Zobacz pełną wersję : Le Bella Miragliano (Warhammer 18+ !)
Strony :
1
2
3
4
5
[
6]
7
8
9
10
11
12
Najpierw me pytania przetłumacz, muszę mieć potwierdzenie od Was wszystkich.
Lwie Serce
20-06-2015, 15:04
Anna de Loiret
Rzekła po bretonńsku do cyrulika - Glorgina się pyta, czy jej nie zdradzisz i nie powiesz nikomu, co ona teraz nam oznajmi.
Sven
Będę milczał jak grób.
Alessio
Ja też,przysięgam na wszystko co mi święte że pary z ust nie puszczę.
Lwie Serce
20-06-2015, 16:55
Anna de Loiret
Poprzysiągł milczeć, Glorgino.
- I ja przysięgam na swą brodę, że pary z ust nie puszczę - powiedział karczmarz.
Skinęła głową i rozpoczęła swą opowieść.
- Sługa stwierdził Marii, że krwawy rytuał odbył się na uniwersytecie. Sam rytuał nie był krwawy, a w Miragliano już tylko jeden przeklęty kult działa. Drugiemu sama łeb ukręciłam, ale zacznę może od początku. Gdy poszłyśmy z Anną wczoraj na zakupy sukni, zaprosiło nas na nocną imprezę trzech żaków. Miała być pijatyka i ujeżdżanie koni. Dopiero Alessio, gdy nas spotkał, usłyszawszy o tym wybuchnął śmiechem. Po czym wyjaśnił co mieli na myśli mówiąc o wierzchowcach. Obrazili mnie tym tak bardzo, że gdy zasnęliście wybrałam się tam w nocy. Wytłumaczyć jakich propozycji nie składa się młodej wdowie jeszcze noszącej żałobę i obić przy tym kilka twarzy.
Poczerwieniała, nabrała tchu i kontynuowała opowieść.
- W progu przywiał mnie tam ten z trójki, co do nas przemawiał. Cały goły, z wyprężoną męskością, wyciągając do mnie kielich z winem i pytając się gdzie zgubiłam swą towarzyszkę. Zanim zdążyłam odpowiedzieć stwierdził obleśnie się uśmiechając, że ja sama wystarczę, bo jak nieco pochylę głowę, to będę miała swe usta akurat na wysokości zadania. Doprowadził mnie tym do furii, wyciągnęłam więc rękę, chwyciłam za jego przyrodzenie i ścisnęłam. Bardzo mocno, tak jak szyję tego złodziejaszka na targu. Zwalił się z jękiem na podłogę, a ja wpadłam do środka dobywając swego młota. W sali jedna wielka orgia się odbywała, a ja siałam tam śmierć i zniszczenie wśród kopulujących ze sobą człeczyn. Biała mgła przysłoniła bowiem me oczy, gdy usłyszałam muzykę którą tam grano. Przypomniała mi boleśnie o tym, że tylko raz było mi dane zakosztować małżeńskich przyjemności, zanim mego męża nie zatłukł na śmierć Bradni w szale zazdrości - kilka łez potoczyło się z jej oczu, ale szybko otarła je dłonią, po czym podjęła opowieść.
- Musicie bowiem wiedzieć, że zanim zostałam zabójczynią, mego oblicza nie zdobiła blizna po kwasie z żołądka trolla. Zamiast zdławić zaloty Bradniego w zarodku, pozwoliłam by je kontynuował, mimo że me serce wybrało jego brata. Po części więc ponoszę winę za śmierć męża. Winę, którą może tylko zmazać moja bohaterska śmierć. Za bardzo bowiem mi pochlebiały starania Bradniego i z powodu głupiej kobiecej próżności splamiłam swój honor pozwalając by je kontynuował. Mimo iż nie miał żadnych szans na zdobycie mego serca. Przysięgłam sobie wtedy, że zobaczę jak umiera. Jeśli innym rodzajem śmierci, niż takim którym by zmazał winę bratobójstwa, to splunę na Jego truchło. Przysięgi dotrzymałam. Ale wracając do głównego tematu. Zabiłam grajków, rozwaliłam ich instrumenty i wtedy jedna z kobiet zaczęła tkać jakieś zaklęcie. Pomiędzy Nią a mną pojawił się obłok mgły, a z niej formować sylwetka jakiegoś żeńskiego demona ze szczypcami zamiast rąk. Walnęłam w nią młotem i znikła zanim zdążyła przybrać całkowicie materialną postać. Dorwałam i kapłankę, rozwaliłam ołtarz, furia minęła. Ostatnich dwóch mężczyzn błagało mnie o litość. Może bym im ją okazała, gdyby nie byli to pozostali dwaj z rynku. Połamałam im nogi, zaciągnęłam do nich za kark zwijającego się cały czas z bólu ich towarzysza i poświęciłam im więcej uwagi przypalając młotem ich krocza. Zajęło mi to wszystko pół nocy, prawie drugie pół zeszło mi na praniu portek, bo upaprałam je podczas urządzania pogromu wsród zwyrodnialców. Dlatego też tak niewyspana jestem i zdrzemnę się tu dopóki nie wrócicie z dzielnicy elfów. A podsumowując mą opowieść, ja także po wykonaniu zadania muszę zniknąć z tego miasta. I to zanim ktokolwiek zorientuje się, że tak zmiażdżyć ciała można także dwuręcznym młotem bojowym. Prawdopodobnie z Anną do Bretonni... zawiesiła głos patrząc na Was uważnie.
Karczmarz ma opuszczoną szczękę, wybałuszone oczy. Wygląda jakby był w głębokim szoku po tym co usłyszał.
Lwie Serce
20-06-2015, 17:31
Anna de Loiret
Na łaskę Pani! Słusznieś zrobiła, należało się bydlakom! Zasłużyli po tym, gdy tak mnie zwiedli. Niech żyje Glorgina Pogromczyni studenckich kusiek! Zaśmiała się lekko - krasnoludzica w Bretonni... Nie wiem co będę musiała wymyślić by ludzie krzywo na mnie nie patrzyli, ale jestem ci to winna teraz.
Stół przy którym siedzicie rozleciał się z hukiem. Nigdy mnie tak nie nazywaj warknęła Glorgina dzierżąc w dłoniach młot którym rozwaliła mebel. Nawet nie zauważyliście kiedy go zdążyła dobyć. To nie jest powód do kpin. A pomyśleć, że miałam zamiar Cię prosić Anno o zostanie moja spamiętywaczką... i siostrą krwi.
Alessio
Ale, ale... to okrutne! Jak mogłaś tak postąpić? To czyste bestialstwo nie widzę dla niego usprawiedliwienia - powiedział zszokowany i oburzony
Lwie Serce
20-06-2015, 17:47
Anna de Loiret
Zamilcz, nie prowokuj ich - rzekła stanowczo do medyka po bretonńsku, po czym do Glorginy w staroświatowym - wyraziłam tylko podziw i uznanie za twój akt odwagi i umiejętności, w żadnym słowie nie miałam zamiaru z ciebie zakpić. Niech mnie Pani Jeziora w tej chwili skarze, jeśli tak nie było.
- Ech westchnęła ciężko - pomyśl na drugi raz Anno jak ktoś może odebrać Twe słowa zanim je wypowiesz. Tym bardziej jeśli kilka znaczeń mieć mogą. A co tamten rzekł? spojrzała na Alessio.
- Ze złe Ci ma okrucieństwo odrzekł karczmarz dzierżąc w dłoniach topór, tez nie wiadomo kiedy i jak dobyty.
- A nie okrutne jest zwabiać niczego nieświadome kobiety na rytuał mrocznych Potęg? Przetłumacz mu Anno, niech odpowie jak taki mądry.
Lwie Serce
20-06-2015, 17:55
Anna de Loiret
Kilka znaczeń? Hmm... I nie bacz na Alessia, on nie ma pojęcia o sprawach honoru i walki, kazałam mu milczeć. Ale skoro chcesz z nim rozmawiać... Przetłumaczyla medykowi słowa krasnoludzicy.
Alessio
Oczywiście że okrutne,i bardzo jestem Ci wdzięczny żeś ten kult rozbiła w zarodku. Rozumiem że zabiłaś ich wszystkich,hmm....,profilaktycznie, ale na bogów Glorgino czemuś ich torturowała? Wystarczyło ich wykończyć i tyle, tylko to mam Ci za złe, nic więcej. Wybacz jeśli Ci nieświadomie czymś uchybiłem - odparł mając w pamięci mądrą radę Anny.
Anna de Loiret:
Annę nagle olśniło podczas rozmyślań nad drugim znaczeniem tego co powiedziała. Pogromczyni trolli, czy tez zabójczyni jak to mówią krasnuludy, to kobieta szukająca honorowej śmierci, rzucająca się do walki z tymi potworami. Do walki dopóki nie padnie sama, albo troll. Nazwanie kogoś pogromczynią studenckich kusiek, to jakby zawoalowane stwierdzenie, że rzuca się do walki z nimi dopóki sama nie padnie, lub one. To zupełnie tak jakby nazwać kogoś miłośniczką ujeżdżania koni. Koni w rozumieniu żaków i to dopóki nie straci sama sił, lub one nie oklapną... Zdała sobie sprawę, że bezmyślnie uczyniła Glorginie śmiertelny afront. A także z tego, że to cud, lub niesamowite wręcz opanowanie zabójczyni sprawiło, że młot na stole wylądował, a nie na twarzy Anny.
Lwie Serce
20-06-2015, 18:15
Anna de Loiret
Och Glorgino, właśnie się zorientowałam, jak mogłaś to odebrać... Wybacz, nie miałam na myśli tego drugiego znaczenia mych słów...
Tak myślałam, ale mnie nerwy poniosły. A Alessio powiedz, że tamtych torturowałam bo uchybili mej czci. Jeden nawet dwukrotnie.
Lwie Serce
20-06-2015, 18:21
Anna de Loiret
Do Alessia - powiedziała, że uchybili jej czci i dlatego tak zareagowała. Ma słuszność, nie odzywaj się więcej na ten temat.
Alessio
Nic już nie powiedział skinął tylko głową że rozumie i wykonał przepraszający gest ręką.
Sven
Dobrze uczyniłaś, z kultystami nie się co cackać, to nie są ludzie, to bydło.
To idę na górę odespać, Wam pewno z jakaś godzina zejdzie, jak nie dłużej. Otwórz Drognirze tawernę i zawołaj chłopaków rzekła Glorgina, karczmarz skinął głową, schował topór i podał Jej klucz. Otworzył tawernę, po chwili wpuszczając do niej z powrotem trzech krasnoludów.
Lwie Serce
20-06-2015, 20:40
Anna de Loiret
A zatem... Ruszajmy i miejmy to za sobą. Rzekła w staroświatowym a chwilę później w bretonńskim.
Alessio
No ruszajmy, trzeba ostrzec tych na statku przed naszym odkryciem.
Lwie Serce
20-06-2015, 20:47
Anna de Loiret
Biegiem, spieszajmy bo życie kapłanek zależy od tego. Tylko uważaj Alessio na moją kiełbasę, mam nadzieję że dobrze ją schowałeś.
Alessio
Postanowił nie komentować słów Anny tylko ruszył biegiem w stronę drzwi po drodze wykonując gest który mogła odczytać jako - spokojna głowa o to się nie martw lub mamy teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Interpretację pozostawił w gestii szlachcianki.
Lwie Serce
20-06-2015, 20:56
Anna de Loiret
W myślach - chyba dobrze o nią zadba, a głód pewno niedługo złapie... Ruszyła biegiem za Alessiem.
Dobiegliście do okrętu kapłanek Shallyi, mocno się przy tym zdyszawszy. Najgorzej bieg przeżył Alessio. Ledwo może oddech złapać i coś kłuje go w boku. Bieg po zjedzeniu posiłku widocznie nie był najlepszym pomysłem. Cały pokład zasłany jest kocami na których leżą nieruchome ciała. Pomiędzy nimi ostrożnie stąpa kilkanaście kapłanek i kilku kapłanów. Jeśli uśpienie jest pierwszym oznakiem zatrucia, a następnym mutacja, to dojdzie tu do faktycznie do rzezi, tak jak prawił krasnoludzki karczmarz. Użycie wody tylko ją nieco opóźni.
Alessio
Cały zdyszany i spocony ledwo sensownie i wyraźnie formułując zdania zapytał najbliższą kapłankę - O czcigodna, gdzie mogę znaleźć osobę zarządzającą tym szpitalem?
Zagrodziła Wam drogę z trapu na okręt. Najpierw broń złóżcie przed okrętem, zanim w ogóle Was na jego pokład wpuścimy. Tu szpital jest poświęcony Pani Miłosierdzia.
Lwie Serce
20-06-2015, 23:24
Anna de Loiret
A może najpierw zechcesz nas wysłuchać? Mogę mówić tutaj, nie muszę tam wchodzić by wam wszystko uświadomić. A pozostawianie oręża teraz jest wielce ryzykowne.
Spojrzała na Annę po czym zawołała jakąś inną kapłankę. Ta kobieta czegoś chce, a nie znam języka w którym mówi rzuciła do drugiej wciąż po tileańsku. O w końcu do nas trafiłaś Anno. Ukąszenie się daje we znaki? spytała ta druga w staroświatowym. Anna rozpoznała znajomą z łodzi w mieście. Ale to faktycznie musisz oręż zostawić jak mam to zbadać.
