Zobacz pełną wersję : Le Bella Miragliano (Warhammer 18+ !)
Strony :
1
2
3
4
5
6
7
8
[
9]
10
11
12
Oczywiście zadania które Wam powierzyłam nie wykonaliście? spytała się Róża Miragliano w języku zrozumiałym dla obojga.
Lwie Serce
31-07-2015, 21:04
Anna de Loiret
Jeszcze nie, a mam też powinności wobec innej osoby... Dzisiaj się tym zajmiemy. Nie wiem tylko co z krasnoludami.
Alessio
Tak,dziś się tym zajmiemy - rzekł potwierdzając słowa ukochanej - Tylko trzeba najpierw znaleźć te cholerne szajbusy,bez nich nie mamy szans....
Alessio
Banda zabójców trolli,ich kapitan ma taką opaskę na oku i nie ma jednej nogi,tym dziwniejsze że zniknęli skoro Ania bohatersko uratowała życie ich przyjaciółce a naszej wspólnej znajomej czyli Glorginie i to nawet nie zostawiwszy pożegnania.....
Sprawdzałaś Anno czy zniknęli, czy tylko Glorginy szukałaś?
Lwie Serce
31-07-2015, 21:54
Anna de Loiret
Tylko Glorginy, ale nie spotkałam żadnego na dole co mnie nieco zdziwiło, oni chyba piją przy każdej możliwej okazji.
Jeśli było ich sporo, to pewno we wspólnej sali są, jeśli z karczmy nie wyszli. Myśl Anno, to nie boli, a wręcz pozwala bólu oszczędzić.
Lwie Serce
31-07-2015, 22:00
Anna de Loiret
Mój umysł zmącony jest przez setki myśli a cierpienia które przeżyłam dają o sobie znać wciąż, mimo to staram się jak mogę, więc może przestań mi trosk dokładać. Zaraz wracam - poszła poszukać krasnoludów najpierw we wspólnej izbie, jak ich nie będzie to zapyta karczmarza gdzie nocują.
We wspólnej sali Anna ujrzała klęczących zabójców trolli dookoła drzwi od szafy, na których spoczywa Glorgina. Mamroczą coś w swym chropowatym języku. Jedynie ich przywódca siedzi i rzeźbi nożem kołki, będące chyba wcześniej nogami jakiegoś zydla.
Lwie Serce
31-07-2015, 22:06
Anna de Loiret
Podeszła do przywódcy krasnoludów i spytała - jak się czuje Glorgina? Przebudziła się choć na chwilę czy dalej nieprzytomna?
Nie, chłopaki cały czas się modlą odpowiedział w staroświatowym.
Anno, masz jeszcze trochę Bugmana? Suszy mnie okropnie rozległ się ochrypły szept zabójczyni trolli w zapadłej nagle ciszy. A później rozległ się wrzask radości z wielu krasnoludzkich gardeł.
Lwie Serce
31-07-2015, 22:21
Anna de Loiret
Mam, zaraz ci przyniosę, czekaj chwilę - rzekła z uśmiechem po czym pobiegła do swojej izby po Bugmana. Chwilę później była już z powrotem przy krasnoludzicy i podała jej piwo. Dasz sobie radę, czy ci pomóc?
W chwili kiedy nie będę mogła się sama napić Bugmana, można mnie będzie z czystym sumieniem pochować wyszczerzyła zęby, podniosła antałek jedną ręka, a drugą odkręciła kurek podstawiając pod niego swą twarz. Wypiła wszystko, po czym potężnie beknęła. O tak, tego mi było trzeba. Od razu chce się żyć hic.
Lwie Serce
31-07-2015, 22:30
Anna de Loiret
To dobrze... Maria jest u nas, wypoczywaj, niedługo do ciebie zajrzę. Szlachcianka wróciła do Marii, Sebastiana i Alessia, rzecząc - wszyscy są, Glorgina też, właśnie się przebudziła. Jak chcesz, możesz do niej pójść Mario.
Przerwać odpoczynek ciężko rannej zabójczyni trolli w otoczeniu jej rodaków i konfrantów? Sprawdzasz mą mądrość Anno? Cóż, chyba sobie jednak zachowam coś, co kiedyś należało do Ciebie odpowiedziała Maria w bretonńskim.
Lwie Serce
31-07-2015, 22:37
Anna de Loiret
A darzysz mnie zaufaniem? Rzekłam więc, że możesz pójść i sama się upewnić - odparła.
Gdybym nie darzyła Cię zaufaniem, zmusiła bym Cię do wyjawienia mi wszystkiego co mnie interesuje, zamiast się o to pytać. Lecz nie wiem czy po tym nie została byś tylko robiącą pod siebie ludzką kukłą. Chcesz to sprawdzić?
Lwie Serce
31-07-2015, 22:47
Anna de Loiret
Ciekawy widok, jak sobie to wyobrazić. Ale może zakończmy tę przemiłą dysputę i zajmijmy się swoimi zadaniami, chyba że czas nie gra roli i możemy gawędzić dalej, wtem chętnie. A więc... Mam dalej uczestniczyć w obradach czy wbiec na czele tych krasnoludów na dole do gildii od razu?
Najwyższy czas rozwiązać Senat, Ty tego nie zrobisz. A ja jestem w stanie. Drugiej co do potęgi gildii w mieście jednak nie zaatakuję bez niezbitych dowodów. A nienawiść we wzroku ich mistrza niezbitym dowodem nie jest. Więc to Wasze zadanie. Oczywiście na miejscu zbierzcie prawdziwe i niezbite dowody tego, że uczestniczą w spisku mającym na cel zniszczenie mego miasta.
Lwie Serce
31-07-2015, 22:57
Anna de Loiret
Niech więc będzie. Alessio zbieraj się, tylko uważaj na zabójczy szpon - zaśmiała się delikatnie i ruszyła w stronę wyjścia.
Alessio
Nie żartuj sobie z tego najdroższa,wierz mi że nie ma z czego - rzekł śmiertelnie poważnym głosem,ruszając za nią.
Lwie Serce
31-07-2015, 23:48
Anna de Loiret
Gdy wyszli z izby, Bretonnka początkowo delikatnie, acz coraz mocniej zaczęła dla żartu palcem sunąć po plecach ukochanego, starając się by nie spostrzegł, że to ona, w międzyczasie mówiąc - powiemy jeszcze krasnoludom, że idziemy do gildii, dobrze że Glorgina już powoli dochodzi do siebie. Ciekawe czy się wystraszy szpona hihihi.
Alessio
Dzięki Tobie - odparł jej z uśmiechem,po chwili dodając - rób tak dalej proszę,Twoje dłonie są delikatne i przyjemne w dotyku. Mam nadzieję że nie będzie Ci dane na własne oczy spotkać tego co tak mnie wystraszyło.
Lwie Serce
01-08-2015, 00:10
Anna de Loiret
Znowu w życiu mi nie wyszło... Westchnęła ciężko. Gdy dotarli do krasnoludów rzekła do dowódcy - idziemy do gildii woziwodów, jak wszystko dobrze pójdzie powinniśmy wrócić za parę godzin.
Rozumiem, jak nie wrócicie to tam Was będziemy szukać odparł w staroświatowym przywódca krasnoludzkich piratów.
Lwie Serce
01-08-2015, 12:14
Anna de Loiret
Skinęła głową krasnoludowi i spytała Alessia - wiesz gdzie ta gildia?
Alessio
Mniej więcej ale i tak tam musimy dotrzeć gondolami a oni znają drogę wszędzie.
Lwie Serce
01-08-2015, 18:43
Anna de Loiret
Zatem prowadź... Może po drodze będzie jakiś targ z płaszczami.
Zeszliście na dół i zobaczyliście Glorginę pałaszującą w najlepsze pieczone prosię. Az Wam ślina pociekła. Przypalone rany wyglądają paskudnie, zostaną na pewno po nich kolejne blizny do kolekcji. We wewe? próbowała coś rzec, gdy Was spostrzegła, ale nie wiadomo co, przez to że usta ma napchane mięsiwem.
Lwie Serce
02-08-2015, 10:25
Anna de Loiret
Możesz powtórzyć? Nic nie zrozumiałam...
Przeżuła, przełknęła posiłek i powtórzyła w staroświatowym Gdzie idziecie?
Lwie Serce
02-08-2015, 14:39
Anna de Loiret
Do gildii woziwodów - odparła jej cicho. Jak się już czujesz? Rany bardzo doskwierają?
Na tyle dobrze by iść z Wami, jeno po młot muszę się wpierw udać. Częstujcie się, skoro zaraz ruszamy - odpowiedziała Glorgina w staroświatowym i udała się na górę.
Lwie Serce
02-08-2015, 14:47
Anna de Loiret
Chętnie - rzekła z uśmiechem, po czym przystąpiła do jedzenia. Wygląda na przednie mięsiwo. Ale za wiele nie zjem, bo odbije się to źle na mej urodzie, a chce dalej być piękna, żeby Roland z radością patrzył na mnie z zaświatów.
Alessio
Nic nie zrozumiał ale uznał że skoro luba się dosiadła bez sprzeciwu Glorginy on może zrobić to samo i poszedł w jej ślady. Zirytowało i zabolało go jednak kompletne olanie jego osoby przez ukochaną.
Zdążyliście zaspokoić głód gdy zeszła do Was Maria z Sebastiano. Róża coś ma bardzo bladą twarz. Co sądzicie o Marco? Byłby dobrym księciem Miragliano? spytała się po bretonńsku nieco drżącym głosem. Glorgina jeszcze nie wróciła.
Lwie Serce
02-08-2015, 14:56
Anna de Loiret
A czy Marco jest szlachcicem, by mianować go księciem?
W każdej chwili może okazać się synem Borgii. Pytam się o Jego charakter, nie o pochodzenie.
Lwie Serce
02-08-2015, 15:06
Anna de Loiret
Och... Nie wykazał się szczególną odwagą ani szlachetnością na mych oczach. Zachlał się jak ostatnie... No dobrze, nieważne Rolandowi się też zdarzało. Chociaż słyszałam, że jakąś dzielnością się wykazał. Hmmm... Nie mnie sądzić... Cóż ona kombinuje, z plebejusza zrobić księcia, niedorzeczne! Bo nie daję wiary, iż to jakiś bękart Borgii ha! Księciem powinien zostać najdzielniejszy rycerz, ale nie mój to kraj i nie interesuje mnie to. Thilbaut byłby lepszym władcą.
Alessio
Wykazał się dużą odwagą ale również spił jak przysłowiowe prosię i przekazał proch w złe ręce,miał jednak z tego powodu wyrzuty sumienia i nie zrobił tego celowo,po prostu nie pomyślał przed podjęciem decyzji. Znam go zbyt krótko by Wam więcej powiedzieć sądzę jednak że w głębi duszy jest szlachetnym człowiekiem który popełnił jeden poważny błąd i bardzo tego żałuje - odparł szczerym i poważnym głosem.
