Zobacz pełną wersję : PBF Trędowaty rycerz
Strony :
[
1]
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
Lwie Serce
04-08-2015, 13:24
http://images69.fotosik.pl/1088/2e62fc1c3ee84ac3gen.jpg
Roku Pańskiego 1177, Królestwo Jerozolimskie i państwa będące jego lennami musiały kolejny raz stanąć do szaleńczej walki z niewiernymi, by bronić tego, co pradziadowie zdobyli swą krwią. Bronić Ziemi Świętej, na której żył i nauczał Jezus Chrystus. Czyż ta trwająca już prawie wiek wielka wojna mogła w końcu mieć szczęśliwy kres? Żaden z krzyżowców tego nie wie... Mimo to niemal co roku piękne hufce rycerzy zbierają się by odpierać nawałę saracenów z imieniem Boga na ustach. Dotąd się udawało... Ale w tymże roku chmury zbierające się nad królestwem były mroczniejsze niż przedtem. Saraceni jednoczą się pod przewodem potężnego wodza, na tronie Jerozolimy zasiadł zaś młody i chory na trąd król Baldwin IV. Powiadają, że zręcznie walczy mieczem i jeździ konno, odwagi takoż mu nie brak ale czy śmiertelnie chory szesnastolatek, któren dopiero wkroczył w dorosłość będzie w stanie sprostać temu wyzwaniu, jakie czeka przed każdym władcą Outremer? Czy dorówna swemu walecznemu ojcu? Bóg jeden wie...
Rycerze, żołnierze i wszelacy ludzie przybywają do Ziemi Świętej by walczyć, a różne cele im przyświecają. W tej godzinie próby, każdy będzie miał swą szansę by zasłużyć na dostąpienie do Niebios... A czy wy wykorzystacie tą szansę? Od waszych decyzji, odwagi, postawy, a także woli Bożej i szczęścia zależy...
Bramy Królestwa Jerozolimy stoją przed wami otworem, wasz los jest w waszych rękach.
Techniczny
Bardzo powoli ruszamy z akcją, to jest na razie wpis wprowadzający, niedługo będzie kolejny post wkręcający wasze postaci do gry. Proszę na razie nic nie pisać. Statystyki BG mam gotowe prawie wszystkie, tylko dwie co do których miałem wątpliwości mi pozostały, ale uzupełni się niedługo, poza tym póki co nie będą wam potrzebne... Chyba, że zaczniecie się wzajemnie wybijać. ;)
Sadam będzie miał przez jakiś tydzień, dwa, niewiele czasu dlatego akcji nie będę puszczał z kopyta.
Dziękuję Werce za grafikę, należą się jej gratulacje.
Lwie Serce
04-08-2015, 14:58
Bertrand de Toulouse
Szansa na poprawę bytu, zdobycia chwały i ucieczki od nikczemnych ludzi u których się zadłużyłeś, nie rozumiejących iż długi, które zaciągałeś były przeznaczane na rzeczy wielkiej wagi - tym jest dla Ciebie Outremer! Wiedziony dobrym nastawieniem dotarłeś do Ziemi Świętej... Jednak Bóg nie dał ci beztrosko do niej przybyć, wszak popełniałeś grzechy w życiu za które odpłacić musisz. Okręt, na którym płynąłeś do Trypolisu został zniesiony przez sztorm i rozbił się przy brzegu. Wraz z tobą uratowało życie kilku rycerzy i większość zwierząt z pokładu, które wyskoczyły do wody i dopłynęły na brzeg, nim okręt poszedł w drzazgi. Wśród nich jest Twój wierny rumak, patrzący się na Ciebie. Takoż i Tobie się poszczęściło, masz tylko kilka siniaków. Leżysz wśród roztrzaskanych pozostałości okrętu.
Robert de Modica
Bóg uznał, że grzechy które popełniłeś w Europie są na tyle poważne, by skarać Cię za nie podczas podróży do Ziemi Świętej. Sztorm zniósł okręt, na którym płynąłeś i rozbił się on na brzegu. Przeżyłeś Ty, kilku rycerzy i większość zwierząt, wśród nich Twój przyjaciel Boemund. Leżąc na trawie, w głowie słyszysz śpiew... Śpiew swej zmarłej żony, jej słodki głos...
Filip de Dijon
Podróż do Jerozolimy w celu zdobycia wielkiego bogactwa? Chyba Bogu się to nie spodobało... Okręt, na którym płynąłeś do Trypolisu - jednego z największych portów Ziemi Świętej, rozbił się na brzegu. Ostało się kilku rycerzy i większość zwierząt, w tym Twój rumak bojowy. Leżysz na brzegu obok wraku.
Adriano de Silan
Wiedziony chęcią poznania Ziemi Świętej i odnalezienia swego brata, wyruszyłeś okrętem w stronę Trypolisu. Niestety, rozbiłeś się u brzegu, nie wiedząc gdzie dokładnie. Zrządzeniem Boga uratowałeś się z katastrofy wraz ze swym rumakiem oraz kilku innymi rycerzami. Jesteś obok rozbitego okrętu.
Gunter von Evelntropp
Czemóż to Bóg wystawia Cię na tak ciężkie próby! Czemóż najpierw odebrał Ci ukochanego syna, a teraz sprowadził okręt, którym płynąłeś w celu ochrony wyznawców w Ziemi Świętej, na brzeg rozbijając go! Wszak niewiele grzeszyłeś w swym żywocie a zawsze postępowałeś godnie i z honorem. Może widzi w Tobie kogoś więcej, niż zwykłego rycerza jakich tysiące? Może stąd te próby, za które zostaniesz nagrodzony jeśli je pomyślnie przejdziesz? Jesteś na obok rozbitego okrętu.
Bertrand, Robert, Filip, Adriano i Gunter:
Jesteście jedynymi ocalałymi z katastrofy okrętu, na którym płynęliście. Szczęściem w nieszczęściu jest, że wasze rumaki również się ostały. Nie wiecie, gdzie się znajdujecie. Klimat jest niczym w Italii lub południowej Francji. Możecie rozmawiać i decydować, co uczynicie.
Mitrydates
Udało Ci się dotrzeć do Królestwa Jerozolimskiego na swym rączym rumaku. Wędrówka była długa i ciężka, jechałeś wzdłuż brzegu. W pewnym momencie dzięki świetnemu wzrokowi spostrzegłeś w oddali rozbity okręt, a przy nim jakichś ludzi i konie. Wygląda na to, że żyją.
Tomasz Awdaniec Lazaryta
Znajdujesz się w leprozorium św. Łazarza w Jerozolimie, a konkretnie na dziedzińcu, gdzie ćwiczą walkę rycerze zakonu. O ile w królestwie źle się dzieje, tak zakonowi wydaje się dobrze powodzić. Mianowano nowego konstabla, zwanego Boemundem de Moulins, znanego rycerza. Powiadają, że sam pokonał dziesięciu saraceńskich jeźdźców broniąc bezbronnej kobiety pielgrzymującej do Grobu Pańskiego. Niefortunnie, podczas jednego z najazdów na ziemie saracenów jeden z trędowatych rzucił się na niego i zaraził go tą straszną chorobą. Wstąpił wtedy do zakonu św. Łazarza i szybko zdobył uznanie wszystkich braci zakonnych swą odwagą, wspaniałej biegłości w orężu i talentom dowódczym.
Widzisz dwóch jeźdźców przybywających do leprozorium, obaj z zakonu świętego Jana Chrzciciela. Jeden z nich wygląda na księdza, drugi zaś na hardego rycerza (Charles de Tournemire i Sir George Srogi).
Sir George Srogi
Wielki Mistrz Twego zakonu kazał Ci eskortować brata Charlesa de Tournemire w drodze do leprozorium świętego Łazarza w Jerozolimie. Wiezie on wiadomość od niego do konstabla lazarytów. Byliście uprzednio nieopodal Sebastei, gdzie napadli was saraceńscy rycerze, farysi - jak ich zwą. Udało wam się odeprzeć ich natarcie, jednak Twój pan zdecydował zostać i patrolować przez jakiś czas tamte okolice. Poza tym... Nie wiecie dlaczego was atakowali, wszak póki co mimo napiętych relacji, otwartej wojny nie ma. Dotarliście bez szwanku do leprozorium, a waszym oczom ukazał się dziedziniec a na nim trędowaci rycerze ćwiczący walkę. Jeden z nich, przygląda się wam (Tomasz Awdaniec).
Charles de Tournemire
Wielki Mistrz Twego zakonu kazał Ci dostarczyć wiadomość do konstabla lazarytów. Jesteś eskortowany przez Sir George'a, zwanego Srogim. Wpis powyżej dotyczy również Charlesa.
Surija al-Samanid
Pomagasz w kuchni w leprozorium świętego Łazarza w Jerozolimie. Bracia zaakceptowali Cię, mimo iż jesteś muzułmanką, a wielu zdaje się odczuwać nawet sympatię do ciebie. Jednak strach targa Tobą niemal cały czas. Na co dzień jesteś blisko śmiertelnie chorych ludzi, którzy mogą Cię zarazić. Zachowujesz ostrożność, ale niepewność i strach nie dają Ci spokoju... Na domiar złego, na Twej dłoni pojawiła się jakaś zaczerwieniona plama. Czyżby to, czego się obawiasz? Jeśli tak, niech Allah ma Cię w swej opiece... Jesteś teraz w swej komnacie.
Katarina Kilian
Dotarłaś do bram Jerozolimy, wielkie i piękne to miasto się wydaje. W poszukiwaniu szcześcia i miłości swego życia przemierzyłaś wiele ziem... Jesteś zmęczona i spragniona, jedynym Twym kompanem jest Twój koń. Strażnik przy bramie zatrzymał Cię ze słowami po łacinie - stój pani! Nie widziałem cię nigdy tutaj, a na miejscową też nie wyglądasz. Zapewne chcesz ujrzeć Grób Pański? Żołnierz ma na sobie kapalin i kolczugę, na niej zaś tunikę z żółtym krzyżem na białym tle, widzisz taki sam herb na basztach, widocznie jest to herb królestwa. W dłoni dzierży długą włócznię, w drugiej zaś ciężką tarczę.
Spytko z Mstyczowa herbu Lis
Jesteś w siedzibie swego zakonu w Jerozolimie. Wielki Mistrz zwołał rycerzy do siebie, w tym i Ciebie. To hardy człowiek, o długich brązowych włosach i brodzie opadającej na piersi. Ozwał się głosem stanowczym po łacinie - bracia moi! Templariusze chcą nam odebrać zaszczyt stania na straży Grobu Pańskiego! Uważają, że to im się należy! Król wobec tego dziś każe nam i świątynnikom przybyć przed jego oblicze i przedyskutować tę sprawę! Ufam, że przybędziecie wszyscy, pamiętajcie jednak by nerwy na wodzy trzymać, bo ścierwa mogą nas prowokować. Ich argumentem będzie, iż im, jako najpotężniejszemu zakonowi winien przypaść ten wielki zaszczyt. Oni też najbardziej przysłużyli się królestwu, więc młody król może im ulec. Co proponujecie odpowiedzieć, gdy wyłożą ten argument?
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 15:06
Bertrand
No, ładnie się zaczęło. Podnoszę się powoli z ziemi na nogi i rozglądam się wokoło w poszukiwaniu znaku życia wśród szczątek rozrzuconych na piachu plaży.
Rhaegrim
04-08-2015, 15:09
Gunter
Po niemiecku
Chwała Panu, żem żyw i inni. Ale rumak mój gdzie się podział? Rycerz ruszył szukać czarnego konia, który nie był już tak młody jak kiedyś.
Filip de Dijon
Po francusku
Na Boga, gdzie ja jestem? Odwraca się w stronę ludzi, których zauważa.
A Wy kim jesteście?
Robert
Opadł na kolana i załkał gorzko kryjąc twarz w rękach,myśląc - Och Julio czemu Cię już nie ma?! Czemu?! I nasz maleńki synek.... - przestał łkać a smutek szybko przerodził się we wściekłość,patrząc w niebo i ocierając twarz z łez pomyślał - To Ty mi ją odebrałeś! To Twoja wina że nie żyje!Twoja!
Boemund
Widząc rozpacz pana podbiegł i szturchnął go pyskiem kilka razy w ramię.
Robert
Już dobrze przyjacielu,już dobrze... - rzekł klepiąc go po pysku i wstając z klęczek po czym zaczął zbierać swój ekwipunek i patrzeć kto oprócz niego dał radę przeżyć.
Charles de Tournemire
Kapłan spojrzał na rycerzy ćwiczących na placu oraz na jednego z nich stojących przed nim oraz Georgiem Srogim. Postanowił jako pierwszy przywitać się z lazarytą. Zszedł ze swojego konia Badouina i przemówił do niego po łacinie zdecydowanym głosem - Niechaj będzie pochwalony Jezus Chrystus. Nazywam się Charles de Tournemire, a obok mnie Sir George Srogi. Przybywamy tu z listem od Wielkiego Mistrza Zakonu Joannitów do konstabla, znanego jako Boemund de Moulins. Zaprowadź nas panie do niego.
