Dobra Pany, dzisiaj sam miałem okazję przekonać się, ile wart jest najnowszy "Hobbit", i cóż... w pełni zgadzam się z Aztecem, choć do jego listy mógłbym dopisać co najmniej kilka punktów więcej Film jest kiepski nawet w porównaniu do poprzednich części, co już samo w sobie o czymś świadczy, bo i "Pustkowie..." dalekie było od doskonałości. Fabuła w zasadzie nie istnieje (może to i lepiej, bo to, co się ostało jest często idiotyczne i bezsensowne), ale to było do przewidzenia; gorzej, że i w warstwie wizualnej film nie rzuca na kolana, a CGI momentami jest zdecydowanie zbyt widoczne. Nawet tytułowej bitwy ciężko się tak naprawdę dopatrzyć, bo to raczej zlepek scen akcji niż ukazanie bitwy - w ogóle nie czułem rozmachu, tak jak w "Powrocie króla" czy "Dwóch wieżach" (dla mnie to trochę jak porównanie Gaugameli z "Alexandra" z Termopilami z "300"). No i montaż - choć film jest najkrótszy ze wszystkich, miałem wrażenie że producent ustalił taki limit i ani minuty więcej, bo niektóre sceny naprawdę wyglądają na wyrwane z kontekstu. Ogólnie rzecz biorąc, dla mnie przynajmniej, rozczarowanie przez duże R.