Cóż, zatem lepiej On niż Enrico, który rozkazał wysadzić mosty w imię prywaty. W gestii dobrej woli, dam ci radę Anno. Jeśli już czegoś się postanowisz się pozbyć, to sprawdź czy nie ma na tym resztek Twego ciała. Szczególnie w mieście w którym wrogiem jest na tyle potężny mag, by móc wzywać wielkie demony stwierdziła Maria w ojczystym języku Anny, podając trzy długie blond włosy Bretonnce. Zostawiłaś na poprzedniej sukni.
Lwie Serce
02-08-2015, 15:30
Anna de Loiret
Dziękuję za radę... Wzięła włosy i wręczyła je Alessiowi ze słowami - noś je przy sobie, na pamiątkę gdybym poległa. Skoro nie masz Mario lepszych kandydatów niech będzie i Marco, ale na tronie winien zasiąść najodważniejszy i najszlachetniejszy z rycerzy, jeśli me zdanie chcesz znać.
Alessio
Nawet tak nie mów - wyszeptał z przejęciem,biorąc od niej podarek i chowając go do torby jak by miał do czynienia z jakąś drogą porcelaną i natychmiast starannie zawijając je w bandaż.
A skąd w całej Tileii, o Miragliano nie wspominając, mam Ci znaleźć jakiegoś rycerza? Bo chyba nie myślisz o świątynnych, wiernych jeno swemu bóstwu?
Lwie Serce
02-08-2015, 15:34
Anna de Loiret
Zatem Tilea nie ma rycerstwa, możnowładców? Hmmm... Nie znam się na waszym kraju, jak więc prowadzicie wojny?
Za pomocą jednej jedynej rzeczy, która jest do prowadzenia wojen niezbędna. Pieniędzy.
Lwie Serce
02-08-2015, 15:42
Anna de Loiret
Pokręciła głową myśląc - pieniędzy? Cóż za okropny kraj, wiedziałam że im tylko pieniądze w głowie! Gdzież dzielni rycerze, ciągnący do obozu na rozkaz króla! Gdzież ci piękni jeźdźcy, którzy dobywają mieczy i bronią nimi oraz swą krwią królestwa! Tacy wspaniali, tacy dumni, tacy odważni, tacy przystojni... Wyruszyć z nimi, wykrzyknąć swe zawołanie i spiąć rumaka ostrogami, och marzę o tym od zawsze! Na twarzy Anny stopniowo pojawiała się radość i rozmarzona mina, gdy wyobrażała sobie bretonńskie rycerstwo.
Sebastiano wraz z Marią wyszli z karczmy. Na dół zaś zeszła Glorgina wraz z resztą zabójców trolli. Chłopaki idą z nami. Stwierdzili, że nie puszczą mnie samej w takim stanie rzekła w staroświatowym zabójczyni wzruszając przy tym ramionami.
Lwie Serce
02-08-2015, 15:51
Anna de Loiret
Niechaj więc będzie - odrzekła w staroświatowym. No to tyle, jeśli chodzi o spokojne załatwianie sprawy. Alessio prowadź, ruszamy.
Alessio
Skinął jej głową na znak aprobaty i ruszył w stronę gildii woziwodów.
Techniczny
Płaci za siebie,Anię i Glorgine z pieniędzy Marii.
Trzy złote monety rzucił gondolier w tileańskim. Zawiózł Was wprost przed gildię śledzony przez dwie duże szalupy pełne krasnoludzkich piratów. Gildia woziwodów to dość duży budynek znajdujący się niezbyt daleko od wschodnich miejskich murów.
Alessio
Wchodzimy z przytupem czy próbujemy załatwić to cicho? - zapytał lubą.
Lwie Serce
03-08-2015, 13:11
Anna de Loiret
Ponoć mamy znaleźć niezbite dowody... No cóż, zobaczymy jak będzie, wchodzimy wszyscy ale póki co zachowujemy się spokojnie.
Techniczny
Anna założyła kolczyki, ale cały czas ma je przykryte włosami żeby w razie czego nieco tłumiły blask.
Alessio
Dobrze - odparł jej wysiadając z łodzi i wyciągając do niej dłoń w geście zaoferowania pomocy.
Lwie Serce
03-08-2015, 15:27
Anna de Loiret
Podała mu dłoń i dała sobie pomóc wysiąść z łodzi, zachowując się dwornie, jak na damę przystało.
Wysiedliście z gondoli wraz z Glorginą. Krasnoludy sprawnie przycumowały swe szalupy. Pierwsza wachta pilnować łodzi, reszta za mną rzucił ich przywódca w staroświatowym. Wraz z dziesiątką zabójców zbliżył się do Was, pięciu zostało na czatach.
http://www.axesofaix.de/Bilder/Slayerpiraten.jpg
Gondola odpłynęła, stoicie przed zamkniętym drzwiami. Gildia znajduje się w nie tyle wysokim budynku co rozległym.
Lwie Serce
03-08-2015, 17:52
Anna de Loiret
Zapukała energicznie do drzwi i cofnęła się nieco, by być blisko krasnoludów w razie czego.
Po chwili drzwi się otworzyły, stoi w nich jakiś grubawy mężczyzna Państwo w sprawie? spytał się w tileańskim.
Alessio
Przychodzimy z interesującą i hojną propozycją dla Waszej gildii. Chcielibyśmy omówić jej szczegóły z mistrzem - tu wskazał na Annę po czym dodał - a te dzielne krasnoludy to nasza eskorta,miasto jest niebezpieczne w ostatnich dniach.....
Z samym mistrzem może być problem, wyruszył do Senatu. Ale oczywiście na miejscu jest Jego zastępca mający prawo zawierać umowy w imieniu całej gildii. Zapraszam. odrzekł w tileańskim i ruszył w głąb budynku.
Alessio
Dobrze - odparł po czym gdy odźwierny nieco się oddalił dodał czułym szeptem do ucha lubej - możemy wejść ale miej oczy dookoła głowy,nie podoba mi się to - po czym ruszył do środka.
Lwie Serce
03-08-2015, 18:35
Anna de Loiret
Skinęła głową Alessiowi myśląc - ach gdyby Roland tu był... Miałby mnie kto bronić. Zgodnie ze słowami ukochanego poczęła się rozglądać w miarę niepostrzeżenie, gdy już będzie w budynku.
Zaprowadził Was pustym korytarzem do dość dużego pomieszczenia, jakiegoś gabinetu. Po drodze minęliście kilka zamkniętych drzwi, nie widać było nic interesującego. W gabinecie, za masywnym biurkiem siedzi człowiek, rudzielec z blizną na policzku. Za nim wisi sporych rozmiarów lustro. Niestety przed biurkiem są tylko dwa fotele, krasnoludy będą musiały stać. Państwo z jakąś hojną i interesującą propozycją dla gildii zapowiedział Was grubasek po tileańsku i wyszedł z pomieszczenia.
Proszę, usiądźcie i przejdźmy do interesów. Wina? - spytał się rudy także w tileańskim.
Alessio
Odsunął fotel Ani tak by mogła wygodnie usiąść,gdy zajęła miejsce usiadł obok niej i odpowiedział uprzejmym głosem i z lekkim uśmiechem. - Ależ naturalnie - po czym dodał do lubej patrząc na nią w sposób sugerujący odpowiedź - A Ty sobie życzysz wina moja droga?
Techniczny
Gdy Anna odpowie uznajmy że przekazuje odpowiedź zastępcy mistrza.
Lwie Serce
05-08-2015, 11:20
Anna de Loiret
Usiadła na fotelu i odparla Alessiowi - tak, chętnie się napiję. Jak ci się widzi obecna sytuacja w mieście? Spytała czekając aż ukochany przetłumaczy, jednocześnie rozglądając się nieco w poszukiwaniu czegokolwiek podejrzanego.
Zastępca mistrza gildii wyciągnął z biurka mały dzwonek i nim potrząsnął. Po chwili otworzyły się drzwi za wami, zajrzał jakiś człowiek w liberii sługi.
Tak Panie, wzywałeś mnie? spytał w tileańskim.
Przynieś wino i trzy kielichy odparł w tym samym języku Wasz rozmówca. A dla przedstawicieli starszej rasy pewno piwo? zapytał w staroświatowym.
Byle nie tileańskie, smakuje jak jakieś siki odparł przywódca piratów również w staroświatowym.
Do tego dwie beczułki piwa, z Imperium, nie rozwodnione, i jedenaście kufli dorzucił w tileańskim obecny zarządca tego miejsca.
Sługa wyszedł z pomieszczenia i po kilku chwilach wrócił wraz z kilkoma innymi z napitkami i naczyniami. Krasnoludy odszpuntowały beczki, a Tileańczyk otworzył butelkę wina i rozlał Jej zawartość do kielichów. Podał tacę najpierw Annie, by ta pierwsza wybrała naczynie, później Alessio, a sam wziął ostatni. Słudzy wyszli z gabinetu.
No to pod ten interes wzniósł toast w tileańskim.
Lwie Serce
05-08-2015, 18:43
Anna de Loiret
Mimo iż nie rozumiała co ten człowiek rzekł, widząc jego toast powiedziała po bretonńsku - wypij z mojego kielicha, a ja zaś z twojego, taki mamy bowiem w Bretonni zwyczaj, gdy coś świętujemy. Alessio, przetłumacz to.
Alessio
Przetłumaczył słowa ukochanej bacznie patrząc na reakcję zastępcy.
Dziwny to zwyczaj odparł w tileańskim, ale wstał zza biurka, wymienił swój kielich z Anny i wrócił na swe miejsce. Podniósł go znów w toaście i wypił jego zawartość.
Lwie Serce
06-08-2015, 13:50
Anna de Loiret
Wzniosła kielich i przechyliła go do ust, by wyglądało to tak, że nieco upiła. Smaczne to wino - uśmiechnęła się lekko i dodała - jak interesy się wiodą? Starała się przeciągać rozmowę dalej wypatrując dyskretnie czegoś podejrzanego.
Alessio
Również wzniósł kielich w geście toastu i wziął spory łyk rozkoszując się jego smakiem po czym przetłumaczył słowa lubej.
Nie najgorzej, choć zawsze mogły by lepiej. A Pani widać nie zainteresowana zbytnio ich poprawą, skoro tak zwleka z wypiciem toastu. Z jaką więc propozycją przybywacie? odpowiedział w tileańskim.
Lwie Serce
07-08-2015, 16:00
Anna de Loiret
Pani nie zwleka, lecz uważa z piciem bo już raz zdarzyło jej się zemdleć po toaście, mam wyjątkowo słabą głowę - odparła jak gdyby nigdy nic. A interes... Nie szukacie może kompanii najemników? Tak się złożyło, że pozostaliśmy obecnie bez pracodawcy... A wasza gildia potężna z tego co wiem, to pewnie czasem przydają się wam dobrzy wojownicy, interesów wszak chyba trzeba bronić?
Techniczny
Przyjąłem, że Alessio tłumaczy wszystko, jeśli nie to usunę posta.
Techniczny
Słusznie przyjąłeś ;)
Przydali by się nam doświadczeni w walce pod ziemią. Trzeba by wytępić pewnych dwunożnych szkodników, którzy inaczej mogą stać się zagrożeniem dla naszych dostaw. Jesteśmy w stanie zapłacić złotą monetę od ogona. Na powierzchni mamy wystarczająco dużo dobrych wojowników do obrony interesów, nie trzeba nam więcej. odparł rudzielec w tileańskim. Anna nie zauważyła w tym pomieszczeniu nic podejrzanego, a zdążyła je sobie już całe obejrzeć.