Rhaegrim
04-08-2015, 15:21
Gunter
Rycerz odpowiedział łamanym francuskim z wyraźnym twardym niemieckim akcentem Gunter von Evelntropp ja szukam konia swego. Duży on i czarny, trochee podstarzaałeły.
Lwie Serce
04-08-2015, 15:22
Gunter dostrzegł swojego konia jak wychodzi z wody, parę metrów od wraku okrętu.
Rhaegrim
04-08-2015, 15:24
Gunter
Po niemiecku
I jesteś! Całe szczęście. Rycerz poszedł po swojego konia.
Filip
Filip de Dijon, miło mi pana poznać, panie Gunter. Szukasz pan swego wierzchowca, tak?
Pomyślał przez chwilę o swoim koniu i odpowiedział
Spróbuję znaleźć swojego, gdzieś się tu zapodział po tej dziwnej... katastrofie.
Robert
Co za paskudny język...,nie da się tego słuchać - pomyślał gdy usłyszał Guntera i na głos rzekł przyzwoitą łaciną - Jam Robert de Modica,wygląda na to że razem utknęliśmy na tej chędożonej plaży.....
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 15:29
Bertrand
Podchodzi do rozmawiających Filipa, Guntera i Roberta i przemawia po łacinie Widzę że mości panowie przeżyli katastrofę? Jestem Bertrand de Toulouse, rycerz francuski, do usług. Ukłonił się lekko z niewielką dozą sarkazmu.
sie George:
Również zsiadł z konia i skłonił się Lazarycie.
Rhaegrim
04-08-2015, 15:30
Gunter
Po łacinie
Dobrze, że i po łacinie mówić można. Ano ześmy utknęli. Czy to Królestwo Jerozolimy a może Saracenów ziemia? Nie wiem, a trza ruszyć gdzieś.
Filip
Po łacinie do Bertranda
de Tolouse? Kojarzę tą mieścinę... to stamtąd pochodzą najlepsze wina? Kiedyś miałem okazję zakupić na ucztę na mym dawnym zamku.
Lwie Serce
04-08-2015, 15:33
Cała grupa rozbitków odnalazła swe konie i rynsztunek, widocznie Bóg uznał, iż wasze grzechy nie były dostatecznie poważne by pozbawiać was wszystkiego...
Robert
No stać tak po próżnicy nie warto, a czyje królestwo to jakiegoś pielgrzyma wypytać by trzeba - rzekł dosiadając swojego ogromnego wierzchowca który posłusznie ustawił się bokiem do niego - Może i rzeczy mam ale zabrałeś mi mój największy skarb - pomyślał warcząc na swojego niewidocznego rozmówcę i klepiąc się po zdobycznym krzyżu.
Techniczny
Robert zawsze mówi do innych po łacinie chyba że zaznaczę inaczej. A krzyż zawsze nosi pod tuniką więc reszcie wydaje się jakby klepał się po klatce piersiowej :P
Polemajos
04-08-2015, 15:34
Mitrydates
Po ormiańsku.
Podjeżdżam na mym koniu na miejsce rozbicia się okrętu.Usiłuję pomóc tym ludziom ,którzy przeżyli katastrofę.Wypytuję się każdego z nich skąd pochodzi.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 15:35
Bertrand po francusku
Czyli się dogadamy mości Filipie
Filip
Po łacinie
Co zatem robimy? Jesteśmy na nieznanej nam ziemi, obawiajmy się najgorszego.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 15:37
Bertrand po łacinie
Pokazuje na Ormianina ręką A ten to kto, i co on gada? Nie widziałem go wcześniej na plaży.
Rhaegrim
04-08-2015, 15:37
Gunter
Po łacinie
Ano, tu dosiada rumaka Ze statku niewiele się ostało, niedobrze.
Robert
A tyś co za jeden - warknął widząc orientalnego przybysza podjeżdżając do niego bokiem i trzymając włócznię w garści.
Rhaegrim
04-08-2015, 15:39
Gunter
Po łacinie
Saracena przypomina.
Filip
Po łacinie
Mi przypomina jakiegoś tubylca. Może da radę z nim pogadać?
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 15:42
Bertrand
Wykrzykuje w łamanej arabszczyźnie do Ormianina
Kto Ty przybysz hę?
Polemajos
04-08-2015, 15:46
Mitrydates
Przemawia po arabsku :
Witajcie ! Przybywam tutaj z krainy zwanej Armenią! Jestem Chrześcijaninem także nie obawiajcie się o wasze życia ,właśnie podążałem do Jerozolimy ,gdy was napotkałem !
Robert
Co on mówi Bertrandzie? - zapytał przeszywając wzrokiem przybysza.
Filip
Do towarzyszy po łacinie
Co on gada? Bertrand, powiedz.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 15:49
Bertrand
Wpatrywał się chwilę w ziemię z grymasem na twarzy próbując poskładać w logiczną całość to co przed chwilą usłyszał i zaczął mówić po łacinie Ormianin, chrześcijanin, do Jeruzalem zmierza, walczyć z nami nie chce.
Rhaegrim
04-08-2015, 15:50
Gunter
Po łacinie
Przynajmniej jaka dobra nowina. Byleby nas zwieść nie próbował.
Robert
Jego szczęście - zaśmiał się drwiąco - a drogę zna?
Filip
Po łacinie
Do Jerozolimy? Dobra wiadomość, skoro to Ormianin to zapewne blisko jesteśmy.
Polemajos
04-08-2015, 15:53
Mitrydates
Po arabsku
Powiedz no rycerzu,co oni mówią,śpieszno mi
Andrij Marszałek
04-08-2015, 15:54
Adriano de Silan
Adriano szybko odnajduje swojego konia i podchodzi do grupki rycerzy.
(Po łacinie)
Do rycerzy - Trzeba się z nim dogadać bo tylko on wie gdzie jesteśmy. Przy okazji, zwą mnie Adriano de Silan.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 15:54
Bertrand
Po arabsku, takim samym krzykiem jak poprzednio Wie gdzie droga do miasta świętego?
Polemajos
04-08-2015, 15:59
Mitrydates
Po arabsku
Ano wiem,rozbiliście się w pobliżu Trypolisu.Dokąd zmierzacie ?
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:00
Bertrand
Po arabsku Do miasta świętego.
Polemajos
04-08-2015, 16:02
Mitrydates
Po arabsku
Bogu dziękować za to ,że was spotkałem ! Znużyła mi się ta samotna podróż,a w drużynie zawsze bezpieczniej ,szczególnie ,gdy nie wiadomo czy jakiś Saracen nie wyskoczy zza pagórka ...
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:04
Bertrand
Po łacinie do pozostałych rycerzy On też nie lubi Saracenów, i też do Jeruzalem zmierza.
Robert
Dobrze zatem,niech prowadzi,wyjścia chyba innego nie mamy.... - rzekł zrezygnowany.
Filip
Po łacinie do drużyny
Ale miejmy oko na niego, bo mu coś średnio ufam.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:07
Bertrand po łacinie
Nie może a na pewno, jak inaczej do Jerozolimy chcesz się dostać?
Polemajos
04-08-2015, 16:08
Mitrydates
Po arabsku
Mów towarzyszu czego ode mnie chcą ,nie wyglądają na przychylnych mojej osobie...
Tomasz Awdaniec
[Po francusku lub łacinie do Charles de Tournemire i Sir George Srogiego.]
Powitać rycerzy Jana Chrzciciela w naszych skromnych progach, jako zakon zajmujący się także leczeniem, jako nieliczni nie obawiacie się wjeżdżać do siedzib Lazarytów.
Techniczny
Tempo masakryczne, ja dopiero po południu mogę coś pisać i to bez szału, więc będę milczącym Lazarytą.
Grafika Veronikineski super.
MG zedytowałem postać ok teraz?
Filip po łacinie
Niech zatem prowadzi. Oby nie doprowadził nas na saraceńskie psy.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:09
Bertrand krzyczy po arabsku
Potrzebujemy cisza do narada!
Rhaegrim
04-08-2015, 16:09
Gunter
Po łacinie
A jak to szpieg saraceński?
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:11
Bertrand po łacinie
Zawsze go możem zabić, jak miasto ujrzymy na horyzoncie.
Charles de Tournemire
Taka nasza misja, a wszystko na chwałę Boga. Wprowadzisz nas do środka i zaprowadzisz nas do konstabla, panie?
Andrij Marszałek
04-08-2015, 16:13
Adriano - łacina
Oby nie. Sami się tu pogubimy i pewnie też wpadniemy na Saracenów.
Jestem za tym by za nim iść
Filip po łacinie
Póki co mu zaufajmy, gdy doprowadzi nas do Jerozolimy, to zobaczymy co dalej.
Robert
Hehehe,podoba mi się Twój tok rozumowania Bertrandzie,albo jak zobaczymy że nas na manowce prowadzi - rzekł ze złym uśmiechem na twarzy.
Rhaegrim
04-08-2015, 16:15
Gunter
Po łacinie
Jak zobaczym Jerozolimę to można go ubić dla pewności.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:16
Bertrand po łacinie
Dobrze zaś, powiem mu, żeby nas prowadził.
Polemajos
04-08-2015, 16:17
Mitrydates
po arabsku :
Mam nadzieję ,że nie wzbudzam mą osobą podejrzeń.Pójdziecie za mną ? Obowiązek Boży wzywa.
Andrij Marszałek
04-08-2015, 16:18
Adrianołacina
Spytaj czy umie mówić w innym języku niż arabski.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:18
Bertrand po arabsku
Prowadź najszybszą droga bez Saracena!
Andrij Marszałek
04-08-2015, 16:20
Adriano łacina
I jak?
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:22
Bertrand po arabsku
Towarzysze moje jeszcze mają zapytanie, czy w innym języku Ty gada
Polemajos
04-08-2015, 16:22
Mitrydates po arabsku
Ano gada,po ormiańsku
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:24
Bertrand po łacinie
Po ormiańsku jeno jeszcze przybysz ten mówi.
Filip po łacinie
W takim wypadku jesteś naszym jedynym tłumaczem. Może kiedyś da radę go czegoś nauczyć po łacinie.
Andrij Marszałek
04-08-2015, 16:25
Adriano po łacinie
No to problem będziemy mieli jak podróżować dłużej będziemy razem.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:26
Bertrand po łacinie
A gdzieżby ja go miał uczyć, jak ja sam po arabsku ino najprostsze zwroty. Prędzej Was po arabsku nauczę.
Filip po łacinie
W takim razie można i tak. Ale dość już o tym, niech ten Ormianin prowadzi, bylebyśmy dotarli do tygodnia tam.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:29
Bertrand po arabsku
Tak jak ja mówił, do miasta prowadź tubylcu!
Polemajos
04-08-2015, 16:35
Mitrydates po arabsku
Ruszajmy zatem !-po tych słowach wsiadł na konia oczekując na resztę.
PanzerKampfWagen
04-08-2015, 16:36
Bertrand zagwizdał przenikliwie i zawołał "Guillaume!" na swego konia, obejrzał się jednak do tyłu i ujrzał swego wierzchowca tuż obok siebie, więc go od razu dosiadł.
Arroyo
Po zabraniu ekwipunku zagwizdał i zawołał do swego wierzchowca po imieniu, które brzmiało "Louen". Wsiadł na niego i ruszył za Bertrandem.
Lwie Serce
04-08-2015, 16:41
Rycerze, których okręt rozbił się u wybrzeży Ziemi Swiętej, ruszyli powoli w nieznane, bo tak naprawdę żaden nie wie gdzie dokładnie Jerozolima się znajduje...
Akcja stop dla tej grupy, teraz czas dla reszty.
Surija
Wstając o brzasku spostrzegła zaczerwienienie na dłoni, zaniepokojona tym faktem zmówiła krótka modlitwę do Allaha w intencji opieki po czym udała się do kuchni, aby pomóc w przygotowaniu śniadania W wolnej chwili muszę zapytać któregoś z medyków czy to zaczerwienienie to trąd czy coś innego
PerWerka
04-08-2015, 17:24
Katarina
Była w drodze już od bardzo dawna. Nieprzywykła do tego klimatu, który dotkliwie dawał jej już się we znaki, zatrzymała Baśkę, swą wierną klacz, na słowa strażnika.
Po łacinie do strażnika
Tak, przybyłam odwiedzić Grób Pański. Możesz Panie wpierw wskazać mi miejsce bym mogła się gdzieś obmyć? Nie wypada bym chwaliła Pana z takim wyglądem.
