Zobacz pełną wersję : Viva la Bretonnia! Vive le Roi! (Warhammer 18+ !)
Strony :
1
2
[
3]
4
5
6
7
8
9
PerWerka
16-10-2015, 20:15
Arathena
Mogłyście mnie choć rozebrać zanim do wody wrzuciłyście... trochę starała się mówić w tonie zabawnym, ale i tak tez nie do końca
Lwie Serce
16-10-2015, 20:16
Anna de Loiret
Ładnie, całkiem nieźle leży chyba... Odpowiedziała Arathenie, przypinając pas po założeniu zbroi. Jej mina nagle spoważniała, w oczach pojawił się jakoby bitewny żar, a jej myśli wypełniło pragnienie stanięcia do walki... Ledwo powstrzymała ochotę, by dosiąść konia, dobyć brzeszczota, wykrzyczeć imię swego brata i wyruszyć przed siebie, walcząc ze wszystkim, co wrogie.
Ciepło kamieni przez koc szybko ogrzało Arathenę. Nagle odkryła drugą wadę picia piwa, mianowicie bardzo by się Jej przydało udać w jakieś krzaki.
PerWerka
16-10-2015, 20:29
Arathena
Poczuła, że musi udać się za potrzebą... Wstała z koca i poszła w kierunku lasu.....
Arathena oddaliła się w kierunku lasu, załatwiła swą pilną potrzebę i zdążyła wrócić gdy kończycie poić ostatniego konia. Z nagrzanych kamieni został jeden.
PerWerka
16-10-2015, 20:39
Arathena
Gdy pozbierała swe rzeczy, uzbroiła się... Zatem chyba w drogę czas ruszać... Spałam cała noc i jestem wypoczęta choć nie do końca trzeźwo mogę myśleć...zaśmiała się głośno. Wyjadę przodem by sprawdzić czy jakiś niespodzianek nie ma na trakcie. Tam bardzo łatwo zasadzkę jaką uszykować. No chyba, ze ktoś ma inny pomysł. rozejrzała sie po towarzyszach podrózy.
Alessio
Christophe napełnisz beczkę? Przyda nam się woda do dalszej drogi..... - powiedział do giermka uprzejmie
Ja koło Alessia podróżować będę, pora nadgonić lekcję tileańskiego odrzekła Liothannea.
Lwie Serce
16-10-2015, 20:48
Anna de Loiret
Wyjęła swój miecz i wbiła go w ziemię, klękając. Zaczęła zmawiać na głos, ale cicho modlitwę - moja Pani, podziękowania składam tobie, iż dałaś mi odwagę w dniach próby, iż postawiłaś na mej drodze ukochanego Alessia, iż giermek mego ojca mnie odnalazł, i że wciąż mam siłę i odwagę, by ci służyć. Dziękuję, moja Pani. Jedyne o co proszę, to o łaskę dla mego ojca, nie pozwól go skrzywdzić Pani, albo niechaj ma odwaga i siła, moja oraz mych towarzyszy, będą wystarczające, byśmy go mogli ocalić. Cokolwiek postanowisz, czy mnie wysłuchasz bądź nie, na zawsze będę ci wierna, na zawsze, moja umiłowana Pani, póki życie nie uleci z mego ciała a dusza nie spotka się z bratem... Anna powstała i wzniosła miecz wysoko w górę, tam też kierując swój wzrok...
Pani Jeziora chyba niezadowolona z czegoś była, bo odbłysk słońca od ostrza mało nie oślepił Anny, gdy ta wzrok ku niebu unosiła.
Alessio
Błagam Cię nie mów o swej śmierci, nie zniósłbym tego gdybym Cię utracił - nie wytrzymał i od razu przytulił ją czule nie zwracając uwagi na to że oślepiło ją słońce
Lwie Serce
16-10-2015, 20:55
Anna de Loiret
Od razu spuściła wzrok oraz miecz... Gdy ukochany ją przytulił, wyrwała się i krzyknęła - zostaw mnie! Pani jest na mnie zła, że oddaje się przyjemnościom, gdy mój ojciec w niebezpieczeństwie! Kocham cię, ale nie mogę... Nie mogę...
Christophe Leroy
Bez odpowiedzi poszedł do Aratheny i spytał się jej w miarę cicho, coby nie przeszkadzać tamtej dwójce... - Uzupełnisz nasze bukłaki wodą? Chyba już nic tam nie zostało... Ja się zajmę tą beczką - po czym zabrał beczkę nad strumyk i wykonał prośbę Alessia.
PerWerka
16-10-2015, 20:57
Arathena
Co za chimeryczka... Elfka spojrzała ukradkiem na Annę.... Tak oczywiście. Odpowiedziała giermkowi.
Alessio
Skinął Liothannei głową w niemej aprobacie po czym natychmiast podbiegł do ukochanej z trudem powstrzymując się od jej mocnego utulenia i z jeszcze większym trudem powiedział - Kochanie......., jeśli......,jeśli tego właśnie teraz chcesz....., przerwy od naszych czułości......, ja to uszanuję, wiedz jednak że gdy tylko mnie będziesz potrzebować będę dla Ciebie - i natychmiast się odwrócił by nie musieć na nią patrzeć przygryzając wargę aż do bólu
Liothannea dosiadła swego rumaka i czeka aż wszyscy będą już gotowi do podróży.
PerWerka
16-10-2015, 21:09
Arathena
Idąc po wodę zastanawiała się co w tej sukience od Anny jest nie tak... Naglę wyjęła sztylet i rozpruła trochę rękawy by nie były tak ciasne... Co się działo ze mną?... no wiesz, gdy nie byłam sobą.. zagadała do giermka
Christophe Leroy
Cóż... Chciałaś tańczyć, próbować śpiewać, nazwałaś mnie mym rycerzem jak Cię niosłem na koc i mnie pocałowałaś... - tu na chwilę urwał i już lekkim uśmiechem dodał - I pannę Annę chciałaś ucałować jeszcze potem, albo myślałaś, że latasz, gdy panie Cię niosły nad strumyk
Lwie Serce
16-10-2015, 21:14
Anna de Loiret
Ja to wiem, zawsze jesteś przy mnie, gdy tego potrzebuję - odparła łagodnie. Po tym schowała swój miecz, oraz dosiadła Thilbauta, wodze sobie okręcając wokół dłoni, żeby łatwiej było jej prowadzić jedną ręką.
PerWerka
16-10-2015, 21:16
Arathena
Następnym razem jak będę coś chciała pić to mam prośbę... Nie pozwól im mnie więcej do wody wrzucać.... Zaśmiała się...
Arathena przystanęła na chwilę... zrobiła się poważna... A... Ty?... Zaczęła stopą robić dziurę w ziemi... Trochę onieśmielona... A Ty,,, co na to?
Christophe Leroy
Zaśmiał się zaraz po Arathenie, jednak gdy zadała mu pytanie odpowiedział jej również poważnie jak i nieco onieśmielony - Cóż... Miłe to było, ale od razu po tym położyłem Cię na kocu, aby Cię zabrały do tego strumienia... I w sumie to tyle.
PerWerka
16-10-2015, 21:28
Arathena
Wiesz, mam nadzieję, że nie jestem dla Ciebie... Nie wiem jak to ująć.. Lubię Cię, tak naprawdę lubię i nie chciałabym byś się czuł nieswojo... ruszyła znowu w kierunku rzeczki... Nie zrozumiał albo udaje... A może nie dane mi nigdy miec swojego rycerza... zagłębiła się w myslach
Alessio
Wiem, i Ty dla mnie także...... - odparł jej dosiadając swojego wierzchowca
Christophe Leroy
Też Cię lubię, Aratheno... - odparł jej tylko tym, po czym ruszył dalej...
PerWerka
16-10-2015, 21:39
Techniczny
Gdy Arathena uzupełniła zapasy wody, ruszyła w kierunku obozu by rozłożyć swe mokre ubrania na siodła luzaków i ruszyć w drogę dosiadając Zorzy
Christophe Leroy
Podczas napełniania beczki odezwał się do elfki - Cóż... Myślałem, że ta cała misja przyprowadzenia córki mego pana będzie wyglądać nieco... Inaczej, a ona sama nie wygadywać takich rzeczy. Sprawdzanie, czy jako plebejusz mam myśli i uczucia, ehh... A i jeszcze to nie dokończone zdanie, cobym "przyniósł koc swej ukochanej" i te sugestie co miałbym zrobić jak byłaś pijana. Coś czuję, iż będzie z nią coraz ciekawiej.
PerWerka
16-10-2015, 21:50
Arathena
Ludzie urodzeni maja o sobie inne zdanie, ale nie przejmuj się ich krew jest mniej gorąca od naszej ...
odpowiedziała giermkowi zanim udalei się z powrotem do obozu
Gdy Arathena z Christophem wrócili z zapasami wody, ruszyliście w końcu w dalszą drogę. Arathena przed południem, blisko samej przełęczy, dostrzegła błysk przed sobą, jakby słońce odbiło się od jakiegoś metalu.
PerWerka
16-10-2015, 22:09
Arathena
Zobaczywszy coś podejrzanego zsiadła z klaczy by obserwować owe zjawisko.. Doyślała się ze promienie słońca mogą odbijać się od jakiejś zbroi.
Arathena dojrzała sześć humanoidów zmierzających w Jej stronę. Potężnie zbudowanych, wielkości prawie dwóch ludzi. Niosą różne dwuręczne bronie. Miecze, maczugi, młoty bojowe.
PerWerka
16-10-2015, 22:19
Arathena
Postanowiła cofnąć się do towarzyszy.... gdy do nich dotarła ... Nie jest dobrze, sześciu zbrojnych zmierza w naszą stronę. Są uzbrojeni w ciężki oręż. W zwarciu nie będziemy mięli z nimi szans...
Jeśli ubranie jest suche i jest jeszcze czas szybko się przebiera,,,,
Techniczny
Z uwagi na to że elfka jak żaden inny BG, nie przebiera/rozbiera i ubiera się, tak często jak inne Bg, mniemam że robi to błyskawicznie... Jeśli się myle to pozostaje w kiecce od Anki.
Z sześciu nie damy rady? Nas jest pięcioro odparła Liothannea.
Christophe Leroy
Co to za zbrojni?
PerWerka
16-10-2015, 22:25
Arathena
Żartowałam, pewnie że damy radę.... To tylko góra mięcha .Zachichotała.
No to ruszajmy naprzód. Gdy wszyscy ujrzeliście te półolbrzymy Liothannea jęknęła Ale nie mówiłaś że to ogry...
Lwie Serce
16-10-2015, 22:30
Anna de Loiret
To taki niewarty wspomnienia szczegół, rozmiar tych... Zbrojnych, tak? Spytała cicho, nie oczekując na odpowiedź...