Alessio
Uczciwa propozycja, o jakich podziemiach jest tu mowa? - zapytał wciąż delektując się swym winem które było naprawdę przednie.
O tunelu którym przebili się Skaveni do naszej podziemnej drogi zaopatrzenia w wodę odparł zagadnięty w tileańskim.
Alessio
Zatem uznaj go za oczyszczony - rzekł dopijając wino po czym wstał i wyciągnął otwartą dłoń na znak przypieczętowania umowy.
Wstał zza biurka i uścisnął podaną dłoń. Kiedy będziecie gotowi wyruszyć? spytał w ojczystym języku Alessia.
Alessio
Możemy ruszać choć by teraz - odparł mu.
Lwie Serce
08-08-2015, 10:32
Anna de Loiret
Przyglądała się tylko wymianie uprzejmości między plebejuszami, sama dłoni podawać nie myślała, jeszcze by ucałował, a gdzież Annie zbrukać swą piękną rączkę dotykiem ust człowieka z gminu... Ale jak więc Alessiowi się to udało? Przewrotny los...
Rudzielec wrócił za biurko, zadzwonił dzwonkiem. Otworzyły się drzwi wpuszczając do środka sługę. Zaprowadźcie tą kompanię najemników do miejsca gdzie przebili się Skaveni rzekł mu zastępca mistrza. Trochę zdziwiła Alessio liczba mnoga, ale na krótko, w korytarzu za drzwiami dostrzegł bowiem dwudziestu kuszników. Mają napięte kusze i założone bełty, ale w Was nie celują. Prawdopodobnie to wasza eskorta do tunelu.
Alessio
Doskonale - rzekł po czym odwracając się do Anny rzekł - zatrudniliśmy się właśnie jako spece do walki w podziemiach,mamy oczyścić podziemia gildii ze Skavenów,dostaniemy po złotej monecie od ogona a do akcji mamy wkroczyć od teraz. Wybacz że zdecydowałem za Ciebie ale uznałem że nie ma co tracić czasu. Teraz tylko trzeba naszych krasnoludzkich kompanów przekonać do tego zadania...
Lwie Serce
08-08-2015, 11:50
Anna de Loiret
Skaveni powiadasz? Szlachcianka uśmiechnęła się - to będzie dobra śmierć, pomszczę brata zabijając ich tylu ilu dam radę... Nie czekając na odpowiedź podeszła do krasnoludów i rzekła im - okazji na dobrą śmierć wielu nie ma, ale jedną z nich jest walczenie ze Skavenami w podziemiach, posłać do piachu najwięcej ile się da. Idziecie się rozruszać?
Szukamy godnej i chwalebnej śmierci, a nie idiotycznej. Walka ze Skavenami na ich terenie spowoduje tylko tą drugą - odparł przywódca piratów w staroświatowym. Wracamy na okręt.
Glorgina dodała w tym samym języku - Długi Drong ma rację, poza tym nie to mieliśmy czynić. Wracam z chłopakami.
Anna poczuła ciarki na całym ciele. Zdała sobie sprawę, że nagle po słowach krasnoludów znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Lwie Serce
08-08-2015, 12:25
Anna de Loiret
Westchnęła, po chwili jednak zaczęła mówić do Alessia w bretonńskim udając złość - jaki kontrakt żeś zawarł z nimi, bo przeczuwam że na pewną śmierć idziemy?! I to bez mojej wiedzy, wiesz że ja nic nie rozumiałam z waszej rozmowy! Po tym w staroświatowym do wszystkich - czemuż nasz kwatermistrz i tłumacz zawarł umowę nie pytając mnie i krasnoludów o zdanie, oburzające! Nie zamierzam iść na pewną śmierć, chcę wiedzieć ile ich jest, dziesiątki, setki? Nie wtargnę na ich terytorium i nie wytracę całej kompanii... Mogę walczyć ze Skavenami jak ich wywabicie, tylko pod tym warunkiem. W zamian nawet za mniejszą opłatę... Pół złotej monety od ogona.
Wrażenie niebezpieczeństwa się zkonkretyzowało. Anna poczuła ze dwadzieścia szpilek kłujących Jej bok, od strony zastępcy mistrza. Wrażenie jednak przerwał potworny ból brzucha, aż zgięła się wpół. To Długi Drong walnął Ją potężnie kułakiem. Wytracić kompanię? Najpierw me miejsce musisz zająć by nią dowodzić! ryknął w staoroświatowym. Anna ledwo może złapać oddech.
Kwatermistrz?! ryknął jeden z krasnoludów w staroświatowym do Alessia Stawaj na kułaki by zająć me miejsce! podniósł sękate ramiona i ruszył w stronę cyrulika.
Lwie Serce
08-08-2015, 13:04
Anna de Loiret
Zacisnęła zęby z wielkiego bólu i ochryple wymówiła do dowódcy - to nie tak... Daj wytłumaczyć, proszę, nie mówiłam że wytracę swoją kompanię... Nie roszczę do niej praw.
Alessio
Aniu wszystko w porządku? Bardzo boli? I......,coś Ty im na bogów powiedziała? - rzekł szybko głosem wyrażającym wielką troskę ale i złość na to jak ją potraktowali, nie cofając się przed nacierającym w furii krasnoludem i szykując się do obrony przed jego ciosami.
Nie decyduj więc za ile, z kim i gdzie mamy walczyć warknął dowódca krasnoludów, ale widać się uspokoił, nie ponowił ciosu.
Kwatermistrz doskoczył do Alessia, ten zdążył odskoczyć przed lewym prostym, a kolejny doskok krasnoluda i prawy prosty w splot słoneczny szybko pozbawił go tchu i złamał cyrulika wpół. Na szczęście Alessio znów odskakiwał, i cios nie miał swej pełnej siły, dzięki czemu nie pozbawił go życia. Ogromny ból przerwał litościwie nagły rozbłysk gwiazd i ciemność po ciosie w skroń. Ukochany Anny padł jak ścięta kłoda.
No i pozostajemy przy obecnym kwatermistrzu, chłopaki, czas na nas. Trzeba powiadomić pierwszą wachtę, że żyjemy, by nie wpadła tu z toporami. A i Zgrozę trza nakarmić, Makaisson pewno nie będzie wiedział jak - rzucił Drong w staroświatowym. Krasnoludy wraz z Glorginą wyszły z pomieszczenia.
Skavenów bylo dziesięciu, napadli na nasz magazyn. Działali z zaskoczenia, ale zdołaliśmy ubić trzech zanim znikli w swoim tunelu z ukradzioną beczką rzekł rudy w staroświatowym jakby się nic nie stało.
Lwie Serce
09-08-2015, 10:24
Anna de Loiret
Glorgino, na naszą przyjaźń wracaj! Wydarła się najgłośniej jak mogła za odchodzącymi krasnoludami i uklękła nad Alessiem, wcześniej jeszcze spoglądając na zastępce mistrza i to, co znajduje się przy nim i za nim. Ukochany nie umieraj za swą odwagę, drugi już wspaniały człowiek nie może polec za mą sprawą - mówiła w bretonńskim starając się ocucić go coraz to mocniejszymi ciosami otwartą dłonią w policzek.
Za odchodzącymi krasnoludami udało się trzy czwarte kuszników ze znajdujących się w korytarzu, na miejscu zostało pięciu. Przed zastępcą mistrza stoi ogromne biurko, a za nim wisi na ścianie ogromne lustro. Anna nie czuje już z tego kierunku szpilek wbijających się w Jej ciało, ale nadal ma gęsią skórkę, jakby zagrożenie tylko czyhało by dopaść Bretonnkę. Zdążyła spoliczkować Alessia trzykrotnie gdy poczuła nagle ból z boku głowy, który przerwała ciemność.
Odzyskała świadomość czując coś zimnego kapiącego na przód Jej ciała. Niestety tył nóg, pośladki i plecy Anny dotykają również czegoś zimnego i chropowatego, w ustach ma jakiś gałgan, a ręce wyciągnięte nad głowę i unieruchomione czymś zimnym. Także Jej nogi coś zimnego oplata w kostkach przytrzymując w miejscu. Skroń ćmi tępym bólem.
Alessio coś kapie na głowę i rozpostarte ramiona, coś je przytrzymuje w miejscu, tak samo jak nogi. Również ma jakiś knebel w ustach.
Techniczny:
To opis co czują BG po odzyskaniu świadomości, jeszcze zanim otworzą oczy. Jak otworzą, będzie dalszy. Można oczywiście dać przemyślenia przed otworzeniem oczu, bo zakneblowani nie pogadają.
Alessio
Jęknął głośno,ze zdziwieniem i przerażeniem odkrył że jest całkowicie unieruchomiony i ma zakneblowane usta a co dziwniejsze niemal nie czuje bólu po tym jak krasnolud go stłukł na kwaśne jabłko. Otworzył oczy i nerwowo rozejrzał się dookoła...
Alessio zobaczył, że przed nim Jego ukochana, na środku placu, rozebrana do naga, leży na jakimś kamiennym ołtarzu. Jej ręce i nogi skuwają okowy kajdan połączonych z żelaznymi pierścieniami wystającymi z kamiennego bloku. Jej włosy przy skroni zlepione są krwią. Pada mżawka, to jej krople ocuciły Tileańczyka, niestety jednak zachmurzone niebo nie pozwala się zorientować w porze dnia. Sam Alessio przywiązany jest za ręce i nogi do drewnianego krzyża. Dziwne, bo przeważnie przybijało się ofiarę do krzyży w dawnych czasach, a nie przywiązywano.
Alessio
Strach ścisnął go za serce,jego najdroższa osoba zaraz miała skończyć jako ofiara w jakimś mrocznym rytuale a on sam był w beznadziejnym położeniu, nie zważając na nic wydarł się a raczej spróbował to zrobić - Aniu,najdroższa,trzymaj się! Idę po Ciebie! - mimo że nie miało to najmniejszego sensu w jego obecnej sytuacji a do uszu ukochanej dotarł co najwyżej niezrozumiały bełkot spowodowany kneblem......
Lwie Serce
09-08-2015, 12:51
Anna de Loiret
Rolandzie... To już koniec? Gzie jesteś braciszku... Gdzie jesteś mój kochany... Otworzyła oczy i z przerażeniem zorientowała się, że to chyba jeszcze nie czas spotkania z bratem...
Anna szybko przekręciła głowę na bok, by krople mżawki nie wpadały do Jej oczu. Zauważyła jednak swą nagość. Ujrzała Alessia przymocowanego jakimiś rzemieniami do drewnianego krzyża. Jej ukochany coś bełkocze, nie wiadomo jednak co, knebel uniemożliwia wydawanie artykułowanych dźwięków. Alessio domyślił się w końcu, że znajdują się na wewnętrznym dziedzińcu gildii woziwodów.
Lwie Serce
09-08-2015, 13:53
Anna de Loiret
Rozejrzała się na boki, wzrok zawiesiła na ukochanym patrząc nań z załzawionymi oczami.
