Zobacz pełną wersję : PBF Następczyni Tronu
Strony :
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
[
14]
Lwie Serce
26-04-2016, 20:13
Kersijana:
W drodze do szpitala, spotkałaś znajomego Ci Rycerza Świtu. Jechał powoli stępa na swym przyozdobionym białym kropierzem rumaku, zatrzymując się na Twój widok. O! Witaj, cnotliwa pani! Wydobył się głos spode przyłbicy.
Catherine:
Zeszłaś z Margaret na dół, na dziedziniec, gdzie spotkałyście się z Lothiriel, Ritą, Adelą i Beatrice. Lilly przybyła zaraz za wami, wciąż roztrzęsiona. Tristan podprowadził Ci Rosie, ubraną w ciemnoczerwony kropierz, z pancernym, srebrnym naczółkiem.
Na dziedzińcu czekają rycerze Stanowczego Wezwania pod wodzą marszałka Ealdreda, w pełni uzbrojeni, konno, gotowi do walki.
Catherine
Skarbie,trzymaj się Lilly,dobrze?I odwagi maleńka,wrócimy do Was,obiecuję.... - szepnęła do siostry mocno ją tuląc i całując czule w policzek po czym spojrzała na swoją klacz a następnie na Betty z rękami skrzyżowanymi na piersi....
Lwie Serce
26-04-2016, 20:16
Catherine:
No co, chyba nie chcesz by Rosie coś się stało, prawda? Spytała niewinnie królewna.
PerWerka
26-04-2016, 20:18
Kersijana
Ukłoniła się, ale nie miała mu nic poza paroma przekleństwami do powiedzenia, więc szła dalej. Zanim doszła do szpitala miała zamiar jeszcze dojrzeć Mirilli Lassi
Catherine
Wiesz jak do tego podchodzę Betty....Najpierw ubranie a teraz to.... - szepnęła nerwowo do siostry dosiadła jednak swojej klaczy,choć mina zdradzała że nie jest zachwycona tym jak ją obsypano drogimi podarkami....
Lwie Serce
26-04-2016, 20:20
Kersijana:
Twój rumak stoi spokojnie w stajni... Bardzo się ucieszył na Twój widok, od razu gdy Cię ujrzał, podszedł i polizał po twarzy.
Catherine:
No wiem, ale ty powinnaś wiedzieć, jak ja podchodzę do tych, których kocham - odparła cicho Betty.
Podjechał tymczasem do was Ealdred stępa, oraz Lothiriel na swym białym koniu. Pani, chorągiew zakonna gotowa do boju, zaszczytem będzie, jeśli staniesz na jej czele - rzekł marszałek do królewny. Tej od razu oczka zalśniły i podekscytowana odrzekła - tak! Oczywiście! Rycerze! Sformować kolumnę i wyjeżdżamy z zamku, ku bramom miasta! Wykrzyczała, a Lothiriel chrząknęła i cicho stwierdziła - ekhem, córeczko, oni już są w kolumnie...
PerWerka
26-04-2016, 20:25
Kersijana
Też za Tobą tęskniłam... Pamiętasz łąki i wiatr w grzywie? Jasne, że pamiętasz..... Już niedługo,,, Oboje pognamy znowu w nieznane.... Ku słońcu tak jak kiedyś... Tylko TY i ja.... Pocałowała konie bardzo mocno w policzek.... chwilę była w niego wtulona, ale obowiązek i chęć pomocy rannym i chorym w końcu wziął górę....
Catherine
Burknęła coś pod nosem i nic jej nie odpowiedziała,czuła się bardzo niezręcznie z tego powodu jednak i tak nie mogła teraz nic zrobić.... - Jak tylko bitwa się skończy to oddam to wszystko i wrócę do starych ubrań....
Lwie Serce
26-04-2016, 20:33
Kersijana:
Zgodnie z postanowieniem, udałaś się do szpitala czekając na nawał rannych...
Catherine:
Ach tak, hihi - Betty w końcu oparła rękę o biodro, uniosła dumnie głowę i wykrzyczała - za mną, po śmierć, chwałę i wszystko co nam na tym świecie drogie! Rycerze zawtórowali jej okrzykiem i wszyscy kłusem ruszyliście naprzód... Wraz z Margaret, Ritą i Lothiriel. Usłyszałaś jeszcze płacz Adeli...
Catherine
Odwróciła się do Adele i posłała jej całusa zaraz po tym pogrążając się w ponurych myślach i nawet odrobinę nie podzielając zachwytu Betty....
Lwie Serce
26-04-2016, 20:41
Catherine:
Wyruszyliście główną ulicą miasta, w stronę bramy wyjazdowej... Ludzie zebrali się po bokach tej ulicy, pochylając głowy przed wami i rzucając kwiaty pod kopyta bojowych rumaków. Beatrice jest dumna, jak jeszcze nigdy przedtem...
Wyjechaliście przed miejskie bramy na otwarte pole. Jatu widząc to, szybko porzucili swój sprzęt oblężniczy, spieszeni po dosiadali koni i sformowali się w ogromną ławę, w oddali od was. Zagrzmiały ich rogi wojenne... Zaraz dołączyli do was pozostali rycerze oraz inni obrońcy miasta. Cała wasza jazda zebrała się w dużym hufcu, w którym się znajdujecie, w centrum tej małej, lariańskiej armii. Tristan i Margaret zajęli miejsca przy Tobie. Królewna wysunęła się na czoło, jeżdżąc stępa powoli, patrząc na wszystkich... Szczególnie zaś często zawieszając swój wzrok na Tobie i mamie. Wygląda, jakby zbierała myśli...
Catherine
Mimo własnego fatalnego nastroju i samopoczucia nie zapomniała o swoich bliskich,gdy siostra zbliżyła się do niej powiedziała - Betty....Pamiętaj co mi obiecałeś po starciu z żywymi trupami....Uważaj dziś na siebie i nie szarżuj za bardzo,dałaś mi słowo siostro....
Lwie Serce
26-04-2016, 20:54
Catherine:
Pamiętam o wszystkim, co ci obiecałam siostro - odszepnęła Beatrice i zacisnęła zęby, szarpiąc mocno wodzami. Zaczęła galopem jeździć przed szeregami swojej jazdy... Wydobyła miecz Anor z pochwy i rozpoczęła swą przemowę - zwróćcie swe oczy ku mnie, posłuchajcie, co chcę wam rzec! Wiele lat temu uzurpator Ulryk wymordował potomków królewskiego rodu Pendoru! Przeżyłam tylko ja... Wychowana przez królową Noldorów i rycerzy Gryfa, niezłomnie stojących na straży dynastii! Dzisiaj wiodę was do walki... Do walki o sprawiedliwość! Na moje przybrane siostry przysięgam wam, że dam wam chwałę, dam wam sprawiedliwość, dam wam dobro a Pendor znów będzie uosobieniem cnót, honoru, rycerskości! Nie bójcie się śmierci w tej bitwie... Śmierć jest tylko początkiem, kiedy nadejdzie, wyczekiwać będziecie w raju na swych bliskich! Nie odejdziecie od tych, którzy was kochają, nie odejdziecie na zawsze! A gdy znów się spotkacie w krainie wiecznego życia i młodości, będziecie mogli rzec, że oddaliście swe ziemskie żywota za słuszną sprawę! Na wszystko co miłujemy, na wszystko czemu jesteśmy wierni, wzywam was do walki, rycerze Larii! Na śmierć albo zwycięstwo, na śmierć albo zwycięstwo!!! Wywrzeszczała na cały głos unosząc miecz do góry.
Catherine
Na śmierć albo zwycięstwo! - krzyknęła w ślad za siostrą by dodać jej otuchy dobywając przy tym miecza,chciała nawet zaklaskać w dłonie bowiem była to naprawdę dobra przemowa jakiej prawdę mówiąc się po niej nie spodziewała....Do myślenia dały jej zwłaszcza słowa o raju jednak nie przekonały jej a wręcz ponownie przypomniały straszny i nieubłagany dla niej los.... - Cóż z tego skoro najpierw będę paskudna i niedołężna i przez kilka lat wycierpię tyle ile przez całe dotychczasowe życie?!A takie zdziry jak Kersijana mają dar nieśmiertelności,ten świat jest naprawdę popieprzony....
Lwie Serce
26-04-2016, 21:05
Catherine:
Ten sam okrzyk podchwycili wszyscy, poza Lothiriel, która wyjęła sakwy przytroczonej do siodła biały, zdobiony róg. Cokolwiek się stanie, nie rób nic głupiego i zaufaj mi, wiem co robię - szepnęła do Ciebie królowa i ruszyła cwałem naprzód. Beatrice wrzasnęła znów - naprzód, zawierzmy swe żywota na ołtarzu walki między dobrem a złem, szarża! Skinęła mieczemw stronę wroga i cały hufiec ruszył galopem z głośnymi okrzykami.
Catherine
Pognała w ślad za siostrą jednak cały kontrolowała wzrokiem gdzie jest mama....Jej słowa nie zbyt wzięła sobie do serca bowiem w obecnym stanie ostatnie na co zwracała uwagę było własne życie i bezpieczeństwo....W śmierci w boju widziała nawet szansę na uniknięcie strasznego losu jaki z pewnością ją czekał....
PerWerka
26-04-2016, 21:16
Kersijana
Poszła do szpitala, ale nie mogła usiedzieć na miejscu... Wewnętrznie czuła, że jej miejsce jest gdzie indziej. Wierciła się pospiesznie z kąta w kąt by w końcu pobiec do stajni po swego konia....
Nie umiem walczyć, ale Ty zasługujesz na to by tam być.... Może,,,,Ty nie zapomniałeś jak kiedyś przy innym Panu dzielnie stałeś w szyku i razem z innymi rumakami w szalonej szarży niosłeś strach i panikę wrogowi... Biegnij mój miły na zatracenie... Może przyjdzie dziś nam razem jeszcze gnać w Zielonym Gaju. Niekończących się łąk w trawie gęstej jak mgła poranna.... Biegnij...
Kersi dosiadła rumaka i pognała za chorągwiami.....
Lwie Serce
26-04-2016, 21:23
Catherine:
Pędząc z całym hufcem w stronę Jatu, dostrzegłaś jak królowa zaczęła jechać cwałem po ukosie i zadęła z całej siły w róg. Pierścień na jej palcu zalśnił niesamowitą, niespotykanie wielką jak dotąd poświatą... Wtedy z oddali usłyszałaś odpowiedź kilkudziesięciu innych, tak samo grzmiących rogów wojennych a Jatu, szykujący się do szarży, zatrzymali się zdezorientowani.