PerWerka
16-10-2015, 22:30
Arathena
A co to za różnica? jeśli mamy zdążyć uratować ojca Panienki cofać się nie możemy. A te jak je nazwałaś Ogry są wielkie.. to fakt ale za to łatwiej je trafić.
Christophe Leroy
No na pewno sobie damy radę z tymi olbrzymami i wyjdziemy z tego bez szwanku... Coś innego trza wymyśleć póki czas, bo jak na razie nie biegną tu do nas i nie drą się...
Lwie Serce
16-10-2015, 22:44
Anna de Loiret
Wysunęła się na czoło, mówiąc donośnie ale przyjaznym tonem w staroświatowym - witajcie wojownicy!
Witajcie, jak miło, obiad przywieźliźcie odezwał się jeden z nich w staroświatowym. Możemy ruszać na szczury, zjemy za górami.
Lwie Serce
16-10-2015, 22:51
Anna de Loiret
Tutaj obiad? Nie! To obiad dla innych, dla was obiadek szykowaliśmy w obozowisku naszym, przy strumyku, zostało tam kilku naszych, w tym jeden wspaniały kucharz! Wiesz, jak cudownie on przyrządza jedzonko? Odparła w staroświatowym. Idźcie wzdłuż strumyka a znajdziecie obóz, mówię wam, przepyszne, te tutaj mięska to nic przy tym, co dla was szykuje ów kucharz!
A to jedno mięso oddajcie, na którym nie trzymacie swych chudych szynek. Dobrze mieć zapas jedzenia. odparł w staroświatowym.
Lwie Serce
16-10-2015, 23:04
Anna de Loiret
Podjechała do Motyla i szepnęła mu coś do ucha, po czym zdjęła ogłowie. Jest wasz, kazałam mu iść za wami, gdy tylko ruszycie - rzekła w staroświatowym, oddalając się stępa od ogrów w stronę przełęczy, jeśli jej nie blokują drogi.
Od MG
+5 PD
Ogry przepuściły Annę, za nią ruszyła Liothannea To nie idziecie z nami do swego obozowiska? spytał się ogr w stroświatowym. Nie, musimy jechać uzyskać pomoc od króla Bretonni skłamała gładko elfka w tym samym języku. A to szerokiej drogi, tylko uważajcie na jezioro za górami, strasznie żarłoczne tam ryby bytują. Grog sporo złowił zanim mu drugi palec odgryzły, hehe odparł ogr. Faktycznie jeden z wielkoludów ma obandażowaną dłoń. Długa kampania się szykuje, oby Bordzia miał duże zapasy jedzenia dorzucił i znów zarechotał. Przejechała Liothannea i zaraz za nią Arathena, następnie Alessio i Christophe. Gdy ruszył Trzmiel, a za nim Motyl przywódca najemników dorzucił Oj, coś nieposłuszne to mięso po czym szybko wywarczał coś w dziwnym obcym języku. Rozległo się pełne przerażanie rżenie ostatniego z koni.
Lwie Serce
17-10-2015, 16:05
Anna de Loiret
Pognała wierzchowca do kłusa krzycząc w staroświatowym - spójrzcie tam wojownicy, jaki piękny! Wskazała jednocześnie palcem w niebo, oraz krzyknęła imię Motyl, tym razem po bretonńsku, nie zwalniając jazdy i oglądając się za siebie.
Rżenie rozległo się jeszcze głośniej. Anna ujrzała że Motyl przerzucony jest przez barki jednego z ogrów, tak jak czasem upolowana sarna przez barki Rolanda. Na dźwięk swego imienia szarpnął się, ale nie udało się mu wyswobodzić z mocarnego chwytu półolbrzyma.
Lwie Serce
17-10-2015, 16:23
Anna de Loiret
To jest więc kara dla mnie? Niechaj tak będzie, całe życie będzie mnie gryźć sumienie... Poświęciłabym teraz dla niego żywot, gdyby ojca nie trzeba było ratować. Rzekła do siebie w bretonńskim i z okrzykiem pognała wierzchowca do galopu.
Liothannea przyśpieszyła zrównując się z Anną i rzuciła w bretońnskim Nie miej sobie za złe, świetnie się spisałaś. Czasami trzeba coś poświęcić dla osiągnięcia celu. Zrozumiesz to w Ulthuanie.
PerWerka
17-10-2015, 16:27
Arathena
Panienko, chyba nie da się uratować tego konia już... jedyna dobra to widać że te upośledzone mięśniaki nie będą go męczyć.... Jeśli chcecie to mogę strzelic do tego co trzyma konia na barku, ale to oddalić się byśmy musieli kawałek coby nas nie dopadły te bezmózgie wielkoludy...
Alessio
Pognał za nią konia do galopu myśląc - Jak że bym ją chciał teraz przytulić......, nawet pomimo tego kaftana hehe, i dobrze się stało, lepiej jednego konia oddać niźli z nimi w zwadę wejść, wielcy wojownicy choć takie same żarłoki.... - zaś słysząc słowa elfki dodał - Pani Liothannea ma rację,ja.... jestem z Ciebie dumny
Ogry ruszyły szybkim marszem w stronę Miragliano. Arathena zobaczyła że Motyl niesiony jest cały czas przez jednego z nich.
Christophe Leroy
Ruszył galopem za resztą coby nie zostać w tyle - Ehhh... Szkoda konia, ale skoro trzeba go zostawić.. Chyba najwyraźniej byli nad tym jeziorem co ja z Aratheną, skoro coś tak jednemu użarło palec.
PerWerka
17-10-2015, 16:33
Techniczny..
Gdy jest już dość daleko by miała czas rozpędzić konia, strzela w ramię tego co trzyma konia.. Jeśli Motyl upadnie szczęśliwie to go woła a sama ucieka w galopie za grupą
Strzała wypuszczona przez Arathenę drasnęła niosącego konia ogra. Wypuścił Motyla, który zsunął się po jego plecach wierzgając kopytami i trafiając wielkoluda w głowę. Ten zatoczył się do przodu, warknął coś głośno, reszta stanęła i się obróciła. Wierzchowiec poderwał się po upadku na równe kopyta i pognał na dźwięk swego imienia. Nagły ból w plecach mało nie zrzucił Aratheny z siodła. Padła na grzywę swej klaczy i trzymając się zdążyła uciec.
OD MG:
Arathena - 1 PS
11 ran (0 Żywotności)
Alessio
Obrócił głowę i widząc ranną Arathenę wstrzymał konia mówiąc - Przeklęta idiotka! Christophe weź ją na swojego konia bo inaczej zaraz ze swojego zleci a my się będziemy musieli szybko na postój zatrzymać żebym ją obejrzał bo nam z ran zejdzie......., no i musimy zgubić naszych wkurzonych wojaków......
Wrzask od strony biegnących ku Wam ogrów potwierdził słowa Alessia. Jeden z nich się zatrzymał i zamachał nad swa głową jakimś skórzanym pasem, który wcześniej służył mu za opaskę na głowie. Kamień wielkości pięści minął o włos twarz Alessio.
Lwie Serce
17-10-2015, 17:03
Anna de Loiret
Założyła czepiec na głowę i krzyknęła po bretonńsku - nie ma czasu! Jedziemy dalej, w galop! Christophe, trzymaj ją z drugiej strony, kolano w kolano i naprzód! Alessio, ty jedź z jej tyłu! Zrównała się z Aratheną i jedną ręką zaczęła ją asekurować by nie zleciała, drugą zaś owiązała sobie wodzami.
Christophe Leroy
Zgodnie z poleceniem Anny wykonał jej rozkaz - Cholera. Co ci przyszło do głowy, żeby strzelać w tych gigantów? Koń nie był aż tak warty poświęcenia... Jak nas dorwą to nas rozedrą na strzępy.
Alessio
Nie będę ryzykował życiem dla tej wariatki,dziwię się że Ty jesteś gotowa moje życie na szali za nią położyć - odparł jej wściekły poganiając konia do galopu i ignorując to absurdalne polecenie - Chyba słońce za mocno przygrzało skoro myśli że za żywą tarczę dla tej elfki robił
Znów usłyszeliście tylko świst i ryk bólu. Strzelający z procy tym razem haniebnie zezował trafiając jednego ze swych kamratów. Ostatni z ogrów walnął go na odlew piąchą przebiegając obok, by go ukarać za miotanie pocisków do swoich. Procarz padł jak długi.
Lwie Serce
17-10-2015, 17:13
Anna de Loiret
Zamilcz! To bohaterka i twa towarzyszka, ona ryzykowała, ja ryzykuję dla niej i ty masz taki obowiązek! Nie jesteś godzien swego tytułu, jeśli tego nie pojmujesz! Wykrzyczała zezłoszczona na Alessia, kontynuując jazdę i asekurowanie elfki.
Alessio
Bohaterka?! Raczej wariatka przez którą zginąć mogliśmy! Ja sam zginąć mogłem! Tak mało dla Ciebie znaczę, że najwyraźniej życie konia bardziej od mego cenisz?! A zresztą co ja będę język strzępił - odkrzyknął jej i wyminął ich z wściekłością na twarzy
Osiągnęliście szczyt przełęczy, teraz nawet w cwał można konie puścić bo drogą w dół się tak nie zmęczą. Wrzaski z daleka Was gonią odbijając się echem wśród wysokich szczytów.
PerWerka
17-10-2015, 17:16
Arathena
Ogromny ból w plecach nie pozwalał jej się skupić na niczym innym jak na tym by tylko kurczowo trzymać się na koniu.... łzy cisnęły jej się do oczu.... Starała się tylko przywoływać imię konia.. Mott..yll. motyll... Głos mógł już być nawet bardzo cichy....
Anna zobaczyła jak ze zbocza z Jej strony na trakt zaczynają się sypać małe kamienie.
Lwie Serce
17-10-2015, 17:20
Anna de Loiret
Spojrzała z ogromną złością na oddalającego się Alessia, nie mogąc sobie darować, że tak podle się zachował i nie rozumie, że koń to też towarzysz... Nie puściła swego wierzchowca do cwału, dalej jedzie galopem za wszelką cenę nie dopuszczając do tego, by Arathena spadła. Zawrzeć gęby - syknęła i wychyliła się przed giermka oraz Arathenę, gestem dłoni dając znak by podążali za nią. Sama zaś zaczęła jechać delikatnie po ukosie szlaku, zbliżając się do przeciwnego zbocza.
PerWerka
17-10-2015, 17:27
Arathena
Instynktownie ścisnęła dłonie... Ból w tym momencie jej pomagał... położona na szyi konia gnała za Anną.....
Usłyszeliście coraz głośniejszy hurgot spadających kamieni. Trzmiel i Motyl z wybałuszonymi oczami minęły Arathenę, Christopha i Annę cwałem. Na szczęście lawina spadła zaraz za Zorzą.