Przestało kropić, łzy Anny rozdzierają serce Alessio. Gdy przejaśniło się, zaczęliście błogosławić niedawne opady. Tileańskie słońce, w sytuacji w której się znaleźliście, daje się bardzo mocno we znaki. Jest około wczesnego popołudnia.
Alessio
Zaczął się szarpać w bezsilnej wściekłości że dali się tak podejść tym bydlakom,a pomocy im znikąd.....
Alessio szybko opadł z sił, w palących promieniach słońca uczynił najgorsze co możliwe. Pęta mocno trzymają, zamiast poluzować się tylko zacisnęły mocniej. Ciało Anny najpierw oblało się potem, który jednak szybko wysechł na słońcu, przybiera coraz bardziej czerwonej barwy. Obydwoje męczy coraz większe pragnienie, wzrok powoli zaczyna płatać figle. Za kroplę napoju gotowi by zabić. Zaczynają tracić poczucie czasu i zdrowe zmysły, na ciele Bretonnki pojawiły się pęcherze i bąble. Nagle jakiś ruch przerwał monotonię męczarni. Pomiędzy Alessio i Anną stanął mistrz gildii woziwodów. Z dwoma bukłakami w dłoni. Podszedł do Alessio, wyjął mu knebel, przytknął jeden z bukłaków do ust jeńca i rzekł w tileańskim Pij, bo jeszcze mi tu zemrzesz przed czasem.
Alessio
Łapczywie zaczął sączyć wodę gdy zaspokoił pragnienie wykrzyknął we wściekłości - Okryj ją czymś bo nawet woda nie pomoże! - po czym dodał już bardziej proszącym głosem - I mnie zamiast niej przykujcie,czymże sobie zasłużyła że cierpi tak potworne katusze!
Czym sobie zasłużyła? Ano tym, że pokrzyżowała me plany wojny z elfami. Ubicie rycerzy Morra nic nie dało, dziś został rozwiązany Senat przez Sprawiedliwych. Lepszym pomysłem jest rozkrojenie jej pęcherzy i bąbli po czym posypanie ich solą, co zaraz uczynię, tylko po sól się udam. Jej dam mleka, nie wody. Ona nie ma zasnąć, a potrzebna jest mi żywa tylko do zapadnięcia zmroku. Początkowo miałem dać się zabawić swym podwładnym, ale gdy okazało się jaki rarytas mi wpadł w ręce zmieniłem zdanie. Dorosła dziewica to okaz rzadko spotykany w Miragliano. Ofiara z Jej bijącego serca da mi większa kontrolę nad przyzwanymi Oczami mego Pana, niż serca wyrwane młodym dziewczynkom. Ciebie spotka zaszczyt zostania pomiotem Chaosu, gdy czar rzucony na wodę zadziała, ciężko ostatnio o uśpionych powiedziawszy to po tileańku podszedł do Anny, wyciągnął Jej knebel i przystawił drugi z bukłaków do Jej ust. Pij, albo i nie, Twa wola rzekł w staroświatowym.
Lwie Serce
09-08-2015, 16:24
Anna de Loiret
Napiła się z bukłaku rzecząc po tym - kim jesteś, że radość sprawia ci znęcanie się nad bezbronną kobietą?
Alessio
Ty wredny sukinsynu! - wykrzyknął w niekontrolowanym przypływie gniewu - żebyś szczezł wraz ze swym bóstwem!! - po czym splunął.
Kimś kto nie będzie przebierał w środkach by doprowadzić to miasto do upadku. Długo szykowałem swą zemstę, za długo by pozwolić na to, by ktokolwiek czy cokolwiek stanęło na jej drodze odparł w staroświatowym i odszedł.
Lwie Serce
09-08-2015, 16:48
Anna de Loiret
Śmierć to tylko początek, początek... Oddać życie za dobrą sprawę? Może to nie śmierć w boju, ale w szlachetnym celu dorównałam ci mój kochany bracie... Alessio, nie obawiaj się swego kresu na tym świecie. Spotkamy się... Już niedługo - uśmiechnęła się serdecznie, jakby uspokojona.
Alessio
Moja najdroższa i litościwa Pani,rzadko Cię o coś prosiłem dlatego błagam spełnij tą ostatnią z nich i przenieś ból z mojej ukochanej na mnie,niech nie cierpi w ostatnich chwilach życia,pozwól jej odejść ze spokojem - pomodlił się żarliwie do Shallyi w myślach, po czym powiedział do ukochanej ledwo powstrzymując łzy - Rad jestem że los postawił Cię na mojej drodze i dane mi było przeżyć z Tobą tyle wspaniałych chwil,jedyne czego żałuję to tego że wszystko trwało tak krótko i nie dane nam było przeżyć ze sobą całego życia - po czym w myślach dodał - A w kolejnym świecie się już nie spotkamy bo ten zwyrodnialec przemieni mnie w pomiot swojego bożka....
Nagły wrzask rozległ się z ust Alessia. Nie sądził, że aż taki ból może znieść ludzka istota. Nie mylił się zbytnio zresztą, ból Jego Ukochanej nałożył się na Jego własny. Na szczęście stracił szybko przytomność. Anna zaś przestała czuć cokolwiek. A tamtemu co? dobiegł Ją głos mistrza gildii w staroświatowym. Wrzasnął tak, jak bym to Jemu rany rozkroił i posypał solą, co zaraz Tobie uczynię. Wpierw jednak ważniejsze sprawy, przyjemności zostawię na później. Dobył z sakwy jakiś pojemnik, rozsypał jego zawartość w pobliżu ołtarza w kształt pięcioramiennej gwiazdy, której ramiona nawzajem się krzyżowały. Podpalił proszek, który błysnął jasnym ogniem i zgasł zostawiając wyraźny biały osad. Dobył po tym falistego, ceremonialnego noża, a w drugą ręką wyjął z sakwy flakon z białym proszkiem, pewno z solą. Nachylił się nad Bretonnką i już miał zacząć ciąć Jej ciało gdy nagle rozległ się odgłos pobliskiego wybuchu. A to co? Schował szybko nóż i solniczkę i wyjął opasłe tomiszcze oprawione chyba w ludzką skórę nucąc przy tym jakieś dziwne słowa. Bardzo ostrożnie otworzył zatrzask, i coś z niej przeczytał również w tym samym dziwnym języku, którego brzmienie zdaje się unosić dęba włosy Anny. Z wnętrza budynku słychać jakieś strzały z broni palnej. Nagle obok Anny pojawił się jakiś różowy stwór wielkości krasnoluda.
http://vignette3.wikia.nocookie.net/warhammer40k/images/6/6f/Pink-Horror.jpg/revision/latest?cb=20130227210414
Pilnuj Jej, tylko nie wsadzaj niczego między Jej nogi warknął w staroświatowym demonolog. Przyzwany demon wyszczerzył się i potaknął łbem.
Mistrz gildii trzymając księgę w ręku ruszył sprawdzić co to za hałas.
Techniczny:
Alessio i Anna: -1 PP
Alesio + Punkt Obłędu, chyba że wydajesz PS (a mogą się przydać na ważniejsze testy tego dnia...).
Lwie Serce
10-08-2015, 15:52
Anna de Loiret
Wystraszona za sprawą demona i mając świadomość, że nie ma jak z nim nawet walczyć, postanowiła czekać... Stara się unikać spoglądania na stwora, ale też przy okazji wypatrzeć cokolwiek... Co mogłoby się przydać.
Zamiast czegokolwiek przydatnego w Jej sytuacji zobaczyła tylko mistrza gildii, który wraca do Niej szybkim krokiem. Ot zawszone kurduple! Zabij wszystkich krasnoludów w środku gildii! warknął głośno rozkaz do demona, a ten pognał do otwartych drzwi z których wyszedł przywódca woziwodów. Niestety nie ma czasu na zabawy z solą, muszę szybciej przyzwać Pana Zmian rzekł w tym samym języku dobywając ceremonialny sztylet i podchodząc coraz bliżej unieruchomionej Anny.
Lwie Serce
11-08-2015, 10:47
Anna de Loiret
Glorgino! Wewnętrzny dziedziniec! Długi Drongu! Wojownicy! Tutaj! Wydarła się na cały głos. Powtarza to póki starcza jej sił.
Ne zdążyła powtórzyć okrzyków, gdy nagle coś bardzo głośno huknęło i spory fragment jednej ze ścian zniknął w wybuchu. Mistrz gildii obejrzał się przez ramię i zaczął biec w kierunku Anny unosząc sztylet do ciosu. Padł jednak po pojedynczym wystrzale, wyrzucając w przód ręce. Zarówno sztylet, jak i księga poleciały gdzieś poza ołtarz, znikając z pola widzenia Bretonnki. W powstałej dziurze w budynku, zamiast spodziewanych krasnoludów, zobaczyła Marię trzymającą w dłoni dymiący z lufy pistolet. Jak trzeba coś zrobić i chcesz by to było dobrze wykonane, najlepiej zrób to sama rzekła w bretońnskim podchodząc do ołtarza. Glorgino, znajdź i przynieś tu rzeczy Anny! Reszta nie włazić na wewnętrzny dziedziniec! wydarła się w staroświatowym. Przykucnęła przy trupie. Obszukała go bardzo szybko zdradzając tym wielką wprawę, po czym znalezionym kluczem oswobodziła szlachciankę z okowów.
Lwie Serce
12-08-2015, 17:46
Anna de Loiret
Roland... Gdzie mój braciszek... Zaczęła bredzić gdy była już na szczęście złudnie przekonana, iż to ostatnie chwile jej życia. Gdy jednak Maria ją ocaliła i uwolniła, rzekła zmęczonym głosem wstając z ołtarza - dziękuję ci za ratunek... Dziękuję. A... Alessio! Nie wiem czy żyje, pomóżmy mu!
Ziemia zdaje się chwiać pod stopami Anny, kręci się Jej mocno w głowie. Alessio żyje, jedynie nieprzytomny oznajmiła Maria w bretońnskim stojąc już przy krzyżu i dotykając dwoma palcami Jego szyi zaraz pod brodą. Przytrzymam go, a Ty przetnij mu więzy najpierw u przegubów rąk, a później u stóp, inaczej wyrwiesz mu je z barków. W oczy Bretonnki rzucił się leżący nieopodal sztylet ofiarny. Księga musiała polecieć gdzieś dalej, bo jej nie widać. Pewno zasłania ją kamienny ołtarz.
Lwie Serce
13-08-2015, 15:51
Anna de Loiret
Jako normalna kobieta a nie służebnica Chaosu mogę podnieść sztylet ofiarny bez narażania się? Bo nic innego czym mogę przeciąć nie widzę...
Techniczny
Jeśli Maria odpowie że nic nie grozi to Anna od razu idzie, powoli by się gdzieś nie przewrócić przez te zawroty głowy, wykonać jej instrukcję za pomocą sztyletu.
