Zobacz pełną wersję : Viva la Bretonnia! Vive le Roi! (Warhammer 18+ !)
Strony :
1
[
2]
3
4
5
6
7
8
9
Alessio
Nie zapomniałem kochanie,zawsze dotrzymuję słowa,zwłaszcza takiego danego Pani mego serca,kupię Ci jaki będziesz chciała na najbliższym targu - odparł nieco się ożywiając choć mówiąc patrzył na drogę nie zaś na ukochaną,widocznie chcąc od razu wprowadzić swe myśli w życie....
Lwie Serce
04-10-2015, 18:32
Anna de Loiret
Dziękuję - odpowiedziała, starając się wsunąć swoją rękę w dłoń ukochanego.
Arathena dotarła do drzew wyprzedzając zmierzającego tam pieszo Christopha. Wierzchowiec giermka ruszył za Nią ciągnąc uwiązane do jego siodła luzaki. Po pikach i linie na miejscu dawnego obozowiska nie ma śladu.
Alessio
Spojrzał na nią nieco zdziwiony,ta kobieta jak żadna przedtem stanowiła dla niego nieprzeniknioną zagadkę.... - Ale czy kochał bym ją tak mocno gdyby była inna? Po za tym to na swój sposób podniecające.... - ujął mocno dłoń ukochanej i szczerze się do niej uśmiechnął
PerWerka
04-10-2015, 18:43
Arathena
łap tego nachalnego bo nie ręczę za siebie. Wykrzyknęła do giermka.
Techniczny
Gdy się uda opanować jakoś te konie Arathena zamienia Zorzę na luzaka i rusza za pozostałymi Gdy do nich dojedzie to zwalnia z ich tempem...
Lwie Serce
04-10-2015, 18:46
Anna de Loiret
Liothanneo, oni nas już nie dogonią, chyba musimy się zatrzymać - powiedziała do elfki zadowolona z dotyku Alessia.
Christophe Leroy
Podszedł do swego konia, złapał go za ogłowie stając przy jego boku nie chcąc mu pozwolić, by szedł dalej i powiedział do niego stanowczo i głośno - Spokój. Znajdź sobie inną klacz.
Wierzchowiec stanął i parsknął prosto w twarz Christopha, ale dość szybko się uspokoił. Arathena podeszłą by zamienić Zorzę na luzaka, ale spostrzegła iż jeszcze są bardziej zmęczone od jej klaczy. Nie zdążyły w pełni odpocząć.
Ech, pogonić by się ich jakoś przydało stwierdziła Liothannea i zatrzymała się. Czego dowiedziałaś się z listu?
Lwie Serce
04-10-2015, 19:09
Anna de Loiret
Nie ma w nim nic, czego nie powinnaś widzieć, więc przeczytaj go sama - odparła zatrzymując się i wręczając elfce list. Alessio, pojedź po nich jak możesz.
Christophe Leroy
Dobrze. To teraz za resztą... - powiedział do swojego wierzchowca, po czym wsiadł na niego i zaczął podążać za Aratheną w jej tempie.
Alessio
Och Shallyo,kocham ją nad życie ale nie wiem czy zniosę te wszystkie wahania nastrojów,mimo że zwykle są urocze..... - pomyślał i nic jej nie odpowiadając zawrócił konia z powrotem
Liothannea szybko przebiegła wzrokiem tekst listu po czym złożyła go z powrotem i nieco pobladła oddała Annie.
PerWerka
04-10-2015, 19:21
Arathena
Postanowiła jednak pozostać na Zorzy z uwagi na to, że luzaki były zbyt zmęczone.
Gdy dotarła do grupy zmierzyła Elfkę dość szorstkim spojrzeniem...
Arogancja jest wpisana w waszą naturę. Nikt się nie liczy oprócz was i waszego chorego ego?...
Do Anny
Widziałaś list ojca? Pisał w nim, że wynajął mnie bym była waszą przepatrywaczką, ale jeśli będziemy sobie utrudniać to chyba moja opinia jako osoby przy której usługach nikt jeszcze nie zginął zmieni się. Zrozumcie, że tylko wzajemna pomoc da nam szansę na to byśmy bezpiecznie dotarli na miejsce.
Lwie Serce
04-10-2015, 19:21
Anna de Loiret
Co się stało Liothanneo? Spytała nieco zdziwiona reakcją przyjaciółki, przybliżając się nieco do niej i w międzyczasie chowając list do sakwy. Słysząc zaś słowa Aratheny spojrzała na nią na chwilę, po czym wzruszyła ramionami i wróciła do wyczekiwania na odpowiedź Liothannei.
Nic oprócz nas i naszego ego?! wysyczała Liothannea To nie o mój kraj chodzi i nie o mojego ojca! Jak dawno Cię wynajął?!
PerWerka
04-10-2015, 19:31
Arathena
A czy to jest ważne? Wynajął i zamierzam wypełnić swoje zadanie..
Ruszyła w stronę gór, nie czekając na to czy Elfka albo ktoś ma zamiar coś powiedzieć.
Niesłychanie ważne czy zdążył na koronację dotrzeć, która dwa dni temu się odbyła! Nie dziwi mnie to, że taka dzikuska zupełnie nie wie jak polityka działa!
Lwie Serce
04-10-2015, 19:38
Anna de Loiret
Na łaskę Pani! Dwa dni temu... Ojciec jedzie na koronację, a ten bydlak co już zasiadł na tronie Bretonni dał muszkiety swoim żołnierzom... To pułapka pewno, to pułapka, on chce się pozbyć rycerzy! Zaczęła krzyczeć przerażona. Odłóżcie spory na bok, błagam was, błagam wyruszajmy do Couronne. Liothanneo, na naszą przyjaźń, nie traćmy czasu, zostaw ją w spokoju, i ty Aratheno też się uspokój!
PerWerka
04-10-2015, 19:42
Arathena
To tym bardziej niech mi nie przeszkadza. Nie znam się na polityce bo jest brudniejsza niż te bagno, które mijamy ale znam się za to na tym by bezpiecznie i w miarę szybko dotrzeć na miejsce. Wystarczy tylko odrobina dobrej woli i zapomnienie na chwilę w jakich sferach kto się urodził. Dzicz nie będzie brała urodzenia pod uwagę gdy będzie składać nas w ofierze naturze.
Masz więcej szczęścia niż rozumu, iż w takiej potrzebie jesteśmy. Inaczej bym Ci płazem takiego zachowania nie puściła odparła Liothannea. A może Ty Christophe wiesz kiedy i skąd ojciec Anny ruszył na koronację?
PerWerka
04-10-2015, 19:49
Arathena
To ubij mnie i będziesz miała problem z głowy.
Tylko to potraficie... Wasz honor doprowadził do tego czym jest nasz ród i dobrze o tym wiesz.
Christophe Leroy
Proszę was, panie... Nie kłóćmy się teraz bo czas nagli, a rozlewu krwi nam nie potrzeba... W każdym razie - wraz z mym panem mieliśmy dojechać do Qunelles by wynająć jakiegoś zwiadowcę. Dotarliśmy do jakiegoś obozowiska kupieckiego na trakcie niedługo przed zmierzchem, a potem mój pan wynajął Arathenę... Więc odkąd ruszyliśmy i dotarliśmy do Miragliano minęły niecałe dwa dni, pani.
Czyli mamy szansę go dogonić po drodze odrzekła giermkowi i odkrzyknęła Arathenie To Wasz brak honoru do tego doprowadził i odmowa wykonania królewskiego rozkazu! Dziwię się ojcu, że chce po tym utrzymywać z Waszym rodem jakiekolwiek kontakty! zamilkła nagle po wykrzyczeniu tych słów.
Lwie Serce
04-10-2015, 20:21
Anna de Loiret
Dobyła miecza i wykrzyczała - przysięgnijcie, że nie wydacie tej tajemnicy, przysięgnijcie na wszystko co wam miłe!
Alessio
Spojrzał na Liothaneę robiąc wielkie oczy - Królewska córka? To wszystko tłumaczy.....,wiedziałem że jest wielką Panią ale że jest tak ważną personą.....,i ona mnie tak wspaniale traktowała? To jest wręcz niebywałe - natychmiast pokłonił się przed nią w siodle i powiedział wciąż wyraźnie zszokowany - Przysięgam na wszystko co mi drogie i miłe
Christophe Leroy
Córka króla? I to wysokich elfów? Z ciekawymi to osobami pani Anna się zadaje. Więc i trzeba być i dla niej miły i odnosić się z szacunkiem, skoro z królewskiej rodziny... - pomyślał zadziwiony i uczynił to samo co Alessio, po czym odparł Annie - Przysięgam, pani.
PerWerka
04-10-2015, 20:38
Arathena
A czy przysięga dzikuski coś może znaczyć? Odparła
Mogę Cię Pani ...ukłoniła się tylko bez większego entuzjazmu ....przeprosić bo poniosło mnie. Nie jestem Twoim wrogiem, ale poważnie traktuję swoje zadanie. Nie możesz mieć mi za złe tego, i mogę zapewnić tylko, że honor mój każe mi położyć swe życie na szalę by Pannie Annie nic się nie stało. Czy w to wierzyć zechcecie wasza wola....
Im wyższe urodzenie tym większa ignorancja widać... Sama się wyda jak nie będzie umiała się pohamować.
Lwie Serce
04-10-2015, 20:41
Anna de Loiret
Aratheno, przysięgnij proszę - powiedziała łagodniejszym tonem, gdy usłyszała słowa elfki o położeniu na szali swego życia w jej ochronie. I na cóż mi ten miecz w dłoni, jak nie potrafiłabym na niej go użyć...
Przeprosiny przyjęte i jam Ci wrogiem nie jestem. Choć muszę być pewna, że nikt mego sekretu niepowołanym osobom nie rozpowie. rzekła Liothannea.
PerWerka
04-10-2015, 20:51
Arathena
Odwróciła głowę w kierunku Córki króla Feniksa. Spojrzała jej w oczy by po chwili przenieść wzrok na Annę.
Elfka wie, że takiej przysięgi nie muszę składać by wiedziała, że jej nie wydam. Dla moich braci i sióstr z Lasu nie jestem już rodziną, ale ich los nie jest mi obojętny.
Jeśli jednak dla Ciebie to jest takie ważne to przysięgam na Ishę. Odwróciła na chwilę jeszcze wzrok na Elfkę....
Lwie Serce
04-10-2015, 20:55
Anna de Loiret
Popatrzyła z jakoby współczuciem w oczach na Arathenę, w końcu powiedziała bardzo łagodnym tonem - wybacz mi, musiałam. Schowała miecz i pogrążając się w rozmyślaniach, kontynuowała jazdę.
Liothannea skinęła głową Arathenie i rzekła w elfim Nie znam Cię na tyle, by o tym wiedzieć, dla mnie to też było ważne. Źle zaczęłyśmy naszą znajomość, może warto ją od początku zacząć?
PerWerka
04-10-2015, 21:01
Arathena (elfi)
Wybacz mi moją śmiałość i nie zrozum tego opacznie, ale jeśli chcecie mieć ze mnie i Giermka jakiś pożytek na trakcie, to na postoju przede wszystkim musimy się porządnie wyspać. Uśmiechnęła się dość głośno, ale w tonie przyjaznym....
Czy to możliwe, że jednak się polubimy?
OD MG
+5 PD za zapewnienie odpoczynku wycieńczonym.
Pierwszej nocy nie będziemy brać Was pod uwagę podczas podziału wart. A następnej w pięcioro też inaczej wartować się będzie niż we dwoje odrzekła nadal w elfim.