Kersijana:
Wystrzeliwszy pędem z miasta ujrzałaś ogromną, błękitną poświatę i usłyszałaś dźwięk kilkudziesieciu rogów wojennych. Nie doszło jeszcze do walki...
Catherine
W każdej chwili była gotowa rzucić się na pomoc mamie i z niepokojem obserwowała to co właśnie wyczyniała....
PerWerka
26-04-2016, 21:29
Kersijana
Zwalniała konia gdy podjechała na tyły chorągwi... Mirillia Lassi nastroszył uszy i Elfka wyczuła jak napina mięśnie.... Nawet Ona, znając go i doskonale czując się w siodle ledwo mogła nad nim zapanować. Koń zaczął się tak zachowywać dokładnie wtedy gdy usłyszał Róg Nordolskiej Królowej.... Widocznie wyczuwał Swych Braci i Siostry... Elfka mogła przysiąc, że za chwilę straci nad nim kontrolę... Położyła dłoń na jego szyi. Już nie długo..... Obiecuje....
Lwie Serce
26-04-2016, 21:35
Catherine:
Jatu zaczęli panicznie się cofać, nie zamierzając chyba stawiać zbyt silnego oporu. Lothiriel zatoczyła koło, dobywając łuku i puszczając celne strzały w stronę koczowników, a następnie wyczekując aż przejedziecie. Wasza szarża wbiła się w nich, siekając jeźdźców i tratując wysadzonych z siodeł. Rozległy się przeraźliwe krzyki, szczęk stali, rżenie koni i grzmoty wielu, wielu kopyt. Rozpętała się straszliwa walka, ale Jatu starają się wycofywać, chociaż co chwila zawracają, tak jakby byli atakowani z dwóch stron... Widocznie spodziewana odsiecz przybyła.
Kersijana:
Dostrzegłaś, że szarża kawalerii wreszcie wbiła się w Jatu. Na jej tyły wycofała się Lothiriel, zbierając wokół siebie kilku konnych łuczników, w tym Ritę. Królowa dostrzegła Cię i zaczęła się przyglądać ze zdziwieniem...
Catherine
Siekła koczowników bezlitośnie,nie tylko by dać ujście złym emocjom jakie się w niej zebrały ale także za rany jej przyjaciółki,zgwałcone kobiety,zamordowanych mężów i dzieci i spalone wioski....Zatracała się w walce i nie baczyła zbytnio na trzymanie szyku,nie przejmowała się też tym czy przeżyje czy zostanie na polu bitwy już na zawsze....
PerWerka
26-04-2016, 21:41
Kersijana
Starała się jak tylko mogła zapanować nad koniem... Dostrzegła wpatrującą się w nią Lothiriel jednak nie podjeżdżała do niej... Trzymała się z tył by przypadkiem królowa nie zginęła próbując ją ochraniać, albo robiąc podobnie głupią rzecz. Obserwowała z pewnej odległości co się w ogóle dzieje... Skupiała się na koniu... To w sumie teraz powierzyła mu swoje i tak już wątpliwe życie...
Lwie Serce
26-04-2016, 21:49
Catherine:
Po kilku chwilach bezlitosnej walki, koczownicy otrząsnęli się i zaczęli desperacko walczyć. Potężni, elitarni i znakomicie opancerzeni wojownicy okazali się trudnym wyzwaniem. Pośród bezladnej rąbaniny, dostrzegłaś Margaret walczącą szaleńczo w okrążeniu. Na jej pomoc rzucił się całe szczęście Tristan, ścinając dwóch koczowników od razu i dołączając do walki z resztą. Sam jednak dostał potężnie buzdyganem, który wgniótł jego hełm... Blacha zadała mu chyba poważną ranę na głowie, bo krzyknął głośno z bólu. Betty tymczasem spięła swego rumaka ostrogami i z wyskoku odrąbała głowę jeźdźcowi Jatu, ale sama znalazła się niemal w beznadziejnej sytuacji, wychylając się przed szereg rycerzy.
Kersijana:
Mirillia Lassi niesie Cię z gracją... Jatu zaczynają okrążać Lariańczyków z lewej flanki, już ich strzały padają tam, gdzie jesteś, na szczęście póki co Cię mijając. Jeden z konnych łuczników po oddaniu strzału, krzyknął do Ciebie - uciekaj pani, śmierć tu znajdziesz tylko a i tak orężem się nie posługujesz!
Catherine
O nie....Za mną!Chronić królową! - krzyknęła ruszając jej na pomoc,życie Tristana także ceniła jednak nie mogła porzucić siostry w tak trudnej sytuacji....Gdy tylko wyrąbała sobie do niej drogę rzekła gniewnie z trudem nie czyniąc jej wyrzutów ze złamanej obietnicy - Wracaj do szeregu głupia,nie widzisz że wpadłaś w okrążenie?!
PerWerka
26-04-2016, 21:58
Kersijana
Jakby ją łucznik z jakiegoś odrętwienia wyrwał nagle... Ściągnęła wodze i skierowała konia łukiem na tyły... Wzrokiem jeszcze spojrzała na królową nordolczyków... ale powoli wycofywała się... Ów łucznik miał rację.... Co ona właściwie chciała robić w strojnej kiecce na polu walki... Gdy wycofywała się i była w miarę w bezpiecznej odległości zaczęła rozglądać się za rannymi...
Lwie Serce
26-04-2016, 22:05
Catherine:
Rycerze szybko podążyli za Tobą i przebiliście się do królewny. Beatrice tymczasem jest tak podekscytowana, że nie orientowała się, że jest w okrążeniu. Skinęła Ci głową z dziwnym uśmiechem, ogniem w oczach, i łapiąc Cię za rękę ruszyła naprzód, w kolejne kłębowisko wrogów, a rycerze za wami... Ale Jatu zawrócili swe konie i zaczęli zasypywać was deszczem strzał...
Kersijana:
Ujrzałaś, że właśnie na lewą, chwiejącą się i oskrzydlaną flankę, nadjeżdża masa rycerzy Gryfa, imponująca swym złowrogim wyglądem. Prowadzi ich Wielki Mistrz Archibald, i mimo że nie widzisz przysłoniętej hełmem twarzy, to rozpoznajesz go po czerwonej poświacie z oczu. Niektórzy ranni leżą na polu bitwy, nie mogąc się ruszyć, ale podejście do nich jest wielce ryzykowne...
PerWerka
26-04-2016, 22:11
Kersijana
Nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo starała się dostać mimo wszystko do rannych... Wzrokiem też szukała Elfki....
Catherine
Złapała ją mocno za rękę i cmoknęła w policzek mimo że miała ochotę dać jej z liścia by nieco ochłonęła....Zaraz po tym krzyknęła - Jadę sprawdzić co z Margaret i Tristanem!Nie goń ich Betty i nie szalej tak!Już jedną obietnicę złamałaś! - po czym zawróciła konia postanawiając wprowadzić swój plan w życie,normalnie nie opuściła by siostry jednak grupa rycerzy która jej towarzyszyła nieco ją uspokajła....Nie liczyła jednak na to że Betty ochłonie,czuła że jedynie uderzenie w twarz mogło by ją teraz ostudzić ale wiedziała że wtedy jej mała siostra zaczęła by płakać....No i nie wypadało bić królowej na oczach całego wojska nawet jeśli ta na to zasługiwała....
Lwie Serce
26-04-2016, 22:18
Kersijana:
Zeskoczyłaś z konia i wzięłaś jednego z rannych rycerzy. Ciężko mu pomóc lub znieść z pola bitwy, wiele bowiem waży w tej zbroi... Jest przytomny, ale nic nie mówi. Królowej nigdzie nie dostrzegasz. Nagle spadł ogromny deszcz strzał, niektóre z nich doleciały aż tu. Jedna zraniła Cię w udo...
Catherine:
Natarcie się zatrzymało, gdy Jatu zaczęli uciekać i zasypywać was deszczem strzał. Dotarłaś do Margaret i Tristana, rycerz leży na ziemi i osłania swym ciałem nieprzytomną Veccaviankę. Sam niestety na wbite trzy strzały w lewe ramię...
Catherine
Nie! - krzyknęła rozpaczliwie zeskakując z Rosie i przypadając do rannej przyjaciółki,na szczęście w tym wszystkim pamiętając by zabrać ze sobą tarczę....Jednak nie mogła sobie wybaczyć że zostawiła ich samych mimo,że w głębi duszy wiedziała że tak samo mogła by skończyć Betty gdyby ją zostawiła.... - Tristanie,dasz radę ją stąd zabrać?Dla Was już bitwa skończona....Pomogę Ci wsiąść na konia a potem ją podam....
PerWerka
26-04-2016, 22:24
Kersijana
Syknęła z bólu. Sama ranna i rycerz leżący w zbroi... Gdzieś ranny Panie?... Nie mogąc go odciągnąć w bezpieczne chciała na miejscu zacząć go opatrywać
Lwie Serce
26-04-2016, 22:30
Catherine:
Uważaj! Ryknął rycerz i mocno Cię do siebie przytulił, tak że zasłoniliście sobą Margaret. Spadła kolejna ulewa strzał, cztery z nich wbiły się rycerzowi w plecy, dziesiątki zaś odbiły od jego pancerza i Twej tarczy. Jedna ze strzał zraniła też Twą dłoń bardzo boleśnie...
Kersijana:
Dopiero zauważyłaś, że rycerz ma wbity w plecy grot lancy. Coś jęknął, ale nie mogąc sklecić żadnego słowa...
Catherine
Załkała bezgłośnie a w jej oczach pojawiły się łzy,wiedziała że nie da rady zabrać ich obojga,nie było też mowy by którekolwiek z nich tu zostawiła....Dlatego odłożyła dumę na bok i krzyknęła rozpaczliwie - Pomocy!Pomóżcie mi! - i zasłoniła sobą i swą tarczą oboje z nich wiedząc że nie przeżyją kolejnego deszczu strzał bez jej poświęcenia a ten z pewnością nadejdzie.... - Czemu głupku nie wziąłeś swojej tarczy?!
Lwie Serce
26-04-2016, 22:43
Catherine:
Kilku rycerzy pozbawionych koni rzuciło się wam na pomoc. Jeden wziął Margaret na ręce, drugi Ciebie, a dwóch wzięło Tristana. Zaczęli was szybko prowadzić na tyły... Catherine... Jęknął w Twą stronę Tristan.
Catherine
Jestem tu i żyję dzięki Tobie....Obie żyjemy,ocaliłeś nas Tristanie.... - odparła mu łagodnie,jednak w środku aż się rwała do walki,zresztą zamierzała do niej wrócić jak tylko opatrzą jej dłoń....
