń na czole i dodała w staroświatowym - czas na nas już chyba, powinniśmy ruszać.
Techniczny
Anka wszystkiego nie tłumaczy, ja będe deklarował co. Poza tym nie zawsze jej sie chce tłumaczyć, niech pozostali BG wezmą to pod uwagę i sami proszą lepiej. ;D
Na początek daj coś na ząb wszystkim, śniadania nie jedlim, a Oni od niedawna są mymi towarzyszami broni. Tylko nic zawierającego wodę, nawet w śladowej ilości. - odparła karczmarzowi Glorgina uśmiechając się po usłyszeniu jego ostatniej wypowiedzi.
Murwa! Kiełbasa! krzyknął i rzucił się na zaplecze. Po chwili wrócił wręczając Wam po pęcie smażonej kiełbasy, nieco przypalonej z wierzchu, nabitym na długi drewniany szpikulec i ociekającym tłuszczem.
Do tawerny weszło dwóch rycerzy w czarnych pełnych płytowych zbrojach. Przyłbice hełmów mają opuszczone, niosą otwartą trumnę.
Lwie Serce
20-06-2015, 11:47
Anna de Loiret
Och jacy oni wspaniali, mogli by podnieść przyłbice tylko - powiedziała cicho po bretonńsku, uśmiechając się nieco. Po tym usiadła przy stoliku.
Alessio
Anno co karczmarz mówił o tych ciałach ?- powiedział zabierając się za jedzenie kompletnie nie zwracając uwagi na nowych gości ani na zachwyt jaki u niej wywołali.
Techniczny
Ile PD kosztuje wykup języka? Bo irytujące jest poczucie bycia zdanym na łaskę kapryśnej Ani xD
Lwie Serce
20-06-2015, 12:09
Anna de Loiret
Nie odrywając wzroku od rycerzy - a coś, że w nocy znowu napastowali ich, szczegółowo opisywali obcinanie macek, to co się działo, ten zachlany Marco z Garłacza strzelał, przypalali to pochodniami i takie tam... Nic ciekawego. Aaa! I jeszcze chyba że od polania wodą tych macek one znikają, coś takiego, mogłam pomylić. No i ci co leżą to chyba przedtem byli tymi mackowatymi.
Alessio
Anno proszę Cię,skup się na moment, to bardzo ważne, na pewno to wszystko? W końcu karczmarz gadał jak najęty, a co do rycerzy to pewnie nawet więcej ich jest na statku a i Ci tutaj dopiero przyszli. Także proszę Cię o chwilę uwagi - z trudem zwalczał irytację ale mówił miło i uprzejmie.
Lwie Serce
20-06-2015, 12:24
Anna de Loiret
Musisz być tak uparty? Zamyśliła się na chwilę przypominając sobie słowa karczmarza, po czym zaczęła mówić - były w nocy kolejne ataki, pierwszego napastnika walnęli jakimś krzesłem czy stołem, poleciał w tył aż poleciał...o to coś do kanału i się utopiło, to jakaś kobieta była w koszuli nocnej. Drugi wtem zaatakował a krasnoludy uciekły do środka zaś Marco zaatakował stwora, bijąc go pochodnią tam gdzie z ciałem łączyła się macka, no i wtedy ta macka znikła. Resztę kończym tak potraktował również aż w końcu napastnik zginął. Wypalił znak Chaosu na plecach jego i odszedł... Kolejny zaatakował przed świtem, ale oblali łotra wodą i mu macki znikły, dobili go potem jakimiś nożykami czy czymś. No i to tyle - wzruszyła ramionami po czym dodała - jestem zmęczona tym, nie męcz mnie więcej.
Alessio
Dziękuję Anno, to było bardzo ważne, dobrze że tu zaszliśmy, mam pewną niepokojącą teorię co do tej choroby..... - zamyślił się wracając do posiłku.
Lwie Serce
20-06-2015, 12:32
Ann de Loiret
Jaką znowu teorię? Poza tym schowaj gdzieś jedną kiełbasę dla mnie, teraz głodna nie jestem a na później będę miała, dobrze ją owiń tylko w coś.
Alessio
Ani karczmarz ani właściciel tego domostwa w którym przenocowaliśmy nie mieli wcześniej żadnych macek ani znaków. Jedynym objawem była śpiączka. Być może jest to jedynie wstępna faza zarazy, później ofiara przeistacza się w monstrum z piekła rodem. To że ogień wykrusza zarazę jest logiczne ale że woda? W końcu macki to raczej rzecz spotykana u morskich stworzeń więc nie powinna im ona szkodzić - mówiąc jednocześnie wyjął bandaż odrywając część i zawijając zgodnie z życzeniem w niego jedną kiełbasę.
Lwie Serce
20-06-2015, 12:42
Anna de Loiret
Nie wiem o co w tym chodzi, ale chyba bez pochodni nie powinniśmy się ruszać - położyła głowę na stół cicho jęcząc z psychicznego wyczerpania.