PerWerka
04-10-2015, 21:21
Arathena
Nie mam Ci czego wybaczać.... To ja raczej o nie powinnam prosić odparła Annie
Elfce natomiast przytaknęła na jej ostatnie słowa z podziękowaniem.
Lwie Serce
06-10-2015, 18:40
Anna de Loiret
Ty mnie Aratheno? Spytała elfkę nieco zdziwiona.
PerWerka
06-10-2015, 21:19
Arathena
I nie tylko Ciebie.... pomyślała
Porozmawiamy Panienko później, teraz naprawdę czas nagli. Wypowiedziała jeszcze do Anny.
Liothannea odezwała się po bretońnsku Zanim na zwiad odjedziesz, podziel się tym z Christophem podała Arathenie coś zawiniętego w liść. Anno, Ty podziel się tym z Alessio podała Annie podobne zawiniątko. A ja swym posiłkiem podzielę się z wierzchowcami. Dzięki starym zapasom wszyscy nie tylko zaspokoimy głód, ale i sił nabierzemy do dalszej podróży.
PerWerka
07-10-2015, 18:59
Arathena
(Elfi)
Niech nigdy głodu nie zazna ten, co dzieli się swym posiłkiem z innymi. Pozdrowiła Liothannee. Odłamała połowę zawiniątka i podała giermkowi.
(Bretoński)
Jeśli już wszystko to wyjadę na przód
Lwie Serce
07-10-2015, 20:27
Anna de Loiret
O! Uwielbiam ten przysmak Liothanneo, dziękuję! Wzięła od elfki jedzenie po czym połowę oddała ukochanemu, mówiąc z uśmiechem - musisz koniecznie spróbować mój miły, to przepyszne!
Alessio
Odwzajemnił uśmiech nie mogąc go powstrzymać gdy dostrzegł jej uradowane oblicze choć spojrzał na nią przy tym nieco podejrzliwie mówiąc z wyraźną ciekawością w głosie - Cóż to jest moja miła że tak to zachwalasz? - po czym odwinął pakunek i bacznie przyjrzał się jego zawartości nieco zwalniając tempo jazdy.
Christophe Leroy
Dziękuję, Aratheno - odparł jej z wdzięcznością i wziął "zawiniątko", po czym odłamał część tego chleba i skosztował go, uprzednio nieco zwalniąjąc jazdę, coby nie wywalić chleba na ziemię.
Alessio zobaczył że Anna zachwalała smak jakiegoś pieczywa, przynajmniej to co otrzymał wygląda jak pół dość puszystego rogala. Christophe ma wrażenie jakby jadł bagietkę posmarowaną jakimś miodem, choć nic do palców się mu nie lepi. Liothannea połowę swego posiłku rozdzieliła między wszystkie wierzchowce, podjeżdżając po kolei do każdego. Wygląda na to, że konie po zjedzeniu kilku okruchów z Jej ręki również odzyskały część sił. Tak to już wszystko odparła w bretońnskim.
Lwie Serce
08-10-2015, 15:39
Anna de Loiret
Skosztuj sam - odparła dalej się uśmiechając, swoją porcję schowała do sakwy czekając z jedzeniem na postój. Dziwne jego spojrzenie...
PerWerka
08-10-2015, 17:57
Arathena
Gdy ugryzła kawałek, od razu przypomniała sobie zapach, który był u niej w domu tylko w świąteczny dzień. Zapach dymu i pieczonego ciasta. Rozchodził on się po całej izbie zwiastując przyjemne i miłe wieczory. Tylko w ten jeden dzień w roku jej Mama uroczyście podawała wieczerzę.
Od małego dziecka Arathenę uważano za dziwoląga. Nikt nie starał się z nią zaprzyjaźnić i tak naprawdę nigdy też się nie starała z kimś nawiązać jakąś większą znajomość. Gdy tylko pojawiała się przy jakiejś grupie, od razu rozmowy cichły. Dziwne spojrzenia, szepty, szydercze uśmiechy, mówiły o wiele więcej niż by się chciało usłyszeć.
Tylko w ten jeden jedyny dzień w roku dzieci przychodziły do jej domu. Nikt nie potrafił oprzeć się zapachowi i smakowi szarlotki, który był tak wyśmienity i wspaniały, że nie da się go opisać w jednym zdaniu.
Rozpływając się w ustach łaskotał delikatnie podniebienie pobudzając wszystkie kubki smakowe. Bardzo miękki w środku, ale chrupiący z zewnątrz wydawał przyjemny dla ucha dźwięk, który daje tylko pozytywne skojarzenia. Nikt nie potrafił się powstrzymać przed mlaskaniem, ale zapewne też nikt tego nie zauważał, gdyż pochłonięty był delektowaniem się swoją porcją.
Smak był słodkawy i kwaśny jednocześnie. Podobny do zapachu świeżych jabłek.....
To właśnie czuła Aratchena gdy ugryzła kawałek podarowany przez Elfkę.
Nie zastanawiała się dlaczego jej ciało dostało nagle energii. Czuła jak krew w jej żyłach nagle zaczyna szybciej krążyć. Zmysły się obudziły, a i koń którego dosiadała jakby nagle żwawiej zaczął się poruszać. Napinał mięśnie i ochoczo ruszał uszami.... Aż chciał ruszyć z kopyta.....
Alessio
Ponownie odwzajemnił uśmiech i nic nie mówiąc wziął delikatny kęs na spróbowanie owego rogalika.... - O bogowie to jest pyszne! Heh,już się bałem że to podobne w smaku do tego ich wina czy ślimaków..... - po chwili dokończył go nie mogąc się powstrzymać przed skonsumowaniem owego przysmaku do końca,gdy skończył jeść przyznał na głos - Miałaś rację najdroższa,dawno nie jadłem nic tak dobrego
Dzięki odzyskaniu sił przez wasze wierzchowce od czasu do czasu mogliście sobie pozwolić na galop. W miarę podróży potężny masyw górski zdaje się rosnąć w Waszych oczach. O zmierzchu Liothannea dogoniła Arathennę i rzekła w elfim - Skręć z traktu w lewo, niedaleko strumień płynie, tam będziemy obozować. Faktycznie niedaleko traktu po lewej stronie widać dawno wygasłe ślady ogniska, tak jakby tutaj zwykle podróżnicy zatrzymywali się przed lub po przekroczeniu przełęczy. Królewska córka zaczekała na trakcie na resztę grupy i rzekła w bretońnskim - To tutaj ostatnio myłyśmy swe włosy Anno i się roześmiała. Pora wyznaczyć warty, Arathena i Christophe dziś nie będą czuwać, muszą odzyskać siły po trudach dotychczasowej podróży. Ja wezmę ostatnią.
PerWerka
08-10-2015, 22:18
Arathena
Cieszę się Liothanneo, że podzieliłaś się z nami swoimi zapasami. Nie sądziłam tak po prawdzie, że uda nam się tu dziś jeszcze dojechać.
O niczym innym nie myślę, jak o tym by się umyć i wyspać...
Zajęła się swymi końmi, umyła się i po zrobieniu posłania zasnęła snem spokojnym
Niestety to już ostatnie z podarunku królowej Ariel. Rano można będzie w strumieniu nałapać pstrągów i upiec na ognisku. W nocy nie będziemy go palić, z daleka było by widać gdzie obozujemy odparła w bretońnskim.
Woda była lodowata, ledwo udało się Arathenie umyć zanim całkowicie zdrętwiały Jej ręce.
Alessio
Podszedł do ukochanej,czule pocałował ją w usta i zapytał patrząc jej w oczy - Kochanie chcesz wartować tej nocy?
Od MG:
- 1 PS za powtórkę nieudanego testu Odporności po pierwszej w życiu jeździe konnej, 2 test udany.
Lwie Serce
09-10-2015, 13:26
Anna de Loiret
Nie chcę - odparła beznamiętnie i przytuliła się na chwilę do Alessia. Po tym dodała - mój braciszek wartowałby całą noc, a mi nie pozwolił na to nawet gdybym chciała. Jak wyruszaliśmy na kilka dni poza zamek, to powiadał, że miło czuwać nad mym snem, chyba ty nie myślisz inaczej?
Alessio
Przytulił ją mocno i wyszeptał - Zatem wypoczywaj ,będę mógł podziwiać piękno mej bogini podczas snu....
Lwie Serce
09-10-2015, 13:46
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się do Alessia i powiedziała do Christophe'a - rozsiodłaj Thilbauta, następnie wyczyść jego sierść zgrzebłem i wyszczotkuj. Rozczesz też mu grzywę oraz ogon, po tym możesz iść spać. A! Jeszcze nie zapomnij umyć wędzidła i wyprać czapraka. A tymczasem ja muszę umyć włosy i miło by było, gdyby ktoś mnie zaniósł nad strumyk i wyręczył przy okazji... Spojrzała wymownie, ze słodką miną na Alessia.
Alessio
Nie wypuścił jej z objęć tylko namiętnie pocałował kilka razy w okolicy szyi i ust po czym wyszeptał podnieconym głosem - Obejmij mnie za szyję kochana - gdy to uczyni, bierze ją na ręce i powoli niesie w stronę potoku wpatrując się w jej oczy....
Techniczny
Liczę że Ania schudła to znaczy że rzeczy zostały przy koniach ;D
Lwie Serce
09-10-2015, 14:02
Anna de Loiret
Z radością dała się zanieść nad strumyk, tonąc w oczach ukochanego ale myśląc o czym innym... Też mnie tak nosiłeś Rolandzie, ile razy zasypiałam w twych ramionach... To były takie szczęśliwe dni.
PerWerka
09-10-2015, 18:31
Arathena
Otwarła na chwilę oczy, by zobaczyć czy Pieski tańczą jak im Pani zagrywa....
Widząc jak Alessio niesie Annę na rękach.... To dlatego mężczyźni żyją krócej od kobiet. Zakocha się taki i snu i jedzenia nie zazna byle Tej w dupsku było dobrze....
Liothannea pokręciła głową po słowach Anny. Zbudź mnie w połowie nocy Alessio, skoro Anna warty objąć nie chce, mimo że ja swą będę trzymać. Rozsiodłała swego wierzchowca, wyjęła zgrzebło z juków i zaczęła go czyścić.
Lwie Serce
09-10-2015, 21:30
Anna de Loiret
Stój! Powiedziała do niosącego ją ukochanego i zwróciła się do elfki - chyba nie sądzisz Liothanneo, że nie chcę w ogóle na warcie stać? Powiedziałam tylko, że teraz nie chcę wartować, w połowie nocy niech mnie zbudzi. Nie wiedziałam, że tak nisko mnie cenisz... Przyjaciółko.
Christophe Leroy
Skąd ja wezmę zgrzebło teraz? - spojrzał na Annę z bezradną miną, po czym powiedział jej - Pani... A ma pani takowe zgrzebło...? Bo ja nie zostałem nim obdarowany przez mego pana na tę podróż...
Liothannea odparła Po takich słowach jakie usłyszałam, Alessio rzeczywiście gotów był nie tylko swoją, ale i Twoją wartę wziąć na swe barki. Zastanów się Anno na przyszłość jakie słowa i do kogo je wypowiadasz po czym się roześmiała.
PerWerka
09-10-2015, 21:42
Arathena
Popatrzyła na giermka i wydawało jej się, że dolna warga jakby mu opadła po słowach szlachcianki. Ciekawe gdzie Ty teraz zgrzebło znajdziesz bo nie pamiętam byś je używał.... A co najważniejsze kiedy Ty się wyśpisz?.....
Giermku.... odezwała się cicho.... Nie zrozum zbyt opacznie tego co Ci powiem, ale jak już uporasz się z tymi wszystkimi zachciewajkami, a w nocy będzie zimno to przybliż się do mojego posłania.... Razem będzie nam cieplej bo o ogniu nie mamy co nawet myśleć, a słońce w górach gdy wstaje przynosi straszny ziąb...