Lwie Serce
17-10-2015, 17:37
Anna de Loiret
Christophe, już po wszystkim? Spytała dalej galopując.
PerWerka
17-10-2015, 17:40
Arathena
słysząc wcześniejsze okrzyki olbrzymów i potem spadające kamienie domyślała się, że lawina odcięła ich od prześladowców.... Starała się krzyknąć....
Kamienie se żryjcie.... nie wiedziała tylko czy słowa, które wypowiedziała były w ogóle słyszalne.....
Christophe Leroy
Ja tam nie słyszę, by te kamienie dalej leciały, pani... Więc chyba tak, już po wszystkim
Alessio
Odetchnął z ulgą mijając przełęcz ale nie zwolnił tempa chcąc dogonić Liothaneę....., no i nie miał ochoty oglądać ukochanej ani tej popapranej elficy - Oj coś czuję że czekają nas ciche dni......, a co do tej całej wdowy czy jak jej tam to udzielę jej pomocy moja Shallyo, nie mógł bym ponownie do Ciebie modłów skierować gdybym kogoś w potrzebie zignorował....... nawet kogoś takiego......
Lwie Serce
17-10-2015, 17:53
Anna de Loiret
Aratheno musimy się zatrzymać, trzeba cię opatrzyć, byłaś bardzo dzielna... Christophe, pędź po resztę, niech zawrócą i do nas dołączą, nasza bohaterka musi odpocząć - rzekła zwalniając do kłusa.
Christophe Leroy
Dobrze, pani... - odparł jej, po czym zaczął pędzić za Alessiem i elfką coby zawrócili.
PerWerka
17-10-2015, 17:56
Arathena
Starała się zapanować nad koniem... gdy jej się to udaje.... Motyyyl? jest bezpieczny?...panienko.....
Lwie Serce
17-10-2015, 17:58
Anna de Loiret
Jest bezpieczny, dzięki tobie - uśmiechnęła się szczerze do elfki, głaszcząc ją po głowie. W tej chwili poczuła ogromną sympatię do Aratheny, naraziła swe życie by ratować wierzchowca, postąpiła tak odważnie jak bretonńscy rycerze by to uczynili na jej miejscu.
PerWerka
17-10-2015, 18:02
Arathena
To dobrze panienko.. to dobrze.... bądź tak doba i obiecaj mi coś zanim tu przyjadą.... Jeśli nie dane mi będzie dojechać do Króla Elfów Przeproś go w moim imieniu za to, że kiedyś go opuściliśmy... ja wiem że nie jestem kimś ważnym ale czuję jak one i w głębi duszy wiem, że są naszymi braćmi... proszę obiecaj....
Lwie Serce
17-10-2015, 18:05
Anna de Loiret
Sama mu to powiesz Aratheno! Ale... Ale przysięgam, na miłośc do mojego brata, że tak uczynię, jeśli sama... Jeśli ty wrócisz do swoich... Czy coś...
Alessio wraz Christophe zachwiali się w siodle cwałując z góry, ale udało się im utrzymać. Inaczej pewno by kark skręcili spadając przy tej szybkości z koni.
Techniczny:
Alessio - 1 PS
Christophe - 2 PS
Alessio
Cholera, przeklęte kobiety! Prawie przez nie zginąłem i to po raz drugi dzisiaj...... - pomyślał zwalniając konia by ponownie nie testować swych własnych umiejętności utrzymania w siodle
Christophe Leroy
A pieprzyć to... Zaraz wpadnę koniowi pod kopyta jak się z niego zwalę jak tak będę za nimi gnać. Sami się zaraz zawrócą pewno i tak... - powiedział do siebie marudnym tonem i zwolnił coby znowu nie było zaraz podobnej sytuacji - A przynajmniej mam nadzieję, że zawrócą... Ehh.
PerWerka
17-10-2015, 18:14
Arathena
Szalona... chyba zmienię przydomek,,, starała się zmusić do uśmiechu...
Alessio wyjechał w końcu spomiędzy gór. Po prawej stronie widzi posąg jakiejś kobiety i jezioro za nim. Zbliża się wieczór.
Lwie Serce
17-10-2015, 18:16
Anna de Loiret
A może być Waleczna? Arathena Waleczna, całkiem ładnie, nie sądzisz? Przynajmniej moglabyś się posługiwać tym w Bretonni, bo Czarna Wdowa może zostać... Niezbyt dobrze odebrana.
Alessio
A co mi tam, i tak nie dogonię Liothannei,nikt jej w umiejętnościach nie dorówna a do tego ma lepszego rumaka..... - pomyślał zwalniając konia do kłusu po czym podjechał do posągu oglądając go z dużą ciekawością.....
PerWerka
17-10-2015, 18:17
Arathena
Anno, boję się zejść z konia... Nie daleko stad jest jezioro.. Jedź do nich niech się nie skuszą i do niego nie zbliżają... ja dojadę wolno do was... znam drogę.. zawróćcie jeśli zbyt długo mnie nie będzie,,, Giermek wie... leć pospiesz się.....
Lwie Serce
17-10-2015, 18:20
Anna de Loiret
Liothannea zna to jezioro, nie ma potrzeby, bym gnała za nimi. A ciebie nie zostawię - odparła.
Posag przedstawia urodziwą kobietę trzymająca w swych dłoniach kielich. Oblicze jest przedstawione z takimi szczegółami jak cieknące po jej policzkach łzy.
http://vignette2.wikia.nocookie.net/warhammerfb/images/6/68/We.png/revision/latest/scale-to-width/250?cb=20131008184558
Po chwili nadjechał Christophe. Ujrzał przyglądającemu się posągowi Alessia.
PerWerka
17-10-2015, 18:24
Arathena
Co to było? Konia niósł na barku jak drwal siekierkę... nigdy czegoś takiego nie widziałam.
Alessio
Ach to Ty - odparł na widok giermka bez sympatii ale i bez gniewu w głosie uprzednio się obracając po usłyszeniu tętentu kopyt, ponownie zwrócił wzrok na posąg dodając - To Twoja bogini,prawda?
Christophe Leroy
W końcu Cię dogoniłem... Tak, to ma bogini - podjechał do niego od razu, po czym zsiadł z konia i oddał pokłon swej Pani, po czym kontynuował - Ehh... Twa luba mnie po Ciebie wysłała, coby Cię i panią Liothannę dogonić, wszak Arathena musi odpocząć... Tak przy okazji - przenigdy nie wsadzaj rąk do tego jeziora, ani nawet się do niego nie zbliżaj najlepiej, zwłaszcza jak ujrzysz jakąś nagą kobietę tutaj...
Lwie Serce
17-10-2015, 18:33
Anna de Loiret
Westchnęła na wspomnienie tego, aż łzy zakręciły się w jej oczach - to uczucie bezradności, gdy widziałam jak on się boi, a ja nie miałam jak mu pomóc... Nigdy sobie tego nie daruję, że do tego dopuściłam...
Alessio
Mimowolnie się uśmiechnął na słowa giermka i zapytał - Co masz na myśli? Jakaś chciała Cię dorwać?
Christophe Leroy
Raczej Arathenę wciągnąć pod wodę jedna chciała. Krwiożercze ryby też tu pływają no i no... Generalnie mam złe wspomnienia z tym miejscem - odparł nieco zakłopotany po drugim zdaniu przypominając sobie, iż tu te ryby zżarły konia Tankreda jak i giermek nie mógł się opanować, gdy elfka odwijała go z sieci...
Stanął przed posągiem i zaczął się w niego wpatrywać ignorując wszystko w okół. Ujrzał na nim łzy, których wcześniej nie było na jego obliczu... Zasmucił widok ten giermka, a przez jego głowę przechodziły różne myśli czemu jego bogini jest zasmucona, bądź zła... Uklęknął przed jej posągiem i w myślach z troską spytał się - Pani ma... Jeżeli jestem godzien odpowiedzi od Ciebie... Czemu na obliczu Twego posągu widnieją łzy? Cóż Cię trapi?
PerWerka
17-10-2015, 18:41
Arathena
Panienko... zrobiłaś co było najlepsze.... Odwróciłaś ich uwagę... nie wiem co im powiedziałaś ale udało się. to jest najważniejsze... Starała się ukryć jak najlepiej, że ją plecy bolą jak nigdy w życiu.... Obawiała się, że kamień naprawdę mocno ją zranił... Bała się również, że konwencjonalne metody leczenia mogą w tym przypadku okazać się niedobre.... Wszak czasu maja strasznie mało by uratować ojca Anny. A rana będzie ich tylko spowalniać...
Mimo, że nie bała się nimfy wodnej to wiedziała, że ona jej drugi raz nie wypuści z topieli.... Ale możliwe, że tylko ona będzie w stanie jej pomóc...
Lwie Serce
17-10-2015, 18:46
Anna de Loiret
Pogładziła lekko Arathenę po włosach, ale nic nie odpowiedziała na jej słowa. Bardzo cię boli? Spytała z przejęciem.
PerWerka
17-10-2015, 18:55
Arathena
Już mniej... Drasnął mnie tylko... ledwo powstrzymywała się by nie syczeć z bólu... Jechała w jednej pozycji.. trochę schylona do przodu i nie wierciła się....
Gdy dotarły do jeziora...
Łzy? Chyba nie płaczesz Pani nad losem królestwa... Wiesz, że oni mnie nie będą chcieli zostawić, a ze mną nie zdążą na czas. Nie jesteś moją Boginią, ale jeśli możesz to proszę Cię pomóż... Nie dla mnie, choć wyrokiem losu i jakimś dziwnym zrządzeniem losu, ode mnie teraz dużo zależy..... Spojrzała na Posąg Bogini z pokorą... Starała się myśli odwrócić od bólu.. Jeśli ktoś jej pomaga to zsiada z konia, jeśli nikt to też próbuje z niego zsiąść... choć to akurat może skończyć się upadkiem....
Alessio
Zsiadł z konia dołączając do giermka i zaczął swą krótką modlitwę - Droga Pani, bogini wszystkich rycerzy i prawych ludzi, przepraszam że zawracam Ci głowę takimi błahostkami w godzinie Twego smutku ale chciał bym Ci podziękować za mą ukochaną Anię...., czasem się kłócimy i różnimy ale bardzo kochamy a myślę że Tobie też należą się słowa podziękowania za to że na mej drodze stanęła i za to jaką osobą jest, wiara w Ciebie na to wpłynęła, wiem to, wybacz mi jeszcze raz za zakłócanie Twego spokoju ale chciałem Ci osobiście za to podziękować.....
Lwie Serce
17-10-2015, 19:00
Anna de Loiret
Zeskoczyła z konia i pomogła zsiąść Arathenie. Po tym wyjęła swój miecz i wpatrując się w posąg jak zaczarowana uklękła. Pani... Zawiniłam ci czymś... Ale proszę... Przemów do mnie, bym mogła swój uczynek naprawić, powiedz mi co mam czynić by łzy nie leciały z twych oczu. Pragnę ci służyć najlepiej jak tylko mogę, ale nie wiem jak...