Alessio
Nie musicie nas wpuszczać, ale tu chodzi o życie wszystkich ludzi na pokładzie. Odkryliśmy bowiem że śpiączka to jedynie pierwsze stadium choroby. Potem ofiara transformuje się w pomiot chaosu i atakuje wszystko co żywe. Da się je zwalczyć ogniem, o dziwo wodą oraz magicznym orężem. Przekaż proszę te słowa jak najszybciej zarządcy szpitala a ten najlepiej niech to przekaże reszcie kordonu sanitarnego.
Wpływając tutaj staciłyśmy możliwość rozmowy z kordonem sanitarnym. Gdy spróbujemy do niego podpłynąć, zatopią nasz okręt. Zaraz, zaraz, możecie wiecie jak długo mija czas od wypicia wody do wystąpienia objawów śpiączki? Oczyściłyśmy jeden antałek z trucizny rytuałem i na wszelki wypadek zagotowałyśmy wodę z niego w kambuzie. Niedawno dopiero ostygła, jedna z nowicjuszek się jej napiła, by sprawdzić czy się nam udało. Ale dopiero kwadrans minął i nie wiemy jak długo trzeba czekać na efekty zatrucia lub zarazy rzekła najpierw w tileańskim, a później w staroświatowym.
Techniczny:
Około godziny minęło po wypiciu pół litrowego kufla, zanim Arden zwalił się nieprzytomny pod stół. Nie wiadomo ile wypiła nowicjuszka.
Alessio
Nasz towarzyszy wypił solidny kufel wody,mniej więcej pół litra, i po godzinie zwalił się bezwładnie na ziemię.
Przekażę wieści arcykapłance. Za pół godziny będzie wiadomo co z wodą, nowicjuszka zaraz litr wypije, bo tylko mały łyk wzięła. Możecie zaczekać tutaj, lub na okręcie bez broni, albo wrócić za odpowiedni czas, jeśli macie inne pilne sprawy na głowie - odpowiedziała znów najpierw w tileańskim, a później w staroświatowym i odeszła.
Alessio
Czekaj! - wykrzyknął - A co z zarażonymi? Jak się przeistoczą to będzie tu miała miejsce krwawa jatka...
Zatrzymała się A co mamy z nimi zrobić?! Wiara nie pozwala nam odmawiać niesienia pomocy chorym! odkrzyknęła chyba po raz pierwszy wyprowadzana z równowagi podczas całej rozmowy, bo tylko po tileńsku.
Sven
Przydałoby się Wam kilku zbrojnych zaufanych do pomocy w razie kłopotów, nie musieliby być na waszym statku a na łodzi np.
OD MG:
-5 PD, nie było deklaracji tłumaczeń ostatniej wypowiedzi. Nawet jeśli przyjąć, że Alessio przetłumaczył na bretońnski, to i tak brak deklaracji Anny.
Alessio
Kilkudziesięciu zbrojnych Svenie, spójrz ilu jest zarażonych, do tego jakieś balie z wodą i koksowniki by szybko rozwiązać problem tych co się zamienili.
OD MG:
-5 PD, nie było deklaracji Anny że tłumaczy.
Lwie Serce
21-06-2015, 10:03
Anna de Loiret
Albo zwiążcie zarażonych... Poza tym, wasza wierność bogini jest godna szacunku, tyle że zapominacie, iż jeśli oni wszyscy tu pozostaną tak jak teraz, to zginiecie nie tylko wy, ale i setki innych, bo te stwory ruszą na miasto i zaczną siać spustoszenie.
OD MG:
-5 PD, nie było deklaracji tłumaczenia ostatniej wypowiedzi kapłanki.
Sven
Radę miasta poproście o silny oddział straży, chyba macie jakieś wpływy u nich? Ew. może świątynia Morra Wam podeśle nieco swoich rycerzy, albo inne kulty.. Życie ludzi jest zagrożone, ratując jednych, mozecie zabić wielu innych jak zarażenie się przemienią i zaczną zabijać.
Jesteśmy spoza Miragliano, przybyłyśmy z pomocą na wezwanie lokalnej świątyni, więc nie mamy tu żadnych wpływów. W mieście świątynie są zamknięte, nie mamy jak prosić o ich pomoc. Ale podczas zbierana zarażonych widziałam kilku rycerzy zakonnych Matki naszej Pani. Poprosimy o pomoc tutejszy Zakon Sprawiedliwych rzekła w tileańskim nie siląc się na tłumaczenie, skoro dostała odpowiedź na słowa wypowiedziane w tym języku. Sven i Anna zrozumieli tylko jedno słowo - Miragliano - z całej wypowiedzi kapłanki.
Techniczny:
Czy przyjmować, że Alessio tłumaczy wszystko z automatu na bretonński, jak Arden na staroświatowy - czy raczej jak Anna?
Teraz największy kłopot ma Sven, bo Alessio może przetłumaczyć tileański tylko na bretonński, a Annie nie zawsze się chce tłumaczyć dalej na staroświatowy...
Alessio
Dobrze to powinno pomóc, niech Shallya ma was w opiece - odrzekł, po czym dodał do Anny - tu już nic nie poradzimy,poproszą Zakon Sprawiedliwych o pomoc,może wystarczy,kto wie. A teraz chodźmy po to upoważnienie do elfów.
Techniczny
O nie,nie, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie ;D. Niech się Ania dopytuje skoro ciekawa w razie czego ;D.
Pamiętajcie, że wynik rytuału nad wodą za pół godziny będzie wiadom! krzyknęła w tileańskim Wam na pożegnanie, spiesząc z wieściami w głąb pokładu okrętu.
Sven
Tłumaczcie mnie co miejscowi mówią, bo stoję tu jak kołek. Chyba, ze mówią w jakimś języku cywilizowanym jaki znam np. norskim, albo staroświatowym.
Lwie Serce
21-06-2015, 14:14
Anna de Loiret
Ehhh... Brzydki ten wasz tileański, nie to co piękny i dźwięczny bretonński. Taki szlachetny... Chodźmy do elfów zatem - rzekła po bretonńsku do Alessia, a ostatnie zdanie powtórzyla też Svenowi w staroświatowym,
Techniczny
Co ważniejsze rzeczy to Ania będzie sama Svenowi tłumaczyć na staroświatowy w razie czego, tego dopilnuję a o jakieś mniej ważne rzeczy niech dopytuje jak chce. :) Taka kapryśna ta Bretonnka, co poradzić. :D
Alessio
Brzydki? Wcale nie, to piękny język o długiej tradycji, ludzi cywilizowanych, dziwi mnie Anno że tego nie doceniasz i nie zauważasz. Bretoński jest całkiem miły w wymowie ale Tileański,ahh to dopiero jest coś, ta intonacja, ta dynamika,belissimo! - powiedział lekko obruszony, jednak gdy mówił o swoim języku widać było ożywienie w jego oczach.
Sven
Ægte krigere er født i nord og vores sprog , selvom drevet er smuk.
Prawdziwi wojownicy rodzą się na północy i nasz język, mimo, że twardy jest piękny, skwitował Sven w swoim języku, tłumacząc co powiedział.
Chodźmy do Elfów.
Techniczny:
Czekam na deklarację Svena, czy rusza z resztą, czy nie. Anna jakoś nie kwapi się do tłumaczenia, przez co Alessio chyba nawet nie zrozumiał co Sven mówił.
Lwie Serce
21-06-2015, 14:34
Anna de Loiret
Za mocno to "r" wymawiacie, no i strasznie szybko mówicie, nadążyć ciężko. Prawdą jest, iż dużo ładniejszy od krasnoludzkiego, ale nie wyobrażam sobie jakiejś pięknej pieśni po tileańsku i tak. A! I Sven mówił, żeby w razie czego mu tłumaczyć wszystko, to postarajmy się. Powiedział też, że prawdziwi wojownicy rodzą się na północy, i ich język mimo iż twardy to piękny.
Alessio
Ha! Krasnoludzki się nawet nie umywa do naszego, jest taki szorstki i chropowaty, a nasz żywy,ta szybkość to sposób wyrażania emocji,my po prostu żyjemy pełnią życia,gdybyś Ty widziała nasz rynek za dobrych czasów,oh Anno coś pięknego, a nasze pieśni? Nawet sobie nie wyobrażasz jakie piękne i cudowne w brzmieniu one potrafią być. Ja niestety dobrego głosu nie mam ale poszłabyś kiedyś do opery! Tam to dopiero jest istna uczta dla słuchu.
Techniczny
Mam nadzieję że nie popłynąłem z operą? Domyślam się że drogie są jeśli w ogóle istnieją ale załóżmy że był parę razy ze swym mecenasem ;)
Sven
Oczywiście ruszam z Wami, mnie tam elfy nie straszne. A mogą być pomocne, bo ludzie jakby zgłupieli i zagrożenia nie widzą, jeno swoje interesy i zysk widzą.
Lwie Serce
21-06-2015, 14:45
Anna de Loiret
No to kiedyś musimy tam pójsć Alessio, jak ocalimy miasto jakimś cudem to możesz być pewien że cię odwiedzę i sie wybierzemy - rzekła z uśmiechem. Do Svena - otóż to! Nie widzę jedności wśród nich, teraz gdy najbardziej ona im potrzebna to oni o złocie myślą. Po czym cicho dodała - szuje zachłanne...
Alessio
Z przyjemnością Anno, cóż to są za spektakle, oby dane mi było jeszcze kiedyś to ujrzeć!
Dotarliście do elfich strażników między oboma portami, Anna okazała glejt. Liothanea czeka na raport, chodźmy rzucił jeden z elfów w staroświatowym i ruszył szybko w kierunku świątyni Hoetha, nie czekając nawet na odpowiedź.
Techniczny:
Opera operą, ale jakby usłyszała kiedyś serenadę śpiewaną pod Jej oknem...
Lwie Serce
21-06-2015, 14:48
Anna de Loiret
Liothannea? Uśmiechnęła się promiennie i podążyła za strażnikiem.
Elf długie kroki stawia, musicie truchtać by za nim nadążyć. Dotarliście jednak dość szybko do wiru powietrza zasłaniającego budynek. Jeden ze strażników świątyni wręczył Annie księgę z pustymi kartami, pióro, kałamarz i bibułę do osuszania pisma.
Lwie Serce
21-06-2015, 15:06
Anna de Loiret
Szlachcianka wzięła rzeczy podane przez elfa i nerwowo rozejrzała się, nie widząc lepszego sposobu zapytała Svena w staroświatowym - ekhem... Wybacz że cię o to proszę, ale... Eeee... Mógłbyś sie pochylić nieco, bym oparła księgę na twych plecach i no... Napisała co trzeba. Bo w powietrzu nie dam rady, a nie będę klęczeć w nowej sukni na ziemi. Spojrzała na Norsa nieco niepewnie i z przygłupią miną.
Techniczny
Z tego co Asuryan pisał na czacie, przyjąłem że nie ma gdzie usiaść. Stad pomysł. xD
Sven
Pochylić się, i mam robić za stół dla księgi? Dobrze, uczynię to wyjątkowo. Ale nie wspominajcie o tym nikomu, bo za siebie nie ręczę.
Lwie Serce
21-06-2015, 15:40
Treść listu (po bretonńsku):
Moja szlachetna Pani
Podczas naszego pobytu w Miragliano, udało nam się odkryć kilka istotnych rzeczy. Pozwól, że pierw od choroby zacznę. Okazało się, że śpiączka to tylko początek, chorzy co prawda umierają ale... Później budzą się jako słudzy Chaosu, jakiegoś Pana Zmian. Od tej pory są dziwnymi istotami z mackami zamiast kończyn, atakują wszystich, których napotkają. Nie ima się ich zwykły oręż, ale są podatne na magiczne ostrza, ogień, a także o dziwo - wodę. Od elfów się dowiedziałam, że w Miragliano siedzą grupy kultystów. Prawdopodobnie (jeśli zaiste byli to kultyści) jedną grupę wyrżnęła szalona krasnoludzica, po tym jak trójka żaków z uniwersytetu obiecała nam ujeżdżanie koni. Zwiedli nas, łotry jedne, dobrze że cyrulik przejrzał ich, ale z samą masakrą nie mam niestety nic wspólnego, poucinałabym im chętnie sama... Nieważne. Co do kolejnych grup, musimy uzyskać zgodę od twych rodaków na prowadzenie pertraktacji z radą miasta w waszym imieniu, celem udostępnienia elfom swobodnie całego miasta i zorganizowania grup poszukujących kultystów. Ale boję się o kapłanki na okręcie szpitalnym... Ostrzegliśmy je wprawdzie przed wszystkim, ale ich wiara zaślepiła im umysł, nie chcą pozbyć się chorych. Ach, bym zapomniała! Zaraza roznosi się także przez wodę, nie pij moja Pani żadnej, pod żadnym pozorem, kąpiel zaś jest bezpieczna.
Kolejną sprawą, mniej ważną ale wartą uwagi kiedy się uporamy z kultystami, jest też nikczemna działalność gildii gondolierów. Kupiec Marco sprzedał im cały proch, jaki miał a te bydlaki wysadzili wszystkie mosty nim w powietrze, teraz zaś zarabiają fortunę na transporcie gondolami.