PerWerka
27-04-2016, 17:19
Kersijana
Dni Twe Panie kresu doczekały... wyszeptała widząc jego ranę.. Doskonale sobie zdawała sprawę, że nie może mu w tych okolicznościach pomóc.Starała się by jej głos brzmiał najczyściej i najmilej jak to tylko możliwe. Zewsząd spadały strzały i choć wydawało się że wróg ustępuje to jeszcze nic nie jest przesądzone... możliwe, że właśnie się przegrupowują. Elfka nie chciała jednak opuścić rannego rycerza. Jeśli taka będzie potrzeba to przy nim, w tych być może jego ostatnich chwilach, będzie. Położyła jego głowę na swoje kolana i pogłaskała po policzku uprzednio zdejmując mu hełm.
Lwie Serce
28-04-2016, 13:18
Catherine:
Tristan uśmiechnął się tylko i zamknął oczy wyczerpany. Tymczasem przybyło do was kilku lariańskich rycerzy na koniach, prowadząc także wasze rumaki. Jeden z nich krzyknął - jestem tu z rozkazu pani Beatrice, mam strzec księżnej Catherine, sir Tristana i pani Margaret, póki nie wydostaną się poza pole walki!
Kersijana:
Gdy zdjęłaś hełm rycerza, ujrzałaś że jest on przystojnym, dość młodym blondynem o długich włosach i krótkim zaroście. Taka piękna... Nie ofiaruj swego życia kimkolwiek jesteś i uciekaj, dla mnie i tak nie ma już nadziei... Wyjąkał, a strużka krwi pociekła mu z kącika ust.
Catherine
Postaw mnie - rozkazała rycerzowi który ją niósł na rękach - Sama sobie opatrzę tą dłoń,tą żmiję trzeba by wywlec za pole walki na przymusową operację mózgu!
Lwie Serce
28-04-2016, 13:28
Catherine:
Po cóż, pani! Jesteś ranna i ze strzałą w dłoni nie możesz walczyć! Odparł rycerz.
Catherine
Nie interesuje mnie to,w tym tempie zanim dojdziemy do uzdrowicieli bitwa się skończy!Oni może nie mogą jechać konno ale ja już tak,pojadę sama,opatrzą mi dłoń i wracam do walki,a teraz stawiaj mnie na ziemi bo kończy mi się cierpliwość!
Lwie Serce
28-04-2016, 13:37
Catherine:
Ehh, dajcie tu jej konia! Krzyknął rycerz, po czym usadził Cię na Rosie. Powodzenia, pani!
Catherine
I wam powodzenia życzę.... - odparła po czym ujęła wodze w zdrową dłoń i pognała w stronę miasta by jak najszybciej wyleczono jej dłoń
Lwie Serce
28-04-2016, 13:50
Catherine:
Za Tobą gnali jeszcze jakiś czas rycerze przysłani przez Betty, dopiero zawrócili przed bramami miasta. Gdy przez nie przejechałaś, dojrzałaś jak z murów zbiegają Adela z Lilly, zaniepokojone. Siostro! Krzyknęła mała.
Catherine
Kochanie! - odkrzyknęła na jej widok,zeskoczyła z konia podbiegając do niej i objęła ją zdrową ręką,jednak zaraz po tym zwróciła się do Lilly mówiąc - Moja droga,potrzebuję Twojej pomocy,Betty kompletnie straciła głowę i miota się po polu bitwy zupełnie nie orientując się w sytuacji,zaraz znów wpadnie w jakieś kłopoty....Dlatego muszę tam wracać,ale z tą dłonią nie dam rady,opatrzysz mi ją?
Lwie Serce
28-04-2016, 14:07
Catherine:
Adela przytuliła się mocno do Ciebie... Lilly wzięła do rąk Twą zranioną dłoń i rzekła - dziewczyno chyba nie sądzisz, że pozwolę ci wrócić do bitwy tak! Muszę ci najpierw wyjąć strzałę, przemyć ranę, obandażować... A później musisz uważać, by jej nie zakazić, nie, nie ma mowy, dla ciebie bitwa się skończyła!
Catherine
Lilly,bo poszukam innego uzdrowiciela!Jesteś najlepsza zaraz po mamie,i ufam Ci tak samo jej....Dlatego proszę,nie każ mi tego robić,beze mnie którejś z nich może się coś stać.... - rzekła kładąc zdrową dłoń na policzku przyjaciółki spoglądając w jej oczy....
Lwie Serce
28-04-2016, 14:13
Catherine:
Ehhh no dobra już dobra! Co za uparta cholera z ciebie... Z was wszystkich, w ogóle, jedna szarżuje jak głupia, druga chce ją ratować, a potem wszystkie do Lilly, najlepsze że jeszcze nie pozwolą jej się sobą zaopiekować, tylko "muszę wracać do walki, muszę wracać do walki"! Daj rękę i się nie ruszaj...
Catherine
Też Cię kocham.... - odparła zastygając w bezruchu zgodnie z poleceniem....
Lwie Serce
28-04-2016, 14:19
Catherine:
Lilly ułamała Ci strzałę, a następnie starannie usunęła grot z dłoni. Po tym polała ranę jakąś miksturą z niewielkiej buteleczki, a następnie zabandażowała Ci dłoń... Cały zabieg był bolesny, a Ty wciąż niezbyt możesz ruszać zranioną dłonią, ale wygląda na to że chociaż wodze będziesz mogła w niej trzymać. Gotowe, a teraz jedź, nie bacz jeszcze na własne bezpieczeństwo, bo po co - rzekła Lilly i przytuliła Adelę do siebie, roniąc łzy.
Catherine
Kocham Was obie.... - rzekła obejmując je delikatnie i całując każdą w policzek, po czym wskoczyła na konia i rzuciła jeszcze z siodła - Zaraz powinni przynieść Margaret i Tristana,zajmijcie się nimi proszę.... - i nie czekając na odpowiedź pognała z powrotem w stronę pola walki....
PerWerka
28-04-2016, 19:05
Kersijana
Gdy rycerz skonał na jej kolanach elfce popłynęły łzy z oczu. Nie było ich wiele ale jedna spływając po jej twarzy skapnęła na jego twarz... Dziwne, ale Elfka to właśnie zapamiętała. Ilekroć zobaczy łzę na kogoś policzku to zawsze pomyśli o tym młodzieńcu co postawił na szali swoje życie by bronić takich jak ona... Ludzi czy Nordolczyków... Nie jest istotne jakie rasy, ważne że bezbronnych i słabych... Zawsze znajdzie się ktoś kto ma siłę postawić się niesprawiedliwości i tyrani. Koto jest w stanie do najwyższego poświęcenia...,
Kersijana jeszcze chwilę była przy rycerzu, ale w końcu wstała... zaczęła rozglądać się w około by rozpoznać sytuację... Zastanawiała się gdzie jest Lothiriel. Przecie Ona musi być tam gdzie jej Bracia... Tam gdzie nordolsie rumaki.......
Lwie Serce
28-04-2016, 19:38
Kersijana:
Rycerz zamknął oczy i zmarł, gdy zdjęłaś jego głowę ze swych kolan. Królowej nigdzie nie widzisz, ale dostrzegłaś że Beatrice wraca z konnymi Lariańczykami kłusem. Wymachuje swym mieczem wykrzykując - zluzować szyki! Przegrupować się i nacieramy znowu! Widzisz również z oddali, na prawej flance armii, jak jacyś jeźdźcy na białych oraz czarnych koniach szykują się do kolejnego natarcia. To prawie na pewno Noldorowie, gdyż ich zbroje błyszczą niesamowicie a maści ich wierzchowców świadczą o doskonałych rasach...
PerWerka
28-04-2016, 20:21
Kersiajana
Wreszcie....Moi bracia... Kersijana wskoczyła na Mirillia Lassi chciała znaleźć jakieś w miarę bezpieczne miejsce by móc popatrzeć na szarżę nordolczyków....Gdy usłyszała Beatrice schyliła się mocno na szyję konia by ta jej nie dostrzegła. Było mało prawdopodobne by Beatrice ją zobaczyła ale zawsze istniało takie prawdopodobieństwo.
Lwie Serce
28-04-2016, 20:26
Kersijana:
Beatrice zgodnie z przewidywaniami nie dostrzegła Cię, podekscytowana i zajęta zagrzewaniem swoich rycerzy do walki. Gdy podjechałaś trochę do hufca noldorskich wojowników, dostrzegłaś że to Rycerze Brzasku pod przewodem samego króla... Władca, ubrany w przepiękną, srebrną, runiczną zbroję, w długim płaszczu, w złotej koronie i dosiadający białego rumaka, zwrócił na Ciebie swą uwagę.
PerWerka
28-04-2016, 20:35
Kersijana
Powitała Skinieniem głowy Króla..... Witam Was Panie... Jestem służką waszej żony... Zagubiłam się w tej matni i miałam nadzieję odnaleźć ją Przy Was... Przy Rycerzach Brzasku. Proszę nie odsyłajcie mnie... Tam gdzie i Ona tam jest moje miejsce......
Lwie Serce
28-04-2016, 20:41
Kersijana:
Nigdzie jej dostrzec nie możemy, ale wyczuwam jej obecność, moja Lothiriel naprawdę żyje, moja kochana Lothiriel... Odparł król. Z szeregów Rycerzy Brzasku wyjechał również Elrohir, patrząc na Ciebie i pytając - co tu robisz? Drogę masz wolną, możesz jechać dokąd zechcesz. Nie chcesz wszak już być przy mnie.
PerWerka
28-04-2016, 20:57
Kersijana
Spuściła głowę gdy Elrohir ją tak powitał.... Wiele słów powiedziała ale niewiele zrozumiał On z tego co mówiła... Czuła jak do oczu napływają jej łzy... nagle spięła konia i ruszyła cwałem w kierunku zamku.... Nie oglądała się za siebie i nie słuchała żadnych nawoływań... Jak mogłeś,,, jak ty mogłeś? Kersi miała zamiar pozbierać swoje rzeczy i uciec. Uciec jak najdalej od wszystkich których tak kochała i których tak mocno raniła....
Lwie Serce
28-04-2016, 21:03
Kersijana:
Elrohir ruszył cwałem za Tobą, doganiając Cię po kilku chwilach. Zatrzymaj się, jeśli jeszcze mnie kochasz - rzucił patrząc na Ciebie.
Catherine:
Gdy wyjechałaś z bramy, zobaczyłaś że rycerze niosą jeszcze Tristana, ale Margaret już nie... Jej rumaka również nie ma.
Catherine
O nie! - pomyślała i natychmiast do nich pytając - Gdzie ta dziewczyna którą przed chwilą tu nieśliście nieprzytomną?!