Alessio
Doniósł ukochaną nad strumyk delikatnie ją stawiając na ziemi zaś po słowach Liothannei spojrzał na nią z mieszaniną zawstydzenia i wdzięczności....
Lwie Serce
10-10-2015, 10:18
Anna de Loiret
No tak, mężczyźni - powiedziała na odchodne do Liothannei również się śmiejąc. Gdy ukochany postawił ją na ziemi, usiadła nad strumykiem, czekając.
Alessio
No tak,kobiety....,dziękuję Ci Liothanneo bowiem jak znam moją Anię wiem, że potrafi zmienić swoje pomysły w zależności od sytuacji i samej być potem święcie przekonaną że o końcowy zamysł jej w istocie chodziło.... ale czymże by było życie bez tej mojej najsłodszej,najpiękniejszej i tak uroczo rozkapryszonej księżniczki? - pomyślał po czym usiadł za ukochaną obejmując ją w pasie zaś głowę wtulając w jej włosy,rozkoszując się jej ciepłem.
Lwie Serce
10-10-2015, 10:41
Anna de Loiret
Zachichrała nieco, widząc jak wybranek ją rozpieszcza. Odwróciła się do niego po krótkiej chwili, oraz odgarnęła wszystkie swe włosy na jedną stronę, patrząc w jego oczy z pewną nieśmiałością.
Alessio
Również spojrzał jej w oczy po czym powoli nachylił się i złożył namiętny pocałunek na jej ustach....potem zaś posypały się następne na usta i szyję jego wybranki, kolejne były już czułe i delikatne,jedną rękę położył na jej kolanie zaś drugą wciąż ją obejmował lekko masując jej plecy.
Lwie Serce
10-10-2015, 10:56
Anna de Loiret
Mruczała cicho z rozkoszy od pocałunków i czułego dotyku, położyła swą rękę na dłoni Alessia spoczywającej na jej kolanie, oraz zaczęła sobie nią gładzić nogę nieco niżej, zatrzymując się dopiero na przeszkadzającej cholewie buta. Drugą ręką objęła wybranka wtulając się delikatnie. Wiedz braciszku, że odnalazłam swe szczęście, wiedz o tym najmilejszy... Pomyślała przez chwilę, wracając zaraz do pieszczot.
Alessio
Zmysłowe pomrukiwanie ukochanej tylko bardziej rozbudziło jego zmysły,zaczął ją całować coraz namiętniej i intensywniej...., zrozumiał jednak jej wolę i delikatnie oswobodził się z jej uścisku a następnie zdjął oba buty by następnie począć starannie obmywać jej stopy, mimo że woda była lodowata nie zważał na to i starannie mył nogi lubej co jakiś czas patrząc w jej oczy. Jednak gdy skończył,ból w dłoniach dał o sobie znać i począł rozcierać swe przemarznięte ręce by przywrócić im choć odrobinę ciepła,na chwilę zostawiając Anię samą sobie....
Lwie Serce
10-10-2015, 11:13
Anna de Loiret
Daj - rzekła krótko przysiadając przy Alessio, biorąc jedną jego rękę i rozcierając ją obydwiema dłońmi, by ją rozgrzać. Po chwili zabrała się za następną.
Alessio
Pozwolił ukochanej rozetrzeć sobie dłonie,dotyk jej delikatnych dłoni ponownie rozbudził w nim pożądanie,gdy skończyła ponownie wziął ją na ręce i położył delikatnie na trawie po chwili do niej dołączając i kontynuując delikatne pocałunki zaś jedną rękę kładąc na jej biodrze.
Lwie Serce
10-10-2015, 11:21
Anna de Loiret
Alessio - wyszeptała ledwie, podniecona kolejnymi to pocałunkami. Uwielbiała bowiem te delikatne, ale bardzo czułe...
Alessio
Złożył jeszcze kilka czułych pocałunków po czym ukląkł koło jej stóp i począł je masować bardzo powoli i starannie....
Kładź się spać Christophe skoro Twa Pani Ci zgrzebła nie dała, byś mógł wykonać Jej polecenia rzekła Liothannea.
Christophe Leroy
Nie, pani. Po prostu go nie wyczeszę, a jedynie rozsiodłam konia i wypiorę ten czeprak i wędzidła... Lub, o ile mogę prosić o użyczenie mi Twego zgrzebła, pani - Mam się położyć bez zrobienia czegokolwiek, bym dostał potem ochrzan od pani Anny i żeby złe słowo o mnie powiedziała przy mym panu? Nie, dzięki...
OD MG
+5 PD
Nie, nie mam zapasowego. Nie będę zaś czyściła zgrzebłem rumaka z Ellyrionu którym czyszczone były bardziej poślednie wierzchowce odparła Liothannea giermkowi.
Alessio
Pod wpływem masażu stóp jego ukochana poczęła jęczeć a on sam zatracać się w pożądaniu,począł składać pocałunki na jej bosych nogach a także pieścić coraz wyższe partie ciała, jej ciało wyginało się w kolejnych spazmach rozkoszy gdy kontynuował masaż,już miał przejść do ud kiedy go dotknęło - O bogowie,jeśli nie przestanę ona mi się odda tu,teraz przy tym strumyku.....,jak bardzo tego pragnę.....,ale czy mogę jej to zrobić? Odebrać wiano i to w takich okolicznościach? Nie,nigdy bym sobie tego nie wybaczył a i ona by nie była taka jak dawniej.....,muszę to przerwać - z tym postanowieniem nagle z ciężkim westchnięciem zakończył pieszczoty,pogładził ją jeszcze po policzkach i pocałował w usta, nic nie mówiąc i kładąc się koło niej ujmując ją za rękę.
Lwie Serce
10-10-2015, 14:05
Anna de Loiret
Jęczała i mruczała dość głośno od pocałunków składanych przez ukochanego na jej stopach, czuła wielkie podniecenie i przyjemność, położyła sobie także jedną dłoń na swej kobiecości nieświadomie. Wiedziała, że pieszczoty bosych stóp oraz nóg mogą być bardzo miłe, ale pierwszy raz doznała od nich takiego podniecenia... Zadziwiła się wielce, kiedy ukochany przerwał swe pocałunki oraz masaż. Gdy zaś ułożył się obok niej, nie puszczając jego dłoni przyklękła nad nim i patrząc w oczy spytała jakoby zawiedziona - to już? Czułam się jak w raju...
Christophe Leroy
W porządku... - odparł jej, po czym podszedł do konia Anny i zaczął go rozsiodłowywać. Gdy skończył wziął czaprak i wędzidła i podążył z nimi nad strumyk trzymając się z dala od miziających się kochanków, coby nie dostać ochrzanu, że im przeszkadza...
Alessio
Kwiecie mego życia ja też....,ale musiałem to przerwać żeby...... no wiesz,wszystko nie zaszło za daleko.....,na pełny masaż przyjdzie nam obojgu poczekać do ślubu - odparł przytulając ją i czule gładząc po włosach
Lwie Serce
10-10-2015, 14:19
Anna de Loiret
Westchnęła i pocałowała wybranka w usta, mówiąc po tym - w noc poślubną dokończymy to, co dzisiaj zaczęliśmy. Dziękuję za to, że zachowałeś się... Zachowałeś się jak rycerz. Roland na pewno się cieszy, że na ciebie trafiłam. Po tym wstała bardzo szybko jakoby rozdrażniona i podeszła do strumyka, by umyć sobie włosy.
Alessio
Podszedł do niej,jeszcze raz mocno przytulił,pocałował w czubek głowy a następnie wrócił do obozowiska z mieszanymi uczuciami.....
Lodowata woda szybko ugasiła rozpalone zmysły. Annie wydała się równie zimna co ostatnio, ledwo zdążyła umyć swe włosy zanim całkowicie zgrabiały jej palce. Chrstophe wyprał w tym czasie czaprak i umył wędzidło w bardzo zimnym górskim strumieniu. Alessio wróciwszy do obozowiska zobaczył, że Liothannea już układa się do snu przykrywszy kocem. Jej rumak zwiesił głowę nad swą Panią, wygląda jakby nad Nią czuwał.
Alessio
Chcąc zająć czymś myśli krążące wokół ukochanej zajął miejsce z którego mógł widzieć cały obóz i powiedział z uśmiechem - Masz wiernego przyjaciela Pani,łatwiej będzie czuwać we dwóch
Świt reaguje jedynie gdy me życie w bezpośrednim niebezpieczeństwie się znajduje. O żywota innych nie dba.
Christophe Leroy
Dobra... Wyprane. Eh, się szczotką nie podzieli bom koń jej przeszkadza... A co on, jakiś syf przenosi? Ale z kolei jeśli jednak zostawię tego konia bez oczyszczenia to ochrzan tak czy inaczej dostanę.Może trawą szybciej pójdzie, bom samymi dłońmi to ja to tak długo będe robić, aż się zrobi ciemno... - powstał, wyrwał wiecheć trawy i zaczął zmierzać w kierunku konia Anny. To co umył położył na jakimś kamieniu niedaleko ekwipunku Anki, a następnie wziął się za czyszczenie i jako takie rozczesywanie sierści tego konia. Starał się robić to dokładnie, ale jednocześnie nie guzdrząc się z robotą zanim zapadnie całkowita ciemność. Wszak na oślep nie będzie się szykować do snu...
Techniczny:
Najpierw czyści, potem czesze. Zanim przestanie cokolwiek widzieć przez te ciemności to przerywa i szykuje się do snu.
Alessio
Taaa, no to zagaiłem, chyba Liothannea,jakkolwiek ją lubię nie jest najmocniejsza w te klocki - pomyślał po czym dodał na głos - Eee,rozumiem....., a ja muszę Cię Pani przeprosić bowiem zaniedbałem swą obietnicę nauki mego ojczystego języka. Wiedz że jestem do Twej dyspozycji..... - przetłumaczył to jeszcze na Tileański po czym ukłonił się jej.
Ach, ale to jutro, teraz senna jestem, a jeszcze warta mnie czeka. Spokojnego czuwania.
Alessio
Oczywiście,jak sobie życzysz Pani - odparł,ponownie lekko się przed nią kłaniając
Lwie Serce
10-10-2015, 14:51
Anna de Loiret
Brrr, zzzimne. A tak chciałam się cała wykąpać... Pomyślała szlachcianka, zaraz też wzięła w dłonie swe buty i ruszyła do obozu. Gdy ujrzała giermka czyszczącego jej wierzchowca bez zgrzebła i szczotki, podeszła do niego. Westchnęła i spojrzała mu w oczy z politowaniem - zgrzebła nawet nie masz przy sobie, idź spać, nie będziesz godzinę ślęczał tutaj. Czaprak uprany? Wędzidło umyte?
Christophe Leroy
Tak, nie mam, pani... Czaprak uprany i wędzidło umyte, a koń rozsiodłany. Leżą na tamtym kamieniu - po czym wskazał jej go i dodał z ukłonem - Cóż... W takim razie dobrej nocy, pani - i odszedł w kierunku swych koni, zostawiając tą trawę gdzieś za jakimś drzewkiem, coby nie zawiało i na kogoś nie poleciało. Rozsiodłał je, po czym odszedł zdjął z siebie kaftan i czepiec kolczy jak i miecz, lancę i tarczę i ułożył je obok siebie i zaczął przygotowywać sobie posłanie.
Techniczny:
Do elfki nie idzie spać.
PerWerka
10-10-2015, 15:04
Techniczy
Sorka muszę w pracy być do około 18.00
OD MG:
Nie ma problemu, Arathena i tak śpi.