Lwie Serce
04-08-2015, 17:35
Surija al-Samanid
W drodze do kuchni spostrzegłaś na korytarzu rycerza zakonnego. Gdy zbliżyliście się do siebie, okazało się że to Boemund de Moulins, niedawno mianowany konstabl. Wielce postawny i dumny wojownik, który wcześniej dobrze Cię traktował, mimo tego że ponoć darzy niewiernych nienawiścią. Na trąd choruje od niedawna, jego twarz wciąż wygląda szlachetnie, a długie włosy i wąsy dalej są bujne. Jednak znad prawego ucha pod lewe przechodzi przez nos bandaż, nieco zaczerwieniony i zżółkły, można więc wnioskować że straszliwa choroba coraz bardziej daje o sobie znać. Pobladłaś na myśl, że i Ciebie może to spotkać... Rzekł po arabsku zatrzymując się - przekaż, by dla mnie śniadania dziś nie szykować, wyruszam zaraz do Blanchegarde. I cóż cię trapi? Wyglądasz blado niczym stary król Amalryk, w przeddzień śmierci. Jego pytanie przejawiało raczej zaciekawienie, a nie troskę.
Katarina Kilian
Karczma "Ukojenie pielgrzyma" pani, za dobrą cenę znajdziesz tam jadło, kąpiel i wygodną izbę. Jedź w stronę cytadeli i uważnie bacz na swą prawicę, a znajdziesz sporej wielkości budynek - odparł strażnik. Wtem ozwala się przejeżdżająca powoli stępem jakaś kobieta na siwym koniu, w niezbyt strojnej ale schludnej sukni i czerwonym płaszczu.
1109
Słyszałam waszą rozmowę, jam jest Charlotte, zabawiam ludzi śpiewem i muzyką, właśnie zmierzam do karczmy o której rzekł dobry strażnik. Możemy pojechać tam razem, jeśli zapragniesz. Mogę poznać twe miano?
PerWerka
04-08-2015, 17:46
Katarina
Katarina Kilian odparła do nieznajomej. Jeśli można to chętnie skorzystam z pomocy. Pierwszy raz jestem w Jerozolimie i muszę przyznać, że dziwnie się czuje widząc znowu tylu ludzi.
Spytko
Czeka na opinię rycerzy z większym doświadczeniem. Obca mu dotąd była rywalizacja między zakonami, które miast ze sobą współpracować na chwałę Pana, za łby się brały. Nie tylko zaszczyt to, nie tylko przemknęło mu przez myśl.
Lwie Serce
04-08-2015, 18:22
Katarina Kilian
Zatem nie mniejszym zaskoczeniem będzie dla ciebie widok chrześcijan, żydów i arabów żyjących obok siebie w... Hmmm w zgodzie, można rzec - zaczęła mówić popędzając konia do stępa. Twoim oczom ukazało się ogromne miasto, masa budynków, wśród nich zaś wyróżniały się wszelakie zabytkowe budowle. Dostrzegłaś też dumnie stojącą cytadelę, gdzie pewno rezyduje król. Gwar jest nieznośny, zewsząd słychać okrzyki, rozmowy i rżenie koni, a także jakichś innych, dziwnych, garbatych zwierząt... Długo zamierzasz zabawić w Jerozolimie? Spytała nowo poznana towarzyszka. Pytaj, jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o świętym mieście, mieszkam tu od lat - zaśmiała się.
Spytko z Mstyczowa
Jeden z rycerzy się ozwał - ależ to Godfryd z Bouillon, założyciel naszego zakonu był pierwszym obrońcą Grobu Pańskiego! Naszym świętym przywilejem jest go bronić! Ty! Zwrócił się ten rycerz w Twą stronę, wiesz że nosi on miano Gwidon de Malfete. Nie wykazałeś się jeszcze dla naszego zakonu! Jak król podda pod wątpliwość nasze prawo do strzeżenia grobu, wyzwij na pojedynek jednego z ich rycerzy! Jeśli polegniesz, pomszczę cię! Panie - zwrócił się do Wielkiego Mistrza - dobra okazja by ten młody rycerz się wykazał. Jeśli przegra potyczkę, przysięgam że wyzwę na pojedynek wielkiego mistrza świątynników i rycerza, z którego ręki padł pokonany! Dowiedziemy, że nasze rycerstwo bieglejsze w ostrzach!
Spytko
Takoż się stanie. Nie będzie byle lichwiarz naśmiewał się z obrońców miejsca z martwych wstania naszego Pana odparł w łacinie.
PerWerka
04-08-2015, 18:32
Katarina
Jeszcze nie wiem czy długo tu będę. Miasto wydaje się być oazą dla kogoś takiego jak ja.... nie dokończyła myśli... A Ty? Wyglądasz na kogoś z innego miejsca, a i imię jakoś, hmmmm. francuskie?
Lwie Serce
04-08-2015, 18:35
Spytko z Mstyczowa
Ha! Opiję twe zwycięstwo lub pomszczę upadek bracie! Wykrzyknął Gwidon wyciągając miecz i unosząc go do góry po tym znów krzycząc - Bóg tak chce! Bóg tak chce! To samo poczynili wszyscy zebrani. Po chwili Wielki Mistrz rzekł - a więc chodźmy przed oblicze króla! Na te słowa rycerze Grobu Bożego ruszyli do królewskiego pałacu, w który przemieniony został meczet al-Aksa. Masz waleczne serce młodzieńcze, oby także nie zabrakło ci biegłości i sprytu - dodał jeszcze Gwidon.
Katarina Kilian
Zgadłaś, pochodzę z Francji, jestem córką zamożnego kupca. Gdybym chciala wyżyłabym z majątku swego ojca... Ale, cóż to za żywot by był. O spójrz! Dotarłyśmy! Istotnie, widzisz spory budynek z szyldem - znakiem że to karczma. Do niej przylega stajnia. Podszedł do was stajenny i spytał po łacinie - życzą sobie panie, by zająć się ich wierzchowcami? Opłata u karczmarza, w środku.
Spytko
Tylko dla takich jest miejsce w naszym zakonie. Nie tylko tutaj, ale także na dalekiej północy, skąd pochodzę odparł Gwidonowi w łacinie.
PerWerka
04-08-2015, 18:55
Katarina
Zadbaj jak o swojego... podła stajennemu lejce i jedną złotą monetę.
No cóż, ja miałam mniej szczęścia niż TY. Nie pochodzę z zamożnej rodziny.... Ale w zasadzie nie ma dużo do opowiadania. Najważniejsze że dotarłam tu wraz z Baśką cała i szczęśliwa.
Surija
Panie skłoniła się lekko konstablowi przekaże Twą wolę, a co do trosk które mnie trapią poleciłam już żywot i duszę Allahowi, by zachował je w opiece
Lwie Serce
05-08-2015, 09:55
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates:
Wyruszyliście w nieznane, poobijani i na zmęczonych koniach. Słońce we znaki się daje, choć Ormianin całkiem nieźle je znosi, wie, że na pustyni jest o wiele gorzej. Mimo to jasnozielona trawa pokrzepia wasze serca i przecie naprzód odważnie. Gdy minęło kilka chwil (nie wiecie dokładnie jaka jest pora dnia, choć zapewne przed południem), usłyszeliście tętent kopyt bardzo szybko galopującego konia. Obejrzeliście się i ujrzeliście po swej prawicy pędzącą w półsiadzie kobietę, pochyloną nad szyją swego, co dziwne - destriera zacnej urody. Owa kobieta niczym strzała przemknęła przed Bertrandem, a jego wierzchowiec spłoszył się i dęba stając, zrzucił swego jeźdźca. Słysząc głośne grzmotnięcie wstrzymała swego destriera i spojrzała na was. Chyba bardzo ją to rozweseliło, bowiem poczęła się śmiać.
1110
Wygląda na kobietę z bogatego rodu, ale do myślenia daje wam jej koń bojowy i miecz przytroczony do siodła.
Surija al-Samanid
Twój Allah jak dotąd wiele dobrego ci w żywocie nie dał - zaśmiał się delikatnie Boemund. Jednak zanim udasz się do kuchni, chodź najpierw za mną, pomożesz mi konia do jazdy wyprawić. Nie czekając na Twą odpowiedź, ruszył majestatycznym krokiem w stronę stajni.
Tomasz Awdaniec, Sir George Srogi, Charles de Tournemire i Surija al-Samanid
Polski rycerz poprowadził joannitów ku komnacie konstabla. Spotkaliście go jednakoż wychodzącego na dziedziniec leprozorium. Przy jego boku jest piękna kobieta, ale przypomina swą urodą prędzej saracenkę aniżeli chrześcijankę. Boemund de Moulins rzekł kolejno - przyjmij me pozdrowienia panie Tomaszu, i ty panie - spoglądając na Sir George'a. A ty klecho, czego tu szukasz? Śmierci? Spojrzał ze złością w oczach na Charlesa.
Katarina Kilian
Tak pani - odparł stajenny kłaniając się i odprowadzając wasze konie. Weszłyście z Charlotte do karczmy, waszym oczom ukazała się dość zadbana i duża izba z porozstawianymi stołami. Z dala za ladą, dostrzegacie tłustego i łysego karczmarza.
Spytko z Mstyczowa
Przybyłeś w końcu ze swym zakonem do pałacu królewskiego, z Tobą jest około 20 innych Bożogrobców. Olśnił Cię widok wnętrza budynku, piękne, pozłacane zdobienia na ścianach, porozwieszane zdobne miecze i czerwono złoty tron na końcu tej głównej sali. Na tymże tronie siedzi król Baldwin IV, spoglądający z uniesioną głową na przybyłych.
1111
Wygląda dostojnie, jego twarz zaś nosi niewiele skaz trądu, mimo to ma obwiązane bandażem czoło. Lewa dłonią gładzi sobie podbródek, prawa ręka zaś chyba jest niesprawna, bo opada bezwiednie na tron. Zajęliście miejsca po jednej stronie sali, na drugą chwilę później przybyli templariusze, rzucający wam złowrogie spojrzenia. Wtem jeden z nich wystąpił wprost przed oblicze króla ze słowami - ja, Eudes de Saint-Amand, Wielki Mistrz Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, proszę cię panie Jerozolimy, o przekazanie nam pieczy nad Grobem Pański, nam to bowiem ten zaszczyt się należy za wierną służbę, wielkie zwycięstwa odniesione w całym Outremer i strzeżenie pielgrzymów, zmierzających by tu się modlić. Król Baldwin powstał i rzekł głośno - co odpowiedzą dotychczasowi stróże Grobu Bożego?
Techniczny
Araven prosił bym przejął jego postać w razie gdyby stopował akcję, ale w każdej chwili może nią grać dalej. :)
Robert
Również się roześmiał po czym podjechał do Bertranda schylając się w siodle i podając mu dłoń aby pomóc wstać nieszczęśnikowi.
Sir George Srogi
Witajcie Panie, przynosimy wiadomość...a w zasadzie ten tutaj, jak raczyłeś go nazwać, klecha. Czyś zapomniał iż sam jesteś zakonnikiem? - mówił bardzo spokojnie z uśmiechem na twarzy.
Filip
Po łacinie
A cóż to za cudna kobieta przed nami przemknęła? Pędziła jakby sami Saraceni za nią gnali.
PanzerKampfWagen
05-08-2015, 10:03
Bertrand
Przyjmuje dłoń Roberta, podnosi się i otrzepuje z kurzu. Rzecze po łacinie spokojnym głosem A cóż to za niewiasta, co mi Guillaume'a wystraszyła?
Lwie Serce
05-08-2015, 10:05
Boemund de Moulins w odpowiedzi do Sir George'a
Zaśmiał się - w istocie jam jest zakonnikiem. I innych zakonnych rycerzy szacunkiem darzę, ale zgadnij panie, za czyją sprawą głowę mi ziemią posypali i mariaż unieważnili gdym zachorował! Przeklęci... Dajcie tą wiadomość.
Robert
Uważaj mości Bertrandzie na przyszłość - rzekł opanowując się,po czym zwrócił się w stronę damy i wykonując dworny ukłon w siodle powiedział - Jam jest Robert de Modica moja Pani, a Ci tutaj to moi towarzysze,razem oprócz tego fircyka - tu wzkazał na Mitrydatesa - przetrwaliśmy rozbicie statku.
Techniczny
Robert zawsze mówi łaciną chyba że zaznaczę wyraźnie że jest inaczej.
Sir George Srogi
Skłonił się i rzekł do swego brata: Podajcie list konstablowi bracie.
Lwie Serce
05-08-2015, 10:15
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates:
Kobieta odparła po łacinie nie mogąc wstrzymać uśmiechu patrząc na Bertranda - rozbicie statku powiadacie. A odpowiadając na twe pytanie - spojrzała znów na Bertranda - jam tylko wdową z Francji, co podróżuje po Ziemi Świętej szukając... Łaski Bożej. Czemuż zmierzacie wprost na ziemie saracenów? Wojnę chcecie wywołać? Dodała po tym po arabsku - a ty saracenie, co robisz w tej kompanii?