Jeśli tylko nikogo nim nie zranisz, to możesz odparła Maria w bretonńskim uważaj gdy będziesz go podnosić i ciąć nimi więzy. Położyłaswe dłonie na torsie Alessio i pochylając się przycisnęła go do krzyża. Anna, uważając by nie zranić siebie ani ukochanego przecięła więzy bez najmniejszego problemu. Sztylet okazał się bardzo ostry. Maria nie była w stanie utrzymać bezwładnego mężczyzny, choć znacznie spowolniła Jego upadek. Alessio, osuwając się powoli wzdłuż krzyża klapnął na ziemię odzyskując przytomność. Widzi Marię i nagą Annę. Jego Luba ma dotkliwie poparzony cały przód ciała, ledwo trzyma się na nogach, wymaga natychmiastowej pomocy medycznej. Alessio zresztą również, czuje jak potężnie kręci się mu w głowie. Za nimi widzi trupa mistrza gildii. Dalej dojrzał Glorginę, która wyszła z ogromnej wyrwy w ścianie jednego z okalających dziedziniec budynków niosąc rzeczy Anny.
Alessio
Spróbował wstać i ruszyć w stronę ukochanej jednak zrobił to zdecydowanie za szybko i natychmiast zatoczył się ledwo łapiąc się za krzyż w ostatniej chwili....
Lwie Serce
14-08-2015, 08:59
Anna de Loiret
Alessio! Złapała go za rękę i rzekła - nie wiem czemu nie czuję bólu, ale spójrz na te oparzenia...
Alessio po Bretońsku
Gdy ukochana ujęła go za rękę poczuł przypływ sił, zebrał się w sobie po czym rzekł słabym i jak by nie swoim głosem patrząc w niebiosa - Błogosławiona i wychwalana niech będzie bogini o złotym sercu,dziękuję Ci o Shallyo - po chwili spojrzał na skatowanie ciało lubej i Anna aż poczuła dreszcz który przeszedł jego ciało, skupiając na niej całą swoją uwagę dodał głosem wyrażającym wielką troskę - Trzeba by natychmiast sporządzić zimne okłady, ten bydlak okrutnie Cię poranił,bogom niech będą dzięki że nie zdążył rozpocząć zabawy z solą.
Lwie Serce
14-08-2015, 09:20
Anna de Loiret
Za co dziękujesz swej bogini? Spytała zadziwiona... Ale zaraz, mój ból ustał a ty nagle krzyknąłeś i... Czyżbyś postąpił tak, jakby to Roland zrobił na twoim miejscu? A zimne okłady z czego niby? Jest tu woda jakaś?
Alessio
Tak - rzekł niechętnie bowiem nie chciał się jej chwalić tym co dla niej zrobił - ja.....,poprosiłem ją o to żeby przeniosła ból z Ciebie na mnie,nie mogłem znieść myśli że będę widział jak cierpisz gdy ten murwi syn Cię katuje....
Lwie Serce
14-08-2015, 09:26
Anna de Loiret
Miała wielką chęć się przytulić do człowieka, który dał tak wielki dowód miłości do niej, ale wstrzymała się by nie podrażnić swych ran. Zamiast tego delikatnie pocałowała go w usta po tym mówiąc - dziękuję ci mój rycerzu... Chwilę popatrzyła mu w oczy i dodała - zatem rób ten okład jak masz z czego.
Alessio
Gdy usłyszał słowa ukochanej od razu cały się rozpromienił i zapomniał na moment jak fatalnie się teraz czuje,patrzył tak chwilę rozanielony na twarz wybranki po czym otrząsnął się i rzekł do Marii - Uratowaliście nas w samą porę,jeszcze chwila i było by po nas i po całym mieście. Planował przywołać jakiegoś demona........I rzuciła Ci się gdzieś może w oczy kuchnia bądź ich składzik? Ania pilnie potrzebuje zimnych okładów żeby schłodzić rozgrzaną skórę.
- Pentagram, sztylet ofiarny i uwięziona kobieta mająca zostać złożona w ofierze na ołtarzu są wystarczającymi dowodami - odparła Maria w bretonńskim - miałam dobrego nosa, nie dam głowy za zniszczenie drugiej co do potęgi gildii w mieście.
Otarła czoło i wdała się w rozmowę z zabójczynią trolli w staroświatowym:
- Glorgino, widziałaś tu jakiś skład? Anna pilnie potrzebuje zimnych okładów, lepiej by nie zakładała ubrania na te poparzenia.
- Nie widziałam, ale pewno jest gdzieś w podziemiach koło tego tunelu ze skavenami.
- Jakiego tunelu ze skavenami?
- Niech Oni Ci wyjaśnią a ja rozejrzę się za składem. Czego dokładnie potrzebujecie?
Lwie Serce
14-08-2015, 15:29
Anna de Loiret
Alessio, czego potrzeba do okładu? Wymień wszystko. Mario, Skaveni wpadli do gildii przez jakiś tunel i zrobili nieco zamieszania... Tak gwoli wyjaśnienia.
Techniczny
Jak Alessio powie co potrzebne to Ania z miejsca tłumaczy Glorginie.
Alessio
Zastanowił się chwilę po czym zaczął wymieniać - Chłodna bądź zimna woda,coś z czego będę mógł przygotować okłady,zsiadłe mleko na oparzenia. To chyba wszystko, a Tobie skarbie przydała by się też chłodna kąpiel,no i musisz absolutnie unikać jakichkolwiek kontaktów ze słońcem przez kilka dni a i później uważać - po chwili dodał - A i jak zaraz padnę na ziemię to znaczy że czar jeszcze nie prysnął bo ten drań podał mi zaklętą wodę.....
Techniczny:
+10 PD
Lwie Serce
14-08-2015, 15:47
Anna da Loiret
Co? Może ci podał dobrą wodę, pewno taką jaką oni tu pili, nie, nie możesz zapaść w śpiączkę, nie mogę cię stracić teraz. Mówiła z przejęciem mocniej ściskając ukochanego za dłoń. Mario, mistrz gildii mógłby rzucić czar na wodę czy to był demon?
Glorgina poszła zostawiając rzeczy Anny.
I jeden i drugi odpowiedziała Maria.
Alessio
To na pewno była zła woda,pochwalił mi się tym - rzekł odwzajemniając mocny uścisk - ważne że Tobie nic nie grozi
Anna przypomniała sobie, że kolczyki przy zaczarowanej wodzie świeciły bardzo mocno, prawie jak przy Pani Jeziora. Tak potężna magią mogą posługiwać się tylko najpotężniejsze demony, ustępujące sile jedynie bogom. Zaraz, zaraz, przecież przy zawezwaniu różowego demona nie było żadnego błysku. Dopiero teraz Anna zdała sobie sprawę, że nie ma kolczyków, ani rodowej biżuterii.
Lwie Serce
14-08-2015, 16:03
Anna de Loiret
To był demon... Widziałam, takim samym blaskiem jak przy wodzie świeciły kolczyki od Liothannei przy samej Pani Jeziora... Alessio... Ja cię kocham , nie opuszczaj mnie - zaczęła płakać. I na dodatek nie wiem, gdzie są moja i Liothannei biżuteria... Muszę się ubrać. Otarła sobie wciaż lecące jej z oczu łzy i zaczęła przywdziewać suknię.
Alessio
Stój kochana - zatrzymał ją gdy tylko zobaczył co robi i dodał głosem stanowczym ale i wyrażającym wielką troskę - podrażnisz oparzenia,nigdzie się nie ruszaj,musisz odpoczywać.
Lwie Serce
14-08-2015, 16:12
Anna de Loiret
Skinęła mu głową i zaczęła przeszukiwać swoją sakwę i wertować wszystkie rzeczy w poszukiwaniu biżuterii.
W sakwie Anna znalazła pudełko, a w nim nadal spoczywający naszyjnik Liothannei. Oprócz tego swe kolczyki i resztę klejnotów rodowych spoczywających w sakwie. Brakuje biżuterii, którą miała na sobie, gdy wchodziła do gildii.
Lwie Serce
14-08-2015, 16:20
Anna de Loiret
Ach po cóż ja je zakładałam... Elfickie kolczyki, reagują na magię, nie widziałaś ich Mario? Gdzie leżały moje rzeczy?
A to trzeba się Glorginy spytać gdzie je znalazła, jak wróci. Choć jeśli tak cenne są jak mówisz, to pewno były mistrz tej gildii schował je w jakiejś skrytce odpowiedziała Maria w bretońnskim.
Lwie Serce
14-08-2015, 16:32
Anna de Loiret
Poczekajmy zatem na Glorginę... Westchnęła wpatrując się na swoją bransoletkę, którą wcześniej nosiła jej matka.
Glorgina przyszła przynosząc na barku beczułkę z chłodną wodą, a w drugiej dłoni dwa dzbany z zsiadłym mlekiem. Przez wolne ramię ma przerzucone złożone prześcieradło.
Alessio
Przydało by się nam jakieś łoże na którym moglibyśmy Cię położyć - rzekł do ukochanej,po chwili dodając tak by również reszta obecnych słyszała - jeśli stracę przytomność to pamiętajcie że oparzenia mają być delikatnie nasmarowane zsiadłym mlekiem a na głowę trzeba nałożyć chłodny okład,trzymajcie go koło 10 minut, nie wolno Ci pić alkoholu pod żadnym pozorem,najlepiej byś spożywała jedynie schłodzone napoje,wieczorem kąpiel w chłodnej wodzie.
Lwie Serce
14-08-2015, 17:28
Anna de Loiret
Po co łoże... Rozłożyła sobie suknię na ziemi i położyła się na niej - rób co trzeba ukochany... Mario, może zniszczenie księgi pozwoli cofnąć działanie czaru?
Alessio
Dobrze,ach i gdybym zasnął mi też zrób podobny okład,ale mlekiem mnie smarować nie musisz - rzekł uśmiechając się do niej,po chwili przyklęknął przy lubej i zaczął od zrobienia okładu i umieszczeniu go na czole ukochanej po czym zabrał się za oparzenia z najwyższą starannością i delikatnością na jaką go było stać w tym momencie.
Zaraz Jej poszukam, gdzieś niedaleko ołtarza powinna leżeć. Jeśli demon zaklęty w tej księdze, to jej zniszczenie albo go unicestwi, albo uwolni - odpowiedziała Maria w bretońnskim - Nie znam jednak innego sposobu by zneutralizować jej magię.
Alessio udało się wykonać zabieg, po czym osunął się bezwładnie na ziemię.
O, tu leży! w tym samym momencie krzyknęła Maria stojąc u wezgłowia ołtarza ofiarnego.
Lwie Serce
14-08-2015, 18:03
Anna de Loiret
Gdy Alessio osunął się na ziemie wstała i od razu spytała - Glorgino, twój młot będzie w stanie podpalić księgę? Jeśli tak, uczyń to. Tylko tam, gdzie nie ma innych łatwopalnych rzeczy.
Glorgina skinęła głową i ruszyła tam gdzie wskazuje Maria. Dobyła młota, uniosła go w zamachu nad głowę, Anna w tym samym momencie poczuła ogromny ból w lewej piersi, jakby wbiły się w nią jakieś szpony.
Lwie Serce
14-08-2015, 18:17
Anna de Loiret
Nie Glorgino stój! Nie podpalaj księgi myliłam się!
Glorgina opuściła młot, ale po okrzyku Anny, udało się Jej zmienić cel uderzenia. Zamiast trafić w księgę, głownia przeszyła tylko powietrze. Ból piersi, tak jak raptownie się pojawił, tak samo raptownie zniknął.