Lwie Serce
10-10-2015, 15:44
Anna de Loiret
Ach ci plebejusze, nie powie nawet, że nie ma czym konia wyczyścić. Ale sumienny przynajmniej. Dobrej nocy - odpowiedziała i podeszła do swego wierzchowca. Dobranoc kochany - rzekła mu, po czym ucałowała go w czoło. Zaraz też położyła się sama, otwierając medalion z podobizną swoją oraz brata, wpatrując się w Rolanda oraz próbując zasnąć...
Sen szybko zmorzył Annę. Alessio zaś musiał bardziej na słuch się zdać podczas pełnienia warty, niż na wzrok, im bardziej ciemno się robiło. Gwiazdy niby rozświetlają część nieboskłonu, ale mroku na ziemi to nie rozprasza. W dodatku spora część nieba skryta jest za czarnym pasmem pobliskich gór. Może Liothannea zapomniała, że nie każdy potrafi widzieć przy tak słabym świetle, prawie że w całkowitej ciemności. Na szczęście jednak Jego warta minęła spokojnie.
Alessio
Podszedł do ukochanej,jedną rękę położył na jej ramieniu drugą zaś zaczął delikatnie gładzić jej włosy, wpatrywał się tak chwile w jej anielskie i spokojne oblicze,rozkoszując się tym widokiem po czym pocałował ją czule w policzek mówiąc łagodnym głosem - Kochanie,czas na Twoją wartę
Lwie Serce
10-10-2015, 16:00
Anna de Loiret
Roland? Wyjąkała cicho. A, Alessio... Dobrze kładź się spać - wyszeptała i po przetarciu swych oczu oraz zamknięciu medalionu, usiadła na trawie, trzymając w dłoniach swój miecz.
Alessio
Usiadł obok niej wtulając się w ukochaną, siedział tak przez chwilę po czym spojrzał jej w oczy i zapytał z niepewnością w głosie - Aniu kiedy stanę przed Twym ojcem......, jak mam się zachować?
Lwie Serce
10-10-2015, 16:09
Anna de Loiret
Dumnie, jak prawdziwy szlachcic, z głową uniesioną do góry. Masz mu pokazać, że będziesz moim dzielnym obrońcą, że jesteś w stanie się mną opiekować. Możliwe, że będziesz musiał udowodnić swoją biegłość w walce... Szeptała, cały czas się rozglądając.
Anna widzi głównie różne odcienie ciemności. Chyba warta ma na nasłuchu polegać, a nie na rozglądaniu się.
Alessio
Wiesz jak z nią jest..... - odparł ze smutkiem - życie bym za Ciebie oddał bez wahania a i odwagi mi nie brakuje ale z mieczem nie radzę sobie najlepiej....
Lwie Serce
10-10-2015, 16:18
Anna de Loiret
Nigdy nie mów, że nie brakuje ci odwagi - syknęła. Nie wiesz bowiem, jak się zachowasz gdy ujrzysz szarżującego na ciebie rycerza. Pycha nie jest cnotą, zwłaszcza, kiedy nie masz pewności że twe słowa odzwierciedlają prawdę. Połóż mi się na kolanach i śpij, a walki sama cię nauczę, tym się nie martw.
Techniczny
Ania cały czas mówi szeptem.
Alessio
Nic już nie powiedział jedynie pocałował ją czule w usta po czym ułożył się wygodnie,okrywając kocem a głowę na jej kolanach kładąc.
Warta Anny również mija spokojnie. Mniej więcej pamięta gdzie położyła się Liothannea, zresztą jest tam plama nieco głębszej ciemności w kształcie Jej wierzchowca.
Lwie Serce
10-10-2015, 16:40
Anna de Loiret
Wstała powoli, głowę Alessia kładąc na ziemię, przedtem wyciągając część koca spod niego, by na nim ją oprzeć. Podeszła po tym do Liothannei patrząc pod nogi, trzymając się także z dala od tylnich nóg wierzchowca. W pewnym dystansie od elfki, zaczęła nucić niezbyt głośno melodię jednej z pieśni bretonńskich, woląc nie podchodzić nagle do być może śpiącego rumaka, który czuwa nad przyjaciółką.
OD MG:
+5 PD
Rumak królewskiej córki parsknął cicho nad uchem śpiącej ledwo Anna zaczęła nucić. Liothannea odezwała się niezbyt głośno Ach, to już moja pora na pełnienie warty, udaj się Anno na spoczynek.
Lwie Serce
10-10-2015, 16:50
Anna de Loiret
Skinęła elfce głową i wróciła do ukochanego. Weszła pod jego koc i wtuliła się mocno, kładąc też swoje nogi na jego, a swe złote włosy zarzucając mu na twarz.
O brzasku obudziło Christophe potrząsanie przez ramię i głos Liothannei Idź na drugą stronę traktu nazbierać chrustu na ognisko, zostaw konie w spokoju. Są wyczyszczone, a muszą pozycję w stadzie ustalić. Jest dość zimno, w obozowisku nie widać wierzchowców, leżą tylko ich siodła i uprzęże.
PerWerka
10-10-2015, 17:35
Arathena
Przebudził ją lekki ziąb, ale czuła się wyspana i wypoczęta . Z zamkniętymi oczami wsłuchiwała się w ''życie obozu". Nic niepokojącego nie usłyszała więc postanowiła podciągnąć swój koc po uszy i jeszcze chwile poleżeć... Zastanawiała się co przyniesie im dzisiejszy dzień. Rano, a szczególnie po wyspaniu, umysł poukładawszy sobie w nocy wszystko na miejsce do swoich szufladek, przypominał jak wygląda droga, gdzie są jakieś miejsca na ewentualne zasadzki czy inne niespodzianki.... Zbliżali się znowu do Zakazanego Lasu i wiedziała że dziesiątki oczu będą ich obserwować. Zdawała sobie też sprawę, że nie umknie z ich spojrzenia Dostojnik Wysokich Elfów. Nawet jeśli nikt nie rozpozna w niej córki króla to koń, którego dosiada będzie i tak świadczył o tym, że mają do czynienia z kimś ważnym.
Tak sobie jeszcze rozmyślała przez chwilę gdy przypomniała sobie o pstrągach.....
Wstała powoli i przeciągnęła się.....
Widząc Liothannę. Czas pomału by posiłek złowić... uśmiechnęła się i wzięła swą sieć w ręce....
Christophe Leroy
Otworzył oczy i odparł jej zaspany - D-dobrze, pani... - choć nie miał najmniejszej ochoty wstawać, to zmusił sięi powstał, schował swój koc do sakwy podróżnej, założył swój pas na miecz, schował oręż do pochwy i ruszył po suchy chrust tam, gdzie nakazała mu elfka.
Arathena Czarna Wdowa
Właśnie Cię miałam budzić w tym celu. Alessio z Anną niech sobie śpią dalej, obudzi się ich na śniadanie. Christophe poszedł już po chrust na ognisko.
Christophe Leroy
Przeciąwszy trakt zobaczyłeś w oddali małe stado Waszych koni. Rumak Liothannei właśnie spółkuje z klaczą Aratheny. Trzmiel przeganiany przez wierzchowca Anny zbliżył się za bardzo do konia Alessio, który także go pogonił. Twój zaś z potargana grzywą goni Motyla. Faktycznie ustalają swą pozycję w stadzie.
PerWerka
10-10-2015, 18:35
Arathena (elficki)
Uśmiechnęła się do Elfki.... Przepraszam za moje zachowanie... wczoraj Anna mi kazała więc nie zabrzmiało to pewnie szczerze, ale dziś sama chcę ci przysiąc, że Twoja tożsamość zostanie tylko dla mnie... ruszyła w stronę strumienia.... I dziękuję Ci....
Gdy była w pobliżu strumienia starała się być jak najciszej tylko można. poszukała jakiegoś wąskiego miejsca, by mogła w nim rozciągnąć sieć.
Za pomocą kamieni i kijków przymocowała ją do obu brzegów i bardzo ostrożnie i cicho poszła w dół strumienia. Wcześniej też starała się też wypatrzeć pstrągi.
Gdy była jakieś z 20 metrów od sieci rzuca kamieniami w wodę i płoszy ryby, które instynktownie powinny uciekać w górę rzeki. Jeśli udaje się coś złowić a nie jest tego za dużo powtarza czynność w innym miejscu, wyjmując wcześniej i ubijając połów...
Potem wraca do obozu...
Christophe Leroy
Spojrzał na chwile na konie, po czym zaczął zbierać dalej chrust na ognisko - A niech i ustalają swą pozycję, nie przeszkadzam im... Ani zabawianiu się konia tej elfki z koniem Aratheny, hehe. Pogryziony nie chce wrócić do obozu, ani rozjechany, a zresztą i tak ta elfka wie, iż ten wierzchowiec miał ruję... Albo zapomniała. Cóż, nie mój problem.
Liothannea skinęła głową i odpowiedziała w elfim. Zrozumiałam że starasz się jak najszybciej wypełnić powierzone Ci zadanie i pretensji o to do Ciebie nie żywię. Tylko na przyszłość pamiętaj, że to ja jestem przywódczynią tej grupy, choć nieformalną.
Za pierwszym razem udało się Arathenie załapać dziesięć pstrągów, po dwa na głowę.
Christophe wracając z chrustem zauważył że konie się już spokojnie pasą.
Christophe Leroy
I po wszystkim... Niech się tam pasą, ja lecę z tym chrustem do obozu - powiedział cicho do siebie i ruszył do obozu.
PerWerka
10-10-2015, 20:36
Arathena
Przyniosła ze sobą połów, który wcześniej oprawiła nad strumieniem jednocześnie myjąc się tez sama. Pstrągi nadziała na patyki i zaczyna je smażyć.....
Christophe zdążył także już wrócić do obozowiska, Liothannea zaś rozpalić ognisko z chrustu które przyniósł. Alessio z Anną wtuleni w siebie obudzili się pod wpływem zapachu smażonych ryb.
PerWerka
11-10-2015, 08:10
Arathena
Miałam nadzieję, że uda mi się złowić lipienia. Mięso delikatne i smaczne jak żadnej innej ryby. Uśmiechnęła się przyjaźnie do Elfki.
Christophe, nie było Ci zimno w nocy widzę, bo nie skorzystałeś z mej rady by posłanie obok mojego zrobić.... Widziałeś jak Pan Alessio i Panienka razem spali wtuleni?... Kpić z zimna mogli bo nic tak nie ogrzeje ciała jak drugie ciało...
Odpowiedziała z uśmiechem Lipień to raczej bardziej na północ stąd występuje, po drugiej stronie tych gór. A Christophe pewno nie ufał sobie, że potrafił by opanować się tak blisko ładnej kobiety. Chyba trafiła bo giermek poczerwieniał.
Christophe Leroy
Wolę nie ryzykować i siebie nie testować... Tak tylko na wszelki wypadek - odparł poczerwieniony obojgu, ostatnie zdanie wypowiadając żartobliwym tonem - Cholera... Ale trafiła. Bo co ja mam się tulić do Aratheny w nocy. Jeszcze się obudzi, a tu coś w nocy ją będzie kuć w plecy...
PerWerka
11-10-2015, 17:43
Arathena
Testować? przed czym? zaśmiała się głośno... Przecież chcesz być rycerzem, więc nie musisz obawiać się pokus... Nie miej mi za złe ale tak bardo lubię jak się czerwienisz... Puściła oczko giermkowi nadal się śmiejąc.
Obróciła ryby na druga stronę by się nie przypaliły... Jeśli będziemy mięli szczęście to znajdziemy Rabarbar Górski. Ryby w nim owinięte będą dłużej soczyste i smaku ziół nabiorą...