PanzerKampfWagen
05-08-2015, 10:16
Bertrand po francusku
Nie Saracen to, a Ormianin podobno. Po arabsku jeno mówi i po armeńsku.
Techniczny
To ja też wprowadzam, że jak nie precyzuję języka to Bertrand mówi po łacinie :P
Robert
Ziemie Saracenów?! Jak żeś nas prowadził ? - syknął w stronę Mitrydatesa.
Filip
Pięknie, pięknie. Dobrze, że jeszcze na Saracenów nie wpadliśmy...
Techniczny
Jakby co Filip gada do swoich towarzyszy po łacinie.
Polemajos
05-08-2015, 10:38
Mitrydates
Po arabsku:
Witaj damo ! Jam nie jest Saracen tylko Ormianin,Chrystusa wyznaję ,a sługów Mahometa krwawo tępię ! Winą podstępnych kupców wracających z Ziemi Świętej ,a nie moją ,że mnie na manowce zwiedli przed tym jak napotkałem całe tu obecne rycerstwo ! Bogu dzięki,żeś się panno zjawiła,prowadź nas teraz !
Lwie Serce
05-08-2015, 10:46
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates:
Widzę prawdę w twych oczach Ormianinie, niech więc będzie. Po tym ozwała się po łacinie do rycerzy - mówi, że kupcy złą drogę mu wskazali do Jerozolimy, a ja mu daję wiarę. Ach... Wy naprawdę chcecie dotrzeć do Jerozolimy w tym stanie? To kilka dni drogi stąd, zaś 2 godziny kłusa i ujrzycie mury Trypolisu, gdzie jutro ma odbyć się turniej. Hrabia Rajmund lubi patrzeć na walki rycerzy, sam też jest biegły w ostrzu jak mało kto.
Filip
To kto za tym, by ruszyć do Trypolisu? Może być ciekawie, przy okazji więcej prowiantu weźmiemy.
Robert
Dobrze Pani,prowadź zatem,pojedziemy za Tobą - rzekł z szacunkiem pochylając lekko głowę w siodle.
PanzerKampfWagen
05-08-2015, 10:54
Bertrand
On jedzie z nami? pokazuje głową Ormianina
Rhaegrim
05-08-2015, 10:55
Gunter
Turniej, Trypolis hmm to nie Jerozolima, ale przyda się wizyta u kupca. Rycerz także wykonał dworny ukłon w siodle i rzekł Jeszcze się nie przedstawiłem. Jam jest Gunter von Evelntropp.
Techniczny
Jeśli nie deklaruję innego języka to Gunter mówi po łacinie.
Robert
Jak Pani mu ufa to niech jedzie ale trzeba go mieć na oku - odparł Bertrandowi łypiąc spode łba na Mitrydatesa.
PanzerKampfWagen
05-08-2015, 11:18
Bertrand
No niech będzie, więc ruszajmy do Trypolisu.
Lwie Serce
05-08-2015, 11:23
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates:
A czy ja rzekłam, że was tam poprowadzę? Chyba zbyt dobrze mi z oczu patrzy - kobieta zaśmiała się delikatnie i ruszyła powoli mijając was. Macie szczeście, że akurat jadę do Trypolisu - stwierdziła nie odwracając się.
Robert
Nic już nie odpowiedział tylko ruszył za nią co jakiś czas zerkając na boki i Mitrydatesa.
PanzerKampfWagen
05-08-2015, 11:39
Bertrand
Cóż... także podążył za nieznajomą.
Filip
Ruszył w stronę Trypolisu za piękną nieznajomą. Postanowił się jej zapytać o imię.
Mógłbym poznać Twe imię?
Rhaegrim
05-08-2015, 11:49
Gunter
Ruszył za resztą.
Polemajos
05-08-2015, 11:49
Mitrydates
Zawiedziony swą łatwowiernością ruszył za kobietą.
Charles de Tournemire
Pokiwał głową do rycerza i podał list konstablowi. Nie spodziewał się takiej reakcji po nim co skutkowało po części wewnętrznym oburzeniem kapłana do takiego stosunku do niego, lecz z drugiej strony po części rozumiał gniew konstabla. Postanowił jednak tego nie komentować by jeszcze bardziej go nie rozłościć i oddał mu od razu list.
Andrij Marszałek
05-08-2015, 12:06
Adriano - po łacinie zawsze oprócz deklaracji innego
Przy okazji jestem Adriano de Silan i także pragnę poznać twoje imię pani.
Lwie Serce
05-08-2015, 12:19
Kobieta:
Mógłbyś... Jam jest Agnes de... Nieważne, po prostu Agnes - odparla a jej oblicze spochmurniało, pognała rumaka z okrzykiem do galopu.
Póki co akcja stop dla tej grupy.
Tomasz Awdaniec, Sir George Srogi, Charles de Tournemire i Surija al-Samanid
Boemund wziął list wciąż rzucając złowrogie spojrzenia Charlesowi co chwila i zaczął czytać wiadomość. Zaczytany, poczynał się powoli rozchmurzać po czym rzekł - garstka saraceńskich rycerzy... Nic godnego uwagi, większe problemy czekają nas tutaj. A wy przydacie mi się bardzo, ty klecho też, jeśli pisać umiesz. Jesteście gotowi zaryzykować życie w imię Boga, króla Jerozolimy i Ziemi Świętej?
Robert
Ale narwana ta kobieta - szepnął przyjacielowi po włosku do ucha, po czym ruszył nieco szybciej za niejaką Agnes ale utrzymując ją jedynie w zasięgu wzroku a nie starając się dogonić bądź przegonić.
Charles de Tournemire
Tak, umiem - odparł mu lakonicznie nie reagując dalej na jego spojrzenia i nazywanie go "klerą".
PanzerKampfWagen
05-08-2015, 12:59
Bertrand
Dziwna ta dziewka. Boi się przyznać skąd jest?
Sir George Srogi
Oddać życie za Pana to ogromny zaszczyt i chwała, jednak nasz Wielki Mistrz nie dał nam instrukcji co do przejścia pod twe rozkazy panie. Jeżeli jednak list zawiera taką wolę to masz mój miecz, oprócz tego dobrzr mówię po arabsku - tu zwrócił się po arabsku do kobiety - Sala Alejkum.
Lwie Serce
05-08-2015, 13:06
Sir George Srogi
Boemund odrzekł - w istocie zawiera taką wolę, a konkretniej napisał, iż do pomocy każdego rycerza jego zakonu obrać mogę. Musisz się jednak panie zdać na me słowo, bo list zawiera też treść... Która winna pozostać między mną a panem Gilbertem - twym Wielkim Mistrzem.
Charles de Tournemire
Po odpowiedzi George'a kapłan odpowiedział - Po to żyję... aby służyć Panu... Poza czytaniem i pisaniem znam łacinę oraz francuski. Potrafię też leczyć rany oraz zajmować się chorymi, lecz głównie specjalizuje się w medycynie pola walki. Znam też przeróżne chorały gregoriańskie i inne śpiewy...
Surija
Wa ʿalaikum s-salām wa raḥmatuʾllāhi wa barakātuh (i z wami pokój i łaska i błogosławieństwo boże) odpowiedziała nieznajomemu rycerzowi i czekała na to co ma nastąpić
Techniczny
Lwie jakby Surija blokowała akcję też przejmuj Ją jako NCP'a
Charles de Tournemire
Spytał się po cichu swego brata zakonnego w języku łacińskim - Witacie się, bracie? Nie znam tak dobrze mowy arabskiej jak ty.
Sir George Srogi:
Zaśmiał się: Tak bracie, nie martw się ta panna na pewno zna łacinę skoro przebywa u konstabla.
Charles de Tournemire
Cóż, skoro tak twierdzisz, bracie - po czym pochylił głowę na przywitanie nieznajomej dodając do niej po łacinie "Witaj, pani", po czym czekał na dalsze decyzje konstabla.
Techniczny
Wrócę jak będzie podział na 2 grupy ja w tej mających mało czasu proszę, na razie MG steruj moją postacią. Sam wiesz czemu. :cool:
Tempo mordercze.
Surija
Odpowiedziała po łacinie Witaj cny panie
PerWerka
05-08-2015, 17:31
Katarina
Podeszła do lady za którą stał karczmarz. Chciałam zatrzymać się w tym pięknym mieście jakiś czas i polecono mi te miejsce. tu zrobiła ukłon w stronę swej towarzyszki . Macie jakąś izbę w której bym mogła odpocząć? Rozejrzała się po karczmie z nieukrywanym zadowoleniem....
Lwie Serce
05-08-2015, 17:39
Póki co dla drużyny z konstablem akcja stop, możecie rozmawiać ale dalsze wydarzena pchnę do przodu po wpisach Werki i Asuryana.
Katarina Kilian
Charlotte wyszeptała Ci do ucha - jakiś nowy karczmarz przejął dobytek, poprzedni zmarł 3 dni temu. Zaraz wracam - wyszła na zewnątrz. Karczmarz odparł uśmiechając się obleśnie - a to zależy pani, czy masz czym zapłacić. Ma wyraźne braki w uzębieniu, a odór z jego ust o mało Cię nie zbił z nóg.
Spytko (po łacinie)
Panie, piecza nad Grobem Pańskim to w istocie wielki zaszczyt. Czy należy go oddawać w grzeszne ręce lichwiarzy mieniących się rycerzami? W dodatku tak skąpych, by we dwóch na jednym koniu jeździć? zaszydził na koniec z pieczęci templariuszy.
PerWerka
05-08-2015, 17:54
Katarina
Bez wyraźnego entuzjazmu w głosie. Jeśli gościna będzie należyta to i opłata taka się znajdzie. Nie chciała wdawać się zbytnio w dyskusje bo była już dość zmęczona po podróży. Zwróciła się spokojnie ale stanowczo do karczmarza. Pokaż mi mój pokój proszę. I jeśli Ta kobieta która przed chwilą była ze mną będzie mnie szukać to wskaż jej moją izbę...
Techniczny
Wzorem innych Katarina mówi po łacinie. Jeśli inny język to zadeklaruję
Lwie Serce
05-08-2015, 18:00
Katarina Kilian
Czy opłata taka, jakiej oczekuję od samotnych podróżniczek też się znajdzie? Odrzekł przysuwając się, jego wielki brzuch niemal rozlewa się na ladę. Zaczyna się jeszcze paskudniej do Ciebie szczerzyć.
Spytko z Mstyczowa
Jeden z templariuszy wystąpił przed resztę i wykrzyczał - a kimże jesteś wyrostku, by naśmiewać się z naszej pieczęci!? Bo wyglądasz mi na bękarta, co ostrogi, pas i zbroję skradł prawemu rycerzowi! Reszta rycerzy jego zakonu wybuchła śmiechem.
Spytko
Jam Spycimir z Mstyczowa herbu Lis odrzekł po polsku. Po łacinie zaś Swą matkę i ojca znam, nie muszę jak Wy wśród Żydów ich szukać. Tylko ten naród ma takie upodobanie do lichwy, które musieliście wyssać z piersi matek. Bękart szlachetnego rodu, gdybym takim był, i tak lepszy od potomków parchów.
PerWerka
05-08-2015, 18:23
Katarina
Wyjęła złotą monetę... To taki zwyczaj, że żądacie opłaty zanim pokażecie co macie do zaoferowania?
Jak już mówiłam. Jeśli okaże się że było warto to zapłacę. Położyła ją spokojnie na ladę.... To potraktuj jako zaliczkę...
Spojrzała na obleśnego, cuchnącego capa, z niesmakiem. Przypominał jej tego zawszawionego pijaka, przez którego uciekła z rodzinnego domu.
Zapewne nie starczy na to byś się bucu doprowadził do porządku... pomyslała. Wskażesz mi drogę czy to też wymaga opłaty? w jej głosie dało się wyczuć pogardę i ironię.
Lwie Serce
05-08-2015, 18:29
Spytko z Mstyczowa
Król Baldwin złapał się za czoło i usiadł z powrotem na tronie, jednak chyba nikt nie zwrócił na niego uwagi. Templariusz, z którym wdałeś się w kłótnię zaczął dalej krzyczeć - twój rozdwojony język idealny jest do godzenia lepszych od siebie podłymi oszczerstwami. Ciekawe, czyś w kopii równie biegły co w paszkwilach!
Katarina Kilian
Uśmiechnął się pogardliwie - zatem chodź za mną, wskażę ci twój pokój. Mówiąc to ruszył schodami na górę.
PerWerka
05-08-2015, 18:45
Katarina
szła za nim odruchowo trzymając rękę w pobliżu szabli. Zmęczenie i niewygody podróży coraz bardziej jej dokuczały. A najmniejszą ochotę miała na przepychanki słowne z jakimś nachalnym typem.