Lwie Serce
28-04-2016, 21:06
Catherine:
Jeden z rycerzy, któremu z nosa leci krew, rzekł - ocknęła się, wyrwała i jeszcze strzeliła mi w nos stalową rękawicą, ehh tak to jest pomóc damie w potrzebie...
Catherine
Ale gdzie ona jest?! - krzyknęła z przejęciem rozglądając się w międzyczasie po polu walki próbując wyłowić ją wzrokiem spośród walczących
PerWerka
28-04-2016, 21:08
Kersijana
Zwolniła konia i w końcu się zatrzymała.... Jak mogłeś pomyśleć..... zwątpić w moją miłość... Jak mogłeś? Wykrzyczała do niego płacząc....
Lwie Serce
28-04-2016, 21:11
Kersijana:
A ty możesz mnie opuszczać wtedy, gdy najbardziej cię potrzebuję? Jak więc mam nie wątpić! Odrzekł Elrohir, wyraźnie zatroskany.
Catherine:
Pojechała dołączyć do rycerzy - odparł. Zorientowałaś się właśnie, że nastąpiła przerwa w bitwie. Rycerze poluzowali szyk i wyczekują, a Betty jeździ pomiędzy nimi i wykrzykuje coś głośno. Widzisz również Margaret stojącą w hufcu. Na lewej flance dostrzegasz zaś przybyłych Rycerzy Gryfa, którzy porządkują szyki...
Catherine
Bez zastanowienia pognała w ich stronę.... - Czemu one muszę być takie głupie? Kompletnie nie myślą....Szkoda że największą cenę zapłacił za to Tristan....
PerWerka
28-04-2016, 21:23
Kersijana
Zawróciła konia i podjechała tak by stanąć jak najbliżej Elfa.... Wybacz, ale ja tak bardzo się boję o Ciebie... Bałam się zakochać bo wiem co to stracić swoją miłość... Nie chcę tęsknić i nie chcę by Ci się coś stało... Ale też nie chcę .... nie potrafię zapomnieć... Przytul mnie....Kersijana wyciągnęła do niego ręce
Lwie Serce
28-04-2016, 21:39
Catherine:
Pamiętajcie, jak Jatu ruszą ku wam, krzyknijcie im: moja siostrzyczka!? Cathy! Krzyknęła Beatrice przerywając swoją mowę i podjeżdżając do Ciebie, a następnie czule się przytulając...
Kersijana:
Rycerz westchnął ciężko i przytulił Cię szepcąc - nie rezygnujmy z miłości, wiemy oboje jakie one wymusza poświęcenia ale to nie jeszcze powód...
Catherine
Westchnęła ciężko jednak niemrawo odwzajemniła uścisk nic nie mówiąc,wciąż była na nią wściekła za złamanie obietnicy i to jak się narażała i kompletnie zatraciła w walce jednak wiedziała że wypominanie jej tego w środku bitwy to kiepski pomysł i postanowiła odłożyć to na później....
Lwie Serce
28-04-2016, 21:55
Catherine:
Beatrice ucałowała Cię w twarz kilka razy ucieszona i złapała za rękę. Margaret uśmiechnęła się do Ciebie uroczo.
Catherine
Dalej milczała nie odwzajemniając ani pocałunków ani uśmiechu,mimo że cieszyła się widząc je obie w dobrym zdrowiu to była wściekła za ich nieodpowiedzialne zachowanie,ponadto zdenerwowała się na Margaret że po raz kolejny uderzyła mężczyznę który niósł jej pomoc....- Tristana też by walnęła za to że ją własnym ciałem przykrywał?!
Lwie Serce
28-04-2016, 22:09
Catherine:
Betty spojrzała Ci przenikliwie w oczy dostrzegając, że coś jest nie tak, ale widocznie nie chciała roztrząsać i szepnęła tylko - przepraszam, że złamałam obietnicę, bo za to jesteś na mnie zła na pewno... Ale nie moja wina, ze taka jestem... Kocham cię, wiesz Cathy? Nie czekając na odpowiedź odwróciła się i smutna zaczęła odjeżdżać na czoło rycerzy.
Catherine
Z trudem powstrzymała się od warknięcia czegoś do odjeżdżającej siostry,opanowała się jednak i ustawiła w szyku patrząc przed siebie....Zastanawiało ją gdzie jej mama i Rita bowiem nigdzie ich nie widziała ale sądziła że są bezpieczne bowiem walczyły z dystansu a nie mogły skoczyć w ogień za którąś z nich bowiem były całe i zdrowe....
Lwie Serce
28-04-2016, 22:18
Catherine:
Betty, jeszcze nie na widoku wszystkich rycerzy, zaczęła szlochać... Na razie tylko pociągnęła nosem kilka razy, ale jeśli czegoś nie zrobisz, może dojść do tragedii...
Catherine
Ehh,co za wrażliwa z niej żmija.... - pomyślała i podjechała do niej opierając głowę na jej ramieniu - Nie płacz....Ja też Cię kocham i będę kochać....No już,weź się w garść,Ci ludzie czekają byś ich poprowadziła siostrzyczko....
Lwie Serce
28-04-2016, 22:23
Catherine:
Naprawdę? To takie piękne słowa, wzruszyłam się, wiesz kochanie? Szepnęła patrząc Ci w oczy. Smutek już z niej jakby zniknął, ale wydaje się że wciąż jest na granicy płaczu i chyba tylko wzniosłe słowa mogą ocalić sytuację.
Catherine
Zatem razem siostro,po zwycięstwo! - szepnęła do niej dobywając miecza i patrząc w jej oczy
PerWerka
29-04-2016, 19:02
Kersijana
Tak kochany.... Masz rację,, całkowitą rację... Odpowiedziała tuląc się do niego
Lwie Serce
29-04-2016, 19:06
Kersijana:
Nagle poczułaś mdłości... I uświadomiłaś sobie, że jeżdżenie po polu bitwy raczej nie zrobi dobrze dziecku, jakie nosisz w brzuchu...
PerWerka
29-04-2016, 19:22
Kersijana
Poczuła mdłości... Strach przemieszany z ogromną radością... przesunęła dyskretnie dłoń na podbrzusze... O Astero,,, Przecież ja.... Kersijana otrząsnęła się nagle... Elf. On teraz nie może się dowiedzieć... Nie chwilę przed walką... Najchętniej by błagała Go by nie jechał, ale zdawała sobie sprawę, że nie może żądać czegoś takiego.... Nie dając Po sobie poznać... Muszę odszukać Adelę... Wracaj Elrohirze.. Obiecuję, że Będę czekała na Ciebie...Pocałowała go z wielką miłością w usta i chwyciła go mocno za dłoń ale ruszyła koniem powoli zwalniając uścisk... Obiecaj, że wrócisz... Cały i zdrowy.... Masz dla kogo żyć... Pamiętaj....
Lwie Serce
29-04-2016, 19:58
Kersijana:
Elrohir odwzajemnił namiętny pocałunek i uśmiechnął się z nadzieją w oczach. Gdy ruszyłaś odszukać Adelę, znalazłaś ją tuż za bramami miasta. Jest razem z Lilly, która opatruje ciężko rannego Tristana. Ciocia! Krzyknęła dziewczynka.
Catherine:
Tak... Po zwycięstwo... Po zwycięstwo siostro! Krzyknęła Betty na cały głos i z mieczem skierowanym ku Jatu, ruszyła cwałem naprzód, a za nią wszyscy rycerze. Przed wasze natarcie, na prawej flance, wysunęli się też noldorscy Rycerze Brzasku, mknąc niczym błyskawice pod przewodem swego króla. Po waszej lewej stronie zaś szarżują Rycerze Gryfa wiedzeni przez Archibalda... Znów wbiliście się w szeregi Jatu, nie bacząc na ulewę strzał.
Catherine
Postanowiła tym razem nie spuszczać siostry z oka podobnie jak Margaret na którą co jakiś czas zerkała,nie była pewna kiedy którejś z tych wariatek strzeli do głowy jakiś idiotyczny pomysł....
PerWerka
29-04-2016, 20:06
Kersijana
Moja Księżniczka.... Uradowała się na widok małej... Dostrzegła Jednak Lilly i Tristana... Podbiegła do nich.. Co z nim? zapytała z troską w głosie...
Lwie Serce
29-04-2016, 20:11
Catherine:
Ruszyłaś ze swoją siostrą, przyjaciółką, oraz rycerzami do walki. Rozpętało się prawdziwe piekło, sama miałaś przeciwko sobie 4 przeciwników, w tym dwóch ciężkozbrojnych lansjerów i jeden elitarny wojownik. Odniosłaś rany lekkie i średnią, zdawałoby się że nie dasz rady czwartemu wrogowi gdy pozostali byli martwi. Na szczęście w ostatniej chwili zjawiła się Lothiriel ścinając głowę koczownika, wściekle na niego nacierając.
Kersijana:
Adela przytuliła się mocno do Ciebie, obejmując za szyję. Lilly odrzekła - zranili go poważnie w bitwie, kilka ran kłutych, ale powinien z tego wyjść. A co z tobą, też jesteś ranna! Siadaj, zaraz cię opatrzę!
PerWerka
29-04-2016, 20:18
Kersijana
A faktycznie... Teraz dopiero poczuła ból... Stęskniłam Się za Tobą ... za Wami.. Poprawiła się...Widzę Adelo że bedziesz leczyć ludzi jak dorośniesz.... Chodź no tu niech Cie wyściskam... Wreszcie nie ma tu Cathy.... z tego była najbardziej uradowana...
Lwie Serce
29-04-2016, 20:24
Kersijana:
Dziewczynka cały czas mocno się do Ciebie tuli. Lilly skończyła opatrywać rany Tristana i zabrała się za Twoją, swymi delikatnymi dłońmi. Swoją drogą, zobacz co dostałam od pewnego Rycerza Świtu, kazał mi to tobie przekazać, znasz jakiegoś z nich? Uzdrowicielka wyjęła buteleczkę z jakimś dziwnym napojem w środku.
PerWerka
29-04-2016, 20:28
Kersijana
Zaciekawiona... Tak, znam...ale jak by to ująć,,, Nie jesteśmy w dobrych komitywach.... Jeśli wiesz co mam na myśli... Wzięła jednak buteleczkę od niej i przypatruje się z zaciekawieniem... Ten rycerz,,,, Mówił coś?
Lwie Serce
29-04-2016, 20:31
Kersijana:
Mówił, że to w ramach przeprosin za swe niemiłe zachowanie - odparła Lilly. Napój jest ciemnozielony, ale pachnie jakby mieszanką wszelakich owoców.