Lwie Serce
11-10-2015, 17:47
Anna de Loiret
Przysłuchiwała się tylko rozmowie udając że śpi, bowiem leżenie będąc wtuloną w ukochanego, zwłaszcza gdy jest dość zimno, sprawiło że wcale nie miała ochoty wstawać, oraz na tę chwilę zapomniała o wszystkim innym.
Christophe Leroy
Ale dopóki nim nie zostanę to i nie wypadałoby wpadek zaliczać, ani nie błaźnić się przed innymi, wszak dopóki dzień pasowania mnie na niego nie nadejdzie to i próba ma cały czas trwa. A że lubisz to to widać... I to od samego początku - odparł jej z uśmiechem.
PerWerka
11-10-2015, 20:19
Arathena
No jasne, że lubię gdy ciepło w nocy.... Przecie to normalne....
A w czerwieni Ci do twarzy... Wydajesz się taki niewinny. Prawda Liothanneo, że przeuroczy?
Alessio
Gdy obudził się i dostrzegł jak bardzo wtuliła się w niego ukochana wręcz cały się rozpromienił - Ja.....,nie wiedziałem że ona tak bardzo mnie miłuje, już wcześniej przypuszczałem że pod tą złością i kaprysami kryje się troska i potrzeba czułości ale teraz nie mam wątpliwości,tylko jak ja to błogosławieństwo uzyskam? Cóż z tego dla ojca będzie że się oboje szczerze i wielce miłujemy skoro mieczem machać nie potrafię? Ehh......,ale o to będę się martwić potem a teraz niech ta chwila trwa wiecznie - pomyślał po czym przymknął oczy nie chcąc przerywać tej cudownej dla niego chwili i całkowicie ignorując grę pomiędzy Aratheną i giermkiem.
Liothannea parsknęła śmiechem, po chwili jednak spoważniała Kwestia gustu i skali Aratheno. Po pierwsze, pozory często mylą. Po drugie, gdybym nazwała Christopha przeuroczym, zabrakło by mi słów po opisać urodę księcia Tyriona. Jej oczy na chwilę się zamgliły. O czym to rozmawiałyśmy... a tak, o rycerzach. Mylisz się, rzeczą rycerską nie jest nie czuć pokus, tylko je zwalczać. Wroga z którym walkę toczyć mamy zaś rozsądnie jest się obawiać. Głupcem jednak ten, który wystawia się na takie niebezpieczeństwo, którego pewny jest, że mu nie podoła uśmiechnęła się do giermka.
Wstawiajcie śpiochy! Śniadanie gotowe! krzyknęła nagle. Po czym jeszcze głośniej wrzasnęła w elfim Świt! Przyprowadź stado! Okrzykom królewskiej córki z oddali odpowiedziało rżenie.
Christophe Leroy
Oh, widzę, że coś mi sugerujesz tym uśmieszkiem... Zobaczymy czy nie podołam - pomyślał sobie widząc, jak wymawia ostatnie zdanie i szczerzy się do niego. Nie odwzajemnił uśmiechu, spojrzał tylko na nią, po czym usiadł na kocu i czekał, aż ryby się upieką.
PerWerka
12-10-2015, 18:45
Arathena
Skubnęła kawałek ryby i posmakowała. Z apetytem oblizała palce.... Smaczne jadło z rana, wypoczęta... czego jeszcze można wymarzyć?..... Gdy Elfka wołała konie.... O może klaczy, której nie będą ogiery napastowały.... Uśmiechnęła się radośnie
Lwie Serce
12-10-2015, 20:44
Anna de Loiret
Zamruczała po słowach elfki, wiedząc iż wstawać już musi. W małżeńskim łożu będziemy tak spędzać caaaałe poranki... Wyszeptała.
Alessio
I nie tylko poranki - odszepnął całując ją czule w usta a ręce kładąc na jej smukłym ciele
Lwie Serce
12-10-2015, 21:04
Anna de Loiret
Uśmiechnęła się i przewróciła ukochanego na plecy, kładąc się na nim. Uniosła głowę, pytając pozostałych dość radośnie - cóż za jadło naszykowaliście?
Alessio
Wydał z siebie głośne westchnięcie a męskość od razu naparła na spodnie gdy tylko ukochana się na nim położyła....., jego ręce zaś mimowolnie poczęły pieścić jej ciało a on sam nie mógł oderwać od niej oczu kompletnie ignorując głód i cały otaczający świat....
PerWerka
12-10-2015, 21:30
Arathena
Świerze pstrągi, panienko... Zjadajcie póki ciepłe bo za niedługo ruszać musimy... Mam nadzieje, że jak dowiozę ich więcej do pracodawcy to on się nie zezłości że jej cnoty nie dopilnowałam. Przecie nic o tym nie wspominał. pomyślała widząc co razem z Alessio wyrabiają
Christophe Leroy
Ciężka próba przed Tobą, panie Alessio... Co mój pan Ci uczyni, bądź jakie zadanie ci na próbę wystawi, gdy się dowie, iż pragniesz posiąść rękę jego córki. Choć zapewne jeśli pozwoli, to próba nie będzie łatwa, bo i innego kandydata sobie wyobraża dla niej... Czas pokaże.
Lwie Serce
12-10-2015, 21:34
Anna de Loiret
All...eee...ssio przestań, bo nie wypada bym ję.... jęczała przy wszystkkkich - wyszeptała, po chwili złażąc z ukochanego. Podeszła do Aratheny i usiadłszy, zaczęła jeść rybę, bacząc na ości.
Alessio
W ostatniej chwili powstrzymał się od złapania ją za rękę - Ojciec gdy się dowie że wiano odebrałem najpierw zetnie a potem zapyta jak to się do cholery stało......., no i jej tego zrobić nie mogę....., trzeba ukrócić te czułości bo oboje źle skończymy.... - pomyślał po czym odczekał chwilę aż jego męskość nieco opadnie i usiadł koło reszty w milczeniu częstując się jedną z ryb
Mięso ryb pyszne, nieco zbyt gorące, więc i tak dość ostrożnie je jedliście dmuchając na nie by ostygło. Podczas posiłku do obozowiska przybiegły wasze wierzchowce. Pierwszy rumak elfki razem z klaczą. Następny Thilbaut z Gwiazdorem. Po chwili Galahad za podążającym za nim Trzmielem. Motyl na samym końcu przybieżał. O, widzę że już zdążyły ustalić hierarchię w stadzie rzekła na ten widok Liothannea pomiędzy kęsami.
Lwie Serce
12-10-2015, 21:55
Anna de Loiret
Thilbaut, chodź do pani! Christophe, jak twój wierzchowiec się zwie?
Christophe Leroy
Galahad, pani.
Lwie Serce
12-10-2015, 22:00
Anna de Loiret
Galahad? Ładnie, znam nawet opowieść o sir Galahadzie, to imię dobrze mi się kojarzy. Braciszek opowiadał mi o tym dzielnym rycerzu... A właśnie, znasz giermku jakieś opowieści? Na pewno znasz, wszak każdy, kto przyszłym rycerzem jest słyszał wiele ballad i historii o wielkich czynach, heroiźmie, odwadze, poświęceniu i miłości... Rzekła, wracając do jedzenia i wyczekując na odpowiedź Christphe'a.
PerWerka
12-10-2015, 22:03
Arathena
Kończyła pomału zajadać się rybą, gdyż pilnując ich podczas smażenia podgryzała już co nieco...
Na widok podążających koni i usłyszeniu słów Liothannei .... Świeżości nabrała moja Zorza. Mam nadzieję, że ruja się skończy i zapanować nad innymi da radę... powiedziała dość poważnie... Wstała powoli i odeszła zbierać swoje rzeczy. od ogniska zabrała tez pozostałą część swojego posiłku..
Alessio
Bardzo powoli jadł swój posiłek, już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie całkowicie nieobecnego duchem, myśli jego krążyły bowiem cały czas wokół kwestii błogosławieństwa, wiedział że nie przypomina nawet w połowie wymarzonego zięcia ojca swej ukochanej - Cóż,najwyżej przyjdzie mi dać głowę za tą miłość,tu na obcej ziemi, z dala od mojego pięknego Miragliano......,ale ona jest warta takiego poświęcenia
Przewodzenie stadu ma swe przywileje, nie wiem czy Świt z nich skorzystał. Jeśli tak, to oczywiście będziesz mogła zatrzymać źrebaka Aratheno. Choć wątpię by pozwolono Ci go wywieźć poza Bretonnię rzekła Liothannea. Trzeba by wymyślić jak ogrzać wodę, by można było bezpiecznie napoić nasze wierzchowce. Strumień za zimny by wprost z niego mogły pić. Uzupełnijcie też swe zapasy wody w bukłakach, jeśli je posiadacie. Ugasimy swe pragnienie winem zanim woda w bukłakach cieplejsza się zrobi, tylko obmyję swe ręce wstała po skończonym posiłku i ruszyła do strumienia.
Thilbaut podszedł do Anny. Giermek musiał chyba sporo przed świtem wstać, by zdążyć go tak dokładnie wyczyścić i jeszcze nazbierać chrustu na ognisko.
PerWerka
13-10-2015, 16:27
Arathena
Woda nie musi być ciepa a ino letnia. Musimy wykopać dół i wlać do niego wody. Potem rozgrzać kamienie w ognisku i wrzucić je gorące do rowu z wodą... to powinno wystarczyć by im nie zaszkodziła.
Mnie i tak nigdy nie będzie wolno dosiadać takiego konia., Ale dziękuje Ci Pani... Uśmiechnęła się.
Alessio
Dlaczego nie wolno by Ci dosiadać takiego konia Aratheno ? - spytał ją ożywiając się nieco
Christophe Leroy
Tak pani, znam... Lecz nie czas teraz na opowieści, wszak czas nas nagli - odpowiedział, po czym zaczął dojadać do końca ryby.
PerWerka
13-10-2015, 18:24
Arathena
Spojrzała na ogiera Elfki.... Nigdy nie będę już w oczach moich rodaków kimś.... Nie dokończyła myśli... troszkę zasmucona.... Tylko nieliczni mogą poszczycić się wysokim urodzeniem.
Co sądzisz o moim pomyśle by konie napoić ciepłą wodą? Spojrzała na Elfkę, ale w jej wzroku nie było żadnej zawiści.. można w nich było raczej zobaczyć zafascynowanie i możliwe że też troche zazdrości, ale takiej pozytywnej...
Alessio
Spojrzał na nią ze współczuciem, po chwili nachylił się do niej i wyszeptał cicho - Mi tego nie musisz mówić....
Pomysł dobry, tylko czym ten dół wykopać? odpowiedziała zagadnięta.
Lwie Serce
13-10-2015, 18:32
Anna de Loiret
Gdy jej ukochany konik do niej podszedł, zapomniała o wszystkim innym, nie odpowiedziała też nic giermkowi. Zaczęła głaskać Thilbauta po głowie, szyi, kilka razy go też ucałowała, śmiejąc się przy tym radośnie.
PerWerka
13-10-2015, 18:33
Arathena
A choćby i kijami i kamieniami nie może być za głęboki. Powinien być raczej płytki i dość szeroki. Proponuje by jedni zaczęli kopać a inni znajda płaskie kamienie. Te szybciej się nagrzeją.
OD MG
+5 PD
Zatem ja ruszę kamieni odpowiednich szukać odrzekła i poszła z powrotem w kierunku strumienia.
Alessio
Christophe chodź mi pomóc, poszukamy jakichś porządnych kijów do kopania
Lwie Serce
13-10-2015, 18:54
Anna de Loiret
To ja idę z Liothanneą! Poszła natychmiast za elfką, przerywając pieszczenie swego konia.
Christophe Leroy
W porządku, panie. Chodźmy.