Lwie Serce
14-08-2015, 18:33
Anna de Loiret
Mam lepszy sposób - co rzekłszy podbiegła do pudełka, w którym przechowywała biżuterię elfki wyjmując ją teraz, i włożyła do niego księgę, zamykając. To pudełko tłumi wszelką magię, póki księga w nim jest zamknięta, póty magia demona nie poczyni nikomu żadnej krzywdy.
Techniczny:
+5 PD
Po włożeniu księgi do pudełka rozległ się przeszywający wrzask, jakby okrzyk jakiegoś drapieżnego ptaka, urwany gdy tylko Anna je zamknęła. Zaraz po tym Alessio nagle się rozkasłał.
Maria wyciągnęła ręce mówiąc w bretońnskim oddaj mi je, odziej się i chodźmy poszukać zaginionej biżuterii.
Ardena obudziło uczucie głodu i pragnienia.
Lwie Serce
14-08-2015, 18:44
Anna de Loiret
Oddała pudełko po czym uśmiechnęła się radośnie i uklękła na chwile wyjmując swój miecz z pochwy - Rolandzie mój braciszku, bądź dumny ze mnie, ciesz się wiedząc że wszystko co dobre poczyniłam było dzięki tobie, ty mnie nauczyłeś wszystkiego, bądź ze mnie dumny mój kochany... Ucałowała swój miecz i zaczęła się odziewać.
Zaprowadź nas Glorgino do miejsca gdzie znalazłaś rzeczy Anny rzekła Maria w staroświatowym.
Alessio
Wstał powoli,chwiejąc się lekko na nogach po czym powiedział powoli dochodząc do siebie - Co.....,co się stało?
Lwie Serce
14-08-2015, 18:55
Anna de Loiret
Co się stało? Udało się nam... Udało - rzekła cały czas z promiennym uśmiechem na twarzy. Położyła mu obydwie dłonie na policzkach po czym ucałowała bardzo namiętnie. Może i nie jesteś taki przystojny, mądry i szlachetny jak Roland, ale odwagą i miłością do mnie mu dziś dorównałeś. Chodź, pójdziemy szukać kolczyków od Liothannei - rzekła i zabrała wszystkie swoje rzeczy.
Alessio
Odwzajemnił pocałunek nic nie mówiąc i delikatnie ujmując ją za rękę.
Glorgina zaprowadziła Was do znajomego gabinetu, na którego ścianie wisi rozbite zwierciadło, za którym znajduje się następne pomieszczenie. O tu, na nas wypadło takie różowe paskudztwo prosto z lustra, rozbijając je przy tym - rzekła w staroświatowym - rzeczy był w tym drugim pomieszczeniu. Maria wyciągnęła pistolet i trzymając go za lufę, kolbą wytłukła resztki zwierciadła. Przestąpiła przez próg i zaczęła opukiwać ściany, przytykając do nich ucho. Pod jedną ze ścian pomieszczenia leży broń i podróżna sakwa Alessia.
Alessio
Wziął swoje rzeczy po czym zaczął pomagać Marii w poszukiwaniach.
Lwie Serce
14-08-2015, 19:54
Anna de Loiret
Zaczęła szukać kolczyków elfki. Macie może coś, co ma w sobie niewielką moc magiczną?
Run na moim młocie ma raczej sporą odparła Glorgina w staroświatowym.
Lwie Serce
14-08-2015, 20:22
Anna de Loiret
Zatem trzymaj swój młot w dłoni jak możesz, kolczyki powinny rozbłysnąć gdy w ich pobliżu będziesz - rzekła nie przerywając poszukiwań.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Przeszkadzacie tylko - rzekła Maria w bretońnskim. Powiedźcie Glorginie by Was zaprowadziła do kuchni, zjedźcie coś. Szybciej znajdę Wam te kolczyki jak zostanę sama.
Arden z Loningbrucku
Poczułeś jak coś Cię szczypie, zobaczyłeś nieregularną bliznę w kształcie części jakiegoś symbolu. Jesteś w jakiejś izbie, nie pamiętasz skąd się tu wziąłeś. Ostatnie co pamiętasz, to posiłek w karczmie.
Lwie Serce
15-08-2015, 15:21
Anna de Loiret
Westchnęła i odparła w tym samym języku - dobrze, mam nadzieję że jedzenie w tym przeklętym miejscu jest bezpieczne. Zwróciła się po tym do Glorginy w staroświatowym - możesz nas do kuchni zaprowadzić?
Alessio
Skoro nalegasz - rzekł wzruszając ramionami - i tak muszę sobie jeszcze zrobić ten okład - po czym skupił uwagę na Glorginie
Glorgina zaprowadziła Was do kuchni, Alessio zdążył zrobić sobie okład, Anna zaś odkroić kawał sera ze znalezionej gomółki
http://www.potrawyregionalne.pl/media/Image/chronioneue/serkorycinski_1.jpg
gdy pojawiła się Maria niosąc coś w złożonych razem dłoniach. Nie minęła nawet klepsydra żaków.
Lwie Serce
15-08-2015, 15:43
Anna de Loiret
Na widok Marii odłożyła ser i spytała ze szczerym zaciekawieniem w bretonńskim - znalazłaś kolczyki?
Mówiłam że sama szybciej się z tym uporam odparła Maria w bretońskim podchodząc do stołu i wysypując zawartość swych dłoni przed Anną. Oprócz świecących dość jasno kolczyków na stole zalazła się także brakująca rodowa biżuteria Anny. Do pomieszczenia wleciał w tej samej chwili ptak wielkości ludzkiego przedramienia, o zielonym ubarwieniu piór, żółtym łbie i potężnym, zakrzywionym dziobie.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e6/Yellow_naped_amazon_parrot_left_side.jpg
Wylądował wprost przed biżuterią, przekrzywił łeb, łypnął pomarańczowym okiem na Annę i otworzył dziób.
Myto murrrrwa! Zgrrroza chce grrogu! zaskrzeczał w staroświatowym.
Lwie Serce
15-08-2015, 16:29
Anna de Loiret
Alessio, trzymaj mnie, mam zwidy przez to słońce, jakiś ptak prosi mnie o jakiś grog. Oj niedobrze ze mną niedobrze... Mówiła zapominając na chwilę o biżuterii i chcąc uniknąć patrzenia na cokolwiek utuliła się do jego piersi. Ja zwariowałam...
Alessio
Uśmiechnął się przytulając ukochaną,ucałował ją w głowę i po chwili powiedział - Wcale nie zwariowałaś,stary wilk morski Matteo opowiadał mi o takich gadających ptaszyskach,pochodzą z krainy zwanej Lu...,Lur? Coś na L w każdym razie,podobno żyją tam jeszcze takie człekopodobne jaszczurki które budują miasta ze złota - opowiadał zaaferowany jak by sam chciał ujrzeć ową bajkową krainę na własne oczy
Lwie Serce
15-08-2015, 16:53
Anna de Loiret
Co? Czyli są zwierzęta które mówią? Hmmm... Spróbuję Thilbauta nauczyć bretonńskiego i będzie mi jak prawdziwy brat - rzekła otrząsając się po opowieści Alessia.
Grog to osłodzony rum rozcieńczony wodą z sokiem z cytrusów rzekła Maria w bretońnskim.
Alessio
I skąd my go teraz weźmiemy dla tego ptaka?
Z kłopotu wybawił Was Długi Drong, który wszedł do kuchni.
- Zgroza! - zawołał i gwizdnął wystawiając hak ku górze.
- Myta nie dali! - rozdarła się papuga.
- Żebym ja Ci myta nie wystawił, bo ci piór nie starczy - odparł.
Papuga nastroszyła pióra, ale zatrzepotała skrzydłami i pofrunęła na hak zabójcy trolli
- Grrrog? - prawie że zagruchała do ucha kapitana pancernika.
Długi Drong westchnął - dajcie jakiś naparstek, czy zakrętkę.
Techniczny:
Wszelkie rozmowy były w staroświatowym.
Lwie Serce
15-08-2015, 17:25
Anna de Loiret
Odetchnęła i schowała kolczyki elfki do sakwy, zaś resztę rodowej biżuterii założyła na siebie. Dziękuję Mario - rzekła w bretonńskim. A więc... Jesteśmy ci jeszcze do czegoś potrzebni, czy tutaj nasze drogi się rozchodzą?
Pozostała tylko kwestia zapłaty - odparła Maria w bretońnskim - krasnoludy dostaną potrzebne materiały do naprawy okrętu na koszt miasta, czego Wy oczekujecie za swój udział w zdjęciu klątwy?
Lwie Serce
15-08-2015, 17:33
Anna de Loiret
Kolczuga na moją miarę się znajdzie? Spytała, szepcąc zaraz po tym do Alessia - spytaj o nobilitację, jeśli wciąż chcesz mnie poślubić... Mój miły...
Alessio
Chciałbym prosić o nobilitację - rzekł zdecydowanym głosem po Bretońsku patrząc nie na Marię lecz w oczy ukochanej.
Kolczuga się znajdzie, co do nobilitacji muszę zamienić kilka słów z księciem. Osobiście poprę ten pomysł, ale oficjalnie druga co do potęgi gildia w Miragliano nie może być zamieszana w niedawne wydarzenia. Trzeba znaleźć więc oficjalny powód nobilitacji. Odpoczywajcie, nabierajcie sił. Po tym co zrobiliście dla tego miasta, szkoda by było gdybyście padli z wyczerpania zaraz po opuszczeniu jego murów - odparła w bretońnskim. - zabójcy trolli podrzucą nas do karczmy przy rynku.
Lwie Serce
15-08-2015, 18:00
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się wielką radość na twarzy ukazując, rzuciła się na szyję swego ukochanego i mocno utuliła. Alessio, ale jest jeszcze inna sprawa... Bo wiesz... Anna nagle jakby posmutniała - teraz jak to słońce tak mi zaszkodziło, myślę że płaszczyk by dobrze chronił me ciało. W przeciwnym razie coś stać mi się może... Takie poparzenia bardzo niebezpieczne, sama suknia nie wystarczy obawiam się.
Alessio
Kupię Ci ten płaszcz -rzekł zrezygnowany wiedząc że Ania już nie odpuści zwłaszcza że znalazła sobie świetny argument.....,po chwili dodał - Jeśli! Arden ma w sobie za grosz wdzięczności, jak by nie było ocaliłem mu życie dwa razy...
Lwie Serce
16-08-2015, 10:14
Anna de Loiret
O! Zatem może jeszcze starczy ci na jakieś ładne nakrycie głowy dla mnie, głowę przed słońcem trzeba szczególnie chronić!
Alessio
Nic już nie powiedział tylko westchnął ciężko i pomyślał - Oskubie mnie z ostatniego grosza zanim w ogóle wyjedziemy z Miragliano.....
Lwie Serce
16-08-2015, 13:00
Anna de Loiret
Oj Alessio czemu wzdychasz, rozchmurz się, przecież tak cudownie wszystko się skończyło. Wyobraź mnie sobie na koniu i w nowym płaszczyku, pomyśl też o naszym ślubie - mówiła słodkim głosem i lekkim uśmieszkiem.