Christophe Leroy
Choć jestem tylko zwykłym człowiekiem to i nie mogę patrzyć Pani, jak z twych oczu ciekną łzy... Choć jestem zapewne niegodny, by Cię usłyszeć... Jest coś, co moglibyśmy dla Ciebie zrobić? Coś, co chociaż trochę by pomogło? Pragnę Ci służyć jako Twój sługa, pani, dla swej najwyższej bogini, lecz nie wiem co miałbym uczynić... Nie bez Twej odpowiedzi.
Rozległo się paniczne rżenie koni gdy ogarnęła Was ciemność i usłyszeliście oddalający się tętent. Po chwili znów szarość zmierzchu powróciła, coś widać przesłoniło niebo płosząc Wasze konie.
Alessio
Podniósł głowę do góry nieco przestraszony tą nagłą zmianą pogody......
Christophe Leroy
Nie przestając klęczeć powolnym ruchem ze strachem w sercu powoli odwrócił głowę by zobaczyć co się dzieje...
Lwie Serce
17-10-2015, 19:20
Anna de Loiret
Poddaję się twemu wyrokowi, Pani... Rzekła pochylając głowę.
PerWerka
17-10-2015, 19:25
Arathena
Siadając powoli na ziemię dostrzegła jak robi się ciemno... chyba jednak nie zechcesz mnie wysłuchać... Jak tylko łzy to se płacz tylko nie rycz jak te głupie wielkoludy powoli kładła się na ziemi i zamykała oczy...
Alessio i Christophe dostrzegli smoka który zatacza nad Wami koło. Giermka sparaliżowało z trwogi, Alessio tylko strach czuje. Tileańczyk dostrzegł że na potworze dwóch jeźdźców siedzi. Jeden z nich to kobieta ubrana jak Liothannea.
Techniczny:
+1 PO Christophe.
Alessio
Poczuł nagły przypływ zarówno strachu jak i ulgi że to Liothannea go dosiada a nie kto inny......., stał tak przez chwilę zdębiały po czym powiedział - To Pani Liothannea z jakmś towarzyszem......,dosiadają cholernego smoka!
Smok zatoczywszy koło pomknął w stronę przełęczy.
Lwie Serce
17-10-2015, 19:36
Anna de Loiret
Cholerne to jest tchórzostwo i odmówienie pomocy towarzyszce - odparła, po czym uniosła głowę.
Christophe Leroy
Nic nie mówił, gapił się tylko w niebo nie mogąc dojść do siebie ze strachu widząc to wielkie, latające bydle...
Anna zobaczyła oddalającego się smoka w stronę z której przyjechali.
Techniczny:
- 1 PS
Alessio
Tchórzostwo? Nie sądziłem że dożyję dnia kiedy rzucisz mi takie oskarżenie w twarz....., a towarzyszkę zaraz od śmierci uratuje moja kochana, i nie nie odmówiłem jej pomocy,odmówiłem udziału w Twym samobójczym dla mnie planie.......,ale Ty oczywiście wiesz lepiej prawda? - odparł jej z ironią, po czym podszedł do elfki i delikatnie obejrzał jej ranę.
Na plecach Aratheny widnieje jeden wielki krwiak.
Lwie Serce
17-10-2015, 19:41
Anna de Loiret
Byłam tak samo z Christophem narażona, jak i ty, ale nie zamierzam kłócić się przy posągu Pani. Udała się do Aratheny, po drodze klingą miecza klepiąc w ramię giermka, by się ocknął. Po tym uklękła nad elfką i chwyciła ją za dłoń. Trzymaj się dzielnie, jak na przełęczy.
Christophe Leroy
Po paru klepnięciach ocknął się... Spojrzał ponownie na posąg Pani Jeziora, po czym powstał, spojrzał w ziemię i powiedział - Co to miało być... Skąd tu ten smok? - odparł jeszcze nieco oszołomiony, po czym usiadł obok elfki i delikatnie się do niej uśmiechnął, coby nieco jej otuchy być może dodać...
PerWerka
17-10-2015, 19:52
Arathena
Będzie dobrze Panienko... Pan Alessio ma rację.. Nie wolno się wszystkim narażać... Gdzie Liothannea?
Ciepłe spojrzenie i uśmiech Giermka sprawił że na chwilę zapomniała o bólu.... W wodzie jest nimfa wodna... Może ona by magią umiała mi pomóc.. ja,,, nie chcę was spowalniać......
Lwie Serce
17-10-2015, 20:02
Anna de Loiret
Cicho, cicho Aratheno, jak będzie trzeba to cię na swego konia wezmę - rzekła elfce i położyła swoją dłoń na jej głowie, głaszcząc ją. Christophe, pokaż mi swoją rękę.
Christophe Leroy
Ukazał jej swą prawą dłoń zastanawiając się cóż ona znowu kombinuje...
PerWerka
17-10-2015, 20:11
Arathena
Moja Pani wybacz, że modły swe zniosłam wpierw do Pani Jeziora.... Nie chciałam Ci zaprzątać głowy wcześniej. Ale ten tu chyba nie wie jak mi pomóc a ino, choć stara się zapewne jak może to robi to raczej by panience Annie nie robić przykrości.... Ja wiem, że na moją dolegliwość tylko zioła i maści pomogą.. Pamiętam jak robiła mi mama okłady gdy turbowałam się z dzieciakami i posiniaczona wracałam do domu. pamiętam zapach maści i pamiętam jej konsystencję. Proszę.. pomóż mi przypomnieć sobie skąd sie ona bierze i jak ją matka robiła...
Lwie Serce
17-10-2015, 20:11
Anna de Loiret
Chwyciła dłoń giermka i położyła ją na głowie Aratheny, tam gdzie uprzednio swoją rękę trzymała. Nic nie mów, bądź przy niej, to ważne by miała wsparcie, kogoś kto jej drogi.
Alessio
Kochanie, wiem że jesteś zła, ja też jestem prawdę mówiąc......,ale musimy współpracować - powiedział do niej spokojnym głosem po chwili dodając - W czasie zabiegu przytrzymajcie ją mocno wraz z Christophem żeby nie wierzgała, zabieg będzie bolesny....., i znajdźcie jakiś kijek żeby się własnym językiem nie zadławiła
Christophe Leroy
Sądzisz pani, iż jestem dla niej drogi? Ciekawą teorie wysuwasz... - spojrzał na Annę nieco z zaintrygowaniem, lecz zaraz po słowach Alessia wstał i począł poszukiwać jakiegoś dobrego kijka.
PerWerka
17-10-2015, 20:20
Arathena
poczuła jak Anna kładzie rękę Giermka na jej czole..Ale po chwili ręka ta nagle się odsunęła. Chyba jednak giermek nie ma do mnie sympatii.. Sama miała ochotę chwycić Alessia za klejnoty rodzinne... Ciekawe kto jest bardziej odporny na ból?
Lwie Serce
17-10-2015, 20:27
Anna de Loiret
Istotnie, dobrze że jesteś zły, bo powinieneś się winić za swój niehonorowy czyn. Poza tym tu chodzi o Arathenę, więc możesz mieć pewność że pomogę - odparła tonem rozkapryszonej księżniczki, wykonując polecenia Alessia.
Alessio
Wierz mi wiem co robię - A przynajmniej tak sądzę,hehe - w swym życiu wiele wspólnego z medycyną miałem - powiedział do niej po chwili dodając - Jak już mówiłem, zabieg będzie bolesny.....,chcesz może nieco alkoholu by otępić zmysły? Zostało mi nieco wina choć Tobie zapewne wyda się nie dobre bowiem w słodkim się u nas gustuje
PerWerka
17-10-2015, 20:42
Arathena
Za nic w świecie nie tknę już żadnego alkoholu... To przez niego zmarudziliśmy i gdyby nie on to byśmy nie spotkali wiegachnych głupoli.... Rób co musisz.. Jeśli ból będzie tak silny jak mówisz albo Ci się zdaje to zemdleję.... Może wcześniej będę krzyczeć i nimfa się zainteresuje albo moja bogini do której się tez modliłam... Czyń co musisz Panie Alessio... A jeszcze jedno... chciałam cie za klejnoty rodzinne chwycić, gdybyśmy musieli się siłować na ból ale to tylko tak w nerwach.. możesz być spokojny.. Starała się by zrozumiał odrobinę żartu a coś w rodzaju aprobaty na to co robi.
Lwie Serce
17-10-2015, 20:45
Anna de Loiret
Ależ proszę! Chwyć go za rodzinne klejnoty, nie mam nic przeciwko! A on pewnie nie będzie się opierał, bo zły na Anię to usprawiedliwi! Zdenerwowana nie na żarty przestała trzymać elfkę i odeszła kawałek dalej...
PerWerka
17-10-2015, 20:50
Arathena
Arystokracja.... Na bogów... Dzięki Ci pani , że urodziłam sie prostą elfką .. oj dzięki... pomyślała gdy Anna się fochnęła..
Christophe znalazł krótki i dość gruby kijek.
Christophe Leroy
Co się tam dzieje? Coś o klejnotach rodzinnych słyszałem... Nieudany żart Aratheny? Hehe - pomyślał sobie rozbawiony nieco w duchu giermek po usłyszeniu reakcji Anny i przyszedł z tym kijek do Alessia.
Alessio
Nieomal parsknął śmiechem na słowa elfki lecz powstrzymał się widząc gwałtowną reakcję ukochanej.....,nachylił się do Aratheny i powiedział szeptem - Przepraszam Cię,ale będziesz musiała chwilę zaczekać...., i nie bierz jej tego za złe ale ona jest dość drażliwa w tych kwestiach i czasem zbyt dosadnie je bierze,sama rozumiesz...... - mijając giermka powiedział - Ten się nada....za moment zaczynamy - po czym podszedł do ukochanej i mocno ją przytulił mówiąc - Kochanie i jak tu się mogę na Ciebie gniewać? Nie obrażaj się na nią nie miała tego na myśli a i tyle razy Cię zapewniałem że choć bym nie wiem jak się na Ciebie zezłościł nigdy bym nie przestał Cię kochać......, i żadna kobieta po za Tobą mnie nie interesuje,żadna.....
Christophe Leroy
A cóż się tam działo? Hehe - powiedział szeptem i uśmiechnął się do Aratheny
Lwie Serce
17-10-2015, 20:56
Anna de Loiret
Dała się przytulić, ale nie odwzajemniła uścisku, krzyżując ręce na piersiach. Ty nie masz powodu się na mnie gniewać, to ja je mam, choć zazwyczaj okazuję mniejszy gniew, niż powinnam - odparła.