PerWerka
29-04-2016, 20:35
Kersijana
No cóż wygląda na to, że przepłaciłam za te pachnidło.... Ale mniejsza z nim.... Wiesz Adelo. Mam dla Ciebie niespodziankę... Ale to w pierwej musi się skończyć walka za murami.... Elfka odstawiła butelkę dalej nie zawracając sobie nią głowy...
Lwie Serce
29-04-2016, 20:37
Kersijana:
Tak? Jaką? Spytała zaciekawiona dziewczynka. Lilly tymczasem wzięła do rąk buteleczkę i zasugerowała - to chyba do picia jest...
PerWerka
29-04-2016, 20:42
Kersijana
O Ty mała spryciulo... Jak bym Ci powiedziała to nie była by niespodzianka...Kersijana połaskotała małą... Lilly, Rycerz Świtu skoro jest rycerzem osobiście by przeprosił, a nie przekazywał przez osoby trzecie prezentu...Ja bym na Twoim miejscu tego nie piła....
Catherine
Pierwszego koczownika na swej drodze ścięła niczym snop zboża,lekkozbrojny jeździec nie miał z nią najmniejszych szans....Niestety wrogów było tak wielu że nie było mowy o chwili oddechu i natychmiast runęło na nią dwóch kolejnych przeciwników znacznie lepiej uzbrojonych,obaj bowiem nosili ciężkie pancerze i dzierżyli potężne kawaleryjskie szable,dosiadali też znacznie lepszych rumaków a ponadto jeden z nich wyróżniał się bogatymi zdobieniami na swym ekwipunku....Na domiar złego przebita dłoń powoli zaczynała pulsować tępym bólem,mimo to nie miała zamiaru oddać im pola....Postanowiła najpierw wyeliminować słabszego z przeciwników by z tym groźniejszym walczyć jeden na jednego....Obaj jednak równie mocno pragnęli zatknąć jej głowę na lancę i przez to uderzyli jednocześnie zasypując ją ciosami i tym samym krzyżując jej plany,nie zdołała sparować wszystkich ataków jednak większość powstrzymała jej zbroja oraz tarcza,zaledwie jedno cięcie delikatnie zraniło ją w bark....To co z początku okazało się utrudnieniem stało się przeszkodą,koczownicy bowiem w ferworze walki i skupieniu na niej wpadli na siebie nawzajem przeszkadzając sobie tym samym i wyrzucając stek przekleństw we własnym języku....Błyskawicznie wykorzystała ten dar od losu i czystym pchnięciem trafiła idealnie pod czepcem kolczym jednego z Jatu strącając go z siodła....Groźniejszy z rywali opamiętał się w porę i nie podzielił losu kompana zamiast tego przechodząc do kontrnatarcia....Wdali się w piękną wymianę uderzeń,żadne z nich nie mogło uzyskać jednoznacznej przewagi,w końcu jednak doświadczenie dało o sobie znać i wojownik uderzył ją znienacka tarczą w głowę o mało nie zrzucając z siodła i chwilę po tym wyprowadzając cios który rozciął jej niedawno zagojony bok,zacisnęła zęby o mały włos nie krzyknąwszy z bólu,postanowiła zagrać tą kartą i udała bardziej oszołomioną niż była w istocie....Podstęp najwyraźniej się udał bowiem jej przeciwnik zgodnie z przewidywaniami się rozluźnił tracąc koncentrację i odsłaniając się podczas wykonywania jak wydawało by się kończącego ciosu,w mgnieniu oka wykorzystała jego błąd przeszywając jego zbroję pod pachą z taką siłą że jej miecz aż przeszedł na wylot....Jednak gdy tylko go wyszarpnęła ujrzała szarżującego wprost na nią jeźdźca z włócznią pochyloną do ciosu,wiedziała że nie ma już czasu na reakcję i jedynie przymknęła oczy licząc na to że jej zbroja jakoś wytrzyma to pchnięcie....Które jednak nie nadeszło,nagle bowiem znikąd wyskoczyła Lothiriel i finezyjnym cięciem pozbawiła go głowy.... - To mówisz że fechtunek nie jest Twoją mocną stroną?Tiaaa.....
Lwie Serce
29-04-2016, 20:58
Kersijana:
Adela zaśmiała się i wtuliła znów w Ciebie, szepcząc - tak się martwię ciociu... O moje siostry i mamę... I przyjaciółki... Lilly wzruszyła ramionami i odstawiła buteleczkę. Pozostaje nam chyba tylko czekać, nie?
Catherine:
Córeczko! Lothiriel podjechała do Ciebie szybko i zaczęła oglądać Twe rany, mówiąc - przepraszam cię kochanie, tak bardzo cię przepraszam, że nie zdążyłam...
Betty tymczasem dostrzegła Cię uśmiechnęła się do Ciebie głupkowato, łapiąc w swe dłonie chorągiew rycerzy Gryfa. Jej mina sugeruje, że coś kombinuje... Nie jest poważnie ranna, cieknie jej tylko krew z kolana.
Catherine
Spojrzała na mamę i wzruszyła jedynie ramionami,rany jak to rany,nieunikniona rzecz na bitwie,już zbierała się by jej coś odpowiedzieć jednak gdy spostrzegła zachowanie siostry bez zastanowienia podjechała do niej i odebrała chorągiew mówiąc stanowczo - Nawet o tym nie myśl....Już ja wiem co Ci chodzi po głowie....
PerWerka
29-04-2016, 21:05
Kersijana
Nie martw się Moja Księżniczko... Nic im się nie stanie złego.. Elfy są z nimi... Zobaczysz... A teraz to faktycznie pozostaje nam czekać....
Lwie Serce
29-04-2016, 21:07
Catherine:
W oczach Twojej walniętej siostrzyczki pojawiły się znów łzy... Spływające powoli po jej umorusanych kurzem policzkach.
Kersijana:
A właśnie ciociu... Elfy naprawdę przybyły? To musiało niesamowicie wyglądać...
PerWerka
29-04-2016, 21:11
Kersijana
Tak,,, Nie ma nic piękniejszego jak widok dumny i odwagi, na swych pięknych rumakach. Takich jak Mirillia Lassi... Równy szyk powoli rozpędzający się w morderczą dla wroga szarżę... Powiadają że zginać z ręki Rycerza Brzasku to zaszczyt.. Wiesz, coś w tym jest,, choć wolałabym by nigdy nie wyło wojny.. Ale niestety to nie jest możliwe...
Catherine
Nie no proszę,jedź przed siebie Betty,zapomnij że cokolwiek mówiłam....Jedź i baw się dobrze.... - wyrzuciła z siebie puszczając chorągiew,męczyło ją tak dziecinne zachowanie siostry w czasie bitwy....- Ehh,ona chyba myśli że to wszystko jest zabawa a ja zabrałam jej ulubioną zabawkę....Nie wyrobię z tą dziewczyną,po prostu nie wyrobię....
Lwie Serce
29-04-2016, 21:18
Catherine:
Za co mnie tak nienawidzisz siostro - szepnęła piskliwie Betty i nie czekając na odpowiedź, pomachała chorągwią, a następnie krzyknęła załamującym się głosem - zawracamy! Na lewą flankę i okrążamy ich, w galop!
Kersijana:
Gdyby nie było wojny, nie byłoby i rycerzy... A bez nich tak trochę smutno, prawda?
Catherine
Zaczęła mówić z niedowierzaniem - Jak możesz tak mówić Betty?Ja to.... - jednak w pewnym momencie po prostu urwała,pokręciła głową i pojechała w ślad za siostrą,miała serdecznie dość tego dnia i liczyła że jak najszybciej sie skończy,miała ochotę po prostu zamknąć się w jakiejś pustej komnacie i walnąć w spokoju na łóżko z dala od tego wszystkiego....
PerWerka
29-04-2016, 21:24
Kersijana
To nie jest dokładnie tak, moja droga...Bycie rycerzem to coś więcej niż walka... Prawdziwy rycerz wie co to honor i odwaga.. Owszem często to wymaga uczestniczenia w różnego rodzaju mniejszych czy większych potyczkach, a czasem i w wojnach... Ale Nie każdy rycerz jest Rycerzem... Kiedyś zrozumiesz to.... Nie mówmy o wojnie i walkach.... daj uczeszę Ci włosy... Ten diadem co ci podarowałam będzie pięknie wyglądał jak zrobię Ci nordolską fryzurę....
Lwie Serce
29-04-2016, 21:31
Catherine:
Pognaliście na lewą flankę, okrążając zbitą w masę i zagonioną już w kozi róg armię Jatu, walczącą z powtarzającymi szarże rycerzami. Jest z wami też Lothiriel. Betty kazała się zatrzymać hufcowi i złapała Cię delikatnie za dłoń. Siostrzyczko, wiesz, że życie bym za ciebie oddała... Wiem, że nie jestem idealna i czasem doprowadzam cię do gniewu ale... A... Ale jestem już tą twoją niezdarną Betty, którą kochasz jak rodzoną siostrę, prawda? Kochanie? Szepnęła patrząc na Ciebie szklistymi oczkami. Przepraszam za wszystko...
Kersijana:
Dziewczynka mruknęła i oparła się o Ciebie, czekając aż zrobisz jej obiecaną fryzurę. Jak jest w tym waszym... Elaacrai? Dobrze powiedziałam? Bo zawsze wyobrażałam sobie miasto elfów jako taki zielony raj... Po którym można spacerować boso całymi dniami, siedzieć nad cudną rzeczką i żyć beztrosko.
Catherine
Wiem skarbie,wiem....Ale ja się złoszczę bo się martwię,rozumiesz? - odszepnęła w odpowiedzi i przytuliła ją do siebie delikatnie dodając - Kocham Cię taką jaką jesteś Betty,i zawsze będę....Nigdy,przenigdy o tym nie zapominaj,to że się gniewam nie znaczy że przestałam....
Lwie Serce
29-04-2016, 21:46
Catherine:
Królewna pocałowała Cię w policzek bardzo czule i krzyknęła głośno - niech to natarcie przesądzi o losach bitwy, niech da nam zwycięstwo! Dość już krwi, dość! Szarża! Cały hufiec z głośnymi okrzykami ruszył w stronę Jatu... Obok Ciebie jest Twoja mama, masz nieodparte wrażenie że kątem oka cały czas obserwuje i Ciebie i Betty.