Przypadkowo poznaliśmy też jakąś Różę Miragliano, ponoć wpływowa kobieta a i w ostrzu niezgorsza. Nawet bardzo biegła, skoro pokonała mnie po wyczerpującym pojedynku. A przynajmniej mnie wyczerpującym... No cóż, ale wracając, chciała ona byśmy się dowiedzieli skad wy elfy, bierzecie świeżą wodę, czy kapłanki ją oczyściły, a także byśmy sprawdzili co dzieje się w gildii woziwodów, ponoć tam jest siedziiba kultu. Kazała nam zabić wszystkich, jeśli nasze odkrycie potwierdzi przypuszczenia. No i to wszystko, jeśli chodzi o raport moja Pani.
Zaś mam do ciebie prośbę... Jak nie uda nam się ocalić Miragliano i polegnę... Powiedz proszę memu ojcu, mimo wszystko ze bardzo go kochałam. Dziękuję ci za wszystko Pani, dziękuję...
Anna de Loiret
Wreczyła księgę elfowi.
Strażnik świątyni odebrał księgę, zamknął ją i wrzucił do środka tuz przy ziemi. Trzeba zaczekać na odpowiedź rzucił w staroświatowym. Annie zaczęło burczeć w brzuchu. Bieg na czczo, później trucht, zrobił swoje. Odczuwa coraz większe ssanie w żołądku.
Lwie Serce
21-06-2015, 17:21
Anna de Loiret
Alessio, daj mi moją kiełbasę, zgłodniałam już.
Alessio
Pogrzebał chwilę w torbie po czym wyciągnął solidnie zawiniętą kiełbasę i powiedział - Proszę Anno, mam nadzieję że nie jest zbyt pomięta.
Bandaż nieco przesiąknął tłuszczem, ale da się odwinąć go częściowo tak, by się nie ubrudzić. Kiełbasa jeszcze zachowała nieco ciepła.
Lwie Serce
21-06-2015, 17:41
Anna de Loiret
Odwinęła nieco bandaż i zaczęła z apetytem jeść kiełbasę rzecząc chwilę później - nie jest zła, gorszą niegdyś jadłam jak na drogę zabrałam i wsadziłam do sporej sakwy przy siodle, pognałam galopem i jak wyjęłam to taka rozchlapana, że się w dłoniach rozłaziła.
Sven
Ciekawe jak długo poczekamy na odpowiedź od Elfów. Długo żyją, to im się nie spieszy.
Lwie Serce
21-06-2015, 17:48
Anna de Loiret
Liothannea szybko odpowie Svenie, jestem pewna.
Anna zdążyła zjeść posiłek, oczekiwanie na odpowiedź się przedłuża. Zdążyło się zrobić południe, gdy w końcu tuż przy ziemi wyleciał oprawiony w skórę gruby tom, zamknięty skórzanym paskiem z metalową klamrą. Strażnik przytrzymał księgę nogą, podniósł ją i podał Annie tłumacząc na staroświatowy tytuł Historia Wojny o Brodę.
Lwie Serce
21-06-2015, 17:55
Anna de Loiret
Otworzyła księgę i przekartkowała w miarę sprawnie w poszukiwaniu wiadomości od elfki.
Ledwo Anna otworzyła księgę zobaczyliście, że ktoś wyciął z niej większość środka zostawiając same obramowanie szerokie na około 2 cm z każdej strony. W uczynionej w ten sposób skrytce Bretonnka ujrzała, iż znajdują się dwie złożone na czworo kartki, a pod nimi biżuteria Liothannei. Naszyjnik i dwa kolczyki.
Alessio
Ehh, wiedzy uszanować nie potrafią, cóż za brak poszanowania dla historii. Jak można tak książkę potraktować tragedia, barbarzyństwo, ot co! - powiedział cicho do siebie w swoim języku.
Wiedza w środku została, pewno oprawią w nową okładkę to co wycięli rzucił jeden ze świątynnych strażników, również nie głośno w czystym tileańskim.
Alessio
To dobrze, niezbyt dobrze znoszę takie widoki,wiedza to bezcenna rzecz. - odparł strażnikowi zadowolony z odpowiedzi a jednocześnie przerażony że ten usłyszał jego mamrotanie.
Lwie Serce
21-06-2015, 18:24
Anna de Loiret
Wzięła jedną ręką karteczki i rozwinęła je, podając księgę kompanom ze słowami (po bretonńsku i chwilę później tłumacząc na staroświatowy) - nie dotykajcie biżuterii pod żadnym pozorem.
Strażnik tylko skinął głowa w odpowiedzi Alessio.
Pierwsza kartka, która rozpostarła Anna zapisana jest ładnym elfim pismem.
Alessio
Wziął księgę nic nie mówiąc, jednak gdy błysnęła mu po oczach biżuteria zrobił wielkie oczy i spojrzał wymownie na Annę nieco zszokowany.
Alessio ujrzał że kolczyki z diamentów są zrobione, lub jakiegoś innego szlachetnego i przeźroczystego kamienia. Naszyjnik zaś z czarnych kamieni, chyba onyksów. Na pierwszy rzut oka warte fortunę.
Lwie Serce
21-06-2015, 18:55
Anna de Loiret
Zwróciła się do elfa w staroświatowym - możesz mi to przeczytać?
Jako żem zamknięta w świątyni Hoetha, Anna de Loiret jest moją przedstawicielką na zewnątrz, dopóki bariera nie zniknie. Udzielcie Jej wszelkiej pomocy, o którą się do Was zwróci. Liothannea z Avelorn, córka króla Feniksa, Finubara Żeglarza. przetłumaczył elf na staroświatowy.
Lwie Serce
21-06-2015, 19:05
Anna de Loiret
Svenie, to tajemnica, nie ujawniaj tego nikomu. Bretonnka zajrzała na drugą kartkę.
Sven
Na Ulryka, nie wiedziałem z kim nam podróżować przyszło. Będę milczał jak grób.
Treść następnej kartki w języku bretońskim:
Droga Przyjaciółko.
Zaiste ważne wieści mi przekazałaś. Dzielnica elfów jest samowystarczalna, także jeśli chodzi o zaopatrzenie w pitną wodę. Nie wiem gdzie położone jest jej źródło. Pożyczam Ci swą biżuterię, byś sprawdziła zapasy wody ludzi. Tylko na Twą Boginię, nie zgub jej, bo życia Ci nie wystarczy by zebrać fundusze na jej odkupienie. Mam nadzieję, że pamiętasz jak działa, ale przypomnę Ci, iż naszyjnik na truciznę reaguje, a kolczyki na magię. O pisemne upoważnienie do pertraktacji w imieniu tutejszych elfów zwróć się do kapitanatu portu. Okaż tam druga kartkę, wtedy je uzyskasz. Jeśli byś potrzebowała pomocy od innych elfów, także ją im okaż, udzielą Ci wszelkiej o jaką poprosisz, bo udzieliłam Ci na niej pełnomocnictwa do przemawiania w moim imieniu. Problem z transportem elfich wojowników, gdy uzyskasz zezwolenie rady miasta na ich wkroczenie do ludzkich dzielnic, musisz rozwiązać sama z gildią gondolierów. Pertraktując nie obiecuj zbyt wiele. Staraj się nie wyczerpać skarbca tej kolonii. Górny limit to pięć tysięcy złotych monet. Uważaj by nie podpaść w niczym tej Róży, to bardzo niebezpieczna kobieta. Być może równie niebezpieczna jak ja sama.
Liothannea z Avelorn.
PS. Jeśli nie jest już potrzebna Ci księga o roślinach i zwierzętach Południowych Krain, to oddaj ją do tej świątyni, po prostu mocno nią rzucając w barierę. Najlepiej przy samej ziemi, byś nikogo w środku nie trafiła nią w głowę.
Lwie Serce
21-06-2015, 19:56
Anna de Loiret
Schowała obydwie karteczki, po czym podeszła do trzymającego księgę Alessia i spojrzała błyszczącymi oczyma na biżuterię. Chwilę później, bardzo powoli wzięła w swe dłonie naszyjnik i założyła go na siebie, a po nim kolczyki. Spojrzała wtem dumnie na wszystkich wokół po kolei, olśniewając swym pięknem w podkreślającej urodę biżuterii i sukni. Sama wyglądała na wielce zdziwioną i jakby nie mogła uwierzyć, ze ma na sobie królewską biżuterię. Gdy po jakimś czasie otrząsnęła się, wyjęła księgę o roślinach i zwierzętach, oraz wrzuciła nią przy samej ziemi przez barierę.
Na widok piękna Anny pojawiło się w spodniach Alessio spore wybrzuszenie. Anna zaś cała poczerwieniała na tak wyraźny widok pochwały Jej piękna. Zrobiło się Jej gorąco nie tylko na twarzy, ale także na sercu i sporo poniżej...
Techniczny:
Chyba że wydacie PS na powtórkę testu SW i będzie on udany. Sven się obronił.
Alessio
Podrapał się po karku lekko zakłopotany, wiedział że nie ma się czego wstydzić ale nie chciał się tak afiszować przy wszystkich tym wyrazem podziwu dla urody Anny,poprawił torbę by w ten sposób choć trochę zasłonić wyprężoną męskość, chrząknął i zapytał czerwoną jak burak Annę jak gdyby nigdy nic : Eee, to co tam napisała w tym liście? Mamy to upoważnienie?
Sven
Alessio coś tak zaniemówił? Kolczyków nie widziałeś? Ruszajmy ratować to miasto.
Lwie Serce
21-06-2015, 20:21
Anna de Loiret
Dysząc ciężko i mimowolnie patrząc na "wybrzuszenie". Eeee no otrzymaliśmy przyrodzenie na... Tfu, pozwolenie na co... Ojej, nie pamiętam, dajcie mi chwilę. Odeszła kilka kroków odwracając się od reszty i zaczęła machać dłonią przed twarzą, chcąc się ochłodzić.
Z trudem udało się Annie opanować w końcu emocje. Jeszcze nigdy takich nie przeżyła.
Lwie Serce
21-06-2015, 20:26
Anna de Loiret
W myślach - nieee, on nie jest rycerzem, nie, on nie ma błękitnej krwi! Jakim cudem ja... To nieprawda, nie! Po chwili odwróciła się i usiłując zachować spokój powiedziała najpierw po bretonńsku a później w staroświatowym - idziemy do kapitanatu portu. Elfy udzielą nam wszelkiej pomocy.
Alessio
Tak,chodźmy - powiedział starając się nie patrzeć na Annę choć przychodziło mu to z dużym trudem.
Przewodnik zaprowadził Was do kapitanatu. Podczas drogi ujrzeliście że okręty w porcie elfów mają bardzo dziwną konstrukcję. Zamiast jednego, dwa kadłuby i pokład rozpościerający się pomiędzy nimi. Na końcu i na początku pokładu zaś dziwne, szerokie na kilka bełtów podwójne balisty.
http://i60.tinypic.com/2a50tt.jpg
Wprowadził Was do środka jakiegoś niskiego budynku nie zwracając kompletnej uwagi, że dalej, zaraz za nim, znajduje jest ogromny kłąb czarnych chmur, zwieszający się aż do samej ziemi. Pomiędzy chmurami co rusz uderzają pioruny czyniąc przy tym niesamowity huk. W środku przywiała Was błoga cisza, którą przerwały słowa elfki siedzącej na hamaku rozwieszonym między kolumnami podtrzymującymi strop, za ogromnym biurkiem. Słucham Państwa, co Was sprowadza do kapitanatu kolonii Miragliano? spytała się w tileańskim.
Alessio
Przetłumaczył słowa Annie i zastygł patrząc na nią wyczekująco. No i w końcu mu nie powiedziała co tam w tym liście wyczytała...
Lwie Serce
22-06-2015, 14:38
Anna de Loiret
Powiedz jej, że proszę o upoważnienie do prowadzenia pertraktacji w imieniu elfów - szlachcianka pokazała jednocześnie kartkę od Liothannei.
Alessio
Prosimy o wydanie pisemnego upoważnienia do prowadzenia negocjacji w imieniu Waszej kolonii na mocy tego o to jak mniemam listu - tu wskazał na kartkę trzymaną przez Annę,licząc że naprawdę tam się takie zalecenie znajduje, inaczej wyjdzie na kompletnego kretyna no i bogowie wiedzą jak elfy na to zareagują...., po czym dodał do Anny szeptem - pokaż jej ten list.
Lwie Serce
22-06-2015, 14:52
Anna de Loiret
Trzymając dalej list przed elfką odszepnęła do Alessio - a co robię? Tańczę?
Elfka przeczytała szybko wiadomość. Co dokładnie masz zamiar pertraktować w imieniu naszej kolonii Anno? Musze to wiedzieć zanim Ci takie upoważnienie napiszę. stwierdziła w bretońskim.
Lwie Serce
22-06-2015, 14:57
Anna de Loiret
Chcę uzyskać od rady zgodę dla was, elfów, na swobodny dostęp do całego miasta i wspólne przetrząśnięcie go w poszukiwaniu kultystów Chaosu.
Rozumiem, już piszę poselskie upoważnienie. Z tym, że obecnie mam pod bronią setkę żołnierzy. Więcej niż połowy nie mogę wyznaczyć do tego zadania, nie zostawię kolonii bez obrony. A powołanie cywilów do czynnej służby trochę potrwa. Jutro już będę mogła wysłać w miasto dziewięćset zbrojnych stwierdziła w bretońskim wyciągając czysty pergamin z jednej z szuflad biurka.