PerWerka
17-10-2015, 20:58
Arathena
A nic.. Tak wygląda stare dobre małżeństwo... skinęła głową w kierunku Anny i Alessia.. powiedziała cicho by giermek tylko słyszał.....
Alessio
Nie mówmy już o tym kto na kogo powinien się gniewać......,potrzebuję Cię teraz i bez Ciebie sobie nie poradzę....,mogę na Ciebie liczyć? - zapytał nieco rozluźniając uścisk
Lwie Serce
17-10-2015, 21:00
Anna de Loiret
Zastanowię się - odparła i podeszła do Aratheny, siadając przy niej.
Christophe Leroy
Kiwnął jej tylko głową na tak, po czym usiadł obok niej.
PerWerka
17-10-2015, 21:01
Arathena
Panienko,,,, Wybacz, to wina bólu.... Możecie już zaczynać? to oczekiwanie i przygotowania są gorsze chyba od porodu....
Lwie Serce
17-10-2015, 21:03
Anna de Loiret
Wybaczam - odpowiedziała z przekąsem, ale chwyciła Arathenę, głaszcząc przy okazji delikatnie po ramieniu.
Alessio
Przytrzymajcie ją mocno, a Ty Aratheno włóż sobie ten kijek do ust na wszelki co byś języka własnego nie odgryzła...... - powiedział do zebranych po czym zaczął operację......
Wpierw odkaził swój nóż do zabiegów winem by następnie delikatnie przeciąć krwiaka na skos. Odczekał chwilę aż ropa wycieknie po czym przemył ranę wodą z bukłaku i zrobił w tym miejscu opatrunek. Następnie udał się po wilgotny piasek na brzegu jeziora by obłożyć nim resztę krwiaka, starannie bacząc by miał jak najmniejszy kontakt z pierwszym opatrunkiem,obandażowuje starannie całe miejsce występowania krwiaka po czym przy użyciu strzał elfki(uprzednio pozbawiając ich lotek i grotów),po 4 na każdą stronę jej ciała, usztywnia całość.
Arathena poczuła szczypanie w plecach, ból jednak dało się znieść. Po dłuższej chwili zimny okład sprawił Jej sporą ulgę.
Techniczny
Arathena + 2 pkt Życia
PerWerka
17-10-2015, 22:12
Arathena
Dziękuję Wam ... mimo że dotyk zimnego okładu nie był przyjemny czuła jak gorączka w okół opuchlizny zelżała i dała wytchnąć....Panie Alessio i Panienko.. proszę przestańcie się już kłócić... Motyl... a gdzie konie? uniosła trochę głowę i rozglądała się za końmi... Moootyl! Trzmieeeel!!!! krzyknęła w nadziei że konie ją usłyszą......
Alessio
Będziesz żyła......, i nie dziękuj tylko na przyszłość zastanów się dwa razy przed okazaniem podobnej -idiotyzmu -......... brawury, nie zawsze w pobliżu będzie ktoś z wiedzą medyczną kto Cię połata - powiedział wzdychając ciężko i obmywając sobie ręce wodą z bukłaku po czym dodał - A konie spierzchły gdy smok się pojawił, trzeba liczyć że Świt je przyprowadzi bo szukanie ich teraz to niczym igły w stogu siana
PerWerka
17-10-2015, 22:20
Arathena
To jak wrócą to spójrz Panie w oczy Motyla i powiedz mi czy było warto?... Poza tym zważ na to z innej strony jeszcze. Panienkę by smutek ogarnął przeogromny... Toż to przecież konie od jej ojca....
Możliwe ze ostatnia pamiątka po nim... dodała w myślach
Panie Alessio.... mam nadzieje, że woda była do zabiegu była z bukłaków.... Bo ona z górskiego potoku to nie skażona jeszcze. Ta z jeziora już brudna i pełna złej mocy.
Spojrzała na Cyrulika wielkimi oczyma...
Alessio
Ehh,nie mówmy już o tym.... - powiedział nieco poirytowany że znów chcą mu grać na emocjach po czym dodał szczerze zaciekawiony - Oczywiście że nie z jeziora, a jakież to złe moce w nim drzemią?
PerWerka
17-10-2015, 22:43
Arathena
A nie ważne.... Już faktycznie nie mówmy o tym. muszę odpocząć...
Zamknęła oczy i w myślach starała się przywołać nimfę wodną...
Elno, wiem że tu jesteś i mnie słyszysz... pamiętasz, obiecałam Ci że kiedyś tu wrócę i zostanę już z Tobą na zawsze. Obietnicę swą podtrzymuje, ale to nie jest jeszcze ten dzień. I jeszcze jedno Nie rób krzywdy moim towarzyszom...
Jeśli chcesz to przybądź nie zrobimy Ci nic złego....
Lwie Serce
18-10-2015, 09:21
Anna de Loiret
Jeśli Thilbautowi coś się stanie... Nie dokończyła zdania, otworzyła natomiast medalion i zaczęła się wpatrywać w Rolanda, szepcąc - braciszku, jestem taka zagubiona jak cię nie ma przy mnie...
PerWerka
18-10-2015, 13:54
Arathena
Coś by się przydało ognisko rozpalić. bo noc zaraz będzie,,, spróbuje wstać jeśli pan Alessio pozwoli...
A i ktoś by poszedł zobaczyć czy konie daleko uciekły... choć wydaje mnie się, że tylko ja ślady mogę zobaczyć i wrócić tu po ciemku... Jak panie cyruliku...-mogę wstać?
Alessio
Panie cyruliku? Dawno nikt mnie tak nie nazywał....- mruknął pod nosem podchodząc do elfki, stanął nad nią wyciągając obie dłonie przed siebie i powiedział już głośniej - Tak możesz,daj ręce,pomogę Ci - gdy elfka wstanie dodaje - Pamiętaj tylko żeby nie nadwyrężać pleców nawet w najmniejszym stopniu, no i będzie trzeba Ci zmienić opatrunek ale to dopiero jutro
PerWerka
18-10-2015, 14:07
Arathena
Powoli i ostrożnie zrobiła trochę ruchów ciałem coby sprawdzić czy opatrunek się nie luzuje. Poprawiła tez ubranie... Idę zobaczyć co z końmi.... Powinny być gdzieś niedaleko...
Ruszyła ostrożnie i starała się przestrzegać zaleceń cyrulika.... Szukała śladów kopyt końskich i szła za nimi... prawdopodobnie nie rozbiegały się we wszystkich kierunkach... Co jakiś czas nawoływała po imieniu Motyla i Trzmiela.
Ślady kopyt prowadzą do traktu i na północ.
Christophe Leroy
To ja pozbieram chrustu na ognisko... - po czym udał się na zbieranie suchego chrustu starając się za bardzo nie oddalać od "obozu".
PerWerka
18-10-2015, 14:21
Arathena
Idzie za śladami i nawołuje konie jeszcze około 2 km... jeśli ich nie znajdzie wraca do obozu nad jeziorem... Po drodze przykucnie gdzieś i zrobi siusiu coby sprawdzić czy jest krew w moczu.....
Alessio
Usiadł na ziemi i począł sączyć butelkę wina której użył do odkażenia noża do zabiegu......
Christophe zebrał chrust z lasku za jeziorem, zdążył z niego powrócić i rozpalić ognisko gdy z poszukiwań koni wróciła Arathena. Nie odkryła krwi w moczu, a wierzchowce widocznie bardzo daleko poniosły.
PerWerka
18-10-2015, 14:27
Arathena
Murwa, konie poniosły daleko i nici żeby je znaleźć.... Nie ma rady musimy tu zamieszkać.... dobry nastrój jej mimo wszystko nie opuszczał... Nie jest tu tak źle... woda.... miłe towarzystwo... rano pomyślimy co by zrobić jakiś szałas...
A tak poważnie idźcie spać... Ja mogę warte jako pierwsza robić.... obudzę giermka jak jego pora przyjdzie...
Alessio
Posiedzę z Tobą jeszcze trochę......., ktoś chce spróbować tego wina? Jest bardzo słodkie... - zapytał z uśmiechem patrząc po towarzyszach
PerWerka
18-10-2015, 14:41
Arathena
Byrrrryyy,,, otrząsnęła się na samą myśl o słodkim winie..... Za towarzystwo ślicznie dziękuję ale wina odmawiam....
Dziękuję Ci jeszcze raz za uratowanie mojego tyłka... uśmiechnęła się do cyrulika
Alessio
Jesteś dobrą i odważną kobietą Aratheno, kim bym był gdybym Ci,widząc jak cierpisz pomocy odmówił? Po za tym tyle zawdzięczam mej bogini a ona mówi że nie można nikomu odmówić pomocy jeśli to w naszej mocy leży, jakże mógł bym do niej ponownie modły wznieść gdybym jej taką niegodziwością uchybił? - rzekł odwzajemniając uśmiech i pociągając kolejny łyk z butelki
Christophe Leroy
Siedzi i wpatruje się jedynie w płonący ogień przysłuchując się rozmowie - Nie, ja podziękuję za wino... - Pięknie... I po koniach, a z nimi nasze rzeczy. Może i rano rzeczywiście się znajdą, albo pani Liothannea coś wykombinuje...
Lwie Serce
18-10-2015, 18:18
Anna de Loiret
Daj mi tego wina - rzekła do Alessia, zdenerwowana, nie wiedząc czy spotka jeszcze kiedyś Thilbauta...
PerWerka
18-10-2015, 18:30
Arathena
Wstała i podeszłą do Anny... Panienko... Wiedz, że zrobiłaś dziś coś dla mnie bardzo ważnego... Narażałaś życie dla mnie i nie będzie Ci to zapomniane.... Wzięła jej rękę w swe dłonie i położyła sobie na sercu... dopóki ono bije to wiedz, że jestem Twą dłużniczką... I nie bocz się już...
Liothannea chyba gdzieś na smoku była.. jeśli się nie mylę to z pomocą smoka szybko wyśledzi nasze konie.... Jak ognia będziemy pilnować to nie zmarzniemy.... zanim warta moja się skończy to poszukam jeszcze opału coby na całą noc starczyło... No chyba, że jakaś ulewa przyjdzie to nie ma zmiłuj..... Ale bądźmy dobrej myśli..
Lwie Serce
18-10-2015, 18:37
Anna de Loiret
Nie jesteś mi nic winna - odparła z uśmiechem i przytuliła się do elfki, jej humor momentalnie się poprawił.
PerWerka
18-10-2015, 19:16
Arathena
Gdy Anna ja przytuliła poczuła znowu jak by ktoś w jej plecy kołek wciskał.... Zajęczała cichutko z bólu.... Oj wybacz panienko ale chyba usiąść spokojnie muszę albo rozchodzić.... Spojrzała na Alessio... Ile wina zostało? bo nic nie jedliśmy i może zaszkodzić a tu w jeziorku nie radzę się otrzeźwiać...