PerWerka
29-04-2016, 21:47
Kersijana
Elacrai... Poprawiła Elfka... A Elaacrai znaczy "nagi" zachichotała nordolka... Nie przejmuj się moja Księżniczko... Jest masa czasu i jeśli chcesz to nauczę Cię mówić w mym języku.. Elfka dzieliła włosy dziewczynki w nierówne kosmyki, z których zaczęła wiązać małe warkocze dobierając co róż niwy kosmyk... Wyglądało to tak, że bardzo dużo małych warkoczyków zaczynało tworzyć jeden wielki i gruby... Nad czołem wpięła diadem, który lśnił niczym mała korona... Prawdziwe jego piękno ujawniało się wtedy gdy i fryzura była piękna... Elacrai to raj zieleni i błękitu. Trawy miękkiej jak aksamit i powietrzu czystym że czuć smak porannej rosy z każdym oddechem. Kwiecie o palecie nieskończonych barw.. Barw tak intensywnych że nie można od nich oderwać wzroku... Woda jest czysta że na 50 stup widać dno złotego piasku... Jest pełno ryb i ptaków... Na wielkich zielonych łąkach pasa się niezliczone stada koni, saren... Kersijana nie przestawała opisywać swojego domu starając się by dziewczynka zapomniała co się dzieje za murami miasta.
Catherine
Pogłaskała ją po ramieniu i pognała obok niej,miała nadzieję że to naprawdę ostatnie chwile bitwy bowiem jej nastawienie do tego dnia nie poprawiło się ani trochę....To że mama ją obserwowała było dla niej oczywiste,wiedziała że tylko czeka by wkroczyć do walki w razie zagrożenia dla którejś z nich....
Lwie Serce
29-04-2016, 22:00
Kersijana:
Adela z wielkim zainteresowaniem słuchała Twojej opowieści... A wy tam nie musicie pracować? Spytała ze szczerym zainteresowaniem.
Catherine:
Szarża runęła znów na Jatu... I to był koniec bitwy, tak jak przewidywałaś. Koczownicy rozpierzchli się zaraz, uciekając na złamanie karku, ścigani przez zwycięzców. Betty wjechała na mały pagórek i górując nad wszystkimi, trzymając w jednej dłoni chorągiew a w drugiej uniesiony miecz, spięła swego karego rumaka do stanięcia dęba... Ten zabił kopytami w powietrze aż w końcu opadł, parskając. Rozległ się wesoły okrzyk - Beatrice! Beatrice! Beatrice!
Catherine
Nie miała zamiaru zdzierać gardła z innymi,rozumiała że taka już jest jej siostra,lecz nie czuła potrzeby by brać udział w tej chwili....Dlatego po prostu zniknęła w tłumie żołnierzy i pojechała w stronę miast z zamiarem spełnienia swojego planu....
PerWerka
29-04-2016, 22:07
Kersijana
Musimy...Ależ oczywiście że musimy... tyle że każdy zajmuje się tym w czym jest najlepszy... Elf umie obserwować i gdy narodzi się dziecko.... Kersi uśmiechnęła się kładąc dłoń na brzuchu... Gdy dziecko się narodzi to zanim dorośnie jest bacznie obserwowane przez rodziców i innych elfów... każdy ma jakiś dar tylko trzeba go dostrzec a potem pomóc mu rozwinąć go. Dajmy na ten przykład małą dziewczynkę co pięknie rysuje.... Zachętą i dobrym słowem tylko się ją motywuje do ćwiczenia swego talentu.. Gdy dorośnie może na przykład malować piękne obrazy... Pracą tą będzie cieszyć innych mieszkańców, A praca którą się kocha i sprawia przyjemność nie można się znudzić... Tacy są Nordolczycy.....
Lwie Serce
29-04-2016, 22:12
Catherine:
Cisza! Krzyknęła królewna i dodała głośno - nie powiodła bym was tutaj, gdyby nie moja siostra, która dodała mi otuchy, wtedy kiedy najbardziej tego potrzebowałam! Cathy, kochanie! Uradowana Betty zjechala szybko z pagórka i wpadła Ci w ramiona, a rycerze zaczęli znów wznosić radosne okrzyki zwycięstwa.
Kersijana:
Zazdroszczę wam... Ja w sumie nie wiem do czego mam talent choć... Szybko nauczyłam się jeździć konno. A ty ciociu, w czym jesteś najlepsza?
Catherine
Westchnęła ciężko jednak pozwoliła jej się przytulić i sama delikatnie ją objęła nie mówiąc ani słowa....
Lwie Serce
29-04-2016, 22:16
Catherine:
Betty nie przestała Cię mocno przytulać. Po chwili podjechała do was Rita, cała i zdrowa, choć bez zbroi to bez żadnej rany, za to z pustym kołczanem...
Catherine
Choć chciała uśmiechnąć się na jej widok nie potrafiła przywołać go na swej twarzy,zamiast tego po prostu rozłożyła jedną rękę dając jej znak by i ona się do niej przytuliła....Nie miała najlepszego humoru jednak dużą ulgę dawała jej świadomość że jej najbliższym nic się nie stało choć nieco niepokoiła się o Tristana....
PerWerka
29-04-2016, 22:19
Kersijana
Hmmm.. Bardzo trudne zadajesz pytania moja droga... Ale zawsze lubiłam pomagać rannym i chorym.. Tym których nie stać na medyków z wielkich miast... Wiesz, nie wszyscy wiedzą, ale umiem czasem i magia wyleczyć albo ożywić kogoś.... A Ty jeździectwo masz we krwi... Jesteś wybranką moja Droga... Tylko Nielicznych ludzi nie zrzuci Nordolski Rumak Bojowy... Ciebie nie dość, że nie zrzucił to jeszcze pokochał..... To za sprawą tego małego serduszka, które tak mocno bije... Kersi pokazała na pierś dziewczynki..
Lwie Serce
29-04-2016, 22:22
Catherine:
Rita również podeszła do was, ale nim was objęła, Beatrice nagle zemdlała i gdyby nie Ty, upadłaby na ziemię...
Kersijana:
Adela cmoknęła Cię w policzek i spytała - opowiedz mi nieco o swojej pierwszej miłości, hihihi.
Catherine
Aż zakrzyknęła ze strachu gdy jej siostra zemdlała i natychmiast zaczęła ją dokładnie oglądać aby sprawdzić co mogło spowodować utratę przytomności....
Lwie Serce
29-04-2016, 22:27
Catherine:
Betty ma przebity lewy bok, dotychczas zasłonięty płaszczem. Uderzenie musiało być bardzo silne, zapewne zadane lancą, bo przeszło przez zbroję...
PerWerka
29-04-2016, 22:29
Kersijana
Moją pierwszą miłością? Adelo..... A skąd.. No dobrze.... Moja pierwsza miłość to Mirillia Lasii.... Mój najwierniejszy i najbardziej oddany towarzysz i brat... Jego kocham z całego serca i całym sercem... Jemu jestem w stanie zawierzyć Swoje życie i za niego je oddać... Zresztą jest pierwszą ale i do teraz go kocham....
A Ty Słonko kogo kochasz najbardziej?
Catherine
Mamo!Chodź szybko!Rito pomóż mi,musimy zabandażować jej ranę,i tak straciła wiele krwi.... - krzyknęła cały czas podtrzymując siostrę zdrową ręką,ranną zaś delikatnie głaszcząc jej włosy....
Lwie Serce
29-04-2016, 22:32
Kersijana:
Nie potrafię wybrać, mamę, siostry, ciebie... Ale ciociu, ja pytałam o taką miłość, no wiesz... Hihihi - Adela uśmiechnęła się nieco wrednie.
Catherine:
Najpierw zdejmijmy jej zbroję - rzekła Rita, a gdy uporałyście się z tym i królewna leżała na ziemi, zabrałyście się za jej ranę. Wtedy przybiegła Lothiriel ze łzami w oczach, odsuwając was od bandażowania i sama zabierając się za opatrywanie jej. Rycerze zebrali się w kręgu, niepokojem obserwując całe zajście...
Catherine
Nic jej nie będzie....A teraz odsuńcie się i nie róbcie zbiegowiska.... - rzekła donośnym głosem klęcząc przy siostrze i delikatnie trzymając jej dłoń w swoich rękach....
PerWerka
29-04-2016, 22:36
Kersijana
Chodzi Ci o to z kim się... Kersijana ugryzła się w jezyk.... przy kim moje serce mocniej bije> z kim chce spędzić resztę życia? To Chyba nie jest trudno zgadnąć... Wiesz? on jest ojcem mojego dziecka..... To Elrohir.... Kersi uśmiechnęła sie do dziewczynki...
Lwie Serce
29-04-2016, 22:43
Catherine:
Rycerze zgodnie z Twym poleceniem odsunęli się. Lothiriel opatrzyła ranę królewny i przyłożyła swoją dłoń do jej i Twej, którą ją trzymasz. Zmęczona królowa rzekła bezsilnie - co ja mam zrobić, jestem zbyt wyczerpana, nie uzdrowię jej teraz... Moje biedactwo...
Kersijana:
Hihi... Przystojny jest, ale niemiły strasznie. A jak sobie radzi w... Hihihihi...
Catherine
Nie uzdrawiaj jej,przeżyje....A jak to zrobisz to nie pomożesz nikomu innemu.... - rzekła pochylając się i całując siostrę w czoło,zaraz po tym wstała i rzekła na odchodne - Idę poszukać Margaret,kto wie co ta wariatka sobie zrobiła....I dziękuję za pomoc mamo,bez Ciebie skończyła bym jak Betty....
PerWerka
29-04-2016, 22:46
Kersijana
Osz Ty mała spryciulo... No tak już duża jesteś dziewczynka,,, nic dziwnego że zaczynasz się interesować chłopcami.... Kersijana wyraźnie była zakłopotana.... Schyliła się nad jej uchem i wyszeptała.... On jest wspaniały... i comoknęła ją w uszko....
Lwie Serce
29-04-2016, 22:51
Catherine:
Dobrze córciu... Jęknęła Lothiriel. Znalazłaś Margaret siedzącą przy swym koniu i syczącą co chwila z bólu. Właśnie odgania jakiegoś rycerza, który chce jej pomóc. Tak na niego wrzasnęła, że ten uciekł szybko...
Kersijana:
Adela zachichotała zadowolona z pocałunku. Oparła się po tym na Twoim ramieniu i przymknęła oczka...
PerWerka
29-04-2016, 22:52
Kersijana
Myśląc że dziewczynka ma zamiar pospać przytuliła ją do siebie i głaszcząc po głowie nuciła cicho elfia kołysankę...
Catherine
Bez słowa podeszła i zaczęła ją dokładnie oglądać,wiedziała że Margaret nie powie jej złego słowa a wręcz się ucieszy z jej przyjścia dlatego też nie zamierzała pytać o zgodę....