Lwie Serce
22-06-2015, 15:18
Anna de Loiret
Skinęła głową elfce i rzekła do Svena - no to mam upoważnienie do prowadzenia rozmów z radą w ich imieniu, powołają też żołnierzy do przetrząśnięcia miasta.
Do elfki - ach, bym zapomniała, lepiej nie wysyłajcie świeżych cywilów do igraszek z tak wielkim złem jak Chaos, sami żołnierze powinni wystarczyć. Resztę przyśle rada miasta.
Alessio
Jeśli można,- ehkm - to również popieram pomysł o nie wysyłaniu cywili,teren działań będzie niezwykle groźny a nie chcemy przecież by dopadła ich ta straszna choroba...
Sven
Już nie mogę się doczekać, aż ich dopadniemy i wyrzniemy.
A kto o świeżych rekrutach mówił? Te dziewięć setek to rezerwiści, już po ukończonym szkoleniu wojskowym, którzy do cywila przeszli. Nie jestem tak głupia by świeżych wysyłać na obcy teren - odparła w bretońskim patrząc się na Was jak na jakichś wariatów. Tak Ją zaskoczyliście swymi słowami, że aż zastygła z piórem w dłoni.
Lwie Serce
22-06-2015, 15:50
Anna de Loiret
A więc cywile przechodzą u was przeszkolenie bojowe? Wybacz, nie wiedziałam, u nas w Bretonni jest inaczej.
Alessio
U nas też tak nie ma - podrapał się z głupkowatą miną po głowie.
Tak, rotacyjnie. Nie wszyscy nasi cywile zdążyli go przejść, na resztę ten obowiązek nadal czeka. Spełnią go gdy osiągną odpowiedni wiek - odparła w bretońskim. Napisała coś na pergaminie, osuszyła to bibułą, przystawiła pieczęć i podała go Annie. Macie jeszcze jakieś życzenia lub pytania? - spytała w staroświatowym, jakby dopiero teraz dotarło do Niej to, że Anna przetłumaczyła część Jej słów na ten język Norsowi.
Lwie Serce
22-06-2015, 16:06
Anna de Loiret
Dziękuję, ja życzeń lub pytań na razie już nie mam, Alessio, a ty? Przetłumaczyła słowa elfki na bretonński.
Alessio
Tak, chciałbym zapytać o Wasze źródła wody,najwidoczniej nie są skażone zarazą więc skąd czerpiecie swe zasoby jeśli można wiedzieć? - powiedział po Bretońsku
OD MG
+5 PD, to było bardzo ważne pytanie.
Lwie Serce
22-06-2015, 16:15
Anna de Loiret
Ach... I ile łodzi będziecie potrzebować, muszę wiedzieć bo będę rozmawiać z gildią gondolierów.
Elfka wstała, podeszła do okna - A to mało wody w okolicy? - odparła w bretonńskim i wyciągnęła rękę w stronę morza. Zastygła wpatrując się w coś w oddali. Nie odpowiedziała Annie.
Lwie Serce
22-06-2015, 16:23
Anna de Loiret
Podeszła do elfki i spytała po bretonńsku - co się stało?
Alessio
Morska woda roznosi zarazę Pani, ludzie po niej chorują, Wasza najwidoczniej jest zdrowa i czysta, wprowadzenie czystej wody do miasta może uratować wiele istnień - powiedział.
Ech i tak nie zobaczycie, w każdym razie i dla nas już kordon stanowi barierę nie do przebycia odparła w bretonńskim. Słowa tego nie opiszą, to trzeba zobaczyć na własne oczy - mówiąc w ojczystym języku Anny podeszła do biurka, wysunęła inną szufladę i wyciągnęła jakiś podłużny walcowaty przedmiot. Rozsunęła go wracając do okna i podała węższym końcem Annie. Patrz w niebo, na prawo od tego krasnoludzkiego złomu na wodzie, tylko nie wypuść z rąk lunety.
Odpowiedziała Alessio nadal w bretońskim - elfy też po wypiciu morskiej wody chorują, jeśli jej wpierw nie oczyszczą. Ale nie trzeba z żadnej zarazy. Wystarczy tylko soli się z niej pozbyć.
Alessio
Ale jak to zrobić moja Pani? Nie sądziłem że coś takiego jest możliwe....
Nasi magowie się tym zajmują, ja zarządzam tym miejscem, nie znam wszystkich szczegółów. Nawet mi by życia nie starczyło by poznać szczegóły wszelkich wykonywanych prac w obrębie kolonii.
Lwie Serce
22-06-2015, 16:49
Anna de Loiret
Spojrzała ze zdziwieniem przez lunetę w okno, zgodnie ze słowami elfki.
Anna w lunecie ujrzała
http://vignette4.wikia.nocookie.net/labibliotecadelviejomundo/images/b/b1/Retrato_Asarnil.jpg/revision/latest/scale-to-width/340?cb=20120301185711&path-prefix=es
Nie spodziewała się ujrzeć takiego potwora tak blisko miasta. Zastygła przestraszona jak wcześniej elfka.
Techniczny:
Anna tylko strach odczuwa, bez grozy - test SW udany.
Techniczny
Trochę czasu nie mam obecnie, więc jak coś to niech MG prowadzi Svena. Ochraniam Annę i Alessia w czasie ratowania miasta. Nawet narażając się. Postaram się pisać, ale jakbym miał hamować akcję niech MG decyduje.
Wow, niezły widok.
OD MG:
Nie ma problemu, zresztą po tym jak Arden padł reszta graczy nieco Ci blokuje zabawę przez tłumaczenie tylko niewielkiej części obcych języków.
Lwie Serce
22-06-2015, 17:00
Anna de Loiret
Krzyknęła ze strachu, choć krzyk ten przypominał nieco pisk. O Pani... O Pani... Co to ma być? Podała lunetę elfce drżącą dłonią.
Alessio
A jest jakaś szansa że nam ten sekret zdradzicie? Albo przynajmniej udostępnicie? - na krzyk Anny - Anno wszystko w porządku? Co jest tam za oknem?
Techniczny:
+5 PD, choć samego sekretu nie zdradzą, musieliby do tego ludzi magii nauczać.
Elfka bez słowa podała Alessio lunetę.
Alessio
Wziął głęboki wdech, mocno chwycił lunetę i spojrzał przez okno....
Alessio ujrzał ten sam widok co Anna. Kompletnie go sparaliżowało ze strachu. Dopiero do rzeczywistości doprowadziło go szturchnięcie Svena i coś co rzekł w staroświatowym. Dajcie i mnie zobaczyć.
Techniczny:
+ 1PO
Lwie Serce
22-06-2015, 17:26
Anna de Loiret
Skąd to się tam... Wzięło!? Spytała nerwowo elfki.
Alessio
Twarz zastygła mu w masce przerażenia, sądził że to potwory z bajek jakimi straszy się dzieci w Tilei ale widok był zbyt żywy i straszny by nie był prawdziwy. Słowa Norsa dotarły do niego jak przez mgłę, nic nie zrozumiał ale chciał pozbyć się przedmiotu który z tak bliska ukazał mu latający koszmar....,drżącymi rękami podał lunetę Svenowi, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa, stał cały czas tępo wpatrując się przed siebie kompletnie nie wiedząc co robić i zapominając na moment gdzie się znajduje. Być może z tyłu głowy czując że ruch przykuje uwagę potwora...
Sven podniósł lunetę do oczu. Wpatrywał się w nią dość długo i uważnie. Po czym wzruszył ramionami i oddał przedmiot elfce ze słowami Co Wy nigdy smoka żywego nie widzieliście? A swoją droga fajna rzecz, przydała by się nam by z daleka wroga ujrzeć. Możesz mi takową podarować?
- Tylko zobaczę kto go dosiada odpowiedziała elfka w staroświatowym, przełknęła głośno ślinę i również spojrzała przez lunetę.
Lwie Serce
22-06-2015, 17:40
Anna de Loiret
Pomachała głową, aż włosy jej rozleciały się na wszystkie strony, lądując niemal na twarzach Alessia i Svena. No.... I kto tego uroczego eeee wierzchowca ujeżdża?
Zapach włosów Anny wyrwał Alessio z osłupienia. Czy ona to celowo robi? przemknęło mu przez myśl. Może to siebie miała na myśli mówiąc o tej kobiecie poznanej w Miragliano? Dzięki tym myślom udało się mu zapomnieć o koszmarze.
- To smoczy lord Asarnil, banita z Ulthuanu odpowiedziała w staroświatowym. Nie wiem kto go sprowadził do uszczelnienia kordonu sanitarnego.
Alessio
Patrzył nie na elfkę a na Annę, w tym momencie niezbyt zaprzątał sobie głowę tym co miała ona do powiedzenia - ta kobieta mnie wykończy - pomyślał.
Lwie Serce
22-06-2015, 17:53
Anna de Loiret
Ani ja... Tym bardziej nie wiem. Ehhh... Po tym spojrzała na gapiącego się na nią Alessio, chwilę zaś później na wiadome miejsce w jego spodniach, bo domyślała się o co mu chodzi...
Anna ujrzała znajomy Jej widok, znów zabiło Jej żywiej serce. Coraz bardziej ciekawi Ją jak bez spodni prezentowało by się to uwielbienie dla Jej urody...
Alessio
Jego oczy przez chwilę spotkały się ze wzrokiem Anny, widząc jak ta bezceremonialnie gapi się na jego krocze, zasłonił je torbą i chrząknął znacząco,myśląc - Nie wiem co gorsze, ona czy ten smok, oboje chcą mnie chyba żywcem pożreć - i przenosząc wzrok na elfkę.
Potrzeba Wam osobnej komnaty na kilka chwil? spytała się elfka po bretońsku.
Lwie Serce
22-06-2015, 18:17
Anna de Loiret
Czy tobie zawsze, jak się na mnie patrzysz musi się... Zawsze!? Roland potrafił to hamować jakoś, a ty nawet się nie starasz. Ehhh. Nie, nie potrzeba nam pokoju, on ma jakieś problemy zdrowotne. Albo się zadurzył we mnie... Złapała się za czoło, chcąc odrzucić od siebie coraz to różniejsze wyobrażenia męskości Alessia...
Alessio
To co mi włosami po twarzy przejeżdżasz? Prowokujesz a potem się dziwisz! Najpierw smok a teraz Ty się na mnie zawzięłaś i się wydzierasz jakby tego było mało. Pieprzyć to - powiedział wkurzony i zawstydzony tak bezceremonialnym postawieniem sprawy przez Annę i wyszedł na pięcie z pomieszczenia.
Alessio wypadł z pomieszczenia strasznie wzburzony, ale kilka głębokich oddechów w przedsionku go uspokoiło. Elfka podała lunetę Svenowi i odpowiedziała w staroświatowym jakby się nic nie wydarzyło A co do poprzednich pytań. Jedna gondola z wioślarzem na pięciu żołnierzy wystarczy, czyli na dziś dziesięć by ich trzeba było. A na jutro sto osiemdziesiąt. Zapasami oczyszczonej wody możemy się podzielić z resztą miasta, nawet za darmo, ale może użyjcie tego jako karty przetargowej podczas rokowań. Czy jakieś inne Wasze pytanie umknęło mojej uwadze?
Techniczny:
Potrzebuję więcej informacji o tym czy Roland musiał się hamować. Czy coś między tym rodzeństwem iskrzyło i jak poważnie. Po prostu jako MG musze wiedzieć czy Anna jest tak durna, że myliła braterskie uczucia z czymś innym, czy też to było coś więcej niż braterska/siostrzana miłość. Zastanów się Lwie poważnie nad odpowiedzią, bo jeśli to drugie, to zaproszenie na orgię ku czci Slaanesha przez żaków mogło nie być przypadkiem... tak samo jak reakcje organizmu Anny dzisiejszego dnia w dzielnicy elfów. Kazirodztwo, zoofilia i homoseksualizm to grzechy śmiertelne nie tylko dla Pani Jeziora, ale dla większości bogów i bogiń. Za to Slaanesh bacznie zwraca uwagę na osoby o takich ciągotkach.
Lwie Serce
22-06-2015, 20:32
Anna de Loiret
Nie, wszystko w porządku, dziękuję - rzekła do elfki i wyszła za Alessiem.
Techniczny
Nie, nie ma tu nic gorszego, ona po prostu jest przekonania, że skoro jej brat potrafił okazywać wielką czułość (acz nadal braterską) tak pięknej kobiecie bez "dobierania się" do niej, to i się wielce zdziwiła że medykowi coś się napięło od samego widoku...
Alessio ma zamknięte oczy, chyba coś liczy szepcząc w swym języku. Sven wyszedł za Anną.
Lwie Serce
22-06-2015, 20:42
Anna de Loiret
I co, dalej jesteś wielce urażony? Dalej? Może i ostro zareagowałam ale, na pamięć mego brata, przeraża mnie to Alessio! Ty czujesz jakieś podniecenie patrząc na mnie, a ja... Ja też... Coś... Nie umiem tego wyjaśnić! I się boję... Że... Ach, nie wiem co powiedzieć...