PerWerka
13-10-2015, 18:54
Arathena
Ruszyła za elfką by pomóc jej poszukać kamieni. Płaskie w strumieniu widziałam gdy pstrągi łowiłam...
Nie moja ta sprawa, ale z ciekawości spytam. Christophe nie jest Ci obojętny, czy po prostu się nim bawisz Aratheno? spytała Liothannea gdy się nieco dalej oddaliłyście.
Alessio
Ty i Arathena to coś więcej czy się tylko ze sobą droczycie? - zapytał bezceremonialnie rozglądając się za jakimś kijem po chwili dodając z uśmiechem - Ładna i zaradna dziewczyna...., tylko nie mów tego Ance,hahaha
Christophe Leroy
W porządku panie haha - odparł mu z uśmiechem, rozglądając się za kijami i dodał - Tylko droczymy. Ładna i zaradna to prawda, ale na coś więcej nie ma raczej co liczyć po dwóch dniach znajomości, tym bardziej, że to elfka.
Alessio
Jak jesteśmy sami mów mi po prostu Alessio, nie czuję się niczyim panem...., byle Ania bądź inny możny tego nie usłyszeli - odparł puszczając do niego oko, po czym dodał - A co do tego że to elfka.....,to wierz mi na słowo że prawdziwa miłość nie zna granic, jeżeli czujesz do niej coś więcej to nie odtrącaj z powodu na jej rasę czy pochodzenie....
PerWerka
13-10-2015, 19:29
Arathena
Zaskoczona bezpośredniością Liothannei.... Nie,, nie bawię się z nimmm!...Wyrwało je się. Starała się by nie widziała zakłopotania. Owszem żartujemy... Lubię go,,, Wiem, że jest inny. Opanowany i zaradny.... Nie wiem jak to powiedzieć... Wiesz, byliśmy razem w drodze przez zaledwie dwa dni i nie znam go, ale czasami wydaje mi się, że... widać jak szukała słów... Te jego gafy...-myślę,,, mam nadzieję, że to prze zemnie. Spojrzała na Elfkę i Annę, trochę zarumieniona...
Christophe Leroy
W porządku - pokiwał mu głową na zgodę, po czym kontynuował - Nie czuję, ona zapewne też nic więcej do mnie nie czuje, ale jeżeliby coś wyszło, to nie odtrąciłbym jej... Wszak to by zbyt bolesne dla niej by było. A jeżeliby nawet coś między nami wyszło to pozostałby problem w związku z mą służbą, wszak jestem giermkiem. Zapewne by mi mój pan pogratulował, ale czy by mnie zwolnił ze służby dla niej... Tego nie wiem - Całkiem miły i w porządku jest ten Alessio. Wszak nie traktuje mnie jak robola, skorom się z plebsu wywodzę, a i normalnie z nim porozmawiać można.
Lwie Serce
13-10-2015, 19:49
Anna de Loiret
A wiesz, Aratheno, że ów giermek w przyszłości, dość niedalekiej, ma zostać zwolniony ze służby przez mego ojca i pasowany na rycerza? Urodziwy już jest... A jak stanie się rycerzem... Puściła oczko Arathenie.
Alessio
Obawiam się że Twój Pan na mnie swą uwagę skupi,hehe - odparł ponuro, szedł tak przez moment w milczeniu po chwili jak gdyby nagle się rozchmurzając i dodając - tak czy inaczej mam nadzieję że znajdziesz kiedyś swą prawdziwą miłość Christophe,tak jak i ja odnalazłem swoją Anię, ahh,cóż to za kobieta, ile ma wdzięku i uroku, jest taka piękna,mądra i czuła, a do tego ma złote serce, zaiste warto dla niej życie na szali położyć...
I me serce żywiej bije dla pewnego rycerza. Urodziwszego jeszcze nie spotkałam, ale służba Ojczyźnie ważniejsza od motyli, które na Jego widok czuję westchnęła królewska córka także się nieco rumieniąc. Może choć Tobie Aratheno będzie dane szczęścia zaznać.
Lwie Serce
13-10-2015, 19:56
Anna de Loiret
O! Jak on wygląda? Jakiego rumaka dosiada? I jak brzmi jego imię? Zaczęła wypytywać, nie mogąc pohamować ciekawości.
PerWerka
13-10-2015, 19:59
Arathena
Przyjazne spojrzenia Anny i Liothannei, oraz ich uśmiechy zawstydziły elfke... Ej, no dziewczyny przecie ja go nie znam..... Co nie znaczy, że nie mogę go bliżej poznać ... zachichotała....
To książę Tyrion, najbardziej znakomity z rycerzy Ulthuanu. Brak mi słów żeby oddać Jego urodę. Być może będziesz go mogła Anno osobiście poznać. Jeśli mój rumak za księcia może uchodzić wśród koni, to Jego za samego cesarza również zachichotała, choć głębszej czerwieni twarzy tym ukryć nie mogła.
Christophe Leroy
Gdy tylko będzie mógł to i na mnie ją skupi... I to na pewno - odparł trochę ponuro przypomniawszy sobie o Ważce, po czym po paru chwilach odparł już mu normalnym tonem - Kiedyś być może i odnajdę ją, czas pokaże. W każdym razie... życzę ci powodzenia z mym panem, bo pewno jeżeli pozwoli Ci o zabieganie o rękę Twej lubej to i wystawi Cię na próbę czyś godzien i czy zapewnisz bezpieczeństwo jego córce...
PerWerka
13-10-2015, 20:05
Arathena
Widząc zaczerwienienie Elfki.
Zapewne dla wszystkich zakochanych Ich wybranek jest Tyn Naj.... powiedziała z wyolbrzymioną powagą, ale i w żartobliwym tonie.
Lwie Serce
13-10-2015, 20:05
Anna de Loiret
Do Aratheny z uśmieszkiem - poznasz go bliżej na pewno, jeśli zechcesz. A chyba jest co poznawać... Z urody przypomina mojego kochanego Rolanda, jak byl młodszy... Ale wiesz, musisz go najpierw troszeczkę poprowokować, sprawdzić, jaki on jest, jak zachowa się w różnych sytuacjach, no i czy jest czuły!
Do Liothannei zaś wzdychając - och... Taki rycerz to marzenie każdej panny, z miłą chęcią bym go poznała! Ach żeby taki wojownik walczył na turnieju wykrzykując me imię... Ale... To tylko marzenie. Uśmiechnęła się nieco.
PerWerka
13-10-2015, 20:09
Arathena
O już prowokowałam... choć nieświadomie i niechcący.... Ale....... przerwała nagle i stała się troszkę poważna... Przepraszam obiecałam coś i nie mogę powiedzieć. nic ponadto
Alessio
A jaki to człowiek? Czego mam się po nim spodziewać? - zapytał szczerze zaciekawiony
Cóż, gdybyś się chciała z nami wybrać za morze, to sama mogła byś się przekonać czy tylko w oczach zakochanej Jego uroda nie ma sobie równej roześmiała się, powoli czerwień na Jej twarzy blednie.
Christophe Leroy
Cóż... Jest on hardy, surowy i bardzo zdyscyplinowany, ale i szlachetny i honorowy... Jak to rycerz. Choć niestety jest nerwowy, więc i łatwo go zdenerwować choćby najmniejszą wpadką. Tak generalnie można by go opisać. Jeżeli zamierzasz zdobyć swą ukochaną to i pewnie będziesz musiał wykazać się sprytem jak i swymi umiejętnościami, wszak na pewno nie spodziewał się, iż jego córka wybranka swego znajdzie poza swym domem, a może i on sam planował co innego. Im lepiej się pokażesz, tym po prostu większa szansa, że zgodzi się wydać ją za Ciebie.
Alessio
Oj Christophe, albo za nią wyjdę albo zginę próbując, tu nie ma niczego pośrodku......, w każdym razie dziękuję Ci za szczere słowa
PerWerka
13-10-2015, 20:34
Aratchena
Podnosiła własnie kamień z wody gdy dotarły do niej słowa Liothannei... Aż z wrażenia, bo i porośnięty mchem i śliski i jeszcze mokry był w dodatku, niezdarnie jej wyślizgnął się z rąk wprost do wody. a ze był płaski i tak jakoś niefortunnie poleciał, że woda chlapnęła ja prosto w twarz....
Wycierając ja w sumie też dość niezdarnie, spoglądała to na elfkę to na Annę...
Ja? Za morze?.... Naprawdę nie spodziewałam się, że ... Rzucając kamień w wodę nigdy nie wiemy gdzie kręgi na wodzie się pojawią. Zdajesz sobie sprawę zapewne z tego, że to dla mnie ogromne wyróżnienie? Nie słyszałam nigdy by jakiś Leśny Elf zapuścił się w tak odległe miejsca.....
Podbiegła do Liothannei i ja uścisnęła z nieukrywana radością, i choć po małej chwili zreflektowała się że to już troszkę zbyt uczuciowa reakcja puszczając uścisk...
Wybacz... Ale naprawdę.. Och jaka ja szczęśliwa jestem... Anno!..... Elfka zaczęła skakać z radości... Jej nagły przypływ adrenaliny był nie do okiełznania... W tej chwili była w stanie zanieść wszystkie kamienie z rzeki.... Wykopać wielkie doły, napoić tabuny koni.......
Leśne Elfy objęte banicją są przez króla Feniksa od zamierzchłych czasów. Ale na pewno przekonam Ojca by ją zdjął w Twoim przypadku uśmiechnęła się mam na to swoje wypróbowane sposoby.
Lwie Serce
13-10-2015, 20:45
Anna de Loiret
Zaśmiała się widząc Arathenę rzucającą się Liothannei na szyję. Cieszę się Aratheno, że będziesz nam towarzyszyła, będę miała z kim wylewać gorzkie żale na mężczyzn - zaśmiała się znów.
Christophe Leroy
Pokiwał mu głową na zgodę... Po paru chwilach jednak zapytał - Jeśli można wiedzieć to jak poznałeś panią Annę?
Przewidujesz że Alessio Ci ich dostarczy? roześmiała się podnosząc kamienie które upuściła pod wpływem zaskoczenia uściskiem Aratheny. Na szczęście na ziemię, a nie na nogę którejś z nich.
Lwie Serce
13-10-2015, 20:51
Anna de Loiret
Zwłaszcza, kiedy nie będzie chciał pocałować mego wierzchowca, albo nie zachowa się po rycersku, czy najgorsze, zacznie uczyć naszego potomka tej swojej medycyny! Odpowiedziała z uśmiechem.
PerWerka
13-10-2015, 20:55
Arathena
Nie śmiałam powiedzieć choć pomyślałam o tym.... Poznam samego Króla Elfów... Zrobiła bardo dystyngowaną minę.... Duma choć w tej chwili bardziej żartobliwa wyraźnie wskazywała na to, że jest prze szczęśliwa....
Na mężczyzn panienko znam tylko jeden sposób... to nie jest przyzwoite ale za to skuteczne.... wiedziała że znowu się rumieni
Alessio
Poznaliśmy się zupełnym przypadkiem w Miragliano,w jednej z karczm......, czy potrafisz sobie wyobrazić że na początku się nienawidziliśmy? - zapytał, zaś po chwili ciągnął opowieść - Potem oboje się w sobie zauroczyliśmy, a wszystko zaczęło się od tego że me życie uratowała,mimo tego że moment wcześniej się poróżniliśmy, to się nazywa szlachetność......,ale wracając,później przekuliśmy to w wielką miłość......Wspólnie przeżyliśmy piekło ale i kilka niezapomnianych chwil - tu oblał się rumieńcem wspominając momenty bliskości z ukochaną po chwili kontynuując - Oboje byśmy za siebie życie oddali, i myślę że tak jak ja nie wyobrażam sobie życia bez niej tak i ona nie potrafiła by mej śmierci przeboleć.....