Lwie Serce
29-04-2016, 22:55
Catherine:
Margaret odetchnęła z ulgą gdy Cię zobaczyła. Chyba skręciłam kostkę - rzekła cicho.
Kersijana:
Adela prędko zasnęła wtulona w Ciebie...
Catherine
Daj,zobaczę....- rzekła podchodząc do jej nogi jednak nie wytrzymała i wyrzuciła z siebie ze złością - I wiesz co,naprawdę przesadzasz....Tristan ryzykował życiem by Cię ocalić,gdyby nie on była byś martwa,leży teraz nieprzytomny pod opieką Lilly....Rozumiem że wolisz dziewczyny od mężczyzn,i kocham Cię taką jaka jesteś ale naprawdę nie każdy mężczyzna jest zły i nie każdy zasługuje na takie traktowanie z Twojej strony....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:03
Catherine:
A... Ale jak, Tristan ocalił mi życie? Spytała Margaret z szczerym niedowierzaniem.
Catherine
Tak,ocalił....Gdy leżałaś nieprzytomna zasłonił Cię własnym ciałem i przyjął na siebie wszystkie strzały które niechybnie by Cię zabiły....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:05
Catherine:
Margaret zasłoniła dłońmi usta, nie mogąc uwierzyć w Twoje słowa. No i co ja mam teraz... Cathy doradź mi coś... I błagam cię, nie zdejmuj mi butów, nic mi nie jest, naprawdę.
Catherine
Skarbie....Po prostu postaraj się nie tłuc i nie obrażać każdego mężczyzny jakiego zobaczysz....Zwłaszcza Tristana,na pewno docenił by jakieś dobre słowo z Twoich ust zamiast przekleństw którymi go obrzucałaś do tej pory.... - odparła póki co nie ruszając jej nogi jednak nie miała zamiaru odpuścić jej w tej sprawie....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:09
Catherine:
Dobrze... Podziękuję mu... Ale ręki nie podam, nie! Nie chcę umrzeć potem od jakiejś choroby! Odparła Veccavianka i poruszyła przypadkowo nogą, piszcząc po tym z bólu.
Catherine
Tak,spokojnie,nie musisz go dotykać....Wystarczy żebyś nie obrażała go za każdym razem kiedy go widzisz tylko dlatego że jest mężczyzną i powiedziała mu kilka miłych słów za uratowanie życia....A teraz daj,obejrzę ją,widzę że Cię boli,muszę ją zobaczyć....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:12
Catherine:
Nie, Cathy, ja się wstydzę, nie... Magaret spojrzała na Ciebie błagalnie.
Catherine
Tak wiem....Ale najwyższy czas żebyś mi zaufała i uwierzyła że nie ma do niego powodów....Naprawdę nie masz czego się wstydzić....Myślisz że mogła bym Cię okłamać? - rzekła łagodnie,biorąc jej dłoń do ręki
Lwie Serce
29-04-2016, 23:16
Catherine:
Ale kochanie, usiądź tak, żeby nikt nie widział, dobrze? Bo to mężczyźni, wiesz... Nie chcę przed nimi paradować nago - szepnęła roztrzęsiona Margaret.
Catherine
Ćśś,spokojnie,nikt nie zobaczy skoro tak nie chcesz.... - szepnęła i ułożyła się bokiem tak że zasłaniała jej stopę po czym delikatnie i powoli ściągnęła but z jej nogi
Lwie Serce
29-04-2016, 23:20
Catherine:
Margaret krzyknęła z bólu w czasie zdejmowania jej buta. Zauważyłaś, że ma opuchniętą kostkę... O nie, oni się patrzą, oni się patrzą, a ja taka naga - rzuciła przerażona kobieta. Faktem jest jednak, że nikt się nie patrzy, wszyscy zajęci są swoimi sprawami...
Catherine
Uspokój się kochanie,tylko ja widzę Twoją piękną stopę....A mnie się chyba nie wstydzisz,prawda? - rzekła uspokajająco patrząc jej przy tym w oczy
Lwie Serce
29-04-2016, 23:25
Catherine:
Nie, ciebie nie... Już dobrze, spokojnie, spokojnie, spokoooojnie... Szepnęła sama do siebie dysząc ciężko.
Catherine
Hmm,skarbie,co mogę zrobić żebyś się nie wstydziła swojej stopy? Nie mogę założyć Ci buta bo Twoja noga mówi że to bardzo zły pomysł....Bandaż wystarczy?
Lwie Serce
29-04-2016, 23:31
Catherine:
Zostaw mnie tu Cathy, niech umrę spokojną śmiercią, mam dość, oni mnie pożerają wzrokiem, naga przed mężczyznami... Takie upokorzenie...
Catherine
Przestań wygadywać bzdury!Nie zostawię Cię,nawet o tym nie myśl! - ofuknęła ją ze złością jednak zaraz dodała łagodniej - To jak?Bandaż?Nie zobaczą Twej skóry....To tak jak byś owinęła ją w tkaninę....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:35
Catherine:
Niech będzie bandaż... Ale pocałuj mnie jeszcze - rzekla cicho i pociągnęła nosem.
Catherine
Dobrze skarbie....Już dobrze,nie bój się,zaopiekuję się Tobą.... - odparła i pocałowała ją czule i delikatnie w stopę a następnie zaczęła ją powoli i starannie obwijać bandażem....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:40
Catherine:
Kobieta westchnęła od pocałunku... Gdy owinęłaś jej stopę bandażem, spojrzała na Ciebie niepewnie.
Catherine
Przesunęła się tak że leżała obok niej i przytuliła się mocno mówiąc cicho - Nie wiem co mam robić....Czuję taki ból w środku....Wiesz,dziś zrozumiałam że mama ma już setki lat a wciąż wygląda jak by dochodziła do trzydziestu....Boję się Margaret,tak strasznie się boję starości gdzie ona wciąż będzie piękna,młoda i zwinna a my stare,brzydkie i niedołężne....To dzieci powinny się zajmować rodzicami na starość nie na odwrót....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:46
Catherine:
Wiesz... Spójrz na to z tej strony, że nie będziesz musiała patrzeć na jej śmierć... Pomyśl, jak wiele bólu by ci to sprawiło... Odparła, również Cię przytulając.
Catherine
Więcej bólu mi sprawi jej cierpienie wywołane tym że zaraz umrę i świadomość jak wielkim obciążeniem dla niej będę....Nie wiem czy to zniosę Margaret....
Lwie Serce
29-04-2016, 23:51
Catherine:
Zniesiesz, jesteś silna... Szepnęła przykładając sobie Twą twarz do swojej.
Catherine
Ale jak mam być szczęśliwa wiedząc co mnie czeka?Ja chyba nie chcę dożyć starości,wolę umrzeć zanim to się stanie niż cierpieć przy podnoszeniu się z łoża i bać się spojrzeć w lustro wiedząc jaka jestem szkaradna....A mama dalej będzie jak teraz,to okropne.... - powiedziała łamiącym się głosem i rozpłakała w ramię przyjaciółki
Lwie Serce
29-04-2016, 23:57
Catherine:
Cśśś nie płacz kochanie... Szepnęła utulając Cię i lekko kołysając Tobą, byś się uspokoiła.
Catherine
Płakała gorzko,wylewając kolejne morze łez w jej ramię,nie liczyła na to że przyjaciółka nagle znajdzie jakieś cudowne rozwiązanie jej problemów,chciała się po prostu z kimś podzielić tym jak bardzo cierpiała i cieszyła się z tego że mogła nareszcie to zrobić,bowiem mówienie tego siostrom a zwłaszcza mamie nie było możliwe....
Lwie Serce
30-04-2016, 00:07
Catherine:
Po pewnym czasie, gdy już wylałaś wiele łez na ramieniu swej przyjaciółki, ta szepnęła - chodź skarbie, jakoś pójdziemy do szpitala a tam Lilly się nami zajmie. Tylko... Tylko przed nią też będę się wstydziła rozebrać...
Catherine
Dlaczego?Przecież to kobieta i nasza przyjaciółka,spałyście razem.... - wyjąkała powoli ocierając łzy,zdawała sobie sprawę z tego że jej przyjaciółka ma rację i nie mogą przesiedzieć tutaj całego dnia zwłaszcza że obie potrzebowały pomocy....
Lwie Serce
30-04-2016, 00:11
Catherine:
Ale od razu właziłam pod kołdrę by nie widziała... Odparła.
Catherine
Jak będę przy Tobie to się nie będziesz wstydzić?Opatrzy nas obie a ja będę trzymała Cię za rękę,dobrze? - rzekła wciąż tuląc się do przyjaciółki
Lwie Serce
30-04-2016, 00:14
Catherine:
Dobrze... Mam nadzieję - szepnęła znów nieco wystraszona.
Catherine
Wybacz,sama bym to zrobiła ale nie potrafię....Nie znam się na uzdrawianiu jak Rita,Lilly czy....no wiesz.... - rzekła powoli się podnosząc i pomagając także wstać Margaret
Lwie Serce
30-04-2016, 00:17
Catherine:
No wiem - Margaret wstała jakoś z Twoją pomocą i obie udałyście się w stronę szpitala. Oni dziwnie na mnie patrzą, widzieli mnie nago - rzuciła.
Catherine
Nie widzieli,masz bandaż kochanie,pamiętaj.... - odparła szukając wzrokiem Lilly
Lwie Serce
30-04-2016, 08:23
Catherine:
Gdy powoli dotarłyście za mury miasta, zauważyłyście Lilly tuż za bramą. Siedzi przy Tristanie, a obok niej Adela wtulona w Kersijanę i śpiąca... Uroczo razem wyglądają.
Kersijana:
Wkrótce wróciła Catherine, podtrzymując Margaret, która zrobiła sobie coś w nogę.
Catherine
Westchnęła ciężko na widok jaki zastała,mimo że lekko mówiąc nie była nim zachwycona to postanowiła zignorować "ciocię" swojej siostry i nie odzywać się do niej,jak zwykle zresztą....Ze wszystkich poznanych przez nią osób tylko o Arstanie miała gorsze mniemanie,nie ufała jej za grosz i nie sądziła by była w niej choć odrobina dobra czy szlachetności.... - I co z nim Lilly?Widziałaś Betty i mamę?Albo Ritę? - zapytała cicho swoją przyjaciółkę tak by nie zbudzić śpiącej siostry
PerWerka
30-04-2016, 19:45
Kersijana
Uśmiechnęła się widząc Cathy i Margaret nie dlatego, że lubiła wojowniczkę ale z czystej przyzwoitości. Przecie to logiczne, że widząc kogoś znajomego, kto wraca z bitwy musi owocować choć minimalną ulgą, świadczącą przynajmniej o tym, że jeszcze wróg ich nie pokonał... Uśmiech ten jednak przerodził się w pełen troski i bólu gdy zobaczyła, że z nogą Margaret nie jest najlepiej... Postanowiła jednak nie wychodzić przed szereg i ofiarować swoja pomoc nieproszona... Z jaj ust nie wydobył się jednak żaden dźwięk... żadne westchnienie... ot tylko ten uśmiech... Przytuliła delikatnie śpiącą Adelę...