Spytko (po łacinie)
Królu, obrona Grobu Pańskiego wymaga nie tyle sprawnego języka, co biegłości w orężu. Proszę o zezwolenie na wyzwanie tego pyszałka wskazał ruchem głowy krzykacza templariuszy na pojedynek na miecze na ubitej ziemi, do ostatniej kropli krwi. Udowodnię, że Rycerze Świętego Grobu Bożego bardziej nadają się na ten zaszczyt pokłonił się przed władcą.
Lwie Serce
05-08-2015, 19:00
Katarina Kilian
Dotarliście do korytarzu na górę, wygląda na to, że nikogo tu nie ma. Karczmarz dobył tasaka i rzekł dysząc okropnie - nie rozumiesz chyba nędzna dziewko, że mi się nie odmawia.
Spytko z Mstyczowa
Król powstał ponownie, wyjął swój miecz lewą ręką i uniósł go do góry. Skoro słowami rozwiązać nie potraficie sporu, potykajcie się na miecze. Jednakoż bardziej kunsztowną potyczką jest walka konna, toteż zgody wam udzielam, ale stanąć macie w siodłach na dziedzińcu. Bóg tedy osądzi i da zwycięstwo temu, który ma rację. Gotujcie się! Siodłajcie konie! Bóg tak chce! Król opadł na tron, a wtedy nie wiadomo skąd podbiegła do niego mała dziewczynka krzycząc - Baldwin! Braciszku! Na to jeden z rycerzy czuwających przy królu ozwał się stanowczo - wszyscy na zewnątrz!
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter, Mitrydates
Po około godzinie drogi dostrzegliście leżącego na ziemi człowieka, twarzą do trawy. Na sobie ma białe szaty i chyba krew cieknie spod jego ciała. Zobaczcie co z nim! Krzyknęła Agnes.
PanzerKampfWagen
05-08-2015, 19:03
Bertrand
Zszedł z konia, podszedł do człowieka i przewrócił go pchnięciem nogi na plecy.
Polemajos
05-08-2015, 19:12
Mitrydates
Zsiadł z konia i podążył w kierunku krwawiącego człowieka,trzymając bezpieczną odległość około dwóch metrów od jego ciała.
Filip de Dijon
Czeka na koniu na wypadek, gdyby to zasadzka była.
Robert
Z drwiącym uśmieszkiem popatrzył na trupa,kompletnie go to nie ruszyło,rozejrzał się jedynie na boki czy to nie podstęp ale nawet nie ruszył w jego stronę,zbyt wiele śmierci widział w swoim życiu by się czymś takim przejąć.
Rhaegrim
05-08-2015, 19:44
Gunter
Przeżegnał się. Zbójce albo Saraceny.
PerWerka
05-08-2015, 20:25
Katarina
Odskoczyła i dobyła swej szabli. Karczmarz wydawał się prawie wykończony samym wejściem na górę schodów. Jego obleśna tusza i sapanie wyraźnie mówiły, że serce ledwo mu zipie. Mówiąc do niej dodatkowo pogarsza swój stan, gdyż nie może w ten sposób wyrównać oddechu.
Katarina koncentruje się na trafieniu w rękę, w której trzyma tasak. Na razie nie chce go zabić a tylko rozbroić. Moment ataku wybiera wtedy gdy przeciwnik bierze wdech. Wykorzystuje przy tym długość swej broni nad długością tasaka.
Techniczny
Zakładam, że stoją w ciasnym korytarzu więc raczej nie ma miejsca na jakieś potężne ciosy.
Techniczny wykorzystanie sprawności 3 poziom by unikać jego ciosów i zadawać precyzyjnie swoje. Nie wdaje się w żadne siłowe zagrania wiedząc doskonale, że nie ma szansy z jego cielskiem :P
Idąc za nim ma za sobą schody, więc w ostateczności asekuruje się ucieczką. w tym przypadku również wykorzystanie sprawności.
Za karczmarzem stoi jego determinacja w osiągnięciu swego chorego celu...
Za Katariną...
Złość, bo przypomina jej swoim wyglądem i zachowaniem przyczynę jej tułaczki.
Podejrzenie o niecne czyny, przez które miała rękę przy szabli idąc za karczmarzem.
Andrij Marszałek
05-08-2015, 21:33
Adriano
Pewno tak było - po czym również się przyżegnał
Lwie Serce
06-08-2015, 10:00
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Kiedy Bertrand nogą chciał przewrócić leżącego człowieka na plecy, ten nagle sie zbudził i wielce się trudząc, chyba całą swą siłę wkładając chwycił rycerza za nogę, nim ten zdążył zareagować. Patrzy mu prosto w oczy nie puszczając, Bertrand zauważył na jego twarzy straszliwe, krwawiące i ropiejące rany. Po łacinie wykrzyczał - Bóg nas opuścił, opuścił! Ratujcie hrabiego! Baczcie na Gawaina de... Gawaina de... Zaczął się krztusić, nie mogąc dokończyć wypowiedzi.
Tomasz, Sir George, Charles i Surija
Konstabl chwilę wam się wpatrywał, rzekł po tym - chodźcie za mną, w drodze wam wyjaśnię, Surija ty też. Zaczął was prowadzić do swej komnaty mówiąc - ponoć jeden z baronów królestwa planuje zamach na żywot hrabiego Rajmunda z Trypolisu, a ja mimo najszczerszych chęci zająć się tym nie mogę, bo muszę ratować przyjaciela Wielkiego Mistrza co ruszył gdzieś w okolice Blanchegarde w poszukiwaniu... Świętego Graala. Usłyszał plotki spacerując po mieście, a że starzec z niego i już rozum sprawny nie do końca, to dał wiarę od razu. A Wielki Mistrz mi kazał go poszukać, do tego zakonnych rycerzy zabrać nie mogę, bo całość w Jerozolimie przy królu potrzebna. Ty klecho, napiszesz dla mnie list skoro już tu jesteś, bo mnie czytać nauczyli ale pisać już nie, sprawa wagi wysokiej, skoro sam nie mogę się zająć sprawą domniemanego zamachu na hrabiego, to zmuszonym jest działać inaczej... Jakieś pytania?
Katarina
Gruby karczmarz nie okazał się wymagającym przeciwnikiem, z łatwością cięłaś go w dłoń aż wypuścił swój tasak. Wystraszony, oparł się o ścianę z błagalnym spojrzeniem mówiącym "nie zabijaj mnie". Zaraz po tym gdy rozbroiłaś natręta, nadeszła Charlotte ze słowami - wiedziałam, że was tu znajdę! Ale co się tu...?
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 10:05
Bertrand
Próbuje się wyrwać z chwytu konającego i odskoczyć od niego.
Robert
Pani słyszałaś o tym całym Gawainie? - rzekł patrząc z obrzydzeniem na chorego na trąd człowieka.
Filip
Obrócił się w stronę Bertranda Cholera, czy on jest chory? Boże mój miły, co się do cholery dzieje?
Sir George Srogi
Zaiste, królestwo niebieskie nie zstąpi dopóty dopóki ludzie będą szli za słowami szatana. Kim jest ów baron? Wiesz panie, czy musimy sami się dowiedzieć?
Polemajos
06-08-2015, 10:21
Mitrydates
Przeżegnał się i zapytał Bertranda Cóż on powiedział,rycerzu ?
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 10:24
Bertrand po arabsku
"Bóg zaginął, ratować hrabię mamy, uważać na jakiegoś Gawaina"
Charles de Tournemire
Nie mam pytań - odparł.
Lwie Serce
06-08-2015, 11:04
Sir George, Tomasz, Charles, Surija
Wiem któż to, ale my nie możemy się tym zająć panie, tylko musimy wyruszyć do Blanchegarde. Tam zaczniemy poszukiwania przyjaciela Wielkiego Mistrza i wypytamy dokąd ruszył, zaś udaremnianiem zamachu zajmie się kto inny - odparł Boemund, dodając zaraz - żałuję, że osobiście nie wyruszę do Trypolisu, ale mimo mych zasług dla Boga i Jerozolimy, wciąż podlegam Wielkiemu Mistrzowi swego zakonu, który sprawę swego zdurniałego przyjaciela na pierwszym miejscu stawia. Zatem mą powinnością spełnić wolę swego pana.
W międzyczasie weszliście do komnaty konstabla. Jej wystrój prezentuje raczej europejską prostotę, aniżeli przepych wschodu, w jakim lubują się tutejsi możnowładcy. Na środku znajduje się duży stół z przystawionymi doń krzesłami, na nim zaś butelka z winem, kielich, talerz i wbity sztylet. Winem bym poczęstował - rzekł - ale wątpie byście chcieli ryzykować tą karą Boską, jaka i mnie dotknęła, choć nie wiem za co. Zaśmiał się delikatnie. Spocznijcie rycerze, ty klecho też. Twój szlachecki tytuł i miano wskazuje na to, iż Francuzem jesteś, mylę się? Mówił, wyciągając pergamin i pióro.
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Bertrandowi udało się wyrwać z uścisku trędowatego, który za chwilę krztusząc się i stękając padł bez iskry żywota na ziemię. Sama znam dwóch Gawainów Robercie, ale wśród Normanów to dość częste imię, a tych z pewnością w Trypolisie nie braknie gdy turniej ma się odbyć - odparła Agnes, po czym przeżegnała się na widok zgonu trędowatego szepcąc coś pod nosem.
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 11:06
Bertrand
Nie grzebmy ciała, może być zarażony. Ruszajmy w dalszą podróż nie zatrzymując się już.
Polemajos
06-08-2015, 11:07
Mitrydates
Wskoczył na konia w gotowości do dalszej drogi.
Charles de Tournemire
Nie mylisz się, panie - odparł nadal uparcie ignorując nazywanie go klechą i tym podobne.
Filip de Dijon
Trzeba się będzie zaciekawić sprawą tego całego Gawaina... no nic, ruszajmy! Odrzekł i wyruszył za resztą towarzyszy.
Lwie Serce
06-08-2015, 11:28
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Nie grzebmy ciała!? Ruszajmy!? Cóż z was za rycerze! Zaczęła drzeć się Agnes, dobywając swego zdobnego ostrza - to, że jest trędowaty oznacza, że nie zasługuje na chrześcijański pochówek!? Ludzie mówią że to kara za grzechy, ja zaś mówię, że to zwykła choroba, tylko śmiertelnie groźna!
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 11:33
Bertrand
Jeśli pani chce, to niech go pogrzebie, ja ręki do tego nie przyłożę.
Filip
Moja pani, zrobiłbym to, ale nie mam zamiaru zarazić się groźną chorobą. W tym wypadku ja nie zrobię tego.
Polemajos
06-08-2015, 11:37
Mitrydates
Po arabsku:
Czemu pani się zatrzymała ?
Lwie Serce
06-08-2015, 11:47
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Bo trzeba nam pochować chrześcijanina Ormianinie... Po tym znów po łacinie - dobrze wam radzę, pochowajmy go razem, o tam jest dół! Przykryjemy go gałęziami i liśćmi, żeby choć symboliczne miejsce spoczynku zapewnić. Bo jak nie, to możecie bardzo pożałować, że mnie spotkaliście... Bóg patrzy na nas z góry, pamiętajcie.
Możecie pisać posty, ale dalsza akcja w tej grupie dopiero jak Rhaegrim wróci, który mi pisał że będzie wieczorem.
Filip de Dijon
Hmm... w takiej sytuacji będę musiał pomóc, zarzucę na niego liście i gałęzie, ale do dołu go nie dam - ostrożności nigdy za wiele.
Robert
Zaśmiał się jednak nie było w tym śmiechu radości po czym przemówił ponurym głosem - Bóg moja Pani daje i zabiera,nawet najszlachetniejsze osoby bez żadnego powodu,wiem coś o tym aż za dobrze......, a co do moich rodaków faktycznie wielu ich na tej ziemi się znajduje.
Polemajos
06-08-2015, 12:33
Mitrydates
Po arabsku :
Pani,myślę,że lepiej nie obarczać ryzykiem śmierci żadnego z nas.Ten człowiek wypełnił swe powinności wobec Boga i teraz jego miejsce w niebie,zaś my musimy znaleźć tego Gawaina i hrabię.Co bowiem ważniejsze : życie człowieka czy ciało martwego,któremu już nie pomożemy ?
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 12:39
Techniczny
Jakiego koloru skóry jest zmarły? Biały czy Saracen?
Od MG:
Biały, na pewno chrześcijanin.
Andrij Marszałek
06-08-2015, 13:16
Adriano
Tak zostawmy go tu martwego i niech gnije, przy okazji niech zginą też zwierzęta które go tkną. Ech
Służę pomocą Pani ale gołą skórą jego skóry nietknę. Mów co robić.
Techniczny
Tylko literówkę usunąłem jak coś ;)
Rhaegrim
06-08-2015, 15:41
Gunter
Jeszcze co złapiemy. Jako pomogę.