Christophe Leroy
Cóż... Nigdy się nie spodziewasz kiedy Cię te uczucie dopadnie, ani do kogo się je będzie żywić...
Liothannea parsknęła śmiechem. Christophe z Alessio dotarli z kijami do obozowiska, widzą zdążające z kamieniami z naprzeciwka roześmiane kobiety.
PerWerka
13-10-2015, 21:20
Arathena
Widzisz panienko? Ach Ci mężczyźni bawią się patykami w ziemi jak dzieci a kobiety tachają ciężary.... Przechodząc koło Christophe i Alessio cmoknęła giermka w policzek.... Tak naprawdę przyjacielsko i bez żadnych podtekstów...
Techniczny...
kamienie ofc wcześniej juz gdzieś tam odłożyła...
Christophe Leroy
Spojrzał zdziwiony na Alessia, jako iż elfka cmoknęła go w policzek i to do tego po ich rozmowie o niej. Pierwsze co przyszło mu do głowy to to, iż podsłuchiwała, choć po chwili rozwiały się jego myśli, bo Arathena raczej by się tak szybko raczej nie uwinęła z kamieniami, ani nie wróciła do swoich... Odwrócił się od razu w jej kierunku i z lekkim uśmiechem powiedział - A czym sobie to zasłużyłem?
PerWerka
13-10-2015, 21:40
Arathena
Bo Cie lubię.... To wystarczający powód? uśmiechnęła się i puściła oczko.
Christophe Leroy
Tak, wystarczający - odwzajemnił uśmiech - Milusio... Choć na pewno nie tylko dlatego, co nie? Hehe... Oj kobiety.
Kopanie rowu kijami nie szło zbyt dobrze. Alessio wpadł nagle na pomysł, że może mieć lepsze narzędzia w postaci denek od beczułki. Tylko tak dobrego piwa żal, chyba żeby je wypić zamiast wina, które proponowała Liothannea. Na pięć osób wyszło by po niecałym litrze Bugmana. Wysoka elfka wrzuciła kamienie do dogasającego powoli ogniska.
Alessio
Ehh, do niczego nie dojdziemy z tymi przeklętymi patykami, nie da się tym pracować! - zezłoszczony odrzucił kij, i usiadł przy dogasającym ognisku, siedział tak przez chwilę naburmuszony po czym nagle powiedział - Chyba,że.... - nie dokańczając myśli podszedł do juków i wyciągnął z nich beczułkę z przepysznym krasnoludzkim trunkiem mówiąc z uśmiechem do Liothannei - Co powiesz Pani żebyśmy jej zawartość zamiast wina skonsumowali a pozostałości do kopania wykorzystali?
Doskonały pomysł, choć ja akurat wolę wino - odpowiedziała z uśmiechem.
Alessio
Hmm, to nieco komplikuje sprawę, to piwo jest bardzo mocne...., Najdroższa,Aratheno,Christophe? Powiedzcie proszę że mi pomożecie, szkoda by je było wylewać......
Lwie Serce
14-10-2015, 17:48
Anna de Loiret
To krasnoludzkie piwo, nie mogę się teraz upić! Wypiję tylko kilka łyków - odparła.
Christophe Leroy
Pewnie, panie, tylko skoro bardzo mocne to nie za dużo, bo wszak pijany to ja zapewne nie zajadę daleko hehe - odparł mu
PerWerka
14-10-2015, 18:09
Arathena
Nie wiem czy mogę.. Znaczy,,, wiem, że mogę tylko obawiam się, że.... Ja nie piłam jeszcze krasnoludzkiego piwa... No, ale trochę mogę chyba skosztować.
Piwo mocne i dość treściwe, ciemne o mocno korzennym smaku. Jego moc można śmiało przyrównać do okowity, ale nie pali w gardło jak gorzałka. Jednak nawet jego stosunkowo niewielka ilość okrutnie sponiewierała nie przyzwyczajoną do tak mocnego trunku Arathenę.
Techniczny:
Chritophe - 1 PS, odporność na strach 5 h
Alessio - 1 PS, odporność na strach 5 h
Arathena - kompletnie pijana, odporność na strach 5 h
Anna - odporność na strach 1 h
Lwie Serce
14-10-2015, 18:34
Anna de Loiret
Nie żebym coś sugerowała, czy cokolwiek mówiła na ten temat, ale prawdziwy rycerz powinien zająć się damą, nawet jeśli ta nie zachowała się jak dama i zachlała w trupa... Ale, ja tam nic nie mówię - mimo to spojrzała przelotnie na Christophe'a. Dodała zaraz - gdybym coś mówiła, to miałabym na myśli, że powinien wziąć ją na ręce, na swego wierzchowca potem, utulić nieco, żeby nie zleciała...
Christophe Leroy
Ależ dobrze o tym wiem, pani... I taki był mój zamiar - odpowiedział jej, po czym wziął ją na ręce i ułożył na jego kocu widząc jak się zatacza - Ty tu leż, siedź czy coś bo się zaraz przewalisz - po czym odszedł na poprzednie miejsce - No cóż... To chyba można kopać.
Alessio
Oj Christophe, fajny facet z Ciebie ale do kobiet to Ty się zwracać nie umiesz....... - pomyślał słysząc tekst giermka do pijanej jak bela elfki, gdy oddalił się nieco z Aratheną podszedł do ukochanej i szepnął jej do ucha - Czyżbyś chciała pobawić się w swatkę moja miła?
Lwie Serce
14-10-2015, 18:52
Anna de Loiret
To plebejusz, muszę sprawdzić czy jego jedynym życiowym celem jest napełnić brzuch i usługiwać wyżej urodzonym, czy też ma uczucia, rozum, oraz... Czy jest zdolny do miłości - odszepnęła do ucha ukochanego.
Alessio
Żebyś tylko jej w ten sposób nie zraniła...., pamiętaj że elfy długo żyją a smutna to rzecz ukochanego przeżyć......, no i Christophe to dobry chłopak...., ale rób jak uważasz, wiedz że cokolwiek postanowisz będę Cię wspierał...... - powiedział jej wciąż szeptem następnie przytulając się do niej i czule gładząc po jej długich włosach
Lwie Serce
14-10-2015, 19:07
Anna de Loiret
Każdy kiedyś przeżyć musi śmierć bliskiej osoby, ja wiem to bardzo dobrze. Wiem też, że chwile radości i okazanej sobie miłości warte są tego cierpienia... Odszepnęła, za chwilę dodając - widzisz, jak to miło dotykać pięknych włosów? I ty musisz zapuścić, żebyś wyglądał jak na szlachcica przystało.
PerWerka
14-10-2015, 19:16
Arathena
Kosztując piwo nie zdawała sobie sprawy jak ono może być dobre. Piła łapczywie ze swej miski i nawet nie zdawała sobie sprawy jak ono na nią zaczyna działać....
Gdy siedziała na ziemi i widziała wyniki kopania patykami dołów sama wzięła jakiś tak kijaszek i żmudnie zaczęła nim robić dziurę w ziemi....
Ale z uwagi an jej stan dziurawienie szło jak szło... czyli mizernie... Podniosła ten kijaszek bliżej swojej twarzy... Tym to ja se mogę....i cisnęła nim w jakąś stronę. Ej, Alessio gdzie te deseczki z beczki?... chyba że? zaczęła sie obracać i rozglądać czy coś zostało do picia.. oblizała usta i zamlaskała.. zostało co jeszcze? Uniosła głupawy wzrok na biesiadników w tym samym momencie, w którym giermek zaczynał ją podnosić na ręce.. O... zrobiła wielkie oczy... mój rycerz.... Chriśt.... nie mogła sobie poradzić z wypowiedzeniem poprawnie jego imienia... Móóóój rycerz..... E,,,, a gdzie mnie niesiesz???? objęła go za szyję gdy ją niósł... Popatrzyła mu w oczy cmoknęła go w usta...
Gdy sadzał ją na swym kocu usłyszała to co do niej mówił.... E..... zdecyduj się bo nie wiem co? Leż, siad... pad? jak? Ej,,, jak przewalisz? Ty mnie?
Próbowała się podnieść....
Anno, chwyć Ją za ręce, ja złapię za nogi, a mężczyźni niech kopią ten rów. W takim stanie nie będzie nie tylko mogła zwiadu czynić, ale nawet podróżować. - stwierdziła Liothannea podchodząc do pijanej.
PerWerka
14-10-2015, 19:22
Arathena
słysząc i widząc jak dziewczyny do niej mają zamiar podejść... E.. zaraz.... sama pójdę.... Ale gdzie?
Alessio
Chodź Christophe Ty nasz Bretoński Don Juanie,wykopiemy wreszcie ten cholerny dół - powiedział i zaśmiał się przy tym lekko
Do strumienia Aratheno. Anno, pomóż mi, sama całą wieczność będzie tam iść.
Christophe Leroy
Zaśmiał się lekko i podszedł do Alessio - Już drugiego buziaka zarobiłem dzisiaj. Ładnie hehe.
PerWerka
14-10-2015, 19:29
Arathena
Jakiego śtrumfienia? przecie nic mi nie jest... no dobra pójdę..... pfójdę! przecie mówię......, ale jak wykopiemy te wilcze doły....
Tylko muźwa nie tymi kijajkami.... haha ha ha ha....
Alessio
To widzę że szybko idziecie do przodu,hahaha - odparł do giermka szturchając go przyjacielsko, sam zadziwiony swym nad wyraz dobrym humorem, po czym wciąż uśmiechnięty wziął się do kopania dołu fragmentami beczułki
PerWerka
14-10-2015, 19:41
Arathena
A jutro teź bedziemy koać... starała się usiąść koło chłopaków i pomóc im w kopaniu dziury.
Alessio
Aratheno, odpocznij sobie,my się zajmiemy pracą....... - powiedział do niej łagodnie,zakładając jej jedną rękę na ramię i obejmując w pasie, dając znak Christophowi by uczynił to samo z drugiej strony, po chwili dodając do Liothannei i Ani - Moje Panie,przejmijcie ją proszę póki jej jakieś ciekawsze pomysły do głowy nie przyjdą
Christophe Leroy
Podszedł do niej i uczynił to co mu kazał Alessio - Tak Aratheno... Pójdź z tymi paniami, a my zajmiemy się pracą - powiedział jej równie łagodnie
PerWerka
14-10-2015, 19:58
Arathena
łooo... mądrze posłuchać mądrej głowy.... A.... pomysły,, pomyyysły... Ciiiiiiiiii!!!
Dwaj rycerze w sztok pijani
Idą razem do swej pani.
hej Panowie moi mili
gdzie tak mocno żeście spili?
Zaśpiewała, gdy ją razem prowadzili kołysząc biodrami do tańca... A że to raczej było włóczenie nogami a nie taniec... no cóż....
Z ust leśnej elfki rozległo się nawet melodyjne bełkotanie:
Twaj ły... cese w stok pijani
Itą łaz...emm... do swej pani
hej Panhic owie młoi mili
cie tak mocno seście sss..pili?
Trąca przy tym trzymających Ją mężczyzn biodrami, choć gdyby ne była przez nich trzymana, to już dawno by się znalazła na ziemi. Liothannea złapała Arathenę przejmując Ją od Christopha.
Lwie Serce
15-10-2015, 16:35
Anna de Loiret
Braciszek zawsze powtarzał - siostrzyczko jak już masz się upić, to wtedy, kiedy wiesz że będziesz miała czas na leczenie. A ta co zrobiła... Ehhh... Szlachcianka wzięła Arathenę za ręce.