Alessio
Położył jej delikatnie dłoń na ramieniu i powiedział ciepło - Ja też mam już dość, bądź silna,bądź silna dla swojego brata...., to wszystko niedługo się skończy.
Lwie Serce
20-06-2015, 12:58
Anna de Loiret
Zamknęła oczy roniąc łzy, normalnie nie dała by się tknąć człowiekowi niższego stanu ale gdy wspomniał o Rolandzie i położył jej dłoń na ramieniu... Poczuła jakby ciepło swego brata. Tylko myśl o tym, by przynieść mu dumę ze mnie trzyma mnie przy życiu...
Alessio
On już na pewno jest z Ciebie dumny, możesz dalej kultywować pamięć o nim swoimi czynami....
Lwie Serce
20-06-2015, 13:07
Anna de Loiret
Hm... Zapewne, ale czy kiedys dam radę zmazać z siebie skazę na honorze? Uległam mu Alessio, on nie pozwolił bym została i razem z nim walczyła w obronie naszych ziem... Później widziałam tylko z daleka jak...
Alessio
Twój brat był mądry, wiedział że zostając z nim również polegniesz. Chciał by pamięć o nim i o twym rodzie przetrwała. Zawiodłabyś go zostając a tak spogląda na Ciebie obserwując twe poczynania. Wie że jego poświęcenie i nauki nie poszły na marne. Tak więc nie poddawaj się i nigdy więcej nie myśl o poświęcaniu swego życia.
Lwie Serce
20-06-2015, 13:37
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się serdecznie przez łzy - dziękuję za te słowa.
Rycerze nie podnieśli przyłbic swych hełmów. Bez słowa włożyli jednego trupa do trumny i wyszli na zewnątrz. Kompletnie Was zignorowali. Zobaczyliście, że na czarnych tak jak ich zbroja płaszczach mają umieszczony biały symbol otwartej bramy, a nad nią równie białego szybującego kruka z rozpostartymi skrzydłami. Po chwili wrócili z pustą trumną i zabrali drugie ciało. Następnie wrócił już tylko jeden, podszedł do karczmarza, podniósł zaciśnięcta pięść w czarnej rękawicy i powoli rozprostował palce, zgiął je i znów rozprostował. Karczmarz westchnął ciężko i dał mu dziesięć złotych monet skrupulatnie je wyliczając. Po otrzymaniu zapłaty rycerz wyszedł. Karczmarz podszedł do Was.
- Oni wcześniej w śpiączce byli? Dobrze go zrozumiałem? spytał w staroświatowym wskazując na Alessio gdy skończyliście posiłek.
Techniczny:
Wykup języka kosztuje 100 PD, jak każdej umiejętności. Ale jeśli nie masz go w swojej profesji (a w obecnej nie masz), to musisz znaleźć nauczyciela, wydać 100 PD i modlić się by wyszedł test Inteligencji. Można użyć PS w razie nieudanych testów, ale jeśli po wydaniu wszystkich PS test nadal nie wyjdzie - to nauka się nie powiodła, a 100 PD poszło.
Lwie Serce
20-06-2015, 14:41
Anna de Loiret
Przytaknęła karczmarzowi skinieniem głowy.
Gwizdnął przeciągle - No to ładna rzeź w porcie się szykuje w nocy. Tych w śpiączce kapłanki gromadzą na swym okręcie, a one nieuzbrojone zwykły chadzać rzekł w staroświatowym.
- Trzeba ich przed nocą uprzedzić jak zwalczać te pomioty Chaosu. - warknęła Glorgina - a teraz zamknij tawernę.
- Ale jeszcze południa nie ma - jęknął karczmarz - klientów stracę.
- Zamknij na chwilę i wyślij chłopaków na zewnątrz by nikogo tu nie wpuszczali, dopóki nie skończę. Muszę poważnie pogadać ze swymi towarzyszami. Bez obcych uszu. Ty możesz zostać. Na górze masz jakichś gości?
- Na górze sami swoi, odsypiają świętowanie zwycięstwa nad tymi stworami.
Karczmarz szybko wydał dyspozycje w swym gardłowym języku. Trzech krasnoludów wyskoczyło na zewnątrz tawerny, a on sam zamknął i zaryglował drzwi prowadzące na zewnątrz.
- Tłumacz Anno, bo cyrulik najbardziej powszechnego ludzkiego języka w Starym Świecie jak widać nie zna. Razem wdepnęliśmy w to gówno i zapadamy się w nim po uszy. Mogę Wam wszystkim zaufać, że mnie nie zdradzicie? Ani nie powiecie nikomu co tutaj rzeknę? spytała zabójczyni trolli.
Lwie Serce
20-06-2015, 15:01
Anna de Loiret
Powstała i rzekła donośnie - co mi powie ktoś w zaufaniu, tego zdradzić nigdy nie zamierzam, a choćby coś mnie podkusiło i to uczynię, niechaj Pani Jeziora karę ześle. Przetłumaczę wszystko, mów.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©