Anna przerwała Alessio liczenie na głos wrednych szlachcianek, a już do drugiej dziesiątki dotarł. Usłyszał całość wypowiedzi, liczenie na głos pomogło do końca się uspokoić.
Alessio
Anno nie chciałem Cię urazić czy zmieszać, ja po prostu.... no jesteś piękną kobietą, a ten stres i to zamieszanie dookoła, do tego jak mnie włosami smagnęłaś i to jak na mnie patrzyłaś..... no nie dziw się że zareagowałem jak zareagowałem. Sam też nie wiem jak to wszystko odbierać. A Twój wybuch dotknął mnie do żywego, musiałaś przy tej elfce to zrobić? Ale jestem w stanie puścić to w nie pamięć, oboje byliśmy wciąż zdenerwowani tym smokiem... - powiedział uśmiechając się lekko po zakończeniu ostatniego zdania, myśląc - bogowie jaka ona jest piękna, nie idzie się długo na nią złościć, gdybyż ona nie była szlachcianką.....
Lwie Serce
23-06-2015, 10:01
Anna de Loiret
Przymknęła oczy, kilka łez spłynęło po jej policzkach. Tysiące myśli przeszło jej przez głowę, dawno nie czuła się tak zdezorientowana. Po chwili zamyślenia, postanowiła w końcu rzec po bretonńsku a później w staroświatowym - nie marnujmy więcej czasu, ruszajmy do gildii gondolierów. Musimy załatwić transport dla elfickich wojowników.
Dołączył do Was elfi przewodnik, widocznie chciał coś omówić na osobności z przywódczynią tej dzielnicy. Dokąd teraz? spytał się w staroświatowym.
Alessio
Na widok płaczącej Anny serce mu się krajało, zrobił nawet krok z myślą by ją objąć ale szybko wybił to sobie z głowy. Zamiast tego wyjął skrawek czystego bandaża, mówiąc - Anno nie płacz proszę, serce mi krwawi na ten widok, weź na otarcie łez - powiedział ciepłym głosem choć dało się w nim wyczuć smutek.
Sven
Eskortuje towarzyszy zastanawiając się, kiedy pójdą do łóżka.
Techniczny
Dalej proszę MG o nie tamowanie akcji i prowadzenie Svena, ten tydzień jestem niemal wyłączony, dlatego też i PBF-a nie prowadzę żadnego.
Lwie Serce
23-06-2015, 10:52
Anna de Loiret
Wzięła bandaż i wytarła łzy, po czym nie dopuszczając do siebie niektórych myśli, mimo iż paru rzeczy była pewna, odrzekła - czemu serce ci krwawi gdy płaczę? Taki to poruszający widok?
Przewodnikowi zaś odpowiedziała po tym - do gildii gondolierów.
Alessio
Tak Anno, każda łza z Twoich pięknych oczu jest dla mnie ciosem prosto w serce - powiedział wciąż z lekkim smutkiem w głosie.
Lwie Serce
23-06-2015, 11:06
Anna de Loiret
Zaniemówiła po słowach Alessia, spojrzała szklistymi oczyma na niego, nie wiedząc kompletnie co odpowiedzieć. Ja... Czy... Ty naprawdę... Dlaczego? Czym ja...?
Alessio
A czy Ty Anno? - powiedział patrząc jej prosto w oczy, nieznacznie się do niej przysuwając jednak nie na tyle mocno by Anna poczuła się osaczona bądź niepewna co do jego zamiarów.
Lwie Serce
23-06-2015, 11:18
Anna de Loiret
Czy ja? Sama nie wiem... Chyba... Nic nie wiem - spuściła głowę, czując pustkę w swym rozumie.
Nie mamy takowej odparł zdezorientowany elf w starościwatowym.
Alessio
Postanowił pójść na całość, podszedł śmiałym krokiem do Anny, podniósł delikatnie jej głowę do góry tak by ich oczy się zrównały i powiedział spokojnym głosem : Anno powiedz że nic do mnie nie czujesz a uczynisz mnie najsmutniejszym człowiekiem na świecie jednak więcej Cię nękać i wracać do tego nie będę ale.... powiedz że tak a uczynisz mnie tym najszczęśliwszym bo ja z całą pewnością mogę powiedzieć że z mojej strony jest to coś dużo większego niż przyjaźń. Co mi odpowiesz Anno?
Lwie Serce
23-06-2015, 11:34
Anna de Loiret
Zaskoczona, roniąc jeszcze więcej łez odrzekła - nawet jeśli czuję, to świat tego nie zaakceptuje. Jestem ze szlacheckiego rodu Loiret, mam ojca, który nigdy by nie zezwolił na coś... Między nami. A to co czuję... Nie dokończyła wypowiedzi.
Alessio
Anno, ja...., sam nie wiem co powiedzieć.... Może dostąpiłbym zaszczytu wejścia do stanu szlacheckiego po ocaleniu miasta? Jeśli oboje coś czujemy nie pozwólmy by stanęły nam na przeszkodzie inne bariery... - powiedział delikatnie przy tym obejmując Annę.
Lwie Serce
23-06-2015, 11:46
Anna de Loiret
Jeśli dostąpisz tego zaszczytu i wyjedziesz ze mną do Bretonni a mój ojciec się zgodzi... Wtedy już nie będzie żadnych barier między nami.
Alessio
Złożył lekki pocałunek na ustach Anny, jednocześnie delikatnie ocierając jej twarz z łez i powiedział - Dobrze, zatem niechaj tak będzie i Twój ojciec zadecyduje. Uszanuje Twoją wolę.
Lwie Serce
23-06-2015, 11:58
Anna de Loiret
Nie wyrywając się z objęć, zamknęła oczy, lecz wtedy naszła ją myśl o swym wierzchowcu i z wystraszoną miną nerwowo rzekła - och mój kochany Thilbaut, pewnie się zatruł wodą... Mój biedny...
Alessio
Eeee, kto to Thilbaut najdroższa? - powiedział lekko skonsternowany
Lwie Serce
23-06-2015, 12:01
Anna de Loiret
Mój wierzchowiec, nie jest to wprawdzie rumak bojowy ale i tak mój wierny przyjaciel, którego kocham. Och biedactwo moje...
Alessio
Aaa rozumiem, też mam nadzieję że nic mu nie jest, nie lubię kiedy się smucisz - odparł z troską w głosie.
Annie pewno o gildię w ludzkiej części miasta chodziło odrzekł Sven w staroświatowym elfowi.
Nie mamy jeszcze pozwolenia by do niej wkroczyć, zaprowadzę więc Was do granicy naszej dzielnicy, tam gdzie się spotkaliśmy - odrzekł przewodnik.
Gdy dotarliście na miejsce i przeszliście przez obydwa mosty Sven rzucił dajcie mi chwilę, chcę ostatni raz na morze spojrzeć, zanim udamy się w głąb tego miasta. Podniósł trzymaną dotąd troskliwie w ręku lunetę, zlustrował port, po czym roześmiał się wpatrując w jeden punkt. Nawet rycerze mają dość tych kapłanek.
Techniczny:
Od teraz myśli oprócz tego, że piszemy kursywą, to by odróżnić je od mowy oznaczajmy zielonym kolorem. Post 1376 by tak wyglądał po wprowadzeniu nowej zasady:
Zapach włosów Anny wyrwał Alessio z osłupienia. Czy ona to celowo robi? przemknęło mu przez myśl. Może to siebie miała na myśli mówiąc o tej kobiecie poznanej w Miragliano? Dzięki tym myślom udało się mu zapomnieć o koszmarze.
- To smoczy lord Asarnil, banita z Ulthuanu odpowiedziała w staroświatowym. Nie wiem kto go sprowadził do uszczelnienia kordonu sanitarnego.
Lwie Serce
23-06-2015, 13:02
Anna de Loiret
Czemu tak myślisz, Svenie?
Bo widzę jak jeden z rycerzy w czarnej zbroi na łodzi przycumowanej do szpitalnego okrętu i kapłanka przy jego burcie żywo gestykulują. Najwyraźniej o coś się kłócą odpowiedział w staroświatowym odrywając w końcu lunetę od oka.
Lwie Serce
23-06-2015, 13:08
Anna de Loiret
Przetłumaczyła na bretonński słowa Svena i odrzekła mu w staroświatowym - niedobrze... Pewnie rycerze nie chcą stać na straży kapłanek. Chyba powinniśmy najpierw tam zajrzeć...
Zatem chyżo ruszajmy - odparł Sven. Zanim jednak ruszył się z miejsca, złożył bardzo delikatnie lunetę. Obchodzi się z nią co najmniej jakby trzymał w ręku jakieś jajko, bądź noworodka. Zdjął plecak i ją do niego bardzo ostrożnie schował. Dopiero gdy z powrotem umieścił na swych plecach ekwipunek ruszył biegiem w kierunku okrętu.
Alessio
Zatem ruszajmy - powiedział ruszając biegiem starając się nadążyć za Svenem.
Lwie Serce
23-06-2015, 18:50
Anna de Loiret
Ruszyła za resztą.
Dobiegliście do szpitalnego okrętu. Chyba już macie wprawę w bieganiu do niego, bo tylko lekko się zziajaliście. Na wasz widok rycerze odbili łodzią od okrętu i przybili nią do nadbrzeża. W łodzi jest sporo trumien, około tuzina, tworzących mała piramidkę. Sven jakoś o tym szczególe nie wspomniał. Po przycumowaniu weszli na nadbrzeże. Wszyscy trzej mają zamknięte przyłbice hełmów, równie czarnych jak reszta płytowej zbroi. Może Wy jesteście w stanie wytłumaczyć tym dzi... wnym kobietom żeby nam wydały uśpionych rzekł jeden z nich przytłumionym przez hełm głosem w tileańskim.
Alessio
Chcą żebyśmy przekonali kapłanki do wydania im pacjentów, już to widzę.... - powiedział do Anny, po czym dodał do rycerzy - A tym co się stało zacny rycerzu? Też na chorobę zapadli?
Na jaką chorobę? Gdyby byli chorzy to bariera świątyni by ich nie przepuściła, nawet w trumnach. A te tam upierają się, że to ich pacjenci i Bogini im nie pozwala ich wydać rzekł w tileańskim machając ręką.
Alessio
Dobrze, spróbujemy im przemówić do rozsądku - po czym powiedział Annie - Na łodzi mają ciała,chodźmy porozmawiać z tymi kapłankami - rzekł ruszając w stronę okrętu.
Lwie Serce
23-06-2015, 19:19
Anna de Loiret
Chodźmy zatem.
Broń warknęła jedna z kapłanek w bretońskim ledwo zbliżyliście się do trapu.
Lwie Serce
23-06-2015, 19:24
Anna de Loiret
Tak dokładnie, to jest broń - odrzekła szlachcianka dłonią wskazując na swój miecz. A teraz powiedz mi kapłanko, bardzo chcesz zginąć? Ty i reszta? Bo nie macie szans na przeżycie, jeśli nie wydacie rycerzom tych ciał.
Nie możemy wydać swoich pacjentów, do dziedziny Shallyi należą, a z bronią na pokład nikogo nie wpuścimy, to poświęcone Bogini miejsce odparła pobladła nadal w bretonńskim.
Co Ona tam marudzi? spytał się stojący za Waszymi plecami rycerz po tileańsku.
Lwie Serce
23-06-2015, 19:35
Anna de Loiret
Zastanów się... Czy twoja bogini chciałaby, by wszyscy zginęli? A może wolałaby uchronić tych, którzy są zdrowi kosztem tych, dla których ratunku już nie ma? Zastanów się kapłanko.
Techniczny
Używam zdolności przekonywania.
Nie mogę podjąć takiej decyzji Pani, zaprowadzę Cię do arcykapłanki, tylko zostaw broń swym towarzyszom zanim na pokład wejdziesz - odrzekła cała już blada po bretonńsku.
Techniczny:
- 1PS, drugi test wyszedł, choć ledwo, ledwo - gdyby nie bonus za takie a nie inne słowa...
Lwie Serce
23-06-2015, 19:45
Anna de Loiret
Proszę, weź mój miecz Svenie i dobrze o niego dbaj, muszę porozmawiać z arcykapłanką by przekonać je do wydania ciał rycerzom - zdjęła cały pas i podała Norsowi, po czym poszła za kapłanką.
Alessio
Czekaj moja droga,idę z Tobą - powiedział odpinając miecz i przekazując go Svenowi, po czym dodał do rycerza: Być może uda się załatwić Wam tych pacjentów.
- Też idę, postaram się powstrzymać od słów by ich nie rozwścieczyć odrzekł rycerz w tileańskim. Odjął pas z mieczem, podał go jednemu z pozostałej dwójki rycerzy.
Pokład jest cały zasłany nieruchomymi ciałami, trzeba bardzo ostrożnie stąpać by ich nie podeptać.
- Witaj Anno rzekła w bretońskim znajoma z miasta kapłanka rozmasowująca nogi jednego z ciał. - Niestety próba oczyszczenia wody się nie udała.
Alessio zauważył że kolczyki Anny świecą bardzo delikatnym blaskiem, nieco silniejszym przy przekraczaniu ciał. Jego ukochana chyba tego nie spostrzegła.
Alessio
Najdroższa, Twoje kolczyki jakby rozbłysły.
Lwie Serce
23-06-2015, 20:04
Anna de Loiret
Rozbłysły? Och... Arcykapłanko, używacie magii do leczenia chorych?