Lwie Serce
06-08-2015, 15:54
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Jeden niechaj za nogi go złapie a drugi za ręce, rękawice macie to i powodów do obaw nie ma - rzekła do was Agnes, już spokojniej. Po chwili poczęła śpiewać po francusku:
Chanterai por mon corage,
Que je vueill reconforter,
Car avec mon grant damage
Ne vueill morir n'afoter,
Quant de la terre sauvage
Ne voi nului retorner,
Ou cil est qui m'assoage
Le cuer, quant j'en oi parler.
Dex, quant crieront Outree,
Sire, aidiez au pelerin
Por qui sui espoentee,
Car felon sunt Sarrazin...
Mimo, że wielu z was nie rozumie słów pieśni pielgrzymów, to głos Agnes i melodia ujmuje Wasze serca.
Techniczny
Jak ktoś chce pieśni odsłuchać:
https://www.youtube.com/watch?v=G0deLlbNezQ
Robert
Głos nieznajomej ścisnął go za serce,przypomniały mu się chwile gdy jego żona dla niego śpiewała swym słodkim głosem,również po francusku......,łza natychmiast pociekła mu po policzku jednak szybko ją otarł tak by nikt nie zauważył i chrząknął przywracając się do porządku. Boemund lekko zarżał i obrócił się niespokojnie w miejscu bowiem i jemu kogoś ten śpiew przypomniał....
Polemajos
06-08-2015, 16:14
Mitrydates
Pieśń nie zrobiła wielkiego wrażenia na Ormianinie,ale uznał ,że przyda mu się trochę wypoczynku,dlatego spokojnie słuchał jednocześnie patrolując wzrokiem okolice.
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 16:19
Bertand
Słowa pieśni nie wywarły na nim wielkiego wrażenia, lecz był zaskoczony zdolnościami wokalnymi Agnes.
Rhaegrim
06-08-2015, 16:25
Gunter
Wezmę go za ręce. Ech
Filip
Muzyka go uraczyła, po czym począł pilnować swoich przyjaciół, chowających martwego człowieka.
PerWerka
06-08-2015, 17:04
Katarina
No cóż... Karczmarz pokazał prawdziwą gościnę. Odpowiedziała Francuzce. Wspomniałaś, że poprzedni zmarł parę dni temu... Dość dziwny zbieg okoliczności. Karczma do tej pory podobno słynąca z gościny kierowana przez tego tuu.. spojrzała na tłuściocha. Powiedz no, czy czasem nie maczałeś w tym swoich brudnych łap? Tylko nie łgaj. Ile złota już zdążyłeś zrabować i ile dziewek zniesławiłeś?
Jej ton głosu był szorstki a mina mówiła wyraźnie, że nie żartuje. Jedno podejrzenie że karczmarz kłamie i wbije mu szablę prosto w ten cuchnący pysk.
Lwie Serce
06-08-2015, 17:50
Tomasz, George, Charles, Surija
Konstabl podał pióro Charlesowi i położył przed nim pergamin. Napiszesz list do mej żony, która wykorzysta swe powiązanie ze mną by zniweczyć zamach na hrabiego. Pisz po francusku i bacz by błędów nie popełniać. Nie muszę oczywiście wspominać, iż wszystko nie ma prawa wyjść poza to grono? Zbiegiem różnych okoliczności jestem w posiadaniu pisma udowadniającego spisek barona, a nikt nie może o tym się dowiedzieć. Każde z was ma złożyć przysięgę milczenia w tej sprawie.
Katarina
Karczmarz aż trzęsie się i zgrzyta resztkami swych zębów. N...n..nn....Nie zdąrzyłem żzzżzadnej, tyś miała pierwsza być, litości! A o śmierci poprzedniego karczmarza nic nie wiem! Nic! Charlotte podeszła do Ciebie i rzekła - nie darujemy temu bydlakowi, ale i prawa osądzić same go nie mamy. Zaprowadźmy go przed oblicze rycerzy, znam dobrze konstabla zakonu świętego Łazarza i wiem, gdzie on jest. Niedaleko stąd, w leprozorium, jeśli nie lękasz się tam wejść.
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 17:53
Bertrand
Do kroćset, najpierw chcieliśta go chować, a tera nie ma kto tego zrobić. Eh... Wbrew temu co mówił wcześniej zszedł z konia, poprawił rękawice i złapał trupa za nogi.
PerWerka
06-08-2015, 18:11
Katarina
Miała ochotę kopnąć go z całej siły w krocze, ale Charlotte miała rację, Nie mogą go same osądzać. Jeśli taka będzie wola Boska i jej zdanie będzie się liczyło to kat go wykastruje... Może jako eunuch odkupi swoje winy i dostąpi kiedyś Łaski Pańskiej.
Masz na myśli Trąd? zwróciła się do Charlotty. Ufam Panu i jeśli taka będzie jego wola to nic mi nie grozi.
Ty.... Wstań, odwróć się i złóż ręce z tyłu. Spojrzała na Karczmarza...
Charlotte zwiąż go i możemy ruszać.
Techniczny
Jeśli karczmarz daje się związać to Katarina przeszukuje go by zabrać złotą monetę, którą wcześniej mu dała. Jeśli znajdzie ich więcej to zabiera wszystkie mówiąc.
Jaka gościna taka zapłata.
Jeśli Baśka jest należycie doglądana to nadwyżkę złota da stajennemu. Nie jet przecież złodziejką. A skoro ma zamiar dużej być w Jerozolimie to musi mieć kogoś zaufanego do opieki nad koniem.
Natomiast jeśli karczmarz nie da się jednak związać..... no cóż, do końca życia będzie mówił sopranem. :P
Spytko
Szybko wyszedł z sali tronowej trzymając się grupy swych braci. Dosiadł Trzaskawicy i przygotował się do pojedynku na dziedzińcu.
Charles de Tournemire
Przysięgam - po czym po przysiędze wziął pióro od konstabla i czekał na podanie mu treści listu.
Lwie Serce
06-08-2015, 18:48
Katarina
Charlotte odparła - tak trąd, straszliwa kara od Boga, nie wiem czy zawinił Boemund, konstabl zakonu iż go spotkała... Ach niezbadane są wyroki Boskie. Sznur mam przy siodle, tam go zwiążemy. Karczmarz wiedziony strachem posłusznie wykonał wszystkie wasze polecenia. Gdy dotarłyście do swoich koni, Charlotte związała natręta i dosiadła wierzchowca, podając Ci sznur. Tobie zawinił, ty go prowadź za swym koniem przed oblicze konstabla.
Razem u karczmarza znalazłaś 3 sztuki złota, być może ma więcej w swej komnacie...
Spytko
Gdy dosiadłeś swej klaczy, podszedł do Ciebie Gwidon i rzekł cicho - ten łajdak z którym się będziesz potykał jest biegły w orężu i pola mu zapewne nie dotrzymasz. Ale ma słabą stronę, jak go słowami nieco poprowokujesz, to zacznie machać na oślep swym mieczem a ty będziesz mógł łatwo go pokonać. Paruj cios i gódź go słowami w tym czasie. Ruszaj, Bóg z tobą.
Król Baldwin wyszedł przyglądać się waszej potyczce. Wykrzyczał donośnie - naprzód! Poczynajcie w imię Boże!
Spytko
Ryknął po polsku "Lis!" i ruszył naprzód szybko w cwał przechodząc, tak by mieć przeciwnika po prawicy. Pierwszym ciosem półtoraka próbuje zmieść z siodła przeciwnika, wykorzystując siłę ciosu, wagę broni i pęd klaczy.
Techniczny:
Gdy to się nie uda przechodzę do taktyki sugerowanej przez Gwidona.
PerWerka
06-08-2015, 19:38
Katarina
Widzę że Baśka w dobrej formie. Niby chwilę była u Ciebie, ale widać to wystarczyło.... Pogłaskała ją po szyi. Chwała Panu w Niebiosach, że ręce twe obdarzył takim talentem. Przy tych słowach podarowała jeszcze złotą monetę stajennemu gdy ten pomagał jej dosiąść konia.
Jeśli szczodrość Pana będzie wielka to może znajdziesz jeszcze coś w jego izbie.... szarpnęła za sznur do którego był przywiązany karczmarz.
Spojrzała na zagrodę... Szkoda by zmarnowała się ta gospoda bez dobrego właściciela. mrugnęła okiem w kierunku stajennego...
Zwarła delikatnie łydki by klacz powoli ruszyła.
Gdy jechały zwróciła się do Charlotty. Pan ma dla wszystkich z nas jakiś plan. Konstabl może zawinił a może nie. Ufajmy Jego woli....
Techniczny
20 sztuk złota. 1 wydała pierwszy raz za opiekę nad Baśką. 1 wydana za "gościne" 3 odebrane karczmarzowi. 1 znowu dla stajennego...
20-1-1+3-1= 20 :P
Andrij Marszałek
06-08-2015, 19:52
Adriano
Kojąca melodia pomyślał po czym złapał trupa za ręce.
Lwie Serce
06-08-2015, 20:13
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Po paru chwilach udało wam się wrzucić ciało do dołu i przykryć je krzakami i gałęziami z pobliskich, nielicznych drzew. Po zmówieniu krótkiej modlitwy, Agnes ozwała się - nie wszyscy z was postąpili teraz rycersko, ciekawe co będzie jak ci z was, co bali się trędowatego pochować, saracenów ujrzą. Pewnie pierzchniecie na sam dźwięk ich tłukących w ziemię kopyt ich rumaków.
Katarina
Zawinił? Mam nadzieję że nie zboczył ze ścieżki prawości... Choć prawdą jest, iż człowiek ten ma dwa oblicza. Spochmurniał niesamowicie, gdy posypali mu głowę ziemią po zachorowaniu i unieważnieniu jego mariażu. Ale gdy słyszę jaką armię Saladyn gromadzi za naszymi ziemiami, obecność konstabla Boemunda sprawia, że się nie lękam.
Spytko
Udało Ci się wyprowadzić bardzo potężne uderzenie, jednak przeciwnik zasłonił się tarczą. Twoja klacz utraciła impet, tak jak i destrier templariusza. Rycerz złowrogo i bacznie Ci się przygląda, jako gdyby szykował się do kolejnego natarcia. Zaciska też zęby, chyba dzięki Twej sile cios zadał mu duży ból.
Spytko:
Wycedził po łacinie Tylko bękart w innych widzi bękartów gotując się na sparowanie ciosu i kontrę.
Robert
Zaśmiał się basowo po czym powiedział ponurym głosem ze złym uśmiechem na ustach - Szybkaś do wydawania osądów moja Pani,zapewniam Cię że to raczej Saraceni będą pierzchać przede mną a ja z pola walki nie zejdę dopóty będzie na nim choć jeden przeciwnik - gdy skończył walnął się potężnie w pierś.
PerWerka
06-08-2015, 20:30
Katarina
Czasy nastały ciężkie, a mężnych ubywa. Grzechy niewiernych na prawych chrześcijan spadają.
Napnij sznur bo szybciej klacz poprowadzę... rzuciła w stronę więźnia.
Tam skąd pochodzę, wisiał by już... A jego nędzna dusza męki piekielne by zaznawała. Ale widać Ziemia Święta daje szansę i jemu.
Lwie Serce
06-08-2015, 20:36
Katarina
Charlotte się zaśmiała - wątpię by Pan Boemund przepuścił karczmarzowi ten występek, szczerze wątpię... Także obaw mieć nie musisz, sprawiedliwego osądu i tu dokonamy, a jak znam tego rycerza to szybciej niż ci się wydaje.
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 20:37
Bertrand
Rzucając ciało do dołu Saraceni to najmniejszy problem pani wskazał głową na trupa ta choroba to największy zabójca na tej przeklętej pustyni, zdjął rękawice i rzucił je do wykopu z nieboszczykiem, otarł pot z czoła no i żar z nieba, a w nocy podobno zimno jak na dalekiej północy.
Rhaegrim
06-08-2015, 20:39
Gunter
A tego wroga bez bożej pomocy pokonać się nie da. Także zdjął rękawice i rzucił do wykopu.
PerWerka
06-08-2015, 20:55
Katarina
Można by wspomnieć Panu Boemundowi o stajennym? Wydaje się być uczciwym człowiekiem a i karczma potrzebuje w takim razie nowego gospodarza. Nie ukrywam ze chętnie się w niej zatrzymam. W klasztorze zapewne nie przystoi.A i nie przebyłam tak dalekiej drogi by śluby składać. Powiedziała żartobliwie. Polubiła sposób bycia Charlotty a i uśmiech wydawał się przyjazny. Wybacz Pani jeśli źle rozumuję... Spojrzała w jej kierunku. ale dość często wspominasz Jego imię. Znacie się może?