Alessio
Jeszcze raz westchnął ale lekki uśmiech nieco rozjaśnił jego oblicze,patrzył tak chwilę na lubą po czym powiedział - Masz rację,cieszmy się chwilą
Lwie Serce
16-08-2015, 14:01
Anna de Loiret
Zatem weź mnie na ręce i płyńmy do karczmy, potem kąpiel i wreszcie wypoczniemy.... A z rana od razu udamy się do dzielnicy elfów, muszę pomówić z panią Liothanneą.
Alessio
Nie dam rady,jestem wyczerpany - odrzekł jej lekko zawstydzony - chodźmy,nie dobrze mi się robi od tego miejsca - dodał ujmując ją za rękę i ruszając w stronę wyjścia
Lwie Serce
16-08-2015, 14:13
Anna de Loiret
Ehhh, Roland mnie nosił na rękach nawet jak był przemęczony i go o to poprosiłam, ba, czasem nawet prosić nie musiałam. Ach jak ja bym chciała żeby znów ktoś mnie jak księżniczkę traktował...
Glorgina popatrzyła na Annę, ale w końcu ciężko westchnęła i ruszyła po słój z jakimiś dziwnymi zielonymi kulkami w środku.
http://www.bonannodomenico.com/wordpress/wp-content/uploads/2014/03/6S8A6561.jpg
Alessio aż ślina pociekła na widok marynowanych oliwek. Zabójczyni trolli zdjęła nakrętkę i podała ją Długiemu Drongowi. Ten zaś rzekł w staroświatowym Zgroza, nie będę psuł rumu mieszając go z wodą, jak masz pić, to tak jak reszta załogi. Proch i rum, a nie jakiś tam grog i podał papudze małą czarną kulkę. Po tym jak Zgroza ją wzięła do dzioba, nalał odrobinę rumu z manierki do nakrętki. Ptak sfrunął z haka na stół, wypiło trunek i z powrotem pofrunęło na hak, ledwo na niego trafiając. Po tym wszystkim zasnął.
Alessio
Toż to najprawdziwsze Tileańskie oliwki - rzekł zapominając na moment o całym świecie - Aniu musisz ich spróbować - dodał po czym zaczął na migi prosić kapitana o przekazanie słoja
Długi Drong podał słój Alessio. Widać ani On, ani Glorgina, w ogóle nie są zainteresowani jego zawartością.
Andrij Marszałek
16-08-2015, 16:42
Arden
Gdzie ja na Sigmara jestem? Arden wstał i rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu swoich rzeczy.
Arden z Loningbrucku
Pomieszczenie wygląda jak jakaś izba w karczmie. Za oknami zmierzcha. Z rzeczy brakuje sakiewki i mikstury leczniczej.
Lwie Serce
16-08-2015, 16:51
Anna de Loiret
Mam jeść jakieś zielone kuleczki? Eee, chęci na to nie mam, trufli bym wolała - odparła w bretońskim.
Alessio
Pokiwał głową z wdzięcznością, po czym zajął miejsce przy stole i z miną niczym dziecko otwierające prezent zabrał się za zawartość słoja biorąc kilka oliwek na spróbowanie. Gdy ocenił pozytywnie ich jakość powiedział - Aniu,Mario, musicie spróbować,są wprost wyborne
Lwie Serce
16-08-2015, 16:57
Anna de Loiret
Hmmm... No daj jedną kuleczkę, tylko od razu wsuń mi ją do ust bo nie chcę dłoni w tym soku moczyć.
Alessio
Z radosną miną spełnił prośbę ukochanej po czym powiedział - I jak Ci smakuje?
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Maria poczęstowała się i stwierdziła w bretonńskim faktycznie wyborne, jeszcze jakby do tego kapary znaleźć, to można by tu prawdziwą ucztę urządzić. Nie mamy jednak tyle czasu na to, zbierajmy się.
Lwie Serce
16-08-2015, 17:02
Anna de Loiret
Powoli zjadła oliwkę, starając się jak najlepiej wyczuć smak. Jednak prędko jej się odechciało to czuć i rzekła krzywiac się - czym ty się zajadasz...
Alessio
Nie smakuje Ci? - rzekł zdziwiony - toż to najprawdziwszy rarytas - po czym dodał do Marii rozmarzony -I jeszcze butelkę Tileańskiego wina....., Ale faktycznie na nas czas,chodźmy już - powiedział zamykając słój i pakując go do torby na później.
Lwie Serce
16-08-2015, 17:17
Anna de Loiret
Nie, nie smakuje. Chodźmy zatem, a jeszcze będę musiała Thilbauta bretońskiego nauczyć jutro, a przynajmniej zacząć naukę.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Do kuchni wszedł potężnie zbudowany krasnoludzki zabójca trolli. Przez ramię ma przewieszoną jakąś metalową tubę, na oczach jakieś dziwne grube szkła, na których narysowane ma zbiegające się krzyżyki z koncentrycznymi kołami. Rzucił w staroświatowym Aye! Możem odpływadz. Ino prendko. W pudziemiach som martwe skaveny. Wyglundają tak, jagby zame ziem ubiły. Podłożyłem tam bomby. Zaraz wybuchnom.
Arden z Loningbrucku
Drzwi od izby otworzyły się, w progu stoi jakaś kobieta w stroju służącej, która ujrzawszy Cię wrzasnęła po tileańsku Obudził się!
Lwie Serce
16-08-2015, 17:54
Anna de Loiret
Zatem chodźmy czym prędzej - rzekła w staroświatowym ciągnąc Alessia za rękę.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Wyszliście na zewnątrz, wsiedliście do szalup. Glorgina z Wami, Długim Drongiem i siedmioma krasnoludami do jednej, a Maria z krasnoludem od bomb i pozostałymi ośmioma członkami załogi krasnoludzkiego pancernika do drugiej. Zdążyliście odpłynąć od gildii, gdy nastąpił przytłumiony, ledwo słyszalny wybuch, część odległego muru miasta się osunęła. Zakołysało po chwili szalupami.
Alessio
Mimowolnie objął ukochaną i powiedział - Jak dobrze że mamy to za sobą
Lwie Serce
16-08-2015, 18:12
Anna de Loiret
Nic nie odrzekła, tylko wtuliła się w ukochanego.
Andrij Marszałek
17-08-2015, 17:55
Arden
A no tak. Pozwól że pozbieram swoje rzeczy a potem wszystko mi wyjaśnisz.
Arden z Loningbrucku
Kusznik dość szybko pozbierał swe rzeczy, tym bardziej że dopiero co sprawdzał czy niczego z nich nie brakuje. A co tu wyjaśniać Panie, trzecia noc idzie jak zapadłeś na zarazę, podobno przez wodę roznoszoną. Jeden z Twych towarzyszy zapłacił naszemu chlebodawcy za opiekę nad Tobą. Tako i doglądamy Cię dbając byś odleżyn nie dostał - stwierdziła kobieta w tileańskim. Do izby wszedł karczmarz i rzekł w tym samym języku. Witaj Panie, myślałem że już nigdy się nie obudzisz. Podać jakąś kolację?
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Dopływając do karczmy zauważyliście brak bariery na pobliskiej świątyni Vereny. Łódź Marii pierwsza dobiła do brzegu, wysadziła pasażerkę i odpłynęła w kierunku portu. Róża Miragliano czeka na Was aż wysiądziecie.
Andrij Marszałek
18-08-2015, 08:03
Arden
Chętnie ale brakuje mojej sakwy i jednej mikstury. Jak leżałem to wpuszczane tu kogoś? A i jeszcze ,który z moich towarzyszy?
Arden z Loningbrucku
Ten najbardziej chuderlawy, Bretonnka się z nim prowadzi. Zapłacił za opiekę nad Tobą siedem złotych monet, jeszcze dwie masz Panie na rachunku. Wystarczy na kolację i spędzenie tej nocy tutaj. Do tej izby tylko dziewki służebne, ale w poprzedniej... uuu, sporo się działo. Co dokładnie niestety nie wiem, nie byłem świadkiem, ale została zniszczona podobno przez jakiegoś skrzydlatego potwora, gdy w niej spoczywałeś. Dopiero przepędzili go morscy zabójcy trolli.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Jakby ktoś się pytał o wydarzenia w gildii woziwodów, to padła ofiarą ataku Skavenów. Dzielnie ją odbiliście z pazurów szkodników, lecz niestety tylko same budynki, nie zdążyliście ocalić nikogo z ludzi. To jest nasza wersja i się jej trzymajcie rzekła Maria po bretońsku gdy tylko wysiedliście z łodzi. Krasnoludy odpłynęły, Golrgina wraz z nimi machając Wam ręką i odkrzykując w staroświatowym Bywajcie w zdrowiu!
Lwie Serce
18-08-2015, 14:41
Anna de Loiret
Bretonnka pomachała Glorginie odkrzykując w staroświatowym - żegnaj, niech los ci sprzyja! Zwróciła się po tym do Marii po bretońsku - kłamstwo to nie cnota, ale jeśli ma ono służyć wyższemu celowi to będę się trzymała tej wersji. A teraz kąpiel i spaaaaaać... Dodała rozmarzonym głosem.
Ogłaszam przerwę do soboty, aż wróci Il Duce.
Alessio po Tileańsku
Niech Shallya ma Cię w opiece - odkrzyknął również machając jej na pożegnanie po czym zwrócił się do Marii - Zrobię o co prosisz, wiem że wszystko co robisz robisz by służyć miastu i wiedz że masz za to mój szacunek i sympatię.
Lwie Serce
21-08-2015, 18:33
Anna de Loiret
Szlachcianka objęła ukochanego i wyszeptała - zaprowadź mnie wreszcie do karczmy i na górę, tam wezmę kąpiel a potem całą noc będziesz mnie głaskał i masował.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Ma służyć wyższemu celowi, mianowicie nie popadnięciu tego miasta w całkowitą ruinę. Strata wiary mieszkańców Miragliano w to, że działalność gildii służy miastu, była by tym samym co strata wiary mieszkańców Bretonni w przysięgi seniorów, także króla. Potrafisz sobie chyba wyobrazić Anno, co mogło by się stać z Twoim krajem, gdyby Twoi rodacy przestali ufać królewskiemu słowu? odparła Maria w bretońnskim i ruszyła w kierunku mostu na opustoszały rynek.
Arden z Loningbrucku
Jeśli nie ma Panicz więcej pytań, to pójdę przygotować tą kolację, sama się nie zrobi rzekł karczmarz.
Lwie Serce
21-08-2015, 19:32
Anna de Loiret
Bretonnia bez wiary w króla by upadła, rycerstwo nie miało by pod czyim sztandarem walczyć... To by był najsmutniejszy dzień, gdyby ta wiara jednocząca nas ze sobą przepadła... Królu Louenie, niechaj Pani cię strzeże. Odpowiedziała Anna, po czym ciągnąc wybranka za rękę poszła do karczmy.