Prowadząca Was kapłanka zatrzymała się, odwróciła przodem i odparła po bretonńsku wskazując dość odległe ciała. - Próbowałyśmy na tamtej części. Niestety żadne znane nam zaklęcia nie przyniosły rezultatów. Dlatego teraz ograniczamy się tylko do rozmasowywania ciał, by nie wdały się odleżyny.
Kolczyki cały czas delikatnie świecą, ale im bliżej nieruchomego ciała, tym mocniej.
Aktualne skrócone bojowe:
Sven z Norski:
Inicjatywa: 27+k10
Atak:
sztylet - 1 atak z 39% trafienia k10 obrażeń (w szale 1 atak z 29% trafienia k10+1 obrażeń)
miecz - 1 atak 39% trafienia k10+3 obrażeń (w szale 1 atak 29% trafienia k10+4 obrażeń)
topór dwuręczny (+10 do parowania i uników dla przeciwnika) - 1 atak 39% trafienia 2xk10 (wybrać wyższy wynik k10)+3 obrażeń (w szale 1 atak 29% trafienia 2xk10 (wybrać wyższy wynik k10)+4 obrażeń
Obrona:
39% na sparowanie 1 ciosu w rundzie (w szale 29% na sparowanie)
Wytrzymałość 3/4 korpus (+1 za kaftan skórzany) - w szale 4/5 korpus (+1 za kaftan skórzany)
Żywotność: 13
Punkty Przeznaczenia: 3
Punkty Szczęścia na dzień: 3
Pozostałe Punkty Szczęścia: 3
Anna de Loiret:
Inicjatywa: 37+k10
Atak:
sztylet - 1 atak z 41% trafienia k10 obrażeń
miecz - 1 atak 41% trafienia k10+3 obrażeń
szpada (-10 do parowania i uników dla przeciwnika, wartość obrażeń krytycznych zwiększona o 1) - 1 atak 41% trafienia k10+1 obrażeń
lewak (brak kary - 20 do WW za lewą rękę) - 1 atak z 41% trafienia k10-1 obrażeń,
Obrona:
41%/51% lewakiem na sparowanie 1 ciosu w rundzie
wytrzymałość 3
Żywotność: 12
Rany: 0
Punkty Przeznaczenia: 1
Punkty Szczęścia na dzień: 1
Pozostałe Punkty Szczęścia: 0
koń:
wytrzymałość 3
Żywotność:12
Alessio Contrarini:
Inicjatywa: 35+k10
Atak:
sztylet - 1 atak z 24% trafienia k10-1 obrażeń
miecz - 1 atak 24% trafienia k10+2 obrażeń
Obrona:
24% na sparowanie 1 ciosu w rundzie
Wytrzymałość 3
Żywotność: 11
Rany: 0
Punkty Przeznaczenia: 2
Punkty Szczęścia na dzień: 2
Pozostałe Punkty Szczęścia: 0
Lwie Serce
23-06-2015, 20:27
Anna de Loiret
Ze wszystkich ciał bije magia, jest na całym okręcie. Spójrz na me kolczyki - pochyliła się nad najbliższym ciałem i spytała - teraz jest większy blask?
Blask przy samym ciele jest dość silny, kapłanka rozszerzyła oczy.
- No jak Imperium kocham, zaklęci w królestwie Morra się znajdują. dobiegł Was stłumiony głos w staroświatowym zza pleców. Przy jednym z ciał klęczy rycerz. - Nie sprawdziłyście ciał czy nie zawierają magii, zanim zaczęłyście je leczyć? spytał już w tileańskim.
- Przecież oni żywi są, nie martwi! nagle się rozdarła w staroświatowym.
- Głupia kobieto, istnieje więcej niż jedno z królestw naszego Pana. Nie tylko kraina śmierci, ale także i snu. - odparł także w staroświatowym.
Lwie Serce
23-06-2015, 20:40
Anna de Loiret
Zabierajcie ich rycerze, nie mogą tu zostać - rzekła stanowczo w staroświatowym.
Ale nie wchodźcie na pokład z bronią. Na łaskę Shallyi, błagam jęknęła kapłanka w staroświatowym.
Rycerz tylko skinął głową i zszedł z pokładu. Odebrał swą broń od dwóch pozostałych, a także i ich miecze. Sam już na pokład nie wszedł, pozostali zaś zaczęli wnosić trumny na okręt, umieszczać w nich nieprzytomnych i znosić do łodzi. Co prawda maja ich tylko tuzin, całą wieczność zajmie zanim wszystkich przetransportują w ten sposób do swojej świątyni.
Chodźmy proszę do arcykapłanki rzuciła do Was po bretonńsku Wy lepiej wyjaśnicie co się tutaj stało.
Alessio
Dobrze, chodźmy, cieszę się że podjęłyście tą decyzję, to bardzo mądre z Waszej strony, inaczej straszne rzeczy mogłyby się tu wkrótce wydarzyć - po czym nachylił się do Anny i szepnął jej do ucha - Świetnie się spisałaś kochana.
Lwie Serce
24-06-2015, 06:22
Anna de Loiret
Oparła na chwilę delikatnie głowę na piersi Alessia po jego słowach, po czym milcząco poszła za kapłanką. Po śmierci braciszka nikt nie nazwał mnie kochaną...
Kapłanka dość żwawo Was prowadziła w kierunku nadbudówki, a w szybszym tempie ciężko ostrożnie przekraczać nieprzytomne ciała. Gdy już byliście w połowie drogi potknęła się o jedno, poleciała naprzód, ale złapała jeden z antałków zgromadzonych przy maszcie. Udało się jej złapać równowagę, lecz zruciła beczułkę na pokład okrętu. Woda z niej chlusnęła prosto pod nogi Anny. Nagle wiele rzeczy stało się równocześnie. Bretonnce udało się odskoczyć, by nie ochlapać swej sukni, ustawiając się przy tym twarzą do Alessio. Jej kolczyki rozbłysły nagłym ostrym światłem, wręcz sprawiającym ból Lubemu. Przez chwilę cyrulik ujrzał piękne ciało swej Ukochanej, bo przy tak silnym świetle jej suknia stała się prawie przeźroczysta - im bliżej biżuterii, tym bardziej. Widok jest oszałamiający. Jednak szybko wszystko przesłoniła biała mgła, która przeszła w ciemność. Rodzące się podniecenie przegnała panika, że choć cudny widok dane było mu ujrzeć, to mógł on okazać się ostatnim, który widział w swym życiu. Usłyszeliście nagły huk od strony trapu. Anna ujrzała że to rycerze upuścili niesiona trumnę, na szczęście pustą. Wszyscy na pokładzie okrętu wpatrują się w szlachciankę, bo światło kolczyków jest bardzo silne, prawie tak jak przy jeziorze na granicy Bretonni. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że suknia która podkreśla Jej urodę, przy tak silnym świetle ją wręcz obnaża. Na szczęście na okręcie jest bardo mało mężczyzn, ale kilku licząc w tym rycerzy bacznie się w nią wpatrują. Po chwili usłyszeliście dudnienie jakby ktoś bardzo ciężki wbiegał po trapie.
Sven zobaczył rozbłysk światła na pokładzie. Usłyszał Przypilnuj! w staroświatowym. To stojący obok Niego rycerz rzucił te słowa kładąc przed trapem trzymane w ręku miecze. Szybko opiął swój pas z orężem i dorzucił do pozostałych dwóch, po czym wbiegł na pokład po trapie.
Techniczny:
Anna - zdany test Odporności.
Alessio - 2 PS, żaden test Odporności nie wyszedł. Wyszedł za to SW, nie będzie PO.
Anna go oślepiła swoją urodą ;)
Alessio
Nic nie widzę,najdroższa Twoje kolczyki! - rzekł lekko spanikowanym głosem instynktownie cofając się do tyłu i zasłaniając oczy rękami.
Techniczny
Do 28 czerwca jestem wyłączony. Zostaję w pełni NPC-em na ten czas. Przepraszam, nie mam na to wpływu.
Nie ma co utrzymywać fikcji...
OD MG
Szkoda, ale rozumiem. Licz się jednak z tym, że jako NPC Sven może zginąć, choć nie ubiję go specjalne znając sytuację.
Lwie Serce
24-06-2015, 13:46
Anna de Loiret
Zaskoczona podbiegła do cofającego się Alessio i mocno go do siebie utuliła, starając się odciągnąć go od rozlanej wody i sama przy okazji odejść, bo pomyślała, że to z jej winy kolczyki błyszczą tak jasnym światłem.
Techniczny
Czyli trzymając w objęciach ukochanego odsuwa się jak najdalej od rozlanej wody, bacząc przy tym by nie potknąć się o ciała.
Alessio poczuł jak go ktoś obejmuje chroniąc przed upadkiem, bo już zawadził nogą o jakieś ciało cofając się po omacku. Prawdopodobnie Anna, bo wyczuł kobiece ciało. Trzymany przez nią w objęciach gdzieś jest prowadzony. Blask kolczyków osłabł, może przez to, że szlachcianka oddaliła się od rozlanej wody. Usłyszeliście oboje z dalszej odległości znajomy głos rycerza w staroświatowym - Na Morra, co się tu stało?!
Nagle od strony kordonu sanitarnego dobiegł do Waszych uszu potężny ryk, oboje zamarliście ze strachu, który w Was wzbudził. Po czym wrzask Svena spoza okrętu, który również tylko Anna zrozumiała. Chodź tu murwi synu! Zmierz się z uzbrojonym wojem tchórzu, a nie z bezbronnymi kobietami!
Alessio cały czas tylko ciemność widzi.
Alessio
Dziękuję Skarbie - powiedział lekko niepewnie, jednak od razu czując się lepiej wiedząc że Anna jest przy nim i że nic jej nie jest jednak ryk wzbudził w nim uzasadniony strach zwłaszcza że wiedział jakie stworzenie go wywołało,dlatego dodał : Eeee, niestety wciąż nic nie widzę,prowadź mnie ukochana,podążę za Tobą - powiedział przekładając ręce z oczów na ciało swej księżniczki.
Lwie Serce
24-06-2015, 15:15
Anna de Loiret
Strach nią targnął, gdy usłyszała potężny ryk smoka, ale serce pełne odwagi pozwoliło jej racjonalnie myśleć i spojrzała w stronę krzyczącego Svena, kierując się jednocześnie ku lądowi cały czas patrząc pod nogi, by się nie potknąć. Alessia obejmuje cały czas troskliwie, ale przez myśl jej przeszło, że to on winien być jej rycerzem, ją ratować i prowadzić jako dzielny mąż. Wnet jednak odegnała od siebie to.
Rycerze, gdy usłyszeli ryk smoka, szybko spojrzeli w stronę z której dobiegł i wszyscy trzej zbiegli z trapu. Anna z Alessio usłyszeli pieśń dobiegającą z miejsca z którego wcześniej wydzierał się Sven:
Fe vældur frænda rogi
fød'esk ulfr i skogi
Fe er fird'a gaman
Frænda rogu
gravseid'is gata
Ormen ligg i kveile
I løyndom vakar under
Som ei helufallen åker
Strid som frender råker
Gdy w końcu doszli do trapu na okręcie, Anna zobaczyła złożony przy nim na ziemi swój pas z orężem oraz miecz Alessio. Sven stoi sporo dalej, na samym skraju falochronu, z plecakiem u swych stóp, dzierżąc w dłoniach uniesiony do ciosu znad głowy potężny topór. Za nim, z obnażonymi mieczami, stoją trzej rycerze zakonni w czarnych płytowych zbrojach. Smok leci wprost na nich, jest już w połowie drogi od okrętów blokady. Wam został jeszcze do pokonania trap i pół długości okrętu by do nich dołączyć.
Lwie Serce
25-06-2015, 09:16
Anna de Loiret
Nie ruszaj się, stój spokojnie - wyszeptała i wtuliła się jeszcze mocniej, starając się zakryć mogące zabłysnąć kolczyki, zgarnęła włosy na jedną stronę by zakryć lewy, prawe ucho zaś docisnęła mocno do piersi Alessia. Pani dopomóż nam... Dopomóż.
Sven zaśpiewał swym głębokim i potężnym głosem inną pieśń, w o wiele wolniejszym i spokojniejszym rytmie niż poprzednią. Melodia słów, choć ich nie znacie, chwyta za Wasze serca przejmującym smutkiem:
Deyr fé,
deyja frændr,
deyr sjalfr it sama,
en orðstírr
deyr aldregi,
hveim er sér góðan getr.
Deyr fé,
deyja frændr,
deyr sjalfr it sama,
ek veit einn,
at aldrei deyr
dómr um dauðan hvern.
W podobnym rytmie śpiewa w staroświatowym tez jeden z rycerzy, ten sam który jako pierwszy wszedł z Wami na pokład okrętu, chyba ich przywódca. Słowa Jego pieśni, nieco dudniące przez przyłbicę zamkniętego hełmu, przeplatają się ze słowami pieśni Svena.
Bydło umiera, pobratymcy umierają,
ty sam także wkrótce musisz umrzeć;
lecz jest jedna rzecz która nigdy nie umiera,
piękno sławy którą ktoś zdobył.
Bydło umiera, pobratymcy umierają,
ty sam także wkrótce musisz umrzeć;
lecz jest jedna rzecz która nigdy nie umiera,
zguba każdego który umarł.