Lwie Serce
30-04-2016, 19:53
Lilly podbiegła szybko do Catherine oraz Margaret i pomogła usadzić wygodnie Veccaviankę. Nie, nie widziałam ich, a co do Tristana to opatrzyłam mu rany, musi teraz tylko odpoczywać dużo. Uzdrowicielka spojrzała na obandażowaną nogę kobiety.
Tymczasem przez bramę wjechał do miasta Elrohir dumnie, trzymając jedną rękę na biodrze. Uśmiechnął się do Kersijany z początku, ale zmarszczył brwi widząc jak tuli ludzką dziewczynkę...
Catherine
Ulżyło jej na wieść o stanie Tristana zaś gdy dostrzegła zachowanie elfa pomyślała - Oboje są siebie warci.... - nie zaprzątała sobie jednak nimi dłużej głowy i rzekła do Lilly - Skręciła kostkę....Może przejdziemy w jakieś bardziej ustronne miejsce?Wiesz,że Margaret nie chce nikomu pokazywać stóp....Albo masz coś żeby ją zasłonić?
PerWerka
30-04-2016, 21:50
Kersijana
Gdy dostrzegła Elrohira na twarzy elfki można było odczytać wielką ulgę... Dostrzegła jego niezadowolenie i domyślała się jaki jest tego powód, ale nie przejęła się zbytnio tym.
Znała Go na tyle dobrze już by wiedzieć, że to tylko pozory, że w głębi serca jest dobry i więcej w nim człowieczeństwa niż w niejednym człowieku....
Lwie Serce
01-05-2016, 10:49
Tak wiem, ale trzeba by jakoś też Tristana przenieść, a z nim chyba i we dwie teraz rady nie damy... A samego go tu nie zostawię - odparła Lilly.
Elrohir podjechał bliżej i zsiadł z konia zatrzymując sie przed Kersijaną. Czasem chyba człeczynom pomóc możemy, za to że dzielnie walczyli, prawda? Uśmiechnął się do ukochanej, a potem mrugnął okiem do Catherine.
PerWerka
01-05-2016, 10:53
Kersijana
Udała, że nie widziała mrugnięcia okiem do Cathy... Nie chciała teraz się kłócić... Czy już po wszystkim? zapytała... Jatu już nam nie zagrażają?
Catherine
Wiem....Ledwo tu doszłyśmy,jestem wyczerpana....Też nie chcę go tu zostawiać.... - odparła z ciężkim westchnięciem,zaś gdy usłyszała słowa elfa a potem dostrzegła jego mrugnięcie aż zamarła z niedowierzania,nie sądziła że stać go na podobny gest i myślała że gardzi wszystkimi bez wyjątku....Jednak po chwili konsternacji skinęła mu delikatnie głową i wróciła do rozmyślań nad tym jak by tu przenieść Tristana....Rozejrzała się za ewentualnymi rękami do pomocy jednak jej wzrok za każdym razem zatrzymywał się na Elrohirze bowiem okazał się być jedynym mężczyzną w zasięgu wzroku.... - Ehh,teraz to by się mama przydała,jej by posłuchał na pewno....No ale trudno,nie zaszkodzi spróbować.... - pomyślała i podeszła do niego mówiąc - Przepraszam że wam przeszkadzam ale czy pomógł byś nam przenieść Tristana do lazaretu? Same nie damy rady,Margaret ma skręconą kostkę,ja ledwo stoję a Lilly przecież go nie uniesie....
Lwie Serce
01-05-2016, 11:26
Już po wszystkim moja miła, Jatu rozgromieni uciekają z podkulonymi ogonami. Nieprędko wrócą, wielu martwych zostawili na polu - odparł Elrohir ukochanej. Spojrzał po tym na rudowłosą i nic jej nie odpowiadając, rzekł do Lilly - weź go krótkoucha za nogi, bo nawet ja go sam nie uniosę, bicie człeczyn jest... Absorbujące. Kersi, idziesz z nami? Rycerz Brzasku wziął Tristana pod pachami, a uzdrowicielka za nogi i zaczęli go nieść do szpitala.
Catherine
Spojrzała na niego z wdzięcznością jednak także nie rzekła ani słowa,zamiast tego podeszła do Margaret i ponownie pomogła jej wstać choć przyszło jej to z dużym trudem....
PerWerka
01-05-2016, 12:09
Kersijana
Nie chciała budzić Adeli... Tak słodko spała, ale będąc sama ranna w rękę nie mogła jej podnieść... Pogłaskała ją delikatnie po głowie... Zbudź się śliczna księżniczko.... Sprawdzimy czy w szpitalu nie potrzebują pomocy....
Lwie Serce
01-05-2016, 12:35
Kersijana:
Adela zbudziła się, mrużąc oczkami. Mruknęła cicho i uśmiechnęła się do Ciebie, nie zauważając jeszcze siostry.
Catherine:
Cathy co to będzie, ja się nie rozbiorę w szpitalu, nie ma mowy - rzekła stanowczo Margaret, gdy zaczęłaś ją prowadzić.
Catherine
Spokojnie....Jakoś Cię zakryjemy,nikt Cię nie zobaczy poza mną i Lilly.... - rzekła łagodnie choć w duchu robiła się coraz bardziej poirytowana przesadnym jej zdaniem zachowaniem Margaret....
PerWerka
01-05-2016, 14:52
Kersijana
Wiesz.... Teraz jeszcze tylko opatrzymy rany potrzebującym... A potem wsiądziemy na Mirillia Lassi i pognamy ku słońcu..... Chcesz? Kersi zapytała z uśmiechem na ustach....
Lwie Serce
01-05-2016, 17:22
Catherine zaprowadziła swoją przyjaciółkę do szpitala, gdzie zajęła się nią Lilly, mimo pewnych problemów spowodowanych fobią Margaret. Później uzdrowicielka wraz z Kersijaną opiekowała się rannymi...
W tym samym czasie Lothiriel spotkała się ze swym mężem. Obydwoje wpadli sobie natychmiast w ramiona, ale po początkowej radości nadszedł wielki smutek, gdy królowa wyznała, że ma przybrane córki i nigdy ich nie opuści, a także że zamierza wyrzec się korony... Załamany władca Noldorów zebrał wszystkich swoich rycerzy za wyjątkiem Elrohira i wrócił do Elacrai. Jatu uciekli z podkulonym ogonem, poświęcając najbliższy czas na lizanie ran. Bitwa pod Larią, w czasie której Beatrice przeszła swój prawdziwy chrzest jako przywódczyni, stała się początkiem wojny, której celem jest ustanowienie królestwa Pendoru...
Koniec.
Punkty doświadczenia:
Catherine - 8 (dobre odgrywanie, ogólnie bez zarzutów)
Kersijana - 7 (tu miałem problem, bo Kersi raz była naprawdę dobrą kobietą o gołębim sercu, a innym razem drugą wersją Reni... Dlatego dałem minusowy PD).
Dzięki za grę.
PerWerka
01-05-2016, 17:40
I ja dziękuję...
Ogólnie super przygoda. Choć przyznam, że bardzo dziwnie mi się grało od momentu kiedy tylko dwoje BG zostało, do tego nienawidzące się wzajemnie i praktycznie unikające na każdym kroku. Gra z samymi NPC to chyba nie o to chodzi w pbf... :P
Chętnie zagram w następnym epizodzie ale pod warunkiem, że znajdzie się więcej graczy, w przeciwnym wypadku nie wiem czy jest sens ciągnąć tą przygodę...
I ja dziękuję,grało się bardzo fajnie ;)
Techniczny
Jeździectwo na 4 za 4
noldorski styl jazdy za 3
7 wydane,1 chomikuje :P
Lothiriel/mama - Jest do mnie taka podobna,różni nas tylko to że jej dobroć nie zna niemal żadnych granic....No i to że jest noldorką,nieśmiertelną istotą która przeżyje nas wszystkich,to nas najbardziej dzieli i kładzie się cieniem na naszej relacji....
Siostry - Obie kocham tak samo mocno,różnimy się od siebie ale to nie ma znaczenia,łączy nas bowiem szczera i niezwykle silna więź,taka jaka może powstać tylko między rodzeństwem....Bez wahania skoczyły byśmy za sobą w ogień i bezgranicznie się kochamy....
Rita - Urocza,piękna,czasem wredna,troszczy się o bliskich no i o szczerym sercu,prawie jak bym mówiła o sobie....Właśnie dlatego tak dobrze się rozumiemy.....
Margaret - Szalona i porywcza Veccavianka która obdarzyła mnie szczerym uczuciem....Odwzajemnionym ale nie do końca tak jak by tego chciała,także ją kocham jednak jak przyjaciółkę nie zaś kochankę,choć kilka razy zrobiło mi się gorąco od jej śmiałego zachowania to jednak nie jest to czego pragnę dla siebie....
Lilly - Moja kochana przyjaciółka,bardzo podobna do mnie i mamy ze względu na taką samą troskę jaką przejawia wobec innych....Powiedziała bym że jesteśmy jak dwie krople wody jednak jestem nieco wredniejsza od niej hihi
Ealdred - Na pierwszy rzut oka srogi i chamowaty mężczyzna a tak naprawdę dobry i szlachetny.Obdarzyliśmy się szczerą przyjaźnią....
Tristan - Gdyby ktoś mnie zapytał jaki powinien być prawdziwy i dobry rycerz to wskazała bym mu właśnie jego,nie podoba mi się tylko jego porywczy charakter,i to ze lubi się popisywać jednak poza tym nie widzę w nim innych wad....No może jeszcze to że bywa czasem strasznie nachalny i nie rozumie co do niego mówię....Muszę go lepiej poznać jednak już zaskarbił sobie moją szczerą sympatię....
Elrohir - Przez długi czas go szczerze nie lubiłam....Jednak chyba zbyt surowo go oceniałam jak się okazało po ostatniej bitwie....Może i gardzi ludźmi ale jest przy tym szlachetny i potrafi docenić dobre cechy nawet u nas,zwłaszcza waleczność....Wielkiej przyjaźni między nami nie było i nie będzie ale za to coś na kształt chłodnego,wzajemnego szacunek już tak....
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©