Lwie Serce
18-10-2015, 19:19
Anna de Loiret
Oj wybacz mi, nie chciałam ci bólu zadać, usiądź spokojnie. Szlachcianka pomaga Arathenie usiąść, jeśli ta zechce. A, i Ania jestem, nie musisz się do mnie zwracać "panienko" - dodała z uśmiechem.
Alessio
Całkowicie zignorował Arathenę tak jak ona jego przed momentem, podszedł do ukochanej mówiąc szeptem - Proszę najdroższa,nie zostało tego zbyt wiele - pocałował jeszcze jej dłoń a w jego oczach można było zauważyć lekki smutek i ból po czym przeszedł na drugi koniec ogniska i począł przyrządzać sobie posiłek bowiem czuł spory głód.....
Lwie Serce
18-10-2015, 19:47
Anna de Loiret
Z takim smutkiem mi to wino oddał? Spytała, po czym zaczęła pić z butelki, do samego dna...
Wina nie było wiele, ot kilka łyków. Wszystkim na widok jedzenia pociekła ślina.
PerWerka
18-10-2015, 19:55
Arathena
Wstała nagle i podeszła do jeziora.... Z zachowania Alessia wywnioskowała, ze czymś się droczy na nią. Niby uśmiech miał świadczyć o czymś innym ale wiedziała, że to może taka jego gra przed Anną....
Gdy wstawała uśmiechnęła się do całej trójki.. Do Anny rzekła... Po imieniu zatem jak chcesz będę Ci mówić, bo chyba się zaprzyjaźnimy....
Gdy już była przy jeziorze zawołała.. Elno.... Elno... słyszysz mnie? to ja Arathena... Nie bój się moich przyjaciół, nie zrobią Ci krzywdy.. Nie pozwolę im na to... A ogry już ich nie ma... Widziałam szczupaki i wiem, że tu byli.... Chodź do mnie proszę Cię....
Christophe Leroy
Pieprzony smok... I po jaką cholerę nim tu przylatywała? Pochwalić się nam? Eh... Byle do rana... - pomyślał sobie widząc jak Alessio zaczyna coś jeść, sam jedząc od rana tylko dwie ryby.
Najpierw nazwałaś mój dom brudnym i pełnym złych mocy, a teraz mnie wołasz?! rozległo się w głowie Aratheny.
Lwie Serce
18-10-2015, 19:58
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się do Aratheny, po tym rzekła do siebie - pierwszy raz w życiu chcę się upić i nie mam czym ehhh... Podeszła do Alessia i usiadła obok niego, patrząc na jadło, które szykuje.
Christophe Leroy
I po co ty ją wołasz? Żeby znowu Cię wciągnęła pod wodę czy co? - pomyślał sobie coraz bardziej zdenerwowany, a pomysł elfki tylko podsycił ogień...
PerWerka
18-10-2015, 20:04
Arathena
Nie, Ciebie i Twój dom... Nasz... poprawiła się... Pamiętasz? zapraszałaś mnie a ja nie przywykłam by obietnicę łamać.... Miałam na myśli zarazki co w wodzie znajdują się i na moje rany szkodzić mogą...
Myślałam, że znasz mnie już... Ale jak chcesz się droczyć i obrażać to Twoja wola...
No choć już.... Przecie nie nazwałabym Naszego domu brudnym i złych mocy.... Wiem że mnie słyszałaś... po co bym miała gadać do wody?
Alessio
Nie odwzajemnił uśmiechu Arathenie,prawdę mówiąc nawet go nie zauważając bowiem skupiony był na jedzeniu, w między czasie pomyślał- Co oni nie są głodni? Albo nie mają odwagi poprosić, a ta chyba liczy że ją własnoręcznie nakrarmię, traktuje mnie gorzej niż jakąś nowo poznaną elfkę...... - gdy zjadł już solidną porcję prowiantu,wystarczającą by zaspokoić głód zaczął szykować sobie posłanie
Z wody przed Aratheną wynurzyła się głowa Elny. Nimfa podpłynęła do kamieni, chwyciła się ich i ociekając wodą wydostała na nie.
PerWerka
18-10-2015, 20:15
Arathena
Miło mi Cię widzieć znowu...Prześliczna jesteś.... Bałam się czy Wielkoludy nie zrobiły Ci nic złego.. Uśmiechnęła się do nimfy...
Złe moce to miałam na myśli szczupaki... Nie mogłam inaczej ich opisać bo Ta panienka co tam siedzi przywiązana była strasznie do konia co go pożarły....A mogą tu pływać jeszcze kości konia... Może by sie domyśliła a może nie.. Najlepiej bedzie jak do wody się zbliżać nie będą....
Elno... prosić Cię chciałam o dwie sprawy.... Znasz się na leczeniu? słyszałam że okład z mułu albo czegoś takiego na rany pomaga... A inna sprawa, konie nasze poniosło i głodem moi towarzysze przymierać jutro będą...Wraz z końmi zapasy poszły...
Nie chce łowić ryb bez Twego zezwolenia, bo to nie jest uprzejme, tak jak te Wielkoludy
Lwie Serce
18-10-2015, 20:17
Anna de Loiret
Dobrej nocy baronie di Contrarini - rzekła z przekąsem poirytowana, po czym zwróciła swą uwagę na słowa Aratheny...
Ryby to moi strażnicy i dzieci. Nie dam ich jeść. Uzdrowić Cię mogę, ale coś za coś. Jeden z Twych towarzyszy musiał by mi pomóc złożyć nową ikrę odpowiedziała w głowie Aratheny.
Alessio
Czekaj - powiedział szybko łapiąc ją za rękę i od razu dodając - wiem że jesteś głodna, a niech szczeznę jeśli kiedykolwiek nadejdzie dzień kiedy odmówię kobiecie mojego życia części własnego posiłku, po prostu martwi mnie to co się ostatnio między nami wydarzyło, krzyczymy na siebie, rozkazujesz mi jak jakiemuś słudze i po co to wszystko? Chcesz mi coś udowodnić? Zresztą nie musisz odpowiadać,poczęstuj siebie i resztę...... - po czym wyjął prowiant i ułożył się do snu
Lwie Serce
18-10-2015, 20:31
Anna de Loiret
Nie potrzebuję twojej łaski - odparła tonem rozkapryszonej księżniczki, ale wzięła prowiant i zaczęła jeść, nie komentując reszty bzdurnych słów Alessia. Częstujcie się - powiedziała do reszty między kęsami.
PerWerka
18-10-2015, 20:31
Arathena
Spojrzała na giermka i Alessia. Potem na Annę....
A mogę to ja Ci pomóc? to ja ranna jestem a nie oni więc przysługa ode mnie powinna być.... Wiem, że zechcesz pewnie bym już z Tobą została i zamierzam nawet tak uczynić ale nie dzisiaj.... Kiedyś nadejdzie taki dzień, że razem zamieszkamy tu na zawsze... A jeść możemy nawet i rośliny z wody. Ty tylko wskaż które nam nie zaszkodzą... Arathena zaczyna się powoli rozbierać.....
To musi być mężczyzna, ale skoro to Ty chcesz zapłacić cenę, niech będzie to ten bliższy Twemu sercu. Skoro ja chcę podzielić z Tobą swym domem, to Ty chyba możesz tym, który wpadł Ci w oko? usłyszała w myślach Arathena. Jeśli ciężko to mu będzie zrobić ze mną ze względu na to czego był tu świadkiem, niech zrobi z nami obiema.
Alessio
Nic nie odparł tylko zignorował ją powoli zapadając w sen
PerWerka
18-10-2015, 20:39
Atarhena
Zaśmiała się szczerze..
A obiecasz mnie, ino nie obraź się ale to nie o moje życie idzie a o giermka... że jak pomoże Ci to go puścisz wolno? żywego oczywiście... Ja ci ufam i gdybyś nie mężczyzny chciała to bym do wody weszła... Ino nie wiem jak go zmusić... znasz jakieś zaklęcie może by się poddał twej woli?
Myślałam że Ty mi w tym pomożesz. Ale coś wymyślę. Gdy już się mi to uda, to Cię uzdrowię, przekazała w myślach Arathenie, wyrwała Jej włos, obróciła się na pięcie i wskoczyła do wody. Wszyscy usłyszeliście plusk w jeziorze.
PerWerka
18-10-2015, 20:44
Arathena
I nas nakarmisz,,,, Uśmiechnęła się... Ale ważniejsze byś go całego oddała i szczęśliwego.....
Christophe Leroy
Rozmawiałaś z nią? Co ci powiedziała? - spytał zaintrygowany, ale i nieco zdenerwowanym tonem
PerWerka
18-10-2015, 20:47
Arathena
A chciałam przekonać się czy te wielkoludy jej nic nie zrobiły... Ktoś z was musi pomóc jej ikrę szczupaków rozsiać.. ja się do tej roli nie nadaję.... odpowiedziała giermkowi
Lwie Serce
18-10-2015, 20:48
Anna de Loiret
Otworzyła usta i zakryła je dłonią, nie mogąc uwierzyć w słowa Aratheny...
Christophe Leroy
Eee... Co ty wygadujesz? Po co mamy ikry po jeziorze rozsiewać? - tyle tylko z siebie wydobył zastanawiając się co ona za głupoty wygaduje.
PerWerka
18-10-2015, 20:52
Arathena..
Anno nie bój się to wodne stworzenie i naprawdę nie jest straszne... Pomoc komuś w potrzebie to nie jest zło.... Te grubiańskie wielkie ludziska, okradły ją.. pozbawiły ochrony... Widziałaś co chciały z motylem zrobić. a nas piątka była,, ona tam sama biedna. a praca ciężka. Mężczyzna,, zdrowy i silny tylko podoła... Uspokój się.. zobaczysz czy jutro giermek będzie zadowolony czy nie...
Alessio
Co? Jaką ikrę do cholery? Chcesz żeby z rybą to robił? hahaha
Christophe Leroy
O Pani... Nie. Nigdy w życiu nie zrobię tego w świętym miejscu mej bogini - wstał i odparł jej stanowczo, choć zaskoczony był słowami Aratheny... Robić to w tym miejscu to wszak profanacja.
PerWerka
18-10-2015, 20:57
Arathena
do giermka
czego nie zrobisz? przecie tu nie chodzi byś z nimfa jakieś czary wyprawiał... Nie ufasz mi? Pani Jeziora.... rozumiesz? wsłuchaj się Je zio ra... Myślisz, że Twoja bogini będzie zła gdy zadbasz o florę tej wody? chyba inaczej rozumiemy przyrodę.. Jeśli nie będzie jej to nie będzie nas. A bóstwa nas potrzebują byśmy im cześć w modłach oddawali....
do Alessio
Panie Alessio tylko nie z rybą.... Znacie nimfy wodne? przeurocze i zacne stworzenia.. To one właśnie czyszczą wodę byśmy wszyscy zniej czerpać mogli.. i rośliny i ptaki.. i ludzie ... wszystkie stworzenia..