Ledwo skończyli śpiewać, Sven nieco przykucnął, jakby miał zamiar skoczyć z falochronu prosto na łeb smoka, by zdać choć jeden rozpaczliwy cios toporem zanim zginie. Blask jednego z kolczyków, im bliżej jest smok, tym staje się coraz silniejszy, choć włosy tłumią sporo jego światła. Błysk drugiego jest stłumiony przez ciało Alessia. Gdy smokowi już tylko ćwierć drogi zostało do pokonania, by dopaść Svena wraz z rycerzami, otworzył swą paszczę i zaczął wciągać do niej powietrze. Chyba jednak czymś zionie nie dając Norsowi szansy zadania choć jednego ciosu. Nagle raptownie poderwał się do góry, prawie zrzucając swego jeźdzca do morza, prezentując Wam łuski swego brzucha. W miejscu w którym przed chwilą się znajdował przeleciało mnóstwo bełtów długich jak jego szpony. Dopiero teraz Anna zdała sobie sprawę z tego, jaki ogromny jest potwór. Wznosząc się zrobił zwrot, by zaraz zapikować w stronę okrętów kordonu sanitarnego stojących na redzie. Następna chmara olbrzymich bełtów, choc przy Jego rozmiarach strasznie małych, przeleciała tuz nad nim. Sven tylko się otrząsnął i rzucił dość głośno do rycerza w staroświatowym.
- Skąd znasz norski?
- Nie znam Twego języka - odparł rycerz
- Przecież tłumaczyłeś mą pieśń pogrzebową.
- Nie tłumaczyłem, widocznie nasze kultury aż tak bardzo się od siebie nie różnią.
Rycerze ruszyli z powrotem w kierunku okrętu, a Sven schował topór po czym wyjął lunetę. Przytknął ja do oczu by śledzić lot potwora. Po chwili zgiął się wpół, łapiąc się za brzuch i głośno rechocząc. Nie macie najmniejszego pojęcia co go tak rozbawiło.
Lwie Serce
25-06-2015, 10:02
Anna de Loiret
Już... Już po wszystkim - rzekła cicho w bretonńskim. Dzięki ci Pani, dzięki ci. Chwyciła mocno za dłoń Alessia i zaczęła powoli prowadzić w stronę Svena i rycerzy, patrząc ze zdumieniem na nich, mając w pamięci ich piękną pieśń a także wielką odwagę, oraz zastanawiając się czemu Nors się tak śmieje.
Alessio
Odwzajemnił mocny uścisk dłoni,mimo że nic nie widział czuł się pewnie wiedząc że to ukochana go prowadzi. Jednak cały czas zachodził w głowę w jaki sposób mógł by sobie ów wzrok przywrócić. Czuł że powinien wiedzieć jak to zrobić jednak cały czas coś mu umykało..... Jednocześnie z powodu braku wzroku wyostrzyły mu się wszystkie pozostałe zmysły,starając się dzięki temu choć trochę nadrobić brak obrazu sytuacji.
Alessio nabrał pewności że błysk uszkodził jego oczy. Prawdopodobnie bardzo poważnie, skoro do tej pory mu wzrok nie wrócił. Może okłady z ziół by pomogły, ale najpierw musieli by znaleźć w mieście dobrego zielarza. Byliście w połowie trapu, gdy rycerze dotarli do jego początku. Ich przywódca znów odpiął swój pas z mieczem i wręczył go jednemu ze swych podwładnych. Wasza broń leży u ich stóp. Nie mając jak Was wyminąć na kładce, zaczekał aż z niej zejdziecie.
- Co to za rozbłysk był na okręcie? spytał w tileańskim przerywając rozmyślania cyrulika.
Od strony blokady dobiegł Waszych uszu przytłumiony przez odległość gwizd. Słyszycie także rechot Svena. Cały czas zwija się ze śmiechu na końcu falochronu, jedna ręką za brzuch się trzymając, a w drugim dzierżąc lunetę.
Alessio
Jakaś magia się tam zadziała, bogowie jedni wiedzą co,jakieś światło tam rozbłysło,tak silne że mnie wzroku najwyraźniej pozbawiło, jakieś pomysły jak to odczynić może macie? - odparł siląc się na spokój i próbując zwalczyć rosnącą panikę, do Anny powiedział zaś szeptem : Słońce,oni pytają się co się tam na okręcie stało.
Lwie Serce
25-06-2015, 11:29
Anna de Loiret
Jakaś magia rycerzu, potężna magia... Odparła w staroświatowym po czym dodała - przepusć nas szlachetny panie.
Jeśli nie znam szczegółów to i poradzić nie mogę jak to odczynić rzekł w staroświatowym przepuszczając Was dalej, po czym ruszył trapem na pokład okrętu.
Alessio
Kochanie,co on powiedział? I jaki to zakon?
Podszedł do Was Sven ocierając łzy śmiechu ze swych oczu. A Alessio co się stało?
Lwie Serce
25-06-2015, 11:45
Anna de Loiret
Powiedział, że nie może poradzić, jak to odczynić jeżeli nie zna szczegółów. A co za zakon... Skąd mam to wiedzieć? Noszą czarne zbroje, przyłbice mają opuszczone. Och... Jacy oni postawni, że nie chcą ukazać swych oblicz... Westchnęła. Svenowi zaś odparła - blask kolczyków go oślepił... I czemu tak się śmiałeś?
Alessio
Rycerzu zaczekaj- wykrzyknął - To jakieś magiczne kolczyki to światło uczyniły,teraz może wiecie co z tym poradzić? - rzekł licząc że nie zwalczają oni magii jako takiej,czarne zbroje to słudzy Morra,na pewno walczyli z nekromancją i czarną magią,tej nie powinni się przyczepić ale kto ich tam w sumie wie,dotknęło go też mocno podziwianie przez ukochaną ich postury - Jeśli teraz tak się zachwyca to co dopiero będzie w jej kraju,będę musiał z nią poważnie porozmawiać
I widzę że to dość poważnie - odparł Nors - W moich stronach, jak wojownik ranny, to idzie do łoża z piękną i chętną kobietą. Ta, albo go tym uleczy, albo dobije. Ale za to jaką przyjemna śmiercią - uśmiechnął się przymykając oczy jakby coś szczególnie miłego wspominał. Po czym pochylił się i podniósł z ziemi Wasza broń.
Rycerz zawrócił w połowie drogi. Kolczyki które nosi Twa towarzyszka? spytał w tileańskim.
Alessio
Tak właśnie te - odparł na tyle spokojnie na ile mógł w tej sytuacji,po czym dodał do Anny: Skarbie co powiedział Sven? On też ma jakiś pomysł jak wyleczyć moje oczy?
Lwie Serce
25-06-2015, 12:00
Anna de Loiret
A widzisz tu gdzieś chętną kobietę Svenie? Mrugnęła mu okiem, po czym odparła Alessiowi - tak, ma pomysł, mówi że w jego stronach wojownik jak ranny to idzie do łoża z piękną i chętną kobietą. Piękną masz przy sobie, chętnej już nie. Spytała tez Norsa - no i czemuś się tak śmiał, że aż łzy ci spłynęły? I daj mi mój pas - wyciągnęła rękę w jego stronę.
Oddał Ci pas i wręczył do drugiej ręki lunetę ze słowami sama zobacz co się dzieje na tym żelaznym okręcie krasnoludów.
Lwie Serce
25-06-2015, 12:05
Anna de Loiret
Wzruszyła ramionami i spojrzała na okręt.
Anna zobaczyła na burcie okrętu zgromadzonych krasnoludów. Wszyscy mają pofarbowane na pomarańczowy kolor brody i czub włosów postawionych na sztorc, tak jaki Bradni. Jeden z nich, stojący tyłem, właśnie zdążył podciągnąć swe portki. Chyba pokazywał goły tyłek lecącemu w ich kierunku smokowi. Inny kończy oddawać mocz do morza w stronę lecącego potwora. Z siedmiu potrząsa toporami trzymanymi w prawicach, lewą rękę mającą wyciągniętą w przód z jednym palcem podniesionym do góry w nieznajomym Annie geście. Inny z nich, z czarną opaską na oku i hakiem zamiast dłoni, trzyma rękę bez dłoni w zagięciu drugiej, podniesionej do góry i zaciśniętej w pięść, w geście który Anna już zrozumiała. Ostatni z nich, najbardziej chwiejący się na nogach, celuje z pistoletu do maszkary. Wystrzelił, lecz chybił paskudnie, mimo to elf siedzący w wysokim siodle na grzbiecie smoka aż się skulił. Potwór znów ryknął. Alessio usłyszał odległy wystrzał z pistoletu i następujący po nim ryk. Z dalszej obserwacji wyrwało Annę pytanie zadane w staroświatowym znajomym głosem rycerza:
- Pani, jak działa magia twych kolczyków?
Po bliskości głosu Alessio zdał sobie sprawę, że rycerz znajduje się tuż obok nich.
Alessio
Nie tyle piękną co najpiękniejszą i najcudowniejszą kobietę na świecie - rzekł uśmiechając się lekko - A sam sposób bardzo ciekawy, na pewno go nie wypróbujemy? Wiesz,jakby inne metody zawiodły.... - powiedział wciąż lekko się uśmiechając, po czym skupił się na głosie rycerza.
Lwie Serce
25-06-2015, 13:08
Anna de Loiret
Cóż za maniery! Nie mogę z tymi krasnoludami... Przestała patrzeć w ich stronę. Moje kolczyki błyszczą, gdy, magia jest w pobliżu, im bliżej - tym jaśniej. Po tym spojrzała na Alessia bardzo poważną miną - a więc pokochałeś tylko mą urodę, nie zaś charakter i to jaka jestem? Nie... Jak mogłam coś do ciebie poczuć, jak mogłam... Odsunęła się od niego nieco i spojrzała na rycerza, wyczekując odpowiedzi, acz serce zaczęło jej krwawić.
Głos Anny zabrzmiał Alessio bardzo poważnie i choć starała się w nim nie zawrzeć żadnej emocji pod koniec wypowiedzi zaczął Jej drżeć.
- Tylko czym bliżej, czy także im bardziej mocna ta magia? zadał następne pytanie rycerz. Zaraz po Jego słowach rozległ się podwójny huk od strony morza. Alessio i Sven rozpoznał w nim wystrzał z dział.
Luneta! wrzasnął Sven wyciągając po nią swą rękę.
Alessio
Ależ nie,najdroższa, jak mogłaś tak pomyśleć -powiedział opadając przed nią na kolana kierując się kierunkiem dochodzenia jej głosu - twe słowa ranią mnie straszliwie, jeśli tak sądzisz zabij na miejscu by oszczędzić mi cierpienia i życia w samotności
Lwie Serce
25-06-2015, 13:24
Anna de Loiret
Podała lunetę Svenowi i odparła rycerzowi - nie wiem dokładnie, ale chyba zależy to też od potęgi magii, zatem zatruta woda musiałaby mieć wtedy wielką moc w sobie... Po tych słowach pochyliła się przed Alessiem i rzekła - już dobrze, bardzo się zlękłam tylko, że pożądasz jedynie mego ciała. I nie proś więcej, bym do łoża z tobą poszła, bo nago mnie ujrzysz dopiero w noc poślubną.
Sven chwycił łapczywie lunetę i podniósł ją zaraz do oka by obserwować co się dzieje na morzu. O w mordę, jaka rozpierducha zaraz będzie. Na potwierdzenie jego słów rozpętała się ogłuszająca kanonada. Dobrzy są, dwie galery blokady zatopili burtowymi salwami. Ale zaraz smok ich dorwie w głosie Norsa słychać szczery podziw.
- Ci uśpieni wcześniej tą wodę pili? spytał się rycerz.
Alessio
Uszanuję Twoją wolę jako już rzekłem wcześniej, nie sądziłem że tak odbierzesz moje słowa inaczej nigdy bym tego nie powiedział. Jesteś dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie ale nigdy bym Cię nie pokochał tak mocno i prawdziwie gdybym nie kochał również Twojego wnętrza. A jest ono równie piękne a może i nawet piękniejsze jak Ty sama. Nigdy nie spotkałem bowiem kobiety tak szlachetnej,tak odważnej i tak oddanej swoim ideałom jak Ty. I zaklinam Cię ukochana, nigdy nie wątp w moją miłość i oddanie bo jest to cios o wiele straszniejszy niż zadany najostrzejszym orężęm - powiedział szczerym i pewnym głosem jednocześnie nieudolnie podnosząc się z klęczek.
Lwie Serce
25-06-2015, 16:59
Anna de Loiret
Och mój kochany - objęła mocno Alessia i po krótkiej chwili wielkiego wzruszenia i łez, odrzekła rycerzowi, mając w pamięci jego pytanie - tak, oni musieli pić tą wodę, w prawie całym mieście jest zatruta jak dotąd sądziłam, ale to jednak magia nie trucizna.
Jednak ogniem bydle zieje, nie kwasem, jak ten na przełęczy - dobiegł Was głos Svena w staroświatowym. - Ale tylko rzeźbę im zniszczył na dziobie i banderę piracką. Rozgrzał im też okręt do czerwoności, muszą się czuć w nim, jak w piecu jakowymś. Murwa! Wszystko zasłoniła para - dodał odrywając lunetę od oka.