PerWerka
15-10-2015, 17:23
Aratchena
Spojrzała na Annę... przymknęła jedne oko... O, Panienka... nazwałaś mnie sio,,rcioczsz... siorszciszkoą... O jak miło... Daj pyska. Próbowała ją pocałować....
Nagle ziemia uciekła Arathenie spod nóg. Liothannea, jak tylko Anna złapała za ręce pijaną, schyliła się i złapała Arathenę za kostki i szarpnęła raptownie do tyłu. Coś powiedziała w jakimś obcym języku, który ze zgromadzonych znała tylko Anna. Do strumienia trzeba Ją tak wrzucić by plecami wpadła, czyli rozbujać porządnie i na trzy puścić. Ziemia ciekawie zaczęła się przesuwać przed oczami pijanej, Chyba nauczyła się latać, tylko czemu tak nisko?
Alessio
My tymczasem wracajmy do pracy - powiedział do giermka ledwo dusząc w sobie śmiech widząc zachowanie elfki i to jak została przed chwilą potraktowana
PerWerka
15-10-2015, 18:01
Arathena
Łee... E, Widzieliście? Latam... ha ha.... Liothano, to zaklęcie działa... A mogę wyżej?
Tak, za chwilę. Raz! Dwa! Trzy! W trakt odliczenia Arathena zaczęła się wznosić i opadać, jakby na jakimś hamaku była. Na sam koniec Liothannea się roześmiała, a leśna elfka wzbiła się w powietrze wyżej i przekręcając wokół własnej osi spadła do czegoś mokrego i okropnie zimnego. Lodowata woda w strumieniu szybko Ją otrzeźwiła. Plecy bolą jakby je ktoś kijami okładał, choć woda nieco zamortyzowała upadek. Mężczyźni usłyszeli głośny plusk od strony strumienia.
PerWerka
15-10-2015, 18:16
Arathena
Chwila w jakiej frunęła była niezwykle przepiękna.... Nie pamiętała niczego podobnego z czym mogła to przyrównać.. Jedyne co było nie tak to to, że taka krótka... i
strasznie. ale przestrasznie zimna...
Wstała nagle na równe nogi... Co jest?.. co się stało?... Objęła się rękoma i odruchowo zaczęła rozcierać ramiona... Starała się jak najszybciej wydostać z wody.
Lwie Serce
15-10-2015, 20:11
Anna de Loiret
Szlachcianka zaczęła chichotać widząc leśną elfkę, która otrzeźwiała jak z bata strzelił. Dość tej kąpieli! My tu ciężko pracujemy, a ta się bawi w wodzie i jeszcze udaje, że lata, widzisz Liothanneo? Rzekła z uśmiechem.
PerWerka
15-10-2015, 20:45
Arathena
Brrrrr. jak zimno.., brrrr..
Chyba nie jest najlepszym pomysłem by w tym mokrym ubraniu stać..... Ejże ,poda ktoś jakiś koc? muszę się ogrzać brrrrrr....
Elfka zaczęła się rozbierać i mimo, że nie bardzo wiedziała dlaczego znalazła się w wodzie i o co chodziło z tym lataniem, nie bardzo chciała rozmawiac na ten temat. W tej chwili liczyło się tylko to że jej było zimno i coś z tym trzeba było zrobić i to jak najszybciej
Lwie Serce
15-10-2015, 20:56
Anna de Loiret
Giermku! Koc dla twej ukoch... Dla pani Aratheny! Wydarła się w stronę obozu, po czym podeszła do elfki i chichotając wciąż, zaczęła pocierać jej obydwa ramiona, by ją ogrzać nieco. Tacy sobie serdeczni sie wydajecie, i te spojrzenia, że aż się pomyliłam - dodała ciszej.
Liothannea roześmiała się po słowach Anny i pobiegła do obozowiska.
PerWerka
15-10-2015, 21:08
Arathena
A..aa..aaapsik.
Christophe Leroy
"...dla Twej ukochanej"... Dobra, lecę po ten koc lepiej - powiedział do Alessia z lekkim uśmiechem, po czym podszedł do swego koca, otrzepał go gdyby był jakiś brudny i zaczął go nieść w kierunku strumyku, chodź widząc Liothanne biegnącą w kierunku obozu podszedł do niej i zapytał - Cóż, pani chyba po koc przybywa, czyż nie?
Techniczny
Giermek daje go jej jak powie, że tak :P chyba, że nie bedzie chciała go targać to sam leci z nim do Aratheny xD
Tak, przecież nie będziesz Jej nagiej oglądał rzuciła i wzięła koc chyba ze sama kiedyś tego zechce dodała biegnąc z powrotem do strumienia.
PerWerka
15-10-2015, 21:17
Arathena
Alessio Co to murwa był za trunek? Stado szczurów bym mogła przeganiać, ale nic nie pamiętam co przez ostatnie dziesięć minut robiłam.... krzyknęła w kierunku narzeczonego Anny....i kontynuowała rozbieranie...
Christophe Leroy
A czemu nie? Ostatnim razem jej to nie przeszkadzało, hehehe... Dobra, bądź poważny Christophe i bierz się do roboty - pokiwał jej głową na zgodę, po czym wrócił do kopania.
Lwie Serce
15-10-2015, 21:23
Anna de Loiret
Hmmm... Wiesz Aratheno, jak Christophe się tobą troskliwie zajął, gdy byłaś... Gdzieś tam... Daleko... Zachlana w trupa. Wziął cię na ręce, ułożył wygodnie, no no... I widziałam iskierki w jego oczach.
Alessio
Chyba zostałeś postawiony przed faktem dokonanym.....hehe - odparł giermkowi z uśmiechem zaś słysząc okrzyk elfki pomyślał - A co ona dalej pijana że po imieniu się do mnie zwraca? - po chwili odkrzykując z ironią - Pani Aratheno toż to wyborne krasnoludzkie piwo było, czyżbyś nie doceniała jego wytwornego smaku?
Christophe Leroy
Ano widzę... Ciekawe tylko czemu - odparł mu z uśmiechem, a pytanie brzmiało raczej na retoryczne.
PerWerka
15-10-2015, 21:40
Arathena
A doceniam...krzyknęła... Panienko następnym razem jak będziemy kopać rowy to już nie beczkami... starała się żartować.. choć po prawdzie jej do śmiechu nie było.. Ciekawa jestem jak my teraz pojedziemy bo w mokre nie mam zamiaru sie ubierać.. Chyba że któraś z was ma coś na przebranie....
Techniczny
Arathena wali wszystkim na TY bo nie obawia się żadnej bury
około 5 h
Liothannea przybiegła, rzuciła koc Arathenie z okrzykiem Łap! i pobiegła z powrotem.
Lwie Serce
15-10-2015, 21:45
Anna de Loiret
Westchnęła ciężko i obmierzyła Arathenę wzrokiem - hmmm... Chyba moja suknia będzie na ciebie pasować, poczekaj chwilę, przyniosę. Szlachcianka udała się po swoją zieloną suknię.
PerWerka
15-10-2015, 21:45
Arathena
Owinęła się w koc i zbierała swoje mokre ubrania.. Gdy podejdzie do ogniska ma zamiar porozwieszać je i sama siadać koło ognia by sie ogrzać...
Ech, panienko chyba mogę sie ubrać przy ognisku
Gdy wróciłyście zobaczyłyście że Liothannea rozrzuciła butem resztki ogniska, i na rozpostarty koc skopuje z żaru kamienie.
Lwie Serce
15-10-2015, 21:53
Anna de Loiret
Gdy znalazła swoją suknię, podała ją Arathenie ze słowami - proszę, jest twoja. Dwa lata temu kupił mi ją Roland... Rzekł wtedy, że ładnie mi w zieleni. Weź ją, za dużo wspomnień. Zmrużyła oczy, powstrzymując łzy.
PerWerka
15-10-2015, 22:01
Arathena
Wzięła suknie od Ani.... Och jaka piękna... Dziękuję Ci panienko....
Osunęła koc i zaczęła się w ubierać w suknię. Nie bardzo wiedziała gdzie przód a gdzie tył bo jeszcze czegoś takiego na siebie nie zakładała... popatrzyła na Annę z zaciekawieniem..... chyba się zaraz zbłaźnię... pomyślała...
Trza było w tej beczce konie napoić to byśmy juz dawno w drodze byli... A tak to kopiecie i kopiecie.......
Ujrzała nagle plecak Alessio.... Coś mi mówi, że tak jakos jeszcze jedna beczółeczka tam się chowa.. he he he
Alessio
Od razu odwrócił wzrok - Bogowie, czy ta kobieta ma jakiekolwiek zahamowania? Rozbierać się tak przy wszystkich? Ehh....., a co do beczki to......,cholera jasna, faktycznie przecież jest jeszcze ta cholerna woda z przed zabiegu, Alessio......., ty i ta twoja przeklęta pamięć, a raczej jej brak - natychmiast odrzucił dno beczki i powiedział - Ależ ze mnie głupiec,oczywiście że mam jeszcze jedną, nie nie z piwem Aratheno,tylko z wodą, napełnijmy ją do pełna i wrzućmy tam te kamienie,ehh, przez moje zapominalstwo zmitrężyliśmy nieco czasu, ale nic to, naprawmy to i ruszajmy w drogę....
Christophe Leroy
Giermek od razu odwrócił wzrok w kierunku Anny i zapytał jej, coby nie stać i nie gapić się na ubierającą się Arathenę... - To może ja pani przygotuję nasze wierzchowce coby nieco wcześniej ruszyć?
Alessio
Cały czas unikając wzrokiem widoku nagiej elfki ruszył w stronę swojej torby po beczkę, gdy tylko ją wyjął udaje się nad strumyk mówiąc - Zatem przyprowadź je nad wodę Christophe nie trzeba będzie po nią latać..., i czy któraś z Was drogie Panie mogła by przynieść kamienie na kocu? Tak zaoszczędzimy jeszcze więcej czasu
Skoro z miasta masz jeszcze w niej wodę, to na razie kamieni nie trzeba wrzucać, tylko napełnić pierwszego konia jej zawartością. Aratheno, połóż się na kocu na kilka chwil, szybko przegnasz ziąb ze swego ciała odparła Liothannea przykrywając kamienie druga połową koca.
Lwie Serce
16-10-2015, 14:44
Anna de Loiret
O! Ty myślisz! Wykrzyknęła jakoby oświecona słowami Christophe'a, dodając - bardzo dobrze, bardzo dobrze giermku. Poklepała go po ramieniu, biorąc się zaraz za przywdziewanie swojego kaftana kolczego oraz kurty.
Christophe Leroy
Nic nie odpowiedział Annie, odwrócił się od razu bez słowa i zaczął przygotowywać konie po tym okrzyku Anny, poczynając od jej konia - Za idiotę mnie ma czy co, że tak wrzasnęła?
Alessio
Wyraźnie się skrzywił widząc jak ukochana zakłada zbroje - Ehh, to jej zamiłowanie do zbroi i walki mnie niepokoi, potem z nią o tym porozmawiam..... - pomyślał nie zwracając uwagi na kolejny popis ignorancji swej lubej i miast tego wykonując polecenie Liothannei.
PerWerka
16-10-2015, 20:04
Arathena
Ubrała się w suknie... Chwyciła ją za rąbek i zrobiła obrót...I jak wyglądam? zapytała niewinnie, szukając odrobiny aprobaty, gdyż szczerze powiedziawszy nie czuła się w niej zbyt dobrze.
Po dłuższej chwili, posłusznie położyła się na kocu jak radziła Elfka... Moja odzież pewnie nie wyschnie tak szybko...
Jak się ogrzejesz, to wykręć Ją i owiń wokół jednego z kamieni poradziła Liothannea
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©