Lwie Serce
06-08-2015, 21:14
Katarina
Tak wspominam jego imię... Ten człowiek to mój b... ekhem... Serdeczny przyjaciel, z którym znam się od lat i na którego zawsze polegać mogę, tym bardziej żal ściska me serce, bo wiem iż będę musiała za parę lat patrzyć jak umiera... W wielkiej męce - Charlotte spuściła wzrok i wyraźnie posmutniała.
Tomasz, George, Charles, Surija
Tomasz również złożył przysięgę. Konstabl rzekł do George'a - a więc jeszcze na twoją przysięgę panie czekam. Spojrzał wnet na Charlesa - przy okazji... Znasz się pewno na opatrywaniu ran, a ja sobie rozciąłem dłoń rano, opatrzysz mi to zaraz klecho.
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Oby wasze słowa rycerze były prawdziwe - rzekła Agnes. A rękawice niepotrzebnie marnowaliście, chyba, że zamierzaliście je do ust brać - parsknęła prześmiewczo i pognała konia do kłusa.
PanzerKampfWagen
06-08-2015, 21:17
Bertrand
Ostrożności nigdy zadość, w mieście kupim nowe. dosiadł konia i ruszył za Agnes.
Robert
Ruszył za Agnes stępa w razie czego podganiając konia by jej z oczu nie stracić. Nie zamierzał z nikim wdawać się w rozmowy zwłaszcza z nią ale musiał przyznać że miała charakter no i umiała przepięknie śpiewać....
PerWerka
06-08-2015, 21:22
Katarina
Współczuje Ci. Jeśli wrażliwy temat poruszyłam przepraszam, bo chyba rozumiem. Mogę tylko poradzić, że nie wiemy ile czasu dał Pan, ale ciesz się nim.
Charles de Tournemire
Dobrze, lecz potrzebuję do tego jakiś rękawic czy chociażby jakiegoś grubego materiału na ręce - odparł. Nie chciał zarazić się dotykając ran konstabla.
Rhaegrim
06-08-2015, 21:24
Gunter
Ruszył za resztą.
Polemajos
06-08-2015, 21:50
Mitrydates
Ruszył za Agnes i rycerzami.
Filip
Ruszył za rycerską bracią.
Sir George Srogi
Panie, przysięgałem być wiernym mistrzowi, a skoro pod twymi rozkazami twraz służę to i lojalność moja należy do ciebie - uśmiechnął się.
Lwie Serce
07-08-2015, 00:21
Tomasz, George, Charles, Surija
Konstabl odwzajemnił uśmiech rycerza rzecząc - i będzie ci to zapamiętane. Zwrócił się po tym do Charlesa - rękawice dostaniesz... Ale najpierw pisz list, oto jego treść:
Umiłowana Agnes
Wiem, iż teraz w Trypolisie przebywasz i pomagasz hrabiemu Rajmundowi w zarządzaniu jego włościami. Nigdy bym nie śmiał prosić Cię o jakiekolwiek ryzyko, ale sytuacja tego wymaga, a tylko Tobie w Trypolisie poza panem jego, w pełni zaufać mogę. Być może wiesz, że przeklęty Gawain, nasz "przyjaciel" którego konkury cztery lata temu odrzuciłaś przed naszym ślubem, spiskuje teraz przeciw Rajmundowi. Jestem święcie przekonany, i niech Bóg skaże mnie znów, jeśli łgam, iż to on nasłał na niego zabójców ostatnio. Próba się nie powiodła, Bogu niech będą dzięki, a ja wpadłem w posiadanie pewnego pisma... Które udowadnia jego winę. Wysyłam moją drogą Charlotte, by przekazała Ci to, Ty zaś wręczysz pismo hrabiemu. Lecz uważaj moja miła, Gawain jest człowiekiem gotowym na wszystko, trzyma wielu swych zbrojnych w Trypolisie a hrabia Rajmund choć rycerz to prawy i potężny, może nie dopaść Gawaina wystarczająco szybko, by uniknąć wojny między tymi dwoma możnowładcami. Tedy wyjeżdżaj z Trypolisu co koń wyskoczy i jedź do Ibelinu, gdzie zawiadomisz o wszystkim braci Baldwina i Baliana de Ibelinów. To wszystko, od Ciebie zależy życie hrabiego
Boemund de Moulins, konstabl zakonu rycerzy i szpitalników świętego Łazarza z Jerozolimy, baron de Moulins, wasal króla Baldwina Andegawenskiego, Twój na zawsze wierny mąż.
Po podyktowaniu listu rzekł - żywię nadzieję klecho, iż ładne twe pismo.
Charles de Tournemire
Kapłan zaczął starannie spisywać to co dyktuje mu konstabl w języku francuskim po czym oddał mu list i pióro i odparł - Też mam taką nadzieje. Oceń sam, rycerzu.
Lwie Serce
07-08-2015, 00:36
Tomasz, George, Charles, Surija
Boemund spojrzał pierwszy raz bez nienawiści w oczach na Charlesa i rzekł krótko - biegłyś w piórze. A teraz gotować się, szykujcie swe konie! Wyruszamy czym prędzej, ku Blanchegarde. Odwrócił się i zaczął spoglądać w okno, zapewne czekając aż wyjdziecie.
Wasze konie są w stajni leprozorium, sir George i Charles mają je gotowe do jazdy. Macie czas na rozmowy, przemyślenia i cokolwiek chcecie, póki konstabl do was nie dołączy.
Charles de Tournemire
Chodźmy, bracie - odparł do George'a, po czym stanął przy drzwiach w oczekiwaniu na niego.
Andrij Marszałek
07-08-2015, 07:11
Adriano
Zastanawiał się chwilę nad rękawicami po czym ruszył za resztą wyrzucając je do dołu.
Sir George Srogi
Chodźmy, nie ma czasu na zwłokę.
Lwie Serce
07-08-2015, 12:16
Spytko
Skąd znasz mą tajemnicę! Wykrzyczał Templariusz, chyba trafiłeś w jego czuły punkt. Zadał potężne pchnięcie, na szczęście mimo że celne, to nie wyrządziło Ci żadnej szkody. Przeciwnik wygląda na coraz bardziej rozwścieczonego. Gwidon miał rację, łatwo się denerwuje. Mimo to stara się Ciebie jeszcze trzymać na dystans nie dopuszczając do zwarcia.
Dzięki niezłemu rzutowi udało Ci się uniknąć ran.
Bertrand, Robert, Filip, Adriano, Gunter i Mitrydates
Trypolis! Wreszcie! Pokrzepiający to widok dla waszych serc, ujrzeć mury tego potężnego miasta i jednego z głównych portów państw krzyżowców. Już przed bramami widzicie spory ruch, z oddali słychać śpiewy. Wygląda na to, że reszta tego dnia należy do was, możecie odwiedzić karczmy i kupców, zaś na miejskim rynku pewno wiele się dzieje. Zapewne spotkacie wielu rycerzy gotujących się do jutrzejszego turnieju.
Katarina
Dojechałyście z Charlotte do leprozorium świętego Łazarza. Rycerze na dziedzińcu przerwali swe zajęcia i poczęli przyglądać się karczmarzowi, którego za sznur prowadzisz. Z wnętrza wyszli właśnie lazaryta (Tomasz), dwóch kawalerów świętego Jana (George i Charles) oraz jakaś zapewne saracenka (Surija).
Tomasz, George, Charles, Surija
Wyszliście na zewnątrz, spostrzegliście dwie kobiety na koniach (Katarina i Charlotte), jedna z nich prowadzi za sznur jakiegoś człowieka. Ma też przypiętą szablę do pasa, co dziwne bo chrześcijanie nie lubują się w tym orężu.
Charles de Tournemire
Kapłan spojrzał z zaciekawieniem na dwie przybyszki ciągnące za sobą jakiegoś człowieka po czym przywitał się z nimi po łacinie - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Czemuż drogie panie przyszłyście tu z tym oto związanym człowiekiem?
Andrij Marszałek
07-08-2015, 12:42
Adriano
To kto idzie ze mną po rękawice?
Robert
Ha!Cywilizacja! Szczęście mielim żeśmy Cię spotkali droga Pani. Niech Ci fortuna sprzyja - rzekł do Agnes po czym dodał do przypadkowych towarzyszy - Tu nasze drogi się rozchodzą,jeśli by kto mnie szukał bądź wciąż chciał towarzyszyć jadę się zapisać na turniej a potem wypocząć w jakiejś karczmie - kończąc popędził Boemunda w stronę miasta pozdrawiając ich gestem ręką na odchodne.
PanzerKampfWagen
07-08-2015, 12:52
Bertrand
Ja pójdę z Tobą, mości Adriano, a później karczmy przyjdzie szukać, i też na ten turniej zajrzeć, co Norman właśnie tam pognał.
Filip
Jadę z Tobą, Robercie - odrzekł Filip, po czym ruszył za nim zapisać się na turniej.
Robert
Jak chcesz - odparł obojętnym głosem wzruszając przy tym ramionami i nawet nie zadając sobie trudu żeby się obrócić do rozmówcy.
Polemajos
07-08-2015, 13:37
Mitrydates
Pożegnał się z drużyną krzycząc po ormiańsku տեսնել ձեզ !-co znaczy ,,Do zobaczenia " po czym pozdrowił ich gestem ręką i pognał oddać konia do stajni.Po oddaniu swojego wierzchowca pod opiekę zamierzał udać się na kufel piwa i zapłacić za nocleg w karczmie ,która jak to Ormianinowi mówili mieszkańcy miasta,cieszyła się wysoką renomą.Przybysz z północnego zachowywał wszelkie środki ostrożności,ponieważ wiedział ,iż ludzie mogą różnie zareagować na jego orientalną urodę.
Tomasz Awdaniec po łacinie do konstabla
Wiedz Panie, że dołożymy wszelkich starań by odnaleźć przyjaciela Wielkiego Mistrza, by pomóc Ci ten obowiązek wypełnić, bo z pewnością masz ważniejsze sprawy niż ta. Saladyn zbiera siły,a nam chrześcijanom daleko do zgody, nawet wśród zakonów rycerskich o zgodę trudno.
Lwie Serce
07-08-2015, 14:56
Tomasz Awdaniec
Już wyszliście od konstabla, więc przyjmuję, że Tomasz to mówił jeszcze przed wyjściem. Tak jak i następująca odpowiedź Boemunda:
Ja was poprowadzę panie, dostałem rozkaz od Wielkiego Mistrza i na innych go zrzucić nie mogę, ale rycerze tacy jak wy będą mi nieocenionym wsparciem - odparł konstabl.
Pominąłeś pewno ostatni post o nr 208 ;)
Od Aravena
Dzięki, tak pominąłem. Zedytowałem by miało to sens jakiś.
PerWerka
07-08-2015, 17:03
Katarina
Głos kapłana wyrwał ją z rozmyślań i z cichej modlitwy, w której prosiła Pana by dane jej było kiedyś opuścić to miasto w zdrowiu.
Na wieki Pan nasz. Odpowiedziała kapłanowi.
Rozglądnęła się powoli po dziedzińcu. Nie zawsze prowadziła więźnia a w dodatku związanego jak psa. Wzrok zgromadzonych trochę ja onieśmielał.
Jest to karczmarz, który próbował uchybić mojej godności... powoli mówiła nadal rozglądając się w około.... i tylko dzięki łasce Tej damy jeszcze żyje. Wskazała na Charlottę.
Choć ja przyznaję przed obliczem waszym Ojcze i przed Bogiem, że zgrzeszyłam myślą i czynem bo niechybnie bym go ubiła.
Jeśli wola Boga wypowiedziana słowami Pana Boemunda da mu łaskę.... i ja mu wybaczę.
Nadal czuła wzrok rycerzy na sobie.
Ojcze jeśli można prosić o widzenie z konstablem. -Moja godność nie jest najważniejsza.....Nie dokończyła myśli.
Charles de Tournemire
Kapłan spojrzał bez uczuć na karczmarza po czym odpowiedział nieznajomej - Cieszy mnie to, że nic Ci się nie stało, pani. Co do tej łajzy to i tak nie czeka go nic innego niż więzienie... i być może z wyrokiem śmierci. Osoba, której poszukujesz znajduje się w budynku. Zaprowadzę was do niego. - po czym czekał na odpowiedź.
sir George Srogi
Spokojnie, nie osądzajmy pochopnie. Wytoczymy proces, czy masz pani jakiś świadków na potwierdzenie swoich słów? - rzekł spokojnie.
PerWerka
07-08-2015, 17:25
Katarina
Tak panie. Odpowiedziała do rycerza zsiadając z konia. Pan, nasz Wybawiciel. Spojrzała trochę niepewnie na Charlottę.