Nie obrazisz jej nazywając ją rybą bo one je cenią za ich pracowitość.. Są tez nimfy Leśne i Górskie.. Jedne opiekę nad młodymi i maleńkimi roślinkami i kiełkami sprawują a inne z wiatrem rozsiewają po świecie życie
Lwie Serce
18-10-2015, 20:59
Anna de Loiret
Nie powinieneś odmawiać Arathenie Christophe, jeśli ładnie ona prosi. Robisz to dla niej... Bowiem to ona prosi ciebie o pomoc, sama chcąc pomóc swej przyjaciółce.
Alessio
Och.....,senny i podpity jestem to i źle zrozumiałem - powiedział po czym ziewnął i ponownie ułożył się do snu
Christophe Leroy
Pod pomnikiem Pani Jeziora robić te rzeczy, tak? - spojrzał na nią oburzony
Ja ci pokażę rybę! rozległ się wrzask w głowie Alessio natychmiast przeganiając senność i upojenie alkoholem.
Lwie Serce
18-10-2015, 21:04
Anna de Loiret
Idźcie w krzaki gdzieś... Odparła wzruszając ramionami.
Alessio
Ałaa,wybacz Pani,nie chciałem Cię urazić....., człowiek senny to i czasem zbyt dosłownie różne rzeczy bierze - odparł jej w myślach podrywając się z posłania
Lwie Serce
18-10-2015, 21:09
Anna de Loiret
O! Baron di Contrarini niezwyczajny do spania samemu widzę i już uleżeć nie może!
Christophe Leroy
I niby pójście w krzaki pomoże?
Wybaczam. A może Ty chcesz zająć miejsce giermka? Jakiś niechętny się mi zdaje, Mogę nawet wyglądać jak Twa Luba rozległa się odpowiedź nimfy w głowie barona.
Alessio
Na propozycję nimfy poczuł nagłe podniecenie, dawno nie był z kobietą a do tego otrzymał propozycję bycia z najpiękniejszą jaką dotychczas spotkał,z Anią......., już miał powiedzieć "Tak" gdy pomyślał o swej ukochanej,tej prawdziwej jego dumnej Annie z rodu de Loiret, i odparł w myślach - Ja......., to bardzo kusząca propozycja ale nie mogę jej tego uczynić Pani,nie mogę tego zrobić z inną kobietą choć by była piękna jak z pewnością Ty jesteś bądź gdyby przybrała jej postać, wybacz mi raz drugi ale nie mogę..... - po czym ukląkł ukrywając twarz w dłoniach
PerWerka
18-10-2015, 21:27
Arathena
Szkoda że ze mną nie możesz ikry rozsiewać... Ja bym się zgodziła bez mrugnięcia oka.. Wiem ile i jakie to dla Ciebie i w sumie dla nas wszystkich ważne.... Ale To ludzie oni nie rozumieją i nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa... Jeden ma powód bo kocha z całego serca panienkę Anne. A drugi nie che urazić Pani Jeziora... Choć chyba w ten sposób by jej nie uraził... No cóż wiem przynajmniej że nic Ci nie jest... Przepraszam, że Twój spokój zakłóciłam.. Jeśli znajdę na trakcie jakiś odpowiedni materiał to namówię go by Cie odwiedził.. Tyle choć mogę dla Ciebie uczynić..
Usiadła smutna przy ognisku.
idźcie spać, ja poczuwam jeszcze trochę w cieple
Christophe Leroy
Odszedł w kierunku jakiś krzaków coby się załatwić przed snem, nie odezwał się zaś słowem do Aratheny po tym co zrobiła.
Gdy Christophe ściągnął portki i przykucnął rozległ się gdzieś blisko syk. Znieruchomiał natychmiast, nawet odechciało się mu załatwić potrzebę.
Lwie Serce
19-10-2015, 18:36
Anna de Loiret
Podeszła do ukochanego, położyła mu dłoń na karku i spytała łagodnym tonem - wszystko w porządku?
Alessio
Gdy ukochana go dotknęła wzdrygnął się jednak nie uciekał od dotyku, zamiast tego odpowiedział z wyraźnie wyczuwalną złością w głosie choć nie podnosił jego tonu - Nie, nic nie jest w porządku,najpierw dajesz mi chwile niewysłowionej radości by potem je odebrać, dopiekając czy traktując jak kogoś gorszego od siebie, tak właśnie uważasz, tak? Mam tylko potakiwać, nic nie mówić, tulić i masować kiedy trzeba? Czy Ty w ogóle mnie doceniasz choć w połowie tak jak ja Ciebie?
Lwie Serce
19-10-2015, 18:46
Anna de Loiret
Co? Jak możesz tak mówić... To ja się modliłam do Pani o ciebie, byłam przy tobie gdy mnie potrzebowałeś, tyle razy ci miłość okazywałam a ty...? Skoro tak mnie nienawidzisz, to powiedz mi to, powiedz! Było mi tylko nie mówić, że jestem twoją kochaną Anią! Szlachcianka nie wytrzymała i z płaczem odbiegła kawałek, całkowicie załamana.
Alessio
Poszedł za nią kawałek mówiąc - A ja? Kto się modlił do Shallyi żeby w cierpieniu Ci ulżył i je na mnie przeniósł? Kto był przy Tobie gdy łzy roniłaś? Kto pobił się z najemnikiem który Twej czci uchybił? Kto dla Ciebie całe życie zmienia i rodzinne strony opuścił? Kto jest gotów życiem zaryzykować by Cię poślubić? Kto zawsze Cię traktował jak księżniczkę? I wreszcie....... kto odmówił pięknej nimfie pomocy w złożeniu ikry żeby drugiego nie zranić? Dlatego bo tak ją kocha że nie przeżył by myśli o przespaniu się z inną kobietą wiedząc jak bardzo by to ją zraniło, tak właśnie ją umiłował......I jeszcze po tym wszystkim twierdzisz że Cię nienawidzę? Bo nie podoba mi się że mnie jak psa traktujesz?
Lwie Serce
19-10-2015, 19:02
Anna de Loiret
Odwróciła się gwałtownie i krzyknęła - myślisz, że ja się nie poświęcam i nie jestem w stanie życia oddać dla ciebie!? Wiesz, jak ojciec zareaguje na to, że zakochałam się nie w rycerzu a niedawno nobilitowanym cyruliku? I wiesz, że gotowa jestem mu się sprzeciwić, jeśli na ślub nie zezwoli? A dlaczego? Zgadnij! I nie chwal się, że nigdy byś nie poszedł do łoża z inną, bo wierność jest podstawą w życiu, ja jestem wierna swojej Pani, wierna prawowitemu królowi, swoim ideałom i swojemu wybrankowi!
PerWerka
19-10-2015, 19:16
Arathena
Widzisz Elno, Cyrulik nie może się z Tobą w pracy zapomnieć...Pójdę zobaczyć czy może giermka jakoś namówić. Ale coś mi się zdaje, że on raczej urażony jest....
Miałam dobre chęci, jeszcze raz przepraszam, że spokój Twój zmąciłam.... A że tak zapytam.... Za dobre chęci może mnie choć podleczysz?
Mówiła w tonie żartobliwym i przyjaznym... Zależało jej by nimfa wiedziała, że ma w niej przyjaciółkę... Mimo, że ich pierwsze spotkanie nie było delikatnie mówiąc przyjazne to polubiła Tego wodnego mieszkańca.... Pójdę przeprosić giermka puki sam jest bo przy Tych dwóch zakochanych srokach chyba się nie uda, a i im przyda się odrobina tylko we dwoje...
Wstała powoli i podeszłą do ogniska.... Zapaliła dość dużą gałąź by giermek z daleka mógł widzieć, że ktoś do niego idzie.... Wiedziała, że jako człowiek bardzo kiepsko widzi podczas ciemności.....
Arathena dostrzegła wśród krzaków giermka z opuszczonymi do połowy spodniami w półprzysiadzie. Cały pobladł, pewno to, że zaraz za jego gołym tyłkiem czai się żmija sprężona do skoku wywarło taki efekt.
Zdobądź tylko dla mnie Jego włos, tyle wystarczy - rozległ się w Jej głowie głos Elny. - A z Twojej propozycji także skorzystam.
Christophe dostrzegł zbliżająca się doń Arathenę z zapaloną gałęzią w ręku.
PerWerka
19-10-2015, 21:32
Arathena
Dostrzegła żmiję, która za chwilę ukąsi Giermka... Nie ruszaj się, Wiem że to trudne ale zaufaj mi... nie masz nic do stracenia i nic nie mów... ... Podchodzi cicho i bardzo ostrożnie co by nie nadepnąć na żadną gałązkę.. Gdy jest dostatecznie blisko rzuca zapaloną gałąź jakieś 1,5 metra za żmiję. Ciepło powinno odwrócić uwagę żmii.. Jeśli giermek się nie ruszy wąż nie będzie w stanie go dostrzec...
OD MG
+ 5 PD
Wąż odwrócił łeb wprost za lecącą gałęzią.
PerWerka
19-10-2015, 21:36
Arathena
Teraz ,, skacz do przodu i uciekaj....
Alessio
Postąpił do niej kilka kroków mówiąc już z całkowitym spokojem,poprzednia złość została zastąpiona przez smutek - Nigdy w to nie wątpiłem, wiem że mnie kochasz,wiem że Twoje serce bije dla mnie i nigdy byś z kim innym do łoża nie poszła bo byś przed sobą samą tego nie zniosła podobnie i ja......, wiem też że jesteś szlachetna,wrażliwa,cnotliwa,oddana swoim ideałom i masz dobre i pełne współczucia serce, dlatego tym bardziej nie rozumiem, jak możesz mnie tak traktować? Jak? Czy nie przypuszczałaś że Twe słowa tak mnie ranić będą? Teraz gdy tak bardzo oboje wzajemnego ciepła i wsparcia potrzebujemy? - gdy skończył postąpił jeszcze kilka kroków tak że znalazł się zaledwie parę metrów od niej patrząc jej w oczy i wyczekując odpowiedzi.
Christophe Leroy
Wykonał skok w przód zgodnie z poleceniem Aratheny, starając się wybić jak najdalej, ale i skoczyć tak coby nie wywrócić się... Jedną ręką trzyma spodnie, żeby mu w locie nie zleciały, drugą ma przygotowaną do oparcia się o grunt, gdyby nie udało mu się skoczyć na nogi bez zachwiania równowagi. Gdy już mu się udaje prostuje szybko nogi i od razu podciąga spodnie i trzymając je rękoma ucieka gdzieś szybko na przód żeby ten cholerny gad się na niego nie rzucił.