Andrij Marszałek
21-08-2015, 22:23
Arden
Więc idź a ja zejdę do głównej sali i tam zjem bo leżeć dłużej nie zamierzam hehe
Alessio
I Ciebie niech miłosierna Shallya ma w opiece,choć coś mi mówi że jeszcze będzie nam dane się spotkać - rzekł do Marii po czym dał się poprowadzić ukochanej.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini
Wchodząc do karczmy zauważyliście, że nikt nie stoi za ladą, ale po chwili dostrzegliście karczmarza schodzącego do głównej sali wraz z Ardenem ze schodów prowadzących do izb gościnnych. Karczmarz zbladł na Wasz widok i zatrzymał się raptownie wykrzykując w tileańskim "Na łzy Shallyi, co Jej się stało?! Następna zaraza?!
Arden z Loningbrucku
Sala pusta się zdała, gdy schodziłeś wraz z karczmarzem, ale zanim dotarłeś na sam dół, otworzyły się drzwi na zewnątrz i do środka weszła znajoma Ci Anna wraz z Alessio. Kobieta ma wysmarowaną całą twarz czymś białym, tak jakby ktoś miód na nią wylał i obsypał mąką. Svena, Bradniego oraz Glorginy nigdzie nie widać. To nieco dziwne, że zamiast pić na dole już pewno udali się na spoczynek. Chyba że coś poza lokalem robią i wrócą jeszcze później niż szlachcianka z cyrulikiem.
Karczmarz zatrzymał się raptownie wykrzykując w tileańskim "Na łzy Shallyi, co Jej się stało?! Następna zaraza?!
Lwie Serce
22-08-2015, 13:21
Anna de Loiret
A ten plebejusz czego się wydziera, aż głowa boli - pomyślała po czym spojrzała na Ardena. Hoho... Widzę że jaśnie człek niskiego stanu, co na mnie z pogardą patrzył wreszcie się obudził. Ciekawe za czyją sprawą - powiedziała w staroświatowym parskając śmiechem.
Alessio - Tileański
Uspokój się i przestań wydzierać, to jedynie okład na oparzenia słoneczne sporządzony z mleka! - zdecydowanym głosem odezwał się do karczmarza - i przygotuj no kolejną kąpiel dla niej - po chwili dodał w tym samym języku bez fałszywej skromności w głosie - A Ciebie Ardenie dobrze widzieć,moje wysiłki na marne nie poszły bo wiedz że życie Ci dwa razy ratować musiałem i rzeczy Twe na przechowanie wziąłem
Andrij Marszałek
22-08-2015, 16:52
Arden
Witaj Alessio. Jestem więc teraz twoim dłużnikiem bo uratowanie życia to niemała zasługa. Pozwól więc że zostanę twym ochroniarzem by spłacić dług. A i gdzie masz moje rzeczy jeśli można wiedzieć? - po tileańsku do Alessia
Witaj Anno - w staroświatowym
Lwie Serce
22-08-2015, 16:57
Anna de Loiret
Zrobiła wielkie oczy na chwile myśląc - a czemu on taki miły dla mnie? Hmm... Może zrozumiał swój błąd i nauczył się okazywać szacunek szlachcie... Tak, a ja mu przebaczę, wszak Roland zawsze powtarzał że muszę przebaczać lekkie zniewagi...
Anna de Loiret, Alessio Contrarini, Arden z Loningbrucku
Karczmarz odsapnął uspokoiwszy się wyraźnie po słowach Alessia. Czyli dwie i pół złotej monety to będzie kosztować. Jedna za pokój i półtorej za kąpiel. Jakieś jadło szykować? rzekł po tileańsku do cyrulika. Za Ardenem i karczmarzem ze schodów zeszła jedna ze służących. Chyba usłyszała Alessia, bo nie narobiła wrzasku na widok Anny.
Lwie Serce
22-08-2015, 17:52
Anna de Loiret
Alessio, chodź już na górę bo pieką te oparzenia, och chyba całą noc zamiast odpoczywać przecierpię - rzekła do niego cicho w bretońskim, opierając głowę na jego ramieniu.
Alessio
Jadła nam nie trzeba, jedynie mleko i coś do zrobienia nowych okładów - rzekł płacąc należność,po czym dodał do Ardena wręczając mu jego rzeczy - proszę,tu są, a niedługo ja chyba będę musiał zostać Twym dłużnikiem i to dosłownie ale później o tym porozmawiamy - zakończył i zaczął prowadzić Annę na górę.
Techniczny
Załóżmy że Alessio płaci temu chciwemu dziadydze od razu koszt mleka i szmat na opatrunki ;D
Zaraz będzie wszystko przyniesione do pokoju Państwa odrzekł karczmarz po tielańsku po przyjęciu zapłaty.
Techniczny:
Arden odzyskuje to z kasy co zostało z Jego sakiewki u Alessia oraz miksturę leczniczą.
Alessio - 3 złote monety za całe zamówienie.
Alessio
Nic nie odpowiedział tylko skinął mu głową i w milczeniu poprowadził Annę do pokoju.
Arden z Loningbrucku
Posiłek będzie gotowy za jakieś pół godziny rzekł Ci gospodarz po tileańsku zanim zniknął na zapleczu.
Lwie Serce
22-08-2015, 19:24
Anna de Loiret
Zadowolona szlachcianka puściła rękę Alessia i położyła się z wyraźnym uśmiechem na twarzy, wyczekując na kąpiel. Przeciągnęła się i spojrzała na ukochanego a po policzkach spłynęły jej łzy radości.
Alessio
Aniu co się stało? - podszedł do niej wyraźnie zaniepokojony przyklękając przy łożu.
Lwie Serce
22-08-2015, 19:34
Anna de Loiret
Nic... Nie widzisz że to nie są łzy płynące ze smutku? Cieszę się ze wszystkiego, z tego że przeżyliśmy, z tego że wracamy do Bretonni i z tego że jesteśmy razem... I z tego że mój braciszek wróci na świat, tylko czy będę umiała być dobrą matką dla niego? Sama nie wiem... Lękam się że nie sprostam temu wyzwaniu.
Andrij Marszałek
22-08-2015, 19:57
Arden
Ardena nurtowało kilka pytań więc poszedł szukać karczmarza.
Arden z Loningbrucku
Ledwo spróbował wejść za kontuar, a usłyszał służącą mówiąca po tileańsku A Panicz to gdzie się niby wybiera?
Andrij Marszałek
22-08-2015, 20:05
Arden
Chciałem zapytać karczmarza o coś ważnego dla mnie. Jeśli nie można to poczekam.
Alessio
Ja też nie wiem czy będę dobrym ojcem,ale na pewno zrobimy co w naszej mocy by dobrze wychować nasze dziecko, ja się bardziej lękam że nie będziemy mieli za co żyć bo został mi ostatni grosz.... - rzekł poważnie,choć nie łudził się że do rozmówczyni to dotrze,prędzej wywoła kolejną falę niezadowolenia ale chciał być z nią szczery, gdy skończył mówić powstał z klęczek i zaczął szykować posiłek dla nich obojga.
Lwie Serce
22-08-2015, 20:08
Anna de Loiret
Och będziemy mieli za co, wraz z nobilitacją otrzymasz ziemie, akurat gdy je sprzedasz powinno starczyć na bretońskiego rumaka bojowego dla mnie w prezencie ślubnym. Może nieco ziemi sobie zostawisz, to będziesz czerpal z niej dochody i jakoś to będzie... Najważniejsze, że jesteśmy razem, prawda?
Alessio
Ziemię? Nie liczę na taką hojność,a Te Wasze konie nie są przypadkiem najbardziej cenione na świecie? - rzekł nie przerywając swej czynności
Arden z Loningbrucku
Mój chlebodawca kolację dla Panicza szykuje, ale jeśli to coś ważnego, to mogę go zawołać, może się nic nie przypali. Zaplecze i miejsce za kontuarem jest dla obsługi karczmy, dla gości zaś reszta budynku. Ledwo zdążyła to powiedzieć, a drzwi od zaplecza się otworzyły i wyszły inne służące. Pierwsza cebrzyki z wodą tacha, w tym jeden z warem. Zdał sobie sprawę, że gdyby go nie zatrzymano, wpakował by się za drzwiami prosto w Tileankę niosącą wrzątek. Druga zaś niesie sporą balię. Odrywać mam go od przyrządzania kolacji? spytała się dotychczasowa rozmówczyni.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini,
Rozległo się kopanie do drzwi waszej izby i kobiecy okrzyk w tileańskim woda i balia!
Andrij Marszałek
22-08-2015, 20:20
Arden
Niech skończy i przyjdzie gdy otrzymam strawę.
Alessio
Można wejść - odkrzyknął
Andrij Marszałek
22-08-2015, 20:23
Arden
Arden wraca do głównej sali i siada przy wolnym stole.
Arden z Loningbrucku
Po dłuższej chwili karczmarz przyniósł jakiś duży cienki placek z roztopionym serem i zatopionymi w nim kawałkami pieczonej kiełbasy. Do tego jakiś kamionkowy dzbanek z jakimś czerwonym przecierem. Za chwilę podam wino do posiłku.Faktycznie tylko chwilę trwało zanim nalał wina do metalowego kielicha i go przyniósł do stołu.
Anna de Loiret, Alessio Contrarini,
Po chwili służące wniosły balię i cebrzyki z wodą. Za chwilę przyniesiemy mleko i pocięte prześcieradło na okłady powiedziała jedna z nich w tileańskim.
Andrij Marszałek
22-08-2015, 20:30
Arden
Karczmarzu przysiądź się jeśli masz chwilę bo mam kilka pytań.
Lwie Serce
22-08-2015, 20:35
Anna de Loiret
Istotnie, nasze rumaki są najwspanialsze, Ramond właśnie takim był, och jak cudownie się na nim jeździło. Westchnęła po czym usiadła na łożu wyczekując... Rozbierz mnie i zanieś do balii, proszę...
Alessio
Nic nie odpowiedział tylko stał ze spuszczoną głową jak by dźwigał na swych barkach wszystkie problemy tego świata.
Arden z Loningbrucku
Miałem zamiar spać się w końcu położyć, ale chwilę na rozmowę znajdę. Przysiadł się mówiąc to danie pizza się nazywa, nie użyłem do niego wody, w tym dzbanku jest pomidorowy przecier by podnieść smak dania. Jakieś inne pytania?
Lwie Serce
22-08-2015, 20:37
Anna de Loiret
Westchnęła znów ciężko i podeszła do ukochanego łapiąc go za rękę - co się stało?
Andrij Marszałek
22-08-2015, 20:40
Arden
Dziękuje za informację choć nie miałem zamiaru pytać o jedzenie - Arden uśmiechnął się.
Po pierwsze to na prawdę oni stanowią teraz parę? To znaczy ten medyk i szlachcianka.
Arden z Loningbrucku
Małżeństwem chyba nie są, brak obrączek na ich palcach. Ale druga noc już, gdy razem izbę wynajmują i wyglądają mi na zakochanych.
Andrij Marszałek
22-08-2015, 20:52
Arden
Hmm - Ostatnia rzecz której bym się spodziewał.
Nie wiesz może gdzie podziewają się ten Krasnolud, Krasnoludzica i ten Nors?
Arden z Loningbrucku
Ciężko ranna krasnoludzica rano z całą bandą krasnoludów wyszła, a ten pierwszy co z Wami wszedł skręcił sobie kark spadając ze schodów. Z Norsem nie wiem co się stało.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©