Surija
Skoro wszyscy tak ochoczo ruszyli do konstabla, Ona poszła poszukać medyka i wypytać o zaczerwienienie na dłoni, mało obchodził Ją los zarówno karczmarza jak i nieznanych kobiet
Charles de Tournemire
Spojrzał na swojego brata zakonnego - Skoro twierdzi, że tak to możemy je zaprowadzić przed jego oblicze. Najwyżej to te panie będą mieć kłopoty.
Lwie Serce
07-08-2015, 17:43
Tomasz, George, Charles, Katarina
Istotnie, ja ręczę słowem że ta pani prawdę mówi. Ojcze, sprowadź proszę... Pana Boemunda, powiedz iż Charlotte przybyła, bo gdy w innej sprawie mu przeszkodzisz, może w wielki wpaść gniew. Cały stan kapłański znienawidził, niesłusznie wprawdzie ale zrozumieć go można - rzekła Charlotte.
Surija
Poszłaś do komnaty jednego z braci - Niemca o imieniu Fryderyk, który zna się na medycynie jak mało kto. Czym ci mogę służyć, Surijo? Po łacinie spytał.
Surija
Fryderyku Twa wiedza słynna w całej Jerozolimie, toteż do Ciebie przychodzę po odpowiedź czy owo zaczerwienienie na mej dłoni zwiastuje azaliż trąd czy inną przypadłość zapytała po łacinie pokazując dłoń medykowi
Charles de Tournemire
Znasz konstabla, pani? Cóż, dobrze, pójdę po niego - odparł po czym od razu poszedł po konstabla. Podszedł do jego drzwi i zapukał w nie odsuwając się od nich by przypadkiem nie dostać drzwiami od zdenerwowanego rycerza.
Lwie Serce
07-08-2015, 17:51
Surija
Fryderyk przyjrzał się plamie - hmmm... Jest możliwość, że przy trądzie pojawią się najpierw czerwone plamy, ale to nie musi świadczyć o zarażeniu. Jest sposób na wywiedzenie się. Daj mi swą dłoń - medyk wyjął nóż.
Charles
Konstabl otworzył drzwi zamaszyście i gdy Cię ujrzał wrzasnął - czego tu! Rychtować się do drogi kazałem!
Surija
Podała dłoń medykowi
Charles de Tournemire
Przybyła tu pewna dama zwana Charlotte. Chyba zna Ciebie, panie i prosi, byś wyszedł jej na spotkanie. Czeka na dziedzińcu - odparł nie lękając się wrzasku i gniewu konstabla.
Spytko:
Żadna tajemnica. Wszyscy wiedzą, że twa mać oddaje się na lewo i prawo. rzucił po łacinie.
sir George Srogi
Korzystając z chwili czasu zagaił: Więc cóż się stało? Jerusalem niegościnne stało się dla przyjezdnych?
Lwie Serce
07-08-2015, 18:08
Surija
Fryderyk ostrzem noża przejechał powoli po wnętrzu Twej dłoni, jednak nie na tyle mocno byś poczuła ból, a że na Twej twarzy nie pojawił się grymas to ciął mocniej, rozcinając Ci skórę aż wreszcie mimowolnie syknęłaś. Rzekł - gdyby to trąd był, to byś nic nie poczuła. Losu naszego drogiego króla nie podzielisz więc, owiń sobie dłoń bandażem. Bóg z tobą.
Charles
Gdy wspomniałeś imię Charlotte, rycerz uspokoił się nagle. Złapał łyk wina z kielicha, który trzyma w dłoni i podążył za Tobą.
Tutaj chwilowa przerwa, damy George'owi i Katarinie porozmawiać.
Spytko
Templariusz odkrzyknął - nie obrażaj gnido z północy mej rodzicielki!!! Wszak nie jej wina, iż po utracie majątku musiała... Nieważne!!! Broń się łajdaku!!! Rycerz począł wymachiwać mieczem na wszystkie strony o mało nie spadając z siodła, wydaje się iż wystarczy niewiele, by znalazł się pod kopytami destriera...
Surija
Dziękuje Fryderyku, pocieszyłeś strapione serce sieroty, a czy mogę Cię prosić o jakowyś bandaż i pomoc w zrobieniu opatrunku?
Spytko
Podniósł wyżej tarczę by ochronić się przed bezładnym ciosem, gdyby jakimś cudem był celny i sam zadał znów bardo potężne uderzenie.
Techniczny:
Jeśli uda się mu zrzucić templariusza z siodła, a przeciwnik nie wpadnie pod kopyta destriera... to jego głowa znajdzie się pod kopytami Trzaskawicy. Ot, taki nieszczęśliwy wypadek podczas pojedynku.
Tomasz Awdaniec
Szykował się do drogi rozmyślając o tym co ich czeka i patrząc na towarzyszy, w tym kobiety jakich się wyrzekł do Zakonu wstępując, a zważywszy na to jak wyglądał, wzbudzał co najwyżej strach lub nawet wstręt, albo i jedno i drugie, ale nie przeszkadzało mu to.
PerWerka
07-08-2015, 18:18
Katarina
Długo byłam w drodze do Ziemi Świętej by osobiście pokłon oddać nad Grobem Pańskim. Niestety zawitałam wpierw do karczmy by obmyć się i godnie.. Nieśmiało spojrzała na rycerza przerywając myśl.
Wybacz panie, ale oprócz Charlotty nie znam tu nikogo. Nie chciałabym uchybić waszej godności, ale pozwól że wpierw porozmawiam z konstablem.
Sir George Srogi
Zaśmiał się szczerze: Ależ oczywiście, nie krępujcie się pani. Jam jest tylko pokornym sługą Bożym, i jeśli ten tu człowiek uchybił waszej godności to spotka go zasłużona kara. - Spojrzał w stronę drzwi - Oho, oto i nadchodzą brat mój z konstablem.
Lwie Serce
07-08-2015, 18:38
Surija
Ach tak - Fryderyk wziął bandaż i szybko opatrzył Ci ranę. Jutro już pewno bandaża musieć nosić nie będziesz, ale uważaj jak będziesz konia dosiadać.
Spytko
Twój plan powiódł się znakomicie, rycerz wyleciał z siodła a głowę potłukła mu Twoja klacz, zajęczał głośno i stracił przytomność gdy kopyta uderzały go w krytą hełmem głowę. Tenże hełm żywot mu z całą pewnością ocalił, jeśli nie zemrze potem od ran.
Tomasz, George, Charles, Katarina
Charles wrócił z konstablem, rycerz wyraźnie ucieszył się na widok Charlotte, tak samo jak i ona.
- Witaj moja droga, posłać miałem i tak po ciebie, ale widzę że sama do mnie przybyłaś, w jakiej sprawie?
- Ta pani - wskazała na Katarinę - została atakowana przez karczmarza, musiała więc w obronie dłoń mu przeciąć, by tasak jego wytrącić.
- Ach tak... W istocie tak pani było? Żądasz ukarania tego człowieka? Wiedz, że skoro Charlotte ci wierzy, to i ja dam wiarę, ale kara będzie okrutniejsza niż śmierć, jeśli mam osądzić. Zwrócił się rycerz do Katariny.
Surija
Dziękuje Ci panie rzekła po czym udała się na dziedziniec, jeśli tam nie spotka nowych towarzyszy uda się do stajni
sir Geogre Srogi
Spojrzał uważnie na konstabla: Czy to po chrześcijańsku zadawać karę gorszą niż śmierć? Wszak panna jest cała a i karczmarz swoją karę dostał. Postąpisz jednak jak uważasz panie, to ty jesteś seniorem. - w myślach: byłby zdolny zarazić biedaka trądem?
Spytko
Zsiadł z klaczy i przyklęknął przy powalonym w lewym ręku trzymając miecz oparty sztychem o dziedziniec.
Pomódlmy się za Jego duszę! ryknął w łacinie. Uczynił znak krzyża prawicą i głośno rozpoczął modły, nadal w łacinie:
Nakłoń, Panie, ucho ku prośbom pokornie przez nas zanoszonym do Twego miłosierdzia i umieść w krainie pokoju i światłości duszę Twojego sługi, której kazałeś odejść z tego świata, oraz włącz ją do społeczności Twoich Świętych.
Spraw, prosimy Cię, Panie, aby ta modlitwa wyjednała zbawienie duszy Twojego sługi, za którym pokornie błagamy.
Prosimy Cię, Panie, uwolnij od więzów grzechu duszę Twojego sługi, aby wskrzeszony żył w chwale zmartwychwstania wśród Twoich świętych i wybranych.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Po zmówionej modlitwie dobył szybko miłosierdzia i skrócił męki przeciwnika.
Charles de Tournemire
Kapłan by go ukarał za tą popełnioną przez niego winę, lecz nie odzywał się i nie wtrącał na razie do tej sprawy. Według niego przecięta dłoń nie była wystarczającą karą czy być może jakiś lęk w tym człowieku.
PerWerka
07-08-2015, 18:56
Katarina
Ukłoniła się.
Panie, nie mnie wyroki dawać. Nie ja mu życie dawałam i nie mnie osądzać. Obowiązek chrześcijanki jak i zdrowy rozsądek Charlotte kazały mi przyprowadzić tego grzesznika przed Twój majestat, by przed obliczem Boga jego czyn wyjawić.
Bóg mi świadkiem, że przybyłam tu w innym celu niż niesłuszne oskarżenia dawać. Szarpnęła sznurem na tyle mocno by karczmarz padł na kolana przed konstablem.
On chciał mnie zniesławić i w grzechu pozostawić oddaną służebnicę Pańską. Nie chodzi tu o moja dumę. Ale bóg jeden wie ile dziewek gwałtem do nierządu zmusił.
Twierdzi, że ja pierwsza miałam być, ale zapewne łże. A i nawet jeżeli to i prawdę w tej chwili rzekł to jego brudne myśli stoją na równi z czynami. Jeśli wola panie Twoja I Boga jest takowa to proponuje by jako eunuch odpracował swoje grzechy przy chorych.
Rhaegrim
07-08-2015, 19:02
Gunter
Ja pójdę po jakie nowe rękawice, potem do karczmy spocząć trochę.
Tomasz do Katariny po łacinie (nieco wcześniej nim stanęła przed konstablem)
Wybacz Pani, że nie wdaję się w rozmowę, ale jak widzisz moja twarz nosi ślady po trądzie, i wiem jak reaguje na mój widok większość ludzi, ze wstrętem. Niosę to brzemię, widocznie zasłużyłem na to, skoro Chrystus mnie tak doświadczył. Wiedz jednak, że gdybym był świadkiem napaści na Ciebie napastnicy poznali by mój gniew. Jak widzę masz sprawce napaści na sznurze, nie odebrałaś mu życia, nader szlachetne.
Lwie Serce
07-08-2015, 19:24
Surija
Spotkałaś resztę na dziedzińcu.
Surija, Tomasz, George, Charles, Katarina
Boemund zadziwił się nielicho po słowach George'a. A czy po chrześcijańsku grozić dziewce gwałtem i tasak w dłoń ujmując, rzucać się na nią? Cóż gdyby ona nie umiała sama się bronić, pohańbiłby ją, bydlak nikczemny! Litości takim nie okażę... Rycerz napluł do kielicha z winem dzierżonym w swej ręce. Orzekł po tym głośno - jeśli Bóg uzna, żem niesprawiedliwie osądził, to kara go ominie. Jeśli zaś Bóg uzna mój osąd za prawy... To niech ma w opiece tego grzesznika... Chlej! Konstabl podsunął kielich do ust niedoszłego gwałciciela, po czym przechylił go. Ten trzęsąc się niemal ze strachu uczynił co mu wojownik kazał, wykrzykując po tym patrząc na Katarinę - bądźże przeklęta nędzna dziewko! Gdybyś oddała mi się dobrowolnie, nie musiałbym sam brać tego, co mi się należy!
Spytko
Zabił bezbronnego łotr! Podniósł się okrzyk od strony templariuszy, na te zaś słowa wszyscy świątynnicy oręża dobyli, oblicza mając pełne nienawiści. Bożogrobcy również to uczynili, od nich zaś słyszysz - potykać się na śmierć mieli! Wtem jednak król krzyknął głośno, tak że wszyscy inni zamilkli - cisza! Podejdź no tu do mnie... Szsz...Szszp... Szpytszci? Rycerzu z północy!
Surija
Widząc sytuację na dziedzińcu Może jednak lepiej ściąć karczmarza, coby zanim choroba go stoczy innych dziewek nie próbował ukrzywdzić rzuciła od tak sobie
PanzerKampfWagen
07-08-2015, 19:29
Bertrand
Chodźże z nami Gunterze, ludzi w grupie trudnej okraść.
Spytko:
Schował dobytą broń i podszedł do króla zatrzymując się kilkanaście kroków przed władcą. Tak Panie? rzekł po łacinie.
Tomasz do karczmarza
Pij wino jako konstabl ci nakazał, albo zranię się i zmieszam moją krew z twoją i będziesz tako urodziwy jak ja, o ile to przeżyjesz psie.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©