Christophe skoczył, podciągnął spodnie i zaczął uciekać. Żmija wpełzła głębiej w krzaki. Giermek niestety wyłożył się jak długi potknąwszy się o jakiś kamień, którego w ciemności po prostu nie widział.
PerWerka
19-10-2015, 21:53
Arathena
Upewniwszy się że od żmii niebezpieczeństwo jest już zażegnane i widząc jak giermek się przewrócił podeszła do niego....
Nic Ci się nie stało? w jej głosie była troska i szczere współczucie.... Schyliła się nad jego głową i pogładziła go po włosach.... Wiedziała,ze jest tak rozemocjonowany, że nie poczuje jak jeden włosek mu się wyrwie..
Ubierz się i Zaprowadzę Cie do Obozu jak chcesz.. chyba, że nadal chcesz za potrzebą.... A i nikomu nic nie powiem.. Miałeś w sumie szczęście że tu przyszłam... przeprosić chciałam, ale to potem porozmawiamy... Może być?
Lwie Serce
20-10-2015, 08:43
Anna de Loiret
Ale przecież ja cię dobrze traktuje, staram się być miła i okazywać ci miłość, tylko w gniew mnie wprawiłeś gdy nie chciałeś też ryzykować w obronie Aratheny, jak ja i Christophe... Nie rozumiesz, że taka postawa by wśród moich rodaków została nazwana tchórzostwem? Czego więc oczekiwałeś, wiążąc się z Bretonnką?
Alessio
Nie chciałem,owszem,bowiem wyznaczyłaś mi najniebezpieczniejsze zadanie, kazałaś mi robić za żywą tarczę, i to mi a nie Christophowi który nie dość że odziany w pancerz to jeszcze jest jej...... cholera sam nie wiem kim dla niej jest, powiedzmy że co najmniej dobrym towarzyszem, a ciekawe co by się stało gdybym oberwał tym kamieniem i z konia zleciał? Powiem Ci co by się stało,wróciła byś po mnie i oboje byśmy żywota dokonali......... A czego oczekiwałem wiążąc się z Tobą? Niczego oprócz Twojej miłości, i dalej niczego ponad to nie oczekuję, zrozum tylko że ja nie znam Waszych zwyczajów, dopiero się uczę jak u Was damy traktują wybranków,jak sam powinienem postępować, niektóre rzeczy mnie ranią bowiem po prostu ich nie pojmuję i u mnie znaczyły by zupełnie co innego, weź pod uwagę że choć znam język Twojego narodu niewielkie mam o nim pojęcie - powiedział spokojnie, delikatnie ujmując ją za dłonie i spoglądając jej w oczy
Lwie Serce
20-10-2015, 11:03
Anna de Loiret
Wiedz zatem, że bretonńskie damy wymagają od swych rycerzy bezgranicznego poświęcenia, wielkiej odwagi a nawet i brawury, szlachetności, wierności, oddania i dobrotliwości, a w zamian dają... Sam wiesz co, wszak pewna bretonńska dziewczyna jest twą wybranką i chyba potrafi dać ci szczęście... Prawda? Czy nie? Delikatnie się do niego przysunęła, nie wyrywając dłoni z uścisku.
Alessio
Pocałował ją bardzo czule w usta mówiąc - Przecież wiesz, że tak, i to szczęście jakiego nie da mi żadna inna......, ja Tobie też je potrafię dać jak sądzę.....
Lwie Serce
20-10-2015, 12:30
Anna de Loiret
Nic nie odpowiedziała, patrzyła tylko na ukochanego jakby trochę zaskoczona. Po chwili łezka spłynęła po jej policzku, a ona spuściła wzrok.
Alessio
Delikatnie otarł jej łzę mówiąc wyraźnie zmieszanym głosem - Kochanie o co chodzi?
Lwie Serce
20-10-2015, 12:37
Anna de Loiret
O nic, a czemu pytasz?
Alessio
Kochanie przecież widzę......., pytam bo mi na Tobie zależy i nie mogę znieść widoku smutku na Twej twarzy i gdy łzy ronisz,tym bardziej gdy rozmawiamy o naszym szczęściu..... - powiedział po czym bardzo delikatnie uniósł jej głowę do góry tak, że ich oczy się spotkały i dodał cicho z wyraźną troską w głosie - to powiesz mi co Ci na sercu leży?
Lwie Serce
20-10-2015, 12:43
Anna de Loiret
Bo ciebie teraz odzyskałam, a czy Thilbaut też do mnie wróci? Spytała smucąc się wyraźnie.
Alessio
Nigdy mnie nie straciłaś - odparł cicho mocno ją przytulając i głaszcząc po włosach
Lwie Serce
20-10-2015, 12:53
Anna de Loiret
Wtuliła się najmocniej, jak tylko potrafiła, głowę opierając na piersi Alessia. Jedną dłoń położyła mu na szyi, muskając delikatnie ją palcami.
Alessio
Westchnął czując dotyk delikatnych palców ukochanej na swej szyi,począł obcałowywać jej ciało a także przełożył dłonie na biodra ukochanej....
Lwie Serce
20-10-2015, 13:02
Anna de Loiret
Kładziemy się już? Spytała, wzdychając co chwila od pocałunków.
Alessio
Tak,myślę że to dobry pomysł - wyszeptał jej cicho do ucha - ale pozwól że wpierw rozmasuję Twe ramiona i zdejmiemy tą zbroję....
Lwie Serce
20-10-2015, 13:08
Anna de Loiret
Skinęła mu tylko głową, nic nie mówiąc. Jej spojrzenie zdradza jakoby ciekawość...
Christophe Leroy
Jaki wstyd... Znowu... I to w tym samym miejscu do tego... I coś czuję, że na tym tu się nie skończy - Nic mi nie jest. Ano miałem szczęście... Zaraz porozmawiamy, zaprowadź mnie tylko do obozu to wezmę sobie jakąś inną płonącą gałąź z obozowiska i zaraz wrócę, o ile znowu coś mi dupska nie będzie chciało odgryźć - powiedział już nieco uspokojony wiedząc, że już po wszystkim, chociaż ostatnie słowa swej wypowiedzi wypowiedział dosyć marudnie...
Alessio
Bardzo powoli zdejmował jej zbroję nie chcąc przyspieszać momentu w którym położy dłonie na jej ramionach, gdy wreszcie została w samej sukni,stanął za nią i równie powoli zaczął masaż omijając jednak kark ukochanej nie chcąc zbyt rozbudzać jej zmysłów....
Lwie Serce
20-10-2015, 13:18
Anna de Loiret
Przymknęła oczy, oparła głowę o ukochanego i zaczęła cicho mruczeć, zadowolona z delikatnych pieszczot. Obydwie swoje dłonie położyła na masujących jej ramiona rękach Alessia.
Alessio
Mruczenie ukochanej i dotyk jej dłoni coraz bardziej go podniecały, gdy skończył masaż przytulił się do niej,głowę chowając we włosach ukochanej która mimowolnie musiała poczuć naprężoną męskość wybranka.....
Lwie Serce
20-10-2015, 13:32
Anna de Loiret
Jak poparzona się zerwała, ułożyła dobrze zbroję, odpięła pas z mieczem, kładąc go obok i powiedziała - tak strasznie śpiąca jestem, tak bardzo, och... Zorientowała się, że cała jest czerwona i pot cieknie jej po twarzy.
Alessio
Przepraszam, nie chciałem - powiedział równie zmieszany co ona po chwili dodając - ja też już lepiej pójdę spać..... - po czym jak rzekł tak uczynił kładąc się na swoim posłaniu i usiłując zapomnieć o tym niezręcznym dla ich obojga wydarzeniu sprzed chwili
Lwie Serce
20-10-2015, 14:00
Anna de Loiret
Zaczęła chodzić w kółko myśląc, co ma uczynić. Po chwili jako tako opanowała nerwy, zawinęła rękawy od sukni jeszcze bardziej niż dotychczas, oraz zrzuciła szybko buty. Odgarnąwszy włosy na jedną stronę, położyła się obok Alessia, przodem do niego, omijając go spojrzeniem, ale przy tym jedną stopę kładąc na jego nodze, a dłoń kładąc obok jego twarzy.
Alessio
Widząc jej zachowanie uśmiechnął się do niej zaś jej dłoń ucałował następnie kładąc ją na swym policzku to samo robiąc ze swoją ręką i delikatnie ją po nim gładząc....
Lwie Serce
20-10-2015, 14:20
Anna de Loiret
Przysunęła się jeszcze bardziej, wtulając zarazem, oraz zarzuciła swe włosy na twarz ukochanego i zmrużyła oczy, starając się zasnąć...
Alessio
Kocham Cię - powiedział,choć była to rzecz o której oboje wiedzieli i tak chciał to powiedzieć na głos,ucałował ją jeszcze czule w czoło po czym również próbuje zasnąć....
PerWerka
20-10-2015, 17:40
Arathena
Nie chcąc dołować giermka starała się by jej głos był łagodny. Nie przejmuj się, nie jesteś pierwszą osobą co miała taką przygodę... A jeśli chodzi o nimfę, to przepraszam... Zwiesiła głowę... Wstyd mi, powinnam wpierw Ciebie spytać o zdanie... Czekaj...muszę sprawdzić czy czasami od tej gałęzi las się nie zapali... Jeszcze tego by tu brakowało... Za momencik jestem z powrotem.... Szybko poszła w miejsce gdzie wcześniej rzuciła gałąź.... Tak na prawdę, nie wiedziała co powiedzieć giermkowi. Nie wyszło to najlepiej i chyba tracę jego zaufanie,,,, najlepiej będzie jak przez jakiś czas nie będziemy poruszać tego tematu....
Techniczny
Jeśli las się nie zapalił, albo MG nie uszykował innej niespodzianki to elfka wraca do giermka i zaprowadza go do obozu... Wcześniej prosi by wraz z nią pozbierał po drodze trochę chrustu, jako zapas na całą noc....
Christophe Leroy
Ehhh... Pogadamy o tym wszystkim za chwilę na spokojnie, nie stresuj się... - Chociaż przeprosiła... Ale nie było to miłe co powiedziała i to, że podjęła za mnie decyzję. Panienka Anna też zachowała się... Ah, no tak... Testowała mnie. Wszak jakby mogła pozwolić do tego czynu, a sama twierdziła, iż mnie będzie sprawdzać. Szkoda tylko, iż w taki to sposób...
Giermek w końcu załatwił swą potrzebą wcześniej oświetlając dokładnie miejsce na osobności. Wrócił bez żadnych przygód do obozowiska. Przepatrywaczka ujrzała, że rzucona żagiew zgasła. Anna z Alessio zasnęli zmęczeni wydarzeniami dnia.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©