Muszę sprawdzić tą wodę - odparł rycerz Annie w staroświatowym.
Alessio nie zdążył całkiem się wyprostować, gdy poczuł uścisk Anny, kilka łez skapnęło do jego oczu. Poczuł pieczenie i szczypanie, jednak ciemność się rozjaśniła do szarości. Przez nią widzi bardzo niewyraźne kształty, jak przez jakąś gęstą mgłę.
Usłyszał od jednego z nich pytanie w tileańskim zadane głosem rycerza - Próbowałeś uzyskać pomoc od kapłanek na okręcie?
Alessio
Nie, ale.... - zaczął w Tileańskim do rycerza, po czym zwrócił się do Anny - Słońce moje, Twoje łzy,one...,zaczynam odzyskiwać dzięki nim wzrok, to niesamowite - powiedział nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje odwzajemniając uścisk.
Lwie Serce
25-06-2015, 17:51
Anna de Loiret
Co...? Ale jak? Przecież... Westchnęła ciężko, Svenowi zaś rzekła - może lepiej nie przebywajmy tak blisko tej bitwy?
- Tylko spojrzę jak się toczy, może para opadła - odparł Nors. Znów podniósł lunetę do oczu, zaczyna być już nieco irytujący z tym przedmiotem. - Podpalili następny okręt blokady ocierając się o niego rozgrzanym kadłubem. Skubani! - znów słychać w Jego głosie zachwyt.
- To głupota nie poprosić kapłanek najmłodszej córki naszego Pana, gdy dotknęło Cię kalectwo odparł w tileańskim rycerz. Dostrzegłeś, że kształt oddala się nieco w górę idąc, pewno wchodzi na okręt po trapie.
Alessio
Być może głupota ale nie przyszło mi to do głowy, straciłem wzrok a na nas leciała wielka skrzydlata bestia. Myślisz że wciąż jest szansa by zbawienna magia czcigodnych kapłanek mnie uratowała? Pomóż mi proszę tak jak moja ukochana pomogła Wam tych uśpionych przekazać.
Chodźcie zatem za mną, ale broń zostawcie. Może i głupie, ale to jednak ich zasady i należy je szanować gdy się do nich w gości idzie. A podporządkować całkowicie jeśli chce się pomoc uzyskać odparł w tileańskim wchodzac dalej po trapie.
Lwie Serce
25-06-2015, 18:14
Anna de Loiret
Bawisz się tak tym dziwnym, przypominającym... Coś tam innego, przedmiotem Svenie. A w ogóle kto z kim tam walczy? Krasnoludy przeciw smokowi, smok na... Eeee pogubiłam się, wszyscy na wszystkich?
One obraziły smoczego jeźdzca, nie spodobało się to dwóm galerom z blokady. Jedna wystrzeliła w ich kierunku pocisk z działa na dziobie, a druga z działa na rufie, lecz nie trafiły. Krasnoludy odpowiedziały ogniem swoich dział, bardzo celnym. Smok zionął na ich okręt, a oni właśnie systematycznie niszczą pozostałe galery blokady. Chędożeni, jednym okrętem na wszystkie dwadzieścia galer odparł Sven
Alessio
Kochana będziesz mi oparciem? Ci rycerze mówią że kapłanki mogą mnie magią wyleczyć ale sam nie dojdę na statek i poproś proszę Svena by moją bronią się zajął - powiedział lekko się czerwieniąc ze wstydu z własnej bezsilności - A i co tam się dzieje z blokadą? Słyszę odłosy walki ale nic nie widzę niestety.
Lwie Serce
25-06-2015, 19:28
Anna de Loiret
Gdybym więcej łez mogła uronić... Pocałowała ukochanego i chwyciła go za dłoń, prowadząc za rycerzem i rzecząc - blokada... Okręty elfów i smok walczą z okrętem krasnoludów, spora bitwa jest. Oddała swój pas Svenowi, a także rzekła - zaopiekuj się też ostrzem Alessia. Może kapłanki przywrócą mu wzrok.
Alessio
Zrobiło mu się cieplej na sercu po pocałunku swej wybranki, po czym poszedł za nią bez żadnych obaw dodając tylko - To dobrze,szykowali się do ataku na miasto sępy jedne.
Sven skinął głową dalej obserwując bitwę na morzu przez lunetę. Ech, mieć teraz choć jeden drakkar z załogą, ile bym za to dał. Wyciągnął lewą dłoń w której dzierży miecz Alessia, przełożył ją przez pas z orężem Anny i zarzucił go sobie na ramię. Gdy przeszliście przez trap na pokład okrętu, widzicie rycerza przy beczułkach. Jedna ma zdjęte wieko, które trzymają dwie kapłanki. Spojrzał w Wasza stronę i krzyknął w stroświatowym zasłoń Pani te kolczyki, albo je najlepiej zdejmij i gdzieś schowaj! Po czym zdjął jedną z rękawic, rozprostował palce gołej dłoni i podniósł rękę tuż nad otwarty antałek. Zatrzymał ją tuż nad taflą wody wnętrzem skierowanym do znajdującej się w środku cieczy.
Lwie Serce
25-06-2015, 20:24
Anna de Loiret
Nie zdejmę ich, nie mogę ich stracić - mówiąc to stanęła z boku Alessia i przyłożyła głowę do jego ramienia, drugi kolczyk zas jak poprzednio zakryła włosami. Obejmując ukochanego, poprowadziła go bliżej rycerza i kapłanek.
To w takim razie się do mnie nie zbliżaj póki nie skończę!
Lwie Serce
25-06-2015, 20:27
Anna de Loiret
Zatrzymała się w miejscu, spoglądając na to co robią. Alessio, podejdź do nich jak chcesz, ostrożnie i poproś o pomoc, ja tu zaczekam na ciebie. Dasz radę, spokojnie.
Alessio
Dobrze Najdroższa,poproszę którąś z kapłanek by mi pomogły bo choć już nie jestem całkowicie ślepy dalej mam problem z ostrością widzenia - jak pomyślał tak zrobił i powiedział dość głośno ale uprzejmie - Czy któraś z Was o czcigodne kapłanki mogła by zostać na moment moimi oczami?
Za chwilę, Musimy zakryć beczkę z powrotem wiekiem, jak rycerz skończy sprawdzać zawartą w wodzie magię odpowiedziały po tileańsku. - Im mniej mu będziecie w tym przeszkadzać mową lub inną magią, tym szybciej się z tym upora.
Annie nie wygląda na to, jakby rycerz czynił coś szczególnego. Zastygł z dłonią trzymaną tuż nad beczką.
Alessio
Oczywiście o czcigodne - powiedział obejmując na powrót Annę, składając czuły pocałunek na jej ustach i delikatnie gładząc ją po włosach mówiąc przy tym - Poczekam jeszcze chwilę z Tobą moja księżniczko, prosili by zaczekać nie przeszkadzać im i ich nie popędzać.
Lwie Serce
26-06-2015, 08:26
Anna de Loiret
Jej serce zaczęło szybko bić, mimo iż chciała zachować dystans do czasu spotkania z ojcem i otrzymania jego błogosławieństwa. Objęła również wybranka i spoglądała dalej na rycerza, szepcąc do gładzącego jej włosy ukochanego - nie przestawaj.
Alessio
Zachęcony słowami ukochanej złożył jeszcze kilka czułych pocałunków na jej szyi i ustach wciąż delikatnie gładząc jej włosy i powiedział ciepło - A więc to Ty jesteś tą kobietą spotkaną w Miragliano,miłością mego życia, i miałaś rację mówiąc że zrobiłbym wszystko byle być z Tobą.
Lwie Serce
26-06-2015, 10:02
Anna de Loiret
Tak... Już wiesz, co miałam na myśli mówiąc, że zostawiłabym za sobą całą Bretonnię, byleby Roland był przy mnie.
Rycerz cofnął swą dłoń znad beczułki i oblekając ją z powrotem w czarną płytową rękawicę odrzekł głośno w tileańskim - Skończyłem, możecie zakryć tą zaklętą wodę. Swoją drogą to bardzo prosty, wręcz rzekłbym podstawowy, czar został na nią rzucony. Same pewno go używacie, gdy tradycyjna narkoza jest zbyt niebezpieczna dla pacjentów. Zwykłe uśpienie, lecz rzucone przez coś lub kogoś bardzo potężnego i biegłego w sztuce. Na przykład czarnoksięskiego arcymaga. Przez to woda którą ktoś rozlał na ten pokład, zbeszcześciła go, już nie jest poświęcony mocą Waszej Pani. Moi podwładni mogą wejść na niego z orężem.
Kapłanki mocno pobladły przykrywając wiekiem beczułkę, ale skinęły głowami.
- Możecie podejść, pójdziemy zanieść nowiny arcykapłance i spróbować uzyskać Jej pomoc w przywróceniu wzroku - rzekł do Was w staroświatowym - Możecie przekazać temu dzielnemu wojownikowi, że może wnieść tu waszą broń.
- Wchodźcie na pokład z mieczami, jeszcze nie skończyliście swej pracy dla Pana! - krzyknął w tileańskim.
Alessio
Słońce on mówi że ktoś rzucił czar uśpienia na tą wodę,ktoś potężny...., i zaczynam mieć wątpliwości czy Ci pozostali dwaj to rycerze. Rozkazuje im jakby sługami jakimiś byli. A co on w tym szorstkim języku powiedział? - rzekł przestając pieścić ukochaną po włosach i kładąc ręce na jej biodrach.
Lwie Serce
26-06-2015, 12:27
Anna de Loiret
Powinnością rycerza jest służba swym panom, widocznie ten jest kimś ważniejszym, może możnowładcą jakimś... Możemy podejsc do nich, arcykapłanka może ci pomoże. Po tym krzyknęła w staroświatowym - Svenie, chodź do nas, możesz już wnieść nasz oręż!
Techniczny
Kolczyki Anna zasłania dokładnie tak, jak poprzednio.
Przywódca rycerzy odebrał swój oręż od jednego ze swych podwładnych, którzy po tym ruszyli dokończyć pracę. Obserwując ich jednakowe ruchy po słowach Lubego, Annę nagle naszły wątpliwości. Może to faktycznie nie rycerze, a żywe zbroje. Ten który przemawia jakąś niewidoczną magią się parał przy odkrytej beczce. Może potrafi stworzyć żywe pancerze posłuszne jego woli. Przecież nie rzekli dotąd choć słowa, ani nie wydali nawet żadnego innego dźwięku. Ale przecież kolczyki przy nich nie świeciły. Zaraz, naszyjnik jest także ponoć magiczny, a przy nim też nie świecą. Sama już nie wiedziała co o tym sądzić. Rozmyślenia te przerwał Sven, który wszedł na pokład okrętu. Podając szlachciance jej pas z z bronią wraz z mieczem cyrulika rzekł Tobie Anno naprawdę wszystko tylko z jednym się kojarzy? Nawet luneta? Aż taka niewyżyta jesteś? Może jeśli nie z Alessio, to z kim innym się udaj do łoża. Poczuła gorąc na swych policzkach.
Lwie Serce
26-06-2015, 13:39
Anna de Loiret
Och jak możesz tak mówić! To przez ostatnie wydarzenia, ja nawet nie wiem jak... To... Wygląda u ludzi. Tylko u koni widziałam. I nie nazywaj mnie niewyżytą, cnotę swa szanuję. Pokręciła głową przypinając sobie pas, oraz podając Alessiowi jego. Po tym rzekła do rycerzy w staroświatowym - szlachetni panowie, skoro już się poznaliśmy, rozmawialiśmy... A właściwie rozmawiałam tylko z jednym z was, to może ujawnicie mi swe twarze i miana? Ja jestem Anna de Loiret i rada jestem, iż poznałam wreszcie jakichś dzielnych rycerzy, pierwszych od tylu dni. A chyba dostojny rycerz, poznajac damę powinien ukazać jej swe oblicze, czyż nie? Uśmiechnęła się lekko.
Techniczny
Korzystam z przekonywania, Anna głównie patrzy na tego rycerza, który już mówił, na resztę zerka przelotnie tylko.
Hans von Jurggen me miano odrzekł ich przywódca w staroświatowym zdejmując hełm i ukazując Annie swe oblicze.
http://i61.tinypic.com/211th0g.jpg
Pozostała dwójka zastygła na moment, po czym wróciła do swej pracy zarzucając trumnę z ciałem na swe barki identycznym płynnym ruchem. Nie odpowiedzieli w żaden sposób Annie, ani nawet nie stęknęli z wysiłku podnosząc spory ciężar, choć chyba Ją usłyszeli. Uszu Bretonnki dobiegł szept Svena zawsze mogę Ci z bliska pokazać, jeśliś ciekawa. Nie będę go jednak wyjmował tylko po to, by zaspokoić Twą ciekawość - po czym się roześmiał głośno.
Lwie Serce
26-06-2015, 14:25
Anna de Loiret
Miło mi cię poznać panie, a tamci rycerze mi się nie przedstawią? Chwileczkę - odwróciła głowę w stronę Norsa i zaczęła szeptać nerwowo - jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób, nie, oddam się temu mężczyźnie, który mnie poślubi, nikomu więcej i nie żartuj już na ten temat. Po tych słowach spojrzała znów na rycerza i wyczekiwała odpowiedzi z lekkim uśmieszkiem.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©